Król Lew PBF
Kawałek od wschodniej granicy Księżycowej Polany (Azim, Skjall + chętni) - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Kawałek od wschodniej granicy Księżycowej Polany (Azim, Skjall + chętni) (/showthread.php?tid=2766)



Kawałek od wschodniej granicy Księżycowej Polany (Azim, Skjall + chętni) - Azim - 03-12-2017

Młodzik miał ogromną potrzebę by zrobić coś wielkiego, czymś się popisać, to też do łebka wpadło mu że złapie na prawdę coś dużego i pokaże to ciociom, czy może nawet calutkiemu stadu. Nie pomyślał że jak przyszedłby z czymkolwiek to już byłby sukces dla tak młodego lwa.
Wyruszył z samego rana. Koniecznie to musiało być coś dużego i z tą myślą zanurzył się w wysokich trawach, sunąc na przód. Minął w ten sposób nieostrożne surykatki, kilka buszujących w trawach myszy i ptaka ze złamanym skrzydłem, na którego inny lew nie spojrzałby tak obojętnie, a już zwłaszcza taki, który ze skradaniem ma małe problemy. A jak z resztą? Tego jeszcze się nie dowiedział, bo nie doszło nigdy do skutku i nic więcej niż zbliżenie się do zwierzyny na te kilka metrów, która zaraz mu czmychnęła, mu się nie udało. 
I tak skradał się i skradał wypatrując tej idealnej ofiary, aż dotarł do granicy Księżycowej Polany, a że był skupiony na zadaniu nie zauważył że już ją dawno przekroczył. Jedynie ziemia pod łapami wydała mu się nieco inna, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi.


RE: Kawałek od wschodniej granicy Księżycowej Polany (Azim, Skjall + chętni) - Skjall - 03-12-2017

Ciche westchnienie wydobyło się z trzewi Skjalla, kiedy przemierzał te cholerne paskudne ziemie. Mamrotał często do siebie pod nosem, rozglądając się ponuro jakby co najmniej miał zaraz zdechnąć na środku drogi i pozwolić się pożreć sępom. Aaaale co to to na pewno nie. Oblizał swój pysk i powiódł wzrokiem. Gdzie on u licha zaszedł? Z pewnością była to jakaś polana. Może spotka jakiś szajbusów, którzy mu nieco więcej powiedzą o tych terenach? Zastrzygł naderwanym uchem, kiedy usłyszał szelesty wśród traw. Nieprzyjemny chłodny powiew wiatru wdarł się między czarną grzywę i szarą sierść, z lubością dotykając nagiej skóry jak gdyby chciał w nią wniknąć, przeszyć ciało paskudnej kreatury. Oblizał pysk różowym językiem i skrzywił się, gdy zobaczył jakieś małe skaczące coś. Z początku pomyślał, że to jakaś fretka albo inny fenek pustynny. Ale po chwili zrozumiał, że było to zbyt wielkie. Wyostrzył wzrok jedynego dziko zielonego ślepia jakie posiadał i z trudem dostrzegł małego smroda buszującego w trawie, najwidoczniej polującego na coś. A przynajmniej pokazującego parodię polowania. Obserwował go przez pewien czas, dopatrując się błędów jakie młody robił w polowaniu. Zaszedł młodego tak, by ten w pewnym momencie wpadł na jego potężne łapy. Przechylił na bok łeb. Paskudna gęba spoglądała na lwiaka z góry w dziwnej konsternacji. Pusty oczodół i blizny na połowie pyska były wręcz odrażające, jak na to spojrzeć z perspektywy osoby trzeciej. 
- Łapy muszą być bliżej podłoża. Jakby same były ziemią. - Wysunął pazury i poruszył łapą po podłożu. Łapsko miękko zatonęło w trawie i bezszelestnie poruszyło się. Obejrzał się w zamyśleniu. - Jeśli odpowiednio wyostrzysz wzrok i słuch, dopadniesz każde zwierzę. Ale ono musi czuć, że jesteś zwykłym niegroźnym elementem otoczenia. 
"A właściwie po co ja ci to mówię kurduplu, ha?" zrugał się w myślach i przewrócił jedynym ślepiem jakie posiadał. Może nie mógł patrzeć jak dzieciak się męczy z upolowaniem jednego cholernego ptaszyska. "To tylko dzieciak Skjall... ty jesteś ślepy. Też nie upolujesz." dodał po chwili a na jego pysku pojawił się cień grymasu.


RE: Kawałek od wschodniej granicy Księżycowej Polany (Azim, Skjall + chętni) - Azim - 28-12-2017

Ku swojemu zaskoczeniu, coś samo na niego wpadło, a raczej on uderzył o łapy obcego lwa. Przez chwilę oszołomiony nagłym zdarzeniem nachylił się do skoku, pewien że właśnie trafił na tą idealną zdobycz. W końcu gdy jego wzrok powędrował na oblicze obcego, przestraszył się i ani myślał atakować. Nigdy nie widział lwa bez oka, ale też nie okazywał zbyt długo strachu, praktycznie po pierwszych kilku sekundach mu przeszło i nie pokazywał po sobie nawet niepokoju, jaki odczuwał, nie wiedzieć czemu, przecież lew nic mu nie zrobi, a przynajmniej tak sądził.
Otrząsnął się szybko, zdziwiony cofając się o krok i słuchając na nieznajomego z przekręconym na bok łbem. Przyglądał się uważnie i dość szybko stwierdził: - Łatwizna, dam radę - przyległ do podłoża, próbując zastosować rady obcego w praktyce, niestety niezbyt udolnie, zamiast skupić się tylko na łapach, skupił się na całym ciele. Pobrudził sobie tylko pazury grudkami ziemi, próbując się jej uczepić, a jego poza wyglądała jakby zamierzał się czołgać niczym żółw. Czerwonooki zmienił pozycje na wygodniejszą, ale w tej znowu za bardzo wystawał za traw, za mocno wyprostował łapy. 
- Widziałeś może coś dużego w pobliżu? - zapytał, zbyt pewny siebie by zorientować się że nie miałby najmniejszych szans z większą zwierzyną. Usiadł na ziemi, samemu czegoś wypatrując, próbując zastosować się do drugiej rady, przynajmniej zorientował się że nie jest już na terenach stada.