Król Lew PBF
Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Ziemia była sucha, a powietrze zimne (/showthread.php?tid=2883)

Strony: 1 2


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Vincent - 11-03-2018

Vincent uważnie słuchał swojej rozmówczyni i już miał otworzyć pysk, aby jej odpowiedzieć, gdy nagle ranny, którego podtrzymywali wspólnie na nogach, odezwał się. Medyk popatrzył na niego i stwierdzając, że mogły to być, ale oczywiście wcale nie musiały, majaki westchnął cicho i zapytał ze spokojem:
-Jak się czujesz?-
Po pytaniu przeniósł spojrzenie na czarną i kiwnął jej ze zrozumieniem łbem, nieco smutniejąc. To musiało być ciężkie... Nic nie pamiętać, poza swoim imieniem. Zero wspomnień, zero relacji...
-Rozumiem... Przykro mi... Jak tu trafiłaś? Wydaje mi się, że już chyba u nas trochę przybywasz? Dołączyłaś do stada?-
I chwilę po tym - do jego uszu dotarł kolejny głos, tym razem już mu dobrze znajomy. Spojrzał w kierunku złocistego samca i odpowiedział mu delikatnym uśmiechem na powitanie.
-Salut, Athastan... Znalazłem go niedaleko, jest poważnie ranny. Trzeba mu pomóc. Taal pomaga mi go asekurować... Jeśli chcesz, możesz nam towarzyszyć, w razie gdyby nieznajomy stracił przytomność.-
Wskazał ruchem łba na zieloonoką, stojącą po drugiej stronie Gydy.


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Taal - 12-03-2018

Mamrotanie rannego lwa uderzyło w Taal z siłą rzeki, która niegdyś porwała ją aż do oceanu. Zerknęła na niego niepewnie, ze zdumieniem i otwartym szeroko pyszczkiem. Przez moment chciała mu zadać wiele, wiele pytań, jednak szybko się rozmyśliła. To wszystko nie miało sensu... prawda? No, ona też była Taal i też chyba wpadła do rzeki lecz ona przecież żyła, a Taal z krótkiej historyjki chorego osobnika umarła, zjadły ją krokodyle. W gruncie rzeczy przecież nawet ta opowiastka mogła istnieć jedynie w głowie Gydy i nigdy tak się naprawdę nie zdarzyć, zostałaby sfalsyfikowana tylko w toczonym chorobą umyśle. Także młoda lwica naprawdę nie wiedziała co teraz zrobić. Ostatecznie postanowiła, że nawet jeśli ma jakiekolwiek pytania, to i tak teraz nie dostanie na nie prawdziwych, ani świadomych odpowiedzi. Na jej mordce zawitał zacięty grymas, który nieczęsto się tam pojawiał. Jak tylko ten grzywiacz wyzdrowieje to zapyta go o "jego" Taal. W między czasie wężowej córze też zadano pytania. Potrzebowała chwilki aby dokładnie przypomnieć sobie jak dokładnie trafiła na cesarskie tereny. To było już dość dawno.
- Mhm... Szłam wzdłuż rzeki, od wielkiego słonego jeziora. I potem spotkałam Vari i Uę. Były dla mnie bardzo miłe. Nie, nie jestem w tym "stadzie". W zasadzie to nie wiem dokładnie nawet co to jest. Vari próbowała mi to wytłumaczyć, jednak za wiele z tego nie zrozumiałam. To jakiś rodzaj grupy, tak? Rodziny? Potem się od nich oddzieliłam, a przy następnym spotkaniu z Uą spotkałam także, tego śmiesznie mówiącego grzywiastego. Zastanawiałam się czy on nie jest czasem chory, skoro mówi w taki dziwny sposób... Bo jeszcze nigdy nie słyszałam, aby ktoś tak śmiesznie przemawiał. No a potem ruszyliśmy z Uą na poszukiwanie Hakiego. I on miał mi powiedzieć więcej o tym całym "stadzie. Niestety go nie znaleźliśmy, więc rozdzieliłyśmy się i teraz jestem tutaj.
Wtedy to przybył też ten nie całkiem grzywiasty osobnik. W innym wypadku Taal zastanawiała się dlaczego on ma takie wybrakowane to futro na głowie i może w takim wypadku to nie jest grzywa jak ta u Vincenta, czy Moya, tylko taka o jej grzywka. Jednakże teraz jej uwaga skupiała się głownie na Gydzie, zatem do Athastana skierowała tylko proste słowa.
- Witaj. Miło cię poznać.
W prawdzie pierwszy raz kiedy Taal trafiła na tereny cesarstwa to z ukrycia obserwowała wszystkich ich członków. Po prawdzie jednak, nie było to wydarzenie na tyle szalenie ważne by o nim wspominać. Zatem mogła stwierdzić, iż faktycznie Athastana dopiero co poznała.


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Athastan - 12-03-2018

Lew po środku faktycznie prezentował się nie za dobrze. Widać było po nim, że już nie kontakuje w pełni z rzeczywistością i unosił się od niego zapach starej krwi. Znaczy się, że musiał zostać ranny jakiś czas temu, i z tego co wyglądało, dotychczas nikt się nim nie zajmował. Na prawdę mu współczuł, i raczej nie zechciał by znaleźć się w jego skórze. Chociaż prawdę mówiąc, i tak miał straszliwe szczęście (albo dobrego Stróża), że znalazł go ich stadny medyk. Może miał jeszcze jakieś szanse.
Na odpowiedź Vincenta skinął głową.
- Zostanę, na wypadek, gdyby trzeba było go ponieść. Wiesz co go tak załatwiło? - zapytał. Bo na pewno nie wyglądał, jak po bitwie z innym lwem, czy w ogóle drapieżnikiem. W ogóle wyglądał dosyć dziwnie. Następnie zwrócił się do czarnej lwicy, która, wnioskując ze słów medyka nazywała się Taal:
- Cześć, mi również jest bardzo miło. Szkoda tylko, że przy takiej okazji. - miał tu oczywiście na myśli ciężki stan prowadzonego lwa.
- Czy wy się znacie? - zapytał, idąc już koło niej. W sumie, to pytał zarówno o jej znajomość z tym na środku, jak i z Vince'm. Bo jedyne, co na razie wiedział, to to, że medyk nie zna swojego pacjenta.
Po chwili spostrzegł, że zielonookiej nie idzie się chyba najlepiej, asekurując rannego. A skoro tu był to mógł pomóc i w tym zapytał więc:
- Zmienić cię może?


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Gyda - 13-03-2018

Nie odpowiedziałem Vincentowi, tylko zadarłem na moment głowę i szarpnąłem nią lekko w niemym przytaknięciu, jakbyśmy obaj zgadzali się w jakiejś spornej kwestii i nagle wszystko stawało się między nami jasne. Pewnie i dla mnie, i dla niego stan mój nadal pozostał jednak najzupełniejszą zagadką. Równie dobrze mogłem milczeć. Ale w tamtym momencie nie zdałem sobie nawet sprawy z tego, że dołączył do nas jeszcze jeden podróżnik, a co dopiero mówić o tym, żebym potrafił powiedzieć, co mi jest. Ja nie wiem, ale po tym, jak wygrzebałem się z tej nory i wstałem, to myślałem jeszcze trzeźwo, lecz teraz jakby wszystko wokół znowu było w oddali, a tamto uczucie, determinacji czy czegoś takiego, było strasznie dalekie. Słyszałem trzeszczący śnieg i czułem zimno, co jakiś czas też widziałem kształty drzew przez parne kłęby własnego oddechu, tylko było to raczej przerażające, szkoda gadać, i chyba coś takiego, nad czym nie ma się w sobie kontroli, mimowolnie się od tego odgradzało. Bo po cholerę wracać do świata, by stracić go już na dobre.


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Taal - 15-03-2018

Pokręciła przecząco głową, co było odpowiedzią na oba pytania jednocześnie. Bo nie znała przecież tego młodszego lwa, a Vincenta dopiero co bliżej zapoznała, trudno zatem mówić o "znajomości". Taal również nie chciała by strażnik tutejszych terenów wyręczał ją w pomocy rannemu biedakowi. To ona zaoferowała pomoc i to ona tę pomoc da. Tam wydawało się jej właściwie. Poza tym wcale nie szło jej tak najgorzej, jedynie dalej trochę pogrążała się w zamyśleniu. Tym razem jednaj nie było to ponure rozmyślania nad własną przeszłością, a raczej bardzo poważne zastanowienie jakby tu jeszcze bardziej poranionemu lwu ulżyć niestety nie mogła zbyt wiele wymyślić, wszystko zależało jedynie od tego, jak szybko dotrą na miejsce, a rezta leżała w łapach Vincenta. Zielonooka z bólem patrzyła jak samiec u jej boku cierpi i tylko szeptała do niego pokrzepiające słowa, chcąc dodać mu wytrwałości, a może odwagi?
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Szybki wyzdrowiejesz i znów będziesz dawnym sobą.

//okej... Jako że wyjeżdżam to moje odpisy mogą byc meeega nieregularne lub o dziwnych godzinach w koncu zmieniam kontynent. Jeżeli nie bede odpisywac przez długi czas, a wy bedziecie chcieli kontynuować, to uznajcie że Taal milczy albo ciągle powtarza pocieszycielska mantrę dla Gydy


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Vincent - 15-03-2018

Na słowa Taal Vincent jedynie kiwnął jej głową i posłał uprzejmy uśmiech. Nie był w stanie jej teraz na to odpowiedzieć, ponieważ nie dość, że zrobiło się małe zamieszanie, to na dodatek uporczywie nie mógł się pozbyć tego niepokoju, który trzymał się z nim aż od momentu spotkania Gydy.
-Nie. Nie znamy się.-
Odpowiedział szybko kręcąc głową.
-Taal poznałem przed chwilą, ale zaoferowała swoją pomoc... Wierzę, że chce dobrze. Raczej nie jest dla nas zagrożeniem.-
Skinął łbem na czarną, znów się lekko uśmiechając. Potem zerknął jeszcze na Gydę. Mieli coraz mniej czasu...
-Chodźmy... Nie mamy chwili do stracenia.-
Zarządził tylko i ruszył ścieżką ku górze, kierując się z całą trójką do jaskini, w której trzymał wszystko, co potrzebne.

[ZT]
(I teraz napisze posta na marginesie zamkniętym, dołączajcie uvu )


RE: Ziemia była sucha, a powietrze zimne - Athastan - 15-03-2018

Cóż, nie spodziewał się co prawda odpowiedzi skondensowanej do jednego gestu, ale trzeba przyznać, że Taal odpowiedziała tym sposobem niezwykle konkretnie na wszystkie jego pytania. Nie i tyle.
A on nie drążył już tematu.
Natomiast przeniósł spojrzenie na Vincenta, gdy on zabrał głos i teraz z kolej to on odpowiedział ruchem łba, z tym że twierdzącym. Popatrzył tylko nieco zdziwiony, gdy medyk wspomniał, że nie Taal stanowi zagrożenia. Nawet jak raz nie pomyślał by oceniać ją w tej kategorii. Ten tok rozumowania zasadniczo przyjmował w odniesieniu do nieco mniej przyjemnych osobników, pokroju tego łysego naciągacza albo szalonej wróżki. Nie zaś do kogoś, kto już był w towarzystwie jednego z Cesarskich, szczególnie, jeśli tym kimś była młoda lwica pomagająca rannemu.
Czyżby czerwonooki posądzał go o jakąś manię na tle bezpieczeństwa? A może to on każego analizował pod tym względem? To było coś, co wypadało by wyjaśnić. Kiedyś. I najlepiej bez dodatkowego towarzystwa.
Na razie zaś nie odgrywało to zbyt istotnej roli. Natomiast dostarczenie beżowego na górę już tak, więc nie odzywał się na razie więcej, tylko szedł.

~Zt.