Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Israel - 15-06-2015

Leżąc spojrzał się na samicę sępa. Miał wrażenie, że nie jest ona zbytnio przychylnie do niego nastawiona. Jej słowa zdawały się to nawet potwierdzać. Nie odezwał się, bo usłyszał nagle coś o Dwugrzywym, więc słuchał dość uważnie, zastanawiając się, o kim jest mowa. Pewnie chodziło o kogoś ze stada, na terenie którego się znajdowali. Nie dopytywał się jednak, bo równie dobrze wystarczy słuchać, aby się wielu rzeczy dowiedzieć.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Sadism - 15-06-2015

Był bardzo niezadowolony z tego co mówiła Vult. Tym bardziej że plątała mu plany, które uznawał za dobre. Nikt mu nie będzie zmieniał ustaleń. No i już nie mówiąc o tym tupaniu!
- Nie sssstrasz jej Vult, chyba że ja mam postraszyć ciebie - zasyczał głośno i wystawił kły jadowe . Po chwili jednak je schował i swoim spokojnym, wręcz monotonnym głosem odrzekł.
-Zachodni to moi sojusznicy. Kahawian zna mnie i nic mi nie zrobią. Poza tym ciebie też znają. Srul jest ze mną. A mała nie może mi zostać odebrana bo... - tu na chwilę się zatrzymał, nie był pewien co odpowiedzieć. - Przecież jej nie zjadłem! Tak? Nie wie gdzie jest jej rodzinka. A dzieci się nie porzuca. A przynajmniej nie powinno... - wspomnienia z dzieciństwa powracały. On odszedł sam. Ale niektórzy nie mieli tyle szczęścia.
- Ona nie jest od nich. Wy ptaki nie macie węchu praktycznie. Lot i dobry wzrok- tak. Ale nie kłóć się ze mną o powonienie, bo mój język - aż kilka razy wystawił go w międzyczasie - się nie myli. Nie czuć u niej charakterystycznego dla tych ziem zapachu. Nie wiem skąd się tu wzięła.
Westchnał na tekst o kokosie, i dogryzki w stronę Israela. Czyżby była zazdrosna?
- Nie umrze. Jest sssilna. Za niedługo będzie jadła jak każdy lew. A kokosa ty mi lepiej załatw. Ja nie mam daru lotu.
Prychnął niezadowolony i dopowiedział.
-A ten osiłek, ma imię. I jest rangą równy tobie czy ci się to podoba czy nie. Zyskamy wszyscy więc się nie martw. - popatrzył jej swym hipnotycznym wręcz wzrokiem prosto w ślepia - Poza tym, znalazłaś kogoś ciekawego, godnego mojej uwagi i przyłączenia do nasss? Potrzeba nam co najmniej czterech osób. Mam jedną na oku swoją drogą.
Pacnął ogonem w ziemię i dobudził Taal. Zdawał sobie sprawę że jednak czas już ruszać. W sumie minęło już może i trochę, bo słonce skłaniało się ku zachodowi. Za chwilę drogi powinno już być chłodniej.
- Czas w drogę. Vult, wykombinuj tego kokosa jeśliś nie zajęta niczym innym. Zdaje się na ciebie, i liczę że mnie nie zawiedziesz. A ty Srulu - zwrócił się do niego- niestety już więcej nie odpoczniesz. Weź małą na plecy, sam bym to zrobił ale jak widzisz nie mam predyspozycji. Pójdziemy powoli.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Taal - 15-06-2015

A co tu się działo-ło-ło-ło? Tyle nagle osób dookoła, że łebek latał od jednej osoby do drugiej, przy tym coraz bardziej mieszając się i dezorientując jeszcze bardziej. Przynajmniej pan Wąż był po jej stronie i nie wahał się tego oznajmiać, nawet wobec swoich znajomych. Ciocia Sęp nie była przekonana co do pomysłu na przygarnięcie lwicy, lecz ona był za mała, aby wszystko zrozumieć. Mówili stanowczo za szybko i zbyt skomplikowanie. Ale jak ciocia tupała nóżką, z początku wycofała się znów za Sadisma, by po chwili wyłapać rytm uszkami i ogonkiem malutkim wystukiwała taki sam rytm co wielki ptak. Pan Hiena w tej chwili leżakował nieopodal Taal i nie angażował się aż tak emocjonalnie do rozmów, pewnie nabierał sił podobnie jak brzdąc. Ale jaki on był wieeeelki! Jego pysk był większy od jej całego ciałka! Przynajmniej z jej perspektywy. A łapki miał podobne do kociaka, mimo że podkulił nieco ku sobie, to widziała ich kształt. Nie były kropka w kropkę identyczne, lecz najbardziej zbliżone. Chociaż...
...jak tak przyjrzała się szponom pani Sęp, to nawet wyciągnęła ku niej swoją maliznę łapkę z jednym maluteńkim pazurkiem niewiele grubszym od wąsika czy źdźbła trawy. W ogóle to ciekawe, że tyle zwierząt wokoło było, nie czuła się samotna. Co prawda gdzieś tam lęk pozostał, lecz póki był pan Sadism przy niej, póty nie pokazywała aż tak wielkiego strachu, no i niepotrzebnie nie miauczała. Była cichuteńko, niczym myszka. Nie ruszałaby się też z miejsca, gdyby nie pacnięcie ogonen żmija w boczek Taal, aby przestałą bujać w obłokach i podreptała w stronę pana Hiena. Ten zaraz pod swoimi łapkami mógł dostrzec czarną kulkę, która spoglądała na niego uważnie zielonym oczkiem, z ciekawości niżeli z obawy. Skoro Opiekun polecił go do towarzystwa, nie będzie się opierać.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Vult - 15-06-2015

Nie będzie się sprzeczała z nim, to poniżej jej godności. Jak sobie chce. Dla niej to dalej abstrakcja. Ciekawe który z lwów pozwoliłby zatrzymać małe lwiątko innemu gatunkowi. Z wielką chęcią załatwi kokosa, nawet dwa i z jeszcze większa ochotą spuści im na łby.
- Ciekawe jak nauczysz ją polować. Bo chyba nie sycząc i gryząc. -Zakpiła. To nie tak, że nie podobał jej się pomysł wychowania dodatkowego sojusznika. Tylko jej racjonalny umysł nie ogarniał tych konfliktów które się tu wyrabiają.
- Młode potrzebuje jeść często... - Niech lepiej nie pyta skąd to wie. Sama się zdziwiła jak jej to przyszło do głowy. Czyżby kolejny urywek pamięci wracał?
Zmieniła szybko temat odpowiadając mu na pozostałe pytanie.
- Znalazłam samicę hienę, Kiu. Z tego co z nią rozmawiałam nie przepada za lwami. Mógłbyś porozmawiać z nią, ja nie jestem od werbunku.... I przyniosę wam tego kokosa... powiedz tylko gdzie.
Złapała małą delikatnie dziobem jak potrafiła za skórę na karku i posadziła na grzbiet Srula. Pomyślała raczej że ten osiłek nie potrafi być delikatny i wyręczyła go w tym.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Israel - 15-06-2015

Nadal słuchał wymiany zdań tych dwojga. Słysząc zaś, że Sadism się za nim wstawił, ucieszył się. Jednak jego podejrzliwość mówiła mu, że może to ni do końca szczere. Tak czy inaczej, nie miał zamiaru zastanawiać się nad tym. Po chwili usłyszał, że ma nieść małą lwicę.
- Ehh. - wydał odgłos niezadowolenia, gdyż nie za bardzo lubił dzieci.
Nie zdążył jednak posadzić lwicy na grzbiet, gdyż Vult go wyprzedziła.
- Poradziłbym sobie. - odrzekł do nieprzychylnie nastawionego wobec niego ptaka.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Sadism - 15-06-2015

Westchnął głęboko, a wokół jakby zrobiło się chłodniej. Chmura burzowa nadchodziła, i wydawało się że zaraz lunie.
- Ech, otaczają mnie kretyni... - słowa te wycedził powoli przez pysk po czym zwrócił się do Vult znacznie podwyższając swój łeb i stając z nią prawie na równi.
- Jestem wężem, nie wiem gdzie rossssną kokosy, to ty tu jesteś od zwiadu. Znajdź i nie zrzuć mi go na głowę. - po czym zwrócił łeb ku górze z niezbyt zadowoloną miną - Poza tym chyba i tak pragnienie małej da się zaspokoić. Deszcz spadnie lada moment... leć prędko. I jeśli chodzi o nasze miejsce spotkań, to niedaleko wulkanu znajduje się skała podobna do paszczy lwa, czy węża. Zależy od wizji i wyobraźni. Nie przegapisz.
Odnośnie jej watpliwości skwitował tylko - Nauczę, w końcu widziałem lwy a i polowanie to żadna sztuka, a jedzenia będzie pod dostatkiem. Kiu z kolei, niestety nie będę mógł zwerbować osssobiście ze względu na małą. Trudniej mi o reprezentatywność, sama rozumiesz.
Cała sytuacja wydawała mu się jakąś głupią farsą. Może i przygarniecie lwiczki nie należało do najprostszych z wyzwań, ale przecież to on! Sadism! Król węży. No i Yehisses. Co mogło pójść nie tak?
- Ruszamy do oazy. Nie tkną małej pod moim okiem, tym bardziej jeśli pomagać mi będzie Srul. A tam na pewno są jakieś kokosy... No i muszę się skontaktować z Kahawianem. najlepiej jesli go o tym poinformujesz że tam poczekam.
Szybka męska decyzja. I tak ma być, w końcu nie jest jakąś bambaryłą tylko żmijem jakich mało.
Z nieba spadały już pierwsze krople deszczu, więc nie zwlekając dłużej ruszył przed siebie.
- Tego w planie nie było, uprzedzę pytania. - zwrócił się do sępicy i hienowatego, po czym już o wiele słodszym głosem odrzekł krótko do małej - Nic się nie martw. Eeee... tata Sadi cię przypilnuje.
I wiedząc że Vult pewnie zachichocze, dodał - A ta wielką ptaszynę możesz nazywać ciocią Vult. I nie martw się. Łysa jest od urodzenia. - zaśmiał się cicho.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Taal - 15-06-2015

Oho, coś po minie tatusia zdawało się, że troszkę nie mogli porozumieć się w pewnych, zawiłych jak dla jej móżdżku, sprawach. Robiła dobrą minę do złej gry - ot, nie przysłuchiwała się i starała się nie rzucać w oczy, by nie dosięgnęła ją jakaś kara. Pan Wąż czuwał, lecz zarówno Pani Sęp jak i Pan Hiena wydawali się być równie charakterni co Opiekun. Hm... to może jednak podsłuchiwać ich rozmowy i mimo wszystko udawać chociaż, że coś kuma?
Zaraz Pani Ptasiasta pochwyciła mocnym dziobem za fałdkę na karku Taal i posadowiła ją na grzbiecie największego osobnika z paczki. Oho, już jej się podobało! Była teraz taaakaa wielka! Zamruczała z radości i położyła się na barkach Israel'a niczym lalka-szmatka. Jako, że leżała na brzuszku, łapki przednie nieco dryfowały w powietrzu, to mogła nimi wymachiwać. Zrobiła tak, gdy łagodny głos sykliwej żmii przedstawił Panią Pierzastą. Miała już łapeczkę w gotowości, by wraz z nią dołączyć zabawę w zapamiętywanie i nazywanie swoich kompanów. Zaczynamy!
-Ta Sa-di -tak określiła "tatę Sadisma", podniosła łapkę w kierunku Pani Sęp, która swoimi wielkimi skrzydłami dawała sporo cienia i wiaterku- Cio Vu -nie potrafiła mówić długich wyrazów, upraszczała je jak tylko się dało (lepiej było jej zapamiętywać, chociaż kiedyś będzie musiała z tego wyrosnąć); i łapka powędrowała na Pana Hienę, jej osobistego ochroniarza na czterech łapach- Wu Sru.
Z kolei bez pytania podpięła Hienę do rodziny jako wujka. Monosylabiczne nazwanie każdego osobnika mogło irytować tych, którzy nie przepadają za nieporadnością, ale tak to bywa, kiedy wół nie pamięta jak cielęciem był. Przywarła do grzbietu hieny, która wydawała się być stabilnym środkiem transportu, ale nie dziwota! Takie mięśnie to pewnie nawet nie czują małej kluski na sobie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Vult - 16-06-2015

No nie, to teraz nawet nosa nie wyściubi. Tylko będzie przynieś, podaj pozamiataj bo ja tatusiuję. Nie tak to miało wyglądać. Sadism, robisz to źle ty leniwa gadzino.
Przyglądała się wyczynom małej. Odpowiadała jej taka zabawa. Wiedziała też że hiena sama by to zrobiła. Choć dalej była zdania, że samice w tych sprawach są delikatniejsze. Szczególnie, że nie był zadowolony z faktu że będzie dźwigał na barkach ciężar opiekowania się kluską.
- Tylko jej nie upuść... Wu Sru - Posłała mu tajemniczy uśmiech. Długo czasu minie pewnie zanim się do niego przekona czy obdarzy odrobiną zaufania. Taka już była, nieufna egoistka z niewyparzonym dziobem.
- Łysa?! Ja jestem piękna i mądra. Nie wiesz, że od inteligencji się traci trochę pierza?! - Zbeształa go. Jak tak można kpić z czyjegoś wyglądu - Lepiej tak niż być zrogowaciałym.
Machnęła skrzydłami na tyle silnie by "zdmuchnąć żmija" pod pretekstem, że śpieszno jej do podróży. Wzbiła się w powietrze i odleciała.
z/t

( Do tej akcji pasuje TO )


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Israel - 16-06-2015

Słysząc komentarz węża, spojrzał na niego ze złością i odparł:
- Fajnie wiedzieć...
Zaczął iść powoli. Usłyszał w pewnym momencie jak mała lwica go nazwała. Określenie to zabrzmiało jak naśladowanie wydalania. Zignorował to jednak. Usłyszał kolejny komentarz:
- Nie jestem ułomny. - odrzekł do sępicy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Sadism - 16-06-2015

Skrzydła i lekki wiaterek niewiele mu zrobiły. Może jedynie lekko się pokołysał.
"Piekna, dobre sobie"- pomyślal i na odpowiedź o zrogowaceniu odrzekł.
- Jestem wężem. Widziałaś kiedyś miękkie łuski mądralo?
Szkoda było z nią gadać. W dodatku Israel tez chyba poczuł się urażony...
Oj jacy się nagle wszyscy uczuciowi zrobili.
- Srul, po prostu Vult mnie zirytowała. A inteligencja to rzecz w która u ciebie nie wątpię, tylko sępica musi się przyzwyczaić do pracy w grupie. A teraz w drogę. Idziemy ku oazie.
Nie miał ochoty na dalsze kombinacje z czyjejkolwiek strony. Po prostu czas w drogę i dać jeść małej. teraz ona się liczyła najbardziej... może poza jego planem.
Z/T x3 ( wydaje mi się że nie ma więcej do gadania. Jakby kto chciał to napiszcie , idziemy do oazy, ok?)


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Israel - 17-06-2015

Słowa węża wyprowadziły go z przekonania, że Sadism uważa go za kretyna. Nie odzywał się już. Poszedł za nim.

//z. t.//

//już tam odpisuje//


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 28-06-2015

Pierwsze złote, nieśmiałe promienie słońca musnęły rude oblicze samca. Kahawian leżał pod drzewem, czekał na swoją godzinę. Dzisiaj nie wrócił do termiterii... potrzebował odrobiny samotności. Liczył, że Kalani i Busara nie będą miały mu tego za złe, wiedziały, że czasami po prostu tak robił i nie było potrzeby, by się martwić. Jeszcze trochę lenistwa i czeka go kolejny patrol... i trening. Potężne mięśnie drgnęły lekko, wiedząc co je czeka. Kilka godzin, aż w końcu poczuje, jakby ogień trawił jego łapy. Było w tym coś niesamowitego... to uczucie, gdy liczy się jedynie ten moment, chwila, kolejny oddech. Zapominało się o kłopotach, umysł nabierał formy kryształu, gdzie wszystko stawało się poukładane i jasne. Potem kilka minut odpoczynku i ciało wracało do normy.
Granat nieba został zastąpiony tonami czerwieni i pomarańczy. Dwugrzywy podniósł się i czekał nieruchomo do momentu, gdy pojawił się fragment złotego kręgu. Czas na niego.
Ruszył truchtem w stronę granicy.
Będzie dobrze.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Damaja - 28-06-2015

Damaja pamiętał o obietnicy, jaką Dwugrzywy złożył mu parę dni temu i z niecierpliwością wyczekiwał poranka, kiedy to w końcu on, a nie Nuru, miał towarzyszyć przywódcy w patrolu. Kiedy więc pierwsze promienie rannej zorzy padły do skalnej wyrwy, zielonooki zbudził słodko drzemiącą matkę i pożegnawszy się z nią pomknął w kierunku granicy, gdzie był umówiony z Kahawianem.
- Wujku! - zawołał, kiedy ognista sylwetka potężnego władcy weszła w złotą tarczę słońca. Bury samczyk podbiegł ku lwu i otarł się z czułością o jedną z jego łap. Busara uwielbiała taką formę powitania, więc założył, że i jej ojcu taki gest nie przeszkadzał.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Kahawian - 29-06-2015

W ciszy poranka, przerywanymi czasami przez pierwsze nieśmiałe ćwierkanie ptaków, cienki głos samczyka można było porównać do pioruna, który uderzył tuż obok nas. Dwugrzywy błyskawicznie namierzył, skąd nadciągał jego siostrzeniec. Nawet kilka kroków postąpił w jego stronę, aż ten w końcu przykleił się do jego łapy. Samiec zniżył łeb i z niskim, ciepłym pomrukiem otarł polikiem o grzbiet zielonookiego.
- Cześć Damaja. Jak poranek? Wyspałeś się?
Miał świadomość, że jego trening będzie wyglądał zupełnie odmiennie, niż złotookiego. Nuru potrafił skupić się na swoim zadaniu, mógł zaufać, że ten wykonać jego polecenia. Damaję musiał jednak zajść z nieco innej sprawy...
- Gotów na wycieczkę?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Damaja - 01-07-2015

- Pewnie! - odpowiedział z entuzjazmem i spojrzał zielonymi oczętami na Dwugrzywego. Czasem zastanawiał się, czy on też będzie taki wielki i muskularny jak wujek. Chciał być takim silnym i walecznym wojownikiem jak Kahawian - lub jak Skanda, którego wtedy widział w Dżungli.

//Nie umiem TOTALNIE pisać lwiątkami, proszę o wybaczenie ;___; I gratsy za 800 postów na Kahu!.