Król Lew PBF
Sala biesiadna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+---- Dział: Eventy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=124)
+----- Dział: EVENT SYLWESTROWY 2016 (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=154)
+------ Dział: Królewska uczta (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=155)
+------ Wątek: Sala biesiadna (/showthread.php?tid=2212)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9


RE: Sala biesiadna - Azim - 27-12-2016

Uśmiechał się, niezwykle szczęśliwy że żart się udał, podobał mu się śmiech Carmen, jej rumieńce z lekka go onieśmieliły, na szczęście twarz miał włochatą, co uspokoiło go, bo wiedział że nikt nie dostrzeże też jego rumieńców, to kolejna zaleta bycia wilkołakiem i nie zmieniania się w człowieka. Wesoło podrygiwał ogonem i tylnymi łapami wystukiwał już rytm o podłoże, naszła go myśl że buty też mógł założyć, ale żadne nie chciały się zmieścić na tak okazałe wilcze stopy. Zresztą łatwiej się tańczy bez nich. Wziął jeszcze duży łyk drinka, który nadal stał na stole. I gdy już wyłapał rytm porwał wampirzyce do tańca, po drodze zrzucając jedno z krzeseł włochatym ogonem. Hałas na szczęście przyćmiła muzyka i rozmowy gości. A nawet jeśli nie, teraz by się tym nie przejął.
- Mógłbym poznać twoje miano, o piękna? - zapytał w trakcie tańca, nadal się szczerząc i merdając ogonem. Nie przejmował się zupełnie tym że tańczył dosyć średnio, cudem jeszcze nie nadeptując partnerce do tańca na nogę. Raz po raz zbliżał się do stołów prowadząc ku nim Carmen, by kraść z nich mocne drinki i upijać się nimi.


RE: Sala biesiadna - Satau - 27-12-2016

- Jestem Carmen... mów mi Carmen. -jąkała się nieco zmieszana tak szybkim rozwojem sytuacji jaki miał miejsce.
Podniosła się powoli z krzesła i zasunęła je z powrotem na miejsce. Bose stopy zrobiły kilka cichych kroków w stronę wilkołaka. Gustowny uśmiech nie schodził jej z szafirowo czerwonych ust. Sukienka swobodnie obwiewała jej szczupłe ciałko podczas ruchu.


RE: Sala biesiadna - Kama - 27-12-2016

Kaeden starał się nie zwracać uwagi na innych biesiadników, by nie umniejszać szacunku okazywanego elficy. Gdy się przedstawiła, serce zamarło mu na moment. Nie spodziewał się spotkać tu tak ważnej osobistości. Upadł na jedno kolano, zginając się niemal do samej ziemi.
- Proszę mi wybaczyć, że wcześniej Was nie rozpoznałem i uznać mnie za uniżonego sługę - rzekł z przejęciem. Lepiej nie narażać się na gniew króla elfów.


RE: Sala biesiadna - Shiya - 27-12-2016

Wśród "olśniewających" elfów, wstrętnych trolli, śmierdzących wilkołaków, nadętych wampirów i zwykłych ludzi nie mogło zabraknąć istoty wywodzącej się z samej głębi piekieł. Xià, demon nie byle jaki, bo należący do rodzaju sukkubów, skierował się właśnie do jednego z tych "zwykłych ludzi".
Kopyta, choć w większości ukryte za szkarłatnym materiałem sukienki uszytej specjalnie na tę okazję, zwracały uwagę miarowym stukaniem o posadzkę. Rudowłose ucieleśnienie perfekcji trzymało swój czarny, zakończony harpunem ogon nisko nad ziemią. Ujmujący uśmiech pojawił się na jej bladej twarzy, kiedy wreszcie znalazła się dostatecznie blisko swojego celu. Na pozostałych zdawała się nie zwracać najmniejszej uwagi.
- Salve, Tyen - przywitała się, nie mogąc wyzbyć się z głosu lekko zalotnego tonu.
Odsunęła krzesło i usiadła tuż obok niego, wpatrując się weń z wyraźnym zainteresowaniem. Zarzuciła nogę na nogę, zupełnie nie przejmując się tym, że właśnie odsłoniła wszystkim gościom widok na swoje zgrabne racice.
- Jak się bawisz?


RE: Sala biesiadna - Venety - 28-12-2016

Kolejny gość zawitał w te niezbyt skromne progi. Kocica weszła żwawym krokiem do komnaty i zajęła jedno z miejsc przy stole, całkiem niedaleko gromady elfów, przy okazji rozglądając się dookoła. Była ciekawa, co to za stworzenia. O ile widziała nieraz ludzi, tak spiczastouche stworzenia były stworzeniami z legend. Podobno tylko się pyszniły i lubiły rozpustę... Zarejestrowała tez obecność rogatej diablicy i uśmiechnęła się pod nosem. No proszę, nie ona jedyna posiada rogi i ogon na tej imprezie.


RE: Sala biesiadna - Ua - 28-12-2016

Uśmiech nie schodził mi z jagże pięknych ust, gdy słuchałam nowej znajomej.
- Jestem Ulelesse. Przybywam ze wschodu - przedstawiłam się. Z lekkim zakłopotaniem spojrzałam po sali, zatrzymując dłużej wzrok na niewychowanym wilkołaku. Cieszyłam się, że ja nie jestem taka jak te okropne kreatury.
- Kalifornia? Nigdy o czymś takim nie słyszałam. To pewnie bardzo daleko - mówiłam dalej, oglądając pozostałych gości. Dostrzegłam wśród tłumu urgala. Świetnie! To teraz brakuje tylko goblinów, a bal będzie z pewnością nie zapomniany!


RE: Sala biesiadna - Azim - 28-12-2016

Powoli zwiększał prędkość tanecznych kroków, gubiąc się w nich coraz bardziej. Zapatrzył się w dół. "Tylko nie nadepnij jej na stopę, nie nadepnij" powtarzał w myślach, stresując się już troszkę. Kręciło mu się już w głowie od alkoholu, który zdołał łyknąć w dosyć dużych ilościach w dość krótkim czasie.
- Więc niech będzie Carmen - zażartował znowu: - Cudowne miano dla damy, które podziwiają me oczy - nie powstrzymując się od komplementu i jeszcze dodając w szerokim uśmiechu, skrywającym stres: - Mów mi Ashnard, albo... Hm? Ash.
Do głowy wpadł mu nagle głupi pomysł, na ziemi trochę mało było tego światła, ale za to stoły, były nieco lepiej oświetlone, tak przynajmniej mu się wydawało, a co za tym idzie, mniejsze ryzyko nadepnięcia na stopę tej uroczej damie.
- Mam pomysł, zatańczmy na podwyższeniu - już odsunął tylną łapą krzesło, niemal je przewracając i chwiejąc się na drugiej nodze, uff... Jak dobrze mieć ogon, tylko dzięki niemu jeszcze się nie przewrócił. Położył już na krześle sporą, wyposażoną w wilcze pazury stopę traktując je jak schodek na stół.
- Zatańczysz ze mną na tej scenie, ukochana? - zapytał, wskazując dłonią i chcąc, o ile Carmen się zgodzi, posadzić ją na stół, zrzucając szybkim machnięciem łapy przystawkę, która się na nim znajdowała, oczywiście na ziemie, bo gdzie indziej? A potem samemu na niego wejść i kontynuować taniec.

/Jakby co na razie użyję imienia postaci, później po zmianie nicku edytuje najwyżej posta.


RE: Sala biesiadna - Tyrvelse - 28-12-2016

Uśmiechnął się uprzejmie do dziewczyny, która najwyraźniej zwróciła się właśnie do niego.
-Witaj - odpowiedział, po czym skinął jej głową.
Ale szybko dziewczyna straciła jego uwagę, bowiem bystre błękitne oczy wyłapały w tłumie osób rzucającą się w oczy, rudowłosą piękność. Szeroki uśmiech wstąpił na jego twarz, i na chwilę stał się przepraszający - gdy to zwrócił swą twarz ponownie ku Halphi, by w ten sposób dać jej do zrozumienia, że chętnie pociągnąłby tę rozmowę. Jednak po krótkiej chwili szybko wykonał parę kroków w kierunku Xii, aż rudowłosa opadła na krzesło obok niego.
-Salve, Xia - ciepły, szczery uśmiech zdobił jego twarz. Zwłaszcza, że zwrócił uwagę na ten zalotny ton w głosie sukkuba, co w pewien sposób go rozbawiło, ale i rozczuliło.
Oparł się o stół, stojąc obok krzesła które zajęła rudowłosa.
-Ach, impreza dopiero się rozkręca. Nikt jeszcze się nie upił, nie pojedynkował, nie zwyzywał... Cóż to za zabawa? - uniósł puchar i pociągnął większy łyk - Jednak wraz z twoim przybyciem z pewnością mój wieczór stał się lepszy - jego uśmiech stał się nieco zaczepny, w błękitnych oczach błysnęła psotna iskierka.


RE: Sala biesiadna - Makari - 28-12-2016

Wkroczyłem powolnym krokiem do wielkiej sali gdzie zebrała się już gromadka ludzi.
- Ach te skrzypce i ten flet. Coś czuję, że będziemy się tu dobrze bawić - usłyszałem głos z mojego wnętrza.
- Tylko nie narozrabiaj - powiedziałem do demona siedzącego we mnie.
- Hajaj panie kapitanie - usłyszałem. Na moją twarz wstąpił uśmieszek. Podszedłem do wielkiego tronu i złożyłem ukłon.
- Jam jest Marcus von Uppercut, książę krajów wyspiarskich pasma Skjamefall i Gór Śnieżnych - przedstawiłem się po czym wstałem i schylając lekko głowę ruszyłem do stołu. Widać było przekąski najznamienitszych kucharzy.
- Mogłeś mu jeszcze wycałować stopy - zignorowałem uwagę Tellana. Wziąłem talerz i nałożyłem sobie kawałek potężnego dzika po czym zacząełm jeść.


RE: Sala biesiadna - Ema - 28-12-2016

Lisia dama szybko starała się zniknąć z widoku. Wchodząc jednym z wejść jednak nie mogła uniknąć innych wzroku, gdyż głośno zapowiedziano jej przybycie oraz podając jej imię... Beatrice. Srebrna kobieta była inna od reszty swojego gatunku. Nie obchodziło ją zwodzenie nikogo, po prostu lubiła być sama. Dlaczego tu jednak przybyła? W zasadzie sama do końca nie potrafiła powiedzieć. Może z ciekawości, a może z zwykłego znudzenia. Samotność samotnością ale i ona w końcu potrafi zmęczyć. Beatrice usiadła na miejscu oddalonym od innych, nikt jeszcze nie przysiadł się blisko niej. Bacznym wzrokiem obserwowała innych, od czasu do czasu biorąc łyk różowego wina z kielicha.


RE: Sala biesiadna - Satau - 28-12-2016

Z każdą sekunda zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, że wilkołak jest już dość mocno pijany i dalsza zabawa z nim może być niebezpieczna. Uśmiechała się nadal, szukając po sali kogoś kto mógłby ją odbić chociaż na chwilę.
- Miło mi... -odrzekła stresując się już trochę tą całą sytuacją.
Nie zdołała powstrzymać go przed wejściem na stół. Ciągnął ją za jej delikatną rękę zostawiając na niej jednocześnie czerwone odciski. Wampirzyca miała już dość. Może i damie nie przystoi, ale tego wymagała sytuacja. Tupnęła energicznie stopą o ziemię.
- Spokój! Pójdziesz ze mną, o tam -wskazała palcem na sofę koło kominka. - Powinieneś odpocząć i nieco otrzeźwieć nim zrobisz komuś krzywdę. -nie żartowała. Mówiła w pełni poważnie. Przecież narobi wstydu nie tylko sobie, ale i jej przy okazji...


RE: Sala biesiadna - Chonge - 28-12-2016

Wszedł na salę lekkim, elfim krokien z nieznacznym uśmiechem na ustach. Rozejrzał się, taksując wzrokiem zebranych, po czym podszedł od razu do stołu. Na tanuec zawsze znajdzie się czas.
Skinął na służącego, który natychmiast nalał mu świeżej wody do kielicha. Uśmiech Arensina stał się jeszcze szarszy i elf napił się.


RE: Sala biesiadna - Shiya - 28-12-2016

Rogata podążyła wzrokiem za osobą, która właśnie została zbyta przez Tyena na jej rzecz. Nie było jej żal. Mag wybrał właściwie.
Powróciwszy doń wzrokiem, zacmokała i ukazała lekko szpiczaste zęby w uśmiechu.
- Rzeczywiście kiepsko - przyznała. - To jaki masz pomysł na uświetnienie tej imprezy? Wódka? Taniec? Co robią ludzie, gdy chcą się zabawić, poza tym, co oczywiste?
Jej pytanie było na poły ironiczne, na poły szczere. Choć niezwykle często miała do czynienia z człowieczą rasą, to rzadko kiedy zdarzało jej się z nimi rozmawiać czy obserwować w neutralnych sytuacjach. Dopiero spotkanie panicza Õiglane zapoczątkowało zmianę jej podejścia do tego gatunku.


RE: Sala biesiadna - Azim - 28-12-2016

Nie wiedział że zranił choć trochę jej delikatną dłoń, nie chciał zrobić jej krzywdy, tylko wspaniale się bawić. Niestety przesadził nieco z popitką. Czekał by podsadzić Carmen na drewnianą scenę, którą jak myślał uczynił ze stołu, a tu taki zawód, najpierw usłyszał tupnięcie, a potem ogon mu oklapł wraz z wilczymi uszami, przysiadł na stole, niezbyt delikatnie, gdyby był o drobinę cięższy, najpewniej by się pod nim zarwał, już teraz było słychać niepokojący odgłos skrzypnięcia. Słuchał zawstydzony słów damy, z miną jak zbity pies. Wziął do ręki kolejny drink, przejeżdżając tylko z utęsknieniem po kieliszku pazurem, przecież nie będzie znów pił. Odłożył go na bok, z lekkim żalem.
- Znów za dużo wypiłem? - zaskomlał prawie, zeskakując na ziemie: - A tak było miło... - chciał tylko położyć łapę na swoim czole, klepnąć się w nie, ale uderzył za mocno, po czym musiał wymasować obolałe miejsce.
- Dobra, chodźmy - zgodził się, kierując swe chwiejne kroki w kierunku sofy, przystanął, podpierając się stołu: - Damy przodem - ukłonił się, wskazując Carmen by poszła pierwsza, jak na dżentelmena przystało, tyle że trochę pijanego. Gdy przestał się podpierać stołu, upadł przy tym lądując na przedniej łapie, która uchroniła go od zderzenia się z ziemią. Podniósł się jeszcze majacząc pod nosem: - Ja nie jestem groźny Carmen... Chuderlak ze mnie... - miał na myśli swoją ludzką postać oczywiście, w upiciu alkoholowym tak łatwo zdradzało się tajemnice, a Ashnard nie był w tym wyjątkiem.


RE: Sala biesiadna - Tyrvelse - 28-12-2016

-Hm, wódka... Ognista woda, tobie by pasowała, czyż nie? - jego uśmiech stał się jeszcze bardziej zaczepny - Jednak ja nie planuję jutro mieć kaca.
Odwrócił się, by sięgnąć po stojące na stole kielichy, i przyjrzał się zawartości. Miał nadzieję na wino, i zresztą szczęście mu dopisało. Jeszcze tylko sam spróbował trunku, by zdecydować, czy jest godny spożycia, po czym podał jeden z kielichów rudowłosej. Król nie szczędził na niczym, zatem i alkohol był z najwyższej półki.
- Tym co oczywiste? Nie mam pojęcia, o czym mówisz - w jego głosie wybrzmiała niewinność, a wyraz twarzy wyrażał zaciekawienie, choć w oczach wciąż skrzyły się psotne iskierki. -Zazwyczaj ludzie zabawiają się rozmową z innymi, niezwykle interesującymi gośćmi, czekają aż ktoś się schleje i zaczną się dramy, ewentualnie plotkują na temat wszystkich swoich znajomych - mruknął, po czym pociągnął łyk wina ze swego kielicha.