Król Lew PBF
Grota Medyków - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Grota Medyków (/showthread.php?tid=371)



RE: Grota Medyków - Firrael - 25-07-2016

Otwarte tereny to straszna sprawa, co Firrael uświadomił sobie po raz kolejny, gdy Samiya ciągnęła go ze sobą długi kawał drogi przez ziemie ubogie w drzewa. Wiatr hulał bez opamiętania, rozmywając wszystko, co stanowiło obraz świata dla ślepca. Stopniowo konwertował się pod nowe warunki, ale nie było to takie proste.
Nie odstępował od serwalki, bo była najlepszym punktem odniesienia dla jego orientacji w terenie. Pustułka obserwowała ich z daleka. Była świadoma, że Firrael na razie nie potrzebuje jej pomocy. No i niewątpliwie chciała się nacieszyć przestrzenią.
Po jakimś czasie lwie zapachy zaczęły się nasilać. Byli już blisko celu. Kolejne lwie stado, które przyszło mu odwiedzić. Swoją drogą, zastanawiał się, czy inne zwierzęta nie opanowały sztuki medycznej. A może po prostu, tutaj na zewnątrz liczyły się tylko lwy? Chory świat.
Grota medyka miała bardzo wyraźny zapach. Lwia sierść, suche rośliny i krew. To ostatnie wydawało się nawet świeże. Młoda medyczka weszła jako pierwsza, by wybadać sytuację. Tymczasem Jicho wróciła, by wylądować na lędźwiach rudego. Po chwili oczekiwania Firrael sam wkroczył do jaskini. Tutaj jego zmysły działały bardzo wyraźnie. Oprócz Samiyi zarejestrował obecność dwóch dorosłych lwów i grupkę młodych. Pewnie rodzina.
- To nic naglącego. - Wtrącił i kiwnął głową na przywitanie. Zapach świeżej krwi, a także reakcja jednego z lwiątek sprawiały wrażenie, że tutejszy uzdrowiciel jest czymś zajęty.
Wyglądało na to, że Samiya znała obecną tu lwicę. Firrael zostawił jej całą rozmowę. Mógłby mówić sam za siebie, ale nie znał się na medycynie. Może akurat serwalka ma coś mądrzejszego do powiedzenia niż "Szukamy leku na ślepotę".


RE: Grota Medyków - Samiya - 26-07-2016

No i patrzcie, gdy tylko tu przybyła, zaatakowała ją mała, śliczna lwiczka. Sami uśmiechnęła się do niej, pokazując, że nie ma złych zamiarów.
-Spokojnie, kruszyno. Nie mam zamiaru męczyć twojego braciszka. - powiedziała, łagodząc swój głos.
Kimkolwiek by był ten jej braciszek. Pewnie to jedno z tych opatulonych okładami lwiątek. Serwalka zerknęła na poturbowanego samczyka w głębi groty. Nie dało się ukryć, że nie wyglądał najlepiej.
W tym czasie w grocie pojawił się i Firrael, wraz z nieodłączną Jicho. Samiya kiwnęła głową, przytakując jego słowom.
-Jestem medykiem stada Srebrnego Księżyca - podniosła łapę i położyła ją na własnej piersi, jakby podkreślając swoje słowa - Na imię mam Samiya - dodała jeszcze po chwili zawahania. W końcu złota mogła pamiętać jej miano - choć jej imię wyleciało Sami z głowy - ale reszta jej nie znała.
-Wraz z moim towarzyszem Firraelem poszukuję sposobu na wyleczenie ślepoty. Dlatego też odwiedzam innych medyków czy znachorów, którzy mogą mieć większą wiedzę niż ja. - zakończyła gładko.
Nie było co owijać w bawełnę. Miała konkretny cel, który chciała osiągnąć a złota albo mogła jej w jakiś sposób pomóc, albo rozłożyć bezradnie łapy. Samiya spojrzała wyczekująco na lwicę.


RE: Grota Medyków - Milele - 26-07-2016

Przestraszyłam się gdy usłyszałam głosy obcych. Zwłaszcza, że żadne z przybyszów nie pachniało jak lew. Skuliłam się. Bałam się, że mogą to być istoty, które zrobią krzywdę mnie lub mojej rodzinie. Po przeżyciach z Paxem moja ufność gwałtownie zmalała.
Ponieważ mama nie zwróciła na mnie uwagi, a co gorsza wstała, nie wiedziałam co robić. Moje pytanie wiele dla mnie znaczyło, ale nie chciałam jej przeszkadzać w rozmowie. Ale musiałam się wszystkiego dowiedzieć.
- Mamo? - powiedziałam z naciskiem, głośno i wyraźnie. - K-i-m b-y-ł-a S-e-r-e-f-i?
Jeśli mama nadal będzie mnie ignorować, krzyknę.


RE: Grota Medyków - Vincent - 27-07-2016

-A czym została spowodowana?-
Zapytał samiec, tak jakby trochę "nie grzecznie" się wtrącając w rozmowę. A może i jeszcze nie rozmowę, jeśli Ayumi nie zdążyła odpowiedzieć? No cóż, nieważne. Był świadom tego, że może zostać za to zganiony. Chciał jednak pomóc, może coś uda mu się poradzić. Jeśli chcę się wyleczyć chorobę, trzeba znać jej przyczynę. To jest najprostsza droga do znalezienia jakiejkolwiek odpowiedzi na pytanie serwali.
-Jestem znachorem. Nie bez powodu wtrącam się w rozmowę. Jeśli to bardzo panie zdenerwowało, przepraszam. Chciałbym jednak jakoś pomóc.-
Odparł spokojnie.


RE: Grota Medyków - Omara - 28-07-2016

Usłyszawszy odpowiedź ze strony serwalki, tylko westchnęła smutno.
- Ech, też chciałabym to wiedzieć. Moja córka... - i tu wskazała łbem na Milele.
- ...też jest niewidoma wskutek wypadku. Jad węża - odparła. Ostatnia część jej słów, powinna odpowiednio nakierować cętkowaną i pozwolić jej się domyśleć o co chodzi.
Gdy Vincent się odezwał, ta wbrew jego wewnętrznym obawom, odetchnęła z ulgą. Sama była dość młodą medyczką, a mając przy sobie znachora ze znacznie większym doświadczeniem od swojego, uznała, że nie zaszkodzi skorzystać z jego porad.
Gdy Milele głośno zaznaczyła swoją obecność swoim pytaniem, ta natychmiast odwróciła się w jej stronę.
- Nie słyszałam cię, kochanie. Przepraszam - rzekła do niej przepraszającym tonem. W sumie troszkę ją zdziwiło, że jej najmłodsza latorośl pytała się o Serefi, która, swoją drogą, była babką Ayumi od strony matki. Skąd jednak przyszło jej do głowy właśnie to imię?
- Serefi to twoja prababcia. Jak będziesz chciała, to pewnego dnia opowiem ci więcej o niej i również o twojej babci, a mojej mamie - odpowiedziała o niej pokrótce. Uznała, że to nie był odpowiedni moment na to, żeby teraz mówić jej o całej rodzinie. Na to wolała wybrać znacznie spokojniejszy moment. Sama niebieskooka nie znała swojej babci, gdyż ta zmarła na długo przed jej narodzinami. Słyszała o niej tylko z opowiadań...


RE: Grota Medyków - Milele - 28-07-2016

Gdy mama wreszcie zwróciła na mnie uwagę, uśmiechnęłam się.
- Nic nie szkodzi - stwierdziłam. Odpowiedź mamy mnie usatysfakcjonowała. Nareszcie wiem, kim jest Serefi. No, teraz czas na najważniejsze.
- Wiesz co? - zaczęłam. - Dowiedziałam się, że Serefi jest moim Duchem Stróżem. Czym dokładnie jest Duch Stróż, mamo?


RE: Grota Medyków - Kasill - 28-07-2016

Samczyk uśmiechnął się do siostry i podciągnął się do kawałka skóry, który mu przyniosła i położył się na nim. Zrobił miejsce również Logan. Kasill był obolały i miał ochotę zasnąć i się nigdy nie obudzić, ale był najstarszy w miocie i był odpowiedzialny za swoje rodzeństwo. Przynajmniej tak to odbierał. Słuchał co się dzieje w grocie, ale jak przez sitko.
- Logan zostaw ją nic mi nie będzie - upomniał siostrę odwracając głowę w stronę samiczki i serwalki. Potem położył głowę na łapach i zamknął oczy. Poprawił jeszcze łapy co nie obyło się bez bólu więc jęknął. Po czym zapadł w głęboki sen.


RE: Grota Medyków - Firrael - 29-07-2016

Samiya przedstawiła się, po czym przeszła od razu do sedna. Oczekiwanie na reakcję uzdrowicielki było dla rudego najdłuższymi sekundami życia. Ciężko było uwierzyć, że usłyszą: "Drobnostka, lek na ślepotę jest bajeczne prosty do przygotowania"; ale Firrael nie chciał dusić nadziei w pozytywny obrót sprawy. W każdym razie pierwszy odezwał się lew, bo lwica została zagadana przez jedno z lwiątek. Wyglądało na to, że samiec też się zna na rzeczy. A jego pytanie podtrzymywało nadzieję. Bo w końcu zabrzmiało to tak, jakby się zastanawiał, która recepta będzie najlepsza na przypadłość złotokota.
Słowa stadnej uzdrowicielki uświadomiły mu kilka rzeczy. Nie wiedziała jak im pomóc. Prawdopodobnie samiec nie był jej partnerem (bo on zdawał się coś wiedzieć na temat uzdrawiania ślepoty). No i jedno z kociąt podzielało jego kalectwo. Rudy szybko zorientował się o które chodzi i chwilowo skupił na niej swoje zmysły. Mówiła o jakichś duchach stróżach. Zrobiło mu się jej żal. Nie dość, że jest niewidoma, to jeszcze wierzy w jakieś zjawy. Dobrze, że ma rodziców, bo sama sobie nie poradzi. Być może Firrael nie wziął pod uwagę, że jest młodsza niż on, gdy stracił wzrok. Jednak z autopsji wiedział, że aby przetrwać bez wzroku, trzeba być silnym.
W końcu zwrócił swój łeb ku znachorowi. Cóż za ironia, że aktualnie to on jest jego największą nadzieją na odzyskanie wzroku. Grzywiasty samiec. Podobny do tych, którzy puszyli się i panoszyli po dżungli, jakby należała do nich. Lwy i ta ich chciwość, żądza przywłaszczania. Złotokot przełknął wszelkie uprzedzenia, bo tego wymagała sytuacja.
- Trudno mi wyznaczyć, kiedy to się zaczęło. - Oznajmił. - Nie był to żaden fizyczny uraz, ani kobra. Po prostu. Zorientowałem się, że wszystko, co widzę, nie ma wyraźnych kształtów. Pogłębiało się to z dnia na dzień. Światło zaczęło mnie razić. Później pojawiły się plamki, które zawężały moje pole widzenia i narastały, aż pochłonęła mnie całkowita ciemność. Stało się to, gdy byłem zaledwie po mojej pierwszej porze deszczowej. - Wyjaśnił. Pustułka zaćwierkała smutno. Kot był daleki od rozpłakania się, czy żalenia, ale ton głosu miał markotny. Po prostu irytowało go, że spotkało go coś takiego. I to tuż po zgubieniu rodziny. Opowiadając rozdrapał stare rany, z którymi zdążył się pogodzić. Ze ślepotą dało się żyć, ale zdecydowanie lepiej żyje się ze sprawnymi oczami.


RE: Grota Medyków - Samiya - 29-07-2016

Z pewnym napięciem oczekiwała odpowiedzi złotej lwicy. Jednak to ciemny lew ją zaskoczył, mówiąc jako pierwszy. Spojrzała na niego z zaskoczeniem, ale pokręciła lekko głową, gdy przeprosił. W końcu przybyła tu poznać odpowiedzi i opinie innych medyków. Ale słowa złotej też ją zaskoczyły. Sami przeniosła wzrok na jasną lwiczkę i zrobiło się jej żal tej małej.
- Saidia maskini - mruknęła cicho, ze współczuciem.
Cóż za tragiczny wypadek. Węże zazwyczaj odznaczaly się niezwykłą prędkością i zręcznością. Niektóre koty, takie jak serwale, mogły się z nimi mierzyć, ale nie lwiątka!
Mała wspomniała coś o duchu stróżu, co Sami zainteresowało. Z chęcią nawiazalaby dłuższą rozmowę z małą czy jej matką, ale po chwili odezwał się Firrael, i to na nim całkowicie skupiła swoją uwagę. Ona sama dopiero teraz usłyszała całą historię. Milczała, dając rudemu i lwom rozmawiać spokojnie.
Zastanawiała się, jak to jest. Z dnia na dzień tracić sprawność tak ważnego zmysłu, mieć świadomość nieuniknionego, powoli zatracac się w ciemności. I już nigdy nie ujrzeć słońca, chmur, trawy, drzew, innych zwierząt, Księżyca... Opuściła swój wzrok na kamienną posadzkę.

/tak jak pisałam w nieobecnosciach, nie będzie mnie do 8 sierpnia. Najlepiej omijajcie moją postać :p


RE: Grota Medyków - Vincent - 29-07-2016

Vincent z uwagą słuchał historii złotokota, na którego popatrzył, kiedy zaczął mówić. Szybko zrozumiał, że to on szuka pomocy. Skupiając się na historii chorego z każdym kolejnym słowem lew marszczył brwi ku górze w zmartwieniu. Gdy skończył, spojrzał na Ayumi, westchnął ciężko i pokręcił głową na boki, dając jej tym samym zrozumienia, że jemu już nie da się pomóc.
-Gdyby to był uraz głowy... Byłaby na to rada...-
Zaczął powoli i spokojnie, zerkając na złotokota.
-Ale na to, o czym mówisz, niestety nie ma lekarstwa...-
Wyrzucił z siebie z ciężkim sercem, kuląc po sobie uszy i przymykając oczy. Czuł się potwornie, miał wrażenie, jakby odmawiał mu pomocy. Miał świadomość tego, że nieważne jakby się starał i tak nie mógłby mu pomóc. Samo słowo "nie" w tym temacie smuciło samca.
-Wybacz mi. Ja... Ja nie znam na to recepty. Bo takowej nie ma...-
Dodał na koniec.


RE: Grota Medyków - Logan - 30-07-2016

Burkała na Serwala głucho, zamiatając kitką ziemie za sobą. Nigdy przedtem nawet nie myślała o walce na serio, była jednak gotowa pogryźć i podrapać Sam,po jej słowach jednak jakby trochę się uspokoiła. Dziecięca naiwność i ufność. Cupnęła na zadku i zwiesiła łebek zerkając na braciszka. - No dobsie.. ale będę cie teraz pilnować, w.. w rasie czego, bo masz odpoczywać i ni wolno ci walczyć.- Stwierdziła stanowczo i kiwnęła głową.
Słuchała ponadto słów reszty, więc ta mniejsza w ciapki była Medykiem jak mama? Tamten duży lew też, nadęła polisie. - Też będe medykiem jak dorosnę. I.. będe bardzo dobrym medykiem!- Orzekła na głos, była pewna że uda się jej znaleźć lekarstwo na chorobę siostry. Po raz kolejny przyrzekła sobie że właśnie tak zrobi.


RE: Grota Medyków - Firrael - 31-07-2016

Rudy czekał na osąd znachora pełen obaw, ale także ze szczyptą nadziei. Jednak z każdym kolejnym słowem ta nadzieja gasła. Lew nie owijał w bawełnę. Wydał na niego wyrok, bez jakichkolwiek wątpliwości. Nawet nie spekulował nad tym, czy może istnieje medyk, który potrafi uzdrawiać ślepych. "Nie ma na to lekarstwa". Definitywnie i bezsprzecznie. Choć to pasowałoby do opinii złotokota o lwach - uważają się za najlepszych, więc jeśli oni czegoś nie potrafią, to nikt nie potrafi. Ale Firrael był zbyt zawiedziony, by zajmować się tym wnioskiem.
Przez chwilę miał uchylone wargi, jakby chciał dopytywać, walczyć o swoją nadzieję i cel, ale ostatecznie westchnął z rezygnacją, a jego pysk przybrał frustrująco chłodny i stonowany wyraz.
- Rozumiem. Dziękuję, że otworzyłeś mi oczy. - Z tą jakże ironiczną sentencją, odwrócił się i wyszedł z dumnie uniesioną głową. Choć czuł się paskudnie, to nie miał zamiaru pokazywać lwom, że jest załamany. Musiał być silny lub przynajmniej na takiego wyglądać.
Gdy tylko znalazł się na zewnątrz, zaczął kląć pod nosem. Co on sobie właściwie wyobrażał? Jak mógł dać się namówić na tak głupią wyprawę? Jak mógł uwierzyć, że lwy okażą się do czegoś przydatne i przywrócą mu wzrok? Ta wizyta była dla niego zimnym deszczem. Pora się obudzić i wrócić do dżungli, gdzie jego miejsce.
Mimo wszystko nie mógł się ruszyć z miejsca. Musiał jeszcze podziękować Samiyi. Za to, że tak wiele zrobiła, by mu pomóc. Część umysłu podpowiadała mu, że to wszystko jej wina. Z drugiej jednak strony zawiódł sam siebie. Powinien być bardziej stanowczy w odmawianiu i zdecydowanie musiał pozbyć się swojej naiwności. Medyczka dała mu nadzieję, bo jej na to pozwolił.


RE: Grota Medyków - Omara - 31-07-2016

Zlotosierstna lwica niestety musiała ze smutkiem stwierdzić rację Vincenta. Wyraźnie dostrzegła ten smutek i zawód jaki odczuwał Firrael, mimo iż starał się tego okazywać. Ze wspolczuciem i w milczeniu wpatrywała się w kota który wyszedł na zewnątrz. Te słowa musiały być dla niego wyjątkowym ciosem.
Zaraz...czy to oznaczało też to że i Milele do końca życia była skazana na ślepotę?
- Vincencie, proszę, powiedz mi, czy moja córka też nie będzie widziała? - spytała szeptem z nadzieją w głosie, przy okazji zagarniając Logan łapą do siebie i obejmując. Milele straciła wzrok w inny sposób niż Firrael, może w tym przypadku uda się coś na to zaradzić...


RE: Grota Medyków - Vincent - 02-08-2016

Vincent poczuł się okropnie, dostrzegając zawód na pysku złotokota. Skulił po sobie uszy i pochylił łeb ku dole, wbijając wzrok w skrawek ziemi między jego łapami. Nie chciał patrzeć na jego odejście. Gdy jednak do jego uszu dotarło pytanie Ayumi, lew uniósł na nią swoje spojrzenie. Z kolejnym ciężkim westchnięciem pokręcił łbem na boki.
-Nie... Gdyby to był uraz głowy, ślepota przeszłaby sama... Ale jeśli to jad...-
Ściągnął brwi, zerkając na małą Miele, siedzącą zaraz obok łap lwicy. Potem ukradkiem zerknął na Logan i uśmiechnął się smutno. W duchu życzył jej powodzenia z całego serca.


RE: Grota Medyków - Logan - 05-08-2016

Przysłuchiwała się rozmowie dorosłym, atmosfera była wyraźnie dołująca i nawet mały głupiutki kociak mógł wyczuć że jest po prostu źle. Na pyszczku Logan zagościła ekspresja odzwierciedlająca dosadnie całą tą beznadzieję.. acz.. była to Logan, nie jakiś dołujący się lew. Dzielna i uparta, może niekoniecznie mądra, bo w końcu była ledwie 2 miesięcznym szkrabem. Zmarszczyła brwi gniewnie.
- Nie.. P-po prostu nie umieź!- Ryknęła piskliwym głosikiem, co ten Vincent tu opowiada? To że on nie zna lekarstwa, ani mama, ani tamta Serwalka nie oznacza że ono nie istnieje. Po prostu mieli za mała wiedzę, za mało umieli.
To co ja tak naprawdę zdenerwowało to to, że wszyscy już się poddali i skreślili jej siostrę, nie umiała ubrać tego dobrze w słowa, z oczu pociekły jej łezki.
- ..i nie umieź się przyznaś..- Dokończyła rozedrganym od emocji głosem i odwróciła się od nich żeby wybiec z groty. Miała już dosyć siedzenia z nimi, nie pomagali, wszystko było tylko coraz bardziej beznadziejne i nawet jeśli starała się zachować spokój nie mogła już.
To za wiele dla małego lwiątka.
Wdrapała się na bardzo pochyły pień i weszła do płytkiej dziupli- bardziej będącej dołkiem po gałęzi żeby sobie popłakać w samotności.