Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Makali - 20-07-2013

W reakcji na niespodziewany przypływ ciepła ciało burka drgnęło, lecz zmiana nie była na tyle odczuwalna, by hienka otworzyła ślipia. Dopiero nos cętkowanego zadecydował o udziale postaci Morana w jaźni Makalego, wprowadzając postać brata do snu cętkowanego. Nikły uśmiech wygiął pysk szczekusia, który zaraz potem rozwinął się na ziemi, z formy kłębuszka przechodząc w banana. Mrucząc coś niewyraźnie, machnął łapką, by następnie bez ostrzeżenia przewalić się na drugi bok, uderzając w czuwającego przy nim brata. Kinol padlinożercy chwilę desperacko buszował wśród grzywy lwa, nim samczyk poderwał łeb, witając kota głośnym kichnięciem. Zamrugał zaskoczony i przetarł łapką oczy, przekonany, że leżący obok Moran to tylko naleciałość po śnie, czająca się gdzieś pod jego powiekami. Wreszcie dotarło do niego to, że był tutaj Kudłacz z krwi i kości. Pociągnął nosem i musnął ukochaną mordę jęzorkiem, uznając takie powitanie za znacznie przyjemniejsze, niźli fontanna smarków.
-I co z Akirą? -zapytał, nadstawiając uszka. Sprawa z malcem nie mogła przeciagąć się tylko dlatego, że ledwo co się obudził.


RE: Ogród - Moran - 21-07-2013

Od razu przeszedł do rzeczy.
- Shaid zdradził - wyrzucił obdarzając brata spojrzeniem spod przymrużonych powiek - Odciągnął młodego na bok i zaatakował. Akira uciekł, a ta lwica, Maya, znalazła go. Nie chce mi pozwolić z nim rozmawiać, ale nie dziwię się, bo w końcu zawiodła go własna rodzina. Dam mu czas, zobaczymy, co wyjdzie.
Różowy ozór zwilżył górną wargę Kudłacza.
- Mam zbyt wiele pytań do wyjaśnienia, by móc spokojnie spać. Pierwsze - jakim cudem nasz braciszek przeżył? Shaid był wytrawnym wojownikiem; nie bardzo wierzę, by nie potrafił zabić małego lwa. Drugie - dlaczego? Trzecie - czy ojciec o tym wie i co się dzieje z nim i Aillą? Czwarte - gdzie jest ten brązowy skurwiel?
Prychnął głośno, by wyzbyć się przynajmniej części buzujących w nim emocji. Był wściekły, że nie mógł zająć się własnymi dziećmi przez tragedię, do której doszło za sprawą kaprawookiego drapieżnika.
- Jest jeszcze jedno, ale na nie ty mi możesz odpowiedzieć - czy widziałeś w jego zachowaniu coś podejrzanego? Kiedy byłeś jeszcze z ojcem pałętali się wokół was jacyś obcy? Wiem, że to głupie, ale odkąd wyruszyliście, wzrosła we mnie podejrzliwość. Nasza rodzina i stado zawsze miały wrogów, a wraz z odejściem taty i Kami mogli uznać nas za mniejsze zagrożenie.


RE: Ogród - Makali - 22-07-2013

//Siadł prąd? W półmilionowym mieście? W 2013 roku? Serio?

|3


Kiedy dotarła do niego pierwsza fraza, zamrugał oczami, nie potrafiąc przyjąć tych słów. Bez słowa przysłuchiwał się relacji tamtego, z każdą chwilą coraz bardziej krzywiąc pysk. W pewnej chwili burknął tylko krótkie "nie mów tak", odwracając wzrok. To Shaid przyprowadził do niego Arto. To fossa zawsze była gotowa się nim zająć, kiedy Arto nie było w pobliżu. To brązowy, nauczył go jak złapać rybę. I to właśnie Shaid nieodłącznie towarzyszył lwisku, gdy wszyscy inni się wypinali. Lub po prostu zostawiali bez słowa. Moran nie miał prawa tak o nim traktować. Zamachał krótkim ogonkiem, kręcąc łbem. Słyszał to samo z pyska Ragnara, ale jakoś wtedy nie uderzyło to w niego tak, jak w tej chwili.
-Wyrwij mi język, ale nie powiem o fossie złego słowa. W życiu nie warknął na mnie bez powodu. To za jego sprawą spotkaliśmy Tatę, a nie samca, który rozszarpał nas na strzępy. Nie potrafię przyjąć tej relacji, bez względu na jej wagę. -przyznał, spoglądając prosto w oczy tamtego. Mlasnął kilkukrotnie, szukając odpowiednich słów.
-Shaid z własnej woli zastąpił naszemu rodzeństwu sukę. Suka od tak nie rzuca się na swoje dziecko, raczej broni go do ostatniej kropli krwi. Kiedy odchodziłem, wiedziałem, że wujek będzie jedynym oparciem Taty. I lepszego nie potrafię sobie wyobrazić. Wszystko, czego się dowiedzieliśmy cuchnie i... -tutaj urwał, a w jego łebku na nowo zadźwięczały słowa tyczące się zachowania matki. Był jeden powód, usprawiedliwiający taki czyn. jeden, jedyny, dawno zduszony przez niego i Tatę. Zmora, która nie potrafiła przejść mu przez gardło. Głód.
-Muszę pogadać z Akirą. Ja, jego brat, a nie obca lwica, mącąca mu we łbie. Już raz ją spotkałem. Jak zobaczy mnie bez obstawy, bez wahania zatopi we mnie kły. Ale nie odpuszczę, tylko słowa malucha są czegokolwiek warte. I szary i ty usłyszeliście to wszystko z jej pyska, nie? No właśnie. Nie martw się, zajmę się lwiątkiem. Ale ty zajmij się Stadem. I miej oko na lwicę. -rzucił pospiesznie, usilnie próbując stłumić trwożącą myśl, która wcześniej zrodziła się w jego głowie. Przełknął ślinę, kierując strapione spojrzenie gdzieś poniżej pyska brata. A jeśli, mimo wszystko?

[ Dodano: 2013-07-24, 23:01 ]
Moran widocznie musiał przetrawić słowa hieny, to zrozumiałe. Chyba najbardziej z całej tej sytuacji. Jednak mimo to, mało prawdopodobne było, by mógł wnieść coś do rozmowy. A teraz nie mogli pozwolić sobie na trwonienie czasu. Łeb burka powędrował na zachód, śledząc chylące się tam słońce. Nim dotrze na ziemie Świtu z pewnością będzie już po zmierzchu. Morda cętkowanego zbliżyła się do pyska kudłacza, a ciepły język hieny powędrował wzdłuż kufy lwiska.
-Trzymaj się, brat. Krew Taty musi wrócić do rodziny. -rzucił tamtemu na pożegnanie, by dźwignąć się z ziemi i potruchtać przed siebie. Nie oglądał się wstecz.



zt


RE: Ogród - Moran - 25-07-2013

Moranowi dużo czasu zajęło przetrawienie słów brata. On sam nie miał takiej relacji z Shaidem, by mieć podstawy do uznania słów lwicy za kłamstwo. Życie Kudłacza bez fossy byłoby dokładnie takie samo, jak z nią - to Arto grał główną rolę, a brązowy drapieżnik był tylko jego partnerem i przyjacielem.
Po krótkim rozmyślaniu opuścił Oazę.

zt


RE: Ogród - Levine - 17-09-2013

//avatar niedługo będzie.//
Levine urosła. I to nie tak mało. Była jednak chuda, co było pewnie konsekwencjami solidnej diety. Gdzie się podziewała kremowa przez ten cały czas? To wie tylko ona. Oaza wydawała jej się dostatecznie samotnym miejscem, ale w duchu miała nadzieję na spotkanie kogokolwiek - Aresa, Leviana, Kahawiana. Kogokolwiek ze stada, kogokolwiek kogo znała. Z gardzieli młodej lwicy wydobyło się westchnięcie pełno goryczy. Źle zrobiła znikając. Z Levianem nigdy nic nie wiadomo. Być może ten dureń poszedł jej szukać? Była pewna, że jej bliźniaczemu bratu na pewno już wyrosła grzywa - albo przynajmniej jej początki. Swoją drogą, ciekawe czy odziedziczył bujność po ojcu? Choć minęły trzy miesiące to wciąż uważała swojego braciszka za infantylnego bachora, który nic o niczym nie wie i ciągle trzeba mu ratować tyłek.


RE: Ogród - Kahawian - 08-07-2014

// Uznam, że Levine tu nie ma. Jak coś, po prostu się pojawi.//


Po dłuugim spacerze dotarł w to wyjątkowe miejsce. Badawczo rozglądał się dookoła... jakim cudem nigdy go nie przywiodło w to miejsce? A tak przynajmniej mu się wydawało. W każdym razie cisza ( zmącana jedynie trawą szeleszczącą pod jego łapami i paroma innymi dźwiękami natury) działała kojąco na nerwy spiętego samca. Długi, utrzymany w szybkim tempie trucht spowodował, że rdzawe boki unosiły się w ciężkim oddechu, a pysk rozchylił się starając utrzymać jak najspokojniejszy oddech. Teraz już gdy znalazł odpowiednie miejsce, czemu by nie odpocząć? Ragnar nie jest kocięciem, które przyjdzie na zawołanie. Otieno znajduje się w najcharakterystyczniejszym miejscu ich ziem... wszystko zdawało się być we względnym porządku.
Położył się więc w cieniu i złożył łeb na łapach.


RE: Ogród - Eliana - 08-07-2014

Gdyby tak było, to czy lwioziemskiemu podrostkowi udałoby się bez uszczerbku na zdrowiu wydzierać wniebogłosy, będąc na terenach Świtu? W takim układzie Kahavian mógł jedynie pomarzyć o odpoczynku.
- AKIRA!- wrzasnęła miodowa, chyba już po raz setny tego dnia.
Biegła równym truchtem między krzakami i innymi niezbadanymi roślinami oazy, zgrabnie omijając również drzewa i sąsiadujące z nimi wielkie pajęczyny. Była już coraz bliżej centralnego punktu Świtewskiej oazy, kiedy to ponownie otworzyła swój uroczy pyszczek, coby ponownie nawoływać swojego przyjaciela:
- AKIRAAAAAAAAAAA! JEŻELI TO JEST JAKAŚ GŁUPIA GRA, TO DAJ SOBIE SPOKÓJ!- krzyknęła, kaszląc równie głośno po zakończeniu tego zdania. Jej gardło boleśnie protestowało, ale mimo to szkarłatnooka uparła się, że znajdzie musztardowego kłamce, który miał na nią czekać na Lwiej Ziemi. Zamiast tego zniknął bez śladu jak jej mama, którą już kolejny tydzień nie może znaleźć.
Miała właśnie krzyknąć po raz kolejny, kiedy to zaaferowana wymyślaniem gróźb pod jego adresem, motywującym go do pokazania się nie zauważyła pieńka, który to nie tylko wybił ją z rytmicznego truchtu, ale również zwalił z nóg. Dosłownie. Eliana poleciała prosto na pysk, szorując nosem i klatką o piach. Jej tylna część jakimś dziwnym trafem dołączyła do tej przedniej kiedy El miała już tyle piachu w pysku, że nie mogła się odezwać. Cóż... Przynajmniej wylazła z tego cholernego lasu.


RE: Ogród - Kahawian - 08-07-2014

Z daleka słyszał ten wrzask. Zirytowany, przewrócił ślepiami i dźwignął się na łapy. Co do jasnej... jakiś dzieciak robił tutaj sam? Zgubił się, czy co? Fakt, że lwiczka regularnie wzywała jednego z młodzików ( swoją drogą, skąd ona go zna?) pozwolił mu szybko namierzyć lwioziemkę. W zasadzie nawet zjawił się w samą porę na przedstawienie- czyli czemu należy patrzeć pod łapy. Z cichym westchnięciem podszedł do miodowej i chwytając ją lekko za kark, postawił na łapy, pobieżnie sprawdzając, jak bardzo się... uszkodziła. Raczej nic poważnego.
Owszem, mógł poczekać, aż podniesie się sama.
Jednak nie miał na to zbytnio czasu i ochoty.
Cofnął się zaraz o pół kroku i spojrzał na znajomą mu lwiczkę. Eliana. No proszę.
- Obawiam się, że to nie jest głupia gra. Akiry nie widziałem już u nas bardzo dawno.
To raz. A dwa.
Brew samca powędrowała w górę, dzięki czemu z jego pyska można było odczytać jasne pytanie.
-Pamiętasz, co ci mówiłem ostatnio o naszych terenach...?


RE: Ogród - Ares - 08-07-2014

Eliana byłaby w dość ponurym położeniu, gdyby nie to, że w Oazie pojawił się ktoś dawno tu nie widziany, w ogóle mówiąc o pojęciu ziem tego stada. Młoda lwica, jednak dobrze znała jego głos, chociaż teraz stał się on nieco głębszy i grubszy. Przed ukazaniem się lwioziemce postanowił go użyć- ot, niech trochę ją ciarki przejdą.
-Akiry tu nie ma, ale jest jego lepszy brat. Co, zawiedziona?-mlasnął jęzorem, obserwując jak powoli na pysku Eliany maluje się zaskoczenie. Wyszedł zza drzew, by wszyscy mogli zobaczyć go w pełnej krasie. Urósł sporo, nie był już takim maluchem, jakim mogli go pamietać. Jego grzywa urosła i przybrała rudy kolor, cóż przynajmniej ujawniły się jakieś geny po drugim z jego ojców. Na łapach widnialo kilka blizn, co prawda już zabliźnionych, ale ślad po nich został. Pod skóra malowały się mięśnie, chociaż teraz samiec się rozluźnił, zauważając obecność Kahawiana. Skinął mu łbem, jak to czynił będąc malcem i posłał przyjacielski uśmiech.
-Salve, Kahawianie. Trochę czasu upłynęło od naszego ostatniego spotkania, prawda?


RE: Ogród - Eliana - 08-07-2014

Chciała szybko się podnieść, ale Kahawian dziwnym trafem okazał się szybszy. Kiedy już jej łapy dotknęły gruntu, uniosła pysk i wlepiła ślepia w dość znajomą sobie osobę. Jednak fakt, iż została przyłapana przez zastępce przywódcy tych ziem jakoś ją nie ruszył, a bynajmniej nie tak jak to, co powiedział Kahawian.
Mrugnęła parę razy, posadziła tyłek na ziemi i zmarszczyła brwi.
- Przecież jest księciem, tak?- mruknęła, przypominając sobie stanowisko, jakie musztardowy obejmował w Szkarłatnym Świcie- To musi gdzieś tu być, inaczej i mnie by tu nie było.- dodała po chwili, odwracając wzrok. A choć to zrobiła, zauważyła minę dwugrzywego, domyślała się, co miał na myśli, jednak nim sama zdążyła zacząć się jakoś tłumaczyć, przeszył ją zimny dreszcz, kiedy tylko poczuła, że dołączył do nich ktoś jeszcze. Sparaliżowało ją dopiero wtedy, kiedy usłyszała ten głos. Był jej znajomy, owszem, dlatego nawet nie musiała patrzeć na tego, kto wypowiada te absurdalne zdanie.
- Lepszy? Nie bądź śmieszny, Aresie.- rzuciła, podnosząc się z siadu i rzucając adresatowi swojej wypowiedzi poirytowane spojrzenie. Smutnym było to, że miała nadzieję, iż nigdy więcej nie będzie dane im się spotkać oraz, że obiekt jej wszystkich problemów zniknął na zawsze z tej krainy.
Czasem nie warto mieć nadziei.


RE: Ogród - Kahawian - 08-07-2014

Pokręcił minimalnie łbem.
- Z tego co wiem od Ragnara, zdecydował się odejść. Było to już dawno, nie widziałem go na naszych ziemiach. Z takiego tytułu, póki co, utracił tytuł księcia... zgodnie z przepisami jest zdrajcą. Jest jednak młody, więc trochę inaczej na to patrzymy.
W przeciwieństwie do Eliany, z zaciekawieniem i cieniem uśmiechu na pysku zwrócił się do młodego lwa. Widać było, że rdzawy uważnie przygląda się niebieskookiemu, oceniając jego mięśnie i ogólny stan. Nie to, że go nie poznał. Tyle że ostatnio widział go... na zebraniu na skale?
Zaśmiał się cicho i również skłonił przed nim łeb.
- Można by powiedzieć, że bardzo długo... dobrze cię widzieć w względnie jednym kawałku.- wzrok samca na moment zatrzymał się na bliznach pokrywających brązowe łapy.
- Ważne, że udało ci się wrócić. Oczywiście będziesz musiał dać znać Ragnarowi. A taka nowinka... stado zmieniło nazwę. Zachodnie Ziemie.
Poza tym, nie umknął mu ton jakim przywitała się młoda dwójka. Przeniósł spojrzenie na Elianę, po czym wrócił do księcia.
- Widzę, że się znacie...?


RE: Ogród - Ares - 08-07-2014

Akira zdrajcą? Cóż, za cudowna nowina! Nareszcie stado zauważyło, że geny Arto, które można łatwo zobaczyć w Akirze, ujawniają się jedynie w jego wyglądzie, a nie w charakterze. Jeden problem mniej i oby na jak najdłużej. Błękitne ślepia powędrowały ponownie na Lwioziemkę, by spojrzeć na nią pogardliwie i zarazem z pewnym wyrzutem.
-Niedługo będziesz błagać, abym był "taki" śmieszny. Pyskowanie młoda, w twojej obecnej sytuacji nie jest raczej najlepszym rozwiązaniem.-burknął, strzelając głośno ogonem, niczym z bicza. Miał świadomość, że złota nie lubi tego odgłosu- w końcu kiedyś posłużył się owym odgłosem, aby ją przestraszyć. Klapnął zadem o ziemię, gdzieś mniej więcej pomiędzy Kahawianem, a Elianą, by tam spokojnie zmienić swój obiekt zainteresowania na dwugrzywego. Jego ruda kita powoli omiatała trawę, strzepując pyłki i kurz, który się na niej wcześniej znalazł.
-Zachodnie Ziemie? Nie jest wcale zła, a co było powodem tej ekhem... Zmiany?-spytał, podnosząc jedną ze smolistych brwi, by ukazać zastępcy przywódcy jego zaciekawienie owym tematem. Czyżby stara nazwa znudziła się Świtowcom? Hm, teraz już nie Świtowcom, tylko... Sam już nie wiedział. Będzie musiał to potem sam wykombinować. Kolejne zdanie rdzawego lwa nie było zbytnio zaskakujące, chociaż przyprawiło Aresa o niezły ból głowy. Co on ma jemu powiedzieć? Prawdę? Co wtedy się stanie złotej, ale jeśli skłamie... I tak się kiedyś wyda, lecz wtedy kłopoty będzie mieć tylko i wyłącznie on.
-Cóż, mogę rzec, że Eliana nie po raz pierwszy przekroczyła granice naszego stada. Już raz ją ukarałem, lecz nie wywiązała się z naszej umowy, tak jak sobie tego życzyłem. Mogę dać uciąć sobie łapę, że był w to zamieszany Akira, ale co tam, ważniejsze jest to, że zrobiła to już po raz któryś. Najwyraźniej uważa, że jest ponad zakazy. Myślę, że powinniśmy jej dać w jasny sposób do zrozumienia, że nie może tego ponownie uczynić... Albo przynajmniej poinformować o tym incydencie Ragnara.-zakończył swój monolog, pozostawiając decyzję w łapach Kahawiana.


RE: Ogród - Eliana - 08-07-2014

Ale jak to zdrajcą? Przeszło jej przez myśl. Ugryzła się nerwowo w wargę, uświadamiając sobie, że ta informacja nie tylko utwierdziła ją w przekonaniu, iż teraz znajduje się na tych ziemiach nielegalnie, ale i przez fakt, że jej przyjaciel zataił przed nią tak ważną rzecz. Przyjaciele mówią sobie wszystko.
- Dla mnie nie jesteś kimś, do kogo muszę zwracać się z szacunkiem.-burknęła, sama siebie zaskakując jak dużo jadu włożyła w tą wypowiedź. Nie sądziła nigdy, że w ogóle go posiada.
Owszem, miała świadomość, że wypowiadanie się w ten sposób w obecności dwóch członków stada, które znała wcześniej jako Szkarłatny Świt nie wróży nic dobrego, ale jej negatywne uczucia względem Aresa były silniejsze, niż zdrowy rozsadek. Dla Kahawiana pozostawała nastawiona tak samo jak do każdej innej osoby, co więcej- widziała w nim nadal tego umierającego na nieznaną chorobę lwa, którego to obdarzyła tak niesamowitym współczuciem. Jednak jej myśli wróciły szybko do tego co tu i teraz, a ciarki przeszły ją ponownie, kiedy usłyszała, jak brązowy samiec wypowiada jej imię.
- Byłam tu za zezwoleniem Akiry, wtedy był jeszcze księciem- rzuciła bardzo dyplomatycznie, patrząc na zastępce przywódcy- A ty mówisz tak, jakbyś zazdrościł mu tego, że ktokolwiek chciał do niego przychodzić- dodała po chwili, zwracając się teraz w stronę Aresa.
Automatycznie ugryzła się w język, znowu najpierw mówiąc, później myśląc. Z jednej strony dumna, że odważyła się powiedzieć mu co myśli, a z drugiej strony zła, że nie wbiła się w czas i miejsce. Jest jeszcze młoda, kiedyś się nauczy.


RE: Ogród - Kahawian - 08-07-2014

Z rosnącym zirytowaniem wysłuchiwał kąśliwej wymiany zdań. Cała ta sytuacja zaczynała się wymykać spod kontroli, a do tego dopuścić nie mógł. Do uszu dwójki dotarł niski, zirytowany warkot.
-Dosyć.
Dopiero gdy upewnił się, że dotarło do nich czego właśnie samiec wymagał, ponownie się odezwał. Jego głos wrócił do względnej normy.
- A więc zacznijmy od tego. Ragnar doszedł do wniosku, że w zasadzie niewiele nas łączy z dawnym Świtem. Krwi pierwszych również nie zostało wiele, zmieniły się założenia i cele. A żeby jakoś symbolicznie to zaznaczyć, stado dostało nową nazwę.
Ponownie się zaciął, analizując to co powiedział mu Ares.
- No dobra. Zrobimy tak... Odprowadzę Elianę na jej tereny, przy okazji pogadam z ich królową. Ragnar też będzie wiedział o całym zajściu.
Jego spojrzenie legło na lwiczce.
- Prosiłem cię, gdy ostatnio się widzieliśmy. Z tego co wiem, Akira był u was. Zniknął i nawet nie ma pojęcia, że jego brat nie żyje. Szary nie zdążył mu powiedzieć.
Rdzawe ślepia przemknęły na Aresa.
- Na przyszłość proszę, żebyś mówił o czymś takim od razu Ragnarowi lub mnie. To nie jest kwestia samych zasad, ale i polityki międzystadnej. Gdyby jej coś się stało, to całe nasze stado poniosłoby konsekwencje. Rozumiesz?


RE: Ogród - Ares - 09-07-2014

-Nie ma tu, moja droga czego zazdrościć.-odparł sucho, surowym spojrzeniem objął zaś sylwetkę lwiczki. Nie dodał kolejnych słów, bo nie chciał narażać się dalej Kahawianowi, za to uznał, że co miało być powiedziane- zostało. Oblizał przesuszony pysk. Dawno nie miał możliwości wypicia choćby kropli wody... Będzie musiał szybko znaleźć jakieś źródło, by jego głupota nie była brzemienna w skutki.
Skinął łbem, przyjmując słowa zastępcy przywódcy, by chwilę potem mu odpowiedzieć:
-Rozumiem. Jeśli chcesz, mogę znaleźć Ragnara i przekazać mu ową informację, żeby wszystkiego nagle nie zwalać ci na głowę.-jego błękitne tęczówki nadal spoczywały na osobie rdzawego. Mimo tego, że ten skarcił go niczym niepokorne kocię, nadal utrzymywał kontakt wzrokowy. Znał swoje miejsce w stadzie, ale muszą mieć tą świadomość, że nie da sobą pomiatać. Nie on. Na pewno nie taki lew, jak on.