Król Lew PBF
Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] (/showthread.php?tid=2150)



Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Baqiea - 23-11-2016

Serce hieny waliło jak oszalałe, jednakże chciała to mieć już za sobą. Dla jej nie najsilniejszej psychiki było to wyzwanie. Od czasu gdy straciła podopieczną zaczęła irracjonalnie bać się że każdy może chcieć ją skrzywdzić. Nawet jak w tym przypadku, gdy jest ze stada. Teraz chodziło o Kami. Ta kotowata, futrzasta samica, sprawiała samą obecnością że Baqiei robiło się słabo. Łata rozglądała się wyczekująco, licząc że Myr, lew który o dziwo stał się dla niej ostoją, przybędzie pierwszy. Zielone oczy uważnie lustrowały okolicę, bo mimo iż była w teorii drapieżnikiem, wystraszona pewnie wydała by z siebie zebrzy pisk i parę innych ichnich odgłosów, nim zerwała by się do ucieczki. Oczywiście jeśli jej serce prędzej nie wyskoczyło by z piersi zostawiając dziurę jak po obcym.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Kami - 23-11-2016

No niestety, na nieszczęście Baq to nie Myr znalazł ją pierwszy, a własnie kudłata olbrzymka. Dreptała sobie powolnym spacerowym krokiem, w całkiem dobrym humorze. Miała ku temu sporo powodów, pewien rozdział wreszcie można było uznać za zakończony, ziemie.. jej dawny dom z powrotem znajdował się w godnych łapach, miała u boku ukochanego, a pod sobą liczne silne stado.. co prawda było w nim sporo 'wyjątkowych' osobników, jednak rokowania były naprawdę dobre. Uniosła wzrok i spostrzegła hienę. To ona prawda?
- Salve.. całkiem przyjemny dzień prawda?- Dobrze zacząć od neutralnego tematu, a pogoda, pogoda nie była najgorszym.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Baqiea - 23-11-2016

Hiena cofnęła się jeden krok w tył.
-Sa... Salvege-
Głos jej zadrżał, a ona ukłoniła się na przywitanie
-Pogoda... nie jest... najgorsza-
Czyżby przełknęła ślinkę? W zielonych oczach czaił się strach. Wiedziała że samica jest od niej starsza, silniejsza i nie miała by pewnie oporów zrobić krzywdy niepozornej hienie. Oczy Baqiey zlustrowały kolejny raz przywódczynie, liczne blizny były niemym dowodem doświadczenia w walce. Czegoś czego psowata nie miała, a to sprawiało że serce zbliżało się do granic możliwości...
-U... Używasz czegoś specjalnego...-
Teraz Łata wyraźnie przełknęła ślinę
-...Żeby mieć takie puszyste futro-
Dokończyła wyraźnie szybciej. Czy było słychać strach w głosie? Tak. Czy było widać strach? Nie potrafiła go ukryć.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Myr - 24-11-2016

w końcu i samiec się pojawił w okolicy, dostrzegając Kami i hienę swoje kroki w ich kierunku skierował.
-Salve- Rzekłem do nich i skinąłem lekko łbem.
-Jak się dzisiaj panie czują?- Zapytałem stojąc kilak kroków od nich. Zaskoczyło mnie, że Baqiea nie uciekła a stała sam an sam z olbrzymia lwicą. To było dość ciekawe i intrygujące zarazem. Nie byłem może na pysku tym zaskoczony jednak fakty były inne. Dobrze, jednak, że złączenie przebiegło w miarę łagodnie i sprawnie.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Kami - 25-11-2016

Bez dłuższego przypatrywania sie jej nawet była w stanie stwierdzić, że hiena była przerażona. Jąkała się, dygotała, a każdy mięsień wręcz krzyczał 'uciekaj', no i ten zapach strachu, tak strach potrafił pachnieć.
Nie poruszała się gwałtownie, raczej flegmatycznie, była rozluźniona jak lew po sytym posiłku.
Juz bardziej dobitnie nie dało sie pokazać że nie zamierza nawet wąsem jej tycnąć, a co dopiero skrzywdzić.
Na pytanie uniosła brwi, ale gdy dokończyła parsknęła śmiechem rozbawiona, wtedy zjawił się Myr i kudłata popatrzyła na niego dalej rozbrojona..
- Chyba.. dość puchato Myrze..- Stwierdziła, ale wracając do Baq.
- Niczego moja droga, to spadek po ojcu, mam gęsty podszerstek, który chroni mnie przed zimnem i gorącem, w tym klimacie jest trochę.. uciążliwy.- W okresie po porze deszczowej strasznie liniała, no i jak juz nasiąknęła wodą to schła długo, ale przynajmniej nie musiała bać się ukąszeń komarów i much.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Baqiea - 26-11-2016

Baqiea spojrzała w kierunku Myra, a jej pysk zdradzał jak bardzo się cieszyła że nie musi dłużej sama mierzyć się z swoimi lękami
-To twój ojciec musiał ciekawie wyglądać. Pójdę się przywitać-
Powiedziała hiena i nieco za szybkim krokiem lecz jeszcze nie biegiem znalazła się przy królu zatrzymując się Tylko na chwile by po niej wepchnąć swój pysk pod jego brodę i zagłębić się w grzywie
-Salve. Teraz to już tylko lekko spanikowana i rozradowana-
Powiedziała cicho i lekko przekrzywiła głowę, by wygodniej się ustawić. Jej myśli pobiegły ku kudłatej. Mimo że była straszna to pewnie też miała bardzo miłe furto


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Myr - 27-11-2016

-Nie wątpię drogie panie- Rzekłem an słowa Kami a po przywitaniu Hieny liznąłem ją lekko po głowie i skinąłem łbem na przywitanie z Kami.
-To dobrze, że lepiej- Trzeba stawać na przeciw swemu strachu i lenkom. W innym wypadku można skończyć jako ich wieczny więzień, a to nie jest dobre wyjście.
-Baqieo, Kami jest lwica jedyną w swym rodzaju, takiej drugiej nie spotkasz już- Nie miałem zamiaru jakoś urazić nikogo ale to była prawda, wiec hiena mogła w pewien spósb czuć się z tego powodu zaszczycona. Poznała kogoś wyjątkowego.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Kami - 28-11-2016

Chwilę milczała, ten temat nieszczególnie był dla Kami miły, ale sama go przecież poruszyła.
- Nigdy go nie spotkałam, ale podobno był naprawdę puchatym i rosłym samcem. Nawet władca z mojego stada bał się mu podskoczyć.- Znacznie bardziej kudłatym niż Kami, jego grzywa mogła się wydawać mała, ale w porównaniu do grzywy przeciętnego lwa afrykańskiego, wcale taka nie była.
- Oj co prawda do prawda Myrze, byłam na północy i dalekim wschodzie, spotkałam niedźwiedzie i tygrysy, ale sobie podobnych lwów. Nie.- Spojrzenie lwicy padło na Baq, chyba miała jakieś specjalne względy u Myra? Może ciemny był jak jej wnuk, Arto? A może niekoniecznie.
- Jeśli o wyjątkowości mowa, zauważyłam na skale jeszcze jedną hienę. Swojego czasu była ich tu spora chorda, nie natknęłam się na żaden ślad po niej. - Spotkała jeszcze Kiu, ale ta raczej też nie miała z nimi niczego wspólnego. - Może opowiesz mi o sobie Baqieo? O ile to nie jest żaden problem? - Rozejrzała się za dobrym miejscem i ułożyła się wygodnie kładąc łapę na łapę.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Baqiea - 28-11-2016

-Nie przepadam za hienami-
Powiedziała, a jakżeż inaczej hiena
-Widzę, też nieco podróżowałam ale pewnie mniej, no i nie spotkałam podobnej lwicy czy lwa.-
To mówiąc Baqiea zajęła nieco wygodniejsze miejsce między przednimi łapami lwa. w ten sposób jakby dając mu do zrozumienia że dalej się boi i prosi by w razie czego ją przytrzymał
-Nie, to nie jest problem. Mój ojciec nie zajmował się mną, a matka zmarła podczas porodu. Reszta klanu traktowała mnie po macoszemu, a rówieśnicy namówili na atak na zebrę bym zyskała coś w oczach klanu-
Zielonooka westchnęła
-Tak poznałam swoją zebrzą matkę, bo to na jej grzbiet wskoczyłam z wzniesienia i wyniosła mnie w popłochu daleko. Mogła mnie porzucić i zostawić na pastwę sępów. Nie zdziwiłabym się jej bo to mój klan odebrał jej dziecko.-
Łata zerknęła uważnie w oczy Kami i nieco opuściła wzrok
-Ona mnie wychowała, jak własne źrebie i nawet karmiła póki mogła. Znalazła nawet kogoś kto pokazał mi alternatywę dla mięsa, a jej znajomy hipopotam... Czasem łowił dla mnie kilka ryb bo ja tego nie potrafię i więcej się u skacze po wodzie niż to warte. Poznałam wszystkie sygnały zebr i wykorzystywałam je do alarmowania stada. Raz nawet miałam przez to konflikt z tamtejszymi lwami.-
Cętkowana powoli oblizała wargi by je zwilżyć i kontynuowała
-Lwica, ich przywódczyni polowania powaliła mnie na ziemię wiedząc, że to ja wydałam ostrzeżenie zebrą, one od dawna obserwowały stado więc wiedziała o mnie i kazała mi wołać na pomoc. Nawet chwyciła mnie za gardło dusząc. Powiedziałam jej wtedy że ona też wolała by zginąć niż narazić rodzinę. Pamiętam że zrobiło mi się ciemno przed oczyma od tego jak mnie dusiła, a potem... Myrze ich przywódca też był czarny, docenił to że byłam gotowa się poświęcić i kazał puścić mnie wolno. Był co prawda wściekły z braku kolacji ale może to przez to jestem w stanie ci tak bardzo ufać... Zmienili teren łowiecki mimo że nie musieli. Miałam wtedy nie cały rok...-
Dodała koniec nieco ciszej. i westchnęła
-niem wyruszyłam w podróż to się stało. Mój instynkt drapieżnika dał znać. Moja matka, mimo że zebry tak nie śpią, kładła się bym mogła spać blisko niej, a ja w nocy ugryzłam ją i gdy to sobie uświadomiłam nie potrafiłam... nie chciałam... nie mogłam jej puścić...-
Ciałem psowatej wstrząsnął dreszcz
-Poczułam potwora, chęć krwi i mięsa, mimo iż to była najmilsza osoba w mym życiu. Widziałam jak cierpi ale powiedziała mi spokojnie że jeśli muszę to mały kawałek mogę... Jej słowa wystarczyły by otworzyć mi szczęki. Wstydzę się za to... Z płaczem uciekłam i kilka minut później myślałam że zginę... Wpadałam na tego czarnego lwa. To on poradził mi podróż i jak mam znaleźć odpowiedni kierunek bym mogła i wrócić kiedyś do domu. Nie musiał ale nawet był przy moim pożegnaniu z matką pilnując bym nie zrobiła czegoś głupiego czując krew... Dziwny był z niego lew.-
Łapa Baq powędrowała ku uchu
-Sama zrobiłam te nacięcia. W podróży cztery razy nie udało mi się uniknąć tego by hieny zmusiły mnie do posiłku z nimi. No i matka kazała mi za wszelką cenę przeżyć i wrócić gdy sobie wszytko poukładam. A jeśli miałabym nie wracać to mam być szczęśliwa i znaleźć rodzinę. Już znalazłam kogoś przy kim czuję się bezpiecznie jak przy ojcu, a nie kimś kto tylko mnie spłodził-
Oczy hieny popatrzyły w górę na Myra jakby to właśnie zdanie było o nim.


RE: Gdzieś na ziemiach mgły i popiołu[Myr, Kami, Baqiea] - Myr - 17-12-2016

Nie przerywałem hienie tej opowieści. Większość znałem, sam starałem się poznać każdego członka stada. W końcu opowiedzenie czegoś o sobie to też budowanie zaufania względem siebie nawzajem, a to jest potrzebne. Kiedy pojawia się nieufność, rodzą się problemy.
-Cieszę się- Rzekłem do hieny i liznąłem ja po głowie. Chciałem abysmy wszyscy byli rodziną. wiadomo rodzina nie musi zawsze się zgadzać czy lubić ale musi mimo takich waśni, wiedzieć, że mogą na siebie polegać jeśli będzie potrzeba.