Król Lew PBF
Ararat (Toja i Chika) - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki otwarte (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=87)
+---- Wątek: Ararat (Toja i Chika) (/showthread.php?tid=3080)



Ararat (Toja i Chika) - Chikja - 11-07-2018

Akcja toczy się po wielkiej powodzi w okolicy wąwozu śmierci, który stał się ogromnym jeziorem pełnym wysp. Na wielkim wzniesieniu górującym nad okolicą. 
Większość terenu to łyse skały z karłowatymi starymi akacjami, powierzchnia nie jest płaska, pełno tu skał, kotlinek przejść, trzeba też uważać na liczne szczeliny.
Obrazek poglądowy oddajacy po części wygląd okolicy: Sugoi

Łapy czarnuli jak zwykle poniosły ją daleko, jak zwykle w ciekawe miejsce ukazując kraine od tej intrygujacej mistycznej strony, tak niedostępnej dla zwykłego oka śmiertelnego pożeracza mięsa jakim był lew. 
W prawdzie chciała iść do wąwozu i pozbierać sobie kości do swojej trupiej groty, ale powódź wszystko jej zniweczyła, pozostaje chyba czekać aż woda wyrzuci wszystko na brzeg. Wskoczyła na czarną skałke i z podniesionym ogonem rozejżała się po zamglonej okolicy. 



RE: Ararat (Toja i Chika) - Toja - 11-07-2018

Do dnia dzisiejszego okropnie żałowała swojego nieposłuszeństwa i ucieczki od swoich prawowitych opiekunek, w prawdzie mogła by tam wrócić, ale okrutny los nie pozwolił. Ptak, który zjawił się i usiłował ją pochwycić pogorszył sprawę do tego stopnia, że młoda i zupełnie nieporadna Toja, która co prawda mu uciekła, wpakowała się w jeszcze większe tarapaty. Stara lwica straciła kilka dni temu swoje potomstwo pewnie ze względu na komplikacje związane ze swoim wiekiem, zdecydowała się poszukać obiektu, który mógłby stać się jej "nowym dzieckiem". Padło na nieposłuszną Toję.
Obca lwica nie zwlekając pochwyciła lwiątko i znikła w odmętach krainy zanosząc swoją nową zabawkę do wąwozu śmierci, tak tego samego wąwozu, gdzie poza śmiercią łapy nie kładł nikt od dawien dawna. Nawoływania jakiejkolwiek pomocy były niczym, ruda potwora ukryła znajdę głęboko w jednej z jaskiń i tam wbrew jej woli długi czas przechowywała. Co prawda młódka nie mogła narzekać na pokarm, którego miała pod dostatkiem i o który nie musiała walczyć z rodzeństwem. Tak nie do końca była szczęśliwa, głównie ze względu na ograniczenia i nadmierną opiekuńczość staruszki. Nigdzie nie mogła bez niej wyjść, za wszystko była kara. 
W każdym razie szara nie była głupim malcem i ustąpiła mimo niejednej próby ucieczki. Czekała na moment, w którym niańka znikłby na dłużej. Okazji również było kilka, ale strome ściany wąwozu nie były dla młodego możliwe do pokonania. Z drugiej strony nie wiedziałaby gdzie iść... tym sposobem odizolowana przeżyła dość długo.
Gdy deszcze nie przestawały lać i schronienie zaczynało nabierać wody, stara postanowiła jak najszybciej ewakuować się wraz z przybraną córką. Poziom wody drastycznie wzrastał, pewnie przez jakiś dopływ, który musiał się w końcu uformować i prowadził właśnie do tego wąwozu. Strach i lęk były tym co miała przed oczami "kruszynka", bo tak była nazywana i szczerze nienawidziła nowego przydomka równie mocno co zapchlonej lwicy. Gdy ta wepchnęła Toję na brzeg i kazała sobie pomóc zdarzyło się najgorsze. Krawędź pod wpływem wilgoci osunęła się, a córka Yasumu natychmiast pod wpływem instynktu odskoczyła i pognała w tył. Chwilę zastanawiała się, czy uciekać i mieć wychowawczynię w tyłku, ale sumienie nakazało wrócić. Żałowała tego wyboru. Rude cielsko z przebitym przez kość brzuchem, barwiące wodę na czerwono wspinało się bardzo zajadle, ale błoto nie pozwalało się odpowiednio zahaczyć pazurom. Tak właściwie nic nie mogło jej już uratować, a szara nadal była w niebezpieczeństwie. Zdecydowała się uratować swoje życie i mieć resztę w nosie. Pognała jak szalona na najwyżej położone w okolicy wzgórze i wspięła się na najwyższą ze skałek. Tam przeczekała całą powódź, nieco rozpaczając nad swoim losem.
W końcu jednak zrobiło się bezpieczniej, wtedy Toja głodna i zmęczona zaczęła żałośnie nawoływać. Kogo? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Chciała po prostu, by ktoś ją znalazł i nakarmił. Tak, jej "opiekunka" rozpieszczała ją zbyt mocno, a teraz pozostało jedynie patrzeć na skutki. Zachowanie rozwydrzonej księżniczki już sobie przyswoiła.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Chikja - 13-07-2018

Tam gdzie bystre oko dostrzec mogło tylko gęste mleko, przydatna stawała się para długich uszu której najmniejszy szmer nie umykał. 
A jednak okolica była pusta, cisza niejednego nawet odważnego lewka o gęsią skórkę mogła przyprawić, gestniejąca atmosfera zdawała się przylepiać do futra, na co Cień zareagowała otrząsnieciem się.
Paszoł won.- Była pewna że to wina okolicy, bo ile istnień zakończyło tutaj swoją drogę? Sto? Tysiąc? A może i więcej, zważywszy na fakt iż wąwóz ma już pewnie i z kilkaset tysięcy lat? 
Coś nagle zmącilo tą ciszę, w pierwszej chwili Chikje ogarnęło niedowierzanie, lwiątko? Tutaj? A może to jakaś mara, poroniec, biedne nieszcześliwe kocie. Nie to brzmiało zbyt realistycznie na ducha.
Zeskoczyła ze skałki i podążyła za głosikiem nieświadomej Toji, rozpaczliwe wołanie ściągnąc na nią mogło nie mamke, a głośnego drapieżce.
Cicho jak cień przemknęła między skałami, przyczaiła się w cieniu jednej z nich, naprężyła ciało i dwoma długimi susami pokonała ostatnie metry by napaś na małą skacząc szarej na grzbiet.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Toja - 13-07-2018

Piskliwe odgłosy jakie z siebie wydawała echem odbijały się od pustej zamglonej okolicy. Szara młódka zaczynała się w sobie gotować i naprawdę zbierały się w niej takie pokłady złości, że ciężko byłoby je szybko wyładować. W pewnym momencie sama się nawet przeraziła swojego głosu, który wracał do niej zupełnie zmodyfikowany, straszniejszy i bardziej zagadkowy. Toja wszędzie widziała zagrożenie, samotność źle na nią wpływała. Wtedy też na moment zamilkła.
Niestety przerwy tej nie uznała za dobrą. Dlaczego? Otóż niespodziewanie poczuła taki nacisk na swoje plecy, którego nawet nie zdołała spróbować odeprzeć. Już stoczyła się z hukiem ze skałki, obijając przy okazji. Zwierze, które ją zaatakowało zapewniło jej nieoczekiwanego przypływu strachu. Mordka Toji wylądowała w błocie, a przy sile upadku nieco ją zamroczyło, z dolnej wargi popłynęła świeża stróżka juchy. Lwiczka zbulwersowana nie zamierzała się dać tak po prostu zjeść. Warknęła najgłośniej jak potrafiła i wybiła się łapami w przód, szybko obracając się do czarnego cienia stojącego w mgle pyskiem. Przerażenie w jej oczach mieszało się z napływającą adrenaliną. Młodzik napiął mięśnie i przyjął pozycję obronną.
- Zostaw mnie podstępna żmijo! - wydukała w jej stronę przez zęby. 
Nadal nie wiedziała co powinna właściwie robić, zamroczona miała problem z określeniem dokładnego położenia oponenta, obraz się jej rozmazywał, aczkolwiek trzymała się dzielnie i nieugięcie chcąc stawić czoła zagrożeniu, z którym wielkich szans nie miała.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Chikja - 16-07-2018

Atak niezupełnie poszedł po jej myśli, chciała przygwoździć młodego lewka do ziemi i może nawet poddusić wciskając mu w błocko pyszczek. Dlatego gdy ofiara stoczyła się z górki w dół prychnęła poirytowana, nie był to czas jednak na stanie i marszczenie się z niezadowolenia. Nie gdy ofiara ma dalej dość sił by stać na łapach. Ciemna sierść i mgła znakomicie współgrały ze sobą podsycajac grozę, była jak nawiedzajacy to miejsce dziki żądny krwi upiór, w 2 susach zaskoczyła na dół parskając z rozbawienia na groźby wypowiadane w raczej mało straszny sposób. Przechyliła głowę łypiąc na szarą zdrowym oczkiem, mgła ukrywała oblicze Toji i poza tym ze ma doczynienia z smarkaczem nie dostrzegała nic więcej.
- B-bo-bo CO?- Wyraźnie nabijała się z niej przedrzeźniając, na koniec zaśmiała się głośno, tak że echo poniosło rechot po okolicy. Zrobiła raptowny krok by nastraszyć swoją ofiarę, bo chociaż nieładnie bawić się obiadem, to strach na zakąske poprawia apetyt. 
Stanęła i mine ciut jej  skwasiło.
- To ty żyjesz? Tsk, a myślałam że wpierdolił Cię orzeł. - Tak się raczej nie wita zgubionego lwiątka wśród żywych.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Toja - 24-07-2018

Czuła się coraz bardziej świadomie, a obraz zdawał się jej wyostrzać. Nadal się bała, ale nie zamierzała tego okazywać. Otarła łapą pyszczek i wargę, z której jucha powoli zaprzestawała ulatywać. Obolałe ciałko troszkę piekło tu i tam, ale liczyło się to, że żyje i póki co radzi sobie z tym, by nie stać się przystawką jakiegoś żądnego krwi zwierza.
- Bo... bo ci walnę! - wydęła pierś kończąc zdanie, szans nie miała, ale pozory stwarzane przez nią samą napawały ją pewnością siebie, a lęk powoli zanikał. 
Chichot bardzo ja zdziwił. Rozluźniła mięśnie, a na jej pyszczku pojawiło się zdziwienie. Zaraz potem podskoczyła odruchowo spłoszona nagłym ruchem. Wydała z siebie koci ryk, który nie brzmiał jakoś zbyt ciekawie. W końcu jednak miała okazję dostrzec oblicze oprawcy. Zamurowało ją trochę, sama nie wiedziała co powinna teraz zrobić, czy powiedzieć. 
- Ymmm? Ciocia? - tylko tyle jej ślina przyniosła na język.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Chikja - 29-07-2018

Coż najbardziej empatycznym stworzeniem czarna nie była, acz więzi z matką były czymś znacznie potężniejszym niż jakies tam liche uczucia i inne emocje. Pospolity śmiertelnik nie ogarnie. Najważniejsze dla Toji było to Chikje że wiązała obietnica.
- Pshhyh.- Ta, bała się gróźb młodej aż trzęsły się jej łydki i kostki klepały o siebie. 
Pusciła to wszystko mimo uszu i parsknięcie było jedyną jej odpowiedzią.
- Tak. Ciocia.- Stety niestety, dziś na obiadek nie będzie soczystej dupeczki młodocianego lewka. I chyba to ją aktualnie najbardziej martwiło. Ze spokojem i lekkim znudzeniem podeszła bliżej żeby lepiej przyjrzeć się smarkuli.
- Widzę że głodu to żeś nie doswiadczyłaś. - Pozwoliła sobie wyciągnąć ku niej łapę by złapać za podbródek, cmoknęła na widok krwi w jej pyszczku udając zatroskaną cioteczke. - No to chodźmy. Te tereny nie są nasze i nie jesteś tu bezpieczna. - Mówiąc to skierowała łapy ku terenom Srebrnych, nawet pół kroku nie zrobiła dobrze, gdy odwróciła łeb ku szarej znów, dodając z rownie niewielkim entuzjazmem. 
- Twój braciszek i siostrzyczka na pewno się ucieszy. A tak właściwe, to gdzie żeś była tyle czasu?


RE: Ararat (Toja i Chika) - Toja - 29-07-2018

Dzisiaj zdecydowanie dopisywało jej szczęście, uwolniła się od tej głupiej staruchy, która stale traktowała ją jak noworodka i trafiła od razu na znajomą duszę, którą okazała się być Chikja. Szara z radością pomachała ogonem na boki i zaczęła skakać z miejsca na miejsce jak opętana. Wreszcie mogła odetchnąć z ulgą i czuć się bardziej bezpiecznie. 
- To my mamy jakieś tereny?! - złapała tematu bardzo podniecona.
Czyżby w życiu ułożyło się jej jeszcze lepiej? Miała nadzieję, że to nie sen albo jakiś głupawy kawał na który nie miała wcale ochoty. W każdym jednak razie to kolejna wypowiedź zainteresowała ją znacznie bardziej niż wszystkie poprzednie. Jeszcze trochę pamiętała jak wyglądają Takara i Taka, ale tak dawno ich nie widziała, że zdążyła się już w międzyczasie za nimi stęsknić. 
- To oni jeszcze żyją! - rzuciła - Ymmm... tam na dnie tego czegoś. Zaraz jak się wam wymknęłam zostałam pochwycona przez stara lwicę. No to była po prostu jakaś psychopatka pokroju Emy! Dobrze, że mnie karmiła i pilnowała jak swoją, chociaż szkoda, że nie wypuszczała poza kanion. Dawno bym jej zwiała! - opowiedziała w najbardziej skrótowej wersji na jaką ją było stać.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Chikja - 31-07-2018

Kto by w ogóle pomyślał że ktoś na jej widok będzie się cieszyć? - Yay.- Zawtórowała jej raczej sarkastycznie, mrocznej damie przecież nie wypada inaczej.
- Mamy. No chyba nie myślałaś że jestem bezdomnym kundlem który na taki los skarze potomstwo królów?- I to lepsze tereny niż jakieś zasrane skały i kości. Co jak co, ale był to jeden z powodów dla których za nic nie chciała zostać Królewskim.
Chisnęła na młódkę. 
- Żyją. Mają się świetnie, obrastają w tłuszcz jak te małe larwy termitów. - Kiwnęła łbem na południowy zachód i ruszyła słuchając krótkiej, acz konkretnej opowiastki. - Wszyscy z twojego stada mieli równo nasrane między uszami, aż mnie dziwi czrmu twoja matka do nich przystała. A Ema, była nawet przydatna. - Na wspomnienie brązowej znachorki uśmiechnęła się szeroko. Szkoda że chociaż odrobina plugawości nie płynęła w jej żyłach. Czasem dobrze byłoby mieć kompana. 
Zmierzyła Toje krytycznym okiem. 
- Spasła Cię moja droga. Pewnie była wiedźmą i tuczyła Cię żeby zjeść.- Takie tam złośliwe spekulacje.


RE: Ararat (Toja i Chika) - Toja - 02-08-2018

Chikja miała rację, jak to by wyglądało gdyby TOJA i jej rodzeństwo z bliskimi męczyła się na bruki, łasce lub niełasce innych! A pff nigdy! Szarawa podniecona informacją podskoczyła, teraz miała pewność iż idzie w lepsze miejsce, w sumie od początku się tego spodziewała. Ciotka nie wzięłaby jej przecież na jakiś plugawy margines społeczny. 
- Nieźle ich ustawiłaś, cioteczko. - wyszczerzyła ząbki do czarnej podekscytowana. - Emmm... w sumie to nikogo stamtąd nie pamiętam, bo niby jakim cudem? Pewnie wszystko przez ojca... - bardzo nie lubiła tego słowa. Nie pamięta nawet jak wyglądał, nie zajął się nimi gdy tego potrzebowały. Po prostu spłodził i porzucił! To oznaczało, że Czikita mówiła rację. Ba! Ona zawsze ją miała. 
- Nie była kanibalem, przynosiła zazwyczaj guźce i młode impale. Nie lwiątka. - zaprzeczyła od razu, nie była aż tak pewna znaczenia słowa "wiedźma", ale i tak zaprzeczyła. Co jak co, ale nie miała aż tak strasznie źle, no może poza tym, że nic nie mogła.