Król Lew PBF
Kryjówka w zaroślach - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Kryjówka w zaroślach (/showthread.php?tid=2463)

Strony: 1 2 3


RE: Kryjówka w zaroślach - Fianna - 07-06-2017

Jeszcze nie docierały do mnie takie rzeczy jak imiona. Liczyło się jedzono i ciepło mamy. Do tego reszta rodzeństwa pojawiła się tuż obok po niedługim czasie. Oczka jeszcze się nie otworzyły ale komu to potrzebne. Jako taka mała kulka liczyło sie dla mnie teraz to co jest tutaj. To mój dom.


RE: Kryjówka w zaroślach - Fahyim - 07-06-2017

Kiedy lwica zaczęła go czyścić Fahyim skulił się jedynie w mniejszy kłębek, jakby chcąc się przed tym ukryć. Jak minęła jego kolej "kąpieli" przyssał się do jednego z sutków matki na dłuższą chwilę. Potem znów się skulił i poszedł spać, oddychając spokojnie, zadowolony i najedzony.


RE: Kryjówka w zaroślach - Satau - 10-06-2017

Wychowanie i utrzymanie tak licznego miotu w całości może okazać się wiele trudniejsze i męczące niż się to wcześniej Satau zdawało. Lwica nie przysnęła jeszcze zbyt dobrze, a już zbudziły ją piski maluchów, które albo domagały się uwagi, albo ciepła. Matka podniosła się na chwilę i obeszła lwiątka dookoła. Następny już raz przyglądała się uważnie malcom i oceniała ich ogólny stan, by w razie potrzeby kierowana instynktem zlikwidować słabsze osobniki. Podeszła do dwuogonowej i już miała ją wziąć w szczęki, gdy jej miękkie kochające teraz serce kazało jej się zatrzymać. Piaskowa zganiła się w myślach i owinęła wokół miotu, dając dzieciom ciepło i możliwość posilenia się. W głowie młodej mamy nie gasła chęć powiadomienia Myra, którego już prawie nie pamięta... tak dawno go nie widziała.


                                                            [Skip o 2 miesiące!]


Nie nadeszła jednak dogodna chwila do spotkania króla. Opieka nad pociechami pochłaniała cały czas świeżo upieczonej matki, która wszelką uwagę i troskę przelewała na kluchy. Dbała o to, by były czyste i najedzone, szczęśliwe. Potomstwo, które z początku wydawało się podejrzane nadal było w jej odczuciach dziwne i dawało masę powodów do obaw o ich prawidłowy rozwój. Obwiniała się o to, w końcu to ona popełniła błąd, będąc jeszcze we wczesnym etapie ciąży, gdy "fasolki" nie były jeszcze ostatecznie rozwinięte. 
Na polowania wychodziła zazwyczaj pod osłoną nocy, byleby nikt ze stada jej nie dostrzegł, by młodym nic złego się nie mogło przydarzyć. Jadła do syta i czasami resztę mięsa znosiła do leża, by nie opuszczać swoich najcenniejszych powodów istnienia na zbyt długo. Pilnowała kryjówki jak tylko mogła, a mimo to nie znalazła czasu na poszukanie króla i pokazanie mu jego potomków.


RE: Kryjówka w zaroślach - Fahyim - 11-06-2017

Fahyim już od momentu w którym zaczął tylko stawiać pierwsze kroki zrobił się okropnie ruchliwy. A poza tym, że był bardzo energiczny to i strasznie nachalny. Co chwilę chcąc czegoś od matki ocierał się o jej łeb albo ciągnął za uszy, chcąc się bawić.

Kolejny poranek z życia i kolejne plany ucieczki z kryjówki, w której to on i jego rodzeństwo spędziło już około dwóch miesięcy. Ile można tu siedzieć? Jak tylko Satau odwróciła od niego uwagę starał się ruszyć w stronę wyjścia z zarośli, chcąc zobaczyć więcej świata. Z chęcią zaciągnąłby i rodzeństwo, ale... Wtedy mama na pewno by ich zauważyła!


RE: Kryjówka w zaroślach - Folami - 13-06-2017

Czas leciał, dwuogoniasta miała już za sobą pierwsze otworzenie ślepi i spojrzenie na swą rodzicielkę, dodatkowo zaczęła stawiać swoje pierwsze kroki, czas teraz na słowa, lecz to już wychodziło o wiele ciężej, bowiem rodzicielka nadal ciężko miała ze zrozumieniem co ona tam beblała. A tam, przyjdzie z czasem, dlatego też zamiast tego zaczęła uczyć się skradania, a za cel obrała sobie tą małą wiercipiętę Fahyima. Najchętniej by stąd uciekł ale przecież mama tłumaczyła im co z tego będzie? A przynajmniej sobie to Folami wyobrażała. Złapie je jakiś wielki ptak, zły lew, lepiej z mamą. Dlatego też powoli, powoli i bum! Rzuciła się na braciszka, wyciągając swe małe łapki w locie.


RE: Kryjówka w zaroślach - Satau - 19-06-2017

Całe te macierzyństwo nie było aż tak łatwe jak się jej z początku wydawało, wymagało masy poświęceń i odmawiania sobie różnych przyjemności, nie miała czasu dla siebie. Matkowanie aż szóstce maluchów i wychowywanie ich w pojedynkę bez pomocy stada wyssało siły Satau dość solidnie, ale mimo tego jej wytrwały i silny charakter trzymał ją twardo na łapach. Schudła stosunkowo sporo przez niedojadanie się do syta i mało kaloryczne dla niej posiłki, w dodatku to co najlepsze przekazywała swoim lwiątkom w mleku którym ich karmiła. Tęsknota za stadem i partnerem z każdym dniem się nasilała, ale piaskowa nie była na tyle śmiała by pokazać stadu to co tak długo trzymała w tajemnicy. Obawiała się reakcji Myra, wcale nie zdziwi jej to jeśli dostanie porządnego wycisku lub kary, ale czego się nie robi dla dobra dzieci?


RE: Kryjówka w zaroślach - Folami - 25-06-2017

Widząc brak zainteresowania ze strony brata Folami postanowiła wrócić do mamy, więc podreptała w jej stronę i ułożyła się w jej łapach, machając nieporadnie dwoma ogonkami, a raczej jednym o dwóch zakończeniach. Jeszcze uczyła panowania nad końcówkami, póki co obie machały w jedną stronę, choć może niedługo będzie potrafiła bardziej to kontrolować? Byłoby zabawnie, mogłaby dwójkę rodzeństwa łaskotać. W sumie dotąd nie zastanawiała się czemu jako jedyna miała taki ogon, reszta tego nie miała, może była wyjątkowa? Nie ważne, teraz skierowała swe zielone ślepia na mamę. -Mmma..- próbowała oczywiście powiedzieć mama, ale jeszcze średnio jej to wychodziło.


RE: Kryjówka w zaroślach - Satau - 25-06-2017

Liznęła swoją córkę o dwóch ogonach, gdy ta coś zaczęła sobie gaworzyć. Następnie otuliła resztę miotu swoim matczynym spojrzeniem i posmutniała na chwilę, pogrążając się w planach w jaki to sposób zwabić tu Myra i wszystko mu wyjaśnić, to nie było tak łatwe jak się mogło wydawać. Potrzeba dyskrecji i sprytu, by następcom tronu ojca nic się nie stało.


RE: Kryjówka w zaroślach - Fianna - 01-07-2017

Ile można tak siedzieć i czekać i an co? Było tutaj nudno a tam czekał świat pełen przygód, cały tylko dla nas.  Lekko poruszyłam swoim ogonkiem i rozejrzałem się. Rodzeństwo i mama. Tyle ile jest potrzebne do szczęścia. Wstałam i przeciągałam się wyciągając lekko swoje pazurki. Nie były tak twarde jak dorosłego lwa i stanowiły morderczą broń. Takie małe igiełki. Schyliłam się i kuperek wystawiłam do góry, polowałam. Co było celem moich łowów? Czarna kulka, ten taki jedyny ciemny punkt w naszej gromadzie. Pobiegłam do niego wyginając plecy w łuk i niezgrabnie podbiegając bokiem by potem rzucić się na niego. w mej głowie wszystko wyglądało idealnie, z boku zapewne dość komicznie. Celem był on, Falme. Dorwałam do oplatując swymi łapami i morderczo gryząc jego uszy. Nie byłam w stanie oczywiście nic mu zrobić ale kto się tym przejmuje.


RE: Kryjówka w zaroślach - Myr - 01-07-2017

Oaza był tym miejscem, które uwielbiałem najbardziej ale nie często mogłem odwiedzać. ostanie dni były trudne i ciężkie, przez to trudno było mi sie w pełni zregenerować. Po drodze posiliłem się i zrobiłem przerwę aby obmyć rany, które już dochodziły do siebie. Będąc tutaj kręciłem się po okolicy. Znałem te okolice jak całe ziemie bardzo dobrze, tak więc bz trudno znalazłem norę Satau i jej subtelna woń. Dla obcego nie byłby to nic takiego, ot zapach kogoś z tych trenów i tyle.
-Satau- Zawołałem lwice sam wolałem sie nie pchać do tego wąskiego miejsca.


RE: Kryjówka w zaroślach - Satau - 01-07-2017

Siedziała i obserwowała w spokoju maluchy, zapał pierworodnej bardzo się matce spodobał, a właściwie zachwycił ją dość porządnie. Piaskowa wstała z miejsca i dumnie uniosła łeb, widząc w małej siebie za czasów dzieciństwa wraz z braćmi, zawsze dawała im popalić i o dziwo uchodziło jej to na sucho, tak więc i teraz złotooka nie przeszkadzała swojemu potomstwu. 
Z sielanki wyrwał ją znajomy głos. Przełknęła ciężko ślinę, a w jej oczy wstąpił płomyk, który to zawsze wdzięcznie w nich nosiła i pielęgnowała. Serce znacznie przyśpieszyło, dostarczając członkom jej ciała krwi wraz z energią, której teraz potrzebowała, by się obrócić i wyjść do partnera. Najzwyczajniej w świecie wiedziała, że nie ujdzie jej na sucho to co zrobiła, to co ukrywała tak długi okres czasu. Dotarła do niej powaga sytuacji. Po około minucie wyłoniła się z gąszczu i wyszła naprzeciw swojej miłości, której nie widziała od dobrych kilku miesięcy. Ponownie przełknęła ślinę i wtuliła się w gęstą grzywę władcy, nieco drżąc zbierała siły na przekazanie władcy ważnych informacji, które go samego również dotyczyły. W końcu dzieci nie zrobiła sobie sama i ktoś był za nie równie odpowiedzialny co ona.
- Myrze... przepraszam za moją długą nieobecność, nieaktywność w życie stada, miałam swoje powody, ale nie martw się wszystko jest już w porządku. Prawie... - kończąc uniosła wzrok i zatonęła w zieleni jego ślepi, szukając słów mogących pomóc jej to wszystko szczegółowo opisać. Nie bała się już tylko jednego. Nie będzie musiała już dłużej trzymać wszystkiego w tajemnicy, wróci do stada, zacznie polować z lwicami.


RE: Kryjówka w zaroślach - Myr - 01-07-2017

Nie myliłem sie i lwica była w środku. Widząc ją od razu uszy postawiłem do pionu. Liznąłem ja czule po pyszczku. Tak dawno jej nie widziałem. Nie wiedziałem co się z nią działo, sam zaś nie mogłem ruszać na poszukiwania wiedząc, ze stado musi tez mieć opiekę.
-Martwiłem się- nie miałem zamiaru tego ukrywać. Tak było ale obowiązki były równie ważne.
-Co się stało?- zapytałem się jej w końcu po czułym przywitaniu i wysłuchaniu jej. To jej :prawie" mnie mocno zaniepokoiło.


RE: Kryjówka w zaroślach - Satau - 01-07-2017

- A ja strasznie tęskniłam za tobą jak i za resztą stada. - oznajmiła krzywo się uśmiechając.
Jego pytanie było już dla niej nie do cofnięcia, nie zamierzała owijać dłużej w bawełnę, zresztą powinien wiedzieć. Satau wzięła głęboki wdech i spokojnie zaczęła mówić.
- Bo widzisz, dobre kilka miesięcy temu wybrałam się na patrol. Łapy zawiodły mnie jednak na wolne tereny, trochę zwiedziłam i poznałam.. jeden z tamtych dni pozostanie w głowie na zawsze. Byłam w okolicy Mrocznych Grot w Dolinie spokoju. Do moich nozdrzy dotarł znajomy zapach, podopiecznego Tiba, Kamy. Wszystko świadczyło o tym, że nie był tam sam.. bez zwłoki udałam się za jego tropem, a to co zastałam na miejscu było okropne. Jakiś przerośnięty, ciemny, pokryty licznymi bliznami lew ze szczątkową grzywą znęcał się nad naszym podrostkiem. Na miejscu był już Shiriki, negocjujący o wypuszczenie białego młodzika, jasna samiczka również młoda i pewien brązowy obcy lew. Oczywiście nie mogłam na to patrzeć. Wbiegłam do pobliskiej groty dla bezpieczeństwa... co okazało się najgłupszą rzeczą jaką zrobiłam. - tu zrobiła pauzę i uroniła łzę - Również chciałam pomóc naszemu, ale niestety w mig znalazłam się w tym samym położeniu. Ten niepozornie zwyczajny lew rzucił się za mną w pogoń po grocie. Byłam w szoku, bałam się już nie tylko o Kamę i Shirikiego, którzy zostali na zewnątrz, ale i o samą siebie. Nie zdołałam uciec, więc podjęłam się próby odparcia ataku. Nie poszło mi zbyt dobrze, obcy przycisnął mnie do posadzki i mimo moich usilnych starań, próśb oraz prób przekupstwa zaczął mnie ranić po karku i łokciach. To działo się tak szybko, że nie do końca pamiętam moment w którym ta sama jasna lwiczka, którą widziałam na początku rzuciła się mi na pomoc. To też na wiele się nie zdało, ale niespodziewanie pojawił się jeszcze jeden lew i dopiero z jego pomocą zdołałam czmychnąć. Z odgłosów jakie słyszałam wnioskuję, że Kama zginął. Również los Shirikiego jest mi do końca nieznany... - zrobiła kolejną przerwę i uroniła kilka łez.
- Lecz nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Spotkałam zaraz po tym niemiłym incydencie z tymi barbarzyńcami naszego medyka - Makariego. Zajął się mną jak należy i .... on ... on ... po-powiedział mi, że ja... że ja i ty... - spuściła łeb na dół, wiedząc iż to wszystko jest jej winą. - będziemy rodzicami... całą ciążę ukrywałam się ze strachu przed ponownym atakiem na mnie i nasz miot, zadbałam, by był bezpieczny i urodził się w terminie. Możliwości komplikacji było naprawdę sporo... i ... - kolejny raz przerwała, tym razem żal i smutek ścisnęły jej gardło do tego stopnia, że nic nie była w stanie z siebie wydusić.


RE: Kryjówka w zaroślach - Saoirse - 01-07-2017

(dziecko dewastator chwili :D)

Zniknięcie mamy było dobrą okazją do zaznaczenia swojej pozycji bez matczynego pyska oddzielającego ją od reszty rodzeństwa. Niewiele myśląc Fahari trzepnęła łapką najbliżej znajdującego się brata lub siostrę torując sobie drogę i nieświadoma powagi sytuacji, pokuśtykała na swoich miękkich małych łapkach w stronę wyjścia skąd dochodził ja obcy głos i zapach.


RE: Kryjówka w zaroślach - Tib - 01-07-2017

Opuściwszy swoją kryjówkę, Tib udał się na poszukiwania Nikity czy jak jej teraz tam było...Satau. Żeby wytropić swoją ofiarę, musisz myśleć jak ona. Gdzie bym był na jej miejscu? Stary nie potrzebował wiele czasu na dedukcję. Poszukiwany przez niego "obiekt" zapewne jest blisko Myra, czyli sposobem na znalezienie Sat, jest dotarcie do szefa.
Szczęśliwie się złożyło, że ten musiał być gdzieś w pobliżu. Stary podążał za znajomym mu zapachem do momentu aż jego oczom ukazała się para lwów.
-Jak zwykle bezbłędny-schlebił sam sobie, po czym spokojnym krokiem ruszył w stronę celu. Nie słyszał ich rozmowy toteż jego uszu nie dotarły jeszcze złe nowiny.
-Guten Tag- skinął im na powitanie.
-Wybaczcie że wam przerwę, ale mam do Ciebie sprawę- spojrzał na Satau- widziałaś może ostatnio Kamę? Od jakiegoś czasu nie miałem z dzieciakiem kontaktu i zaczynam się trochę o niego martwić-
Oczywiście Tib dalej trwał w przekonaniu, że jego "omamy" nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, jednak można było dostrzec, że stary lew wygląda na zaniepokojonego.