Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=2131)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


Rzeka - Taal - 12-11-2016

Prawdopodobnie najdłuższa rzeka krainy Czterech Stad. Ciągnie się od jej północnych obrzeży, aż do oceanu leżącego na południu. Mieszkańcy północy nazywają górny odcinek Rzeką Fuego, ci mieszkający przy Wielkiej Wodzie mówią o dolnym odcinku Słoneczna Rzeka. Nie zmienia to faktu, iż jest to jedna i ta sama wodna struga. Tutaj, w Dolinie Spokoju środkowy odcinek rzeki nie ma nazwy. To po prostu wodna granica, między Mrocznymi Grotami, a Równiną. Brzegi są kamieniste, a na drugą stronę można przejść jedynie po ogromnych głazach, wyłaniających się ponad spieniony nurt.

Ostrożnym krokiem podążała wzdłuż dopływu, aż dotarła do głównej rzeki. Ten brzeg wodnistej wstęgi był kamienisty, suchy. Nie rosła na nim żadna trawa, a rozbryzgująca się na wszystkie strony woda sprawiała, że łapy rozjeżdżały jej się na wszystkie strony. Lwiczka podeszła do krawędzi i wyciągnęła szyję, by dokładniej przyjrzeć się przeciwległej stronie rzeki. Na drugim brzegu rosła wysoka trawa, głównie dzięki życiodajnej wodzie, która tak jak na stronie Taal, rozpryskiwała się na wszystkie strony, podlewając glebę. Czarna lwiczka przekrzywiła łeb w zastanowieniu. Może by tak przejść na drugi brzeg? Obiecała wujowi, że nie oddali się zbytnio od Mrocznych Grot ale przecież to wcale nie było tak daleko. A chęć poznania nieznanego terenu kusiła ją, przyciągała w swoją stronę. Usiadła i przyglądała się drugiej stronie rzeki w zastanowieniu.


RE: Rzeka - Gyda - 13-11-2016

Po drugiej stronie rzeki trawa, swoim zwyczajem, wydawała się zieleńsza. Przyjemniej szumiała, ładniej wyglądała, subtelniej pachniała... Jakby tego było mało, na trawie po drugiej stronie rzeki legł gorący placek światła słonecznego - miękki w konturach, intensywnie pomarańczowy, wydobywający z roślin ich najpiękniejsze wonie. Wyściełana nim polana, drzewa, przez których liście skapywały krople zachodzącego słońca i rozgrzane lica kamieni tworzyły iście idylliczny krajobraz gotowy do przyjęcia w swoje zielenie i ochry każde spragnione odpoczynku stworzenie.
Jedno z takich stworzeń przynależało do tego obrazka już w pakiecie, nie zauważało jednak piękna krajobrazu, którego było sztafażem... Dla niego Trawa Po Drugiej Stronie Rzeki była widokiem skąpanego w cieniu brzegu z jego brunatnymi zieleniami i chłodnymi błękitami szemrzącego cicho listowia drzew, widokiem brzegu Taal. To po tamtej stronie wartkiej wody Gyda widział przysłaniające horyzont grzbiety wzgórz, a dalej - zbocza gór, które chciał lepiej poznać. Północ przyniosła mu rozczarowanie, za to Zachód, ze wspomnianymi przez barda stadem Mglistego Brzasku, białą lwiczką Hiro i pustynią, niósł przynajmniej jakąkolwiek perspektywę.
Jakkolwiek trafne byłoby to lustrzane odbicie myśli Gydy względem pragnień Taal, młody wędrowniczek, idąc w dół rzeki, nie zastanawiał się wcale - w przeciwieństwie do zielonookiej - nad przejściem na drugi brzeg, ponieważ po tej stronie było najzwyczajniej w świecie ciepło i miło. Ponadto zawód minionym dniem wymagał planu na dzień następny i zbliżała się noc, a nocą Gyda nie podróżował. Kontury ciemnych wzgórz i zarys Kilimandżaro pozostawały więc w sferze planów, nad którymi chciał pomyśleć. Pomyśleć dopiero po tym, jak zmarszczy czoło, zaweźmie się, że upoluje jakąś rybę, zwolni kroku, podejdzie do wody, zerknie na drugi brzeg i dostrzeże tam parę wężowo zielonych oczu.
Nie domknął pyszczka.
Rzeka, wzdłuż której szedł cały dzień, jeszcze nigdy nie szumiała tak cicho.


RE: Rzeka - Taal - 13-11-2016

Zamarła kiedy dostrzegła kogoś na drugim brzegu rzeki. Nie usłyszała jak się zbliża, gęsta trawa skutecznie wyciszała odgłos jego kroków. Lwica przywarła do ziemi, mając złudną nadzieję, że obcy jej nie zauważy. Uciekać teraz nie mogła, bo przecież doprowadziłaby w ten sposób intruza do Bractwa. Taal nie wiedziała co zrobić i z paniką w oczach przyglądała się młodszemu lwu po drugiej stronie rzeki. Nagle jej serduszko zabiło szybciej, kiedy bystre spojrzenie lwicy dostrzegało coraz więcej szczegółów w wyglądzie osoby, siedzącej na przeciwległym brzegu. Z niedowierzaniem podniosła się z powrotem na wszystkie cztery łapy. To co umysł z nadzieją i radością jej podpowiadał było tłumione przez niedowierzanie i zdrowy rozsądek. Jak jest szansa, że to ten sam płowy samiec, którego poznała nad oceanem? Czy to możliwe żeby to był...
- Skadim?
Taal cicho wyszeptała do siebie imię, które nosiła w pamięci od wizyty na Lwiej Ziemi. Nie zostało wyparte przez żadne inne podczas tych sześciu długich miesięcy. Jej zielone oczy zaczęły wypełniać się łzami. Łzami szczęścia, bo ona już była pewna. Zdrowy rozsądek poszedł na bok, cała wyostrzona przez te miesiące ostrożność została zepchnięta na margines. Czarna krzyknęła do Skadima ponad brzegiem rzeki.
- Skadim! Skadim to ja! Taal!
Skadim... Bo chociaż ten zmienił teraz imię, to przecież młoda nie miała o tym pojęcia. Dla niej wciąż był tym samym Skadimem co wcześniej. Przerzuciła spojrzenie wężowych ślepi z sylwetki lwa na skały wystające ponad wodę. To jej droga! Dzięki niej przedostanie się na drugi brzeg! Nie myśląc wiele wzięła rozbieg i dała susa na pierwszy kamień, potem na kolejny i następny. Bez lęku i z determinacją dążyła ku osiągnięciu swojego celu. I prawie jej się udało. Ostatniemu głazowi najwyraźniej nie uśmiechało się spotkanie znajomych po długim czasie. Śliska powierzchnia spłatała Taal psikusa i ostatni skok był niepoprawny. Lwica zawisła na krawędzi drugiego brzegu, podciągając do góry zad i tylne łapy, byle tylko nie zostać wciągniętą przez dziki nurt. Z ciężkim oddechem lwica wdrapała się na trawiasty brzeg i zlękniona legła na pokrytej zielenią glebie. Chciała podejść do Skadima, przywitać się ale to niespodziewane przeżycie dalej tętniło w jej głowie, bo uświadomiła sobie jak blisko była zguby. Szybko jednak podniosła się z ziemi i stanęła pewnie z uśmiechem na czterech łapach. Taal nie była osobą, którą da się złamać. Podnosiła się nawet po największych upadkach i optymistycznie dalej dążyła do celu.


RE: Rzeka - Gyda - 15-11-2016

- Ta... al...? - zapytał po zmrużeniu oczu. - Taal! - wykrzyknął i podskoczył, rozpoznając w czarnej sylwetce znajomą osóbkę. Jego łapy zaczęły dreptać wzdłuż brzegu rzeki, nie mogąc inaczej, jak tylko w ten sposób, dać upust radości, która wypełniła go całego, a pyszczek kłapać szybko: - Tak się cieszę, że to ty, ja cię... ŁOŁ, CZEKAJ! - Zawrócił w miejscu, nie omieszkując przy tym poślizgnąć się w mokrej trawie, ubłocić zadek, wstać szybko i podbiec do brzegu, przy którym Taal walczyła z wciągającym ją prądem. Jego pomoc ograniczyła się do szturchnięcia czarnej nosem w bark, kiedy ta de facto była już bezpieczna.
Nie dowierzając swojemu szczęściu, patrzył na powoli wstającą Taal jak na nadprzyrodzone zjawisko. Jej czarna sierść, biała grzywka, zielone oczy i przede wszystkim - uśmiech, wyglądały dokładnie tak, jak je zapamiętał, a to, że wiek zmienił ich proporcje tylko utwierdziło go w przekonaniu, że trafił po właściwy adres. Odrobinę tylko przemoczony.
Stojąc tak w radosnym rozpromienieniu przed lwicą, fuknął jeden takt niekontrolowanego, uprzejmego śmiechu, po czym podniósł łapę i wskazał gdzieś ponad nos Taal, dodając:
- Grzywka ci zmokła. Urosła.


RE: Rzeka - Taal - 15-11-2016

Taal roześmiała się wesoło na całe gardło z radości, którą przyniosło ponowne spotkanie z Skadimem. Podążyła wzrokiem za łapą lwa i zezując spróbowała zerknąć na swoją grzywkę, teraz całkowicie przyklapniętą i przemoczoną.
- Tak urosła. Ale tobie też zaczyna rosnąć grzywa! No chyba, że mam coś nie tak z oczami.
Nie przestając się uśmiechać zbliżyła się do samczyka i otarła się łbem o jego bark, tak jak zazwyczaj witała się z wujami. Tak bardzo cieszyła się z tego spotkania. Nagle mina jej zrzedła i odsunęła się na krok od przyjaciela z oklapniętymi uszami. Zielonooka poczuła wstyd, nie dotrzymała obietnicy. Wszak to ona powiedziała Skadimowi, że odwiedzi go na Lwiej Ziemi, a nie na odwrót.
- Przepraszam, że nie odwiedziłam cię wcześniej ale... Po prostu nie mogłam. Wujek bardzo się martwi kiedy zbytnio oddalam się od naszego domu... No i.... Bałam się, że znów ich zgubię.
Jeżeli Lwoziemiec był na nią zły, miał do tego pełne prawo. Białogrzywa miała jednak szczerą nadzieję, iż samczyk nie ma do nie żalu. Uszy Taal podniosły się tak szybko jak oklapły bo lwica znów poczuła się radosna. Och miała do przyjaciela tyle pytań!
- Powiedz, jak się tutaj znalazłeś? I co tutaj robisz? Szukasz kogoś? Ach nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę!


RE: Rzeka - Gyda - 19-11-2016

- Mam po prostu... puchatą szyję. Nie to co mój brat albo... och... - przerwał, zdziwiony niespodziewanym zbliżeniem się do siebie Taal. Zatrzymał wszystkie procesy myślowe na moment, po czym bez oporów odwzajemnił gest lwicy. Uśmiechnął się. Był to bardzo spokojny uśmiech, potrzebny mu w tym nadmiarze emocji bardziej niż cokolwiek innego. Później było już ze wszystkim łatwiej. Nieopamiętana ekscytacja znalezieniem Taal ustąpiła miejsca uciesze. I nie było mowy o jakimkolwiek smutku lub wzajemnych wyrzutach. Gyda bez wahania zripostował: - I mnie to mówisz? Nie powinno mnie tutaj być! Po tym, jak ostatnio zachciało mi się oddalić od domu, zrobiło się jeszcze gorzej, gdybym chociaż nie słyszał na każdym kroku, jak to ważne jest, żeby przestrzegać zasad, to może naprawdę bym ich przestrzegał, ale...
Zwątpił w swoją myśl. Uznał ją za zbyt oczywistą do wypowiedzenia na głos, zamiast tego potrząsnął barkami i zaśmiał się cicho. Z przyjemnością złapał spojrzenie Taal wzrokiem. Zacisnął wargi i zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. Nie zmywając z pyszczka rozpromienienia i z głosu nie wytrącając przyduszających go iskier zachwytu nad odbywaną rozmową, stwierdził w końcu:
- BłądzęNie miałem nic do roboty w domu. Postanowiłem, że najpierw pomyślę o wszystkim, zaplanuję niektóre rzeczy, a potem po prostu pójdę. A ty? Znalazłaś rodzinę, tak powiedziałaś, prawda? Łał, jak to zrobiłaś?
Gapił się na nią jak ciele na malowane wrota. Myśl o tym, że Taal ponownie przebywa z bliskimi nie była tak ekscytującą jak przypuszczenie o tym, co też lwica musiała zrobić, żeby to osiągnąć. Wolne ziemie ciągle jawiły się Gydzie jako niezmierzone połacie niebezpieczeństw, toteż zaraz po zadaniu pytania wysnute w głowie domysły odmalowały w wyobraźni Lwioziemca iście epickie przygody, których Taal musiała być uczestniczką. Jaką też opowieść mógł on, trzymany pod kloszem chłopaczek z Lwiej Ziemi, jej wobec tego zaoferować?
Wężowe Oko stało przed nim jako niedościgniony wzór odwagi i sprytu.


RE: Rzeka - Taal - 19-11-2016

Może i samczyk miał tylko puchatą grzywe ale dla lwicy nie miało to znaczenia. Skadim urósł, zaczynała rosnąć mu grzywa, Taal zachwycała się każdą najdrobniejszą zmianą w jego wyglądzie. Porównywała sobie "nowego" Skadima ze "starym" Skadimem, chociaż minęło zaledwie kilka miesięcy, a nie lata. Zielonooka zachichotała, kiedy przyjaciel powiedział jej, jak to nie powinien tu być i w domu nieustannie męczą go zasadami. W tym byli niesamowicie podobni, siedzenie w jednym miejscu nie pasowało im ani trochę. Jednak o ile płowy lwiak złamał postawione mu reguły, to Taal przestrzegała ich skrupulatnie, mimo iż czasem sprawiały jej zawód i nakładały niewygodne oraz nudne ograniczenia. Słuchała z zainteresowaniem słów Skadima nieustannie patrząc mu w oczy. Zielone, niemalże hipnotyzujące, wężowe ślepia bez przerwy starały się utrzymać nieprzerwany kontakt wzrokowy z Lwoziemcem. Bo Taal już tak miała, że uwielbiała wręcz patrzeć innym w oczy. Czuła się wtedy, jakby zaglądała komuś do duszy i potrafiła, zazwyczaj dość trafnie, odczytać intencje rozmówcy. W przypadku młodego księcia było jednak inaczej. Lwica zwyczajnie chciała wytworzyć jakieś połączenie między nimi, wzmocnić więź, która wytwarzała sie poprzez rozmowę. A na jej pyszczku wciąż błądził uśmiech.
- Ja? Patroluje teren, wyszukuje obcych i takie tam. Mhm znalazłam ich. Chociaż było to niezwykle trudne. Udało mi się wrócić w okolice naszych bagien ale... Tam byli już inni. Obcy... Jak tylko ich zobaczyłam wiedziałam, że coś jest nie tak. No i uciekłam stamtąd. Jeden lampart nawet za mną pogonił! Myślałam, że mu nie ucieknę! A potem złapałam trop, podążyłam za nim i znalazłam moją rodzinę. Po niezwykle dłuuugiej wędrówce.
Tak wspomnienia z tej podróży nie były całkiem przyjazne. Spotkała wielu obcych, a nie każdy z nich był przyjazny.


RE: Rzeka - Gyda - 19-11-2016

Och, w tym wieku oboje zmieniali się bardzo szybko. Także po bardziej smukłym i zgrabnym ciele Taal widać było, że przez ostatnie miesiące jej kości i mięśnie nie próżnowały; nie dość, że wysmukliły jej proporcje, to uczyniły całą sylwetę czarnej lwicy masywniejszą, wskutek czego - najprawdopodobniej - polowanie, które dla Gydy ciągle było aktem desperackiego wyszukiwania jakichkolwiek metod walki z własną niedojrzałością fizyczną, Taal zaczynało sprawiać coraz mniejsze kłopoty lub kłopoty innego typu. Tak sobie lewek przypuszczał, macając czarne ciało przyjaciółki zachłannymi jej widoku oczyma. Kiedy skończył (chociaż nie zaspokoił swojej ciekawości ani w połowie), zerknął w zielone oczy, które przytrzymały go przy sobie zachłannością patrzenia w swoje, jakiej nigdy jeszcze nie doświadczył. Intensywność ich wyrazu przeszyła go na wylot i nie pozwoliła się od siebie tak łatwo uwolnić. Oj, intencje Taal były bardzo zbożne, lecz trafiły na bardzo wrażliwy grunt, reagujący na otwartość emocjonalną innych wielkim zakłopotaniem. Gdyby tego było mało - uwolnić się z tej szmaragdowej sieci było nie sposób. Gydzie ponadto zdało się, że jej liny skręcone są z żywego ognia i palą jego skórę.
- Właśnie chciałem znaleźć te bagna, o których mówiłaś. - Walczył z tym zielonym spojrzeniem, walczył jak lew, a żeby sobie w tym boju pomóc, odruchowo sięgnął do swojego pyszczka łapą i zaczął drapać nos wysuniętym pazurkiem. Zarzucił łbem, wskazując w swoich myślach górę rzeki. - I teraz stamtąd wracam. Zaszedłem daleko na północ, ale poczułem obcy zapach i... no sama wiesz... w aż takie kłopoty się nie chciałem wpakować, tym bardziej z lampartem... Wolałbym tym razem wrócić do domu na własnych łapach... Ty wiesz, co tam jest?
Skrępowanie malało w miarę mówienia, było jednak na tyle silne, by uniemożliwić Gydzie jakąkolwiek inicjatywę. Pozwoliło mu jednak dodać wesoło:
- Poza lampartem oczywiście.
I opuścić łapkę na ziemię.


RE: Rzeka - Taal - 19-11-2016

Zawstydzenie i nieśmiałość księcia uderzyło w nią niby huragan. Taal była obdarzona niezwykle silną empatią, dlatego odczucia Skadima wręcz przeskakiwały, przelewały się na nią, niby rzeka która wylewa się poza swoje brzegi, podczas pory deszczowej. Młoda lwica powoli przerzuciła wzrok najpierw na niebo, potem na jakiś kamyk leżący pod jej łapami. Nie chciała, by Skadim czuł się skrępowany jej emocjami. Zerknęła w kierunku, z którego przypływała bezimienna rzeka. Naprawdę Lwoziemiec był na północy? Od czasu odnalezienia Bractwa kierunek północny był dla Taal zakazany. Nie mogła tam chodzić, zabroniono jej. A poza tym teraz mieszka tam ktoś inny, to już nie był jej dom.
- Na północy? Mieszkałam tam kiedyś ale od dawna nie odwiedzałam tamtych okolic. Moja rodzina odeszła stamtąd, kiedy mój ojciec zniknął. Z tego co mi mówił wuj, to ktoś tsm teraz mieszka. Chciałabym tam pójść i zobaczyć kto ale to niebezpieczne. Nie tylko dla mnie, dla mojej rodziny również. Bagna zostały chyba porzucone. Kiedy dotarłam na ich granicę dwa lamparty walczyły o to terytorium. Nie wiem czy któryś z nich tam został, a nawet jeśli to bagna dalej są ziemią niczyją.
Biały pędzelek ogona uderzał nieregularnie w ziemię, kiedy Taal mówiła. Naprawdę ona chciała by wiedzieć więcej.


RE: Rzeka - Gyda - 19-11-2016

A lewek był Taal bardzo wdzięczny za to, że potrafiła nie tylko dostrzec, ale i przeciwdziałać jego skrępowaniu. Nie był wdzięczny świadomie rzecz jasna, ale całym sobą czuł, jak rozmowa z czarną staje się coraz prostsza; jak swobodniej mu się myśli, swobodniej przed zielonymi oczami porusza, swobodniej uśmiecha i odpowiada, nawet patrząc prosto w nie przez chwilę:
- Też myślę, że to niebezpieczne, ale spotkałem tam tylko wielkiego guźca, przed którym szybko zwiałem... Hej, ale gdybyśmy poszli tam... - Oho, czy to na pewno dobry pomysł? Pomyśl Gyda, pomyśl. Tak, zakręć łebkiem, zrób krzywą minę, wyrażając niepewność, ale dodaj: - Moglibyśmy tylko się przejść w górę rzeki, spróbować znaleźć granicę, sprawdzić, czy jakaś tam w ogóle jest...? - Schylił głowę, wytrzeszczył oczy. Przejął się tą sprawą bez reszty. - Czułem tam czyjś zapach, ale może sprawdzilibyśmy, czy to przypadkowy trop, czy nie.
Nie podnosząc obniżonego do linii grzbietu łebka, zerknął na moment w bok, by zastanowić się nad pewną myślą, za tło swoich rozważań mając prędko pieniącą się wodę. Nie wziął pod uwagę wcześniejszych słów Taal o tym, że jej opiekunowie nie są przychylni samotnym eskapadom. On był na gigancie i to załatwiało sprawę. Taal też mogła. Z resztą... Spacer wzdłuż rzeki jeszcze nikomu nie zaszkodził, a poza tym... Poza tym należało szerzej otworzyć oczy i poruszywszy całym sobą z prawa na lewo w radosnym gibnięciu, dodać:
- Skoro znalazłem zapach, powinniśmy mieć przewagę, nie?
Entuzjazm sprzyjał patrzeniu w oczy. Entuzjazm uczynił wcześniejszą krępację zupełnie nieistotną i pozwolił Gydzie spróbować znaleźć w oczach Taal tę nić porozumienia, której ona sama szukała tam jeszcze przed chwilą. Proszę, oto ona! Liczy na pozytywną odpowiedź.


RE: Rzeka - Taal - 19-11-2016

Lwica potarła bokiem łapy nos, pogrążając się w zastanowieniu. Propozycja Skadima była o tyle nieprzychylna, co i kusząca. Z jednej strony przecież wuj Zephyr kategorycznie zabronił jej jakiejkolwiek wędrówki w stronę północnego stada. Jednak kiedy go o to pytała mówiła jedynie o sobie samej, nie wspominając, że po swojej stronie będzie miała przyjaciela i sama w stronę górnego biegu rzeki nie pójdzie. Skąd miała wiedzieć, iż jej droga skrzyżuje się z drogą Skadimową? Tak się jednak stało i teraz było ich dwóch. Dwoje młodych, spragnionych przygód i ciekawych świata. Taal chciała wrócić na północ, głównie żeby zobaczyć jak wygląda teraz jej dawny dom. Pogodziła się z tym, że Bractwo przeprowadziło się w okolice Mrocznych Grot. Jaskinie przy Wiszącym Drzewie powoli stawały się jej nowym domem. Wciąż jednak odczuwała pewien rodzaj sentymentu do miejsca swojego niezwykle wczesnego dzieciństwa, dlatego też zielonookiej tak zależało na odwiedzeniu Skały. Co jeśli ci obcy, którzy się tam wprowadzili całkiem zniszczyli, zmienili miejsce, które niegdyś tak bardzo kochała? A może odeszli już stamtąd? Ba! Kto wie czy w ogóle zostali tam na dłużej? Taal nerwowo przestąpiła z łapy na łapę, a po jej grzbiecie przeszedł dreszcz podekscytowania. Ona już znała swoją odpowiedź, tylko podsyconą przez entuzjazm Skadima.
- Wuj zakazał mi tam chodzić... Ale zakazał mi tam chodzić samej. Jeśli pójdziemy we dwoje będzie bezpieczniej. W końcu, co dwie głowy to nie jedna. No i ty wiesz jak oni pachną. To też jakaś wskazówka.
Lwica posłała przyjacielowi promienny uśmiech, a w jej oczach rozbłysły wesołe iskierki. Z sekundy na sekundę, pomysł spaceru wydawał się coraz lepszy, niewielkie ryzyko spowodowane obecnością północnych wylatywało z głowy czarnej, przyćmione ekscytacją i entuzjazmem, nie tylko samej Taal ale też tą, którą w ów chwili promieniował Skadim.


RE: Rzeka - Gyda - 20-11-2016

- TAK! - Lewek podskoczył w miejscu. Kiedy wylądował na ziemi, zakręcił wokół własnej osi prędki piruet i zatrzymał się w bezruchu naprzeciwko Taal, skamieniały z łebkiem poniżej barków na kształt pomnika niepomiernego zachwytu.
Nareszcie znalazł się ktoś, kto nie tylko nie ma stracha przed samą myślą o przygodzie, ale i gotów jest się w nią zaangażować. Nie to co jego bracia, nie to co mama. Nie to co ci wszyscy, którzy chcieli zastąpić prawdziwe odkrywanie zabawą w przygodę, udawaniem, co chcieli mieć za plecami czujne oko matki lub ciotki i okłamywać się, że uczestniczą w czymś odważnym. Odwaga miała tylko jedno oblicze, prawdziwe. Wszystko inne, kłamliwe, było kpiną. W końcu miał do pary podobną duszę.
Oczywiście nie pomyślał w tej chwili - bo gdyby to zrobił, straciłby trochę z pewności siebie - o tym, jak to w podobnie wielką przygodę wciągnął kiedyś malutką Milele, jak naraził jej zdrowie i życie. Miał teraz co prawda dłuższe łapy i kły, mocniejszy grzbiet i twardsze opuszki, nadal jednak był dzieckiem, chociażby nie wiem, jak bardzo chciał być duży i silny. Taal, co prawda starsza o całe pół roku, co w ich wieku czyniło ogromną różnicę, również nie mogłaby się mierzyć z dorosłym lwem, a nawet lwicą. Jednak kto by się tym przejmował, prawda? Na ile można zmądrzeć, doświadczywszy tylko upału jednej pory suchej i ulewy jednej pory deszczowej? Już i ta zmądrzał zanadto, ponad swój wiek. Zaplanował, co będzie jeść, co będzie pić, ile dni mu zajmie wyprawa i jak będzie się zachowywał przed nią, żeby jego zniknięcie nie było dla stada, a przede wszystkim matki, odczuwalne. Gdyby chciał być dojrzalszy bardziej, mądrzejszy, rozsądniejszy i tak dalej, musiałby kontynuować pielęgnowanie w sobie strachu zrodzonego po stracie ogona, a to oznaczałoby poznawczy regres i porażkę ambicji - kaput.
- Wszystko ci opowiem - powiedział szybko, cicho, zapatrzony w próżnię swoich myśli jak w szaleństwie. - Wszystko przemyślałem, wszystko ci opowiem.
Zerknął w górę, zauważywszy nagle Taal i cały świat, który na kilka chwil jego rozradowana do niemożliwości dusza opuściła. Jego niezamknięty pyszczek rozciągnął się w szerokim uśmiechu.
- Jesteś super - przyznał.


RE: Rzeka - Taal - 22-11-2016

Ktoś mógłby powiedzieć, że czarna lwiczka przeżyła w swoim młodym życiu dość przygód. I tych miłych i tych mniej przyjemnych. Być może inna osoba powiedziałaby dość odkryciom i wyprawom lecz Taal nie należała do tego rodzaju. Jej zawsze mało było nowych doświadczeń i doznań. Z radości wybiła się z przednich łap i wykonała piruet dookoła własnej osi, stojąc na tylnych kończynach. Nie myślała teraz o obcych, których mogą spotkać, ani niebezpieczeństwach, którym zapewne stawią czoła. Była starsza od Skadima ale w styczności z zagrożeniem w praktyce mogła zrobić tyle co on. Strzygąc uszami przysłuchiwała się co młody książe ma do powiedzenia. Machnęła głową w stronę góry rzeki.
- Ruszajmy! Powiesz mi po drodzę. Napewno jest tego sporo.
Zdębiała kiedy przyjaciel określił ją mianem "super". Uśmiechnęła się z zawstydzeniem, nie najlepiej przyjmowała komplementy. Taal była skromną osóbką i każda pochwała krępowała ją niezwykle. Pogrzebała łapką w ziemi, zataczając nią małe kółka.
- Ja? Super? Nie... Jestem raczej... przeciętna.


RE: Rzeka - Gyda - 23-11-2016

Przeciętna! Taal była najbardziej super lwicą, jaką Gyda poznał, naj-naj-naj-najbardziej! Gdyby tylko potrafił w przekonywujący sposób zaprzeczyć jej ocenie własnej osóbki, zrobiłby to bez wahania, stało się jednak tak, że nie musiał się nad tym nawet zastanawiać, ponieważ zataczająca łapką małe kółka Taal razem ze swoją skromnością pozostała w tyle za nim, kiedy on tymczasem prężnym krokiem zaczął truchtać w górę rzeki. Już znał tę drogę, więc tym szybszy był jego krok - poznany tego samego dnia odcinek trasy zamierzał pokonać naprawdę prędko. Gdzie by tam się zastanawiał nad tym, że Taal ani dzisiaj nigdzie nie wędrowała, że być może potrzebować trochę czasu na rozgrzanie się i nabranie tempa, gdzie!
- Najważniejsze jest to - zaczął więc, przechylając łeb nieco na bok, by złapać kątem oka nadbiegającą (miał nadzieję) Taal - że nikt nie wie, że tutaj jestem, przynajmniej nie powinien...
Będzie kończył, jak znajdzie czarną sylwetkę obok siebie. Najważniejsze informacje nie mogły być przecież powtarzane, w razie gdyby za pierwszym razem adresatka ich nie usłyszała!

/to zróbmy tak, że którakolwiek uzna moment za dobry, to się bez ceregieli zetetnie stąd i przeniesie do jakiegoś tematu dalej na północ, nie


RE: Rzeka - Taal - 24-11-2016

Na szczęście łapy Taal były nieco dłuższe niż Skadimowe, zatem lwica szybko dogoniła przyjaciela, zrywając się do truchtu zaraz po nim. Ona nie znała tej trasy, nigdy jeszcze nią nie szła. Wuj jej nie pozwalał, a ona go słuchała, nawet jeśli nie zawsze uznawała polecenia wuja za trafne. Żwawym krokiem, dreptając obok księcia, wsłuchiwała się w jego słowa. Nie mogła powiedzieć, że całkiem podobało jej się, iż nikt z rodziny Skadima nie wie o jego nieobecności. Przecież mogą się o niego strasznie martwić! Patrząc jednak z perspektywy młodego lwoziemca, którą jeszcze nie do końca poznała i uzupełniała braki własnym punktem widzenia, rozumiała dlaczego zdecydował się na takie, a nie inne wyjście.
- Mój wujek też nie wie gdzie dokładnie jestem. Powiedziałam tylko, że idę na patrol ale nie powiedziałam dokąd.

//Oke C: