Król Lew PBF
Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] (/showthread.php?tid=2490)

Strony: 1 2 3


Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 15-06-2017

Od dawna przyzwyczaił się do mroku go zewsząd otaczającego, sam go wybrał. Po wielu próbach odrodzenia tego co kochał najbardziej w swoim życiu i po kolejnej porażce - oddalił się od wszystkich, pogrążył całkowicie w samotności. Towarzyszył mu tylko jeden uczeń i jeśli się odzywał do kogoś to tylko do niego. Przeważnie. 
Można powiedzieć, że zdziadział, stał się jeszcze bardziej markotny i czepialski. W końcu odłączył się od swojego ucznia uznając, że młodzikowi przyda się trochę wiedzy praktycznej i sam musi wykształtować swój charakter. Ojciec za niego wszystkiego nie zrobi.
Po tym pozostał sam, w głębinach ciemnych, mokrych jaskiń. Pogrążony w myślach, wspomnieniach i niewyleczonej nigdy do końca choroby, przypadłości która co jakiś czas się ujawniała, kiedy to staczał się i pogrążał w nicość. Gotowy by odejść stąd na zawsze, położyć się gdzieś na twardym kamieniu i już nigdy więcej nie otworzyć oczu. Pozostać w niekończącym się śnie i pójść tam gdzie jego przodkowie, o ile byłby godny, albo na zawsze tułać się tutaj pod postacią ducha, aż nie odkupi swoich win.
I kiedy osiągał już swoją nirwanę, kiedy był gotowy, kładł się do ostatniego snu. Słyszał znów dobrze znany głos, chrapliwy, paskudny chichot. Cichy, ale wystarczający by wyrywać go z snu.
Zwyczajne "Odejdź", "Przepadnij" nic tutaj nie pomagały, a głos stawał się głośniejszy. Z każdym kolejnym dniem w ciemności zjawa zbliżała się coraz bardziej, aż w końcu Anubis mógłby przysięgać na swoją głowę, że ciągle ktoś przy nim siedział. I kiedy odwracał w jego stronę wzrok zawsze widział tylko krwiste oczy i paszczę z której sączyła się krew, całe strumienie. Dławił się nią. Co nawet sprawiało mu jakąś chorą satysfakcję, że Duriel się dławił. 
- Wiesz bardzo dobrze, że nie masz szans. Nigdy się nie nauczysz? Ile razy mam cię jeszcze pokonać? Dziesięć? Dwieście? Nie ma sprawy, dla mnie to nie problem - mruknął spoglądając w bok w świecące się rubiny.
- Nie będziesz w stanie wygrać ani razu Anubisie. Czasu się zmieniły, a ty stałeś się słaby, bardzo słaby. Jeśli mam być szczery to wyglądasz żałośnie. Jesteś żałosny i za taki koniec nie będziesz godzien nawet na to by tułać się jako duch. Przepadniesz, w nicość. Tak nisko to nawet ja nie upadłem, nawet ty nie byłeś w stanie mnie tam zrzucić. - Po tych słowach po jaskini rozniósł się głośny ryk, spotęgowany echem, wypłoszył wszystkie nietoperze. A po tym rozpętała się walka. 
Na zewnątrz słychać było ryki, szamotaninę, trzaski kamieni i nieprzyjemne tarcia pazurami po kamieniach przez cały dzień i pół nocy. A po tym zapanowała cisza, długa, martwa cisza.

Słońce zachodziło już po raz trzeci i dopiero wtedy na obrzeżach wejścia do jaskini coś się poruszyło głęboko w jej środku, tam gdzie ostatnie promienie słońca były w stanie jeszcze dotrzeć. Coś czekało, chowało się przed promieniami słońca. To coś przesuwało się pomału do przodu, wraz z tym jak krawędź światła przesuwała się w stronę wyjścia z groty. I dopiero jak słońce całkowicie zaszło masywna sylwetka wyszła całkowicie z jaskini. Stała zgarbiona, łeb opadał tuż nad ziemią. Zaczął się podnosić, powoli pozwalając by długa, tłusta i klejąca się od krwi grzywa opadła bezwładnie z pyska, który to uniósł się wysoko jak tylko mógł. Oczy nagle się otworzyły, a krwawe rubiny zalśniły i zmniejszyły się pod wpływem jaskrawego światła jakie rzucał księżyc w pełni. 
Lew złapał powietrze w płuca przez nozdrza i trzymał je tam długo. Westchnął głęboko i paskudny uśmiech wykrzywił jego pysk ukazując rząd kłów i zębisk. 
- Mówiłem ci, że nie masz ze mną szans - wyrzucił z siebie i rozejrzał się po okolicy. Zmącony jeszcze ciągle wzrok zaczął nabierać ostrości. 



Na Lwie Tereny wrócił dopiero wczoraj, był zmęczony podróżą, a w dodatku cały brudny i nadal kleił się od krwi. Nic dziwnego więc, że w pierwszej kolejności skierował się nad jedną z rzek. Nie było go tutaj bardzo długo, więc nie wiedział, które to należały do kogo, dlatego wybrał tę która nie była nikogo. Ziemie niczyje, jedyne tereny które pozostawały niezmienione i niezajmowane. Dom dla wszystkich, dom nie należący do nikogo. 
Podszedł do strumienia i zaczął zaspokajać pragnienie, a kiedy to zrobił zaczął przemywać swoje rany chłodną wodą i zmywać zakrzepłą krew.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 16-06-2017

Szary maszerował znowu sam, bez celu bez skupienia. Łeb zajmowały mu różne myśli, jednak żadna nie była odpowiedzią na pytanie "co dalej". W oddali zauważył lwa, który nachylał się nad rzeką... Nie znał go a przynajmniej taki mu się wydawało. Olał by go i poszedł dalej, jednak coś mocno go pchało w jego stronę... We łbie czuł nagle ucisk, ból pulsował i nasilał się. Gdy Beli był już tuż za nieznanym lwem usiadł. 
- Anudora... - przywitał się tak jak ostatnio miewał to robić. Nie mówił nic więcej, sam nie rozumiał czemu się tu znalazł i dlaczego odzywa się do samca którego nie zna.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 16-06-2017

Brązowy zdawał się być tak bardzo mocno zaangażowany w czyszczenie swoich kłaków, że nie zauważył jak ktoś się do niego zbliża.
- Anudora - odpowiedział nieznajomemu od razu. Podniósł jednak łeb spoglądając uważnie na niego.
- Jak dawno tego słowa nie słyszałem, czy wiesz chociaż co ono oznacza? - zapytał się brązowy wybijając wzrok w dość nieobecne spojrzenie młodzieńca.
Lustrował go przez chwilę, znał go, tylko skąd?
- Belial? Tych oczu nie można pomylić. Chociaż widziałem już równie podobne. Miała je kiedyś taka lwica. Feloja... Felelele... Czy jak tam jej było na imię. Wybacz, pamięć już nie ta sama - powiedział nagle, kiedy to dostał olśnienia z kim rozmawia.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 16-06-2017

A jednak szary go znał... Anubis, stary kolega ojca... Warto by było trzymać się starego pryka, braku doświadczenia nie można mu odmówić,więc warto było się trzymać takiego... 
- Nie mam pojęcia... Kilka razy Win... Po prostu ktoś mnie tego nauczył a ja się przyzwyczaiłem. - szary nie widział potrzeby by mówić od razu Anubisowi o tym że ojciec go nawiedza i robi świństwa.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 16-06-2017

Niestety Belial musiałby się bardziej postarać i jakoś sprawniej wybrnąć z tamtej gafy. Zbyt dobrze znał to imię. Wryte na zawsze w pamięci i jego duszy. Zbyt wiele wspólnych przygód, treningów, wypraw i w końcu wspólna walka z zbyt licznym wrogiem. Walka której nie dało się wygrać, ale jednak walczyli. Starali się jak mogli, osamotnieni, jako jedyni chętni do buntu. Buntu za który dano było im srogo zapłacić. 
Anubis bardzo często później się zastanawiał kto poniósł większe koszta, czy był to zamordowany Windu, czy pozostawiony on sam przy życiu, z tak wielką stratą i raną. Zmuszony to samotnej tułaczki i życia z tym widokiem.
Brązowy postanowił tę wiedzę jednak zachować dla siebie, nie zdradzać się tak od razu, że wie o wizytach ojca tego naprzeciwko. Zresztą jego samego też Windu kilka razy nawiedził. Więc tym bardziej miał świadomość, że stary druh jest do tego zdolny.
- Anudora - było stadnym przywitaniem Płonącej Ziemi, skąd pochodzę ja i pochodził twój ojciec. I byłem niemal pewny, że na tych terenach używają go jeszcze tylko dwie osoby, poza mną. Mój młodszy brat i dawna partnerka. - odpowiedział po czym przyjrzał się jego budowie. Był młody, więc jeszcze dużo czasu przed nim, ale i tak w porównaniu z...
- Wiesz co Belial. Nie bym chciał cię obrazić, czy coś. Ale wyglądasz dość mizernie. Twój ojciec w jak miał mniej więcej tyle lat co ty teraz, to już był odpowiedzialny za trenowanie innych z naszego stada. Przydałby ci się trening co nie? - powiedział ukazując tylne zębiska w dość dziwnym uśmiechu.
- Co prawda, właśnie jednego ucznia dopiero co skończyłem szkolić, ale dla Ciebie mogę zrobić jakiś wyjątek. Oczywiście jeśli byłbyś tym zainteresowany - dodał po chwili zastanowienia. No ale dlaczego by nie wspomóc młodszego samca? W końcu bądź, co bądź był dla niego wujkiem i to dość bliskim.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 17-06-2017

Belial grzecznie wysłuchał lwa gdy mówił o przywitaniu Płonących... Jednak gdy skomentował jego postawę i wygląd, zniesmaczył się trochę. Wzruszył ramionami i z wrednym uśmiechem odparł. 
- Masz rację... Ale... - zmierzył go spojrzeniem. 
-... Mógłbyś się zdziwić. - pokręcił łbem. 
- mimo wszystko nigdy nie odmawiam w momencie gdy mogę się czegoś nauczyć...


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 17-06-2017

Brązowy samiec również się uśmiechnął słysząc jego odpowiedź, a także wyłapał zmianę w mimice pyska, kiedy to narzekał na jego wygląd.
- Uwierz mi Belial, że byłbym bardzo szczęśliwy jakbyś mi udowodnił to co mówisz i pokazał, że faktycznie błędnie Cię oceniłem - rzekł Anubis i dokończył zmywać sierść w chłodnej rzece.
- A jeśli byłoby coś czego ja bym cię nauczył, to spokojnie mógłbyś powiedzieć, że posiadasz już wiedzę swojego ojca. Bowiem to Windu był również i moim mentorem, więc tym bardziej czułbym się zobowiązany do przekazania tego wszystkiego właśnie tobie.- Po tych słowach znów odszedł od wody i usiadł naprzeciwko szarego.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 17-06-2017

- może będziesz miał okazję się przekonać. - odparł szary ciągle uśmiechając się półgębkiem. 
-Nie przechwalasz go czasem? Gdyby był taki wspaniały to dziś miałbym inny bagaż wspomnień, nie sądzisz? - owszem Belial zawsze był sam, nawet gdy Ghalib go przygarnął okazało się że szybko się pozbył młodego, wszyscy uciekali od niego. Anubis zrobi dokładnie tak samo, prędzej czy później.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 19-06-2017

- Może - odpowiedział jedynie, by nie kontynuować tego przekomarzania się. A jeśli będą mieli na prawdę okazję się sprawdzić, to do tego dojdzie i tyle.
- A ty nie doceniasz go. To że zginął od tak było powodem tego, że walczył z prawie całym stadem. A nie jeden na jednego. Nas była dwójka przeciwko całemu stadu. A i tak zaatakowali go kiedy był sam, oddzieliliśmy się na chwilę i to miał być największy mój błąd. Złoziemcy zawsze atakowali całą chmarą, nigdy jeden na jednego - odparł chłodno, ale bez wyrzutów do szarego.
Wszyscy się kiedyś odłączają. Kumple mimo, że najlepsi, mogą utrzymywać kontakt już na zawsze, ale pozostaną kumplami. Później pojawia się ważniejsza osoba, dziewczyna, partnerka na zawsze. Pociechy, które stają się najważniejsze. Sam Belial pewnie tak ma, z pewnością szary ma kogoś o wiele cenniejszego dla niego niż jakiegoś starego wuja.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 20-06-2017

Anubis widać nie mógł zrozumieć że dla dziecka nie ważne jest czy ojciec był bohaterem czy debilem ale to że nie było go przy nim... Jednak teraz to nie było ważne, Belial nie był już dzieckiem i myślał już podobnie jak Windu i Anubis.
- Dla mnie nikt nie istnieje... Nikt za kim mógłbym się wstawić a tym bardziej oddać życie... - odparł beznamiętnym tonem. 
- Ale chyba rozumiesz że to nie jest to o czym marzę... Cele nakręcają duszę i ciało... Więc są one potrzebne. - a szary ich nie posiadał. Może to właśnie Anubis pokaże młodemu cel... Ból głowy znów się nasilił, szary wiedział do czego to może prowadzić... Prędzej czy później Anubis spotka się ze swoim przyjacielem.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 20-06-2017

Bardzo możliwe, że Anubis tego nie znał, nie wiedział o tym jak to się wychowuje przy ojcu. W końcu sam miał z nim niewiele wspólnego. Chociaż on miał ten przywilej przebywać z nim przez niewielki czas, a jego rozmówca nie doświadczył nawet tego. To i tak nie ojcu zawdzięczał to co teraz miał.
- Na razie Belial, na razie - powiedział Anubis i odszedł od wody spoglądając na malujące się daleko na horyzoncie szczyty wysokich gór.
- Nawet nie masz pojęcia jak łatwo znaleźć taki powód - dodał wskazując pyskiem najwyższy szczyt. I jeśli się znało chociaż trochę te ziemie można było się domyślić, że brązowy wskazywał wygasły wulkan.
- Jakiego celu więc szukasz Bel? - zapytał się przenosząc czerwone oczy na młodszego osobnika.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 21-06-2017

Spojrzał zaraz za Anubisem na wulkan, co sprawiało że na pysku szarego pojawił się mały wredny uśmieszek. 
- nigdy się nie bawiłem... Odebrano mi dzieciństwo... Chciałbym się kiedyś pobawić. - mogło się wydawać że młody bredzi, jednak dokładnie wiedział co mówi. Spojrzał w ślepia starszego samca. 
- a ty... Lubisz się bawić? - pytanie było już wypowiedziane inaczej a uśmiech poszerzył się jak u wariata. Szary podszedł do Anubisa bliżej. 
- już się nie bawisz stary pryku... Zapominasz, to ciało się starzeje czy ty... Duriel? - prosto w palącego piekła przyszedł on... Sprośny, wredny i niewyżyty duch starego Wendigo... A mimo to czyiś przyjaciel.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 21-06-2017

Zaskoczyły go słowa szarego, ale coś w nich było, co spowodowało, że on sam wrócił pamięcią do swojego dzieciństwa. I te choć z pozoru normalne, bezpieczne i w gronie rodziny trwało krótko. Zbyt krótko.
Nie skomentował jednak tego, w dodatku nie zdążyłby. Zamiast zaskoczenia to zdziwienie było najbardziej widoczne, a Anubis patrzył się na niego spod ściągniętych brwi.
- Nie mam już z kim, a samotna zabawa jest bez sensu - odpowiedział mu spokojnie po wszystkich jego słowach. Nie mówił mu raczej o Durielu, więc albo to Windu się wygadał, albo...
- Widzę za to Windu, że ty znalazłeś sobie nowy rodzaj rozrywki. Oglądanie wszystkiego z boku już Ci się znudziło? - dodał czerwonooki z tą samą kamienną maską.


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Belial - 21-06-2017

Szary pokazał zęby w jeszcze szerszym uśmiechu. 
- Bo już nie mogę patrzeć... Jesteś jako lwiątko we mgle, szukasz drogi a zapomonasz że masz węch i jesteś łowcą, wojownikiem... - zarechotał szaleńczo. 
- zamknie oczy i powiedz co widzisz... Ja nadal widzę to samo co kiedyś...


RE: Anudora przyjacielu! [Belial & Anubis] - Anubis - 21-06-2017

A więc się nie pomylił i na prawdę miał przed sobą Windu w ciele syna.
- To trochę okrutne, nawet jak na ciebie Belial, by tak własne dziecko? - rzucił po czym roześmiał się długo i głośno. W jednej chwili maska opadła z pyska przez co na licu brązowego widniał złośliwy uśmieszek. Zniknął jednak równie szybko na rzecz zobojętnienia.
- Anubis wojownikiem? Być może, kiedyś. Stał się zbyt słaby, zbyt sentymentalny. Ale jego czas przeminął. Teraz moja kolej. Czas dla Mrocznego Mordercy, a nie ciepłej, puchatej kulki. Co on zrobił z tym ciałem? Czy ty to widzisz? Nawet nosorożec by się poruszał z większą gracją niż ja. - warknął niezadowolony pokazując rozmówcy swoje tłuste cielsko.
- Nie muszę ich zamykać, nie chcę przyjacielu. Belial, miałem je o wiele za długo zamknięte. Ale kiedy po raz pierwszy po powrocie spojrzałem na niebo. Było czerwone, przepiękne Bel, i mam nadzieję, że bardzo szybko czerwień zaleje i te ziemie. - Po tych słowach przeniósł swoje spojrzenie na kuzyna, a po tym ukazał swoje uzębienie w szyderczym uśmieszku.