Król Lew PBF
Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Na marginesie (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=85)
+---- Dział: Wątki prywatne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=88)
+---- Wątek: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) (/showthread.php?tid=3111)



Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Gunter - 02-08-2018

Dom, ten ukochany dom był coraz bliżej. Wyjdzie sobie lew na chwilę na poranny spacerek a tu spływy rzekami, niespodziewane porody, spotkania rodzinne, bezsensowne kłótnie, podrzucone dzieci i od groma przygód o które wcale się nie prosił. A chciał tylko zjeść ślimaka. Czy aż tak wiele wymagał od życia? Rozmyślał tak, leżąc nad rzeką i czając się na mięczaki. Zważywszy na ostatni wypadek trzymał się ostrożnie o kilka kroków od brzegu i poprzysiągł sobie żadnego więcej biegania i skakania nad wodą. Pod jego łapami skrzętnie uwijały się mrówki. Te małe stworzonka zawsze go fascynowały. Ciągle zapracowane i pochłonięte swoimi tajemniczymi sprawkami, mieszkały pod ziemią ukryte przed słońcem, budując tam swoje tycie konstrukcje.
- One coś knują… – wysnuł przypuszczenie, obserwując owady z nosem przytkniętym do ziemi.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Cecezelela - 02-08-2018

Cec truchtał nucąc coś pod nosem. Nagle zatrzymał się i przypadł do ziemi. W trawie coś sie ruszało. Szarak podszedł ostrożnie kilka centymetrów w przód i jego oczom ukazała się mała jaszczurka. Mały gad poruszał się bardzo szybko, jak na tak małe zwierzątko. Jego ogon majtał się na boki tworząc razem z resztą ciała ciekawy obiekt do obserwacji.
- Jester, zobacz- szepnął po czym podążył za stworzeniem. Nie minęło wiele czasu, a ku oczom Ceca ukazał się gdzieś daleko, znany już lew. Tak przynajmniej wydawało się łysiejącemu podrostkowi. Tak, to na pewno on go wtedy obronił. Kiedy brązowa lwica rzucała się na niego z pazurami. Jako, że szary nadal był na siebie wściekły, że w ogólne potrzebował obrony, postanowił nie poruszać tematu, a po prostu zagadać. Na szczęście obserwowana jaszczurka ułatwiła mu zadanie. Zbliżyła się do mrówek jakby nie zauważając znachora i zaczęła wyłapywać je językiem. Cec który cały czas nie odstępował jej na dwa kroki, przysiadł niedaleko po czym odezwał się, obserwując już nie tylko jaszczurkę ale i mrówki.
- Hmm rzeczywiście podejrzane. Ale za dużo nie uknują. Przyszła ich osobista apokalipsa. Całkowite spustoszenie i anarchizacja mrowiastego świata są nieuniknione.- młody lewek wpatrywał się z zainteresowaniem na proces dewastacji mrówczego królestwa. Nawet nie przepuszczał, że patrzenie na znikanie ofiar w przełyku ich oprawcy jest takie zabawne i ciekawe.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Jester - 03-08-2018

Nie był to najlepszy moment na spotkanie z Jester. Dlaczego? Bo zaczynała się robić głodna. A głodna Jester to zła Jester.
- Super - odburknęła bratu. Może i jaszczurka była ciekawa, ale lwiczka widziała w niej aktualnie jedynie kolejną nieposiadającą jedzenia istotę. Już miała odwrócić się, by wyglądać na jeszcze bardziej nadąsaną, lecz nagle coś przykuło jej uwagę. I nie, nie był to ten duży lew. Szczerze mówiąc nawet nie bardzo go zauważyła. O wiele bardziej interesujące dla szarej były mrówki. Co prawda ich akurat nigdy im mama nie przynosiła, ale chyba robale to robale, co nie? W każdym razie warto spróbować. Tak więc mrowi świat nawiedziła jeszcze jedna apokalipsa. Szkoda tylko, że te robale były takie małe i jak już udało się któregoś złapało, to wcale głodu nie zmniejszały. Po krótkiej szamotaninie Jester dała za wygraną. Usidła zrezygnowana pośród swych niedoszłych ofiar. Miała ochotę pociągnąć nosem, ale w obecności Caca i Guntera wolała posłać całemu światu mordercze spojrzenie.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Gunter - 03-08-2018

Mrówczy świat stał się wnet o wiele ciekawszy, kiedy pojawiła się głodna jaszczurka. Wyobrażał sobie, jak w maleńkim owadzim świecie wybucha teraz panika z powodu ogromnego krwiożerczego potwora, który bez litości pożerał niewinne mrówki.
- Ciekawe, czy nas też ktoś tak obserwuje? – rzucił sam do siebie, nieświadomy że zbliża się do niego towarzystwo.
Obserwacja została zakłócona, kiedy tuż za jaszczurką pojawiło się szare lwiątko.
- To ty – od razu rozpoznał dzieciaka, przez którego o mało co nie wpakował się w wielkie kłopoty – Dalej włóczysz się po okolicy, szukając guza? – Cec prawdopodobnie znalazł się wtedy w niewłaściwej chwili w niewłaściwym miejscu, ale po części sam się o to prosił. Mógł przecież siedzieć w domu zamiast urządzać sobie takie przechadzki.
- Nie poddadzą się tak łatwo – wrócił do tematu mrówek – Będą bronić swojej kolonii. Jaszczurka może nawet nie wyjść z tego cało. – po cichu nawet liczył na to, że mrówki zaatakują gada. To byłoby widowisko.
- Więcej was matka nie miała? – zapytał lekko zirytowany, gdy Jester dołączyła do brata.
Ostatnio w krainie pojawiło się mnóstwo młodych. Czy te lwy naprawdę nie mają nic lepszego do robienia, tylko dzieci? A może wprowadzono program 500+. To by wiele wyjaśniało. W takim wypadku sam by sobie sprawił gromadkę bachorów i ustawił w kolejce po odbiór swoich 500 surykatek. A lwiątka… zawsze można podrzucić, a jakaś naiwna lwica ochoczo je wychowa.
- Co ci się dzieje z sierścią? – zapytał Ceca. Spotkał ostatnio lwicę z podobną chorobą, ale do tej pory nie sądził, by było to zaraźliwe.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Cecezelela - 06-08-2018

-Szukam wrażeń - odparł na pytanie medyka. Jakby nie patrzeć to ostatnie wrażenie niezbyt mu się podobało ale...
Umie pan walczyć? I one też umieją walczyć? Przecież są małe- spytał. W końcu w tamtej jaskini ten pan nastawiał kark, więc musiał umieć walczyć. Odwzajemnił mordercze spojrzenie siostry lecz on zakończył je uśmiechem. Jester nie będzie się długo gniewać. Chyba że jest głodna. O nie. Tylko nie to.
Znalazłeś tu może jakieś inne robaki? Musimy coś zjesć- stwierdził patrząc na znachora głodnym wzrokiem zbitego psa. Nie chciało mu się szukać, a przecież każdy dobry lew karmi małe lwiątka nie? Zdziwił si3 słysząc pytanie. Z sierścią?
Aaa o to chodzi- załapał po chwili- Nie wiem. Mam tak od dawna. Przywyczaiłem się, chociaż strasznie swędzi. - na samą myśl o tym Cec podrapał się tylną łapą. W sumie nie powinien, bo i tak już miał od tego wiele paskudnych ran i małych blizn.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Jester - 20-08-2018

Lwiczka nagle się ożywiła. Podeszła bliżej do znachora, gotowa w każdej chwili objąć jego łapę.
- Tak, najlepiej białe larwy. Albo roślinki, te też mogą być.
Spojrzała na niego dużymi, szklącymi się oczami. Jakby co mogła w każdej chwili rozpłakać się, jak przystało głodnej, małej samiczce. Szczerze mówiąc osobiście uważała takie zachowanie za bardzo głupie, ale że zwykle działało to nie narzekała. Na wzmiankę o futrze brata pomyślała, że możnaby przy okazji znaleźć jakieś błocko. Strasznie tu gorąco było. No, ale wszystko w swoim czasie, na razie żarcie ważniejsze.


RE: Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) - Gunter - 20-08-2018

Nagle został zasypany pytaniami, a głodne lwiątka otoczyły go jak pchły.
- Tak umiem walczyć. One także. Można nawet powiedzieć, że są w tym lepsze niż lwy, ponieważ ich skóra jest twarda jak pancerz i potrafią atakować jadem. – postanowił zignorować błagalne spojrzenia, jakich nie powstydziłby się żaden szanowany pasożyt i skupić na pytaniach szarego.
- Mam ciekawsze zajęcia niż szukanie całymi dniami robaków. Jednym z nich może być twoja przypadłość. – przypatrzył się uważnie Cecowi, nie podchodząc jednak zbyt blisko. Obiecał kiedyś Tibowi, że nie będzie zbliżał się do dzieci na odległość bliższą niż długość ogona. Dlatego też zrobił krok w tył kiedy Jester się do niego przysunęła. Z tej odległości miał lepszy widok na błagalne spojrzenia jakim obdarzyły go dwie, jak przypuszczał sierotki. Lwiątka wlepiały w niego wzrok, a on wbijał w nie swoje groźne spojrzenie. W końcu przegrał jednak ten pojedynek na wzrok i podniósł oczy na niebo.
- Do jasnej dżumy. – wymruczał po nosem ­– Dobra, znajdę wam jedzenie, ale nie myślcie, że ruszają mnie wasze wyłupiaste oczka. Zwyczajnie chcę mieć od was spokój. – rzekł ponuro.
- Mam nadzieję, że lubicie ślimaki. Nie mam dla was nic innego. – powiedział i powlókł się w stronę brzegu. Zatrzymał się i obejrzał na lewki. – Chodźcie tutaj. ­– pospieszył sierotki.
Usiadł na brzegu i pochylił łeb nad błotnistą ziemią. Przeczesywał wzrokiem zarośla, dopóki nie napotkał poszukiwanej zdobyczy. Zębami zerwał liść, na którym siedział ślimak i położył go przed lwiątkami.
- Smacznego. – powiedział i spróbował się uśmiechnąć.