Król Lew PBF
Grota Medyków - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Grota Medyków (/showthread.php?tid=371)



RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 14-04-2013

Skinęła łbem. Tyle jej wystarcza. Mało ją obchodzi charakter i system wartości białego, byle tylko pozostał wierny jej stadu... Może jeszcze Mako. Właśnie!
- Samborze, od teraz jesteś wojownikiem Stada Lwiej Ziemi. Musisz jeszcze wiedzieć, że król to brązowy czarnogrzywy lew o imieniu Mako, zaś to jest Hewa, nasza stadna medyczka. To miejsce nazywa się Grotą Medyków. Ja również pełnię funkcję medyka, ale zazwyczaj jestem zajęta innymi sprawami.
Wydaje się, że przedstawiła mu już wszystkie niezbędne informacje, więc na powrót zwróciła swe spojrzenie na lwicę.
- W takim razie zgłosisz się do mnie na trening - oznajmiła, uśmiechając się półgębkiem. - Tak, ostatnio został nim Aiden. Wiesz, który to? Będzie pomagał przy drobniejszych urazach i chorobach, te poważniejsze pozostawiam tobie. Jest jeszcze początkujący, nie do końca ufam jego zdolnościom.
Zamilkła, lustrując wzrokiem miejsce, gdzie znajdowały się medykamenty.
- Zaraz pójdę poszukać ziół, chwilowo jestem wolna - stwierdziła, powracając wzrokiem ku Hewie.


RE: Grota Medyków - Sambor - 14-04-2013

- Dziękuje wasza miłość. - Wszystkie informacje dotarły do niego bez problemów. Obrócił się jeszcze w stronę drugiej lwicy, by dokończyć formalności powitalne. - Miło mi cię poznać Hewa. - Lwica nie wyróżniała się wyglądem jej ubarwienie było raczej dość powszechne. Choć pewnie to pozytywny atut przynajmniej niema takich problemów z maskowaniem się, jak szarooki. Białogrzywy widząc, że rozmowa została zakończona i stracił zainteresowanie wzruszył ramionami i pożegnał się ukłonem. Truchtem opuścił jaskinie i na zewnątrz zaczął się solidnie przeciągać i rozluźniać. Już myślałem, że od tego płaszczenia się stracę grzywę! Niestety, taki stan rzeczy będzie musiał się zachować do czasu aż zajmie nieco wyższe stanowisko albo aż upłynie dość czasu, by nikt nie mógł zakwestionować jego członkostwa. Niemniej jednak pierwsze dobre wrażenie jest i to się liczy.
Żałował, tylko że królowa tak lakonicznie i obojętnie przedstawiła mu zarys stada. Sprawiała wrażenie zarozumiałej i pysznej, ale to chyba normalne u monarchów. Zawsze spodziewał się, że to król jest, tym bardziej majestatycznym, a królowa ma lepsze podejście i uznanie w stadzie. Ciekaw jest jaki charakter ma przywódca lwioziemców. Oby się nie okazało, że to Vasanti jest głową stada, a Mako tym co lwiątka wychowuje. W takiej sytuacji białogrzywemu bardzo ciężko będzie oddać należną królowi cześć. No nic chyba sam się oprowadzę. Pomyślał i ruszył w swoją stronę.

z/t


RE: Grota Medyków - Kifo - 14-04-2013

Małe lamparciątko, które po kąpieli zapadło w długi, krzepiący sen, teraz jednym krótkim piskiem obwieściło światu, że wyrwało się z objęć Morfeusza. Na wpół czołgając się, zbliżył się do źródła swojego pożywienia i zderzył się z czymś miękkim. Pisnął cicho ze zdziwieniem, po czym odwrócił się lekko i przylgnął do sutka mamy. Przez ostatnie kilka dni był osłabiony i bezwiednie przyzwyczaił się do nowego dla niego zapachu Moonlighta, z którego źródłem niedawno się zderzył. Lamparciątko, jeśli z kimś było już związane emocjonalnie, to tylko z mamą. Małego lewka traktował obojętnie, ale pogodził się już z jego obecnością... prawie. Słysząc śmiech Moonlighta, pisnął, najpierw ze zdziwieniem, potem z oburzeniem. Z jakiegoś powodu działało mu to na nerwy. Podczołgał się nieco bliżej i otarł się pyszczkiem o futro mamy.


RE: Grota Medyków - Moonlight - 14-04-2013

Mały Moonlight zamilkł na widok oburzenia brata i przyjaźnie podczołgał się do braciszka i o dziwo przytulił. Po chwili próbował jak brat chodzić ale skutek był taki że pacnął jak lalka. Bo był za mały.


RE: Grota Medyków - Hewa - 15-04-2013

Kiwnęła łbem na słowa przywódczyni. Była jej wdzięczna za to wywyższenie, teraz jednak musiała już udać się na to polowanie.
- Widziałam już go kiedyś. Jeszcze będzie miał okazję, żeby pokazać, co potrafi. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Słysząc jej kolejne słowa, podniosła nieco wyżej łeb.
- Też miałam zamiar poszukać ziół. Wielu już brakuje. Najpierw jednak muszę udać się na polowanie. - rzekła jeszcze do niej, po czym zamilkła. Spojrzała na Rinę i maluchy, po czym jej wzrok padł na oddalającego się Sambora.
- Lepiej już pójdę. Im szybciej, tym lepiej. - dodała jeszcze po chwili, po czym, aby nie przedłużać skinęła łbem przywódczyni i wybyła z Groty.

zt


RE: Grota Medyków - Hasira - 18-04-2013

Oryks... Góra mięsa. Całe szczęście, że tygrysica też nie była ułomna, a przejawiała więcej żywotności i inicjatywy niż rogacz, którego trochę niosła, trochę wlokła, a trochę ciągnęła, kiedy już zupełnie nie miała siły.
Gdzie by go złożyć, by mięso nie zepsuło się za szybko? Najlepiej w chłodnym miejscu; Hasira zastanawiała się przez jakiś czas podczas jednej z przerw w tym wymagającym spacerze, czy by go nie wrzucić po prostu do wody w wybranym miejscu, ale uznała, że ryzyko zmycia i odpłynięcia jest zbyt duże. Poza tym zdawało jej się, że czuje zapachy członków stada z okolic groty medyka. I to mogło być to - chłodna jaskinia, ranni, którzy potrzebują posiłków, wiecznie ktoś, kto pilnowałby zdobyczy przed złodziejami. No i oczywiście ktoś, kto mógłby podziwiać jej siłę i zręczność, wiadomo.
Dowlokła się porządnie wymęczona do podejścia do groty; płaty piany lały się jej z pyska, pot zmoczył boki, zdecydowanie zaciemniając kolor futra, a dumnie niegdyś krążący ogon zwisał smętnie. Hasira zrzuciła ofiarę, zostawiła ją tam, gdzie spadła, i sama zwaliła się na ziemię tuż obok, zipiąc. Nie miała nawet siły, żeby zawołać o pomoc przy wnoszeniu go do środka.
Sami powinni się zorientować. Łupnięcie do dyskretnych nie należało.


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 18-04-2013

Rina czule pogłaskała swego synka. Słaby uśmiech wstąpił na jej lico. Wszystko układało się prawidłowo, więc najwyższy czas, by ten zyskał prawdziwe imię.
- Kifo - wyszeptała prosto do jego uszka.
Zaraz też omiotła wzrokiem drugie kocię. Musi koniecznie spytać Hewy, jak je nazywają, żeby wiedziała, jak się do niego zwracać, gdy już będzie w stanie mówić.
Ciekawe, jak długo jeszcze potrwa jej pobyt tutaj?


"Wasza miłość"? Piękne określenie. Tak, w rzeczy samej, niezwykle przypadło jej to do gustu. Wyrażało szacunek, podkreślało jej wielkość i dobroć... Szkoda tylko, że brzmiało równie infantylnie co stanowcze 'kocham cię' wypowiadane po kilku godzinach znajomości.
Ktoś na polowanie idzie, a ktoś inny właśnie z niego wraca. Tak przynajmniej wydawało się Vasanti, która usłyszała potężne tąpniecie. Kto to może być?
Podniósłszy się z miejsca, ruszyła w stronę wyjścia z jaskini. Rzeczywiście, napotkała tam ofiarę i jej prawdopodobną zabójczynię, nota bene, o którą chwilę temu pytała Hewę.
- Deme, Hasiro. Potrzebujesz pomocy medyka czy tylko chcesz gdzieś schować jedzenie? - spytała, mierząc ja bacznym, acz spokojnym spojrzeniem.
Idea składowania pożywienia nijak się miała do lwów, ale królowa nie znała zwyczajów tygrysów na tyle, by móc jednoznacznie stwierdzić, że one akurat nigdy tego nie robią. A może po prostu zielonooka postanowiła zdobyć się na szlachetny gest i zaoferować swoją zdobycz tym, którzy są mniej wprawni w polowaniu? Co za szlachetny gest, aż dziw bierze!


RE: Grota Medyków - Sharma - 18-04-2013

Wpadła przed grotę tak nagle, że gdyby była większa - lepiej zauważalna - to z pewnością na jej widok obie Sharmo-opiekunki dostałyby ataku serca. Gnała ile sił w łapach, bo oto na sawannie ważył się los jednej z Lwioziemskich istot.
- Deme! - rzuciła w pośpiechu i zatrzymała się przed samicami, sapiąc głośno. - Tam, daleko, wśród traw leży Ashley. Jest nieprzytomna, ranna i krwawi i potwornie potrzebuje pomocy!
Spojrzała wyczekująco na Vasanti. W końcu to ona była i królową, i medyczką, więc powinna wiedzieć, co uczynić w takiej sytuacji.
- Rafello chciał ją tu przynieść, ale pewnie nie dalibyśmy rady. Mam wziąć jakieś zioła? Pomóc ci jakoś inaczej?


RE: Grota Medyków - Hasira - 18-04-2013

Hasira obejrzała się z powątpiewaniem na swoją rozdartą łopatkę, która trochę się babrała. Ale jak o niej nie pamiętała, to nie piekło nawet... Eee, zagoi się samo, jak zwykle.
- Pomocy we wtarganiu tego do wewnątrz. Wiesz, ciężko było nie zauważyć, że nikt tu nie karmi młodych i chorych, a mam pewne podejrzenia, że nikt nie karmi nawet sam siebie. To macie prezent. Zostawcie mi udziec.
Leżała dalej, gdy Vasanti podeszła do niej bliżej. To jedno nie było częścią gry czy złośliwości, mimo wszystko - naprawdę aż tak bardzo zmęczyło ją transportowanie oryksa. W końcu to dorosły, dorodny samiec, a odległość od dżungli była spora. I choć odpoczywała na ziemi już chwilę, dalej robiła bokami, które ani myślały zacząć wysychać.
I wtedy nadleciała Sharma. Tygrysica się nawet ucieszyła na jej widok, pomimo tego całego rozwianego włosia i szaleństwa w ślepku, ale zaraz potem jaglionka wypaliła z wiadomością. Reakcją Hasiry na to było wciągnięcie głęboko w nozdrza powietrza. Kto tu był? Czuła dwa zapachy młodych, bardzo młodych, i jeden matki karmiącej. I jeden Hewy... Ale chyba też by już wyszła, prawda?
Przeklinając, podniosła się na łapy. Nie ugięły się, choć musiała je rozstawić szerzej niż normalnie.
- Prowadź, mała.


RE: Grota Medyków - Matu - 19-04-2013

W końcu dotarł do groty medyków zostawiając Alayike daleko za sobą. Kiedy tylko znalazł się wewnątrz poczuł się bezpieczny. Była tu już królowa i dwie inne lwice(?). Chyba coś się działo, bo widać było ogólne poruszenie, ale on nie miał zamiaru się tym przejmować spełnił nakaz Mako, przyszedł do groty. Reszta go nie obchodziła. Wystarczyło teraz tylko zaczekać, aż król przyjdzie by dać małemu reprymendę.


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 19-04-2013

Spojrzała z powątpiewaniem na tygrysią ranę, jednak nie skomentowała tego w żaden sposób. Jak to się mówi - nic na siłę.
- Dziękuję - odrzekła więc, skinąwszy łbem ku Hasirze. - Miło z twojej strony.
Zanim zdążyła cokolwiek dodać (a przecież chciała z nią porozmawiać...), do groty nagle wtargnął kolejny gość - tym razem Sharma. I do tego z jaką wiadomością. Królowa zmarszczyła brwi, starając się przypomnieć sobie, kim był owy Rafello... Zaraz, czy to przypadkiem nie ten młodzik, którego ostatnio przyjęła do stada?
- Nie, Sharmo, skoro jest nieprzytomna, to lepiej opatrzyć ją tutaj. Nie chcę też, żebyśmy zgubili zioła po drodze...
Nie miała pojęcia, z kim będzie przenosić Ashley (przecież nie z młodzikami!). Tygrysica z kolei była wyczerpana i ranna - wszak ciężko jej było nawet z oryksem. No nic, może da radę sama - trzeba spróbować. Albo zwerbuje kogoś po drodze.
Ponaglający wzrok padł na jagilionkę. Już, słuchaj mentorki, nie ma czasu do stracenia!
Szkoda, że nie zdążyła przytaszczyć mięsa w głąb groty. Za to dostrzegła lwiątko, i to nie byle jakie. Jego imię zupełnie wyleciało jej z głowy, ale sama sytuacja z nim związana zapadła jej w pamięć aż za dobrze.
- Deme, młody. Kogo tu szukasz? - rzuciła w jego stronę, unosząc przy tym brwi w pytającym geście.
Pozostawała tu tylko lamparcica z kociętami i nikt więcej. Do nich chyba nie ma żadnej sprawy?


RE: Grota Medyków - Matu - 19-04-2013

Zastrzygł uchem, kiedy usłyszał głos Vasanti i spojrzał w jej stronę. - Deme. Szukam Mako. Powiedział, żebym tu przyszedł, ale nie ma go. Wasza wysokość wie może gdzie jest? Zakończył swoją odpowiedź pytaniem. Może jak się dowie, gdzie podział się król, to pójdzie do niego wysłuchać swego.
Chociaż w sumie nie jest już takim dzieckiem. W końcu ma już PIĘĆ... co prawda miesięcy, ale co tam należy mu się kara, a co najmniej hm ostry ochrzan.


RE: Grota Medyków - Kifo - 19-04-2013

Kiedy Moonlight przytulił lamparciątko, mały plamkowaty zdawał się roztaczać dookoła siebie aurę zdumienia, ale kiedy lwiątko go puściło, pisnął. Nie wiadomo, czy pragnął więcej miłości, czy po prostu druga osoba wydzielała przyjemne ciepło. Lampart zamruczał cicho, czując delikatną pieszczotę mamy i mruczał dalej, kiedy usłyszał swoje prawdziwe imię. Kiedy przez kilkanaście sekund nikt się nim nie zajmował, odwrócił się i zaczął się przesuwać od mamy. Nie można tego było nazwać chodzeniem ani nawet nie było prawdziwym czołganiem się z tego powodu, że Kifo zdawał się zupełnie nie wiedzieć, które kończyny nadają się do przemieszczania się. Ciągle próbował odpychać się ogonem i ciągle nie zrezygnował jeszcze z próby używania głowy. Nie odszedł daleko, bo szybko się zmęczył. Poleżał chwilę, po czym chyba się zdecydował i zaczął czołgać się z powrotem. Nie trafił tam, skąd wyruszył, tylko na łapę Riny. Po długiej jak na jego standardy drodze w poszukiwaniu źródła pożywienia, zatrzymał się i pisnął wyraźnie zbulwersowany. Inne koty mogły przychodzić, odchodzić i nawet umierać, a jego i tak obchodziło tylko mleko.


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 19-04-2013

'Wasza wysokość'... I znów te ciekawe określenia skierowane ku jej skromnej osobie. Miło to słyszeć, tylko czy aby to dobrze, że tak właśnie się do niej co poniektórzy zwracają? Jeszcze się za bardzo przyzwyczai i później ciężko jej będzie słuchać zwyczajnego 'Vei'.
- Przepraszam, ale nie mam pojęcia. Widziałam go ostatnio wtedy, kiedy pierwszy raz spotkałam ciebie - oznajmiła, a w jej tonie pobrzmiewała nuta smutku.
Szkoda, naprawdę szkoda, że nie może mu pomóc... Bo jak, kiedy?
- Mako miał udać się na polowanie, a później na Świt, żeby oddać im okup. Skoro kazał ci tu przyjść, to pewnie niedługo się tu pojawi.
Zamilkła na moment, by zaraz znów podjąć temat:
- Jeśli go spotkam, to przekażę mu, że tu jesteś - zapewniła lwiątko, posyłając mu przy tym lekki, pokrzepiający uśmiech, jaki mogła skierować tylko w stronę kogoś w wieku dziecięcym bądź wczesnomłodzieńczym.


RE: Grota Medyków - Nani - 20-04-2013

Przemierzając tak tereny Lwiej Ziemi, ujrzała w oddali ruch. Jakieś kocięta, tygrysica, o i nawet Sharma tu była. - Hej!- Krzykneła jej z daleka, ale nie była pewna czy ta ją usłyszy, bowiem wyglądało tak jakby się dokąś śpieszyła. Jej uwagę przyciągneła pomarańczowa lwica. Wyglądała na starszą od Nani, i jakoś tak miło jej z oczu patrzyło. Podeszła więc by ją zagadnąć.
- Cześć. Mam na imię Nani. To Twoje pociechy? - Wskazała pyskiem na dwa maluchy.