Król Lew PBF
Hangar Balowy - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+---- Dział: Eventy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=124)
+----- Dział: EVENT SYLWESTROWY 2017 (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=186)
+------ Dział: Półfabuła (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=187)
+------ Wątek: Hangar Balowy (/showthread.php?tid=2806)

Strony: 1 2 3


Hangar Balowy - Kykczor - 05-01-2018

Jeden z mniejszych hangarów został przerobiony na sale balową zdolną pomieścić całkiem sporą liczbę dyplomatów. Sala jest dobrze oświetlona. Posiada bufet z jedzeniem z całej galaktyki. Jeżeli czegoś się potrzebuje wystarczy machnąć ręką a natychmiast przybywa robot sługa i w miarę możliwości statku spełnia zapotrzebowanie. Grupa obcych na scenie gra wesołą melodyjkę a przy każdych drzwiach stoi Strażnik Rycerzy Giewontu w białym galowym mundurze.


Wygląd:
https://i.pinimg.com/originals/49/1a/c7/491ac73f2ecc4facaee7469a6d3f40a8.jpg

Muzyka:
https://www.youtube.com/watch?v=JaPf-MRKITg


RE: Hangar Balowy - Shiya - 05-01-2018

Dość niska szatynka udała się do sali balowej jako jedna z pierwszych. Nie podobała jej się ta kosmiczna muzyka, ale cóż mogła na to poradzić? Pozostawało usiąść, zobaczyć, co jest ciekawego na stole i liczyć na to, że z czasem zabawa się rozkręci.
Cosette nawet nie była dyplomatką i niewiele ją obchodziła ta cała wojna, dopóki nie sięgała jej najbliszych okolic. Dotrzymywała tylko towarzystwa swojemu bratu, który wysłał ją tu, a sam udał się na drugi koniec sali, by rozmawiać z Ważnymi Osobami. A jak sobie chce! Ona jeszcze sobie znajdzie towarzystwo, nie będzie tu tak siedzieć sama przez całą imprezę... Prawda? Tymczasem sięgnęła po apetycznie wyglądającą sałatkę owocową, tak na początek.


RE: Hangar Balowy - Wendigo - 06-01-2018

Nie miał pojęcia, jak chciało mu się zaciągnąć na ten statek. Chociaż, skoro i tak tymczasowo nie miał celu, to co innego miał do roboty?
Najgorsze jednak było to, że nie było nigdzie wyjścia na zewnątrz, tylko trzeba było ciągle siedzieć w statku, jak w więzieniu. Zero lasów, śniegu ani mrozu, mogącego zamrozić każdego normalnego człowieka.
Ech.
Łażąc sobie po statku, zobaczył jakąś dużą salę, a w niej wiele stołów. Pewno impreza jakaś. Zaczął iść w stronę wejścia, przy okazji poprawiając sobie wolną ręką włosy. Wszedł do sali, a ciche stukanie laski o podłogę rozległo się wokół. Skierował się w stronę stołu umiejscowionego w jednym z kątów, i usiadł tak, by mieć widok na wszystko, co działo się w pomieszczeniu. Ot, nieufna natura tego czegoś.


RE: Hangar Balowy - Zuma - 06-01-2018

Nitra weszła do sali balowej żwawym i pewnym siebie krokiem.Minę miała tak obojętną że mogło się to udzielać innym.Z tym że na sali były AŻ dwie osoby.Tłumy.Sama puma sama nie wiedziała po co tam jest.Ale może pierwsza w życiu impreza była potrzebna?Poprawiła łuk i kołczan po czym rozejrzała się.Pierwszą osobą którą zobaczyła była kobieta w żółtej sukience.Następny był wysoki facet w ciemnym płaszczu.Były jeszcze żyrandole i to one najbardziej zainteresowały hybrydę.A gdyby tak na nie wskoczyć...Nie.Nie wypada.Ale ten fakt wcale nie obchodził Nit.Postanowiła po prostu wytrwać choć pół godziny.Gdyby to zrobiła rycerze najpewniej by ją wyprowadzili.No chyba że by ich zabić...
Usiadła przy jednym ze stolików i nie robiła zupełnie nic.Tylko myślała.Ale bym się umyła...Chociaż trochę. Jeszcze trochę się namyślała i postanowiła że nie teraz.Liznęła tylko prawą rękę.


RE: Hangar Balowy - Kykczor - 06-01-2018

Mechanicznym powolnym krokiem robot minął strażnika przy wejściu i przystanął na chwile.
Beep boop. Skan otoczenia.
Zagrożenie bezpośrednie: brak
Zagrożenie potencjalne: brak
Czujniki na całym pancerzu robota w malutką część ułamka sekundy omiotły cała sale balową. Póki co nie widział żadnych ważnych dla niego przedstawicieli innych imperiów.
Rozpocząć protokół dyplomatyczny:
- Beep boop - Odezwał sie robot.
Poprawa jakości dźwięku.
- BEEP BOOP - Odezwał sie głośniej.


RE: Hangar Balowy - Bahati - 06-01-2018

Siedź w hangarze głównym i nie ruszaj statków gości.
Ale jak to tak? Przyleciały przeróżne fury z odległych zakątków galaktyki, niektóre z zupełnie nieznanymi rozwiązaniami inżynieryjnymi. I nawet nie można sobie w nich pogrzebać? Nie wspominając, że w jego ulubionym hangarze odbywała się jakaś impreza, na którą miał zakaz wstępu. No niedoczekanie!
Wymknął się, kiedy tylko nadzorca spuścił go z oczu. Niestety opcja majsterkowania w cudzych statkach odpadała, bo w ten sposób szybko zostałby znaleziony. Dlatego bez większego namysłu skierował się do hangaru, który roboczo nazwano balowym. Wśliznął się niezauważenie i był trochę zawiedziony faktem, że usunięto wszystkie graty i wraki maszyn. Zastąpiono je jakimiś odświętnymi stolikami, sceną i orkiestrą. Ale hej Bamf, myśl pozytywnie! Nowe rzeczy niszczy się z większą satysfakcją!
Zanim jednak yordle zabrał się za swój destruktywny plan, przekradł się w niewidzialnej postaci pod jeden z osamotnionych stolików. Łapą sięgnął do zastawy i udało mu się wyłowić jakieś egzotyczne słodycze. Impreza może i sztywna, ale przynajmniej żarcie nie najgorsze. Myślał tak do momentu, aż przełknął coś oślizgłego. Wzdrygnął się wypluł resztę na podłogę. Postanowił przenieść się pod najbliższy stolik, żeby ta nieapetyczna plama go nie zdradziła.
Gdy już się tam znalazł, znów wyciągnął rękę po przekąskę. Tym razem jednak nie patrzył, gdzie ją wkłada. Kiedy dotknął czyjegoś kolana, zorientował się, że to wcale nie był obrus, tylko żółta sukienka. Przez zielone gogle ciężko rozróżnić tak subtelną różnicę kolorów.
- Eee... Ups? - wydukał nieco zakłopotany, ale chyba bardziej rozbawiony. Przy tym jego kamuflaż zniknął, ale zawsze w zanadrzu miał jeszcze zasłonę dymną.


RE: Hangar Balowy - Wendigo - 06-01-2018

Nagle urządzenie w prawej kieszeni zawibrowało. Przez parę sekund się wahał, lecz w końcu szybkim ruchem wyciągnął komunikator.
BREJKIN NJUŁS: WIELKIE SPOTKANIE NA STATKU
Jako że nic szczególnego się tu nie działo, postanowił poszukać jakiegoś nieco żywszego miejsca. Wstał, po czym szybkim krokiem zaczął iść wzdłuż ściany niczym cień do wyjścia, po czym zniknął z sali.


zt



RE: Hangar Balowy - Liroy - 06-01-2018

Do sali za to wszedł chłopak o dość politycznej sylwetce, co on tu robił? Tego chyba nikt tego nie wiedział. Swoim krytycznym spojrzeniem zmierzył wszystkich zebranych, a potem tą dziwaczną salę. Chyba był pierwszym ważniejszym gościem którego nikt tu się nie spodziewał. Nie zdziwiłby się gdyby jednak nikt go nie rozpoznał, znali go tylko ci co w tym strasznym świecie coś znaczyli. Walczył sam, raczej nie pozostawiając dowodów na własną działalność. Lubił wykonywać wszystko w profesjonalny sposób, nie pozostawiając ani śladów ani nawet najmniejszego dźwięku. Stąpał po tutejszej powierzchni tak spokojnie lecz pewnie. Może nie widział tu nikogo kto mógłby mu zagrozić. O balu dowiedział się przypadkiem, w sumie to parę minut temu gdy tu wszedł. Było tak mało osób, czyżby nikomu nie zależało na pokoju. Niektórzy lubili przelewać krew, ale czy jest ich aż tak dużo. A może to ta zła reklama, może nikt o tym nie wiedział. Bywało różnie, już miał wyjść, ale jego uwagę przykuł ten dziwny robot. Czarny Szermierz jakoś na wiele nie liczył, ale może chociaż ten niepozorny sługa godnie go przywita. Takie mechaniczne cuda przecież miały informacje z całej galaktyki. Chłopak zrobił jeszcze parę kroków do przodu, jego dumna postawa świadczyła żołnierskie pochodzenie. Tak, kiedyś walczył teraz ucieka się do przemocy w ostateczności. A u niego ostateczność to na prawdę ekstremalna sprawa. Stanął sobie w cieniu, pomieszczenie rzeczywiście było doskonale oświetlone, ale coś tam się znalazło w cieniu, oparł się w rogu sali i westchnął ciężko jakby miał z parę set lat na karku. To wydźwięk niezmiernego doświadczenia, samotnym nie było łatwo w tych nieciekawych czasach. To wieczna walka o przetrwanie, dobrze że on nie był z tych żałobnych, co wiecznie ubolewają nad swoimi duszami. Szermierz zawsze wywiązywał się z swoich powinności, brakowało mu ciszy i spokoju. A tu było idealnie, nikt go najpewniej nie znał więc będzie miał chwile by odsapnąć. Tylko ten robot... ale już trudno nawet jak ktoś pozna go po pseudonimie czy z sposobu w którym się do niego zwracano to po prostu w chwili kiedy wszyscy będą chcieli z nim rozmawiać, po prostu się ulotni. Szybko, bez hałasu i na dłuższą chwile... Pozostał póki co w ciszy w tym ciemnym kącie, nie był za bardzo rozmowny. Mówił tylko wtedy kiedy musiał, wolał działać niż tracić czas na bezsensowne rozmowy które i tak nic nie wnoszą. Został tu tylko dla tego, że chce mieć głos w pokojowych zamiarach, chcę być pewien że nikt już więcej niewinny nie zginie tak...jak jego rodzina. Jego dom... w popiołach. Teraz sam, błąka się w jednej misji, by służyć pomocą, zrozumieniem, radą i wsparciem. Tym którzy niczym nie zawinili i karać srogo tych co przelewają krew przed jego ostrym spojrzeniem. Wyglądał na takiego nie skorego do żartów, ale jeśli ktoś mu udowodni, że jest godzien jego uwagi i pomocy nie zawaha się ani minuty dłużej. Wszystko co robił było takie zimne i beznamiętne. Wzrok pozbawiony emocji, tylko ta ostrość i pustka w oczach. Dłonie w czarnych rękawicach z śliskiego materiału, jakby pochowały już nie jedno ciało. Metalowe podstawy butów, aż dziwne że jak szedł to nie było nic słychać. Może ciągle jego chwilowym celem było nie zwracanie na siebie zbytnio uwagi....


RE: Hangar Balowy - Shiya - 06-01-2018

Gdzieś pomiędzy mandarynką a bananem Cosette spostrzegła się, że jej największym zmartwieniem wcale nie jest niezbyt porywająca muzyka ani kończący się kosmiczny trunek przypominający w smaku ziemskie whisky (ponoć bezalkoholowy), ale fakt, że... KTOŚ JĄ MOLESTOWAŁ! Panna Clement odruchowo wstała, krzyknęła i zdzieliła zboczeńca torebką po głowie. Dopiero wtedy zauważyła, że ten był mały, włochaty i odziany niezbyt typowo jak na bal, ale to nie była jej pierwsza zagraniczna podróż i nie takie dziwy widziała.
- Proszę mnie natychmiast przeprosić! - burknęła z oburzeniem, groźnie trzymając torebkę pełną kosmetyków, które, jak to ten zwyrodnialec mógł się przekonać, okazały się być całkiem twarde.


RE: Hangar Balowy - Kykczor - 06-01-2018

Beep Boop. Wykryto źródło dźwięku.
Robot odwrócił swoją sylwetkę w kierunku kobiety w żółtej sukience.
Protokół dyplomatyczny w toku.
Pancerz typu Śledź ruszył powolnym krokiem w kierunku celu. Między czasie skanował otoczenie w szczególności chłopca w czarnym wdzianku, badając broń, pancerz i strukturę postaci jednak robot nie wykrył w nim zagrożenia.
- Beep, boop - Odezwał sie mechanicznie. - Nie ma potrzeby by krzyczeć, nic się nie stało. Boop.
Przetwarzanie. Uruchomić system przekazywania emocji.
Na pancerzu tam gdzie zwykle humanoidy mają głowy wyświetliły się znaki, dwukropek i nawias tworząc emotkę uśmiechu.


RE: Hangar Balowy - Liroy - 06-01-2018

To było zbyteczne, nadal nikt go nie zauważył. Nie musiał się więc niczym denerwować, chyba na prawdę nikt tu go nie znał. To dobrze, czym dłużej pozostanie cisza tym lepiej dla niego. Nie chciałby przecież aby wszyscy się na niego lampili jak zazwyczaj kiedy pokazywał się na jakiś zebraniach i tego typu imprezach. Cicho jeszcze raz odetchnął, popatrzył na kieszeń i pomyślał że mógł wziąć ze sobą komunikator i pogadać przez niego z tą dobrym kucharzem co miał siedzibę niedaleko. Może dyskretnie by mu coś z szmuglował, ostatnio to owoce morza miał całkiem smaczne albo nektar. Takie coś to mógłby pochłonąć w parę chwil, tutejsze dania były chyba zbyt wyjątkowe. Aby niektóre spożyć trzeba było naprawdę się napracować. Popatrzył jeszcze raz na robota, a potem na te zbulwersowane dziecko. Po co tyle hałasu? Dla tego też nie miał jeszcze dziewczyny, same problemy. Chyba nie wielu można było w ogóle ufać, Czarny na prawdę miał bardzo wąskie kontakty, ale mu to nie przeszkadzało. Wolał mieć jednego dobrego przyjaciela, niż całą armie niedowiarków i zdrajców. Nigdy nie patrzył na ilość tylko na jakość. Skończyło się tym, że podszedł do stołu by się napić. Miał za sobą naprawdę długą drogę, jak go zauważą to trudno, Szermierz przecież miał gorsze sytuacje z których wychodził bez szwanku w ekspresowym tempie. Może i podszedł bliżej, ale przecież stół był długi, nadal pozostawał w sporej odległości od reszty gości. Po co się mieszać z tymi innymi z koro się o nich nic nie wie.... Nadal zachowywał się jak przystało na wysokie progi, wyprostowany, dumny i groźnie... Ostrzegał spojrzeniem każdego... Jeśli podchodzisz, coś piśniesz to dla twojego dobra lepiej aby to było coś mądrego.


RE: Hangar Balowy - Kykczor - 06-01-2018

Beep Boop. Wykryto ruch na tylnych czujnikach.
Robot zrobił automatyczny krok w tył ta by nie stać plecami do żadnej z postaci, to wymagał właśnie protokół dyplomatyczny.
01100010 01100101 01100101 01110000 00100000 01100010 01101111 01101111 01110000
Poprawiony zostal uśmieszek by był pełniejszy.
- Beep Boop. Witajcie. Jestem robotem z Planety Różowych Kaczek. Sprzedajemy rakiety. Tanio. - Odtworzył wcześniej nagrane kaczo brzmiące słowa.


RE: Hangar Balowy - Bahati - 06-01-2018

Tylko ochraniacz na głowę uratował niziołka od potężnego guza. Ale i tak solidnie odczuł siłę kobiety oraz twardość jej oręża. Aż w uszach zaszumiało, ale to chyba bardziej od tego krzyku. Bamf potrząsnął głową i zadarł łeb, by spojrzeć na kosmitkę. Rąbnęła go w głowę i jeszcze oczekiwała przeprosin. Ale niby za co?
- Słucham, paniusiu? To ty mnie rąbnęłaś! - rzucił oskarżająco. Co jak co, ale to on tu był pokrzywdzony. A nawet nie miałby za złe tego uderzenia, w końcu różne są odruchy, gdyby nie te pretensje samicy.
Jego zainteresowanie szybko przeniosło się na robota, który się do nich zbliżył. Wyglądało na to, że dbał o porządek, ale Bamf nie kojarzył, żeby OPL Wisła miała takiego na stanie. Przy tym był nieźle uzbrojony, co yordle mógł ocenić już na pierwszy rzut oka.
- Cacuszko - zacmokał obchodząc robota dookoła. Dyskretnie doszukiwał się złączek, klapek i innych części, które pozwoliłyby mu się dobrać do oprogramowania.


RE: Hangar Balowy - Liroy - 06-01-2018

Cóż, nadal czekał na powitanie jego osobistości, ale się chyba nie doczeka. Nie było tu na prawdę nikogo tak wykształconego, by powiedzieć parę prostych słów tylko do niego. Ah... na co zszedł ten świat. I ten dziwny dźwięk, to na prawdę wkurzało jak ktoś jeszcze nie chorował na głuchotę. Wszystko pomału zniechęcało polityka. Jaki brak manier, brak podstawowych wyuczeń kultury. Mówi się trudno i idzie się dalej. Podszedł dumnie wyprostowany do maszyny, tym razem już jego kroki aż huczały obite o ziemie. Z metalowych spodów butów poszły aż małe iskierki. Cicho lecz stanowczo powitał tego co tak ślicznie w końcu się odezwał. Daleko temu czemuś było do ideału, ale lepsze to niż nic. Jego chłodny ton rozszedł się po całej sali na razie bez odzewu- Salut! - To zabrzmiało jak rycerz na wojnie który czuł się jak u siebie. W sumie to miało tak zabrzmieć, a kto znał dobrze języki obce mógł rozpoznać francuskie gustowności chłopaka dyplomatę. Widząc te zajście z tym niewydarzonym dzikuskiem, sprytnie odepchnął go na bok nogą. Oczywiście tak dyskretnie, że nie wielu to zauważyło.


RE: Hangar Balowy - Zuma - 06-01-2018

Nit żyła sobie we własnym świecie i nic wokół jej nie obchodziło.Odprowadziła tylko wzrokiem wysokiego faceta i znowu się nudziła.Jej uwadze nie umknął też robot.Żywiła szczerą niechęć do tych maszyn więc powitała go jedynie lekceważącym wzrokiem.Nie sądziła że na takim balu będzie się nudzić.Prawda była taka że daleko gdzieś miała tą całą wojnę.Miała tu nadzieję na jakieś bójki i takie tam.A sytuacja w jakiej aktualnie się znajdowała w żaden sposób nie zwiastowała zamieszek.Dopiero krzyk dziewczyny w żółtej sukience wyrwał ją z głębokich przemyśleń na sensem życia kaczek.Uśmiechnęła się odsłaniając przy tym kły i zaśmiała się.Może tu wcale nie będzie skazana na nudę.Szybkim krokiem podeszła do stolika aby oglądać to całe przedstawienie.To uderzenie torebką było niezwykle wręcz mocne.Gdy zbliżył się do nich robot jej twarz wróciłą do kamiennego wyrazu i obojętnej miny.Nie sądziła jednak że wypowiedź blaszaka rozbawi ją do łez.Ale tak się stało.Śmiała się i merdała ogonem niczym pies.Gdy  w końcu się uspokoiła i poprawiła włosy była gotowa odpowiedzieć.-Z planety czego?Różowych kaczek?Czy rakiety są zbudowane z chleba?-Starała się mówić poważnie jednak fakt że różowe kaczki wystłają na bal robota był dla niej czymś naprawdę głupim i śmiesznym.