Król Lew PBF
Grota Medyków - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Grota Medyków (/showthread.php?tid=371)



RE: Grota Medyków - Mako - 16-03-2014

- Deme, Alayike – przywitał się, gdy lwica wyszła mu na spotkanie. Bez ociągania oddał zwierzynę i wlazł do Groty. Na Jej ostatnie słowa uśmiechnął się pogodnie, fakt, kąpiel nie zawadzi – Będę o tym pamiętał, ale chyba jakiejś tragedii nie ma, co?
W przeciwieństwie do oceny królowej, Mako był rad, że ktoś traktuje go normalnie, a nie ocenia go przez pryzmat jego funkcji.
- Ciężko, żeby była tu, skoro prawie z nią polowałem – odparł królowej, po czym pozwolił sobie usiąść. Wejrzał na łapy, które jak się okazało, również były utytłane we krwi. Może faktycznie jest gorzej niż zakładał, może właśnie teraz trzeba podjąć jakieś działania i to nie tylko w sferze higieny?
Słysząc pytanie Nightingale, jego uszy stanęły na baczność. „Królami?” to dobre pytanie.
- Król jest jeden, tak samo jak jedna jest Królowa. Vasanti pochodzi z królewskiego rodu, więc można powiedzieć, że przy władzy jest z założenia, a ja... Ja też daję radę.
Po tych słowach wyszczerzył się bezceremonialnie, by zaraz spoważnieć i zerknąć na królową Wyglądało, że w ciągu ostatnich dni nigdzie nie umiał zagrzać miejsca, tak też było i tym razem.
- Skoro tu wszystko jest pod kontrolą, to pójdę się jakoś ogarnąć, a później na mały patrol.
Król, który osobiście chadza na patrole? Coś nie gra, choć w sumie to był Mako więc można było założyć, że faktycznie chce wykonać ten jakże przyziemny obowiązek. Tak naprawdę chodziło o danie sobie możliwości szukania Felki. Ogarnął obecnych wzrokiem i gdy już się z nimi pożegnał, dodał – Mam nadzieję, że następnym razem dane nam będzie choć trochę pogadać.
Po tych słowach opuścił grotę, by praktycznie zaraz za jej progiem natknąć się na Feliję. Oho, łatwo poszło. Za łatwo. Dobrze, w takim razie przerobi się plan.
- Tu jesteś – zagadnął pogodnie Różnooką. - Miałem się wybrać na patrol, dołączysz się?
Taka zmiana postawy, w tak krótkim czasie? Widać że spotkanie z Hewą dało mu duży zastrzyk pozytywnej energii, a miesiące obserwowania Vei zaowocowały wyrobieniem w sobie aktorskiego talentu.


RE: Grota Medyków - Felija - 16-03-2014

Felija z rosnącym niepokojem oczekiwała na przybycie swych kompanów. Zamiast tego, z niejaką trwogą zaobserwowała wyłanianie się z groty znajomego kształtu.
Zastygła w bezruchu. Co teraz? Wiać? Nie zdąży, na pewno już ją wyczuł, będzie jej szukać, na pewno zauważy ruch w trawie czy cokolwiek... Chyba że nadal będzie traktował ją jak powietrze. Och, tak, dlaczego dopiero teraz wpadło jej to do łba? Przecież może tak tu stać na drżących łapach... Odwrócić spłoszony wzrok... Wydawać z siebie płytki, przyspieszony oddech... A on ją zignoruje, tak?
Ano nie.
Wystarczyło jej jedno spojrzenie, poprzedzone gwałtownym uniesieniem uprzednio spuszczonego łba. Nie potrzebowała więcej, by zauważyć, że coś jest nie w porządku.
Nie mogła powstrzymać nerwowych, szybkich ruchów ogona. W pierwszej chwili dopadła ją irytacja - a dlaczego nie poprosi Inn, przecież tak chciał z nią pogadać... Lwica była jednak w takim stanie, że nawet ona zdawała sobie sprawę, że w tej chwili podobny docinek byłby nie na miejscu.
- Właściwie to... - wydukała wreszcie. - ...szukałam królowej. Ale jestem strażnikiem, więc nie mam prawa ci odmówić.
Wpatrywała się weń uważnie, starając się zachować spokój. Dobrze wiedziała, że on wie. A on pewnie też wie, że ona wie, że on wie. I po co te gierki? Nie może powiedzieć jej tego wprost? Albo dać jej spokój i pozwolić dokończyć, to co sobie postanowiła? Przed chwilą złamał jej serce i duszę, a teraz co, rozmyślił się i postanowił dać jej szansę na wytłumaczenie się? Kiedy ona już ułożyła sobie w głowie plan, jak to pójdzie do Vei, przyzna się do zdrady i poprosi o wyrzucenie ze stada... Teraz skonfrontuje się z Mako, żeby zostać wyrzuconą łapami przyjaciela? Urzekająca wizja.
Swoją drogą, oto chyba pierwszy (i zapewne ostatni) raz w całej lwioziemskiej karierze beżowej, kiedy określiła ona Vasanti w sposób milszy niż 'ta ruda jędza'.
- To prowadź - dodała, żałośnie odchylając uszy, po czym zagryzła wargi.
Jej ukrywanie emocji przychodziło dużo trudniej.


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 16-03-2014

Do zirytowania zachowaniem Alayike teraz dołączyły podobne odczucia względem samego króla, który ulotnił się równie szybko co się pojawił. Hewa z nim polowała? To niewątpliwie pocieszająca wiadomość, że medyczka tak świetnie się czuje. Szkoda tylko, iż nie pomyślała o tym, że kiedy ta beztrosko hasa po sawannie, ktoś może się o nią zamartwiać... A Vei miała ją za jedną z poważniejszych lwioziemskich osobistości. Teraz wcześniejsza propozycja nagrodzenia jej rangą Mistrza nie wydała się rudej aż tak kusząca jak przedtem, acz, trudno - słowo się rzekło, awans się należy.
Nie spodobało jej się również to, że Mako, który wcześniej chciał z nią jeszcze omówić kilka kwestii, teraz ni stąd, ni zowąd, uznał, że odłoży je na rzecz patrolu. Przy czym nie wymienił żadnej konkretnej pory, o której mógłby ponownie podjąć rozmowę z Vasanti.
Lwica raz jeszcze omiotła wzrokiem grotę. Hatima zaraz dostanie jedzenie, Alay nie odpowiadała, ale to oczywiste, że nie mogła sprzeciwić się woli królowej, sprawa z Nighti załatwiona, z Hewą też wszystko w porządku... Czarnogrzywy zdążył już rozwiać wątpliwości lwiczki, a ruda nie chciała przerywać młodym zabawy, toteż tylko posłała im ciepły uśmiech. Zauważą go, nie zauważą - nieistotne. Lepiej, żeby nowo mianowana Lwioziemka nie przyzwyczaiła się zanadto do towarzystwa Vasanti, skoro teraz to Hatima w alayikowej asyście stanie się jej opiekunką - przynajmniej do pojawienia się Hasiry.
Skinęła łbem starszej samicy, po czym powoli wymaszerowała z groty. Chłodny wiatr potargał grzywkę, nieco nadwyrężając jej pełną powagi i dostojeństwa postawę.
- Patrol - mruknęła do siebie z przekąsem.
Ciekawe, na kogo uda mu się trafić. Może na szarych Świtowców? Albo artowe bękarty? Lub też...
Oranżowooka zatrzymała się tuż przed wejściem do groty.
...samą zdrajczynię.
Królowa zasiadła tam, gdzie stała. Z uprzejmym zainteresowaniem poczęła przyglądać się rozgrywającej się przed nią scenie. W rolach głównych: Mako, król Lwiej Ziemi, początkujący aktor i Felija, zdrajczyni, której zdolności ograniczały się do trzęsienia się jak galareta.
Na veiowe oblicze wpełzł uśmiech, nieledwie skrywający szyderstwo.
Przedstawienie czas zacząć.


RE: Grota Medyków - Tabia - 16-03-2014

Ostatnie pociągnięcie i rozwarcie paszczy. Język wewnątrz rozwartej mordy rytmicznie poruszany szybkimi wydechami ociekał krwią świeżej zdobyczy. Bursztynowooki postarał się pozbyć z niego resztek antylopiej sierści, co nie szło mu zbyt zgrabnie.
- Sami? No... możemy, jeśli chcesz. Ale tam chyba nie ma nic strasznego, co?
Przechylił łeb, by skierować spojrzenie obok szyi Felki, w stronę wejścia do groty. Z wewnątrz dobiegały doń odgłosy krzątaniny; strzępki rozmów, wykrzyknień, kilka pisków lwiątek... Postawione uszy powoli zaczynały przekręcać się w tył w objawie wewnętrznego dyskomfortu Luka. Miał wejść, sam, do groty pełnej obcych mu lwów... tak, to było jego stado, prawda, ale póki dzierżył tytuł Lwioziemca trzęsącą się łapą podobna perspektywa zbijała go z pantałyku. Cóż począć, przecież i musiał, i chciał poznać resztę stada. Dobry uczynek powinien przyczynić się do przychylnego odebrania, czyż nie?
- Doooobr...
Nie dokończył, widząc zmierzającego w ich stronę Króla. Skinął lekko jasnym pyszczkiem, ubrał mordkę w przyjazny wyraz. Lekko zaciśnięte wargi były niewinnym zdrajcą jego niepokoju... A teraz... ona... Ruda. Silna. Z czymś w rodzaju uśmiechu, ale nie do końca... Nie widział jej wcześniej.
Łypnął wzrokiem na Felkę i proponującego jej wspólny patrol Mako.
- To ja to zaniosę - niepewnie stwierdził.
Złapał antylopę i pociągnął ją w stronę groty. Gdy zbliżył się do obcej mu samicy z grzywką lekko uchylił łeb i wymamrotał w jej stronę, unosząc kąciki pyska, lecz nie wypuszczając zdobyczy:
- Żosztawię to w szrodku, witaj, jesztem Luk, jeszli chczesz to możesz się poczęsztować.
Nie czekał na jej reakcję, chociaż zerkał na samicę jeszcze kilkakrotnie, gdy wlókł za sobą antylopę. Wewnątrz panował nieprzyjemny półmrok, póki nic nie widział z powodu zbyt długiego przebywania na rozświetlonej sawannie nawet się nie rozglądał. Puścił zwierzynę i westchnął. Nim zebrał się na odwagę, by przemówić do zebranego tu towarzystwa (skądinąd póki co skrytego przed jego wzrokiem) postanowił dać sobie chwilę na uspokojenie oddechu.


RE: Grota Medyków - Inn - 16-03-2014

Przybyła tu razem z Lukiem, pomagając mu taszczyć zdobycz. Zatrzymali się na chwilę, aby usłyszeć od Felki, że ta nie zamierza wchodzić do Groty.
- Jak chcesz. - odparła krótko, z powrotem biorąc w pysk truchło. Nie będzie jej przecież zmuszać, prawda? Nawet się nie zastanawiała nad tym, czemu tamta tak bardzo nie chce wejść do groty.
Zobaczyła jednak Mako, który z niej wychodził. W ślepiach Inn pojawiła się iskierka zdenerwowania, kiedy go mijała. Szybko spuściła wzrok, nie mogąc mu patrzeć w oczy, kiwnęła mu jednak ledwo dostrzegalnie głową.
Przy samym wejściu minęli jeszcze samą królową, którą również obdarzyła krótkim skinięciem, jako że z racji dźwigania w pysku zwierzyny, nie mogła sobie na więcej pozwolić.
Razem z Lukiem puściła też zwierzynę i rozejrzała się po Grocie. Postanowiła go wyręczyć w zachęceniu ich do jedzenia, jako że on nic już nie mówił.
- Cześć. Jeśli jesteście głodni, to zapraszamy. - powiedziała jedynie, uśmiechając się blado. Dalej zdawała sobie sprawę z tego, że na zewnątrz znajdował się król, przez co robiło jej się słabo. Nie chciała się teraz na niego ponownie natknąć.


RE: Grota Medyków - Mako - 16-03-2014

Jego wcześniejszy brak zainteresowania osobą Felki przynosił konsekwencje w postaci Lwicy, która trzęsła się jak galareta.
Gdyby nic nie przeskrobała, to by się tak nie zachowywała – zaczął jeden głos
Ale nigdy wcześniej Jej tak nie olewałem – odparł drugi. - Poza tym nawet jeśli coś nabroiła, to nie musi być od razu...
Zdrada, proszę, nazywajmy rzeczy po imieniu.
Nawet jeśli, to wciąż moja przyjaciółka...
Czyli ona wie, że on wie, niedobrze. Musi to jakoś zmienić. - Oszukać Fel? Nie, nie, nie, odciągnąć prawdę – która może okazać się przykra – na dalszy plan. Przecież oficjalnie nic nie wie, ale z drugiej strony czego ma się spodziewać, posłańca ze świtu, jednego z Jej młodych, właśnie, to byłby dowód. No i jeszcze zostaje potwierdzenie Feliji.
- To jest podejście. Przeczeszemy północno-wschodnie tereny, ale najpierw zahaczymy o rzekę, widzisz jak wyglądam.
Tak, samo dojście na miejsce da im dużo czasu na rozmowę.
Vei ukazuje „to spojrzenie”. Rety, o co ona się znowu wkurza, przecież powiedział, że z Hewą ok, Piaskowej też się coś należy od życia. Rozmowa z Vei odeszła na dalszy plan, ponieważ były ważniejsze rzeczy, które nie mogły czekać, poza tym na dzień dzisiejszy miał już ponad stan Panny Vei. Opóźnienie rozmowy da Jej czas na wymyślenie nowych wymówek, ale taka persona jak ona z pewnością ma utkaną już całą pajęczynę kłamstw.
Gdy zobaczył Vasanti na wyjściu z groty, podniósł się tak jakby okrążając Różnooką, by w rzeczywistości stanąć między nią a Vei. Na jego pysku malował się względny spokój, ale w oczach... Zdecydowanie nie było w nich przyjemnego ciepła, raczej przeraźliwy chłód wymierzony w Vei. Aż dziw bierze, że Mako było stać na posłanie tak nieprzyjemnego spojrzenia, choć jeżeli zważy się na fakt iż chodziło o przyjaciela, to chyba zostaje w pełni usprawiedliwiony.
Im bardziej chciał zbliżyć się do Vei, tym bardziej oddalał się od Felki. Ze smutkiem stwierdził, iż kiedyś nastanie dzień, w którym będzie musiał coś postanowić i co najgorsze, żadna z decyzji nie będzie stała z nim w pełnej zgodzie.
Wtem Młody się otrząsnął. Chwila! Co on wyprawia? Gra, manipuluje, rzuca spojrzeniami niczym złymi urokami, coś nie jest w porządku. Teraz zbliża się do najgorszego z możliwych stanów rzeczy: odpowiada złością na złość. I gdzie to doprowadza?
Zerknął na Luka, który taszczył wraz z Inn zdobycz. Chcą ją oddać, to chwalebne. To dobro wróci do nich prędzej czy później. Trzeba przyznać, że o ile w pobliżu nie ma Bogina, to Luk może robić całkiem dobre wrażenie. Z czasem winien się zacząć tu czuć jak w domu, bo przecież o to chodzi, o wspólnotę, zrozumienie.
Gdy mijała go Inn, zdawało mu się, że Jej oczy były jakieś rozbiegane, tak jakby też się czegoś obawiała. Jego? Tym drobnym spotkaniem mógł wywołać taki zamęt? Niemożliwe. Powiódł wzrokiem za Zielonooką, by ku swemu przerażeniu zauważyć, że więcej trwogi było w Jej spojrzeniu przy nim, aniżeli przed Królową.
- Jak sama widzisz, rozstrzygnięcie pewnych kwestii musi zaczekać – rzekł na odchodne do Vei. Wstał i mijając Felkę dał Jej sygnał do wymarszu. Nie odwracał się za siebie, doskonale wiedział, że w tym momencie Vei ciska w niego nienawistnymi spojrzeniami, a w środku gotuje się aż tak, że Jej maska zobojętnienia chce wręcz pęknąć.
No Vei, prawie mnie złamałaś, prawie mnie zapętliłaś w tych rozmyślaniach... Prawie.

[z.t.]


RE: Grota Medyków - Felija - 17-03-2014

Lwica pospiesznie pokiwała łbem. Teraz nie pozostawało jej nic innego jak podążyć za Mako i przekonać się, jak on przedstawi całą sprawę. Ile będzie musiała wytłumaczyć? Czy w ogóle da jej dojść do głosu? Modliła się w duchu do wszelkich bytów, w które istnienie zwykle powątpiewała, by tylko przypadkiem nie natknęli się na Akirę. To by tylko niepotrzebnie skomplikowało i tak już mocno zagmatwaną sytuację.
Oho, a oto i Vei raczyła się zjawić. Beżowa zmarszczyła brwi, niespokojnie zerkając na tamtą. Nie podobała jej się ta mina. Jedynym dającym pewną ulgę aspektem pojawienia się tego nieoczekiwanego świadka był fakt, że z jakichś powodów królowa nie wtrącała się do ich rozmowy. Owszem, różnooka sama chciała się z nią skonfrontować, jednak skoro Mako ją wyręczył, to teraz nie miało to większego sensu. Albo jedno, albo drugie - w żadnym razie oboje naraz!
Gdy uwagę czarnogrzywego zajęła Vasanti, Felija podążyła wzrokiem za pozostałą dwójką Lwioziemców.
- Dzięki! - zawołała niemalże z radością.
Był to, dosłownie rzecz biorąc, znak wdzięczności za wyręczenie jej w zataszczeniu antylopy do samej groty. W praktyce jednak dziękowała za cały czas, który było jej dane z nimi spędzić, podczas którego ją wspierali i nie pozwolili jej pogrążyć się czarnej rozpaczy... Nawet jeśli mowa o bardzo krótkim okresie. Musiała teraz podziękować, bo później, cóż, może już nie zyskać okazji ku temu.
Powróciła spojrzeniem do lwa. Idą, tak?
Skinęła łbem królowej, na chwilę moment łapiąc jej wzrok.
Zaraz zacisnęła powieki, a gdy otworzyła je z powrotem, już szła tuż obok brązowego. To nic, że śmiertelnie bała się każdego słowa, jakie miała usłyszeć z jego pyska. Lepsze to niż choćby najkrótsza rozmowa z tamtą.
Felka dałaby głowę, że lód spojrzenia Vei ugasiłby pożar.

Z/t


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 17-03-2014

Ruda odprowadziła dwójkę Lwioziemców łagodnym uśmiechem. I choć nie rzekła słowa ku nim, to zdobyła się na skinięcie łbem. Oto i wzorowi członkowie stada - uprzejmi, uczynni, oddani władzy. Tak. Z Inn miała już niejednokrotnie do czynienia, ale za to niejaki Luk przykuł jej uwagę. Gdy tylko czarnogrzywy opuści to miejsce, ona chętnie się z tamtym... Zapozna...
Kiedy Mako wreszcie zainteresował się jej osobą, Vasanti doznała głębokiego rozczarowania. Początkowo uniosła brwi w zdziwieniu, by zaraz przybrać zobojętniałą minę i fuknąć złowrogo.
Nic na to nie rzekła. Szkoda słów na podobne zagrywki. Co on sobie wyobrażał? Że z nią wygra? O, nie, mój miły. Szybko się uczysz, acz w tej konkurencji nie stanowisz dla niej żadnego zagrożenia.
Na odchodnym potraktowała beżową podobnym wzrokiem, jakiego ona doznała od jej 'przyjaciela'.
Ile ruda jeszcze wytrzyma z zielonookim? Z każdą chwilą jej prognozy traciły na optymizmie.
Gdy tamci wreszcie zniknęli jej z oczu (chwała niebiosom i wszemu stworzeniu!), mogła pozwolić sobie na krótki komentarz.
- Zaiste, królu - wysyczała cicho, po czym wstała, odwróciła się na pięcie i bezceremonialnie wparowała do groty.
Tam rozejrzała się z szerokim uśmiechem, odsłaniającym jasne kły. Była u siebie, toteż czuła się tak pewnie, jak to tylko było możliwe. Skierowała swe kroki ku nieco zdezorientowanej parce.
- Deme, Inn. Jak ci się wiedzie? - zagaiła przyjaźnie, mimo iż wcale nie oczekiwała z jej strony żadnej konstruktywnej odpowiedzi.
Następnie zaczęła lustrować Luka z uprzejmym zainteresowaniem.
- Deme, Luk. Wcześniej było nam dane na siebie trafić, więc pozwól, że teraz powitam cię w naszych szeregach. Jestem Vei, królowa tych ziem - oznajmiła z błyskiem w oku.
Raz jeszcze schyliła łeb, tym razem na trochę dłużej, jakby się kłaniając. Spoglądała na nich spod grzywki, wyraźnie rozbawiona.
- Pomagam Mako w obowiązkach władcy - dodała, wyprostowawszy się.
Wtedy dopiero przypomniała sobie o celu ich przybycia.
- Bardzo wam dziękuję za jedzenie. Hatima właśnie dostała od Mako, ale może lwiątka zgłodnieją po zabawie...
Nie dało się nie zauważyć rozchichotanych Nighti i Alay. Słodkie maleństwa.


RE: Grota Medyków - Tabia - 17-03-2014

Po wejściu do groty Inn Luk usiadł na ziemi. Całe szczęście zielonooka wyręczyła go, uf, już klecił co by tu powiedzieć, kiedy po prawdzie wtpił, by zdołał z siebie coś wydukać... Zdążył przyzwyczaić wzrok do ciemności i pobieżnie obiec wzrokiem po zebranym tu towarzystwie. Nim jednak zdążył jakkolwiek się przedstawić, przywitać, ogarnąć, gwałtownie odwrócił łepek w stronę dochodzącego doń głosu rudej lwicy. Na dźwięk słowa "królowa" bursztynowe oczyska powiększyły się, a mordka zacisnęła. UMMMM. Tak go lustrowała, tak badała, a on taki "Luk", taki "Luk" po prostu! Nic specjalnego, ot kupa jasnych kłaków, wielkie serce i nieskończone pokłady chęci niesienia innym pomocy.
Nisko uchylił łeb w nieśmiałych geście (ponownego) przywitania. Trwał tak przez chwilkę, po czym uniósł wzrok i wyprostował się powoli.
- Bardzo mi miło - dobył się z jego gardzieli ciepły, stłumiony nieśmiałością głos. - Cieszę się, że mogłem pomóc. Wczoraj nad Słoneczną Rzeką zostałem... zaproszony do Waszego stada. Gdyby nie Felka... ja... nie wiem, jak się jej odwdzięczę.
Nie czuł się godny wypowiadać zbyt wiele słów w obecności Vasanti, więc zamilkł, chociaż na język cisnęło mu się mnóstwo komplementów na temat beżowo-szarej lwicy. Postanowił zatrzymać język za zębami i nieśmiało spojrzeć na zebrane tu maluchy. Nie chciał męczyć chorych zbyt długo, marzył o tym, by przestać się im narzucać ze swoją osobą... chociaż, co by nie mówić... młode nie wyglądały na bardzo chore. Podobnie dwie lwice. Cóż, Luk medykiem nie był, ale na umierające nie wyglądały, co go ewidentnie pokrzepiło.


RE: Grota Medyków - Inn - 19-03-2014

Dlaczego nie bała się królowej, skoro taki przeraźliwy strach zaczął w niej wzbudzać Mako? Być może dlatego, że jeszcze nie powiedziała jej, że chce z nią porozmawiać, a być może i przez starodawne poglądy, że to król decyduje o losie członków stada? Albo też zwyczajnie przestała póki co o tym myśleć, gdy tylko Król znikł jej z oczu, co było bardzo prawdopodobne.
- Deme, Królowo. - odpowiedziała teraz swobodnie już, skoro nie miała niczego w pysku. Zanim odpowiedziała na pytanie Vasanti, minęła dłuższa chwila. Bo co ma powiedzieć? Zastanowienie się nad tym faktem trochę jej zajęło.
- Ostatnio coraz rzadziej widzę członków stada. Poza tym nic nowego się nie wydarzyło. - odpowiedziała jej, zgodnie zresztą z prawdą. To było ciekawe w sumie, że przecież Inn przebywała większość czasu na terenach Lwiej Ziemi, a tak trudno jej było trafić na Lwioziemców. Może dlatego, że wcale ich nie szukała?
Informację o Mako wolała zachować dla siebie, bądź też na chwilę obecną zapomniała o istnieniu Króla. Albo jedno i drugie.


RE: Grota Medyków - Akira - 19-03-2014

Młody szedł, prowadząc młodego Tobo za sobą. Codzienny deszcz, tak charakterystyczny dla pory deszczowej w Afryce, zmusił oboje do znalezienia schronienia. Akira poczuł ulgę, gdy dostrzegł grotę niedaleko zdając sobie sprawę, że szary mógłby narzekać na deszcz, gdyby razem go zastali. Właśnie z tego powodu, pomimo tak wielu nauk, zapomniał być uważny. Zapomniał, jak ważnym było unikanie dorosłych lwów. Zapach ziół uderzył go w nozdrza i przypomniał o grocie, w której kiedyś mieszkał, jednak Akira zbagatelizował ten fakt czym prędzej zmierzając w tamtą stronę i, mając okazję, wchodząc do środka.
A potem? Zamarł. Zamarł dostrzegając trzy nieznane lwy, z czego jeden był samcem. Tak, zdecydowanie nie ufał dorosłym samcom. Nie mógł się poruszyć, rozsądek zakazał mu odwrócenia się tyłem, a instynkt podpowiadał, by zaczekać na ruch tutaj obecnych.


RE: Grota Medyków - Koho - 20-03-2014

Szedł posłusznie za Akirą, choć zmęczenie dawało się już malcowi we znaki. Czuł, że od tego ciągłego chodzenia zaczynają boleć go łapki i głód znów zaczął odczuwać, bo przecież malcy powinni jeść częściej z racji tego, że rosną no i to, że długa wędrówka również wzmaga apetyt. Poza tym czuł się senny. Lwiątka powinny często drzemać przecież w przerwach między zabawą i nauką.
Szedł tak ślepo za młodym lwem, że nie zauważył iż ten się zatrzymał, więc rąbnął o jego łapę i odbił się.
- Auć.. - zaskomlał cicho, by za chwilę potrząsnąć łepkiem, wstać i podejść bliżej. Wówczas do jasnych, fiołkowych oczu dotarł widok trzech dorosłych, lwich sylwetek. Najpierw dostrzegł dużego samca, więc zatrząsł się odruchowo. Wciąż pamiętał spotkanie z tamtym dorosłym samcem, ale za chwilę dostrzegł też, że towarzyszyły mu dwie lwice. Podniósł więc automatycznie łepek nieco wyżej by się im przyjrzeć. Żadna z nich nie przypominała mamy, ale Tobo sądził, że pewnie chociaż lwice są milsze. Uśmiechnął się więc krzywo do nich.


RE: Grota Medyków - Alayike - 20-03-2014

Uśmiechnęła się do króla, widząc iż ten nie stawia oporu. Po chwili jednak dostrzegła niezadowoloną minę królowej. No tak, może nie zachowała się za dobrze, jednakże przecież trzeba było pomóc Mako, czyż nie? Westchnęła, po czym ruszyła z jedzeniem do groty, a następnie położyła je przed zebranymi. Przyjrzała się nowo przybyłym, których nie miała jeszcze szansy poznać.
-Deme, jestem Alayike, córka Hewy- przedstawiła się z uśmiechem na ustach, po czym zerknęła na mięso. Cóż, była trochę głodna... jednakże skoro nikt nie jadł póki co, postanowiła jeszcze zaczekać. Nie chciała znów narazić się królowej, której już i tak sporo podpadła. Przyglądała się po prostu reszcie, oraz słuchała uważnie, by poznać oraz zapamiętać nowo poznane lwy.


RE: Grota Medyków - Vasanti Vei - 20-03-2014

Vasanti powoli pokiwała łbem na słowa samca. Nic nie wyrzekła, poprzestając na podtrzymywaniu kurtuazyjnego uśmiechu. Miała świadomość, że jeśli chciała zyskać sobie sympatię Lwioziemców, nie mogła otwarcie krytykować ich przyjaciół, nawet jeśli byłoby to jak najbardziej uzasadnione. W tym przypadku jej osobiste zdanie na temat beżowej musiało odejść na dalszy plan.
Zmarszczyła brwi, przeniósłszy wzrok na Inn.
- To niedobrze - stwierdziła z niesmakiem. - Trzeba będzie zorganizować zebranie w najbliższym czasie... Pewnie nie widziałaś ostatnio Hasiry? Nie udaje mi się na nią trafić, a nie ukrywam, że dobrze by było odciążyć Hatimę przy opiece nad lwiątkami...
Wtem ruda podniosła uszy, momentalnie zwracając łeb w stronę wylotu groty. Liche promienie słoneczne były teraz skryte nie tylko za warstwą chmur, ale także zasłaniały je dwie postacie. Jedna z nich idealnie wpasowywała się w poruszoną przez Vei kwestię.
Królowa podeszła bliżej obcych, łypiąc z ukosa na Alayike. Z cicha wierzyła, że lwica powstrzyma się od niepotrzebnych wtrąceń, ale wśród Lwioziemców niczego nie można być pewnym.
Zatrzymała się naprzeciw nich, omiatając ich uważnym spojrzeniem. Podrostek i lwiątko. Żadne to dla niej zagrożenie, nawet pomijając fakt obecności kilku innych Lwioziemców.
- Deme, przybysze - przywitała ich, przybrawszy stosunkowo pogodny wyraz pyska. - Czemuż zawdzięczam obecność paniczów na terenie Stada Lwiej Ziemi?
Jej słowa nie brzmiały jak oskarżenie, a raczej swobodne zapytanie.


RE: Grota Medyków - Tabia - 20-03-2014

"Deme", "deme", "deme"... cóż to u licha znaczy "deme"? Będzie musiał się czym prędzej dowiedzieć! Póki co niespokojnie wodził wzrokiem po zebranych w grocie lwiskach, starając się, by nie umknął mu żaden ważny szczegół. Ledwo zanotował wejście do jaskini dwóch nowych lwiątek, kiedy usłyszał słowa Alayike, skierowane w jego stronę. Zwrócił łeb w kierunku młodej lwicy.
- Witaj, Alayike - odpowiedział jej z promiennym uśmiechem. Czuł się wyjątkowo dobrze przyjęty przez ogół Lwioziemców. Kontynuował cicho, tak, aby nie zakłócać odpoczynku nikomu znajdującemu się w grocie: - Jestem Luk, miło mi cię poznać.
Córka Hewy? Hm... a czy jego rodzina była teraz ważna? Co powinien dodać...? Jak się zidentyfikować? Te i mnóstwo innych pytań wywołało na jego pyszczku wyraz delikatnego zmartwienia. Patrzył na niebieskooką jeszcze przez chwilę, lecz nie zdecydował się podjąć kolejnego kroku. W końcu zerknął na witającą dzieciaki Vasanti, po czym ostatecznie zdecydował się na opuszczenie tego miejsca. Wykonał polecone mu zadanie i bardzo chętnie usunąłby się teraz gdzieś na bok.
- Chyba pora na mnie... nie chciałbym przeszkadzać chorym - zwrócił się do Inn prawie szeptem - a i zjadłem już wystarczająco. Chcesz zostać tutaj?
W ostatnim pytaniu wyraźnie brzmiała nutka zawodu. W końcu co to za frajda włóczyć się samemu po sawannie, kiedy można mieć za towarzysza kogoś tak sympatycznego, jak Inn? Poza tym bardzo chętnie dowiedziałby się od kogoś co owo "deme" oznacza, a któż mógł o tym wiedzieć więcej niż lwica, która przed chwilą tego zwrotu użyła?