Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Kami - 11-04-2016

Dwójka zaciekawiła ją, jednak nim zdążyła pogadać ci rozeszli się.. może i lepiej? Nie wyglądali jakby mieli ochotę na pogawędki. I na nia była już pora, ciut zasiedziała się w tym miejscu, całkiem urokliwym z resztą..

ZT


RE: Ogród - Myr - 10-07-2016

Przyprowadziłem Inn tutaj. To pierwszy taki postój, później chciałem pokazać jej Skałę skazy. Była podobna do tej na lwiej ziemi ale różniła sie pewnymi rzeczami z cała pewnością. Wziąłem głębszy wdech biorąc świeże powietrze do płuc.
-U mnie...- teraz postanowiłem jej o tym powiedzieć- Kiedy tutaj przybyłem, powiedziano, że stado jest rodzina. wierzyłem w to mimo że częściej spotykałem się z wyobcowaniem niż czymkolwiek podobnym do rodziny.-Machnąłem lekko ogonem-Potem przyszedł cios. Kahawian opuściła ans i wyruszył szukać swojej partnerki. Ja zostałem jego zastępcom. Nie spodziewałem sie tego, jestem całe życie wojownikiem- Do tego w końcu byłem wychowywany. Skierowałem swoje spojrzenie an lwicę- Kiedy nie wracał jego córka ze swym... partnerem wyruszyli go szukać. Za nia ruszyła większość stada. Zostawili nas samych, mała grupa wyrzutków, z która oni nie bardzo chcieli sie w jakikolwiek sposób zżyć czy zapoznać bliżej- Tak ja to odczułem i na pewno nie tylko ja-Porzucono nas na pastwę losu, złamano to co nas uczono, ze stado to rodzina... a rodzina nie postępuje tak, nie wyrzuca poza swoje kręgi bliskich. Te stado porzuciło nawiązania do tych, którzy nas zranili i zostawili. Nie ma już Zachodnich ziem, teraz jest Mglisty brzask- Przedstawiłem jej sytuację. Wzrok skierowałem jednak na roslinnośc w tym miejscu.
-Rodzina to siła, każdy w niej jest akceptowanym takim jakim jest, każdy jest ważnym członkiem. Każdy ma swoje zadania. Nie trzeba sie lubić ale jeśli ktoś ze stada potrzebować będzie pomocy inni winni mu pomoc, mimo niechęci jeśli taka istnieje. Staram się aby tak było- spojrzałem ponownie na lwicą. Powiedziałem jej dość dużo już, nawet wie więcej niż większość mieszkańców krainy czterech stad. Lekko zastrzygłem uchem. rozejrzałem sie po okolicy. Podszedłem do jednego z kwiatów i zerwałem go. Mając go tak w pysku wróciłem do lwicy i skłoniłem sie jej. Położyłem ów kwiat przed jej łapami. Nie byłem dobry w tych sprawach, nie bardzo wiedziałem jak pokazać emocje.


RE: Ogród - Inn - 10-07-2016

W ciszy słuchała jego słów, niemal je chłonąc. Nie sądziła, że Myr miał jakieś trudności w stadzie, że musiał zmagać się z wyobcowaniem, nigdy by o tym nie pomyślała po ich ostatnim spotkaniu. Ekspresja na jej pysku zmieniała się wraz z wypowiedzią samca, a na jej pysku pojawiał się coraz większe zdziwienie i smutek.
- A więc to Mglisty Brzask teraz. I ty jesteś jego królem? - odparła, kiedy już skończył. Nie sądziła, że tak wiele zmieniło się w tym stadzie. Nie słyszała wcześniej o zmianie nazwy, ani w sumie niczym.
- Nie wiem dokładnie jak to było, w końcu nie należałam do tego stada. - zaczęła po chwili. - Ale myślę, że Ci, którzy odeszli, byli bardzo blisko. Jestem pewna, że nie chcieli was porzucić, może coś się im stało, że nie wrócili? W końcu skoro tutaj żyli, to pewnie gdyby udało im się odnaleźć tych, którzy szukali, to by powrócili. - powiedziała cicho, bojąc się nieco, że mógłby źle zrozumieć jej słowa. Inn nieczęsto zdobywała się na wyrażanie swoich własnych myśli, jednak tym razem postanowiła się wypowiedzieć co czuje. Wierzyła, że w każdym kryły się dobre intencje, nie mogła dopuścić do siebie myśli, że większość stada mogłaby tak po prostu ich opuścić. Wyobraziła sobie, co ona sama by zrobiła w podobnej sytuacji. Gdyby okazało się, że ktoś ważny dla niej zaginął i inni wyruszaliby na poszukiwania, również chciałaby pójść. W końcu skoro zależałoby jej na tej osobie, nie mogłaby jej tak zostawić, nie mogłaby przestać myśleć o niej, gdyby została. Czułaby się, jakby ją opuściła, zamiast spróbować jej pomóc. Czy coś podobnego nie wydarzyło się lata temu, podczas wyprawy po Kopę? W końcu Inn, kiedy dowiedziała się o wyprawie, postanowiła dołączyć do niej, aby odnaleźć ojca. Mimo tego, że się bała...
- Myślę, że każde stado powinno być takie, jak mówisz. - przyznała z uśmiechem. To musiało być niesamowicie ciężkie dla Myra, aby podnieść takie zgrupowanie po odejściu większości członków. Tym bardziej, że tak jak lew mówił, był wcześniej wojownikiem i nie znał się na rządzeniu. Inn była pewna podziwu dla niego, że mu się udało, że się nie poddał.
- Zawsze słyszałam, że te tereny są suche i nie ma na nich wiele zwierzyny. Za to to miejsce jest takie piękne, a i tereny, które mijaliśmy wyglądały... normalnie. - odważyła się zauważyć.
Kiedy Myr położył przed nią zerwany kwiat, ona podniosła go, przyglądając mu się z uwagą. Jeśli on nie był zbyt dobry w okazywaniu emocji, nie trafił zbyt dobrze, bo Inn nie była dobra w odczytywaniu tego typu znaków.
- Naprawdę chcesz, abym... przeszła do Twojego stada? - wydusiła z siebie w końcu, a jej zielone oczy przyglądały się przywódcy. - Dlaczego?


RE: Ogród - Myr - 10-07-2016

Na jej pytanie skinąłem lekko łbem- Tak, przejąłem ten tytuł i zreorganizowałem grupę, która tutaj pozostała- Grupę, które według mnie stała się silniejsza dzięki tym wszystkim wydarzeniom. Zacisnęła miedzy sobą więzi, chociaż trochę.
-Rozumiem cię panno ale stado to nie grupa indywiduów. Stado to jedność i nie może być tak, ze z powodu widzi mi się porzuca się innych. Kahawian rozumiem go ale reszta powinna była zostać. Bo przywiązani do jeden osoby to nie jest nic dobrego. Stado stanowi grupę, stanowi jedności nie można postępować tak egoistycznie i po prostu sobie odejść. Dołączenie do stada to nie bycie samotnikiem. Trzeba pamiętać, ze w stadzie jest się od siebie zależnym i nawet jeśli boli i chce się ruszyć, powinno sie pamiętać, że w taki sposób szkodzi się innym, innym którzy na nich polegają i ufają- Cała gromada nie ma już na tych miejscach schronienia. Odeszli to niech nie wracają. Postąpili bardzo egoistycznie, w ogólnie nie jak członek czegoś większego.
-To niczym porzucenie swoich lwiątek z własnych pobudek. W stadzie nie raz trzeba poświęcić cos dla dobra innych- Westchnąłem, mój ton był mocny i pewny. Może i nie brzmiałem jakbym był wyrozumiały ale oni tak zrobili. sam bylem gotów za nich łeb swój dać a oni ans porzucili.
-Nasze tereny sa trudne i nieurodzajne .. w większości ale rzeka wylewała co porę deszczową dzieki temu pobliskie tereny obrosły w zieleń, zas sawanna odrodziła się. Tylko te trzy miejsca mogą wyglądać normalnie. Reszta to sucha ubita ziemia- Niestety ale nie narzekałem. Dawało to nam sile do działania.
-Tak, na prawdę panienko tego chce- Jakby tak nie było to przecież nie zabrałbym jej tutaj i nie opowiadał o tym wszystkim. nie każdy ma prawo usłyszeć pewne rzeczy.
-chciałbym...- Nie do końca wiedziałem jak mam to ująć- chciałbym abyś stała sie moja pierwsza królową- W końcu wykrztusiłem to z siebie. Spoglądałem an nią, po czym wzrokiem uciekłem gdzieś w bok.


RE: Ogród - Inn - 13-07-2016

- Łał. - wyrwało się z jej pyska po tym, jak Myr przyznał, że jest przywódcą. Nie wiedziała, co miała więcej na to powiedzieć, mimo to była pełna podziwu z jego dokonań.
Kolejnych jego słów wysłuchała w ciszy, zastanawiając się nad nimi w duchu.
- Rozumiem. - powiedziała już, kiedy wypowiedział się o terenach. Uśmiechnęła się lekko, w końcu to fajnie, że ich ziemie odżywają.
Odwróciła jednak wzrok po jego kolejnych słowach.
- Czy wtedy nie byłabym tym samym, o czym mówiłeś wcześniej? Zdrajcą swojego stada? - powiedziała cicho, wcale na niego nie patrząc. Przecież to była ta sama sytuacja. Gdyby odeszła ze stada z powodu własnego widzimisię, jak to określił Myr, nie stałaby się zdrajcą? Nie byłoby tak, jak mówi, że postąpiłaby egoistycznie, jakby ich porzuciła? Czy to więc znaczy, że nawet jak źle się czujesz w stadzie, powinieneś w nim zostać, bo do tego się w końcu zobowiązałeś, nawet jeśli stado jest zupełnie czymś innym, niż Ci się na początku zdawało?
Poczuła nieprzyjemne ukłucie w środku, że w ogóle mogła myśleć o odejściu z Lwiej Ziemi. Nie chciała być zdrajcą. Nie chciała, aby wszyscy myśleli o niej z odrazą...


RE: Ogród - Myr - 14-07-2016

Westchnąłem słysząc jej słowa. Muszę popracować nad jasnością swoich słów i lepszym przekazem swych myśli. Zastanowiłem się jak to określić dokładniej. w końcu odejście Kahawiana czy jego córki to co innego jak odejście pozostałych. Przynajmniej dla mnie. W końcu Tyr odszedł też, a nie został nazwany zdrajcom.
-Nie chce posługiwać się nazwami, panno, więc postaram się to tak ogólnie nakreślić- Spróbuje przynajmniej to zrobić.
-nie ma jednego czynnika, wszystko zależy od okoliczności. Jeśli grupa dobrze prosperuje, to odejście jednego czy dwóch członków nie jest niczym stratnym, tym bardziej jeśli źle się czują. Źle jest kiedy grupa została osłabiona, a część grupy lamaista zostać i wspomóż, odchodzi bez słowa pozostawiając resztki grupy samym sobie- Starałem się to tak określić. bez wymieniania nazw czy imion. Wolałem uniknąć jakiś nawiązań. Aczkolwiek Lwia Ziemia miała się całkiem dobrze jeśli chodziło o ich silę i ilość. Przynajmniej tka mi się wydawało. Machnąłem lekko ogonem.
-Też jest kwestia obyczajów, na tych ziemiach z tego co wiem , panno Inn, od dawana jeśli ktoś odszedł bez słowa był uznawany za zdrajce. Te tereny są trudne i tutaj bardziej lwy są od siebie zależne niż na ziemiach gdzie łatwiej się żyje- Westchnąłem ciężej, miałem nadzieje, że to nakreśliłem dość dobrze. Trzymanie kogoś na siłę w stadzie było równie szkodliwe jak odchodzenie od tak w chwilach kryzysu. Ktoś kto nie czuje się dobrze w grupie nie będzie spełniał swych obowiązków jak powinien a to może spowodował późniejsze kłopoty.


RE: Ogród - Inn - 19-07-2016

Wysłuchała jego słów w ciszy, patrząc gdzieś w dół. Słuchała jednak z największą uwagą, na jaką ją było stać, chłonąc każde jego słowo. Co jakiś czas kiwała głową, jakby pokazując, że wciąż słucha i rozumie, co mówi.
- Rozumiem, macie inne obyczaje... - odparła, kiedy już skończył, na chwilę zatrzymując na nim wzrok, po czym go z powrotem spuściła. Jedna myśl wciąż nie dawała jej spokoju, nie była jednak pewna, jak się wysłowić, aby Myr zrozumiał, o co jej chodzi.
- Ale... Dlaczego ja? - zapytała w końcu, prosto o to, co jej chodziło po głowie. - Nie znasz mnie w końcu tak dobrze, skąd wiesz, że się nadam? Dlaczego nie ktoś inny? Tym bardziej, że chyba rozumiesz, że większość życia spędziłam na Lwiej Ziemi, a wasze stado i jego obyczaje zdają się zupełnie inne. Nie rozumiem ich. - powiedziała, sama zdumiona tym, że głos jej się nie zatrząsł, jak to często bywało, że brzmiał tak... zdecydowanie, stanowczo.


RE: Ogród - Myr - 20-07-2016

-Panienka też mnie nie zna a poszła ze mną. Mogłem uknuć plan i zasadzkę- Odrzekłem i westchnąłem lekko. Zmiana w jej sposobie mowy, wyrażania się była widoczna i nie umknęła mojej uwadze.
-Widzę w pannie potencjał, który marnuje się. Widzę silną lwicę, która godnie może stać u mego boku- Machnąłem mocniej ogonem- Piękną lwicę, która nie boi się, potrzebuje jednak rozkwitnąć- Spoglądałem na nią spokojnie.
-Obyczajów da się nauczyć, nie są straszne- Wszystkiego można się w końcu nauczyć. Trzeba tylko chcieć, nie biegamy i mordujemy wszystko co się rusza, tak więc nie widzę problemu. To, że była z innego stada? Co to za problem ja również i część lwów tutaj pochodziła z innych terenów, chyba nikt obecnych członków nie urodził się tutaj.


RE: Ogród - Inn - 03-08-2016

Na jego pierwsze słowa po karku Inn przebiegł dreszcz, a źrenice nieco jej się zwęziły. Spuściła łeb, nie znając do końca odpowiedzi.
- Masz rację, poszłam za Tobą tylko dlatego, że znam Cię krótką chwilę, nie spodziewałabym się niczego takiego. - odparła w końcu. Sama się zdumiała, że miała tak wielkie zaufanie do ledwo co znanego jej lwa. W końcu mógł uczynić to, o czym mówił, nie mogła o tym wiedzieć.
Podniosła lekko łeb, wysłuchując kolejnych jego słów. Wyraz jej pyska znacznie się zmienił, uszy postawiły się nieco, a źrenice rozszerzyły. Jej szczęka o mało nie opadła ze szczerego zdumienia, które było wyraźnie widoczne na jej pysku. Nikt nigdy nie powiedział nic podobnego o niej. Nikt jakoś nie miał do niej żadnych nadziei, praktycznie całe życie była traktowana z pobłażaniem i ona to doskonale wiedziała i sama nigdy nie próbowała nic osiągnąć wiedząc, że inni widzą ją jako fajtłapę, która nie ma szans na żadną sensowną przyszłość.
Dlatego też teraz nie miała pojęcia, jak zareagować na słowa Myra. Jej wzrok błądził, a sama zaraz spuściła ponownie uszy, a na jej pysku pojawił się przygnębienie.
Przeżyła już kilka lat na tym świecie. I nawet jeśli kiedyś była niedołęgą, nikt nie zainteresował się tym, aby coś z tym zrobić, sama za to nie potrafiła sobie poradzić. A ona chciała się rozwijać. Nie wiedziała czy teraz była jakkolwiek lepsza niż kiedyś, bo skoro stado Lwiej Ziemi tego nie zauważało, może taka była prawda?
- Co jeśli się mylisz? - zapytała po chwili cicho, spuszczając łeb. Zawsze starała się ze wszystkich sił, jednak też od początku prześladował ją strach. Bała się porażki, że mogłaby zawieść stado i siebie. To też często sprawiało, że wcale nie próbowała. Jeśli czegoś nie zrobiła, nie mogła zrobić tego źle. Nieco odzyskała wiarę w siebie, kiedy zaczęła spełniać obowiązki strażnika. Widziała się regularnie z królową, której to składała raporty ze swoich patrolów, czuła się kimś, kiedy Vasanti patrzyła się na nią z wyczekiwaniem, a nie pobłażaniem, które towarzyszyło jej całe życie. Zmieniło się to jednak, gdy królowa zaszła w ciążę, a później urodziła dzieci. Już od dawna miała inne zajęcia i straciła zainteresowanie zadaniem, jakie podjęła Inn.
Jednak niewielka część w lwicy mówiła jej, że zawsze to, co mówi Myr może okazać się prawdą. Już od dawna czuła się niepotrzebna w stadzie, a jej przyjaciółka straciła nią zainteresowanie i była tam praktycznie samotna. Może odejście było odpowiednim wyjściem? Już od jakiegoś czasu zastanawiała się nad tym, tym bardziej, że czuła się ciężarem dla Lwiej Ziemi. Z tym, że chciała później wieść życie samotnika, nie chcąc obciążać innego stada. Nie spodziewała się jednak, że spotka ją coś tak niezwykłego i ktoś sam zaproponuje jej przejście do innego stada. Że będzie gdzieś chciana. Co jeśli to była jej szansa? Że Lwioziemcy byli do niej uprzedzeni przez to, jaka była kilka lat kiedyś, że tylko taką ją widzieli? Tutaj zaczynałaby z nową kartą. Co jednak, jeśli wcale tak nie jest?
- Co byś zrobił, gdybyś wziął mnie tutaj do stada, ale okazałoby się, że mylisz się i tak naprawdę nie jestem nikim wartościowym? - dodała jeszcze po chwili, a ślepia lwicy wwiercały się w te Przywódcy. Nie chciała teraz wiedzieć, co o niej myślał teraz. To już jej powiedział. Ale chciała uzyskać naprawdę szczerą odpowiedź, co by uczynił, gdyby okazała się nieprzydatną do stada, nietrafiona. Trzymałby ją w stadzie mimo to? Wygonił? Czy jeszcze coś innego.


RE: Ogród - Myr - 03-08-2016

-Więc widzi panna sama- Rzekłem spokojnie ale nie długo- Nie zrobiłem tego jednak- Fakt jakbym chciał to bym to zrobił. Nawet teraz przecież mogłem się na nią rzucić i coś jej zrobić. Tylko po co? Działałem inaczej, nie byłem i nie uważałem się jeszcze za takiego brutala.
-A co jeśli nie?- Wiedziałem, ze nie powinno odpowiadać się pytaniem an pytanie. Jednak ta sytuacja nadała się do takiego zabiegu. Lekko szturchnąłem ja nosem po jej głową.
-Nie martw się, potrzebujesz większej wiary w siebie- Wiary i chęci. Wiedziałem, ze może tak się stać, że podoła i będzie dobrym członkiem stada, który coś do niego wnosi. Nie tylko jakaś jednostką jak to było w Lwiej Ziemi. Tylko kimś kto razem z nami, ze mną będzie tworzyła historie tego stada.
-Pomogę ci i przeszkolę w tym co powinnaś wiedzieć na początku- Potem będę ją wspierać.
Kolejne jej słowa spowodowały, że przymknąłem na moment powieki i westchnąłem. Otworzyłem je i patrzyłem an lwicę.
-Dlaczego masz takie niskie mniemanie o sobie? dlaczego tak nisko się oceniasz? Nie zawiedziesz mnie tego jestem pewny- Dziwiło mnie na prawdę jak ktoś z tej sławnej Lwiej Ziemi może mieć taka niska samoocenę, co to za stado, która sprawia, ze ktoś może tak nisko oceniać siebie is woja przydatność.
-Inn, zaufaj mi- To może nie dużo a zarazem dużo. Byłem gotowy jeśli tylko ona zgodzi się stać u mego boku, na to aby jej pomóc. Byłem gotowy aby pomóc jej odzyskać pewność siebie i siłę ducha.


RE: Ogród - Inn - 04-08-2016

Pokręciła łbem. Miał rację. Gdyby to zrobił nie rozmawialiby teraz, nie byłoby mowy o żadnym dołączaniu do stada, jeśli by ją skrzywdził.
Skrzywiła się nieco, słysząc jego odpowiedź. Tego się właśnie obawiała i czuła, że może właśnie to usłyszeć. A mimo wszystko odpowiedź na to pytanie była dla niej czymś bardzo ważnym. Później jednak powiedział coś jeszcze, a ona nieco się ożywiła.
- Ja wiem, że szkolenie młodych ma sens, bo im wcześniej zaczynasz, tym więcej zdołają się nauczyć. Myślisz jednak, że jest sens w szkoleniu kogoś dorosłego, kto jest bardzo do tyłu? - odparła, po czym zamilkła na chwilę, zastanawiając się nad czymś.
- Ja po prostu nie chciałabym nikogo zawieść. Bardzo chciałabym być przydatna, ale boję się, że jest dla mnie za późno na naukę. - odparła po jego kolejnych słowach.
Patrzyła mu głęboko w oczy, kiedy mówił, aby mu zaufała. Znów przez dłuższą chwilę się nie odzywała, pogrążona we własnych myślach.
- Ja... Muszę Ci w takim razie coś powiedzieć. Jeśli ty masz mi w ogóle zaufać. - zaczęła, po czym westchnęła głęboko. - Proszę, nie mów o tym nikomu. Nie czuję się na Lwiej Ziemi zbyt dobrze. Czuję się związana ze stadem, chciałabym dla niego zrobić jak najwięcej, jednak... czuję się tam tak obco. Zdaje mi się, że przez większość czasu starałam się nie zauważać pewnych rzeczy, wmawiając sobie, że to tylko ja tak myślę. Nie jestem jednak już dłużej co do tego przekonana. Zdaje mi się, że nieważne, co zrobię, i tak nie jestem w stanie nic osiągnąć. A chciałabym się rozwijać, być wartościowym członkiem stada. Nikt nigdy mnie nie uczył ani polowania, ani niczego. Bardzo długo wcale nie potrafiłam polować ani walczyć, nie potrzebowałam, stado to za mnie robiło, a inni chyba myśleli, że nie mam do tego talentu, więc mnie nie uczyli. - powiedziała, po czym przerwała na chwilę, żeby zebrać myśli. - Nie byłam zbyt mądra czy zdolna jako dziecko. Jako nastolatka też. Teraz oczywiście potrafię już polować, nauczyłam się tego sama. Zdaje mi się, że jestem zupełnie inną osobą niż kiedyś. A przynajmniej że część mnie się zmieniła. Jednak reszta stada tego nie widzi. Dla nich jestem tą samą fajtłapą, jaką byłam kiedyś. - pazury lwicy wysunęły się lekko i zaczęły drapać ziemię. Czuła się dziwnie, wylewając to wszystko komuś, po tak długim czasie. A jeśli Myr chciał, aby dołączyła do stada i chciał też jej zaufania, ona również pragnęła, aby jej zaufał. Zaufał i zrozumiał.
- Prawdą jest, że już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl o odejściu. Jeśli nie udało mi się wpasować do tego stada po tylu latach, nie uda mi się to i później. Chciałabym odejść i zacząć od nowa. W stadzie albo jako samotnik. Nie wiem jednak czy po tym wszystkim, co usłyszałeś ode mnie, nadal chciałbyś mnie w swoim stadzie. - dokończyła, a na jej pysku pojawił się lekki, dosyć smutny uśmiech. Jasne było, że nie chciałaby skończyć tak samo, jak teraz w drugim stadzie. Nie chciałaby już się trzymać na uboczu, chciała być częścią stada. Bała się jednak porażki, bała się, że nie będzie znowu pasować, że zawiedzie wszystkich.
- Ja... Musiałabym pomyśleć nad tym wszystkim w spokoju, jeśli wciąż byłbyś na to zdecydowany. - dodała jeszcze po chwili, nieco ciszej.


RE: Ogród - Myr - 05-08-2016

-U nas każdy nowy przechodzi szkolenie nie ważne w jakim jest wieku. Każdy musi poznać zwyczaje i tradycje stada, a i ja sam chce wiedzieć na co kogo stać aby wiedzieć jakiego typu mogę mu dać zadania, panienko.- bo jeśli nie od nas to od kogo nowa osoba dowie się co można a co nie? skąd będzie wiedzieć czego się oczekuje. Tę wiedze może z czasem poznać ale lepiej uniknąć niepożądanych sytuacji. Słuchałem w milczeniu jej słów, tego co ja bolało będąc częścią Lwiej ziemi. Dziwiło mnie to nastawianie stada, nie rokowało to dobrze. Lwy te jednak się trzymają.. Teraz miałem pewność, że tylko dlatego, że tereny były za bardzo korzystne i z przyzwyczajenia.
-Nie powinnaś pozwolić aby przez nich twoja samoocena była tak niska. Stado powinno być podpora a nie tym czym było, panno Inn- Smutny był jej los, ciężko było mi znieść świadomość takiego traktowania. W końcu każdy jest częścią stada buduje ja ale to nie powinno polegać na jednostronnym wysiłku. Skoro ona się starała to inny powinni to doceniać a nie traktować tak po macoszemu.
-Ja Inn chce dać ci tę możliwość, chce abyś stała się jedna z nas i kimś więcej. To co powiedziałaś nie sprawiło, że nie chcę cię widzieć w stadzie, u mego boku. Wręcz przeciwnie jeszcze bardziej uważam, że dałabyś radę- Tak chciałem ale wiedziałem, że nie zawsze otrzymujemy to co chcemy.
-Pamiętaj panno, jeśli nie upadniemy to nie będziemy wiedzieć co ten upadek znaczył ale ważniejsze jest aby wstać i wyciągnąć wnioski. Upadać będzie się wiele razy ale trzeba zawsze wstawać- Otarłem swój pysk o jej kark i pozwoliłem sobie przejechać językiem po nim.
-Tak więc przemyśl to Inn- Rzekłem kłaniając się jej- Z wielka chęcią bym cie widział u swego boku, w stadzie- Z lekkim uśmiechem to wszystko powiedziałem. Zazwyczaj mój pysk nie wykazywał niczego ale czasem dało się zobaczyć jakieś pozytywne emocje na nim.


RE: Ogród - Inn - 08-08-2016

Słuchała jego słów w milczeniu, jednak w jej oczach widoczna była aprobata. Podobało jej się to, o czym mówił, że stado stara się poznać zalety każdego jego członka, aby podpasować zadania pod konkretną osobę.
- Myślę, że to nie wina stada, w końcu jakoś funkcjonuje i ma się dobrze. Chyba po prostu ja do niego nie pasuję. - odezwała się na jego drugą wypowiedź. I mówiła to szczerze, nie zwalałaby jej niepowodzeń na stado, chociaż to był już jakiś krok naprzód, że potrafiła stwierdzić, że mogłaby do niego niepasować i mieć nadzieję, że znalazłaby swoje miejsce gdzie indziej.
Uśmiechnęła się lekko na jego kolejne słowa.
- Dziękuję Ci. I masz rację. Porażki są ważne. Ja często się bałam próbować, bo bałam się, że to mi nie wyjdzie, ale jeśli już spróbowałam i nawet odniosłam porażkę, umiałam coś z niej wyciągnąć. - przyznała mu. Po jego ostatnich słowach uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Lew mógł zauważyć, że zielonooka była już wyraźnie rozluźniona, jak i pozytywnie nastawiona do swojej przyszłości.
- Dziękuję Ci raz jeszcze. W takim razie teraz to wszystko przemyślę, a później tutaj wrócę. Jeśli też podejmę decyzję o odejściu, muszę najpierw porozmawiać z królem. - powiedziała, po czym skrzywiła się nieco. Nie miała pojęcia, jak Mako mógł zareagować na wieść od niej, że chce opuścić Lwią Ziemię, ale mimo wszystko zdecydowanie wolała powiedzieć o tym mu, a nie Vei. - Bez względu na podjętą decyzję, dam Ci znać. Gdzie mogę Cię później znaleźć? - zapytała jeszcze przed odejściem. Po otrzymaniu odpowiedzi pożegnała się z lwem, po czym odeszła czy to odprowadzona przez Myra, czy też sama.

zt


RE: Ogród - Myr - 08-08-2016

-Jakoś.. dobrze powiedziałaś- nie miałem jednak zamiaru dalej ciągnąc rozmowy o tym stadzie. W końcu nie jest ono moja sprawą. Ja miałem inne rzeczy na głowie obecnie.
-I to jest właśnie najważniejsze- Sam wyciągała z tego wnioski ale powinna częściej i śmielej podejmować pewne decyzje. Nie ma czasu na ciągłe kulenie ogona.
-Często patroluje granice więc najszybciej panienka mnie na niej znajdzie lub przy Skale Skazy- Tam też przebywałem. Było to miejsce, gdzie bardzo dobrze było widać ziemie. Skłoniłem się jej i obserwowałem jak ta ruszyła w drogę. Przed nią rozpościera się coś nowego, jest na to gotowa tylko niech podejmie ten krok.
Sam ruszyłem dalej.
zt


RE: Ogród - Myr - 19-09-2016

Przybyłem do oazy aby odpocząć w spokoju a później trochę potrenować. Sprawy stada i patrole odciągały mnie od trenowania. Nie bardzo mi to odpowiadało ale wiedziałem, że są pewne priorytety i ich muszę się trzymać. Dodatkowo lubiłem tutaj spędzać czas, słońce tak nie grało a i przed deszczem było gdzie się schować. Było to jedyne w swym rodzaju miejsce na naszych ziemiach. Położyłem się na skale, przeciągnąłem się przy tym i ziewnąłem, szeroko otwierając swoja paszczę. Rozejrzałem się dookoła, była nadal noc, chciałem zregenerować trochę siły i z rana cos zadziałać nim wrócę do swoich obowiązków. Położyłem swój łeb na łapach i przymknąłem powieki. Uszy wyłapywały wszelakie dźwięki abym to na czas mógł zareagować.