Król Lew PBF
Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki zakończone (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=89)
+---- Wątek: Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) (/showthread.php?tid=2896)

Strony: 1 2 3


RE: Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) - Kamui - 16-06-2018

Sprowadzony do parteru nie miał raczej szansy na majestatyczną postawę i wyrafinowane ataki, mógł zatem próbować wstać i zmarnować kilka cennych sekund na ten manewr dla kosmetyki walki, albo też po raz kolejny udowodnić jak wielkim oportunistą jest. Kilka sekund musiało mu starczyć na złapanie oddechu, starczyło? Raczej niezbyt, nadal kręciło mu się we łbie i dwoiło w oczach, czując łapę na piersi w pierwszym odruchu kłapnął na nią zębami by pochwycić umięśnione przedramię Ghaliba.
Dobrym pomysłem wydawało mu się spróbować kolejny raz kopnąć go. Będąc na grzbiecie odsłonił brzuch, ale uwolnił też wszystkie pięć kończyn, czemu tego nie wykorzystać? 
Piata łapa nie nadawała się do niczego, anemiczna, przykrótka w porównaniu do lewicy i prawicy Dragona, więc jej zadaniem będzie nie przeszkadzać. Przednie łapy poszły w ruch, by sprzedać kilka ogłuszających kuksańców prosto w łeb przeciwnika, atak z boku bardziej wyglądał na kotłowisko, włożył w niego całą swoja determinację i sporą część pozostałej siły. Wstać spróbuje dopiero jeśli odniesie jakiś sukces.


RE: Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) - Belial - 18-06-2018

Szary przyglądał się walce z odległości. Nie było na jego pysku widac żadnych uczuć, emocji... Czekał jedynie na znak, na jakiś rozkaz. Nie ważne kto przegra, szary i tak miał wybrana strone.


RE: Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) - Ghalib - 23-06-2018

Dość szybko się odchylił w bok by nie zarobić kopniaka w brzuch ale nie miał takiej możliwości by zablokować przynajmniej ten pierwszy cios w łeb, po nim szybko odchylił łeb do tyłu, uniósł ją wyżej. Potem może i nie oberwał znów w łeb ale w pysk na pewno ze dwa razy. Może nabawi się jeszcze jednej szramy tu i tam? Jedna w tę czy w tamtą w jego przypadku nie robi na prawdę różnicy. 
Potem chapnął jedną z tych wierzgających łap zębami i zagryzł mocniej ale oczywiście - nie ma więcej niż jednego łba więc drugą łapą na pewno znów oberwał. Wtedy stało się coś dziwnego. Ghalib parsknął szczerym rozbawieniem i puścił Kamuiego. Zszedł z niego i odskoczył na bok parskając pod nosem. Z rozcięcia na brwi popłynęła mu stróżka krwi. Oblizał się gdy spłynęła na jego nos.
- No muszę ci przyznać - powiedział. - Masz w sobie werwę. Masz wolę walki.
Odetchnął głęboko. Dawno nie miał chyba okazji przeprowadzić z kimkolwiek takiego sparingu, zwykle po prostu przepędzał kogoś albo zabijał. Nie miał innego wyjścia. Tym razem niby to było na serio, bo chodziło o coś większego ale z drugiej strony zabijanie Kamuiego nie leżało w tym momencie w jego interesie. Przyjemność z takiej walki była spora. 
- Dobrze, powiedzmy, że jesteś coś wart - dodał. - Jak sobie wyobrażasz współpracę mojej grupy z twoją?



RE: Jak Tsavo z Tsavo (Kamui, Ghalib i Belial+) - Kamui - 03-07-2018

Zazwyczaj jego strategia polegała na tym by atakować miejsca w których ból bedzie przeszkadzać przeciwnikowi najbardziej, miękki brzuch wydawał się idealnym celem, organy w nim ukryte na długie miesiące mogą uprzykrzyć życie jeśli wyprowadzić naprawdę solidny cios. To samo dotyczyło łba, z mózgiem określanym przez matkę dowódcą, atakowanie łap uważał za najmniej efektywne.
Temu nie szczędził kuksańców, ani kopniaków Ghalibowi.
Ten odwdzięczył mu się bolesnym ugryzieniem, poczuł jak kości pod mięśniami przeskoczyły boleśnie, byc może po kłach czarnego zostanie mu jakaś pamiątka, blizny które świadczyć będą nie o porażce, a awansie, na to wychodziło, gdy usłyszał śmiech przeciwnika, a potem słowa uznania.
Sam leżał sponiewierany i zasapany na glebie, dmuchnął w górę by pozbyć się wytarganego jasnego pasemka grzywy z pyska.
- Dziękuję, chociaż wyraźnie brakuje mi twojej siły.-  Przyznał, dał sobie jeszcze kilka oddechów nim podniósł się do pionu czując pulsujący ból nie tylko w ugryzionej łapie, tylne bolały go w łydkach i udach, zakwasy? Właściwie to nie pamięta kiedy ostatni raz zmusił je do wzięcia na siebie takiego impetu. 
- Bez zbędnych komplikacji. To jest: razem stawiamy czoła trudowi z zewnątrz, wymieniamy się dobrami, tak by żaden nigdy nie zaznał głodu i choroby. Sprawy polityki, sojusze, pakty, kwestie wojen omawiamy na wiecu. Ty jesteś przewodnikiem swojej rodziny, a ja mojej.