Król Lew PBF
Randka w Upendi [Venety i Maru] - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki prywatne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=88)
+---- Wątek: Randka w Upendi [Venety i Maru] (/showthread.php?tid=3083)



Randka w Upendi [Venety i Maru] - Maru - 16-07-2018

Po ostatnich wydarzeniach, i tych stadnych i tych pogodowych, para lwów postanowiła na chwilę odłączyć się od tego całego zgiełku i chwilę odpocząć i pobyć sam na sam. Ostatnimi czasy nie mieli na to dużo okazji, oboje mieli sporo spraw do załatwienie w związku z dołączaniem do Cesarstwa i opuszczania terenów Księżycowych. A potem ta powódź, też mało przyjemna rzecz. A przybycie tutaj był pomysłem Venety, ona znała te ziemie, a szczególnie Upendi. Jak sama twierdziła to "kraina miłości i zabawy", więc w sumie czemu nie. Szli tuż obok siebie ramię w ramię i dotarli bez większych przeszkód. Ku ich oczom ukazały się pokaźne łąki kwiatowe i wodospad z rzeczką gdzieś pośrodku. Złoty przystanął, by móc cieszyć oko takim widokiem.
- Ale tu pięknie. Aż dziw bierze, że nic nie stało się tej krainie po tym całym zalaniu. Szkoda by było stracić takie coś. - tutaj spojrzał na ukochaną i przejechał nosem po jej policzku. - Warto było tyle przejść dla takiego widoku.


RE: Randka w Upendi [Venety i Maru] - Venety - 15-08-2018

Chociaż wędrówki nie były czymś obcym dla lwicy, odczuwała delikatne zmęczenie w łapach. Podróżowanie, choć spokojne, prowadzone w miłej rozmowie, nadal nim pozostaje dając znać o sobie. Przystanęła, urzeczona widokiem. Upendi zawsze miało w sobie coś niezwykłego, ale po ostatniej powodzi zdecydowanie dużo bardziej odżyło. Słodki zapach kwiatów unosił się w powietrzu. Nawet jeśli gdzieniegdzie stała woda, nadchodząca susza skutecznie osuszy wilgotną ziemię i podmokłe tereny. Poza tym, Upendi nie ucierpiało mocno w powodzi. Zastrzygła uszami - Nie jestem pewna, czy to miejsce kiedykolwiek złamie się pod pogodą. Susze, deszcze, powodzie, silne wiatry, ile to tego było, a kwiatki jak kwitły, tak kwitną. Ciekawe jak one to robią - i choć w różnych miesiącach szata roślinna delikatnie się zmieniała, kolejne gatunki przekwitały lub dopiero zaczynały pączkować, tu było wiecznie zielono - To co, kto pierwszy do wodospadu? - wyszczerzyła ząbki trącając partnera i pognała przed siebie, w kierunku wody. Nie da Maru wygrać, co to, to nie! Jeśli tylko uda jej się dotrzeć przed ukochanym, wskoczy do chłodnej wody jak gdyby nigdy nic, obwieszczając swoje zwycięstwo. A jeśli jej się nie uda - i tak to zrobi!


RE: Randka w Upendi [Venety i Maru] - Maru - 15-08-2018

Przystanął sobie, przymknął ozy i głęboko wciągnął powietrze chłonąc słodki zapach kwiatów i świeżej wody. Wędrówka była lekko nużąca i dała się we znaki jego łapom, ale teraz jakby to nie miało już znaczenia. Trącenie Venety wybudziło go z tego lekkiego śnienia na jawie. Zastrzygł uszami i pobiegł za nią, ale nie za szybko. A niech sobie wygra ten jeden raz. Zresztą po co ma męczyć łapy tak na starcie? Biegł za lwicą cały czas utrzymując ten sam dystans, Wskoczył do wody tuż za nią, oczywiście gdzieś obok, żeby nie wylądować na jej grzbiecie. Wynurzył się szybko i wypluł wodę z pyska. Pływał sobie teraz relaksacyjnie dookoła nie zaczepiając lwicy. Niech oboje trochę się ochłodzą i odpoczną.
- Przysięgam, że byłbym gotów porzucić wszystko i zamieszkać tutaj z Tobą, gdyby nie Lwia Ziemia. Taka piękna okolica, cisza i spokój, chłodna woda... no i Ty. - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu do lwicy, by zaraz potem podpłynąć do brzegu, zerwać ładnego niebieskiego kwiatka i wsunąć go za ucho Venety. - Piękny kwiatek dla mojej pięknej łowczyni. - puścił jej oczko.


RE: Randka w Upendi [Venety i Maru] - Venety - 03-09-2018

Przebierała łapami, próbując utrzymać się na powierzchni. Właściwie nawet jej się to udawało - wbrew pozorom nie odziedziczyła w genach wstrętu do wody i z przyjemnością chłodziła się, zażywając kąpieli. Nie każda lwica byłaby zdolna do takiego czynu, prawdę mówiąc większość płci pięknej trzymało się z dala od mokrych, zimnych i nieprzyjemnych zbiorników wodnych. Venety przeszkadzały jedynie muliste dna, w których nie wiadomo, co się kryło - zwłaszcza podstępne krokodyle, nie chciałaby się z nimi spotkać. A także rwące strumienie, unikała ich jak ognia. Potrafiła pływać, ale nie przeceniała swoich możliwości, w takiej wodzie łatwo stracić kontrolę. Ta sadzawka była idealna. Zanurkowała i przepłynęła kawałek, płosząc małe rybki waleniem łap w wodzie i wypłynęła na powierzchnię i ruszyła tam gdzie znalazł się Maru. Pokręciła łbem, otrzepując go nieco z wody (na ile było to możliwe), a w tym czasie lew ozdobił jej ucho kwiatkiem. Zastrzygła uszami, przekrzywiając nieco zdobycz i wyszczerzyła się radośnie - Właściwie czemu lwy nie ozdabiają grzyw kwiatami? To musiałoby zjawiskowo wyglądać! - parsknęła, próbując ukryć w ten sposób zakłopotanie, jaki sprawił jej komplement. Jasne, słyszała je często, aczkolwiek wojownikowi udawało się nieraz tak dobrać słowa, że na chwilę ją zatykało. Kochany! A przynajmniej odrobinę zamaskować, że nie wie, co się powiedzieć - No, jasne, tak. To bardzo piękne miejsce! Może Lwia Skała rzeczywiście jest przereklamowana - zażartowała, podnosząc mokrą łapę i pacając go w bark - Ale podoba mi się ten pomysł z kwiatami w grzywie - dodała, uśmiechając się niewinnie.


RE: Randka w Upendi [Venety i Maru] - Maru - 03-09-2018

Zakręcił oczami na wieść o kwiatkach w grzywie. Może dla lwic byłoby to dobre, bo one mają co najwyżej takie malutki na głowie, ale samiec wyglądałby już jak dorodny krzaczek.
- Tak, bardzo dobry pomysł na kamuflaż w krzakach. Na pewno nikt by nie zauważył. - poprawił łapą przekrzywiony kwiatek za uchem lwicy - Ale by się cesarscy ucieszyli widząc, jak ozdobiliśmy ich armię lwów.
Przysunął bliżej pysk do Venety, trącił jej policzek nosem, a potem polizał go czule.
- A może byśmy tak zostali tu na kilka dni? Niczym nie niepokojeni po tych wszystkich wydarzeniach. Sami, wśród tej pięknej okolicy, hmmm...? uniósł nieco łeb i zaczął pieścić ucho swojej łowczyni (te bez kwiatka oczywiście), dokładnie to jego ciemny obrąbek. Niedługo później jęzor przesunął się za ucho, dalej racząc je swoim dotykiem. Tak chyba lubiła, w każdym razie tak to zapamiętał. Trwał sobie w tych pieszczotach, przysuwając się samemu coraz bliżej lwicy aż był już niemal wtulony w nią - Co myślisz o takich małych, spontanicznych wakacjach?