Król Lew PBF
Wzywa nas szlak - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki otwarte (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=87)
+---- Wątek: Wzywa nas szlak (/showthread.php?tid=3002)

Strony: 1 2


Wzywa nas szlak - Tamu - 09-06-2018

Słowem wstępu, to moje pierwsze kroki w tym wspaniałym świecie, więc wybaczcie wszelkie błędy. Jako, że w fabule moje lwiątko ma już co robić, a pisania nigdy nie za wiele stworzyłem ten margines. Zapraszam każdego chętnego do wspólnej zabawy, bo w przeciwieństwie do swojej postaci uważam, że najlepsza rozrywka to wspólna rozrywka :D

Słońce stało właśnie w zenicie, kiedy Tamu sunął wśród zarośli porastających sawannę. Nagrzane powietrze falowało mu przed oczami. Wysoko w górze krążyły sępy. Mimo nieznośnego wręcz upału, młody lew był wyjątkowo zadowolony. W trakcie swojej dzisiejszej wędrówki nie napotkał nikogo, a to zawsze poprawiało mu humor. Tylko on i sawanna. Unikał towarzystwa innych zwierząt jak ognia. Potrząsnął lekko grzywą. W takich chwilach mógł poczuć się jakby niebezpieczeństwa świata gdzieś odeszły. Zawsze uważał, że samotna wędrówka to najlepsza wędrówka. W końcu gęste zarośla ustąpiły miejsca spękanej glinie. Tamu dostrzegł spod przymrużonych powiek niewielką akację i nie zastanawiając się długo ukrył się w jej cieniu. Sawanna była taka piękna. Oparł się o pień drzewa i zamruczał z zadowoleniem. Gdyby tylko życie mogło wyglądać tak zawsze. Bez tych wszystkich niebezpiecznych i strasznych zwierząt. Bez żadnych skomplikowanych rozmów. Bez trosk i zmartwień. Wtedy mógłby podróżować, tak jak zawsze tego chciał. Opuścić sawannę i nie przejmować się zagrożeniami. Taaak. Świat bez innych zwierząt byłby o wiele lepszym miejscem. Lewek zamknął oczy i dał się porwać wyobraźni, rozkoszując się ciepłem rozgrzewającym jego futro.


RE: Wzywa nas szlak - Persymona - 10-06-2018

Tymczasem z zupełnie innej strony zmierzała zupełnie inna znowuż postać. Między zielonymi, odświeżonymi deszczem trawami przemykała młoda i smukła czarna, usiana piegami sylwetka. Oddaliła się chyba pierwszy raz aż tak daleko choć wciąż była ostrożna po ostatnim spotkaniu z nieznajomym. Nigdy nikomu niczego nie powiedziała o tamtym wydarzeniu i nie wyglądało na to by cokolwiek zmieniło się w tej kwestii. 
W każdym razie teraz oddaliła się od Santi, ojca i braci i siostry, od Hordy choć kochała ich. No przecież nie odchodzi na zawsze, nie? Zaraz wróci do domu tylko zacznie się ściemniać. Nie zamierzała podpadać ojcu. 
Piękno sawanny jej aż tak nie urzekało, głównie dlatego, że kraina Źródła Życia były przynajmniej tak samo imponująca i obfitująca w zwierzynę co ta sawanna. 
W końcu dostrzegła akację a pod nią odpoczywającą istotę. Zatrzymała się i ostrożnie wychyliła pysk spomiędzy źdźbeł by móc przyjrzeć się temu czemuś dokładnie. Bez żadnego wyrazu na pysku przyglądała się mając nadzieję, że to może jakieś niewielkie zwierzątko, które mogłaby zatłuc coby się wprawić w polowaniach. Wykrzywiła jednak pysk w niezadowoleniu kiedy zrozumiała, że to tylko inny młody lew. Na oko samiec. Burknęła pod nosem. Uniosła nos ku górze chcąc sprawdzić czy może nie zapędziła się bezwiednie na cudze terytorium - ale nie. Uśmiechnęła się wtedy paskudnie pod nosem. Zorientowała się więc, że ten tutaj musiał być całkiem sam. Nie wychodziła jednak ze swojej trawiastej kryjówki gdzie była całkiem niewidoczna. A przynajmniej tak długo jak pozostawała w bezruchu.



RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 20-06-2018

Przeciągnął się, otwierając szeroko pysk. Pień akacji był zadziwiająco wygodnym miejscem do odpoczynku. Zorientował się, że promienie słońca prawie go uśpiły. Taka nieostrożność mogła się źle skończyć. Zganił się w myślach. Przeczesał wzrokiem otaczające go zarośla. Na całe szczęście okolica wciąż była pusta. Tylko bezbrzeżny ocean trawy ciągnący się aż po horyzont. Tamu wyszczerzył kły w uśmiechu. To był jeden z tych niewielu dni, kiedy odważył się wpuścić odrobinę szczęścia do swojego serca i ponieść emocjom. Poderwał się na równe łapy. Rozejrzał się wokół siebie po raz kolejny, po czym uniósł oczy ku słońcu i przeciągle zaryczał. Co prawda efekt przypominał bardziej kichnięcie niż majestatyczny ryk, ale nawet nie zepsuło mu humoru. Normalnie nie mógł sobie pozwolić na wydawanie tak głośnych dźwięków w obawie przed innymi zwierzętami. Jednak teraz kiedy nikogo nie było w pobliżu mógł zrobić wyjątek. Zaryczał jeszcze parę razy i wybuchnął niepohamowanym śmiechem. To było dziwne uczucie, móc tak odepchnąć od siebie zmartwienia. Wiedział, że niedługo sielanka się skończy, a on wróci do przemykania wśród cieni i do ukrywania się przed zwierzętami. Mimo tej świadomości, a może dzięki niej, kontynuował zabawę. Kiedy tylko dostrzegł liść niesiony podmuchami wiatru, puścił się za nim w pogoń i rozpoczął swoisty taniec. W końcu wyczerpany takim quasi polowaniem padł na plecy wśród gęstych traw i wpatrzył w chmury wędrujące po nieboskłonie.


RE: Wzywa nas szlak - Sköll - 20-06-2018

Udawała się na coraz dalsze spacerki w miarę im dłużej mieszkała na terenach Srebrnego Księżyca, dziś postanowiła odwiedzić sawanny braciszek został w domu, pewnie znowu śpi. No nie był zbyt ruchliwy za dnia, ona zaś z kolei czuła się senna nocą i tak jakoś mijali się przez większość dnia. Przy jednym z krzaków znalazła spory kawał twardej skóry. pora sucha sprzyjała wysychaniu takich rzeczy nim muchy zdążyły je dobrze objeść. Uznała skrawek za fajna zabawkę, a że nie cuchnął aż tak to pozwoliła sobie go użyć w roli gryzaka i kompana do siłowania się, podrzucania i robienia zamieszania. - Wrrry!- Capnęła za skórę i trzepiąc nią na lewo i prawo podrzuciła do góry.
Nie zdawała sobie sprawy z obecności innych lwów w wcale nie tak dalekiej okolicy, a wszystko to przez przednia zabawę ze zdobyczą.


RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 20-06-2018

Ze stanu błogiej nieświadomości nagle wyrwało go warknięcie. Oddech zamarł mu w piersi. Zgodnie z przewidywaniami sielanka się skończyła. Natychmiast odwrócił się na brzuch i przywarł do ziemi. Myśli o pięknie świata i cudownych kształtach chmur wyparowały mu z głowy, a ich miejsce zajęła żelazna wola przetrwania. Teraz jego priorytetem stało się przeżycie. Warknięcie, które dotarło do jego uszu nie było zbyt głośne, ale to o niczym nie świadczyło. Zaczął powoli skradać się w stronę źródła owego dźwięku. Starał się poruszać bezszelestnie, ale gęste trawy bardzo to utrudniały. Miał tylko nadzieję, że istota, którą usłyszał nie jest właśnie na polowaniu. Przyzwyczaił się już do tego, że każde napotkane zwierzę może go zabić bez problemu, ale to wcale nie umniejszało jego strachu. Po wesołym lwiątku bawiącym się wśród traw nie został nawet ślad, teraz serce Tamu ścisnął znajomy chłód. W końcu dotarł do przerzedzenia wśród zarośli. Naprężył wszystkie mięśnie w gotowości do ucieczki i wychylił lekko. Ku jego niezmiernemu zdziwieniu zamiast krwiożerczego drapieżcy jego oczom ukazał się młody lew jaskiniowy bawiący się kawałkiem skóry. Mimo, że w takiej walce miałby jakieś szanse, wcale nie znaczyło to, że miał zamiar do niej doprowadzić. Postanowił wycofać się powolutku i uciec jak najszybciej w stronę horyzontu. Kiedy jednak postawił pierwszy krok, usłyszał cichutki trzask i zorientował się, że nadepnął na uschniętą gałązkę. Przerażenie sparaliżowało go. Nieznajome zwierzę albo będzie go chciało zaatakować, albo porozmawiać i szczerze mówiąc nie wiedział co gorsze.


RE: Wzywa nas szlak - Persymona - 23-06-2018

Tymczasem Persymona stale obserwowała złotego lewka z ukrycia choć z trudem przyszło jej powstrzymanie się od parsknięcia śmiechem kiedy ten próbował ryczeć. Dawno nie słyszała tak żałosnego dźwięku, chyba ostatnio wtedy gdy jej bracia próbowali tego samego naśladując ojca. Samce są takie żałosne. No, chyba, że tata - tata nie był żałosny. 
Potem obserwował jak samczyk bawi się i myślała nawet czy by mu się nie wtrącić, ale wtedy skarciła się w myślach bo uznała, że musi pracować nad charakterem jeśli chciała być najlepszą łowczynią w krainie. Usiadła nawet (oczywiście najciszej jak potrafiła) i tak sobie kontynuowała obserwację obiektu. 
Nie umiała zliczyć ile minęło aż pojawiła się dziwna kotka, no lwica ale jakaś taka długowłosa i krępa. Nie wyglądała na dorosłą nawet, pewnie była w tym samym wieku co Persa. Piegus spojrzał po sobie i zmarszczył nos. Ona była chuda i sucha jak patyk. Nawet gdy dużo jadła. Wolała by była pomiędzy swoją sylwetką a tamtą tej lwiczki co się skórą bawiła. 
Właśnie. Tamta przyszła ze skórą, którą potraktowała jak zabawkę. Nawet Persie wydawało się to całkiem sensowną zabawką, bardziej niż liść, który wybrał złoty samczyk. Widziała więc jak dwa dorastające lwy bawią się osobno. Sama zaś zamiast się bawić sterczała w wysokiej trawie i przyglądała się tak jakby tamte lwiątka były antylopami albo coś w tym stylu. 
Usłyszała trzask złamanej gałązki i przeniosła momentalnie spojrzenie na samczyka. 



RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 23-06-2018

Myśli zaczęły mu galopować jak stado spłoszonych antylop. Był pewien, że trzask pękającej gałązki zaalarmował wszystkie zwierzęta w pobliżu, ale bawiąca się kawałkiem wysuszonej skóry lwiczka nie zareagowała. Chyba miał dzisiaj wyjątkowe szczęście. Natychmiast wznowił przerwany proces wycofywania się. Najlepiej będzie jeśli szybko znajdzie się daleko od obcych lwów. Ponownie schował się w wysokie trawy, wciąż mając wrażenie, że coś jest nie tak. Niemożliwe, żeby ten młody lew jaskiniowy nie usłyszał trzasku. Paranoiczny umysł Tamu zaczął rozważać wszystkie możliwe scenariusze prawdopodobnego marnego końca. Nie przyszło mu oczywiście do głowy, że lwiczka mogła być zbyt pochłonięta zabawą, to byłoby zbyt proste. Najpewniej to był element jakiejś pułapki. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej realna stawała się ta opcja. Zaczął uważnie rozglądać się po otaczających go zaroślach w poszukiwaniu innych polujących. W pewnym momencie kątem oka dostrzegł ukryty wśród gęstych traw kształt. Zamruczał cicho z podziwem, gdyby nie jego paranoja nigdy nie dostrzegł by schowanej sylwetki. Szanse na przeżycie malały z każdą chwilą. Kto wie czy w pobliżu nie czaiło się więcej drapieżników. W takiej sytuacji paniczna ucieczka, którą przez chwilę rozważał, mijała się z celem. Nie miał zamiaru wbiegać prosto w paszczę lwa. Tamu zaczął się trząść ze strachu. Przerażenie ściskające go za gardło wzięło górę nad wolą przetrwanie i lewek po prostu zamarł w miejscu, nie wiedząc co dalej robić. Zawarczał jedynie bez przekonania i skulił w oczekiwaniu na nadchodzący atak.


RE: Wzywa nas szlak - Sköll - 25-06-2018

Oczywiście że niemożliwym było by te długie uszy nie wychwyciły trzasku patyczka, być może młoda lwica była zbyt zajęta zabawą aby dotarł do niej hałas? A może wręcz przeciwnie, zignorowała go drwiąc sobie z niebezpieczeństwa? 
Nie. Żaden z powyższych. Sköll, zamachnęła łbem trzepiąc skórą jak dywanikiem w czasie wiosennych porządków wzbijając przy tej gwałtownej czynności spory tuman kurzu, by na sam koniec podrzucić płachtę w górę i właśnie wtedy bursztynowe oczka samicy na chwilę przed zrywem wbiły się w miejsce skąd dobiegł suchy trzask. 
Nie był to pełen gepardziej gracji manewr, duże łapki z pewnością człapały jak te u kaczki, ale rozochocona kicia miała to w nosie, bo to czas na zabawę!
- Arr! Mam Cię! Myślisz że dam Ci się od tak podejść Hati?- Z pewnością myślała że to jej brat czaił się za jej plecami, by spłacać kolejnego figla. Ale nie dziś. Rozpędzonej kupy futra trawa nie zatrzyma, a jeśli Tamu nie uskoczył w bok, tylko dalej stał w miejscu jak słup soli zaznal mało przyjemnego zderzenia z lwim taranem.


RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 25-06-2018

Zgodnie z jego przewidywaniami jaskiniowa lwiczka porzuciła zabawę z kawałkiem skóry i ruszyła do szarży. Może atak nie sprawiał wrażenia bardzo groźnego, ale Tamu wcale nie miał ochoty na spotkanie z rozpędzonym napastnikiem. Uniósł lekko pysk i napiął wszystkie mięśnie. Lwi taran był coraz bliżej, kładąc pokotem trawę na swojej drodze. Jeśli zaraz czegoś nie wymyśli będzie bardzo źle. Na całe szczęście paraliż spowodowany przerażeniem minął i lew odzyskał władzę w łapach. Życie było ciężkie i niebezpieczne, ale nie zamierzał się z nim żegnać. Nagle przypomniał sobie o istnieniu drugiego drapieżnika ukrytego w zaroślach za nim. Jeśli dobrze to rozegra, może doprowadzi do ich zderzenia. Spojrzał w oczy nadciągającemu zagrożeniu i się zawahał. Atakująca go lwiczka wyglądała zaskakująco radośnie. Otrząsnął się ze zdumienia i zdał sobie sprawę, że jest za późno. Nie zdąży uskoczyć. Zaledwie jego mózg przetrawił tę informację, lewek poczuł potężne uderzenie. Oddech zamarł mu piersi, a świat począł wirować. Jego niewielka masa, tak bardzo przydatna w trakcie ucieczek, teraz grała na jego niekorzyść. Przeturlał się po ziemi kilka metrów. Kiedy w końcu wirowanie się uspokoiło, spróbował wstać. Z wielkim trudem dźwignął się do pozycji półsiedzącej. Musiał przedstawiać teraz żałosny widok, cały poobijany, wybrudzony ziemią, z gałązkami wplątanymi w futro. Miał szczęście, że nic sobie nie złamał, ale siniaków i stłuczeń nie potrafił nawet zliczyć. Rozejrzał się szybko wokół siebie. Wylądował dosłownie tuż obok czarnej lwiczki, która ukrywała się wcześniej wśród traw, a ta która go uderzyła stała kilka kroków dalej. Tak potłuczony nie miał żadnych szans na ucieczkę. Strach, który na chwilę go opuścił, powrócił ze zdwojoną siłą. 
- Poddaję się, nie zjadajcie mnie - wyszeptał drżącym głosem. Skulił się jak tylko potrafił i spojrzał błagalnym wzrokiem na jego prześladowców.


RE: Wzywa nas szlak - Persymona - 26-06-2018

Kiedy mały Tamu tak ostrożnie i tchórzliwie starał się wycofać ona wciąż obserwowała bardzo uważnie. Zaczęła się jednak obawiać, że jej kryjówka zostanie prędko odkryta i wcale się nie myliła. Złoty lewek dostrzegł ją a ona obróciła swój ciemny kształt w jego stronę błyskając fiołkowo-błękitnymi oczyma. Nawet chciała coś zrobić, może go jeszcze bardziej nastraszyć dla zabawy ale wtedy ta druga i wielka skoczyła na Tamu i przewróciła go tak, że niemal wpadł na Persymonę! Wtedy musiała już się ruszyć, musiała odskoczyć żeby ten jej nie walnął. Warknęła ale zaraz zaczęła się zanosić serdecznym ale i jednocześnie złośliwym śmiechem.
- Ha ha! Żałosne - przeciągnęła specjalnie ostatnie sylaby co niemal zabrzmiało jak syczenie. 
Zwłaszcza teraz jak ten mały samczyk nagle zaczął błagać o litość. Co prawda to nie było jej dzieło ale i tak sądziła, że sytuacja jest wyborne. Swoje w tym jego wystraszeniu i tak zrobiła. 
Spojrzała teraz na tę dużą lwiczkę, która samczyka nazwała Hatim, ale musiała się pomylić no bo z jej strony ten atak nie wyglądał na coś groźnego. W takiej sytuacji ten samczyk by się nie bał. Persa uśmiechnęła się wrednie. 
- Boisz się dziewczyn?



RE: Wzywa nas szlak - Sköll - 26-06-2018

Dopiero po fakcie, zorientowała się że ten tu maluch nie jest jej bratem. Wielkie było zdziwienie Skoll i na moment dało to ogromną przewagę Tamu, mała stała z lekko uchylonym pyszczkiem i przekrzywionym łebkiem.
- Ty nie jesteś Hati.- Cóż za spostrzegawczość, ale nie to teraz było najważniejsze. Skoro nie był Hatim, to kim? Zupełnie nie przejęła się tym, że swoim pozorowanym atakiem napędziła mu nie tylko stracha, ale i poobijała. Takie zabawy były u niej na porządku dziennym od najmłodszych lat.
Pokręciła łebkiem i cofnęła głowę lekko w tył.
- Dlaczego miałabym Cie zjadać? Nie bądź głupi.- Cioteczka Cierń, zawsze powtarzała że mięsko lwiątek jest dobre, miękkie i takie delikatne, ale jeśli zjadłaby Tamu to z kim by się bawiła? Priorytety, każdy jakieś miał. Chciała zrobić kroczek ku niemu, trącić go łapą, ale uwagę długouchej od samczyka odwróciła kolejne lwiątko! Woah! Aż się rozpromieniła, tyle nowych kumpli do zabawy!
Wyminęła więc samczyka żeby podejść bliżej Persymony. - Cześć, jestem Skoll.- Nie widziała absolutnie niczego złego w przywitaniu się z nimi, wyszczerzyła się przy tym szczerze i bardzo szeroko.


RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 26-06-2018

Lew skulił się jeszcze bardziej. Nie tego się spodziewał. Wydarzenia potoczyły się w zupełnie innym kierunku niż myślał. Jeszcze kilka chwil temu był pewien, że skończy jako obiad. Złośliwy śmiech czarnej lwiczki ugodził go dotkliwie. Jeśli istniała rzecz, której bał się bardziej od zjedzenia to właśnie kontaktów społecznych. Ponownie się zatrząsł, a głos uwiązł mu w gardle. Musi natychmiast stąd uciec. Zaczął się zastanawiać jak szybko zakończyć rozmowę.
- Nie-e, bo-oję si-ę... - wyjąkał, by po chwili zdać sobie sprawę z tego jak fatalnie to zabrzmiało. W rzeczywistości bał się strasznie i wcale nie pomagał w tym fakt, że miał do czynienia z samiczkami. Opanował odruch zmuszający go do biegu i odetchnął kilka razy głęboko. Podniósł psyk i popatrzył prosto w fiołkowe oczy tej czarnej.
- Czego chcecie? - zapytał nadal drżącym głosem i momentalnie spuścił wzrok. Skoro nie chcą go zjeść, muszą mieć inny powód, żeby go straszyć. Miał nadzieję, że konflikt rozwiąże się szybko i dadzą mu spokój. Każda sekunda w towarzystwie innych była dla niego prawdziwą męką. Co najdziwniejsze ta druga lwiczka zachowywała się jakby to była zabawa. Pomyliła go nawet z kimś innym.  To wprowadziło go w jeszcze większe zaniepokojenie. Jej szeroki uśmiech był aż podejrzany. Wyglądało jednak na to, że nie zna się z tą drugą. Ciekawe...


RE: Wzywa nas szlak - Persymona - 30-06-2018

Posłała spojrzenie Skoll, która w przeciwieństwie do Tamu nie wyglądała na tchórza a raczej na kogoś z kim warto się kolegować. Chętnie się z nią przywita, a co. 
- Jestem Persa - odparła. 
Tamu się nie przedstawiła niezależnie od tego czy ten słyszał jej imię czy nie. Tata powtarzał, że nie ma co się zaznajamiać ze szczurami. Spojrzała z politowaniem na jąkającego się lwiaka i sapnęła.
- Nie zjemy cię głupku, to robota samców - powiedziała. Trochę szkoda, ale może w przyszłości zmieni tę tradycję i będzie zjadać każdego niewydarzonego bachora, który w jej oczach nie będzie miał nigdy szansy dorosnąć do pięt jej a co dopiero jej ojcu. Po co takie słabeusze w ogóle się rodziły? Ach tak! Żeby mogła im pokazać gdzie ich miejsce i by mogła się nimi bawić. Prawda. 
- No nie wiem, czego możemy chcieć? - Spojrzała na Skoll i wzruszyła ramionami. 



RE: Wzywa nas szlak - Sköll - 03-07-2018

Zdziwienie wymalowane na pyszczku Skoll powoli znikało, nie znaczyło to jednak że nie ma pytań, tych w kudłatym łebku samiczki było sporo, tak dużo że nie wiedziała które pierwsze zadać, co ostatecznie skończyło się otwieraniem, zamykaniem pyszczka i opuszczeniem uszu, oraz tęgą zmarszczką miedzy brwiami.
- Nie boisz?- U, no ktoś tu zgrywał kozaka jąkając się jakby ostro wiało. Parsknęła rozbawiona, bo reakcja Tamy była jej w to mi graj! Jednak chwila moment.
- Ej, Cierń jest samicą i jada lwiątka.. tak przynajmniej twierdzi.. straszy nas, czy coś.- W prawdzie nie tknęła ani jej, ani też Hatiego no i dzieci tej całej Yasumu, mm dało jej to do myślenia teraz. Ale tam, będzie o tym rozmyślać innym razem. Zrobiła kilka kroków ku samczykowi ponownie skracając dystans który ich dzielił.
- No nie wiem Pers, czego możemy chcieć? - Wyszczerzyła się do nowej koleżanki udając zamyślenie i nagle podskoczyła. - Wiem! Może pomożemy mu poszukać odwagi i stać się prawdziwym lwem? - Genialna idea, zalążek wspaniałej wyprawy pełnej przygód.


RE: Wzywa nas szlak - Tamu - 09-07-2018

Sorry, że dopiero teraz odpisuję kompletnie mi się zapomniało. Muszę to teraz jakoś rozsądnie chronologicznie ułożyć. Bo wątek dzieje się przed dołączeniem Tamu do Cesarstwa. A to daje wam rozmaite możliwości uprzykrzania mu życia, miłej zabawy :D 

To był fatalny pomysł. Co prawda lewek chciał stać się odważnym osobnikiem, ale na pewno nie w takich warunkach. Jakoś nie ufał za bardzo obu lwiczkom. Spróbował delikatnie się wycofać, ale wtedy Skoll podeszła bliżej. Nie wymiga się tak łatwo. Mruknął pod nosem poirytowany. Jedyny plus całej sytuacji to brak zagrożenia dla życia. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Przyjrzał się im uważniej. 
- Może lepiej nie - odezwał się nieśmiało. Raczej nie wierzył, że go zostawią w spokoju, ale próbować zawsze warto - nie potrzebuję odwagi. Nie zabrzmiało to przekonująco, ponieważ jak zawsze mówił cicho i delikatnie się jąkał. Spuścił wzrok i ogon na znak, że nie chce z nimi zadzierać. Wyglądało na to, że póki co został skazany na ich towarzystwo. No cóż ucieknie przy pierwszej lepszej okazji jak to zwykł czynić. Teraz wystarczy potulnie iść za nimi w poszukiwaniu "odwagi". Miał jedynie nadzieję, że potrwa to jakbe najkrócej.