Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=2131)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


RE: Rzeka - Kiu - 04-10-2017

Jakos tak myślami odeszłam gdzieś w dal. Nawet nie wie kiedy to nastąpiło. Pokręciłam łbem.
-Słucham?- Zapytałam się się ich nastawiając lekko uszu.
-Przez moment jakoś ta zamyśliłam się- Wyszczerzyłam lekko tylko ząbkii spojrzałam na Rin. Liznęłam ją w łebek.


RE: Rzeka - Ndevu - 04-10-2017

Ndevu roześmiał się lekko.
- A o czym myślałaś? - Zapytał, po czym poklepał Rin po głowie czochrajać ją lekko.


RE: Rzeka - Kiu - 05-10-2017

-O różnych rzeczach o zaginionych młodych o tych lwach w dolinie i innych takich mało ciekawych rzeczy- Machnęłam lekko łapa po tych słowach.
-A o czym wy rozmawialiście?- Zapytałam patrząc się to na niego to na młode.
Nie wyglądałam jakbym sie jakoś już przejmowała ale nie było tak. Oj może napsuje krwi tych... nowych sąsiadom.


RE: Rzeka - Ndevu - 05-10-2017

-Mało ciekawe... - Westchną Ndevu, po czym od razu dodał
-My? Zastanawiamy się gdzie chcesz chcesz się z nami przejść - w końcu był to pomysł Kiu niech ona zdecyduje.


RE: Rzeka - Kiu - 07-10-2017

-Może nad jezioro w dolinie- Zaproponowałam po chwili namysłu. było tam spokojnie a i jezioro było urokliwe. Będzie można w spokoju odpocząć a i można trochę się odprężyć. Spojrzałam na nich i nim doczekałam się ich a raczej jego odpowiedzi ruszyłam i pacnęłam go lekko ogonem w bok i zaczęłam truchtać. Tak by mała również nadążała za nami.


RE: Rzeka - Ndevu - 09-10-2017

Ndevu przytaknął tylko na decyzję Kiu i ruszył za nią, spojrzał tylko na Rin i machnął głową na znak by szła z nimi

/zt x3 (chyba że Rinuzi chce coś jeszcze napisać)


RE: Rzeka - Hashimea - 24-07-2018

Dolina Spokoju - miejsce, w które łapy prowadziły ją same. Uroczy skrawek krainy, w którym Hashi często zwykła spędzać swój czas. Jest również pierwszym, które odwiedza po ostatniej niespodziewanej powodzi, która zmusiła ją do opuszczenia domu. Nie potrafiła oszacować, jak długo jej tu nie było, jednak stęskniła się za tymi terenami. Siedząc tak przy brzegu rzeki i wpatrując się w jej niespokojny, spieniony nurt, pozwoliła popłynąć swoim myślom, które błądziły gdzieś pomiędzy ostatnimi wspomnieniami sprzed dnia powodzi. Była wtedy na swych stadnych terenach, jeszcze tej samej doby widziała Srebrnych. Teraz, po tak długiej rozłące, pragnęła znów ich zobaczyć. Ich i całą resztę znajomych jej tu osób.


RE: Rzeka - Vincent - 26-07-2018

Wyłaniając się spośród liści i drzew dżungli natrafił na rzekę - na której widok od razu zaschło mu w gardle. Rozejrzał się uważnie naokoło, sprawdzając, czy oby na pewno nic mu nie grozi i czy nie ma tutaj krokodyli. Gdy stwierdził, że nic mu się poważnego stanąć nie powinno - podszedł do brzegu, pochylił łeb ku rzece i upił kilka porządnych łyków zimnej, krystalicznie czystej wody.
Potem - uniósł łeb i rozejrzał się raz jeszcze.
I tak jego wzrok natrafił na Hashimeę, lwicę, którą zdążył poznać niemalże kilka tygodni wcześniej.
Uciszył się na jej widok i bez jakichkolwiek oporów wszedł do wody i przepłynął na drugi brzeg, tuż pod łapy kremowej lwicy.
-Dzień dobry~ Kogo ja widzę?-
Wyszczerzył się do lwicy, nie za bardzo zważając na to jak teraz wygląda. A wyglądał trochę komicznie. Namoczona, ciężka grzywa opadła mu na czerwone ślepia, zupełnie zasłaniając mu pole widzenia. Na czuja wylazł z wody gdzieś obok Hashi i przeczesał łapą czoło, odgarniając grzywkę z oczu.


RE: Rzeka - Hashimea - 26-07-2018

Jak to miała w zwyczaju, myśli pochłonęły większą część jej uwagi, toteż w pierwszej chwili nie dostrzegła przebywającego po przeciwnej stronie rzeki lwa. Patrzyła nieruchomo na brzeg, o który obijał się wodny nurt. W pewnym jednak momencie jakiś impuls poprowadził jej spojrzenie nieco wyżej, jakoby instynktownie wyczuła czyjąś obecność. Wtedy także ujrzała ciemnofutrego lwa, który to w tej samej sekundzie wskoczył do wody. Hashimea wpatrywała się w niego z niejakim zdumieniem - co to za pomysł, żeby rzucać się do rzeki? - nagle uświadamiając sobie, że nie jest jej obcy. Mimowolnie poczuła napływającą radość, a na jej pysku wyrósł ciepły uśmiech.
- Vincent! Jak miło cię widzieć! - rzuciła promiennie. Widząc jego komicznie oklapniętą od wody grzywę od razu przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie. I nie mogła powstrzymać się przed szerokim uśmiechem pełnym rozbawienia. 
- Znów w swoim żywiole? - zażartowała, patrząc jak lew wydostaje się z wody i siada tuż obok. Z jakiegoś powodu jego towarzystwo zawsze ją ożywiało. Może to ta jego zdolność do "wejść w wielkim stylu"? Był w tym całkiem dobry.
Kiedy lew odgarnął grzywę ze swoich oczu, Hashimea znów spotkała się z tym ciepłym szkarłatnym wejrzeniem. I poczuła, jakby odzyskała coś, czego od dawna jej brakowało. Chyba sama by tego nie przyznała, ale swego czasu częściej niż o kimkolwiek innym myślała o Vincencie. Odkąd go poznała, wyczekiwała kolejnej okazji, by znów go spotkać. Był tak pozytywny, a każda chwila z nim spędzona zdawała się tak... oderwana od rzeczywistości. Jakby znów była dzieckiem.


RE: Rzeka - Vincent - 26-08-2018

Słysząc entuzjazm w jej głosie uśmiechnął się do niej szeroko, pokazując przy tym zadbane, białe kły.
Następnie odszedł nieco na bok i otrzepał się z wody, mając nadzieję, że nie ochlapie przy tym biednej Hashimei. Następnie wyglądając teraz jak typowy "puszek" podszedł do niej i bardzo delikatnie otarł się o jej policzek swoim. W prawdzie bardzo się ucieszył na jej widok.
-Aaa... Mówisz o rzece? No, to chyba tak? Najwyraźniej!-
Zaśmiał się i przysiadł przed nią, mając nadzieję, że jego sierść i bujna grzywa szybko wrócą do porządku, bo z drugiej strony było mu trochę głupio tak wyglądać, tym bardziej przy kremowej lwicy. Końcówka jego ogona poruszała się niespokojnie.
-Dawno się nie widzieliśmy, hm? Opowiadaj, co u Ciebie? Jak się czujesz?-
Przekręcił nieco łeb na bok, patrząc  uwagą w jej niebieskie ślepia.


RE: Rzeka - Hashimea - 27-08-2018

Lwica odwiodła go wzrokiem, gdy ten oddalił się, by otrzepać przemoczoną sierść. Znów zamienił się w chodzący puszek, tak jak przy ich pierwszym spotkaniu. Wtedy nie potrafiła powstrzymać śmiechu. Teraz również rozbawił ją ten widok, jednak zdołała ograniczyć się do delikatnego chichotu. Po czym momentalnie odwróciła wzrok, jakoby w obawie, że znów napadnie ją głupawka. Minęła zaledwie chwila, nim poczuła lekkie otarcie na swoim poliku. Przez te parę krótkich sekund Vincent był tak blisko... Liliowe ślepia jakoby roziskrzyły się w mieszance zaskoczenia i radości. I choć w głowie Hashimei zapanował nagły mętlik, nie dała tego po sobie poznać. 
- Ha ha. Rozbrajasz mnie, wiesz? - odparła promiennie, spotykając się z jego spojrzeniem. Ciepłe, szkarłatne wejrzenie, takie samo jak to, które zapamiętała. 
- U mnie wszystko w porządku, odkąd znów jestem w krainie jak najbardziej. Czas powodzi zmusił mnie do oddalenia się w nieco wyższe tereny. Nie było najłatwiej, zdążyłam odzwyczaić się od życia w samotności, ale żyję, jak sam widzisz, i jestem z powrotem. I naprawdę cieszy mnie, że jesteś pierwszą osobą, którą tu widzę! - streściła, ostatnie zdanie dodając z lekkiego rozpędu. Przecież Vincenta znała stosunkowo krótko, nie mógł więc chyba podejrzewać, że tak mocno zaprzątała nim sobie głowę. 
- Chciałam powiedzieć, że... cóż, cieszę się, że nic Ci nie jest. - w pierwszej chwili miała zamiar wybrnąć z tej możliwie niezręcznej sytuacji jakimś beznadziejnym tekstem na spontanie, jednak prędko się opamiętała, by ustąpić miejsca szczerości. Nie do końca rozumiała, dlaczego nagle miała taką trudność, by przyznać się do swoich myśli. 
- A właśnie. Raz nieomalże zjadł mnie krokodyl. - wspomniała, a w jej głosie wybrzmiało mimowolne rozbawienie. - Podstępny, postanowił polować na mnie kiedy zbliżyłam się do wody, by się napić. Na szczęście w porę zauważyłam, jak się czai, bo zdążyłam uciec przed jego szczękami. - kontynuowała, omiatając spojrzeniem rzekę, jakoby miała tam dostrzec zwierzę ze swej opowieści. - To była, jeśli dobrze pamiętam, jedyna taka ekstremalna sytuacja. Może jedna z niewielu. - dodała, znów zwracając swe oczy na lico rozmówcy. Uśmiechnęła się.
- A jak u Ciebie, Vincent? - zapytała z ciekawością.


RE: Rzeka - Vincent - 28-08-2018

Vincent roześmiał się cicho na jej słowa i pokręcił delikatnie łeb na boki, starając się tym samym strząsnąć jeszcze kilka ostatnich kropelek wody ze swojej grzywki.
-To dobrze, czy źle?-
Zapytał i ponownie się do niej wesoło uśmiechnął. Zaraz po tym Hashimea zabrała głos, opowiadając o tym, jak udało jej się przetrwać powódź. Na wieść o krokodylach westchnął cicho, nieco nerwowo i zaczął się jej przyglądać, poważniejąc na pysku. Szukał najrozmaitszych ran czy skaleczeń, które lwica mogła by przed nim ukryć. Na szczęście - nie dopatrzył się niczego podejrzanego na jej jasnej sierści, dzięki czemu poczuł, jak nieprzyjemne uczucie niepokoju maleje, aż w końcu kompletnie znika. Cieszył się, że nic się jej nie stało. Cieszył się również, że Hashimea potrafiła o siebie zadbać i poradzić sobie w takich sytuacjach.
Gdy w jego myślach już wszystko się uspokoiło na jego pysk ponownie wrócił uśmiech.
Ten jednak był ciepły i troskliwy. Zrobiło mu się tak miło na sercu...
-Ja również się cieszę, że Cię widzę, Hashimeo.-
Odparł jej szczerze, spoglądając w jej niebieskie oczy, na które zapatrzył się przez moment, oczarowany ich wdziękiem i urokiem. Potem ocknął się, słysząc jej pytanie.
-A u mnie? Huh... Chyba również w porządku. Podczas powodzi plątałem się to tu, to tam, omijając wylewających się rzek... Szukałem jakichś ziół, ale na marne. Mam ostatnio niesamowicie sporego pecha. No i przyznam... Trochę ze mnie leń i nie chciało mi się przemierzać krainy kilka razy w tę i we w tę... Tym bardziej podczas tych obfitych deszczy.-
Uśmiechnął się głupio, spoglądając gdzieś w bok. Miał nadzieję, że jego lenistwo czy inne wady jej do niego nie zrażą. Nie chciałby tego... Z resztą. To deszcz tak na niego działał!
A że Vincent miał naprawdę sporo futra - to tym bardziej. Nie chciał być przez cały czas nasiąkniętym wodą poduszkowcem.
Zerkając tak w bok nagle wpadł na pewien pomysł i ponownie zwrócił się ku lwicy.
-Poza tym, jeśli chcesz... Mogę odprowadzić Cię do granic Srebrnego Księżyca. Nie chciałbym, abyś napotkała na swojej drodze kolejne krokodyle czy inne niebezpieczeństwa... Albo, jeśli nie chcesz na razie wracać...-
I tu zrobił pazuę, zamyślając się.
-Mogę dotrzymać Ci towarzystwa przez jakiś czas. W końcu... Sam niedługo będę musiał wracać i do siebie, ale nie chciałbym, abyś znów przebywała sama. Czasem samotność jest potrzebna, owszem... Ale bez przesady. A powódź trochę trwała.-
Odparł luźno i puścił jej oczko, znów posyłając jej uprzejmy uśmiech.


RE: Rzeka - Hashimea - 31-08-2018

Pytanie Vincenta Hashi pozostawiła bez odpowiedzi, choć jej szczery uśmiech był chyba wystarczająco wymowny. Nie potrafiła nazwać tego, co czuła w jego towarzystwie, ale... lubiła przebywać z ciemnogrzywym. Nie znali się może od lat, jednak w jakiś niewyjaśniony sposób był jej bliski. 
Piaskowa dostrzegła niepokój Vincenta i jego badawcze spojrzenie. Czyżby aż tak się zmartwił tym, co mówiła? Uśmiechnęła się łagodnie. Miło jej było z myślą, że się nią przejmuje. Jednak przyłapawszy się na podobnych rozmyślaniach, poczuła lekkie rozkojarzenie i zawstydzenie. Spoglądała w jego szkarłatne oczy, jakoby mogła odnaleźć w nich odpowiedź na bijące się w jej głowie pytania. 
Wysłuchawszy wypowiedzi Vincenta, najwyraźniej skupiła się na czymś innym, aniżeli na problemie jego lenistwa. 
- Hej, może poszukamy ziół razem? Pamiętasz, już kiedyś Ci pomagałam. Było całkiem zabawnie - zaproponowała z uśmiechem, słowami wyprzedzając własne myśli. Rany, naprawdę miała ochotę spędzić z Vincentem jak najwięcej czasu. Ale... to chyba zrozumiałe, prawda? Nie widzieli się tak długo...
- Och, byłoby mi bardzo miło. - odrzekła, a jej liliowe ślepia roziskrzyły się. - Ale nie mów mi, że spieszy Ci się na tereny stada. Wieki minęły, odkąd spędzaliśmy razem czas! - dodała z nutką żartobliwości.