Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Tyrvelse - 12-06-2015

Tap. Tap. Tap.
Miarowe uderzenie lwich łapek było tłumione przez miękką trawę. Mały samiec biegł równo, a raczej truchtał.
Nie biegł bez celu, skądże. Cel miał, i to ważny.
Odnaleźć matkę.
W końcu przystanął i rozejrzał się po okolicy. Wydawała mu się znajoma... Lecz kiedy ojciec go zostawił, był przecież małym oseskiem! Lekko zdezorientowany, usiadł, by pomyśleć.
Miał na imię Tyvelse. W skrócie: Tyr, lub Velse - jak kto woli. W tej chwili najbardziej pragnął wrócić do Hymir i łamiącym się głosem poskarżyć, że znowu mu coś nie wyszło. Ona by go przytuliła, pocieszyła i pomogła radą.
Westchnął.
Ale przecież to ona mu poradziła odnaleźć matkę. Tłumaczyła, że nie jest odpowiednim opiekunem dla lwiątka, choć on miał zgoła inne zdanie. Mówiła, że nie potrafi nauczyć go jak być lwem, jak polować... A przecież gdzieś tam czeka na niego mama, która na pewno go szuka.
Hymir widziała, jak szary, bliznopyski lew zamordował jego ojca. Widziała też, jak tata chował go w jakiejś norze - tak go znalazła i przygarnęła.
Dzięki temu Tyr przynajmniej choć trochę się orientował, gdzie rozpocząć poszukiwania. Problem polegał na tym, że nie miał bladego pojęcia, jak wygląda jego matka. Znał tylko jej zapach... I jego siostry.
Miał siostrę - a przynajmniej pamiętał, że koło niego zawsze była jeszcze jedna puchata kulka.
Małemu zachciało się płakać. To był najgłupszy pomysł, o jakim słyszałem - pomyślał. Kto wysyła siedmiomiesięczne lwiątko na poszukiwanie rodzica?! Brązowy schował pysk w łapach, ogarnięty smutnymi myślami.


RE: Ogród - Maoni - 13-06-2015

Nie była w Oazie, odkąd straciła partnera i syna. To przepiękne miejsce nosiło w sobie zbyt wiele wspomnień z "poprzedniego" życia z Freyem. To tutaj założyli swoją Grotę, to tu spędzali razem czas. Tutaj również urodziła swoje dzieci i wychowywała je. Oaza dla Maoni równała się ze wspomnieniami o Freyu. A ona oczywiście chciała go pamiętać. Nie chciała jednak, aby pamięć o nim powstrzymywała ją od normalnego życia.
Dlatego też kiedy teraz po raz pierwszy od tak wielu miesięcy stąpała po tej ziemi, czuła się tak nieswojo. Nie miała pojęcia, dlaczego łapy ją tutaj zaprowadziły. Wcale nie miała zamiaru się tutaj udawać. Rano, jak zawsze była na polowaniu z resztą lwic, później za to sama poświęcała swój czas na trening. Runa była już coraz starsza. Coraz więcej czasu też spędzała bez niej, nie potrzebowała jej już tak bardzo, jak poprzednio. Maoni za to musiała się czymś zajmować, aby nie zauważyć tego, że już niedługo zupełnie już nie będzie córce potrzebna. Kiedy poświęcała swój czas na długich, samotnych biegach po terytorium stada, miała nadzieję, że to sprawi, że w przyszłości będzie bardziej wytrzymała, silniejsza. Jako najmłodsza z myśliwych, nie chciała od nich odstawać. Wiedziała, że z tego powodu musi poświęcać więcej czasu na doskonalenie siebie, swojego ciała. Kalani, Maya czy Giza były doświadczonymi łowczyniami, Maoni za to musiała się jeszcze wiele nauczyć i zdawała sobie świetnie z tego sprawę.
Teraz jednak stąpała powoli, wciąż dysząc ciężko po długostajnym biegu. Czuła się, jak w jakimś mitycznym miejscu, śnie.
Wtedy też go zobaczyła. Siedział w samym centrum ogrodu, z daleka wyglądał jak Frey, jakiego pamiętała, gdy tylko go poznała. Naraz też zatrzymała się, była pewna, że śni. Frey NIE ŻYJE. Potrząsnęła łbem, jednak lwiątko nie zniknęło, wciąż siedziało w tym samym miejscu, a ona nareszcie postanowiła postąpić pierwszy krok ku niemu. Następnie kolejny i kolejny. W końcu, bardzo powoli zbliżyła się do młodego.
- Frey, jak to, przecież wiesz, że ty nie... - powiedziała, jednak mimo przekonania, że to sen, nie potrafiła uświadomić marze sennej, że nie powinna istnieć. Nie mogła zrobić tego ani jemu, ani sobie. Ale... dlaczego był taki smutny? Nie takiego go zapamiętała, on zawsze się uśmiechał, był taki pewny siebie...


RE: Ogród - Tyrvelse - 13-06-2015

Samczyk pociągnął lekko nosem, zapadając się coraz bardziej w myślach, jak bardzo beznadziejna była jego misja. Bo przecież na pewno pierwsza napotkana lwica będzie jego matką, oczywiście! Sarknął cicho, zirytowany sytuacją. Nawet nie zauważył, kiedy i jak przybyła brązowa lwica. Usłyszawszy dziwaczne słowa, z zaskoczeniem podniósł łeb i przyjrzał się nieznajomej. Jaki Frey, że kto? On nikogo takiego nie zna! No ledwie tu przybył, a już go z kimś mylą. A Hymir mówiła, że niby ma niecodzienny wygląd. O, te paski na pysku i ogonie.
-Kim jesteś? - zapytał mały.
Powiedział to nieco zrezygnowanym głosem. Nic mu to nie zmieni. Przecież nie oczekuje tego, że obca nagle krzyknie "Hej, jestem twoją matką!" Ale mimo to spojrzał na nią ze smutkiem i odrobiną nadziei w oczach. Może obca mu przynajmniej pomoże?
A dziwaczną kwestię lwicy postanowił zignorować. I tak nic z niej nie zrozumiał. Malec skrzywił się lekko, nieszczęśliwy.


RE: Ogród - Maoni - 17-06-2015

Kiedy maluch podniósł pyszczek, Maoni otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Te oczy. Jej oczy. To nie był Frey, to jej syn!
- Cahian... dlaczego? - mruknęła nie dowierzając, wpatrując się w jego błękitne ślepka. Nic z tego nie rozumiała i to było widać. Była wręcz oszołomiona. Wierzyła za to szczerze, że to był dalej sen. Śnił jej się Frey, który przeobraził się w jej syna. Dwie osoby, które na zawsze straciła ze swojego życia. Przecież nie raz oboje jej się śnili. Jednak Cahian nigdy nie był starszy niż w czasie, kiedy ostatnim razem go widziała, w końcu nie miał żadnych szans, aby dorosnąć.
Malec mógł zobaczyć, jak oczy lwicy zaszkliły się, a w końcu zaczęły z nich powoli płynąć pojedyncze łzy. Zaraz też Maoni poruszyła się i wzięła w objęcia synka, wciąż przekonana, że jest to jedynie sen. I pomimo tego, chciała się przytulić do niego choć w taki sposób.


RE: Ogród - Tyrvelse - 17-06-2015

-Nie jestem żaden Cahian! - natychmiast zaprotestował mały, choć nieco niepewnie. Dlaczego, dlaczego widok jego pyska aż tak zadziwił lwicę? Wpatrywał się w niebieskie oczy z lekkim przestrachem. Nie miał pojęcia, że on sam ma identyczne. Brązowa zaczynała go przerażać. Patrzyła na niego, jakby był duchem lub zmorą senną. A on przecież jej na oczy nie widział!
A co jeśli on jej kogoś przypominał?
Może... Może znała jego ojca!
Jednak nie dane mu było dalej się nad tym zastanawiać, bowiem obca lwica ni stąd, ni zowąd zaczęła płakać. Tyr wydał z siebie dziwaczne jęknięcie. To on tu miał prawo się rozpłakać, a nie ona! Lwica jest dorosła, a dorośli nie płaczą! Widząc, że brązowa zmierza w jego kierunku, lwiątko zerwało się na równe łapy, lekko przestraszone.
Tyrvelse nie miał bladego pojęcia, czemu tak nagle lwica go przytuliła. Przecież on tego nie chciał, co ona sobie wyobraża?!
Nagle malec ze skonsternowaniem zauważył, że skądś zna zapach tej lwicy. Kojarzył mu się z... Z dawnymi czasami i... I z ojcem. A w dodatku natychmiast zagłuszył pragnienie ucieczki, które wywołał ten niespodziewany gest.
A przecież Velse nie znał żadnych lwic.
Prócz jednej.
Nim jeszcze zrozumiał, co to może oznaczać, w jego oczach pojawił się łzy. Stał, mimo woli wtulony w miękkie, brązowe futro, próbując się nie rozpłakać zupełnie.
-M... Mama? - szepnął z niedowierzaniem.


RE: Ogród - Maoni - 25-06-2015

Lwica zdawała się być kompletnie głucha na słowa lwiaka, jakby nie chciała przyjąć do swojej świadomości jego słów. Maoni dostrzegła jednak przerażenie w oczach młodego i to sprawiło, że się zawahała. Dlaczego on tak reagował? Przymknęła jednak ślepia, tuląc do siebie synka, a z jej pyska wydostało się lekkie westchnięcie. Poczuła woń swojego malucha, co ją znacznie uspokoiło.
A kiedy ten wypowiedział to jedno, proste "Mama", otworzyła oczy i uśmiechnęła się promiennie, choć wciąż była dosyć wstrząśnięta.
- To nie jest sen, nie może być. Ale jak to możliwe. - zapytała, otwierając oczy ze zdumienia. Natychmiast odrzuciła taką możliwość, że to wszystko się dzieje tylko w jej głowie. Przecież widziała go, czuła jego zapach. A w dodatku czuła u niego również zapach, którego nigdy wcześniej nie znała. Nie mogła go sobie tak po prostu wymyślić.
W oczach matki pojawiły się łzy, nie mogła w to uwierzyć, co właśnie ją spotkało. Równocześnie nie wiedziała do końca, czy ponownie zmysły jej nie zwodzą. Patrzyła jedynie przenikająco na synka, jakby u niego szukając potwierdzenia swoich podejrzeń, jak i odparcia wszelkich wątpliwości.


RE: Ogród - Tyrvelse - 25-06-2015

Czuł się nieswojo w objęciach lwicy. Mimo, że się uśmiechnęła, co raczej jest dobrym znakiem.
-Jesteś moją mamą? - spytał, próbując się odsunąć.
Wciąż nie miał pewności i nic nie rozumiał. Położył uszy po sobie. To wcale nie powinno tak wyglądać! To ona powinna go poznać i wszystko wytłumaczyć, a nie zachowywać się, jakby coś było z nią nie tak! Wiercił się, nie rozumiejąc, na czym polega problem.
...A co jeśli to on jest problemem?
Zamarł, widząc łzy w niebieskich oczach.
Przecież nie zrobił nic złego! O co chodzi?! Sam miał ochotę się rozpłakać, bo zupełnie nie radził sobie z sytuacją. Jeśli ta lwica naprawdę jest jego matką, to gdzie okrzyki radości? Syn wrócił w chwale! A ta lwica płacze, uśmiechając się.
Hymir nigdy nie płakała. Co on ma zrobić?
Wyciągnął łapę najdalej jak potrafił i delikatnie pacnął lwicę w nos.
-N-nie płacz! - wystękał błagalnie.


RE: Ogród - Maoni - 25-06-2015

Słysząc pytanie syna, pokiwała łbem, choć on nie mógł jeszcze tego zobaczyć, gdyż wciąż był przez nią ściskany. Bała się, że kiedy puści go ze swych objęć, on nagle zniknie. Zrobiła to jednak w końcu, wciąż pilnując go uważnie wzrokiem. Nie spuszczała go z niego. Na jej pysku ponownie pojawił się uśmiech.
- Tak. Jestem twoją mamą, Cahian. - powiedziała w końcu, coraz bardziej pewnym głosem.
Kiedy zaś poleciały z jej oczu łzy i poczuła łapkę ukochanego dziecka, na jej pysku pojawiło się ogromne zdziwienie. Nie powinna płakać w takim momencie, rzeczywiście. Ale dlaczego to robiła? To było ze szczęścia, tak jej się przynajmniej wydawało, bo wciąż jednak nie była do końca pewna rzeczywistości obecnych wydarzeń.
- Masz rację, nie będę. - odparła i przetarła oczy łapą, aby otrzeć łzy, po czym odetchnęła głęboko, by powstrzymać się przed kolejną ich falą.
- Ale jak to możliwe? - zapytała raz jeszcze, niepewnym głosem.


RE: Ogród - Tyrvelse - 26-06-2015

Westchnął z ulgą. Wreszcie konkretna odpowiedź... Oczywiście nawet nie pomyślał o tym, że lwica mogłaby go okłamać. Ale wciąż go nazywa Cahianem!
-Nie jestem żaden Cahian, już mówiłem! - zezłościł się mały.
Nie wiedział, że to imię nadała mu Hymir, a nie rodzice.
-Mam na imię Tyrvelse! - wyjaśnił głośno.
Po chwili opuściła go złość. Przecież właśnie odnalazł mamę, powinien się cieszyć! Nawet sobie nie wyobrażał, że uda mu się to tak szybko. Mimo, że skierowała go tu Hymir. W tych okolicach go znalazła.
Velse postanowił wyjaśnić matce, skąd tak właściwie się tu znalazł.
-Hymir kazała mi tu przyjść!
No, przecież to oczywiste!


RE: Ogród - Maoni - 26-06-2015

Lwica odsunęła nieco łeb, patrząc oszołomiona na syna. Jak to nie jest Cahian? Wypiera się własnego imienia? Otworzyła nieco pysk, chcąc coś powiedzieć, jednak kompletnie zabrakło jej słów i zamknęła go z powrotem.
- Tyrvelse? - zapytała jeszczce bardziej zdziwiona. - Nie przypominam sobie, abym tak Cię nazwała. - powiedziała zupełnie już pewna siebie. Naprawdę tak bardzo młodemu nie podobało się nadane przez matkę imię, że musiał przyjąć inne?
- Myślałam, że Cahian to ładne imię. - dodała jeszcze po chwili, już bardziej do siebie, będąc już pewną, że chodzi właśnie o to, że Cahianowi, a raczej Tyrowi się ono nie podobało. Cóż, postanowiła jednak to zaakceptować, w końcu starała się być dobrą matką. Uśmiechnęła się zatem ponownie, nie przejmując się już dziwną decyzją syna. W końcu powrócił! Co za różnica, jak będzie go wołać!
- Kto to Hymir? - zapytała natychmiast po jego kolejnej wypowiedzi, ponownie przyozdabiając swój pysk o zdziwiony wyraz.


RE: Ogród - Tyrvelse - 27-06-2015

Mały spojrzał na lwicę ze zdziwieniem.
-Jak to? Przecież zawsze byłem Tyrvelse! - w jego niebieskich oczach zaskoczenie było widać jak na dłoni.
Był tego przekonany, bo przecież Hymir nigdy nie nazwała go inaczej. Nie wiedział, że ona nie znała jego prawdziwego imienia, dlatego nazwała go na nowo. Nigdy mu o tym nie powiedziała... A on nigdy się nie zastanowił, skąd niby Hymir miałaby znać jego imię. Niewiele o nim wiedziała, ale sprawnie to zamaskowała. A on niczego nie podejrzewał...
-Hymir się mną opiekowała! - oznajmił z dumą Tyr. Był jej naprawdę wdzięczny i już dawno postanowił, że będzie ją wychwalał pod niebiosa. -Znalazła mnie po tym... - zaciął się, jakby zapomniał, co ma powiedzieć.
Nagle wbił wzrok w trawę.
-Po tym jak tata zginął. - dokończył cicho.


RE: Ogród - Maoni - 27-06-2015

Słowa syna naraz wyjaśniły jej nieco, wprawiły jednak w jeszcze większe zdumienie. Najwyraźniej młody wcale nie pamiętał swojego imienia, skoro twierdził, że Tyrvelse to jego jedyne. Ale co się stało?
Tym razem pozwoliła mu mówić dalej, co jej nieco więcej powiedziało. Zaczęła powoli kiwać głową, coraz bardziej rozumiejąc to wszystko, co musiało zajść w życiu jej potomka.
- Czyli to ona Cię tak musiała nazwać? Bardzo ładnie. - powiedziała bardziej w sumie do siebie, niż do niego, po czym uśmiechnęła się lekko. Skoro przez większość życia syn był wołany tym imieniem, dziwne byłoby wracać do poprzedniego.
- To on Cię tak nazwał. Widziałeś to wszystko? - powiedziała po jego słowach, uśmiechając się nieco nerwowo. Poczuła się dość niezręcznie, mimo że minęło już przecież tak dużo czasu od tamtego zajścia.
- Nie ma już Freya, twojego ojca. - powiedziała poważnym głosem. - Zostałyśmy jednak jeszcze my. Ja i Twoja siostra, Runa. - kontynuowała, po czym przerwała jeszcze na chwilę, zastanawiając się nad pewną sprawą.
- Należymy do tego stada, Zachodnich Ziem. Nie wiem, jak przywódca zareaguje, kiedy się dowie, że mam syna. - dokończyła, a w jej oczach pojawił się błysk niepokoju, po raz pierwsze w czasie tej rozmowy. Bardzo kochała swoje dzieci, nie chciałaby, aby właśnie odnaleziony syn podzielił los ojca. Musiała radzić sobie z ciężarem utraty zarówno partnera oraz syna sama, nikomu nie wyjawiła ostatecznie, że urodziła dwójkę młodych. Oczywiście, szukała go, nigdy nie wyzbywając się do końca nadziei, ale w duszy nie wiedziała, co zrobi, jeśli jednak go odnajdzie.
A teraz to właśnie się stało. Stał przed nią dawno zagonione dziecko, uznane za martwe. Jej syn powstał z martwych. A ona, matka, której tak zależało na dobru rodziny nie miała pojęcia, co powinna zrobić.


RE: Ogród - Tyrvelse - 30-06-2015

Przechylił głowę w bok, zastanawiając się. Skoro ojciec nazwał go inaczej, a on sam myślał, że nazywa się Tyrvelse, to musiało być tak, jak mówi matka. Poczuł żal, że Hymir mu o tym nie powiedziała. A przecież powinna...
-Nie. - odpowiedział lwicy na pytanie, kręcąc głową. - Ale Hymir widziała, a później mi opowiedziała.
Ożywił się, słysząc o siostrze. Jak mógł o niej teraz zapomnieć? Ona była pierwszą osobą, jaką znał. Bo przecież znali się od początku ich żyć.
Velse nie mógł się doczekać spotkania z nią. Najchętniej już teraz popędziłby do niej, żeby wtulić się w jej futro i zasypać pytaniami - a przede wszystkim żeby zobaczyć jej minę, kiedy dowie się że jej brat wrócił. Uśmiechnął się, choć nie zdawał sobie z tego sprawy.
-A przywódca mógłby zareagować źle? - spytał.
Bo niby czemu miałby? Co jest złego w tym, że odnalazł się syn jednej z lwic w stadzie? Czy Tyr może być tu... Niechciany? Lwiątko spojrzało na lwicę z przerażeniem. Błagam, błagam, powiedz, że nie! Nawet nie pomyślał, że swoim przybyciem mógłby coś popsuć.
Może jednak lepiej było tu nie przychodzić...


RE: Ogród - Maoni - 02-07-2015

- Może to i lepiej. - odpowiedziała cicho, bardziej do siebie po słowach syna. Zapewne nie wpłynęłoby na niego zbyt dobrze oglądanie śmierci własnego ojca. Tym bardziej, że gdyby rzeczywiście był w pobliżu, Ragnar zapewne wyczułby go i również zabił. Przełknęła ślinę na tę myśl.
Jednak był tutaj. Cały i zdrowy. Wychowany przez kogoś zupełnie obcego, teraz do niej wrócił. Nie mogła się powstrzymać od ciągłego uśmiechania. Jej syn wrócił! Jak można być poważnym w takiej kwestii.
Następne jego pytanie jednak dało jej do myślenia. Często się nad tym zastanawiała, co by było, gdyby wtedy, w Grocie, Kahawian odkrył dwójkę młodych, a nie jednego. W dodatku samca. Co do Runy nic nie powiedział, w końcu to lwica, ale jakby zobaczył jej syna?
- Teraz zmienił się przywódca, nowy jest zupełnie inny. - zaczęła nieco niepewnie. Tak naprawdę nie znała za dobrze Kahawiana, co ona mogła mówić?
- Nie mam pojęcia, jakby zareagował. - przyznała szczerze, krzywiąc się nieco. - Ale lepiej by było, gdyby Cię nie zobaczył. Jakbym najpierw z nim porozmawiała. Albo z którąś z lwic, wtedy będę wiedzieć. - stwierdziła, już wymyślając sobie w głowie jakiś plan działania. Będą musieli rozdzielić się raz jeszcze, aby ona mogła porozmawiać z Kahawianem i dowiedzieć się, czy tolerowałby w ogóle jej syna na swoim terenie. W końcu był tu Damaja i Nuru. Ale może on nie chciał więcej samców?


RE: Ogród - Tyrvelse - 02-07-2015

Velse skrzywił się lekko, tak samo jak Maoni. Nie jest to nie... Ale nie jest to tak. Czyli nadal nic nie wie. Westchnął cicho. No tak, jego marzenia o powrocie w chwale pozostały marzeniami... Choć i tak nie jest źle. Zrozumiał, że będzie lwica będzie musiała go na pewien czas zostawić.
-A gdzie jest Runa? - spytał. Chciałby jak najszybciej się z nią spotkać, w końcu jej nie widział równie długo! A to przecież jego siostra. Na pewno by się ucieszyła i wiele opowiedziała. Może ma tu jakichś znajomych? Inne lwiątka, które mógłby poznać? Wreszcie znalazłby sobie jakieś towarzystwo do zabaw... Hymir miała wiele zalet, ale nieczęsto się z nim bawiła. Właściwie, to najczęściej wychodziła polować. To dlatego, że nie potrafiła upolować dużej zwierzyny, na tyle dużej, by spokojnie wykarmić dorastające lwiątko. To był główny powód, dla którego musiał ją opuścić.