Król Lew PBF
Samotne drzewko na wzniesieniu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Samotne drzewko na wzniesieniu (/showthread.php?tid=213)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Orvara - 20-10-2012

Fossa?
- Fossa?
Spytała, zdezorientowana w stopniu, jakiego się po sobie nie spodziewała. Nie wiedziała, co to za zwierzę, nigdy nie spotkała go na swojej drodze - i nie wiedziała, co sobie wyobrazić. Kota? Małpę? Psa? Może to jakiś podgatunek hieny? Nie, pewnie nie, skoro z hienami była wojna...
No proszę, jednak Świt czymś ją zaskoczył. Ostrożna opinia Orvary na temat stada zaczęła krzepnąć, kiedy oprócz podejrzanych lub niedobrych wiadomości zyskała też taką.
- Nie mam już więcej pytań i wygląda na to, że będę musiała poznać tych innych członków stada osobiście. Idziesz ze mną? Czy wolisz się opalać dalej?
Zamierzała poczekać jeszcze na wyjaśnienia Ericka, czym, u licha, jest ta cała fossa, i przejść się dalej po terenach stada. Chciała to mieć za sobą czym prędzej, by nie marnować czasu. Wiedza to władza; zamierzała nadgonić tyle, ile mogła, by zacząć zdobywać odpowiednią pozycję już teraz.
Tak, taka była. Niewiele innych rzeczy ją obchodziło.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Erick - 20-10-2012

Patrzył na nią i chichotał. Widać ona nie widziała jeszcze dużo rzeczy.
-"No fossa, fossa.."-uśmiechnął się lekko. Gdy zaproponowała mu ruszenie dupska z sawanny to pomyślał chwilę po czym leniwie wstał i przeciągnął się wydając przy tym tępy ryk.
-"No chodź, oprowadzę cię"-powiedział po czym ruszył w kierunku rzeki..


zt.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Orvara - 20-10-2012

Miał jej wyjaśnić, co to za cholerstwo, a nie tylko powtórzyć... Sapnęła niezadowolona, ale podniosła się i ruszyła za Erickiem. Skoro już zaoferował się zostać jej przewodnikiem, szkoda byłoby nie wykorzystać tej okazji.

z/t


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akilian - 26-10-2012

Ból, męka, cierpienie. Powyższe uczucia nie dawały nawet chwili wytchnienia Szarej, która najprawdopodobniej zostanie matką za kilka minut. Lwica ułożyła się więc na trawie, tuż pod drzewem. Kolejne skurcze zaatakowały jej i tak już wymęczone ciało.
- No tak, chodź Słońce, do mamusi – mruczała do siebie, uśmiechając się psychopatycznie. – A mamusia pokaże ci już rzeczywistość. – powietrze rozdarł morderczy rechot. Tak, lwica nie czuła się najlepiej i nie posiadała się z radości zabicia diablika. Oblizała wolno i zmysłowo wargi, czując, jak nieprzyjemne uczucie wzmaga się; nie długo musiała czekać na efekty zabaw Ericka. Owoc gwałtu może i nie spieszył się z wyjściem na ten świat, mimo to znowu szczególnie długo się nie ociągał. Młode było kropka w kropkę tatuś – ceglane futro, jasny, kremowy pyszczek i przenikliwe, morskie ślepka. Do cholery z nim! Akillian poczuła, jak nagle wszystkie te okrutne myśli znikają. Serce jakby jej nagle zmiękło. Nie potrafiła go zabić – to nie na jej siły. Miała jednak znacznie ciekawszy pomysł, ale to może jak nieco odpocznie? Po wyczyszczeniu młodego położyła sobie ją przy łapach. Niech Se leży, raczej śmierć jej nie czeka. Co innego później…


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Asuan - 26-10-2012

Tak, mała, brązowa kulka nie za bardzo cisnęła się do nowego świata. Tu, w łonie matki, czuła się bezpieczna – było jej ciepło, miło i wygodnie. Nic dodać nic ująć, po prosty haj lajf. A jednak, jej bezpieczne życie musiało się kiedyś skończyć i zetknąć z rzeczywistością. Gdy ujrzała światło dzienne byłą z pewnością zdekoncentrowana. Wszystko tu było takie interesujące, latające ptaki, fruwające liście i ziemia. Tak, to chyba było odkrycie dnia – ziemia. Była taka ciepła i tak przyjemnie zgrzytała pod ciałkiem młodej. Brązowa dosłownie poczuła, że żyje. Kiedy matka ją wylizywała nie była spokojna; cały czas wierciła się, latała łapkami po maminym ciele i uporczywie piskała na znak, by Szara już skończyła. Jakoby jej modlitwy zostały wysłuchane, Akillian wreszcie przestała smyrać ją językiem i położyła sobie niedaleko łokcia. Stamtąd małą poprowadził już tylko instynkt. Czując ciepło bijące od brzucha lwicy zbliżyła się i swoim pyszczkiem przylgnęła do jednego z sutków. Naraz zalało ją przyjemne uczucie. Mleko, jakie dane jej było skonsumować wydawało się wyborne, było takie podgrzane. Zupełnie niczym z żywej mikrofalówki. Mhm, tak, TO jest życie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Padme - 27-10-2012

A Padmusia pokaże zaś rzeczywistość mamusi. Ah, głupota domeną ludzkości.
- Wynoś się stąd.- rzuciła, zatrzymując się parę metrów przed wycieńczoną porodem samicę i właśnie dlatego miała nad nią przewagę. Była w przeciwieństwie do szarej w pełni sił, a ponadto, miała jeszcze w towarzystwie Darta, który chyba podobnie jak ona nie będzie skory na zabawę z tempom samotniczką, która chyba nie potrafi uczyć się na własnych błędach.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Akilian - 27-10-2012

/Przepraszam, jeżeli musiałaś czekac, ale u mnie od rana pada śnieg i od 10:30 latałam na dworze z wywalonym jęzorem i nacierając chłopaków ;3 To jest życie ;d


No nie, mała, nie pozwalaj sobie. Lwica jednym zręcznym ruchem odepchnęła od siebie malca. Gówniarz za dużo sobie pozwalał, jak dla niej. Wystarczy, ze znalazł się na tym parszywym świecie, jeszcze bardziej rujnując życie lwicy. Co za zajebisty ostatni rok, nieprawdaż? Dowiedziała się, ze jej prawdziwi rodzice to zwykli kryminaliści, jej bliźniaczka zginęła i teraz dorobiła się dzieciaczka poprzez zabawy tamtego kolesia. Czy dany jej będzie kiedyś spokój? Najwyraźniej nie, ponieważ chwilę po tym, jak się położyła nieznajoma warknęła na nią. Szlak by ją trafił! Chociaż, w sumie… Im szybciej pozbędzie się parszywego niemowlęcia, tym lepiej. Ciekawa tylko była jak zareaguje na małe jej tatuś. Wszystko w swoim czasie. Bez pośpiechu podniosła się z trawy, mając głęboko gdzieś, czy Padme się spieszyło. Warknęła na nią tylko, dając do zrozumienia, by się odwaliła. Następnie wzięła małe za karczek, w zęby i odeszła wolnym krokiem, szukając samca.

z.t.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Padme - 28-10-2012

// Khem, też mam życie, nie siedzę tu 24/7 ;3

Beżowa prychnęła za świeżą matką, odprowadzając ją chłodnym spojrzeniem wygasłych ślepi.
Sama zaś pobyła tu jeszcze kilka chwil, orientując się, że Dart do niej nie dojdzie. A szkoda, mimo, że gdyby ktoś zapytał się czy chce pobyć sama, potwierdziłaby, w głębi duszy łaknęła towarzystwa. Ale nie byle jakiego, towarzystwa kogoś, kto zdolny by był umilić jej czas.
Prychnęła cicho, robiąc błędne kręgi wokół drzewka, zastanawiając się, czy by nie pokazać się w miejscu, w którym ponoć ma być jej matka.
Wzdrygnęła się. Gasz, co by inni zrobili na jej miejscu?
Tutaj i tak na to nie wpadnie. Wybyła.

zt


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Dart - 31-10-2012

[Yay, pamiętali o mnie. :D]

Wracając na tereny Świtu Dartowi przypomniało się pewne miejsce... To samotne drzewko na pustkowiu otoczone wysoką trawą. Niegdyś jego ostoja, ulubione legowisko które miał praktycznie na własność. Zrobiło mu się cieplej na sercu gdy tylko je zobaczył. Nie sądził że jeszcze kiedykolwiek tu wróci, no proszę, cóż za miła niespodzianka! Przyśpieszył kroku. Chciał wreszcie ułożyć się wygodnie w cieniu drzewa i zapomnieć o wszystkich problemach. Wreszcie w domu, wreszcie przy stadzie. Mała rzecz, a cieszy. Dzięki niej z jego łba wypadli Płonący, Arto, Padma, Orva.
Było późne południe. Delikatny wiaterek musnął mu pysk, poczochrał grzywę. Lew odetchnął głęboko i usadowił się pod pniem drzewa które dawało schronienie przed promieniami słońca. Ułożył się niczym pan i władca po czym zaczął obserwować otoczenie. Dlaczego miał wrażenie że zawsze, kiedy on już znalazł dogodne miejsce na odpoczynek i pozycję do spania nagle kogoś musiało tu przywiać? Machnął niedbale ogonem, zastrzygł uchem, ziewnął. W zasadzie nie miał najmniejszych powodów aby tak sądzić. Znudzony ułożył łeb na łapach. Przymknął oczy i sapnął. To był długi, męczący dzień.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - rue Ashlyme - 31-10-2012

Błogi spokój został czerwonogrzywemu zakłócony, zupełnie przypadkowo, przez czranouche lwiątko, nieuważne i rozmarzone. Drugi raz jednego dnia zdarzyło mu się wpaść na kogoś, na pewno zrażając do siebie na samym początku. Choć towarzyskie i miłe, lwiątko ciągle trafiało na lwy, którym nie odpowiadało jego towarzystwo.
Tak więc, jak to już wyżej zostało wspominane, rue uderzył łebkiem w ciało szarawego samca, wielkiego i zwalistego, niczym góra. Przysiadł na tylnych łapkach i potrząsnął głową. stękając cicho, po czym zwrócił przepraszający wzrok na obcego.
- Przepraszam, proszę pana. To było przypadkowe, naprawdę - w jego ślepkach o ciepłym odcieniu prawie pojawiły się łzy. Wielka góra futra i mięśni może nie być nastawiona przyjaźnie.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Dart - 31-10-2012

Bury leniwie podniósł się z ziemi i potrząsnął wielkim łbem. Rozejrzał się zdezorientowany. Um. Lwiątko. Uniósł pytająco brew. Ale on sobie w stadzie żadnych lwiątek nie przypomina... A może... po prostu się nie rozglądał. Tak, chyba tak. Ziewnął jeszcze raz, mlasnął ozorem i usiadł od niechcenia przyglądając się młodemu. Jakoś specjalnie nikogo mu nie przypomina - na całe szczęście nie Kami. A może... nie, ona ma ważniejsze rzeczy na łbie niż płodzenie bachorków.
- Gdzie jest twoja matka? - rzucił rozleniwiony. Zmrużył szmaragdowe ślipia. Nie chciał kolejnego najazdu lwic. Wystarczył mu ten jeden gdy Padma i jakaś-czarna-lwica wyskoczyły jak Filip z konopi i rzuciły się na jakąś-inną-białą-lwicę. Ale on jest zły. Narobił sobie takich zaległości... Kiedyś to znał imię każdej która się napatoczyła. No, może nie matki jego dziecka, ale to już inna para kaloszy. Zresztą, nie miał tylko jednego dziecka, czasem się zdarza zapomnieć.
Ocknął się wróciwszy myślami do młodego. Pamięta jeszcze jak Arto był taki mały. Taki nieporadny. Szperacz. Niech to szlag. Czy przed tym nie ma ucieczki? Tak, zrobił źle że go zostawił i zapewne Artoś nie zrezygnuje z przywileju wytknięcia mu tego błędu, ale czy nie może choć na chwilę o tym zapomnieć?


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - rue Ashlyme - 31-10-2012

Matka? May przewrócił oczkami, najwyraźniej starając sobie przypomnieć matke. Niestety, nie pamiętał. I nawet nie odczuł z tego powodu cierpienia.Nie mógł kochać i tęsknic za kimś, kogo już nie znał.
- Nie mam - powiedział po prostu, starając się zrobić to pewnie i stanowczo. Lew był wielki i dziwaczny. rue nie przypominał sobie, żeby widział kogoś tak umaszczonego, jak ten tutaj. Dziwny. Ale w gruncie rzeczy raczej pokojowo nastawiony, skoro jeszcze nie zeżarł Ashlyme'a.
- Kim jesteś, wilki dziwny lwie? Bo ja jestem rue Ashlyme - rzekł pogodnie, siadając na tyłku i owijając łapki ogonem. Uśmiechnął się entuzjastycznie. Może wreszcie znalazł kogoś, kto porozmawia z nim i zaprzyjaźni. Malec potrzebował towarzystwa. Nie wiedział w sumie, dlaczego miał taka potrzebę komunikowania się z innymi i czemu nie mógł pozostać sam, choć na chwilę. Taki już był i nie zmieni się.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Dart - 31-10-2012

Dart zaśmiał się cynicznie.
- Dziwię się że jeszcze oddychasz, młody. Lwy stąd z chęcią rozszarpią każdego, kto przekroczy granice tej ziemi nie pytając nawet o imię i pochodzenie. - odparł mierząc go szelmowskim spojrzeniem tak, jakby bawiło go zachowanie swoich braci. - Masz wielkie szczęście że akurat ja stronię od krwi, przemocy, a na dodatek nawet w najmniejszym stopniu nie zaliczasz się do grona osób, którym mógłbym coś zrobić...
... na przykład dziecko. Ale już nie dokończył, co on będzie demoralizować nieletnich? Ta ukryta przechwałka z pewnością wymknęła się tak młodemu umysłowi i dobrze. Czasami lepiej nie rozumieć jego zgryźliwych uwag, żartów i dwuznacznych wypowiedzi. Im dalej od powszechnego zboczenia które sieje ten delikwent tym lepiej. Czerwonogrzywy jeszcze raz rozejrzał się po okolicy jakby wypatrując wrednej zołzy która mogłaby wejść mu na dupę i zepsuć cały nastrój. Nawet nie chodziło mu o konkretną wredną zołzę. Naprawdę. Tym razem, z ręką na sercu oznajmiam, że nie miał na myśli tej osóbki. Tej Której Imienia Nie Wolno Wymawiać, o. I właśnie o nią nie chodziło. Absolutnie!
- Jeśli chodzi o moją godność, jeżeli ktokolwiek by pytał jestem Dart, pierworodny syn Xana. Oczywiście walczę w imieniu Szkarłatnego Świtu, stada do których należy cała ta przeklęta ziemia. - oznajmił wszem i wobec uroczystym tonem. Czasem go napadało na takie babranie się w wyszukane słownictwo, ale przecież młodemu pokoleniu warto imponować. Czerwonogrzywy nastroszył dumnie pierś i poszerzył swój jakże uroczy uśmieszek. Serio, młody, twoje szczęście że jesteśmy przedstawicielami tej samej płci i nawet nie sięgasz mi do grzywy.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Alaina - 31-10-2012

Nie miał byc jednak jedynym gościem który zawita na nie swoich ziemiach. Brązowa plama , zdawało by sie że maszerująca pijanym korkiem, powoli przedzierała sie przez pokrapianą krwawym kolorem sawannę, nieuchronnie zbliżając się do rosnącego samotnie drzewa na wzniesieniu .
Jedynie miejsce które znała, jakie podtrawiła odtworzyć w pożeranym przez trwającą od kilku dni gorączkę. Lecz wkraczając na terenu świtu powinna pamiętać o czymś jeszcze.Intruz pozostanie intruzem.
Każda z wycieczek mogła skończyć się tragicznie, nie zawsze na jej końcu stanie ktoś kogo zna, lub okaże minimum łaski by ją w chorobie wspomóc.
A nie była ignorantką, rozsądek zjadła choroba, pozostawiając na jego miejscu instynkt przetrwania, który kierował nią w jedynie miejsce gdzie mogła otrzymać pomoc. Do jedynej osoby której starała się zaufać.

Zabawne,że do czasu az nie dotarła pod samo drzewo, była nieświadoma obecności lwa, jak i zaledwie pięciomiesięcznego brzdąca. Z początku impulsywnie cofnęła się, czyniąc zaledwie dwa kroki w tył, gdy usiadła nagle, plącząc na wystającym nieznacznie korzeniu i potykając się, co zakończyło sie bolesnym wymuszonym siadem na zad. Alaina otworzyła szeroko bursztynowe oczy. Nie czyniła nic więcej jak otępiałym wzorkiem wpatrywała się w dwójkę kotów, jakby starała się rozgryźć wyjątkowo trudną łamigłówkę,a z jaką nie umiała sobie poradzić.
Także nie odezwała się, nie próbowała też wstać.
Sapnęła cichutko .
I to było na tyle.


RE: Samotne drzewko na wzniesieniu - Hordian - 31-10-2012

Co mu strzeliło do łba żeby się rozdzielać? Czy on na los musi być tak uparty? Jakby nie miał dosyć samowystarczalności! Normalne że skoro już zgubił trop Khayaal, to tak szybko go nie złapie, a w swojej głupocie łapy poniosły go zdecydowanie tam, gdzie jeszcze nigdy nie był... To wszystkie tereny były dla niego nowością, ale okolice Strażników już choć trochę kojarzył, tych natomiast - zupełnie nie.
Szedł powoli, a ciężka grzywa falowała w takt kroków stawianych przez wielkie łapy. Zimne, jasne oczy lustrowały okolicę by w końcu przyuważyć obce mu osobniki.
Zmrużył oczy i wykrzywił pysk w grymasie niezadowolenia. Miał nadzieję, że nie wpadnie na rządnych walki morderców, bo na to nie był przygotowany... Nie, nie dlatego, że by sobie nie poradził, ale zwyczajnie nie był typem, który chętnie staje do walki... już nie.
Czerwona grzywa była dobrze widoczna wśród trawy więc samca dostrzegł pierwszego... z resztą i sam Hordian był na rudej trawie doskonale widoczny z oślepiająca bielą własnego futra. Dostrzegł też prawdopodobnie samicę, która nadeszła z przeciwległego kierunku.
Ruszył powoli w ich stronę... czy chciał zapytać o drogę? Całkiem możliwe.