Król Lew PBF
Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] (/showthread.php?tid=2224)

Strony: 1 2


Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 01-01-2017

Ali nadal pamiętała jak jej tata, Garry, biegł przez pustkowie razem z nią na grzbiecie. Obydwoje byli zmęczeni i głodni, ale nadal mieli nadzieję. Kiedy dorosły lew, machając swoją złocistą grzywą na boki, zobaczył w oddali kilka drzew. Przyśpieszył, dostając wyjątkową energię. Przed nim zaczęła pojawiać się zieleń i coraz więcej drzew. Im oczom ukazała się piękna Lwia Ziemia. Nad nimi przeleciał ptak, a z oddali słychać było uderzenia kopyt.
-To tutaj, na to cz... - Przerwał nagle lew, bo łapy zaczęły się pod nim uginać. Jego oczy zaszły mgłą, a z pyska wyleciał ostatni wydech. Padł na ziemię, a jego córka spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie wiedziała jak wygląda śmierć, bo jej matka umarła, zaledwie kilka dni po urodzeniu.
Ali była więc pewna, że jej ojciec chce się bawić. Ale kiedy szturchnęła go łapą, on nic nie zrobił. Spróbowała jeszcze raz, ale rezultat był taki jak przedtem. Młoda usiadła obok niego, przykładając głowę do jego piersi. Usłyszała jedynie ciszę. Nawet ptaki się nie odzywały, dopóki ponownie nie usiadła. Do jej oczu napłynęły słone łzy, które spłynęły po jej poliku. Wytarła je łapą i spojrzała na lwa. Odwróciła głowę i przez chwilę patrzyła się na to piękne miejsce. Z daleka widać było wielką skałę.
Musiała zrobić to, czego zawsze chciał jej ojciec. Znaleźć miejsce, gdzie będzie szczęśliwa.
Odwróciła się do martwego ciała Garrego i zobaczyła, jak wysoka trawa je przykrywa. Nic mu się nie stanie, natura o niego zadba. Przełykając ślinę, zaczęła iść w stronę tej wielkiej skały, która stąd wydawała się jedynie malutkim punkcikiem.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 01-01-2017

Królowa często odbywała samotne spacery, które na ogół niemal się od siebie nie różniły. Tym razem było inaczej; nieznany zapach zwabił rudą ku lwiątku, które widziała po raz pierwszy w swoim życiu. Młoda zdawała się kierować w stronę Lwiej Skały i najwyraźniej nikt jej nie towarzyszył, co było nieco niepokojące, zważywszy na jej wiek.
- Deme - przywitała błękitnooką, znalazłszy się już dostatecznie blisko niej.
Zatrzymała się i posłała jej łagodny uśmiech, żeby przypadkiem jej nie przestraszyć. Teraz mogła omieść ją uważnym spojrzeniem i dzięki temu nabrać pewności, że w istocie jeszcze nigdy jej nie spotkała. Co prawda, jej umaszczenie prezentowało się dość typowo, ale za to woń zupełnie nic nie mówiła Vasanti.
- Zgubiłaś się? - spytała, próbując po kolorze sierści i ślepek zgadnąć, czyim dzieckiem mogło być to kocię.
Miała jedno dość wyraźne skojarzenie, ale wolała nie wysuwać pochopnych wniosków.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 01-01-2017

Ali szła wolno przed siebie. Miała ochotę biec, spotkać kogoś i zapytać gdzie jest. Co to za piękne miejsce. A raczej jak dla niej raj. Słyszała z daleka szum wody, a była spragniona. Jednak nie miała pojęcia, że to ocean, bo nigdy takowego nie widziała. Ponownie podniosła wzrok na punkcik daleko od niej. Wielka skała. Zazwyczaj w skałach mieszkają zwierzątka, może to też takie będzie. Może.
Nagle punkcik zasłonił inny kształt. Przypominał lwa, ale nie miał grzywy. Lwiątko zatrzymało się i położyło uszy, zupełnie nieprzygotowane na to spotkanie. Wreszcie zobaczyła wyraźnie to stworzenie, które z pewnością przypominało lwa. Może to był lew, ale inny? Wydawała się być samicą. Kiedy Ali usłyszała powitanie, ogon jej delikatnie drgnął. Hm... Może to nie było powitanie. Bo ta lwica, posłużyła się dziwnym słowem.
-D-deme? - Powtórzyła, wpatrując się przez kilka sekund prosto w bursztynowe oczy starszej. Przednią łapą zaczęła grzebać w ziemi, tworząc malutką dziurkę.
-Tata mnie tu przyniósł, ale go już nie ma...




RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 01-01-2017

Ruda usiadła, chcąc jeszcze dobitniej dać tamtej do zrozumienia, że nic jej nie grozi z jej strony. Co prawda, lwiątko nie wyglądało na wystraszone, ale z pewnością coś je trapiło, więc lepiej dmuchać na zimne i nie ryzykować przysparzania mu stresu. Gdy jej dzieci były w wieku tej tutaj, to ich nastrój w ciągu minuty potrafił się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni.
- Tak, deme. Tak witają się Lwioziemcy - wyjaśniła cierpliwie. - A jak ma na imię twój tata? Może go znam - stwierdziła, wciąż analizując w myślach wygląd lwiczki.
Wolałaby, żeby jej przypuszczenia okazały się błędne. Nie uśmiechała jej się myśl, że członek jej stada ma dzieci na boku, choć akurat w jej przypadku trąci to hipokryzją.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 02-01-2017

Ali nadal uważnie obserwowała samicę, która po chwili usiadła, kładą ogon na swoje łapy. Po zastanowieniu lwiątko też usiadło. Dopiero teraz tak naprawdę przyjrzała się, najwyraźniej lwicy. Miała rudawe futerko w blasku słońca, błyszczące płomiennie. Jej oczy miały podobny odcień co futro, tylko tym razem bardziej bursztynowe. Na gardle i pyszczku miała widocznie ładniejszą plamę. Jednym słowem - prezentowała się bardzo ładnie.
-Aaa, dobrze. - Powiedziała cichutko, kiedy dowiedziała się o nowej dla niej rzeczy. Czyli dobrze myślała. Aż dziwne, że witają się takim dziwacznym słowem. Powoli przestając się tak stresować, uśmiechnęła się do rudawej.
-Garry...
Jej uśmiech zniknął, a ona spuściła głowę. Wspomnienia ją przytłaczały, wolałaby o tym zapomnieć. Ale jak? Pewnie rozwiązanie samo przyjdzie, ale Ali jako niedoświadczona istota, jeszcze o tym nie wiedziała. Miała wrażenie, że cały świat się zawali i pójdzie w ruiny.
-
A-ale, kim pani jest?



RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 03-01-2017

Lwica ściągnęła brwi na to obco brzmiące imię. Garry? Nie, zdecydowanie nie miała z kimś takim do czynienia. O matkę ani innych opiekunów wolała nie pytać, uznawszy, że gdyby młoda takowych posiadała, to zapewne sama zaczęłaby o nich mówić.
- Obawiam się, że nigdy go nie spotkałam - przyznała z żalem.
Zawsze przykro jej było patrzeć na dzieci pozbawione rodziców. Miała świadomość, że nie jest w stanie pomóc im wszystkim, ale widok takiego pozbawionego nadziei lwiątka napawał ją dręczącym smutkiem. Starała się nie okazywać tego na zewnątrz; zachowywała uśmiech i pogodę ducha, nie chcąc, by przez rozmowę z nią kocię jeszcze bardziej zmarkotniało.
- Ja jestem Vei, królowa Stada Lwiej Ziemi. A ty? Jak masz na imię?


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 03-01-2017

Widząc nagłe zamyślenie starszej lwicy, Ali zaczęła przez chwilkę zastanawiać się czy myślała, że przypadkiem kiedyś jej nie poznała. Nie, nie! Złocista urodziła się daleko, aż pewnie bardzo bardzo daleko od tego miejsca. A nadal przepełniało ją szczęście, że tu dotarła. A jednocześnie smutek, że nie ma przy sobie nikogo bliskiego.
-Bo, bo... Ja nie jestem pewna gdzie się urodziłam. Nie pamiętam, ale pamiętam, że wędrowałam z tatą przez pustynię.
Zamachała głową, przypominając sobie jak wtedy była głodna. I właśnie wtedy coś zaburczało jej w brzuchu, a ona zawstydzona dalej zaczęła grzebać łapą w piachu. Poświęcała się, stojąc tak i nic nie robiąc, do tego głodna, ale dobre to niż nic. Spotkanie kogoś kto najwyraźniej tu mieszka, dawało dużą nadzieję.
-Ojej, królowa. Ja jestem po prostu Ali. - Kotka spojrzała w górę, próbując odszukać spojrzenie tej królowej. Tata nie raz mówił o słowo, choć nie do końca rozumiała jego znaczenie. Ale oznaczało kogoś ważnego. - Co to jest ta cała Lwia Ziemia?


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 03-01-2017

- Nie ma znaczenia, skąd pochodzisz. Ważne jest to, gdzie jesteś teraz. ja też urodziłam się daleko stąd...
Choć ruda zdawała się być całkowicie zaabsorbowana rozmową, to przez cały czas dokładnie analizowała słowa lwiątka. Przez pustynię wiodła droga z północnego zachodu; pytanie tylko, czy Ali pochodzi z Królestwa Mgły i Popiołu czy z jeszcze innego, nieznanego w okolicy stada. Nie można też wykluczyć, że była to córka samotników, a wtedy identyfikacja jej rodziców graniczyłaby z cudem.
Ale... Skoro została porzucona, to najpewniej nikt nie będzie o nią pytać.
- Tak. Jeśli ci się podoba, to możesz tu zostać - oznajmiła wspaniałomyślnie, w skrywanym napięciu wyczekując reakcji samiczki.
Vasanti domyślała się, że ojciec kocięcia specjalnie przyprowadził je tutaj, bo wiedział, że dobrzy Lwioziemcy nie zostawią dziecka w potrzebie. I choć stereotypy o wielkodusznych mieszkańcach tych ziem były mocno przesadzone, to akurat w tej kwestii należało im przyznać rację. Królowa, na co dzień bezwzględna wobec większości tutejszego społeczeństwa, dla lwiątek miała specjalne miejsce w sercu.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 03-01-2017

-Mogę? - Spytała ze zdziwieniem. Dopiero teraz zdążyła coś wydusić z siebie. Bo przecież, jak to nie zależy skąd się pochodzi? Przecież gdzieś indziej mogą mieć inne zwyczaje. I w ogóle. Jednak nie powiedziała tego na głos, bo jak królowa tak mówiła, to pewnie miała rację. No i teraz, kiedy Vei spytała ją czy jej się podoba i chce tu zostać, dopiero odezwała się. Jej głos był pełen zdziwienia i sama nie była pewna czy chce to zrobić. Może to przecież wpłynąć na dalszy rozwój wydarzeń. Ale co innego postąpić? Raczej nie będzie chodzić sama tu i tam, później umierając z głodu. - To, z-zostanę. Tak.
Pokiwała głową, jakby na potwierdzenie własnych. Ale jak tak będzie? Jak ktoś jej nie polubi? Nie... Raczej będzie dobrze. Tak się przynajmniej zapowiadało.
-Ale ja ich nie znam nikogo, oprócz Ciebie, Vei. Znaczy, królowo. - Poprawiła się szybko Ali - Nie umiem nawet za bardzo polować... Ja się nadaję na lwa?


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 03-01-2017

// Ona się przedstawiła Ali jako Vei, nie powiedziała Vasanti. ;d //

Zachowanie młodej istnie rozczulało rudą. Jej obawy były, rzecz jasna, naturalne, ale Vasanti była tu od tego, by czym prędzej je rozwiać.
- Jestem królową, więc to do mnie należy decyzja, kto może to zostać. Tobie pozwalam, bo wyglądasz na mądrą lwiczkę - stwierdziła ze szczerym uśmiechem. - Nie bój się, zapoznasz się z innymi lwiątkami i dorosłymi lwami ze stada.
Co prawda, dzieci Ayumi wyglądały na nieco starsze od Ali, nie wspominając o potomkach samej Vei, ale nie powinno to sprawiać problemu. Kasil, Logan i reszta rodzeństwa wciąż zdawały się być skore do zabaw, więc powinny zaakceptować młodszą koleżankę.
- I oczywiście, że nadajesz się na lwa. W twoim wieku nikt nie potrafi dobrze polować. Zdążysz się tego nauczyć... Poszukamy kogoś, kto zostanie twoim nauczycielem.
Przywódczyni miała zbyt wiele spraw na głowie, by zajmować się opieką i wychowywaniem tej znajdki, choć jeśli sytuacja naprawdę będzie tego wymagać, to spróbuje się tego podjąć. Nie widziała innego wyjścia.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 04-01-2017

//Aaa, już poprawione//

Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w rudą lwicę. Zastanawiała się, co tam będzie. I czy naprawdę jest tak jak mówi Vei. Może będzie lepiej. Wszystko możliwe. W końcu wybrała to drugie. Z zamyślenia wyrwała ją jakby pochwała. Była mądra. Nawet nie spodziewała się, że jest mądra. Myślała, że nie jest wcale mądra i nic nie potrafi w porównaniu do ojca. Była w końcu jedynaczką i nie znała żadnych innych lwiątek, więc porównywała swoje umiejętności co Garrego.
-To możemy już tam iść... Chyba, że wolisz pospacerować.
Ali uśmiechnęła się i podniosła wyczekująco wpatrując się w królową. Czekała aż ją poprowadzi w to miejsce. Tam gdzie są te wszystkie lwy.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 05-01-2017

Spacer w towarzystwie lwiątka nie wydawał się być złą opcją, ale królowa zdecydowała się jednak na zaprowadzenie go w konkretne miejsce.
- Pójdziemy na Lwią Skałę - oznajmiła, wskazując łbem na wielki masyw skalny, stąd jeszcze nie wyglądający aż tak okazale. - Słyszałaś kiedyś o niej?
Vasanti zaczęła powoli kierować się w jej stronę, a swój krok dostosowywała do tempa, które Ali była w stanie osiągnąć bez konieczności truchtania obok dorosłej lwicy. Nigdzie im się nie spieszyło i było w tym coś pięknego. Lwioziemka rzadko miewała takie chwile, ale tym razem postanowiła sobie na to pozwolić. Nie co dzień spotykała porzucone kocięta, które potrzebowały jej pomocy.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 10-01-2017

-Nie - Przyznała słysząc pytanie lwicy. Nigdy nie słyszała o Lwiej Skale, którą był ynajmniej ten wielki kawał kamienia. Ali kierowała się do niego jedynie dlatego, że z góry zobaczyłaby całą sawannę albo i miejsca poza nią. Nadal miała ochotę tam wejść, ale szła nadal obok lwicy. Hmy, może kiedyś jej matzenie się spełni albo zniknie bez żadnego śladu. Nigdy nie wiadomo czego spodziewać się po takich rzeczach i to jeszcze w rzadko przewidywalnej Ali. Nigdy.
Skała się powiększała powoli. I było do tego tylko jedno pytanie. Czy one się do niej zbliżały czy ona do nich? Nie wiadomo. Chociaż pewnie to pierwsze.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Vasanti Vei - 12-01-2017

Niedługo potem obie lwice, mała i duża, znalazły się pod samą Skałą. Królowa zachęcająco skinęła łbem na młódkę, a sama zaczęła kroczyć po rozlicznych kamieniach tworzących "schody" prowadzące do groty ukrytej wewnątrz całego masywu. Początkowo były one na tyle niskie, że nie powinny sprawiać problemów półrocznemu lwiątku, jednak jeden ze "schodków" był wyższy niż pozostałe. Ruda zatrzymała się w pół kroku, rzuciła okiem na Ali, na skałkę, potem znów na Ali i wreszcie przywiodła na pysk łagodny uśmiech.
- Stój spokojnie, pomogę ci - oznajmiła i, nie czekając na reakcję niebieskoookiej, chwyciła ją w pysk za skórę na karku niczym rasowa kocia mama i w mig przestawiła ją na właściwe miejsce.
Sama zaczęła już wchodzić do środka, by tamtędy wyjść na zewnątrz Lwiej Skały - stamtąd można było już oglądać pozostałe tereny stada Vasanti.


RE: Rozmowa o stadzie [Vasanti Vei] - Ali - 22-01-2017

Oh, czyli jednak kierowały się właśnie tutaj.
Ali podniosła wzrok niepewnie na bursztynowooką, która kiwnęła jej łbem. Uznała to za zachęcenie, a wręcz polecenie, więc powoli zaczęła wchodzić po schodkach. Droga nie była tak trudna do przejścia, jak się wydawała z dołu. Kamienie były podobnej wysokości, a do tego wygładzone, co oznaczało, że przechodziło tutaj już dużo pokoleń lwów. W końcu jednak natrafiła na wyższy stopień. Spróbowała stanąć na tylnych łapach, żeby wdrapać się wyżej, ale w efekcie tego po prostu upadła z powrotem na ziemię. Już miała spróbować jeszcze raz, kiedy Vei chwyciła ją za skórę na karku, następnie odkładając ją na miejsce. Ali spojrzała ze zdziwieniem na królową, zaraz potem odwracając jednak ponownie wzrok przed siebie i idąc dalej. Kiedy natrafiła na jakiś kamyk, potknęła się i poleciała do przodu, rozrzucając na około pył.
Kręciło jej się w głowie, a kiedy wstała kichnęła. Kurz dostał jej się do nosa, a to zawsze swędziało. Rozglądnęła się, szukając starszej, aż w końcu zobaczyła gdzie ta się udała i podeszła powolutku w jej stronę, chcąc ją dogonić.