Król Lew PBF
A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona (/showthread.php?tid=2771)

Strony: 1 2 3


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 10-12-2017

Nie mógł wiedzieć co siedziało w jej główce. Nie chodziło tylko o to, że ten obcy lew tak ją przestraszył, chodziło o coś znacznie więcej o czym Zevran nie mógł wiedzieć. Podświadomie przypominała sobie o bólu, który czuła jakiś czas temu i był związany z oberwanym ogonkiem,  ale nie pamiętała tego w ogóle. 
Kiedy obcy postanowił odezwać się do niej ponownie głośno pisnęła i zwinęła się mocniej. Zupełnie jakby chciała powiedzieć "idź sobie! zostaw mnie w spokoju!". Zacisnęła mocniej łapki na łebku. Może zniknie, może jak otworzy oczy to już to nie będzie?


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 10-12-2017

Nie bardzo wiedział co z tym zrobić. Zachęcić słowami jej nie mógł, bo jak widać, odszczekiwała praktycznie od razu, zupełnie jakby tylko ten jej stan był wymyślony. W każdym razie zostawił ją samym sobie, odszedł jeszcze kawałek, ale wciąż zachowując ją w zasięgu swojego wzroku. Dopiero kiedy był już gdzie powinien być, westchnął głośno, a potem rozłożył się plackiem na ziemi, unosząc jedynie łeb do góry i patrząc czy dalej tam siedzi. '
Co jest z tą małą nie tak, myślał sobie. W końcu, nawet jeśli gdyby ją piekielnie wystraszył to od razu po oswobodzeniu by uciekła. A ta dalej tkwi w miejscu i płacze. Zevran z zaciekawieniem obserwował rozwój sytuacji, bo dla niego to było coś całkiem niecodziennego.


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 10-12-2017

Chciała się ruszyć, nawet bardzo a przez cały czas wyła jak syrena choć i tak stopniowo coraz ciszej. Gardziołko jej się męczyło, oczy też no i sama w sobie czuła się teraz jak flak, ciałko miała ciężkie i ospałe. Mimo to nie umiała się pogodzić z tym, że jest tu sama - oczywiście na własne życzenie. Usłyszała szelest i kroki. Otworzyła oczy i wychyliła łepek zza łap. Odszedł na trochę, ale w sumie go widziała i nie wiedziała czy ucieczka to dobry pomysł. Wcześniej próbowała ale ten ją złapał.
Chciało jej się spać z tego wszystkiego, ale tutaj by nie potrafiła. Przysięgła sobie, że jeśli wróci do domu to nie opuści miękkiej skórki nawet na krok, ale najbardziej się bała, że jej bliscy będą na nią źli. A jeśli Santi rzeczywiście jej nie kocha? Och! Tego by nie zniosła, serduszko by jej pękło. Santi była jak mama, a mama przecież zawsze kocha, prawda? Najpierw trzeba było do niej dotrzeć żeby się przekonać, ale to było trudne. Podczołgała się kawałeczek, nawet wstała i poszła krok czy dwa ale pupa sama jej klapnęła. Miała zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień.



RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 11-12-2017

W sumie, ile można oglądać płaczące lwiątko? Widok był ciekawy, ale trzymanie głowy ku górze cały czas tylko nadwyrężało mu kark. Właśnie, pomyślał i pokręcił głową na boki, żeby mu pykło w karku, od razu znacznie lepiej, zakończył swoje przemyślenia, dalej patrząc się, co to lwiątko wyprawia. Może powinien je zanieść w pobliże jej domu? Nieee... konfrontacja z jej rodziną czy stadem nie była mu potrzebna. 
- Lepiej uciekaj, zanim zmienię zdanie i zrobię z ciebie dywanik do mojej jaskini. 
Rzucił jej na odchodne, może dodatkowa motywacja pozwoli tej małej uciekać gdzie pieprz rośnie. 
A tymczasem on postanowił sobie ziewnąć. Jak mała zobaczy jakie kły ma Zevran, to ruszy swoje leniwe pośladki.


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 11-12-2017

Zasadniczo... czego mógł się spodziewać po tym jak nastraszył małe, głupiutkie dziecko? Zmogło ją zmęczenie ciągłym płaczem i strachem i nie czuła w sumie łapek. Albo raczej nie czuła jakby miała w nich kości.
Przez moment wyglądała jakby nie słyszała tego obcego lwa i nie zwracała na niego uwagi, potem jednak otarła pyszczek z łez i spojrzała na niego z wyraźnym wyrzutem. Jego słowa podziałały na nią trochę jak czerwona płachta na byka. Wcześniejsza hardość znów na moment zagościła w jej móżdżku i mimo, że z nosa i oczek jej kapało, zacisnęła mocno brwi i zmarszczyła wargi.
- To sobie zrób! Ale pewnie umiesz się tylko znęcać! - Warknęła tupiąc łapką nie wytrzymując. - Obyś szybko zdechł - odezwała się zachrypniętym głosikiem. - Bo jak dorosnę sama cię zabiję. 
Nie miała na razie siły wracać, ale zauważyła nieopodal krzew. Instynktownie postanowiła (wciąż cicho płacząc bo jeszcze z jakiegoś powodu jej nie przeszło) ukryć się w nim i tam trochę odpocząć, więc powoli podpełzła do niego. 
- Sam idź stąd. Nikt cię tu nie chce - powiedziała zawijając się w kłębek skryta między gałęziami i liśćmi krzewu.



RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 14-12-2017

- Może dorośniesz do tego pod warunkiem, że się ruszysz. 
Uśmiechnął się pod nosem.
- W przeciwnym wypadku obawiam się, że coś Cię zje zanim do tego dojdzie. No wiesz, nie tylko lwy są tutaj jedynym zagrożeniem. Akurat niedaleko ciebie pełza taki ogromny wąż. 
Istotnie, widział gdzieś w tej okolicy węża i absolutnie nie chciał się z nim wdawać w uroczą dyskusję, podczas której on byłby trawiony w kiszkach gada. Co prawda, do tego czasu pewnie wąż dawno uciekł w zupełnie inną stronę i pewnie już pałaszuje jakiegoś gryzonia. Ale przecież nie mógł wykorzystać małego kłamstewka przeciwko lwiczce. Tak, chciał się jeszcze trochę z nią pobawić. 
- I gdzie ta twoja hardość jak na początku? Przyduszenie cię do ziemi ucięło ci język? 
Zevran zaniósł się gromkim śmiechem.


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 15-12-2017

Cóż, taka już była, że szybko się denerwowała. Miała to po tatusiu, prawdopodobnie. Szybko wpadała w złość, ale ponieważ była jeszcze dzieckiem równie szybko zalewała się łzami (choć najczęściej jak nikt nie patrzył). Teraz znów się denerwowała, choć wciąż była wystraszona i wydawało jej się, że nigdy nie przestanie płakać, to jednak słuchając słów dorosłego samca coraz bardziej się irytowała i miała ochotę mu napyskować. 
- Ty chyba głuchy jesteś - prychnęła. Spod gęstego krzaka mogła sobie mówić. Tak się jej wydawało. - Umiesz tylko gadać. Jakbyś miał mnie zabić już byś to zrobił.
Może była bystra.
A może baaardzo głupiutka.
Może jedno i drugie?
Cóż. Granica jest cieniutka.



RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 26-12-2017

- A ty jesteś mała i głupia. I w dodatku słaba. Ciągle płaczesz i nic nie robisz. 
Zevran nawet nie ruszył się z miejsca. Nie było takiej potrzeby by się wychylać, tym bardziej, że ta znikła w krzakach i jedynie z głosu wyłapywał jej lokalizację. 
- Ja cię nie zabiję. Ale z chęcią popatrzę jak upoluje cię sęp na obiad. Albo ten wąż. Ty będziesz krzyczeć i płakać, a ja nie zrobię nic by ci pomóc. 
Bo w zasadzie dlaczego miałby? Skoro księżyc nie potrafi jej ochronić... Póki co, to jednak wziąć tutaj Zevran siedział w pobliżu, żaden drapieżnik, a przynajmniej ten naziemny, nie zaryzykuje walki z potencjalnym "krewnym" malucha, nawet jeśli z tym brzdącem niewiele go łączyło i nie zrobiłby nic by ratować malca. 
Zerknął na niebo, które wydawało się takie spokojne.


RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Persymona - 29-12-2017

- A co ja mam niby zrobić? - Pisnęła. - Jestem tylko lwiątkiem! 
Nie rozumiała kompletnie o co temu obcemu lwu chodziło. Nie mógł po prostu zostawić ją w spokoju? Nie umiał czy nie chciał zrozumieć, że nie ruszy się spod krzaka bo... zwyczajnie się bała? Nie miała kompletnie żadnej gwarancji na to, że on sobie z nią nie pogrywa i nie złapie jej gdy spróbuje uciec... a tak? Pod cierniowym i gęstym krzewem zapewne była względnie bezpieczna. 
- Jedyny wąż jakiego widzę to ty! 
Zasadniczo ta rozmowa wydała się jałowa, bo ileż można kłócić się z rozżalonym dzieckiem? Persymona jedyne co mogła zrobić to przytulić się do wystającego korzenia krzewu i przeczekać. Tak nakazywał jej instynkt. Zostać i poczekać. Na mamę. 



RE: A kim ty będziesz, kiedy ja zostanę już... mordercą? - Zevran i Persymona - Zevran - 16-01-2018

- Przestać się mazać i iść prosto do domu. Bo chyba masz dom, co nie? Takie beczydło nie przeżyłoby dnia w samotności. 
Zevran łypnął okiem na okolicę. Im bardziej myślał, tym bardziej opcja pozostawienia jej na pastwę losu nie wydawała mu się tak znowu całkiem straszna. Prawdopodobnie jej dom był blisko, może gdzieś nad rzeką? Co prawda zapachów nic nie czuł, ale jak daleko mogłoby odbiec jakieś tam zasmarkane lwiątko? 
Westchnął. A sam w prawie jej wieku uciekł z domu. Prawie, bo też nie mógł zakładać ile ona dokładnie ma, a sam miał... rok? Coś koło tego.