Król Lew PBF
Wodospad Szczęścia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Wodospad Szczęścia (/showthread.php?tid=2304)

Strony: 1 2


Wodospad Szczęścia - Xenia - 23-02-2017

//Do wątku wejdzie jeszcze Inés, ale jak ktoś ma ochotę to niech śmiało wbija, byleby nas nie zablokował.//

Jak tylko się zorientowała że znajduje się na terenach srebrnych, przywędrowała pod sam wodospad. Doskonale pamiętając że to było pierwsze miejsce do jakiego zawitała przekraczając pierwszy raz stadne tereny. Wbrew pozorom nie przywlókł tu zielonookiej sentyment czy ciekawość, tylko zabrudzona od błota sierść, którą w końcu zdecydowała się oczyścić. Szkoda tylko że nikogo tutaj nie było. A miała nadzieje spotkać kogoś po drodze. Był wieczór, niebo niedługo ozdobią gwiazdy i księżyc. Chwila... Przypomniała sobie nagle że miała pokazać Kapłance kształty, które tworzą na niebie świecące punkciki. Dziś byłoby idealnie. Weszła już pod spadającą wodę, ożywiona tą myślą. Jak mogła zapomnieć? Zresztą i tak chciała się spotkać z Ines, miała jej tyle do opowiedzenia, nie licząc nowych pytań, które koniecznie musiała jej zadać. Dlaczego by nie zrobić tego teraz? Jak tylko zmyła resztki błota, wyskoczyła na brzeg porządnie się otrzepując z lekką ekscytacją. Po prostu musi znaleźć Ines. Na pewno gdzieś tutaj jest, na ziemiach Srebrnego Księżyca, wystarczy poszukać.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 24-02-2017

Jak na zawołanie, jasna sylwetka kapłanki wyłoniła się zza pobliskich drzew. Ines zjawiła się tu, przywiedziona zapachem znajomej lwicy; bynajmniej nie zależało jej na spotkaniu towarzyskim, a raczej zamierzała wyprosić ze swych terenów tą, która zdawała się kompletnie, z dziwną radością, ignorować istniejące granice.
Lecz kiedy rzeczywiście ujrzała ją, beztrosko kąpiąca się w jej wodospadzie, biała doznała nietypowego sobie uczucia. Irytacja, wcześniej dominująca w myśli o intruzie na swych ziemiach, w tej chwili ustąpiła miejsca swoistemu... Rozczuleniu? W tym obrazku było coś iście uroczego. Xenia żyła w swoim świecie, tak niewinnie, naiwnie wierząc, że życie nigdy nie uczyni jej krzywdy. Nie sposób było się na nią gniewać; to jak karanie nierozumnego dziecka.
Istniał jeszcze jeden powód, który odwodził Srebrną od złości, ale na ten moment nie do końca była w stanie go zidentyfikować.
- Niech Księżyc daruje ci swe światło - ozwała się, niespiesznie ruszając w stronę lwicy. - Znów trafiłaś na moje tereny, wiesz o tym?


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 25-02-2017

Nie spodziewała się tak miłej niespodzianki, miała szukać Kapłanki, a tu Kapłanka znalazła ją. Odwróciła się w jej stronę zaskoczona, usłyszawszy jej głos, ale potem już z radosnym uśmiechem na pysku, pobiegła w jej kierunku: - Nawet nie wiesz jak się cieszę!... - ledwo co wyhamowała, przez chwilę nawet chciała przytulić Ines, ale stwierdziła że może jej się to nie spodobać i tak już zareagowała zbyt energicznie, radość aż ją rozpierała. Usiadła w końcu: - Że cię widzę... Niech księżyc też ci świeci Ine... Kapłanko Ines, zawsze i wszędzie - miała nadzieje że nic za bardzo nie pokręciła w powitaniu srebrnych, ale co tam: - A... - zamyśliła się jakie to było pytanie?
- A tak, wiem, chociaż dopiero niedawno się zorientowałam... Ale... Już miałam cię szukać... Ale mam dzisiaj szczęście. Nawet nie zaczęłam a już cię znalazłam, znaczy ty mnie znalazłaś... Mam tyle ci do powiedzenia i tak sobie myślałam że to idealna pora na oglądanie gwiazd... Pamiętasz? Miałam ci pokazać te kształty na niebie i... - zerknęła na chwilę na niebo, mówiąc przy tym dalej: - Dziś jej idealnie... - urwała na chwilę by złapać oddech, powracając przy tym do Ines wzrokiem: - Musisz wiedzieć że ja zawsze dotrzymuje obietnic, no i jestem... A i byłam na Zachodnich Ziemiach, teraz nieco inaczej się nazywają... - przerwała, by dodać jeszcze na koniec: - Zdaje się że znów za bardzo się rozgadałam... Wybacz - tym razem już na dobre zamilkła, a uśmiech nie znikał z jej pyska.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 04-03-2017

To było do przewidzenia. Ines odruchowo cofnęła się w obawie, że zostanie powalona przez nadaktywną mokrą lwicę, ale, na szczęście dla nich obu, Xenia zdążyła wyhamować. Trudno powiedzieć, jaka byłaby reakcja kapłanki na to, co początkowo planowała tamta; zapewne żadna.
Skierowała uszy ku niej, chcąc pokazać, że uważnie jej słucha. W tym momencie biała czuła się jak ta zebra, która przy nadmiarze mowy, nieważne, czy ze strony osoby mówiącej, czy słuchającej, odczuwała niemiłosierny ból skroni. Jak można wyrzucać z siebie tak wiele słów, w dodatku w tak chaotyczny, bezmyślny sposób? Kapłanka miała ochotę ją za to zrugać, ale nie znalazła w sobie dość zawziętości. Można by rzec, że na swój sposób oswajała się z zachowaniami tamtej i zaczynała traktować je, podobnie jak i samą obecność niebieskookiej, jak naturalny, momentami denerwujący, ale w gruncie rzeczy zupełnie nieszkodliwy element otoczenia.
Zainteresowała ją wzmianka o Zachodnich Ziemiach, ale nie aż tak jak to, o czym rozmawiały już dawno temu. Wreszcie miały okazję powrócić do tego tematu, stokroć ważniejszego niż polityka międzystadna.
- Tak - przyznała, wzniósłszy wzrok ku niebu. - Dobrze widać gwiazdy.
Postawiła uszy do pionu. Teraz to ona musiała przejąć inicjatywę, wszak to po jej terenach mają się poruszać.
- Chodź za mną - zaproponowała z ledwo naznaczonym uśmiechem.
Najpierw obróciła łeb w prawo, a następnie cała, jak zwykle niespiesznie, ruszyła w tamtym kierunku. Gdy tylko opuszczą dżunglę, powinny zaraz dostrzec monumentalną sylwetkę Złotej Skały, a ta z kolei oferuje zapierający dech w piersiach widok na nocne niebo i, co za tym idzie, rzeczone gwiazdozbiory.
Srebrna nie musiała nawet zerkać na swą towarzyszkę w celu upewnienia się, czy tamta nie zbacza z trasy - trudno uwierzyć, by brązowo-biała powstrzymała się od kontynuowania swojej zwyczajnej paplaniny, nie wspominając o odgłosach kroków.


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 05-03-2017

Nie wahała się ani przez chwilę by ruszyć za Kapłanką.
- To może opowiem ci wszystko po drodze - rzuciła w trakcie, szła najpierw z tyłu za Ines, by później w miarę zbliżania się do Skały iść obok jej boku. Rozglądając się nieco w trakcie, widoki nocą było równie, a może nawet bardziej zachwycające niż w dzień i do tego tajemnicze, przez panujący mrok. Przez cały ten czas zielonooka gadała: - A więc byłam na Zachodnich Ziemiach, które teraz nie są Zachodnimi Ziemiami, a Mglistym Brzaskiem... W sumie to nawet fajniejsza nazwa i tam był taki starszy lew Tib i hiena... Dwie hieny, lwiątko, polubiłam ich... Później przyszedł też Myr. Ale było zabawnie, ale też poważnie, wiele się wydarzyło. Ale po kolei... Rozmawiałam sobie z nimi... Chwila... Najpierw weszłam na Cmentarzysko, a tam było pełno szczątków słoni i w ogóle nietypowe miejsce... Pewnie je znasz, przecież tu mieszkasz... Więc tak, rozmawiałam z nimi, Tib przestrzegł mnie przed Myrem, ponoć wciela siłą do stada, taka tam mała wada... Ale mnie nie wcielił, pewnie zrozumiał że nie szukam stada - spoważniała na ten moment, uświadamiając sobie że to co dalej powie to poważna sprawa: - W ogóle zrobiło się dosyć... Jakby to powiedzieć... Ciężka atmosfera, ponoć zginęło tu lwiątko, na twoich ziemiach, ale to pewnie wiesz, w końcu była tam Ava w roli posłańca... W ogóle jak okrutny mógł być ten z tych bagien co je zabił... Nie rozumiem tego... Biedna mała. Najgorsze że Myr twierdził że u was zginął jeszcze ktoś... Właśnie, miałam zapytać, to prawda? Skąd się wzięły te plotki? No przecież nie uwierzę że to wy, a nawet chcieli mnie do tego przekonać - zamilkła, oczekując słów Kapłanki.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 15-03-2017

Białe uszy wyłapywały wszystko, o czym opowiadała lwica. Część z tych informacji wydawała się być kompletnie nieprzydatna, ale już niektóre z tych kolejnych brzmiały wyjątkowo obiecująco. Czyli na zachód powróciły hieny? To ciekawe. Starszy lew... Może to ten, który towarzyszył królowi podczas spotkania z kapłanką? Ciekawe, że cechowała go taka dobroduszność.
Znalazły się już na tyle blisko skały, że można było powoli myśleć o ruszeniu w górę kamiennych stopni, ale wtedy Xenia powiedziała coś, co nieco zbiło błękitnooką z pantałyku.
- Nic mi o tym nie wiadomo - wyrzekła powoli, ostrożnie ważąc słowa. - Jedyną osobą poza tym lwiątkiem, która odeszła do niebios na naszych ziemiach, był starszy lew z naszego stada, ale od tamtego czasu minęło już wiele księżyców - wyjaśniła, niespokojnie przyglądając się swej rozmówczyni.
O kogóż mogło chodzić? Czy to możliwe, że ominęła ją tak ważka informacja? Niedobrze. Ale równie dobrze mogła to być plotka rozpuszczona przez Królewskich... Pytanie tylko, dlaczego mieliby to robić; przecież zawarli pakt o nieagresji, wydawało się więc, że nie zamierzali zwalczać Srebrnych. A może unikają jedynie otwartej walki...?
Ines czuła się wyraźnie zmęczona tym tematem, mimo że ten dopiero co się rozpoczął. Liczyła, że spotkanie z samotniczką przyniesie jej raczej odpoczynek niż udrękę, ale, niestety, póki co wszystko wskazywało na to drugie.
- Chodź na Skałę - wyrzekła, po czym zaczęła stąpać po mniej lub bardziej płaskich głazach znajdujących się u stóp masywu, by dostać się na sam jego szczyt.


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 17-03-2017

Od początku nie sądziła że to może być prawda, na ziemiach na których wszyscy byli tak gościnni i mili, miałoby się stać coś podobnego? Nie. Słowa Kapłanki jeszcze bardziej utwierdziły w tym zielonooką, która zauważyła jej niepokój, nie chciała jej tym zmartwić, a skoro już się to stało, to zamierzała nieco ją rozweselić.
- Więc dobrze myślałam, nie przejmuj się to pewnie tylko zwykłe plotki, ja tam w nie nie wierzę... Ktoś tam sobie coś wymyśli, a potem tak od ucha do ucha, zdarza się... W moich rodzinnych stronach też krążyło całe mnóstwo plotek... Czy nawet bajek... - dalej mówiła już z lekka rozbawiona na wspomnienie o tym: - Jak rodzice opowiadali mi o jakiś tam potworach to myśleli że przestane się pakować w kłopoty, w sensie oddalać... A ja byłam tak ciekawa, że koniecznie musiałam je zobaczyć i co? Żadnego z nich tak naprawdę nie było, a niektóre okazywały się tylko małymi zwierzątkami. Niegroźnymi zresztą, gdybyś widziała minę moich rodziców, albo braci, bo oni to akurat się bali - i tak z słowa na słowo nie zorientowała się zbyt szybko że wyszła zupełnie z poprzedniego tematu. Poszła za Ines, nawet nie odczuwając za bardzo tego że się wspinają, kiedy do głowy przyszło jej kolejne wspomnienie, które również, według Xenii, było całkiem zabawne, a wydarzyło się dość nie dawno i w rezultacie samotniczka znów powróciła do tematu dawnych Zachodnich Ziem.
- To by chyba było na tyle z poważnych rzeczy... Więc wracając... Myr kazał odprowadzić mnie do granicy Hatari, takiej rudowłosej hienie, dosyć fajnej zresztą, poszedł też z nami Tib, i tak sobie rozmawiamy... - celowo nie wspomniała że wcześniej rozmawiała na osobności z starszym lwem i że mają miedzy sobą pewną tajemnice, pamiętała, by jej nie zdradzać, choć teraz niewiele by to miało znaczenia, gdyby tylko dowiedziała się że bestia z bagien nie żyje: - I nagle słyszymy jakiś dziwny dźwięk, wydobywał się z czaszki, czaszki słonia, tak więc Tib zaproponował by się zakraść... No i idziemy do tej czaszki, zakradamy się, nagle coś zaświtało mi w głowie że to wygląda jak polowanie, do tego te zebrze odgłosy... Musiałam coś zrobić... Wskoczyłam na czaszkę i prosto na Tiba... Z środka wybiegła hiena, później wyszło lwiątko... Okazało się że to Baq i nie uwierzysz, ona była wychowana przez zebry... Niesamowite... Szkoda że nie za bardzo ją o to podpytałam, ale wracając... Później wszystko się wyjaśniło, pamiętasz o mojej małej tajemnicy? Wolałam im ją zdradzić, w końcu skoczyłam na Tiba, żeby uratować zebrę, co wcale nie była zebrą i... Mógł tego nie zrozumieć, ale... Całkiem dobrze to odebrali, Tib nawet obiecał nie polować na młode, a Baq zaproponowała mi zmianę diety na robakową... W sumie to nawet nie wiedziałam że ktoś tak jak ja nie lubi polować... Ale ją wychowały zebry, wspomniałam już że to niesamowite? - tu przerwała, o dziwo nieco zmęczona swoją gadaniną, odetchnęła chwilkę i już zamierzała opowiadać dalej: - Ale co tam się działo nad tą rzeką... Tam poszłam za Baq i spotkaliśmy guźca, dwa bardzo młode lwy, czarną lwiczkę, takiej jeszcze nie widziałam... Ale mieli miny jak mieliśmy spróbować te robaki, zachęcaliśmy ich oczywiście, nie żeby zmuszać... I nawet się zdziwiłam jak się zgodzili... A guziec... Pomógł nam znaleźć odpowiedni pień z przekąskami... Szkoda że później sobie poszedł... Dwójka młodych... Chyba się nie przedstawili... - zastanowiła się: - Nie, a szkoda... Wpadli na pomysł, by przesunąć pień i odsłonić więcej robaków. W sumie dobry pomysł, ale wrzucili go do wody... Na to ja, no spodobało mi się żeby przepłynąć w ten sposób rzekę. Wiem, to głupie... Ale każdemu się czasem zdarzy małe szaleństwo, prawda? No i skoczyłam, tylko troszkę źle trafiłam, zamiast na pień, to do wody... I powiem ci, nigdy więcej... Choć gdybym trafiła na pień, mogłoby być całkiem zabawnie, ciekawe, dokąd popłynęli? - oczywiście nie wzięła pod uwagę tego, by coś mogło się im stać, choć kilka dni temu trochę o tym myślała, ale że miała raczej optymistyczny pogląd na świat, to zakładała, że wyszli z tego cali i pewnie przeżyli całkiem niezłą przygodę. Może nawet kiedyś będzie miała szansę ich spotkać i wtedy o tym jej opowiedzą?
Kiedy w końcu skończyła swój wywód, zorientowała się, że chyba jest nieco zbyt gadatliwa. Przez co posłała Ines przepraszający uśmiech: - Wybacz, znów za dużo gadam - postanawiając od razu, by nieco przystopować.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 09-04-2017

// Sorry, że tak późno, postaram się już aż tak nie mulić. //

Rodzina. Ten temat nigdy nie należał do jej ulubionych. Brat, który znika w najmniej odpowiednich momentach, przyrodnia siostra, która również nigdy nie zostawała przy niej na dłużej, a wcześniej ojciec wykazujący średnie zainteresowanie swoją córką... I matka, ta wspaniała matka, która najbardziej zainteresowała się Ines już po swojej chwalebnej śmierci, jako duch, bo nie mogła znieść myśli, że jej ród nie będzie nigdy więcej władał dawnymi ziemiami Złotych. Tylko dlatego.
Ale to wszystko przeszłość, tak jak i przeszłością prędko stały się wynurzenia dwukolorowej. Płynnie przeszła ona do kolejnego tematu, a Jasnowłosa ogromnym wysiłkiem woli starała się skupić na wymawianych przez nią słowach. Było ich jednak tak wiele, że zapamiętanie ich wszystkich wykraczało poza zdolności Kapłanki. Próbowała skupiać się na tym, co wydawało jej się najważniejsze, choć nie było to takie proste.
Kiedy już lwica zakończyła swój wywód, biała w duchu odetchnęła z ulgą, a na zewnątrz jedynie spojrzała prosto w radosne ślepia tamtej i odrzekła:
- Tak.
Lekko odchyliła uszy i odwróciła wzrok na rozgwieżdżone niebo. Samice znalazły się już u szczytu skały, a rozpościerający się przed nimi widok iście sprzyjał wypatrywaniu tego, po co tu przyszły.
Jednak Srebrna nie potrafiła skupić się na gwiazdach. Ba, tej nocy nawet Księżyc nie mógł sprawić, by nie myślała o swej towarzyszce. Zerkała na nią raz po raz, a to kątem oka, a to niepewnie odwracając pysk w jej stronę. Nie wiedzieć czemu, coś ją przyciągało do tej irytującej persony.
- Dlaczego? - rzuciła w przestrzeń przyciszonym tonem. - Dlaczego mi o tym wszystkim opowiadasz? Dlaczego dzielisz się swoimi przeżyciami, odczuciami... Jak ty możesz... Tak beztrosko?


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 12-04-2017

Mówiła tyle że nawet się nie obejrzała, a były już na miejscu, zapatrzyła się w gwiaździste niebo, zachowując dla siebie, w myślach, pełen zachwytu komentarz na widok jasnych punkcików. Na prawdę przesadziła, chciała teraz wynagrodzić Kapłance swoje gadulstwo chwilą ciszy, tymczasem oglądając gwiazdy, co nie znaczyło że nie miała ochoty rozmawiać, wręcz wyczekiwała aż tamta się odezwie i ku jej radości w końcu tak się stało.
- Ciekawe pytanie, nigdy się nad tym nie zastanawiałam tak naprawdę... - przyznała wracając wzrokiem do Kapłanki: - Bo cię lubię? Tak. Nawet bardzo - mówiła szczerze, uśmiechając się do białej lwicy, trudno byłoby odszukać w pamięci Xeni kogoś kogo by nie lubiła. Zielonooka uznała że jej odpowiedź jest jednak trochę zbyt skąpa, zbyt prosta? Dlatego jeszcze dodała: - I to... Przyjemne tak się dzielić z innymi swoimi przeżyciami, mi przychodzi to bardzo łatwo, tak jakoś, naturalnie, właśnie. I tak sobie myślałam że to cię zaciekawi... Wiele tam się działo - zakończyła na tym swoją wypowiedź, z niemijającym przyjaznym uśmiechem i z zainteresowaniem przyglądając się Ines, wyczekując jej reakcji. Nie chciała wspominać o gwiazdach, ani o niczym innym, by przypadkiem pominąć ten temat, który bardzo ją zaintrygował, sama na co dzień nie myślała o podobnych rzeczach. To fascynujące jak każdy inaczej postrzega otaczający go świat.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 16-04-2017

Biała słuchała swej towarzyszki z rosnącym zdumieniem. Lubi ją? Tak po prostu? Nie ma na myśli szacunku, którym obdarza się wyższych rangą, tylko zwyczajnie, nie uznając żadnej z góry narzuconej hierarchii, docenia ją jako osobę...? To było dla kapłanki nie do pojęcia.
Odbiegła wzrokiem, jakby już obawiając się reakcji na to, co zamierzała wyrzec. Chyba po raz pierwszy w życiu tak się przed kimś otwierała - od Xeni biła taka niewinność i serdeczność, że słowa same nasuwały się na język, jeszcze zanim mózg zdążyłby powstrzymać je od wypłynięcia na zewnątrz.
- J-ja... - wyrzekła z wyraźnym wahaniem. - Ja nie jestem pewna, czy potrafię lubić. Nigdy nie miałam przyjaciół - wyznała przyciszonym tonem, jakby w obawie, że ktoś mógłby podsłuchać tę jakże poufną rozmowę.
Odczuwała swego rodzaju poczucie winy. Pragnęła odwdzięczyć się samotniczce tym samym, ale czy była do tego zdolna? Czy mogłaby tak... Polubić? Może... Może powinna spróbować, może to tego jej brakowało w tym obrosłym w rutynę życiu?
Teraz dopiero niepewnie podniosła łeb i powróciła spojrzeniem do tych zielonych, zawsze tak zaskakująco ciepłych ślepi. Widziała w nich to, czego brakowało jej samej, jej, pogrążonej w wiecznej apatii i obojętności wobec otaczających ją osób... Księżyc był jedynym, co pozwoliło wzbudzić w niej głębsze uczucia. Aż do teraz.
Zapomniała o gwiazdach, zapomniała o wstydzie. W błękitnych oczach Ines zalśnił nowy, pełen nowo nabytej nadziei blask. Jakby los rzucił jej pod łapy niepowtarzalną szansę w postaci tej uśmiechniętej, pełnej energii, iskrzącej się radością wspaniałej persony.
- Xeniu? - Śnieżny ogon zadrżał niespokojnie. - Czy ty... Czy chciałabyś być moją przyjaciółką?
Pytanie to przystawało raczej lwiątku poznającemu rówieśników niż statecznej lwicy w sile wieku; w tego typu kwestiach Jasnowłosa charakteryzowała się nadzwyczajną infantylnością.
W napięciu czekała na tak ważną dla niej odpowiedź.


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 21-04-2017

Szybko pojęła że to co Kapłanka jej powie jest dla niej bardzo ważne, inaczej by się nie wahała. Zielonooka zdziwiła się nieco, choć już spotkała osoby, które twierdziły że nie mają przyjaciół, ale zawsze to jednak zaskakujące i smutne zarazem. Sama nie mogłaby żyć w ciągłej samotności, choć znała ją doskonale i nie bardzo lubiła ten stan, ale taka już mała wada podróży i zupełnej wolności, jaką mogła się szczycić na co dzień. Uśmiechała się do Ines pogodnie, bo właśnie miała skutecznie ją pocieszyć, zaproponować coś, co usłyszała bezpośrednio od swej rozmówczyni. Na co jeszcze bardziej się zdziwiła i to całkiem miło zaskoczyła.
- Pewnie, że tak! - odpowiedziała niemal natychmiast z nieskrywanym entuzjazmem, bez żadnego zawahania, z wesołymi iskierkami w oczach, jakby miała właśnie skakać z radości. To teraz już nie mogła się powstrzymać: - To może uczcijmy ten moment przyjacielskim uściskiem? - nie czekając zbyt długo na odpowiedź, bo kilka sekund, wpadła w objęcia Ines, przysiadując i obejmując ją po przyjacielsku jedną łapą. Po czym usiadła już normalnie całkiem blisko niej.
- Wprost uwielbiam takie momenty i... Teraz to będę cię dużo odwiedzać, obiecuję, nie chcę, żebyś czuła się samotna... Właśnie, może dałabyś się namówić na małą wycieczkę? Będzie fajnie, na pewno... Zawsze jest fajnie, ale jak nie chcesz, to ja się nie obrażę, nic się nie martw, nie każdy musi lubić podróżować... A, miałyśmy obserwować gwiazdy, to może teraz? - mówiła rozemocjonowana, powstrzymując się od przytłoczenia Ines słowami. Niespodziewanie wpadło jej jednak pytanie, które nie byłaby sobą gdyby nie zadała, w końcu zostały teraz już oficjalnie przyjaciółkami, to chciała się o niej czegoś więcej dowiedzieć, sama mogłaby w jednej chwili opisać całe swoje życie, jeśli jej przyjaciółka będzie miała taką ochotę: - Zapomniałabym, dziwne w sumie, że jeszcze o to nie pytałam, ale co lubisz robić? Jakie jest twoje ulubione zajęcie?


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 22-04-2017

Ines zdążyła poznać Xenię na tyle, by móc przewidzieć, że po tym śmiałym pytaniu tamta zareaguje właśnie w taki sposób. Mimo to, nie zdążyła się psychicznie przygotować na jej nagły przejaw sympatii. Biała niepewnie odwzajemniła przytulenie, układając łapę na grzbiecie swojej nowej przyjaciółki. Początkowo była, jak nietrudno się domyślić, niezwykle spięta, ale z upływem sekund... Zaczynało jej się to podobać. Czuła przyjemne ciepło drugiej lwicy, jej miękką sierść ocierającą się o swoją sierść... Nie pamiętała, kiedy ostatnio pozwoliła komukolwiek na taką intymność. Każdy trzymał się od kapłanki na dystans, bo też i powszechna była wiedza, że błękitnooka nie przepada za fizycznym kontaktem. Ale któż mógłby się spodziewać, że właśnie tego potrzebowała - tylko w odpowiednim momencie i nie od przypadkowej osoby.
Bo teraz Xenia nie była już byle lwicą. Stała się kimś specjalnym: jej najlepszą przyjaciółką. Najlepszą, bo jedyną, ale to tylko przydawało jej wyjątkowości. Introwertyzm introwertyzmem, ale przecież każdy potrzebuje choć jednej osoby, którą można by nazwać bliską, a zdaje się, że Srebrna właśnie taką znalazła.
Ta pamiętna dla niej chwila nie trwała długo, ale z pewnością pozostawiła trwały ślad na jej psychice. Teraz, gdy słuchała wcześniej kapkę irytującej paplaniny biało-brązowej, czuła, jak przepełnia ją niewymowne, dziwnie obce, ale jakże ujmujące poczucie szczęścia. Miała ochotę zatopić się w tym pełnym wdzięku głosie, aż w końcu nadszedł czas, że to ona musiała się odezwać.
- Tak, odwiedzaj mnie - poprosiła, przyjaźnie układając uszy.
Mimo że kapłanka nigdy wcześniej nie miała przyjaciół, to tknęło ją niejasne przeczucie, że tak to właśnie powinno wyglądać. Poza tym, ponoć za przyjaciółmi się tęskni, gdy się ich długo nie widzi. Ines nigdy za nikim nie tęskniła, może wyjmując brata i matkę, ale w przypadku relacji z Xenią byłby to zupełnie inny, bardziej dojrzały i świadomy rodzaj tęsknoty; wszak rodziny się nie wybiera, a przyjaciół już tak.
- Czasem udawałam się do Śnieżnego Lasu, ale ostatnio byłam tam wiele księżyców temu. Ty podróżujesz po całej krainie? - spytała, mierząc ją uważnym spojrzeniem.
Samotniczka wyglądała ładnie i zgrabnie; od razu było widać, że nie tkwi w jednym miejscu, tylko dba o to, by zachować kształtną sylwetkę. A może po prostu wynikało to z jej stosunkowo młodego wieku?
Ledwo otworzyła pysk, by móc wyrazić aprobatę odnośnie propozycji oglądania gwiazd, gdy tamta przeszła już do kolejnego pytania. Trochę zdezorientowana lwica przywiodła na pysk niepewny uśmiech i odparła:
- Ja... Lubię obserwować nocne niebo. Lubię słuchać głosu wiatru, spacerować po swoich ziemiach, patrzeć na nie i widzieć, że wszystko jest w porządku. Ale zawsze robiłam to sama.


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 24-04-2017

Ucieszyła się kiedy Ines odwzajemniła uścisk, dla zielonookiej także to było przyjemne uczucie, ilekroć by tego nie robiła, a ostatnio dosyć długo nie przytrafiała jej się co do tego okazja, to zawsze było miłe. Nie przestawała się uśmiechać, obrazując całą sobą swoją radość. Uwielbiała, a można by nawet śmiało powiedzieć kochała zawierać przyjaźnie, czym więcej przyjaciół tym lepiej, tym weselej.
- Będę, na pewno - zapewniła jeszcze, planując już dalszą trasę tak by zahaczać co jakiś czas o księżycowe ziemie, a na pewno będzie z przyjemnością szukać na nich swojej nowej przyjaciółki, nie mogąc się doczekać kolejnych spotkań.
- Taki mam zamiar, kilka miejsc zdążyłam już odwiedzić, ale pewnie jeszcze dużo ziem zostało do odkrycia... I stad... - tyle czasu już minęło od początku jej podróży, a wciąż nie miała pojęcia że niektóre z stad przestały istnieć: - Tu jest tak niesamowicie, w domu to było nudno, ale tutaj gdzie nie pójdziesz coś nowego, czy to nie wspaniałe?... O, nie byłam jeszcze w Śnieżnym Lesie, może miałabyś kiedyś ochotę, wybrać się tam ze mną? W sumie to też zaprowadzić, bo nie bardzo wiem którędy się tam dostać - zapytała z nadzieją, spodobała jej się wizja wspólnej wycieczki.
- A skąd ta nazwa śnieżny? - nie mogła się powstrzymać by nie wtrącić się jeszcze z pytaniem, nigdy nie miała do czynienia z śniegiem, toteż samo określenie śnieżny nie wiele jej mówiło, ale za to skutecznie pobudzało ciekawość.
- Jeśli byś chciała to mogę ci kiedyś potowarzyszyć - mówiła dodając żartobliwie: - A i umiem być cicho, jak się postaram... To nie zagłuszyłabym wiatru... Właśnie, to chyba nigdy się w niego nie wsłuchiwałam, warto byłoby spróbować... - zaczekała chwilę na odpowiedź, by dodać jeszcze: - A z tym niebem to tak jak ja, uwielbiam się na nie zapatrzeć, nie tylko w nocy, ale też w dzień jest całkiem piękne, chmury też potrafią kształtem coś przypominać... Chociaż w nocy wydaje się być bardziej... Magicznie, tak to właściwie słowo... A, jak już mowa o niebie, to może teraz pooglądamy gwiazdy? - w końcu po to tu przyszły, a szkoda byłoby przegapić taką okazje, zwłaszcza że na drugą można by było długo czekać. Nie trudno o chmury, które przysłoniłby niebo, w porze deszczowej.


RE: Wodospad Szczęścia - Inés - 12-05-2017

Na prośbę o odwiedziny Ines nie spodziewała się innej odpowiedzi niż ta, która padła, acz i tak wywołało to w niej wielce pozytywne odczucia, co zakomunikowała następnym nieśmiałym uśmiechem.
Później padające na Xenię spojrzenie błękitnych ślepi przybrało zaskoczony wyraz. Kapłanka miała ją za zapaloną podróżniczkę, a tu okazuje się, że istnieje cenione przez nią miejsce, o którego istnieniu samotniczka nawet nie wiedziała... Przed Srebrną stanęło też niełatwe zadanie wyjaśnienia istoty śniegu... I, może nawet trudniejsze - wyrażenia aprobaty na zaproszenie na tę wyprawę (bo określenia tego jako spacer mogłoby stanowić pewne niedopowiedzenie).
- Z miłą chęcią - stwierdziła, jak zawsze ostrożnie, ale tym razem całkiem zadowolonym tonem.
Mało kto chciał się z nią spotkać ot tak, bez powodu, a co dopiero mówić o jakichś wyjściach. Możliwe, że powodem tego był szacunek do jej funkcji i niechęć do przeszkadzania jej w... Obowiązkach? Życiu? Jak by nie było, nie stanowiło to dla niej codzienności.
- Śnieżny las znajduje się na zachód stąd. A śnieg to... - Zawahała się. - Śnieg to oślepiająco biała powłoka pokrywająca ziemię, drzewa i krzewy. Gdy po nim idziesz, to czujesz, jak zimno i mokro oblepia twoje łapy... - Z jakiegoś powodu na jasne oblicze wstąpił uśmiech. - Nie brzmi dobrze, prawda? Tylko że... - Tu odwróciła wzrok i ściszyła głos. - Gdy patrzę na śnieg, na te gałęzie, na tę wszechobecną biel, tak inną od tego, co spotykamy na co dzień, to czuję się z nim w pewien sposób związana, dostrzegam jego ukryte piękno...
Zamilkła, trochę speszona tym, że dzieli się z nią tak osobistymi przemyśleniami jak te. Nigdy wcześniej jej się to nie zdarzało, lecz domyślała się, że między innymi na tym polega przyjaźń. Obserwując i analizując zachowania brązowo-białej, Jasnowłosa próbowała uczyć się nawiązywania i podtrzymywania relacji, krok po kroku, niczym lwiątko podpatrujące rodziców przy polowaniu.
Nawet nie musiała przytakiwać na propozycję zwrócenia się ku temu, co miało być właściwym celem dzisiejszego spotkania. Zadarła łeb wysoko, ku tym gwiazdom, które, jak co noc, rozświetlały granat nieba. Choć było ich tak wiele, to wyglądały na osamotnione - może i leżały blisko siebie, ale zawsze w tej samej odległości, nigdy nie podejmując próby zmienienia tego, co zastane. Księżyc, inaczej, znajdował się ponad nimi, przewyższał ich blaskiem i zdolnością do metamorfozy. Ines nie potrzebowała wiele czasu na podjęcie decyzji, z kogo powinna brać przykład.
Nie spoglądała na swą towarzyszkę, choć ta siedziała tuż obok, roztaczała wokół swój zapach, a i myśli Kapłanki momentami porzucały zawiłe metafory dotyczące ciał niebieskich, by skupić się na kwestii nowo zawartej przyjaźni... Zwłaszcza w momencie, w którym przez nieboskłon przemknęła spadająca gwiazda. Śnieżny ogon zadrżał.


RE: Wodospad Szczęścia - Xenia - 12-05-2017

- To jesteśmy umówione - odparła z uśmiechem, już teraz nie mogąc się doczekać wycieczki do Śnieżnego Lasu. A już zwłaszcza po opisie śniegu, czegoś czego nie znała, w zielonych oczach pojawiły się iskierki ciekawości i może nawet ekscytacji. Może i zimno czy mokre łapy nie było najprzyjemniejszym uczuciem, ale Xenii to nie przeszkadzało, tak samo jak nie przeszkadzał jej deszcz, kiedy mogła odkryć coś nowego. Choćby grzmiało nie odpuściłaby sobie, aby zaspokoić ciekawość, a ta była naprawdę spora.
- Brzmi wspaniale, już podoba mi się to miejsce... - odparła zamyślona, ale też zafascynowana, wyobrażała sobie to wszystko co usłyszała od przyjaciółki i miała ochotę jeszcze popytać o tajemniczy śnieg, ale wtedy nie będzie niespodzianki, gdy wybiorą się tam pewnego dnia. Zielonooka zapatrzyła się na niebo w tym samym momencie co Ines. Podziwiając migoczące punkciki, nie umknęło jej że jeden z nich się poruszył.
- O, spadająca gwiazda! - odezwała się miło zaskoczona: - Uwielbiam patrzeć jak tak lecą, ciekawe tylko gdzie znikają... 
Zamilkła po tym na chwilę, przeczesując wzrokiem calutkie niebo i odszukując kształty, jakie tworzyły według niej gwiazdy, nadszedł czas kiedy mogła je pokazać: - Jest... Widzisz? Tam... - wskazała miejsce łapą: - Jak połączy się gwiazdy ze sobą widać kształt... - starała się go nakreślić pazurem na tle nieba: - Mi to akurat przypomina żyrafę - popatrzyła na Ines, ciekawa czy podziela jej zdanie i czy też zauważa to co ona, a może widzi tam całkiem inny kształt?
- A tobie?