Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Moran - 10-10-2012

- A bo ja wiem? - parsknął - Jak dla mnie dobrze, ale nie mam w tym doświadczenia, więc nie wiem, czy nie może być lepiej...
Ziewnął przeciągle i rozprostował kości. Coś gdzieś strzyknęło. Argh, starość nie radość.
- Spotkałem dziś o brzasku mojego przyjaciela -Makaliego. Twierdzi, że chce cię poznać. Nie mam nic przeciwko, ale nic na siłę. Jeśli nie lubisz hien, to odmówię mu tej przyjemności. A, i byłbym zapomniał - dał mi to dla Ciebie.
W łapie Kudłacza pojawił się jasny opal, który otrzymał tego poranka od Widzącego. Obiecał, że go odda, więc musiał to zrobić. Z resztą, należało jej się w zamian za to, co ona mu ofiarowała. Ów dar nie mogł się jednak mierzyć nawet z milionem takich lściących kamyków, ale zawsze to coś, prawda?
- Masz. Należy ci się. Sama mi kiedyś dałaś, a ja muszę spłacić dług. No, i uratowałaś mi życie. Nędza byłaby śmierć w otłuszczonych łapach... - zachichotał, a następnie podniósł zadek z ziemi. Poruszył łbem, strzepując i układając grzywę na swym karku. Panią Padme, by nie poczuła się zapomniana, strzelił ogonem w udko.
- Muszę na razie zniknąć. Miałem odnaleźć Arto, ale mi się nie udało. Pilna sprawa. Wybacz, kochanie. Jak wrócę, to musimy pogadać o tych moich biednych kłakach... Na razie znikam. Bajuu, maleńka. Spróbuję załatwić coś na kolację.
Tym razem nie zyskała kolejnego bólu w zadku, lecz w uchu, które na pożegnanie zostało brutalnie potargane przez Morana. Gdy je puścił, uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym odszedł w stronę Czarnej Rzeki.

//zt, a jeden mój opal zostaje dla Padme.


RE: Ogród - Padme - 10-10-2012

Eh, walić doświadczenie, przyjdzie z czasem, a skoro Pad nie ma żadnego porównania, to Moran nie powinien się martwić.
- Bez przesady. Hieny potrafią być bardziej honorowe, niżeli inne stworzenia łażące po tym padoku, kim bym była, gdybym nie chciała poznać kogoś ważnego dla ciebie, tylko dla tego że nie jest lwem?- mruknęła cicho, okręcając się niechętnie na prawy bok, by po chwili samej sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nikim byś nie była. Lwem. Tym, czym jesteś.
- Lwy to marne stworzenia.- skwitowała własne myśli, na chwilę spuszczając wzrok z kudłacza, by po chwili przenieść go na opal.
No teraz, to poczuła się jak tania dziwka, której właśnie klient płaci za sprawną usługę. Skrzywiła się, jeszcze przez chwile skupiając beznamiętny wzrok na błyszczącym kamyku.
Dopiero ślepia zaprzestały przeszywania wzrokiem martwego przedmiotu, kiedy beżowy znowuż się ozwał.
- Kto oddaje i zabiera, ten się w piekle poniewiera.- zachichotała podle, odbiegając chwilowo myślami w stronę czeluści piekielnych, ciekawe jakie demony się tam pałętają? Czy w ogóle istnieją i czy przypadkiem nie zechciałyby oddać jej z deka swych paranormalnych umiejętności?
Potrząsnęła łbem, wracając do tego, co się działo tu i teraz.
- Co ty masz z tym Arto? Gadasz o nim, a nawet nie raczyłbyś mi go przedstawić, chyba, że jest zbyt zajęty przywódczymi obowiązkami.- burknęła, przewracając oczyma. Miło by było w końcu poznać ojca Morana, zwłaszcza, że już sama chciała się zabrać za poznanie swego przywódcy, o którym wiedziała tylko tyle- że był.
- To leć Moronku, wrócę tu wieczorem.- mruknęła mrużąc oko z tej strony łba, z której znajdowało się memłane ucho, by po chwili ostatni raz spojrzeć na partnera.

Tak czy inaczej, sama po krótkim czasie wybyła.


[z/t]


RE: Ogród - Shaid - 28-11-2012

Finalnym punktem podróży Arto i Shaida miał okazać się Ogród, miejsce wyłącznie dla nich, przynajmniej w teorii. Lwisko przezierało się przez haszcze, torując drogę fossie, która to od czasu do czasu wyprzedzała musztardowego samca wykorzystując swoje naturalne walory. Kiedy dotarli na miejsce, Wypłosz zwyczajnie walnął się na ziemi, obdarzając swojego partnera znaczącym spojrzeniem. Chociaż tym razem nie doświadczyli rozłąki, to jednak koniecznosć współdzielenia obowikązków rodziców jak i członków Stada mocno zawęziła możliwości do wielu intymniejszych chwil, które były potrzebne każdej parze, nawet tak niecodziennej, jak ta tutaj. Samiec przeciągnął się i trzepnął ogonem o ziemię, żeby wydać z siebie cichy, zachęcajacy pomruk. Dziś kto inny miał zostać alfą.
Brązowy ostatecznie został trochę z tyłu musztardowego samca, pozwalając mu wyjść na otwartą przestrzeń, by po chwili doń dołączyć, po drodze nadeptując zaczepnie na jego ogon, by następnie zatrzymać się u jego boku, ucierając się oń w typowo kocim stylu, cicho pomrukując pod nosem. Co prawda fossy tego dźwięku wydawać nie mogły, ale lwy już tak. Dlatego też, Shaid też coś tam próbował mruczeć, co mu nawet wychodziło.
Nim lew zdążyłby się zorientować, fossa już siedziała na jego karku, wczepiając się łapami w jego grzywę, łbem zaś sięgając do jego czoła, które polizał lekko, dość pośpiesznie.
-Co zamierzasz z tą suką? - mruknął doń, zaś w jego tonie można było wyczuć... obrzydzenie? Tak. Nie podobał mu się fakt, iż tak lwica tam była i próbowała wychowywać ich dzieci. Polizał lwa w czoło raz drugi, tym razem pociągnął pocałunek, by zakończyć go na nosie, który dodatkowo cmoknął.


RE: Ogród - Arto - 30-11-2012

Samiec z zadowoleniem zmrużył oczy, oddając się zabiegom fossy. Kiedy Shaid doszedł do jego nosa, lwisko samo wyciągnęło język, delikatnie zadzierając łeb do góry, samemu kosztując pyska brązowego. Następnie przy pomocy nosa przeprowadził krótki zwiad wzdłuż gardła tamtego, by w ślad za nim do szturmu mógł ruszyć ozór musztardowego. Oczywiście wszystko było ograniczone obecną pozycją lwiska. Dopiero chwilę później pysk Arto delikatnie się skrzywił, zaś sam lew raczył się odezwać.
-Kiedy wrócimy, nauczymy młode kosztować w mięsie. O ile Moran już tego nie próbuje, to mądry samiec. A suką nie zaprzątajmy sobie głowy. Pewnie najszybciej przypomnimy sobie o jej istnieniu w porze obiadu. -zapewnił tamtego, trącając fossę nosem w szczękę, tym sposobem dopraszając się dalszej uwagi. Ogon Wypłosza raz po raz zamiatał podłoże, odrzucając na bok opadłe liście czy gałązki, od czasu do czasu podrygując ku górze, by swą kitą zachęcić do zabawy i ogon fossy.

Magiczne buzi Arto znacznie poprawia stan ducha Shaida, zaś wiodąca się z tym wzmożona produkcja testosteronu sprawia, że wszelkie uszczerbki znikają w mgnieniu oka. Mówiąc prościej - Shaid ma znowu 100 hp.


RE: Ogród - Padme - 01-12-2012

Lwica wracała na tereny Szkarłatnego Świtu, jednak wcześniej chciała zahaczyć o miejsce, które odwiedzała najchętniej. Poza tym, istniała szansa, że spotka tu osobę, o której myślała całą powrotną drogę. Nie była do końca pewna ile trwało to całe 'coś', bo snem by tego nie nazwała, tak jak i jawną rzeczywistością. To było coś pomiędzy, obłuda, choć i nie do końca.
Nie ważne.
Nim przedarła się przez krzaczory, wychyliwszy łeb mogła się przekonać, że jednak to nie ten, którego szuka, a ten którego miała poznać w towarzystwie.. Shaida?
Tak, pamiętała go. Jeszcze jako lwiątko, sprzed zabawy z gadami poznała fossę, który wtedy był w towarzystwie Gina. Obydwu pamięta.
W końcu jednak wyłoniła się ze swojego prowizorycznego ukrycia, początkowo wlepiła wzrok w fossę, jednak chwilę później, skinęła im łbem, jednak nieco kultury trzeba zachować, a z jej strony gest zwyczajnie wystarczy, bo po co się odzywać.
Jenak mimo wszystko jej ślepia spoczęły na brązowym, już pomijając fakt jak ci dwaj samcy byli ułożeni, teraz była po prostu ciekawa, czy brązowy ją pamięta.


RE: Ogród - Rahma - 02-12-2012

Ach! Ile można?! Ostatni miesiąc jej życia składał się wyłącznie z wędrówek, zawsze umiała czepnąć się jakiegoś drobnego szczegóły, który rujnował jej postój. A miała ich wiele, no bo przecież każdy musi kiedyś odpocząć.
I tak trafiła do owego miejsca. Powłóczyła łapami po ziemi wprawiając w szelest roślinność pod nią. Na wpół przymknięte ślepia obserwowały okolicę, nie chciałaby przecież zostać zaatakowana z zaskoczenia, a mogłoby to być prawdopodobne biorąc pod uwagę, że nie znajduje się na swoim terenie. Hm, w sumie to ona w ogóle nie miała swojego terenu. Ale mniejsza z tym. Uznając, że nic jej nie grozi klapnęła ze znużeniem na chłodną powierzchnię ziemi, opierając swe cielsko o jakiś pniak. W pierwszych chwilach swego pobytu żyła w świadomości, że jest tu sama. Jakże się myliła, dziw, że wcześniej nie zauważyła trzech innych osobników, i to tak blisko niej. Zaledwie kilkanaście metrów. Czyżby zmęczenie w końcu dawało o sobie znać w postaci otępiałych zmysłów? Zirytowana swoim błędem warknęła pod nosem, nieco głośniej niż planowała, miała nadzieję, że jednak jej nie usłyszeli. Och, nie chciałaby przecież przerywać spotkania.


RE: Ogród - Shaid - 03-12-2012

Napawać się tą chwilą? Oddawać w dalsze pieszczoty, nie zwracając uwagi na otaczający ich świat?
Haha, nie.
Ktoś zawsze musi przyjść, popsuć te najwspanialsze chwile. Padme przeszkadzała. Ale obecność drugiej lwicy, dużo bardziej mu wadziła. Arto z resztą pewnie też.
Beżową kojarzył. Widział ją jeszcze jak była lwiątkiem. Potem jeszcze na zebraniu, może jeszcze kilka razy. Ale kojarzył ją. Obdarzył ją jedynie spojrzeniem pomarańczowych ślepi, by następnie skierować ją na... Obcą.
Zdecydowanie była obca. Śmierdziała. Jej zapach wyraźnie odróżniał się od otoczenia. Opuścił nieco łeb, tuląc uszy i mrucząc, a raczej warcząc pod nosem, uderzając ogonem o grzbiet lwa.
-Chyba nie dane nam pobyć jedynie w swym towarzystwie. - mruknął, po czym spojrzał na Padme porozumiewawczym spojrzeniem. Ty! Weź coś z tamtym czymś zrób nooo!


RE: Ogród - Arto - 04-12-2012

I intymne popołudnie poszło na przechadzkę. Szkoda, że nie zabrało ze sobą Arto i Shaida. Lwisko, widząc znajomą lwicę, zmarszczyło pysk i burknęło coś z niechęcią, jako tako znosząc sam fakt, że istnieje. Ale w tej chwili istniej sobie gdzie indziej, mówił wzrok Wypłosza. jednak gdy samiec zdał sobie sprawę z obecności drugiej, zupełnie obcej przedstawicielki jego parszywego rodzaju, miarka się przebrała. Z pomrukiem irytacji, lwisko powoli podniosło się z ziemi, wcześniej pozwalając zsunąć się Shaidowi i sztywnym krokiem ruszyło w kierunku intruza. Zmierzył Rahmę od nosa do kity zmrużonym okiem, by tylko prychnąć, przestępując z łapy na łapę. Gdy ta nawet nie raczyła otworzyć pyska, samiec w akcie wyjątkowej wspaniałomyślności czy łaski zaczął rozmowę.
-No? Może jakieś wyjaśnienie, czemu tu gnijesz? Albo w ogóle, dlaczego wy, szkodniki, dzikusy i inne koty wszelkiej maści zawsze musicie zwalać mi się na łeb stadami, kiedy to.. -tutaj urwał, rzucając tęskne spojrzenie znajdującemu się z tyłu Shaidowi, nawet nie kryjąc żalu pomieszanego z rozdrażnieniem.
-Kiedy to mam szansę na zaznanie prawdziwej przyjemności, bynajmniej nie budowanej przez obcowanie z wami, obesrańcy... Słucham, pókim dobry, korzystaj, bo wątpię, by trwało to długo. -wyrzucił tamtej prosto w pysk, żeby odetchnąć głęboko, nieco zrzucając z siebie ciężar frustracji. Jednak zrobienie z niej ciepłego szalika, chroniącego szyję fossy przed nieprzyjemnościami pory mokrej wciąż wchodziło w grę. I skłamałbym pisząc, jakoby nie była to kusząca wizja.


RE: Ogród - Padme - 05-12-2012

Padme jak miała spojrzenie zawieszone na Shaidzie, tak szybko przerzuciła je na obcego. Chyba należało by wyręczyć tę dwójkę, pozwalając im na intymności, o których przed chwilą wspomniał Arto. Właśnie..
Jednak wolała poczekać na odpowiedź Rahmy, a dopiero później jej się pozbyć, jednocześnie samemu udać się w poszukiwania swojej osoby, z którą mogłaby tak posiedzieć, jak lew z fossą.


RE: Ogród - Arto - 07-12-2012

Nie doczekawszy się odpowiedzi, zniecierpliwione lwisko rzuciło się na lwicę, zaciskając ostre kły na jej szyi. Pochwyciwszy łeb tamtej jedną łapą trzasnął nim o ziemię, tym samym nie wyrządzając samicy większych szkód, czego sam nie zauważył. Szarpnął raz, drugi, by w końcu zrobić zamach, podrzucając cielsko Rahmy ku górze i w końcu cisnął nią w powietrze, posyłając lwicę na co najmniej poziom stratosfery, a przynajmniej tak mu się wydawało. W rzeczywistości Rahma wpadła w krzaki, gdzie miała szansę umknąć przed niespełnionym samcem i ocalić skórę. Arto wydał z siebie pomruk irytacji i przestąpił z łapy na łapę, głęboko wzdychając, chcąc uspokoić nerwy. W końcu obrócił się i ruszył ku pozostałym członkom Świtu, patrząc na Padme spode łba. Przez pojawienie się ciekawskich lwic stracił wszelką ochotę na uciechę z udziałem fossy, zastąpioną rozdrażnieniem i zażenowaniem spowodowanym zachowaniem tychże. Ukradkiem zerknął na Shaida, zaś do łba wpadła mu myśl, że jednak mimo wszystko winien osłodzić tę gorycz zarówno sobie, jak i partnerowi. Postąpił więc krok bliżej, by zniżyć się do poziomu brązowego i delikatnie ująć masywnym łapskiem jego pysk, jednocześnie przybliżając własną, parszywą mordę. Lwisko przymknęło jedyne sprawne oko i w całości skupiło się na kosztowaniu drugiej połówki, już zupełnie ignorując obecność Padme. Chwila dłużyła się, a lwisko ani myślało odkleić się od brązowego, zupełnie pogrążone w teraz udzielającej się całemu ciału przyjemności. Ostatecznie uchylił pysk z ciężkim sapnięciem, przerywając akt adoracji Shaida. Przejechał ozorem po wargach, rzucając tamtemu zalotne spojrzenie, już niemal nie pamiętając, dlaczego nie zrobili tego od razu.
-A ty jak następnym razem będziesz nas podglądać to się chociaż nie ujawniaj, bo zepsujesz efekt... -mruknął niewyraźnie, nawet nie patrząc na adresatkę swej wypowiedzi. Spojrzenie Wypłosza zatopione było w bursztynowych ślepiach jego inspiracji. A może warto by powtórzyć... Ze dwadzieścia razy... Hm?


RE: Ogród - Padme - 08-12-2012

Czy jawnym nietaktem z jej strony było uniesienie jednej z brwi ku górze? Nie? Świetnie, bo samica nie omieszkała się tego zrobić, wbijając wzrok w dwa samce, które w najlepsze oddawały się sobie.
Rzeczywiście nie wszystko na tym świecie widziała, a to jest rzecz, bez której byłaby zdolna prowadzić dalsze życie.
- mnie to nie kręci.- rzuciła w odpowiedzi, wyszczerzając się od ucha do ucha, by swój trzy sekundowy uśmiech, zastąpić ponurą miną.
- przyszłam tu, bo myślałam, że zastanę kogoś innego, nie was w tej uroczej sytuacji, mniejsza, jednak mam przeczucie, że wyczekiwana przeze mnie osoba powinna się tu zjawić.- mruknęła i zapełniła płóca powietrzem, by móc dodać kluczowe zdanie.
- Oddalę się..Gdzieś tam, poczekam, wy będziecie mieli spokój.- to były ostatnie słowa samicy, nim ta, odwróciwszy się oddaliła się pod jakieś gęste krzaki, gdzie mogła na chwilę odetchnąć i w spokoju poczekać na Morana. Chyba, że ją wyrzucą, a wtedy będzie większy problem. Należałoby się jeszcze umyć, ale tą sprawę, jak i wiele innych można przenieść na później.


RE: Ogród - Moran - 08-12-2012

Tymczasem wyczekiwany przez Padme Książę (z Bajki) mknął w stronę Ogrodu. Ojca nigdzie indziej nie znalazł, więc postanowił zabrać się za partnerkę. Jego uwagę przyciągnęła leżąca w krzakach jasnofutra lwica, obca mu z wyglądu.
- Wynocha stąd, idź leżeć w cudzych krzakach, maleńka - warknął na Rahmę, obdarowując ją przy tym mocnym kopniakiem w grzbiet. Splunął jeszcze ostentacyjnie na ziemię, żeby później poczynić parę kroków w przód. Wtedy do zauważył swoją partnerkę - i tylko ją. O obecności ojca i Shaida nie zdawał sobie jeszcze sprawy.
- Cóż to za piękne ciałko leży tak samotnie, bez opieki? - z niskim mruczeniem zbliżył się do lwicy, by zadziornie uszczypnąć ją w udo w ramach powitania. Potem przybliżył się do jej głowy, by otrzeć swoim kosmatym łbem o jej brązowy policzek. I dopiero po tej wymianie pieszczot Moran zdał sobie sprawę, że w tej części Ogrodu nie byli całkiem sami. Wyprostował szyję i zamarł w bezruchu, uważnie obserwując swoich bliskich. Byli zajęci sobą, może nie zauważyli go z Padme?


RE: Ogród - Shaid - 09-12-2012

Brązowy, zsunąwszy się z brązowej grzywy lwa, legł na brzuchu na ziemi, obserwując tę scenę z zaciekawieniem. Jego ślepia roztwarły się, widząc jak ta obca lwica poleciała gdzieś hen wysoko, hen daleko.
Słodki jezu... Arto! Kiedyś ty tak przypakował?
Fossiel odczekał, aż partner zbliży się do niego. Zerknął jeszcze przelotnie na oddalającą się lwicę i uśmiechnął się lekko, patrząc na wypłosza, który postanowił osłodzić mu tę chwilę czekania. Przytrzymał pocałunek na ile mógł, po czym, gdy ich wargi się rozdzieliły, zerknął ponownie w stronę gdzie wylądowała obca, ze zdziwieniem i rozbawieniem odnotowując tam obecność... Morana. Westchnął i przeniósł spojrzenie bursztynowych ślepi na Arto, wyczekując cóż zarządzi.


RE: Ogród - Arto - 09-12-2012

Ciekawość zwyciężyła. Podobnie jak partner, Wypłosz odwrócił spojrzenie ku przedzierającego się przez zarośla Morana, zmierzającego ku Padme. Brew samca delikatnie się uniosła, a ten zerknął na fossę, żeby zaraz skinąć łbem. Pora wracać. Ruszył przed siebie, aby skierować swe kroki w stronę dwójki, mierząc samca przenikliwym spojrzeniem. Czemu opuścił posterunek?
-Co z lwiątkami, Moran?


RE: Ogród - Padme - 09-12-2012

- Powinna się nim zaopiekować woda, choć i ręcznym czyszczeniem nie pogardzę.- mruknęła, niewyraźnie, zapewne przez to, że bardziej niż na odpowiedzi Moranowi skupiła się na nim, odwzajemniając czułości, aż i to gwałtownie przerwała widząc zbliżającego się w ich stronę Arto.
Wstała, kiedy musztardowy samiec zadał beżowemu pytanie, delikatnie przechylając pysk, jak to miała w zwyczaju i obserwowała obydwu.
Jednak dopiero teraz zdała sobie sprawę ze słów Arto, wbijając chłodne spojrzenie w partnera. Lwiątka?
- Jakie lwiątka?