Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Makari - 22-07-2015

Makari bardzo uważnie słuchał Kahawiana, uczył się szybko. Poczuł się swobodnie przy przywódcy i tak samo z nim rozmawiał, nawet co chwila posyłał mu lekki uśmiech co dla niego ostatnimi czasy było bardzo trudne. Na informację o termitierii Makari tylko wzruszył ramionami. W oddali zobaczył dwa lwy, była to Maoni i jej syn. Na kolejne zdanie przywódcy Makari odpowiedział.
- Postaram się. - chwilę później usłyszał wcześniej nie słyszane przez niego słowo. Postanowił zapytać się co to znaczy.
- Sal-ve? Co to znaczy? - zapytał krótko.


RE: Ogród - Maoni - 23-07-2015

Na wspomnienie o odpoczynku, jedynie uśmiechnęła się lekko i kiwnęła łbem. Po tym szaleńczym biegu zdecydowanie przyda jej się chwila odpoczynku. Lwica miała dobrą kondycję. Głównie za sprawą regularnych polowań i samotnych, własnych treningów, które organizowała sobie codziennie w wolnym czasie. Kiedy dołączała do grupy łowieckiej, była najmłodsza, najmniej doświadczona, bo nigdy wcześniej nie polowała w grupie, co też sprawiało, że była najsłabsza z łowczyń. Początkowo łowy wymagały od niej wzmożonego wysiłku, również psychicznego. W końcu było to dla niej coś zupełnie nowego, bardzo łatwo było o błędy. I naturalnie, popełniała te błędy, jednak przez to jeszcze szybciej się uczyła. A żeby nie odstawać tak bardzo od grupy, kiedy tylko nie opiekowała się Runą, ćwiczyła samodzielnie, pomimo zmęczenia. I opłaciło się to, zwiększyła swoją wytrzymałość, zwinność, jak i siłę. Zawsze była uparta i ten upór niesamowicie jej pomógł w samodoskonaleniu.
Przypatrywała się wymianie zdań między synem a Przywódcą z niesłabnącym optymizmem. W przeciwieństwie do Velse, ona nie miała wątpliwości co do tego, że zostanie przyjęty do stada. W końcu sam Kahawian tak powiedział. Na chwilę jednak przybrała zaskoczony wyraz. Naprawdę nie powiedziała Przywódcy, jak jej zaginiony syn miał na imię? Uśmiechnęła się przepraszająco, rzeczywiście, dość niezręczna wpadka.
Nie przeszkadzała w dalszej wymianie zdań, dopiero kiedy Dwugrzywy mówił o niej, postanowiła się wtrącić.
- Oczywiście, przekażę mu wszystko. - zapewniła naraz, a na wspomnienie o Freyu, uśmiechnęła się lekko. Jej partner może i miał jakiś talent do szybkiej nauki, jednak był dosyć leniwy. Miała nadzieję, że synek akurat tej cechy po nim nie przejął. Ale czym ona się martwiła! W końcu teraz, w Zachodnich Ziemiach, będzie miał całe stado do pomocy. A jako że wszyscy doskonalą tutaj swoje umiejętności, była pewna, że i Tyr będzie się starał, aby nie być gorszym. Tym bardziej, że był samcem. Samce nie lubią być gorsze od innych.
Przy okazji usłyszała pytanie samczyka, który był tutaj z Kahawianem.
- Salve to nasze powitanie stadne. Zamiast mówić cześć czy dzień dobry, powiesz do członka stada salve. - powiedziała, mimo że wcale nie do niej było skierowane te pytanie. Przy okazji ta wiedza z pewnością przyda się i jej synowi.
Dopiero teraz spojrzała na samczyka uważniej. - A w ogóle to jak się nazywasz? - zapytała go, podejrzewając, że młody jest również członkiem stada. Pewnie właśnie został przyjęty do stada, jak i Tyr. Lwica uśmiechnęła się. Jakie ciekawe okoliczności.


RE: Ogród - Tyrvelse - 23-07-2015

To tyle? Jest już częścią tego stada? Velse nie potrafił w to uwierzyć. Po części dlatego, że odbyło się to tak szybko, a po części dlatego, że jeszcze wczoraj nie wiedział nawet, że ono istnieje.
Szeroki uśmiech rozjaśnił mu pysk.
-Dziękuję, przywódco!
To było całkiem satysfakcjonujące, móc tak kogoś nazwać. W końcu... Po tylu przeżytych miesiącach zyskał matkę i stado. Inne lwy... Które go nauczą jak walczyć i żyć w grupie. I na pewno są tu inne lwiątka, a z nimi nie może być nudno! Takie jak to, które towarzyszyło teraz Kahawianowi.
Życie nabierało barw. I zmierzało w optymistycznym kierunku, więc jak tu się nie cieszyć?
Nie wiedział, że jego przeszłość tak bardzo zastanawiała przywódcę. Dla niego była ona prosta - żył w niewielkiej grocie, razem z Hymir. Wychodził niemal tylko wieczorami i świtami, właśnie po to, by żaden lew go nie dostrzegł. Hymir wiele z nim rozmawiała, przekazując mu swą rozległą wiedzę. Opowiadała historie, często zmyślone, by pokazać mu wartości takie jak sprawiedliwość i lojalność. I nauczyła także polować na niewielkie stworzenia. Sama nigdy by go nie wykarmiła, w końcu Velse już po kilku miesiącach życia ją przerósł. Ale od pewnego momentu zamiast przynosić mu do jedzenia surykatki i niewielkie ptaki, jakoś zdobywała coraz to większe antylopy. Tyr wiedział, że nie upolowała ich sama, ani nie przyniosła. Ktoś jej pomagał - ale kto? Tego nigdy się nie dowiedział.
Velse skupił się na lwiątku. Sądził, że gdy tylko jego matka otrzyma odpowiedź razem gdzieś odejdą, by spokojnie porozmawiać.


RE: Ogród - Makari - 24-07-2015

Makari szybko dostał odpowiedź na swoje pytanie i równie szybko podziękował za odpowiedź lekkim kiwnięciem łbem. Niedługo po tym usłyszał pytanie kierowane do niego. Stwierdził, że niegrzecznie by było gdyby Kahawian na nie odpowiedział. Ze spokojem zaspokoił ciekawość Maoni.
- Jestem Makari i jestem tu od niedawna, a dokładnie od kilku dni. - Makariemu rzecz jasna chodziło o pobyt na tych terenach, nie jako członek stada. Popatrzył jeszcze na Velse i szacował, że jest w mniej więcej w jego wieku może trochę starszy.


RE: Ogród - Kahawian - 24-07-2015

Uśmiechnął się krótko do Maoni, dziękując jej za wyręczenie go w odpowiedzi. Było dużo spraw, o których dwójka młodych powinna się dowiedzieć w krótkim czasie, jeśli chcą odnaleźć się w stadzie... ot, chociażby oficjalne powitanie ich grupy... może też co nieco o układach z pozostałymi stadami, jeśli nie chcą się wpakować w problemy, z których trzeba będzie ich ratować.
Mrugnął do Tyra w odpowiedzi na jego radosny okrzyk.
- Możesz mówić mi po imieniu albo wujku, jak ci wygodniej. Co do treningu... myślę, że możemy zacząć pojutrze przy drzewie na wzniesieniu na sawannie. To dosyć charakterystyczny punkt naszych ziem.
Tutaj zerknął na Makariego.
- Ciebie też to dotyczy, Makari. Ty i Tyrvelse najpierw przejdziecie mały test sprawdzający siłę i wytrzymałość. Nie macie się czego bać.
Wyprostował się i rozejrzał dookoła. Trochę się tu zasiedział... a miał jeszcze jeden patrol do wypełnienia.
- A teraz mi wybaczcie, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Uważajcie na siebie i do zobaczenia.
Delikatnie skinął im łbem, po czym wyminął grupkę i zniknął w zaroślach.

z.t


RE: Ogród - Makari - 24-07-2015

Makari spojrzał na Kahawiana gdy ten do niego mówił. Wieść o sprawdzianie, troszkę ucieszyła Makariego, ponieważ w końcu będzie mógł sprawdzić swoje umiejętności. Gdy "wujek" już poszedł, Makari zwrócił się do Tyrvelse.
- To co teraz będziesz robił Tyrvelse, tak? Bo ja bym chciał pozwiedzać, ale kompletnie nie znam tych terenów i boję się, że się zgubię.- mówiąc to lekko się uśmiechał do Tyra.


RE: Ogród - Tyrvelse - 25-07-2015

Hm... Wujek Kahawian? Teraz będzie miał i wujka! Myślał, że przywódca będzie od niego oczekiwał szacunku i nazywania tytułem, ale się mylił. Spodobało mu się to. A już pojutrze trening... To dobrze. Musi trenować, by stać się silniejszy! Musi.
Ciekaw był, jak wypadnie w oczach Kahawiana podczas testu. Nie był niezdarą, ale przecież nigdy z nikim nie walczył! Nawet tak na niby.
Podążył wzrokiem za odchodzącym wujkiem, i dopiero później przeniósł go na Makariego. Co on będzie robił? Chciałby, żeby matka opowiedziała mu o stadzie, to na pewno. No i... Chciałby porozmawiać o ojcu. Niewiele o nim wiedział... Żal przypomniał o sobie, jak za każdym razem, gdy myślał o tacie. Nawet nie pamiętał jego pyska... Tylko zapach i miękką, brązową grzywę.
-Chcę porozmawiać z mamą. - odezwał się w końcu.
Spojrzał na młodszego samca. A ciebie w tej rozmowie nie przewiduję.
Nie chodziło o to, że go nie lubił, tylko o to, że dopiero co go poznał. Zresztą, nawet gdyby był jego przyjacielem od zawsze, nie chciał mieć towarzysza w tej rozmowie. To jego ojciec i jego historia - nikogo innego. Poza Runą.


RE: Ogród - Maoni - 27-07-2015

- Miło mi Cię poznać, Makari. - odpowiedziała, uśmiechając się do lwiątka ciepło. Już chciała się również przedstawić, jednak przypomniała sobie, że młody już jej i jej syna imiona zna. Zwróciła więc swoją całą uwagę na Przywódcę. Uśmiechnęła się, słysząc, że już za dwa dni Tyr rozpocznie swój pierwszy trening. To przecież wspaniełe! Spojrzała przelotem na syna, po czym znów skupiła się na Kahawianie. Skinęła mu łbem na pożegnanie i spojrzała na syna. Teraz byli w jednym stadzie!
- Bardzo długo nie widzieliśmy się z Tyrvelse. - powiedziała do Makariego, jakby usprawiedliwiając zachowanie syna. W końcu była pewna, że w innym przypadku z chęcią spędziłby czas z nowym kolegą. Zastanowiła się przez chwilę.
- Może pójdziemy do Termitiery? To wspólne legowisko całego stada, może więc spotkamy tam resztę lwów. A też będziemy mogli spędzić tam czas samotnie, bo jest tam wiele odgałęzień. - zaproponowała. Zwróciła wzrok na Makariego.
- Może pójdziesz z nami, jeśli jesteś zmęczony? W Termitierze będziesz mógł odpocząć. A jeśli chodzi o tereny stada to łatwo je poznać. Od razu zauważysz, jeśli wyjdziesz poza nie, krajobraz zmienia się diametralnie. Przez całe nasze tereny przepływa też Czarna Rzeka, wystarczy więc się jej trzymać, aby się nie zgubić. O, a spójrz tam! - powiedziała, wskazując łapą na północ. - Tam jest Skała Skazy, to dobry punkt orientacyjny. Z niej widać całe nasze ziemie. Ale skoro dzisiaj dołączyłeś, myślę, że powinieneś jednak odpocząć. - powiedziała, starając się przekazać młodemu jak najwięcej najważniejszych informacji. Wolała, aby Makari poszedł z nimi, jednak przecież nic mu nie mogła kazać, zrobi, jak będzie chciał.
- To chodźmy do tej Termitiery, to bardzo blisko - powiedziała jeszcze, po czym spojrzała na nich obojga i wybyła w kierunku legowiska.

zt


RE: Ogród - Makari - 27-07-2015

Makari ucieszył się, że Maoni złożyła mu propozycję pójścia z nimi, chodziło mu tylko o doprowadzenie do termitierii. Nic sobie nie obiecywał, oczywiście chciał się zaprzyjaźnić z Velsem, po prostu nie chciał przeżywać zawodu jeżeli się to nie uda.
- Dobrze, pójdę z wami. Postaram się przeszkadzać jak najmniej. - w tym momencie wyszczerzył białe kły, oznaczające że to był żart. Szybciutko potruchtał za Maoni.

z.t


RE: Ogród - Tyrvelse - 27-07-2015

Jedyny skrawek ziemi Zachodnich, jego nowego stada, jaki znał, to była Oaza. Więc ucieszył się, że od razu pozna inny teren.
Dzień był pełen przygód... Odnalazł matkę, poznał pewnego likaona i porozmawiał z Kahawianem, by następnie zostać oficjalnym członkiem stada Zachodnich Ziem. Zdecydowanie przyda mu się odpoczynek. Łapy zaczynały mu o sobie przypominać.
Nic nie mówiąc, podążył za matką.
/zt


RE: Ogród - Myr - 04-08-2015

Pogoda nie była zła i me łapy przyprowadziły mnie tutaj. Nie widziałem ani też nie czułem nikogo tutaj. Machnąłem lekko ogonem. Chciałem trochę samemu potrenować. Samemu to ciężko i to bardzo. Nie wiedziałem jak się za to zabrać. Nie miałem jednak marnować czasu między patrolami na nic nie robienie. Zaszedłem prawie aż pod góry. Tak, skaliste tereny były już lepsze do trenowania. Może nie walki samej w sobie ale trochę nad zwinnością i siła uderzeń łapa potrenować jakoś mogę. Obrałem sobie lekko trasę i kilak przeszkód sobie postawiłem. A do przesunąłem jakaś większa gałąź a to trasę obierałem tak aby za łatwo nie było. Nie widziałem tutaj nikogo i czułem się przez to swobodniej. Mogłem poświecić trochę czasu na doskonalenie się. Zabrałem się za pokonanie trasy, wskoczyłem na jedną z większych skałek, po czym większym susem przeskoczyłem na następną. Tutaj miałem mniej możliwości manewru łapami i musiałem uważać aby się nie ześlizgnąć. Wskoczyłem na kolejna skałkę, a potem an polkę skalną ażeby szybko przeskoczyć przez leżący większy pień. Niestety skałka, na która miałem skoczyć okazała się bardziej śliska niż myślałem i o mało co nie zleciałem. Nie jestem an dużych wysokościach ale nie mogłem sobie pozwolić na poważniejsze kontuzje. Zadrapania i siniaki nie będą mi w niczym przeszkadzać. Jednak złamanie już tak. Musze być bardziej ostrożnym. Po takim małym torze zabrałem się za wspinaczkę. Trochę mięśnie przyda się wyrobić. Jedno ze zboczy miało doby ką pochylenia i mogło posłużyć do wspinaczki. Do tego nie było z litej skały, więc i jakoś pazurami będę miał jak się zahaczyć. Nic w pośpiechu, z czasem będzie mi to wszystko szło lepiej, szybciej i dokładniej. Mozolnie i powoli wspinałem się. Przednimi łapami usiłując podciągać się, a tylnymi mieć dobre oparcie. Byłem skupiony na wykonywanej czynności. Nie chciałem popełnić żadnego błędu. Tutaj an szczęście nie groziło mi połamanie się. Wystarczy się zsunąć. Tak też zrobiłem kiedy wspiąłem się na tyle ile byłem w stanie. Pazurami przyhamowywałem aby to nie za szybko zjechać. Zaspałem się i zgrzałem. Zostało mi jeszcze jedno ćwiczenie ale je wykonam po małej przerwie. Podszedłem do małego oczka wodnego i napiłem się wody, następnie położyłem się na skałce i odpoczywałem. Kiedy nabrałem sił zabrałem się za trenowanie łap. Było to prostsze zadanie. Poległo na uderzenie łapami w jakiś stary konar. Słyszałem, że pasiaste potrafią szybko atakować łapami i to dwiema prawie an raz. Ja to zazwyczaj jedną łapa, a potem drugą. Dlatego skupiałem się na szybszym uderzaniu i silniejszym. Będzie to przydatne w walce z przeciwnikami. Tak też robiłem przez dłuższy czas zostawiając na konarze ślady po łapach i pazurach, kora była uszkodzona. Nie żal mi konara i tak drzewo było martwe. Żywego nie chciałbym uszkadzać. Po treningu łapa westchnąłem. Zostały tylne łapy. Rozejrzałem się dookoła. stanąłem tyłem do jednej z dużych gałęzi i podpierając się przednimi łapami tylnymi starałem się ja przesuwać. Po tym wszystkim byłem zmęczony ale zadowolony. Nie było to wszystko jakoś imponujące ale z czasem będę szybciej to wszystko robił i efektowniej. Położyłem się na ziemie i postanowiłem się zdrzemnąć. Dopiero po krótkim czasie poczuje większy ból w mięśniach i łapach niż teraz ale nie ma co o tym rozmyślać za bardzo.


RE: Ogród - Malimau - 05-08-2015

A jednak, zdecydował się ruszyć za czarnym samcem. Podążał za nim. Myr słyszał go, wiedział, że ma za sobą ogon. Sam cytrynek nie próbował się z tym kryć - po prostu szedł jakiś metr za samcem i rozglądał się na boki. Nie czuł potrzeby patrolowania granic - stwierdził po prostu, że siedzenie na dupie w termiterii nic mu nie da. W ten sposób nie znajdzie swojej matki, a tak naprawdę tylko o to mu chodziło. Żywił ciepłe uczucia do Frigg - chciałby ją po prostu zobaczyć. Opowieść Kalani wlewała kolejne krople buntu przeciwko ojcom. On był samcem, poradzi sobie. Ale żeby krzywdzić córki... I jeszcze dzieci tej biednej lwicy. Zgrzytał zębami na samą myśl o tym. Nie. Ragnar był dupkiem. Jeśli kiedyś spotka go na swojej drodze...
Gdy samiec zajął się treningiem, po prostu usiadł niedaleko, obserwując jego poczynania. Nie rozumiał za bardzo, czemu te ćwiczenia miały służyć.
- To także część tego patrolu? Nie wygląda jak pilnowanie - zapytał, wlepiając czerwone ślepia w lwa.


RE: Ogród - Myr - 05-08-2015

Zastrzygłem lekko uchem i spojrzałem na niego.
-Nie, to robię dla własnego treningu- Powiedziałem do niego i usiadłem.
-Patrol był wcześniej. Obejście granic, obserwowanie okolicy, łapanie woni- Tak w skrócie mu to przedstawiłem. W pewnym sensie ucieszyła mnie świadomość, że młody wyruszył dalej, a nie siedział w legowisku.
-Jeśli będzie się siedziało na tyłku i nie dbało o to aby mieć kondycję może okazać się, że w ważnym momencie nie będziemy w stanie pomoc stadu- Tak uważałem, w końcu jeśli samiec będzie bez formy to byle przeciwnik może zaskoczyć i pokonać go. Nie można dopuścić do takiej sytuacji. Trzeba pilnować granic i być gotowy na wszystko.
-Od nas, samców, zależy czy lwice i młode będą bezpieczne- Co prawda treningu samemu był cięższy w uzyskaniu efektów niż z kimś ale trzeba sobie radzić.


RE: Ogród - Malimau - 07-08-2015

Słuchał słów samca z umiarkowanym zainteresowaniem. Odzywał się, ponieważ sądził, że tak potrzeba. W końcu, ten czarny nie pogonił go, prawda? Nawet młody gówniarz miał trochę rozumu we łbie, aby nie drażnić lwa, skoro ten nie dawał mu żadnych powodów. Nawet zabrał go na patrol. Równie dobrze mógłby jednak po prostu iść i całą drogę milczeć. Do czasu.
Kolejne słowa Myra sprawiły, że cytrynek klapnął bezwiednie zadkiem na trawę i wpatrywał się w lwa jak w jakieś bóstwo. W czerwonych oczach malowało się ogromne zdziwienie, a na potwierdzenie swych słów rozdziabił pysk. Chronić stada. Pomóc...
Nie, to niemożliwe.
- Na... Naprawdę? - zdołał wyjęczeć, zanim zatopił się we własnych myślach. Przecież... To niemożliwe... Myr był samcem. Lwem. Lwy krzywdziły lwice. Robiły im dzieci, a później znikali, okaleczając biedne matki. Cofnął uszy, przypominając sobie o matce. Ile wycierpiała przez lwa, który po prostu nie miał jaj, aby zostać ojcem. Tchórz. I teraz tak po prostu spotyka samca, który stwierdza, że chroni lwice? I lwiątka? Trenuje w wolnej chwili, ponieważ nie chce, aby stała im się krzywda? Musi zapytać. Musi.
- Czy jesteś ojcem?


RE: Ogród - Myr - 09-08-2015

Obserwowałem go z uwagą. Jego reakcja mnie lekko zaskoczyła.
-Tak- Odpowiedziałem i przytaknąłem sobie łbem po tych słowach.
-Młode są przyszłością stada i trzeba dbać aby im i lwicom nic się nie stało.
Taki, wierzyłem w swoje słowa i w to, że to jest obowiązkiem samców. Nie siedzenie a dupie i czekanie na nie wiadomo co. Samce muszą być gotowe na największe poświęcenie aby stado mogło być bezpieczne.
Jego kolejne pytanie. Nie musiałem jednak nad tym dużo myśleć.
-Nie ale chciałbym w przyszłości- Tak nie ukrywałem tego.
-Jednak aby być ojcem trzeba być na to gotowym- Powiedziałem i zastrzygłem uchem- Trzeba mieć w sobie siłę aby móc potem swoje potomstwo chronić i wychować wraz z lwicą. Nie można całego ciężaru na nią składać. Trzeba być odpowiedzialnym.
Na razie to musiałem być silniejszy i bardziej wprawiony w walce aby nie zawieść innych, w tym swoja partnerkę jak jakaś lwica zechce uczynić mnie swym wybrankiem. Ciężko było mi wyobrazić sobie aby przez swoje słabości nie dał rady ich ochronić.