Król Lew PBF
Grota Medyków - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Grota Medyków (/showthread.php?tid=371)



RE: Grota Medyków - Kitana - 03-11-2012

Kitana tylko uśmiechnęła sie leciutko. W pewnym momencie naszła ją ochota, żeby odwiedzić grób swojego ojca. Dawno jej przecież tam nie było...
- No to ja może pójdę. Chciałabym odwiedzić mojego ojca - rzekła cichutko po czym skinęła łbem. Uśmiech nie schodził z lwicy, która powolnym krokiem opuściła jaskinię.


/z.t./


RE: Grota Medyków - Hatima - 03-11-2012

Lwica cały czas z uwagą przyglądała się siostrze wyczekując na jej odpowiedź. Jednocześnie wciąż uśmiechała się w taki pocieszający sposób, aby jednocześnie zachęcić ją do tego, aby powiedziała co to jej na sercu leży. W końcu usłyszała jedynie ziewnięcie, a zaraz potem właściwą odpowiedź. Niestety to co usłyszała Hatima także i ją wprawiło w osłupienie... i smutek. Nie tyle spoważniała, co mina jej po prostu spoważniała. Kojarzyła Suri. Spotkała ją tylko... raz w życiu, ale wiedziała o kim mowa. Już wtedy trochę się o niej dowiedziała. Wiedziała, że ona i Hofu - przybrany syn Naomi, byli blisko ze sobą. Wtedy myślała, że są przyjaciółmi, lecz w tej chwili siostra uświadomiła ją w tym, że byli razem. Trochę to było dla Hati dziwne, bowiem Hofu był jeszcze młody. Z drugiej strony nie dziwiła mu się. Jej samej Amanis zaczął się podobać, gdy miała jeszcze tylko rok. Była więc jeszcze młodsza od syna Naomi. Z drugiej strony w porównaniu do niego wtedy nie okazała co tak naprawdę czuła do lygrysa. Hofu najwyraźniej miał tą odwagę. No ale nie mowa teraz o przeszłości Hatimy. Raczej o tym co strasznego ostatnio się stało. Spojrzała się na siostrę. Widziała w jej oczach smutek i... nadzieję. Uśmiechnęła się lekko chcąc jej dodać otuchy, a następnie położyła się obok niej.
-To straszne co się stało, ale nic już nie można na to poradzić. Jedyne co możesz zrobić to wspierać go teraz i pomóc mu przebrnąć przez to wszystko. Wcale jednak nie będziesz musiała tego robić sama.- powiedziała brązowooka wciąż uśmiechając się do lwicy. Taka była prawda. Jeśli kiedykolwiek potrzebowałaby jakieś pomocy zawsze mogłaby się zwrócić do Hatimy. Zresztą to było wiadome od nie wiadomo kiedy. Poza tym ma też przecież całe stado. Ono jest jak rodzina, a rodzina powinna też trzymać się razem. Dlatego niekoniecznie musi prosić Hatimę o pomoc. Zawsze może też zwrócić się o radę do kogoś innego. Spojrzała się w pewnej chwili na Mako, który odezwał się w ich kierunku. Musiała przyznać mu rację. To szkoda, że niektórzy umierali w tak młodym wieku, kiedy jeszcze nie przeżyli całego swojego życia. Z drugiej strony właśnie takie przeżycia były jego nieodłączną częścią. Elementem życia. W nim właśnie są rzeczy dobre, ale też i złe. Nic na to się nie poradzi. Właśnie jedyne co można robić to stawiać czoła tym okropniejszym stronom życia i nie dać im się. Nic jednak sama nie odpowiedziała królowi, ponieważ nie dość, że w pewnym momencie ujrzała jak do nieznajomej lwicy zbliża się Sanamu to jeszcze do jaskini wrócił w Shyeiro. Sanamu i biała lwica z czaszką na głowie - z tego co dosłyszała znali się i to dobrze. Może to właśnie jego mama? Kto wie. W każdym bądź razie cieszyła się, ze malec w końcu spotkał kogoś, kogo znał dobrze. Nie będzie się czuć obco w tym otoczeniu. Tymczasem wzrok Hatimy na powrót powędrował w kierunku Naomi i Shyeiro. Pomarańczowa także lubiła dzieci, co zresztą wiele razy dało się zaobserwować.
-Co porabiałeś?- spytała się z ciekawości malca. Lwiątka często miały różnego maści dziwaczne, a zarazem interesujące pomysły. Samica po prostu zastanawiała się co takiego on mógł robić. Po chwili skinęła łbem w kierunku Kitany, która wychodziła już z groty. Miła z niej osóbka. Musiała to przyznać. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś ją spotka. W międzyczasie jej wzrok wrócił na powrót w kierunku siostry i malca obok niej.


RE: Grota Medyków - Shyeiro - 03-11-2012

- A było się tu i tam.- mruknął, skrzętnie wymijając fakt z kim był, ważne, że na terenach Lwiej Ziemi!
- Byłem nad wodopojem i później ścigałem się z siostrą.- odparł Hatimie, by swe spojrzenie później znów zwrócić ku Naomi.


// bark weny.


RE: Grota Medyków - Naomi - 04-11-2012

Naomi westchnęła smutno i spuściła łeb. Dobrze, że jednak usłyszała słowa wsparcia od siostry. Ona to jest kochana. No i jeszcze Mako postanowił coś dopowiedzieć. Była teraz wdzięczna im za to, że są przy niej. Podniosła łeb.
- Dziękuję wam za te słowa. I tobie Hatimo, i tobie Mako. Dzięki wam jest mi lepiej.- A propos Mako...przecież on wrócił z ziem Świtu!
- Mako...nic ci się tam nie stało? Ja...ja...ja cię strasznie przepraszam za to, że ciebie nie zatrzymałam. Wybacz że złamałam obowiązki poddanej wobec króla. Zawiodłam - powiedziała, po czym spuściwszy ponownie łeb spojrzała najpierw na Shyeiro, potem na Hatimę, a w końcu na Mako. Minę miała taką jakby oczekiwała na cios ze strony czarnogrzywego.



RE: Grota Medyków - Amanis - 04-11-2012

Lygrys... no nie czół się najlepiej. W sumie to że w pewnym momencie... po prostu zasnął i głęboko spał. Ciężki sen, ale odzyskiwał siły i czół się coraz lepiej. W końcu ciężko wstał. Ziewnął potężnie. Cóż... zaczął się rozglądać ledwo przytomny.
- Dzieeeeń Dobryyyyyyy - ziewnął jeszcze raz i się rozejrzał dokładnie.


RE: Grota Medyków - Mako - 04-11-2012

Powiódł jeszcze spojrzeniem za odchodzącą Kitaną. Sposób w jaki się pożegnała nieco zdziwił Mako. Ona to powiedziała z takim spokojem. Ciężko w dzisiejszych czasach znaleźć tak pogodzonego z czyjąś śmiercią.
Hah, odnaleźć miłość – szczęście, które przypada nielicznym, a na pewno nie Młodemu. Mimo że król miał na karku już kilka lat, to nigdy nie mógł stwierdzić, że był zakochany. Znaczy tak, mógł się zauroczyć z raz, czy dwa, ale jak to zauroczenie, minęło z czasem. Na co mu ukochana? Przecież dobrze mu bez takowej... Tak, chciał w takie coś wierzyć.
- Właśnie, na stado możesz zawsze liczyć.
Podczas gdy Naomi odpowiadała, na pysku czarnogrzywego wykwitł nikły uśmiech. Fajnie tak było być podporą dla kogoś. Przynajmniej tyle mógł w tej chwili zrobić. Po chwili miała miejsce burzliwa reakcja Pazura. Mako podrapał się zranioną łapą w tył łba, by ukryć ją przed wzrokiem lwicy. Jeszcze pomyśli, że to sprawka tamtych, a tak przecież nie było. Wysłuchał do końca jej słów.
- Zawiodłaś? W żadnym wypadku. Gdyby nie wasza roztropność i racjonalne myślenie, to tamtego dnia mogliśmy kogoś stracić. Mogę wam jedynie podziękować. Jeżeli o mnie chodzi, cóż, niewielkie cena za bezpieczeństwo reszty. Bo słyszałem, że wszyscy cali.
Gdy kończył swoją wypowiedz, Amanis akurat się przebudzał. Mako nie wiedział, że to on właśnie oberwał, ale przecież musiał być jakiś racjonalny powód, dla którego znajdował się w grocie. Chyba, że tak jak Mako lubił spędzać czas w grocie, w tym aromacie i z takimi personami. Rzucił spojrzeniem po grocie
- A właśnie, byłbym zapomniał, gdzie Nanizu i jej młody? - zadał nurtujące go pytanie, wodząc spojrzeniem między bliźniaczkami, lecz nim doczekał się odpowiedzi zagadnął jeszcze Hatimę – Rozmawiałaś może z Vei, bo to zabawna historia, miałem ci przekazać pewną rzecz, ale sama rozumiesz, byłem, hm, odseparowany od wszystkiego.
Zamilkł na chwilę, zastanawiając się jeszcze nad pewnym faktem.
- Naomi, ty już skończyłaś swój trening, prawda?



RE: Grota Medyków - Naomi - 05-11-2012

Naomi nadal było przykro z powodu ostatnich wydarzeń związanych z wizytą Świtezian i zabraniem Mako na ich ziemie. Pomimo jego słów nadal czuła wyrzuty sumienia. Nagle usłyszała kolejny męski głos. To był Amanis, który właśnie się przebudził. I w tym momencie poczuła ukłucie w sercu. Ukłucie...zazdrości. Zazdrości spowodowanej tym, że Hatima ma ukochanego, kogoś kto jest przy niej i miłuje ją całym sercem, a ona nie.
- Hatima, chciałabym z tobą porozmawiać. Możemy się przejść? - zapytała siostrę głosem pełnym smutku. Już miała wstawiać, kiedy z ust Mako poleciały kolejne słowa, a raczej pytania.
- Mówisz o tej lawendowej lwicy i jej lwiątku, tak? Byli oni w grocie, ale później wyszli, nie wiem gdzie. A co do treningu...tak, skończyłam. Czemu pytasz?



RE: Grota Medyków - Hatima - 05-11-2012

Uśmiechnęła się w kierunku Shyeiro, kiedy ten wyjaśnił gdzie był i co robił. No to jak widać chyba mu się nie nudziło i dobrze. No i zgodnie z jego słowami nie wpadł też w żadne kłopoty, a to najważniejsze. Jego bezpieczeństwo, tak jak każdego innego lwiątka w stadzie. Słysząc odpowiedź siostry od razu skierowała ku niej swój wzrok. Ucieszyło Hatimę to, że Naomi jest już lepiej. W końcu na pewno, nawet na więcej niż sto procent, mogła polegać na pomarańczowej. Z pewnością też na stadzie, ponieważ jak zostało wspomniane wcześniej, stado to jak druga rodzina, a rodzina musi trzymać się razem i wspierać się nawzajem.
-Zawsze do usług.- dodała radośnie po wypowiedzi błękitnookiej. Troszkę jednak jej uśmiech zszedł z pyska, gdy usłyszała kolejną kwestię. Nie zniknął jednak do końca. Tak, Hatimie też było trochę szkoda, że musiały zostawić tamtego dnia króla na pastwę tych świtezian, ale z drugiej strony nie mogły nic zrobić. Hatima to wiedziała, a Mako sam chciał pójść, by ocalić życia pozostałych lwioziemców. Już po tym akcie odwagi brązowooka zrozumiała, że lew ten jest dobry i potrafi przedłożyć życie innych nad własne. Mimo to Hati nie chciałaby, aby władca oddawał życie. Nigdy nikomu nie życzyłaby oddawać za coś życie. To smutne, gdy trzeba było umierać. W każdym bądź razie wszystko dobrze się skończyło i to jest ważne. Nagle jej uszy poruszyły się gwałtownie, bowiem w grocie rozniósł się znajomy głos kogoś, kto w jej sercu miał specjalne miejsce. Rozejrzała się i ujrzała, iż Amanis właśnie wstał. To był on, kto się odezwał. Posłała mu uprzejmy uśmiech przy okazji.
-Jak się spało śpiochu?- zapytała tak zadowolonym i nieco wyluzowanym głosem. Dobrze wiedziała, że lygrys czuje się już lepiej i z tego powodu cieszyła się. Dziękowała tym, którzy mu pomogli, że teraz już nic mu nie będzie. Spojrzenie swe samica skierowała na powrót w stronę króla, który zaczął wyjaśniać tamtą sprawę ze Świtem. Tak, miał w pełni rację. Fakt, Naomi pewno miała poczucie winy w związku z tym, jednak obie dobrze zrobiły. Zrobiły tak, jak tamtego dnia Mako je prosił. No a prosił, by zajęły się tą Rozą i jej dzieckiem. Chyba jej, jeśli dobrze pamięta. Zresztą to jest akurat teraz nieważne. Słysząc pytanie Mako skierowane do niej odnośnie rozmowy z Vasanti uśmiechnęła się lekko. Tak, pamięta to. Wie też, ze król miał jej przekazać te wieści, ale z oczywistych powodów już nie zdołał.
-Tak, powiedziała mi. Odpowiedni trening też skończyłam.- odpowiedziała. W sumie racja - jeszcze nikomu nie powiedziała o tym, że w stadzie została majordomusem. No ale tyle było emocji, że akurat to było z tych wszystkich spraw mniej ważną kwestią. W pewnej chwili jej uwagę i to ze sporą powagą zwróciła na nowo Naomi. W jej głosie brzmiał smutek. Co się mogło teraz stać? Tymczasem usłyszała od siostry, że ta poprosiła ją o rozmowę gdzieś indziej.
-W porządku.- odparła pewnie, ale też nieco zastanawiając się o co właśnie może chodzić. Niepokoił ją nastrój wyczuwalny w głosie jasnokremowej, dlatego też musiała to być ważna sprawa. Hatima znała na tyle dobrze własną siostrę, by wiedzieć, że ewidentnie coś jest nie dobrze. Na pytanie króla nie odpowiedziała, ponieważ już błękitnooka to uczyniła. W dalszym ciągu więc nie spuszczała wzroku ani z niej, ani z Mako. Czasami zerkała na Shyeiro i Amanisa, by sprawdzić co z nimi.


RE: Grota Medyków - Amanis - 05-11-2012

Pokręcił swoją głową i spojrzał się kto tu właściwie jest. No Hatima odrazu poznał jej słodki głos. Naomi jej siostra. I... król? Od razu lygrys spoważniał i ukłonił się władcy. Podszedł bliżej ich by lepiej słyszeć i widzieć.
- Deme... czuję się znacznie lepiej. Nie znoszę tych ćwoków z szkarłatnego świtu. Ostatni raz zaszli mi za skórę. - powiedział poważnym tonem chociaż miał grymas uśmiechu.
- Gdybym był silniejszy... nie doszło by do... tego... - odparł


RE: Grota Medyków - Hatima - 06-11-2012

//No w związku, że Naomi nie będzie tydzień to...//

Hatima czekała sobie chwilę, aż jej siostra coś poczyni odnośnie tej rozmowy o którą prosiła. Chciała gdzieś z nią pójść na osobności, tak? Z drugiej strony jasnokremowa teraz wydawała się być zajęta czymś innym, więc postanowiła poczekać. Jej się nigdzie bynajmniej nie spieszyło, dlatego też postanowiła poczekać, aż jej siostra zechce już pójść. W końcu to ona chce o czymś porozmawiać lub zapytać ją. W międzyczasie Amanis podszedł bliżej nich kłaniając się jednocześnie Mako jako władcy Lwiej Ziemi. Za to lygrys mówił poważnym tonem jednocześnie lekko się uśmiechając. Taka mieszanka wyglądała, a jednocześnie brzmiała ciekawie. Natomiast słysząc słowa partnera brązowooka nie omieszkała poszerzyć nieco swojego uśmiechu i podejść do niego.
-Nie martw się. Najważniejsze, że z tobą już wszystko dobrze. Następnym razem dasz im radę.- najwyraźniej starała się go w jakiś sposób pocieszyć. No ale z drugiej strony, gdyby nie było ich więcej, a on jeden to pewno dałby im radę. No ale przewaga liczebna w takiej postaci zazwyczaj jest nie do pokonania. Zresztą nie ma co rozdrapywać przeszłości. Ważniejsze właśnie było to, że teraz z nim jest już dobrze. Z jednej strony od dawna nie była blisko niego, nie widzieli się sporo czasu, kiedy on tu dochodził do siebie i czuła ochotę po prostu wtuleniu mu się w grzywę, a z drugiej strony przecież byli w towarzystwie króla. Chyba tak nie przystoi. Na razie więc usiadła obok lygrysa z zadowolonym uśmiechem na twarzy.


RE: Grota Medyków - Sanamu - 06-11-2012

Słysząc potaknięcie króla, serce Sanamu przyspieszyło tempa, z powodu szczęścia jakie go ogarnęło. Usmiechnał się do matki i liznął ją w policzek. Ot tak, dla powitania. Potrząsnął łebkiem i streścił jej po cichu całą swoją wyprawę. Nic tam się ważnego nie wydarzyło, ale pewnie każda matka chciałaby wiedzieć co się działo z jej dzieckiem.
-I wiesz mamo... Dołączyłem do Lwiej Ziemi! Jestem Lwim!-wyznał z dumą, wypinając chudą pierś i szczerząc kły. Reszta rozmów jakby mu przelatywała jednym uchem, a wylatywała drugim. Nie zależało mu na nich. Na razie pragnął poświęcić czas swojej matce.


RE: Grota Medyków - Shyeiro - 06-11-2012

Młody siedział tak i czekał, myślał,co by tu zrobić, z kim pogadać, aż w końcu naszła go dzika myśl.
- Em..Mam...Naomi znaczy.- przełknął ślinę, sam nie wiedział, jak ma się zwracać do niebieskookiej, ale dla pewności, wmówił jej imię.
- Mogę iść się pobawić?


RE: Grota Medyków - Mako - 06-11-2012

Tak, dokładnie chodziło mu o tą jedną, jedyną lwicę, za którą uganiał się prawie połowę swojego życia i wcale nie zanosiło się by ta sytuacja miała się zmienić w najbliższym czasie. Znów mu się wymknęła znów nie uzyskał odpowiedzi na dręczące go pytania. O losie, ile to już razy Mako chciał dać sobie spokój z tymi poszukiwaniami? Wielokrotnie, jednak zawsze coś go popychało do dalszych poszukiwań. To jedno słowo, które krążyło w jego głowie od tamtego wydarzenia „Przepraszam”. Może zwyczajnie się wtedy przesłyszał, gdy Roz odchodziła... A gdy już ją znalazł zwyczajnie uciekł. Dlaczego? Do tej pory nie potrafił znaleźć na to sensownej odpowiedzi.
Znowu odeszłaś... Znowu pozostawiłaś więcej pytań niż odpowiedzi. Roz...
Król nie krył swego smutku, zupełnie jakby dostał strzała w plecy, lub mocnego kopniaka w brzuch. Jedną z łap przeciągnął po ziemi, zbierając swe przemyślenia do kupy.
- Dzięki, że się nią zajęłyście.
Nie był wstanie powiedzieć nic więcej. Wbił spojrzenie gdzieś w podłoże i z czasem zaczął nim błędnie krążyć po grocie. Zdało mu się nawet westchnąć, choć gdy zauważył, że tak uwypukla swe uczucia zwyczajnie przekształcił to w ziewnięcie. Lepiej, żeby reszta wzięła go za chama, niż za kogoś, kto rozczula się z takiego powodu.
Posłał Naomi coś na kształt uśmiechu.
- Z czystej ciekawości. Hm, należą ci się gratulacje. Nie codziennie zdobywa się taką rangę, kapitanie.
Akt odwagi, akt głupoty. Jakże często jedno bywa drugim. Stracić życie w obronie przyjaciół, coś wielkiego, choć Młody nie wiedział, czy poszedłby na taki układ kolejny raz. Tym razem miał szczęście, następny raz może nie być tak dobrze.
- Tobie też muszę złożyć gratulacje. Heh, to chyba u was rodzinne piąć się wysoko w hierarchii. - zamilkł na chwilę, zastanawiając się jak ubrać w słowa, to o co chciał się zapytać – Początek naszej znajomości był dość dziki, nie sądzisz. Nigdy nie było chwili spokoju by pogadać. Tak czy inaczej, nie byłby to problem gdybyśmy przeszli na ty? - zapytał i wyszczerzył kły. Heh, głupio się było o to pytać, ale przecież lepiej teraz niż później, prawda? Właśnie.
Powiódł spojrzeniem ku Amanisowi. Obudził się?
- Cześć – odpowiedział samcowi, nie myśląc nawet o stosowaniu stadnego powitania. Skinął mu również łbem. Coś zaczynało mu się nie zgadzać. Amanisa nie było przy jego spotkaniu z rodziną Kami, a mimo to oberwał od członków Świtu. - Moment, kiedy natknąłeś się na członków Świtu? Kim byli jego członkowie? - padły 2 szybkie pytania. Nie ma co męczyć chorego – Wybacz, że cię tak męczę. Opowiesz, gdy wrócisz do pełni sił, hm?
A tam nie przystoi. Mako był przeciętnym lwem, nigdy nie uważał się za kogoś lepszego. Uczucia ludzka, czy też raczej lwia rzecz.


RE: Grota Medyków - Amanis - 07-11-2012

Wyszczerzył się do Hatimy
- Wiem... ale jak będę mógł bronić bliskich? Musze stać się silniejszy... - powiedział po tym spojrzał na króla. Zapytał kto go zaatakował. Podrapał się po głowie.
- Było tam ich chyba... trzech. Na pewno był Arto i jacyś jego podwładni... słyszałem jedno imię... chyba Moran. Czy jakoś tak... w każdym razie będe i już atakował każdego ze świtu bez ostrzeżenia... - powiedział zły. Też na siebie.
- Cóż... we dwóch się na mnie rzucili. Byli zbyt... "szybcy". Tchórze. - dodał na koniec starając się wyjaśnić.


RE: Grota Medyków - Hatima - 07-11-2012

Kiwnęła bodajże raz głową w geście mówiącym "nie ma za co", gdy tylko Mako podziękował jej i Naomi za to, że obie zajęły się tą Rozą oraz jej lwiątkiem. Oboje byli w nieco kiepskim stanie dlatego czymś nie do zrozumienia dla Hatimy byłoby, gdyby ich tam zostawiły. Chwilę potem do uszów pomarańczowej dotarły kolejne wypowiedzi króla w których tym razem gratulował bliźniaczkom za pomyślne ukończenie treningów. Tak, chyba to u nich rodzinne, choć Hati tam nigdy nie wiedziała. Jej rodzice byli samotnikami, gdy ona i Naomi się urodziła. Niezbyt wie o ich przeszłości. Nie wszystko, bowiem nie może mieć pewności czy powiedzieli dokładnie co robili kiedyś. Zawsze mogli być w jakimś stadzie. Jeszcze wcześniej. Było to nawet całkiem możliwe, ale... z drugiej strony kto to wie. Teraz pewno już nikt. Tymczasem Mako znowu zabrał głos tym razem prosząc, aby w trakcie tej rozmowy przeszli na "ty". Trochę było to dla niej dziwne, ale skoro o to prosił to brązowooka nie zamierzała odmówić.
-W porządku. No więc... dziękuję Mako za gratulacje.- odparła posyłając mu przy tym uprzejmy uśmiech. Wcześniej nie miała okazji za dużo z nim porozmawiać. Teraz jednak taka okazja się nadarzyła i musiała przyznać, ze całkiem fajnie się z nim gadało. Wkrótce potem zaczął rozmowę z Amanisem, dlatego też Hatima nie zamierzała im przerywać. Pewno lygrys miał co opowiadać. Nieco ją zaniepokoiły słowa partnera. Rozumiała trochę jego złość, ale nie mógł przez to bezmyślnie zaatakować każdego ze Świtu kogo spotka. Jeśli już nie byłoby innego wyjścia to musieliby to zrobić prędzej jako stado. Nie samemu czy samej, a wraz z innymi. No i z jakimś planem.
-Nie denerwuj się tak. Jeśli już zamierzalibyśmy coś zrobić to nie bez żadnego planu.- odpowiedziała, nie kontynuując jednocześnie dalej, gdyż wciąż zastanawiała się nad początkowymi słowami samca skierowanymi do niej. Widać było, że bardzo się o nią martwił i nie tylko. Chciał być gotowy bronić bliskich i tych których kochał. Doceniała to, lecz też nie chciała, aby poświęcał się dla kogokolwiek. Może nawet nie zdawać sobie sprawy co by Hatima przeżywała, gdyby go straciła.
-Doceniam to, ale też nie chcę cię też stracić.- powiedziała z głosem pełnym nadziei i choć wciąż król w osobie Mako był w okolicy to pomarańczowa po prostu nie mogła już wytrzymać. Z tego powodu w pewnym momencie otarła się o jego szyję z uśmiechem na pysku. Najwyraźniej chciała tym gestem uświadomić Amanisa, że w tej ostatniej wypowiedzi mówiła serio. Jak najbardziej poważnie.