Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Busara - 04-10-2015

Nie mieli po co dłużej zwlekać. Puściła przodem trójkę z Gizą na czele. Ona jeszcze przez chwilę uważnie obserwowała teren, mając nadzieję, że nikogo w pobliżu nie było. Z cichym, łagodnym pomrukiem schyliła się i delikatnie chwyciła różnooką lwiczkę za skórę na karku.
Powinni dotrzeć do termitiery bez problemów.

z.t z Shidą.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Arto - 10-10-2015

Kiedy łapa musztardowego postała na ziemi znacznie bliższej, niż którykolwiek zakątek Lwiej Krainy, a zdrowe oko wyłapało wzniesienie z samotną akacją, mięśnie lwa rozluźniły się. Niedawny ambaras poszedł w niepamięć, wyparty przez falę wspomnień związanych z czego zaznał jako członek grupy, która od niezliczonych susz niezmiennie rządziła tymi terenami twardą łapą. I może jego myśli poszłyby w kierunku pytań, czy charakter bękarta Szkarłatnego Świtu rzeczywiście zasługuje na udział w dziedzictwie Arto, gdyby sam niebieskooki nie skupił się wyłącznie na drzewie. Ruszył powoli przed siebie, by w końcu zasiąść pod akacją, zadzierając łeb ku górze.
-Draniu, za często mi ciebie brakuje. -burknął ku drzewu, a na jego pysku pojawiła się niewielka zmarszczka. Przymknął ślipię i sapnął cicho, kierując wzrok ku Skale Skazy. W drodze tutaj, nos lwa drażniły nowe, zupełnie nieznane zapachy. Nie miał zamiaru naruszać już bardziej naruszać granicy nawet nie tyle ze względu na ostrożność, co szczerze nie chcąc nadwyrężać autorytetu prawowitego następcy Morana, wybranego przez surowy wyrok losu. No, może przy małej pomocy musztardowego.

Czekał, pustym spojrzeniem wypatrując komitetu powitalnego Ragnara. Cóż, może nie powinien się aż tak tłumić swojej osoby tym błotem, ale nie kłopotał się, by zlizać choć część okrywy, tłumiącej jego zapach.

A czas mijał.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 10-10-2015

Minęło już trochę czasu od ostatniej akcji z intruzem na ich ziemiach, jednakże brązowy nie zmienił się praktycznie wcale. Nadal sporo patrolował, czasem sprawdzał co u stada i tyle. Chyba nigdy się to nie zmieni, jednakże mu to nie przeszkadzało, nawet liczył że w końcu znów ktoś wtargnie i będzie mógł się nieco wyżyć. Szedł więc po sawannie, rozglądając się uważnie, jakby przeczuwał że coś się tego dnia wydarzy. Już po drodze wyczuł nieznany zapach, szedł więc za nim, dzięki czemu dotarł do samotnego drzewa na wzniesieniu, a tam dostrzegł samca o brązowej grzywie. Nie kojarzył go, nie należał do stada, czego więc tu szukał? Otieno ostrożnie zaczął podchodzić, nie wiedząc jak obcy zareaguje.
-Salve, obcy. Czego tu szukasz?- odparł donośnym głosem, by ten doskonale go usłyszał. Miał nadzieję że na spokojnie wszystko się wyjaśni, choć w sumie chętnie trochę by powalczył.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Maya - 10-10-2015

Maya znała Arto z opowieści Akiry. Lewek, kiedy znajdował się jeszcze pod jej opieką, opowiadał jej o swoich dwóch tatusiach - o Shaidzie, który spróbował go zgładzić, oraz o Arto, który udał się w sobie tylko znaną stronę. Opowiadał jej o władzy, jaką miał musztardowy, półślepy lew. Opowiadał jej również o tęsknocie za lwem.
Zdążyła zapomnieć przez te lata o dawnym władcy tych ziem. Dlatego też, gdy zjawiła się tutaj sama, wracając z polowania, zboczyła z drogi. Nie musiała węszyć - widziała już od jakiegoś czasu sylwetę Otieno, słyszała również jego głos, choć nie potrafiła rozróżnić słów. Ruszyła w ich stronę.
W końcu zatrzymała się nieopodal nich, wyprostowana, czujna. Nie próbowała nawet kryć swojej obecności - jedynie przeszywała wzrokiem obcego lwa, mrużąc ślepia. Nie wiedziała jeszcze, że tym, kogo przyszło jej ujrzeć był sam Arto. Teraz widziała w nim jedynie intruza.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Arto - 13-10-2015

W istocie, to młodszy samiec pochwycił w łapy szansę wyłapania obcego zapachu jako pierwszy. I nie tylko, bowiem ujrzawszy Arto, był poza ograniczonym polem widzenia pokrytego zasuszonym błotem lwiska. I w zasadzie, gdyby zignorował to jak po otwarciu pyska, obcy położył po sobie uszy mógłby pomyśleć, że głośne zaczęcie rozmowy było w pełni uzasadnione. Oblicze błękitnookiego powoli zwróciło się ku Zachodniemu, a ozór zwilżył oszpeconą mordę, nim jej właściciel zdecydował się odpowiedzieć. Nie podnosząc tonu.
-Nie drzyj się, synu ziemi. Kiedy silny lew kroczy po swoim terenie, przygniatając każdą kępę trawy na swojej drodze, sawanna milknie, korząc się przed swoim panem... Zepsułeś efekt. -mlasnął, podnosząc się z ziemi, by znów usiąść, tym razem już całkowicie zwrócony przodem do rozmówcy. Pozwolił słowom zawisnąć w powietrzu, zimnym spojrzeniem oceniając nowo przybyłego. Niuchnął kilkukrotnie i rozczarowany przekrzywił łeb, nie wyłapując w zasadzie żadnej znajomej woni. Czy Ragnar zrezygnował z naznaczania swoich lwów?

-Szybko. Ładnie. - mruknął bardziej sam do siebie, spoglądając w stronę słońca, żeby określić jego pozycję na nieboskłonie. Wcale tak długo nie czekał, właściwie ledwo co dał odpocząć łapom.

-Kogo. -poprawił tamtego. -Ragnar. Szybko, ładnie. Dzisiaj. -rzucił ku Otieno, odwracając łeb w bok, by napotkać spojrzenie lwicy. Świetnie!

[ Dodano: 26-10-2015, 17:53 ]
Po czternastu cyklach Słońca i Księzyca, nie uzyskawszy odpowiedzi, zmęczony, zniecierpliwiony i chudszy o 20 kilogramów Arto zdecydował samemu ruszyć dalej, węsząc w poszukiwaniu Bliznopyskiego. Wyminął dwójkę kotów i wyszedł z tematu, pokazując Mayi język.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Otieno - 28-10-2015

Słysząc kroki, brązowy wziął głęboki wdech nosem, bowiem gdyby choć na sekundę się obrócił mógłby zostać zaatakowany przez brązowogrzywego, musiał jednak dowiedzieć się kto podszedł, uspokoił się jednak nieco, czuł bowiem że to ktoś ze stada. Na jego pierwsze słowa praktycznie w ogóle nie zareagował, były one bowiem nieco dziwne, nie miał ochoty teraz myśleć nad ich sensem, który pewnie miały. Na imię dawnego władcy uniósł brwi zaskoczony, znał szarego i nie słyszał o tym, co się stało?
-Tu go z pewnością nie znajdziesz. Jego łapa nigdy więcej nie stanie na tych ziemiach, jeśli jeszcze żyje, błąka się z pewnością gdzieś na wolnych terenach, może nawet dalej. Tam o niego pytaj.- mruknął zły, kły same się wysunęły, nie chciał słyszeć tego imienia. To co ten lew wyrządził stadu, do tego pod nieobecność brązowego... nadal wkurzał go ten temat, miał żal do siebie że nie pomógł lwicy, która tak została skrzywdzona. Gdy obcy samiec nagle sobie poszedł, Otieno mruknął, w sumie nieco zadowolony że nie musiał drążyć tematu, choć z drugiej strony obawiał się, że skoro ktoś szuka na tych ziemiach tego zdrajcy, to i on sam się kiedyś tu znów zjawi, a lepiej by się tak nie stało. Jako że nie miał już tu nic lepszego do roboty, kiwnął na pożegnanie lwicy i udał się na dalszy patrol.
zt.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Myr - 03-02-2016

Przyszedłem tutaj, dzień chylił się ku końcowi. Słońce mozolnie i bez pospiechu ukrywało się za horyzontem. Położyłem się, nie było tu nikogo i panowała cisza. Tylko dźwięki sawanny. Wymyłem sobie łapy i łapą lekko swoja ranę na pysku. Tam gdzie mogłem to sam się wylizałem. Nie było tak źle. Bolało ale da się to przeżyć. Tylko te muchy denerwowały. Przylatywały, brzęczały i łaskotało trochę no i szczypało jak mi łaziły po niej. postanowiłem dzisiaj już nie patrolować. Za to dużo myśli kłębiło mi się w głowie. Takich, które nie powinny się pojawić, tak samo jak zwątpienie. Położyłem łeb na łapach i spojrzałem na niebo. Gwiazdy było dobrze widać. Powoli wypuściłem powietrze nosem, unosząc małą chmurę piachu w powietrze. Co jakiś czas poruszyłem mocniej łbem aby na chwile uwolnić się od tego robactwa. ostatecznie poszedłem gdzies przed siebie. zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nataka - 07-03-2016

Nataka przemierzając kolejne ziemie swego nowego domu dotarła z nad rzeki tutaj - pod samotne drzewo na niskim wzniesieniu. Zmęczona tym całym zwiedzaniem położyła się w cieniu który rzucała korona wcześniej wspomnianego drzewka. Odetchnęła ciężko i rozejrzała się naokoło, obserwując uważnie stepy sawanny. Zastanawiała się gdzież to podziała się jej siostra... Już od dawna jej nie widziała.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Myr - 08-03-2016

Krążyłem po terenach stada jak to miałem w swym zwyczaju. patrolowałem w spokoju. Chciałem porozmawiać z władcą, nie było jednak jeszcze okazji ku temu. Zastrzygłem lekko uchem. Rana na pysku zabliźniła się i została tylko pamiątka w postaci blizny. No cóż dobrze, że nie paprało mi się to. Do Damaii jako medyka nie miałem ochoty iść. Zaś Laja... No cóż lwica miała inne rzeczy na głowie. Sam dawała wrażenie umęczonej czymś. Stawiałem powoli swoje łapy i widząc znajoma sylwetę skierowałem się tam. Nie jestem przecież jakimś odludkiem ale obowiązki zazwyczaj nie zostawiały mi czasu an bliższe kontakty ze stadem. Coś za coś.
-Witaj- Rzekłem do lwicy, w sumie czy w stadzie było jakieś charakterystyczne powitanie? Nie wiedziałem. Na przywitanie otarłem swym łbem o jej szyje. Następnie usiadłem tak z dwie łapy od niej.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nataka - 09-03-2016

-Hm?-
Nataka nadstawiła uszu kiedy dotarł do nich szelest traw spowodowany czyimiś krokami. Rozpoznając w zbliżającej się do niej postaci Myr'a - uśmiechnęła się delikatnie do lwa.
-Witaj My-...-
I przerwała gdy jej oczom ukazała się blizna samca na pysku.
-Co Ci się stało?-
Spytała od razu kładąc po sobie uszy. W międzyczasie to otarcie się o jej szyję wzbudziło w niej jakieś dziwne uczucia. Jakie? Sama nie była pewna... Ale były dziwne. Bardzo.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Myr - 09-03-2016

Na jej pytanie lekko się zmieszałem. Nie było to najmilsze ze wspomnień.
-Cóż panno Natako- Zacząłem i wziąłem lekki wdech- Pamiątka po potyczce z naszym sojusznikiem, sepem bez skrzydła- Powiedziałem i skierowałem spojrzenie swych zielonych oczu na nią- Problem w tym, że nie wiedziałem, że to nasz sojusznik- Tak i reprymenda władcy mnie... nie dobiła ale trochę zniechęciła do działania na rzec stada. Położyłem się na ziemi.
-Zagoiło się samo- Tak z medykiem pewnie szybciej by było ale tak to bywa. Przynajmniej muchy mnie nie męczą już.
-Mam nadzieję, że u panny wszystko dobrze?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nataka - 12-03-2016

Nataka uniosła jedną brew ku górze gdy usłyszała o ptasim sojuszniku stada. Po chwili uśmiechnęła się i pokręciła łeb na boki.
-Eh. Czasem mam odczucie że wiem o naszym stadzie naprawdę mało.-
Mruknęła.
-Ale cóż się dziwić. Nie jestem tu długo.-
Rzuciła i popatrzyła na Myra, a raczej - na jego bliznę na pysku. Westchnęła cicho i zarzuciła łapę na łapę.
-Byłoby dobrze gdybym wiedziała gdzie jest moja siostra...-
Odparła wyraźnie niespokojnie. Po latach odzyskała swoją siostrę i teraz scenariusz miał się znów powtórzyć? Nie. Nataka nie dopuszczała do siebie takiej myśli. Wierzyła że Ivy wciąż gdzieś się pląta po terenach Zachodnich.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Myr - 20-03-2016

-Nie tylko ty panno Natako- Myślałem, że wiem ile trzeba ale zaczynałem w to wątpić. Czas pokaże jednak czy to tylko złudzenie czy fakt.
-Już to spory kawał czau droga pni- Ja byłem tylko trochę dłużej. Nie zmieniało to faktu, ze oddałem się obowiązkom w całości. Może właśnie w tym tkwił problem? Słysząc o jej siostrze zmartwiłem się. Nie dobrze, ze lwica znikła.
-Na pewno się odnajdzie- Starałem sie jakoś pannę Natake pocieszyć.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Nataka - 25-03-2016

-Mam taką nadzieję... Nie po to teraz ją odnalazłam by znów stracić.-
Nataka odetchnęła ciężko i pochyliła łeb ku dole w geście zdenerwowania. Błądziła wzrokiem po odcinku ziemi między swoimi ciemnymi łapskami zastanawiając się gdzie teraz może być Ivy. Miała ogromną nadzieję że po prostu szlaja się gdzieś po terenach stada... Lecz co jeśli wpadła w jakieś kłopoty?
Znów odetchnęła i pokręciła łbem.
-Nieważne. Jeśli nie znajdzie się sama to ja zacznę jej szukać.-
Powiedziała marszcząc brwi.
-Poza tym... Co u Ciebie, Myr?-
Mruknęła i uśmiechnęła się delikatnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Myr - 28-03-2016

Słuchał jej spokojnie i wyraźnie. Widać było, że się o nią martwi. To bardzo miłe z jej strony. Nie wiedziałem czy inni członkowie również się martwią o nią. Zdążyłem zauważyć, że bardziej przejmują się tymi co urodzili się tutaj lub byli długo. W pewnym sensie to logiczne. Lekko szturchnąłem ja łbem w kark.
-Mogę spróbować pomóc ci w poszukiwaniach- w końcu byłem strażnikiem i powinienem.
-U mnie nic nowego- Ciągła ta sam monotonni.