Król Lew PBF
Ogród - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Oaza (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=48)
+---- Wątek: Ogród (/showthread.php?tid=425)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Ogród - Kahawian - 14-07-2014

Uśmiechnął się lekko do niebieskookiego.
- O mnie się nie martw, poradzę sobie.
Spojrzał jeszcze raz na Elianę, by dokładnie przemyśleć co z nią zrobić. No dobra, ale najpierw Ares.
- Posłuchaj, odpocznij najpierw. Potem chciałbym, żebyś dołączył do Otieno na Skale. Powinny być tam... góra cztery lwice. Szara z paskiem na łbie to Giza, beżowa Maya, brązowa Alaina i również szara Mirra. Giza i Maya należą do nas. Może dotrzymałbyś im towarzystwa i przy okazji zorientował się, jak wygląda sytuacja? Nie mam ochoty na jakieś niespodzianki.
Z zadowoleniem przyjął fakt, że młodzieniec nie spuścił wzroku, tylko z godnością przyjął jego uwagę. Tak właśnie powinno to wyglądać... bez uniżania się, z poczuciem własnej godności. Bardzo dobrze.
Do głowy przyszedł mu jeszcze jeden pomysł.
- Swoją drogą... co byś powiedział na trening ze mną? Jestem ciekaw, co potrafisz. Oczywiście nie teraz. Jak obaj będziemy mięli wolną chwilę.
Poczekał chwilę, po czym surowo spojrzał na Elianę.
- Powiem tak... ostatni raz pozwalam ci bez nadzoru wrócić do siebie. Ale i twoja królowa i Ragnar będą powiadomieni. Posłuszeństwo jest gwarancją bezpieczeństwa, Eliano. I mam nadzieję, że zapamiętasz moje słowa.
Na pożegnanie skinął jej łbem, a polikiem otarł o kark młodego samca. Potem odszedł, znikając za zaroślami.

z.t.


RE: Ogród - Eliana - 16-07-2014

Wzdrygnęła się, słysząc ostry ton Kahawiana, przerywający ich jakże bezsensowną dyskusję. Tak jak chciał- zamilkła(nęła?), w spokoju wysłuchując tego, co miał do powiedzenia. I siedziała tak spokojnie, dopóki dwurzywy nie wspomniał o rozmowie z Vasanti. Damn, ona nie może nic wiedzieć!
- Przepraszam... Proszę znaczy, nie wiedziałam, że nie ma tu Akiry, gdybym wiedziała nawet nie pomyślałabym o tym, żeby tu przyjść- mruknęła, kładąc po sobie uszy.
Na prawdę było jej przykro...i głupio, przy okazji.
- Nie mów królowej, błagam- pisnęła, tak cicho, że do uszu Kahawiana na pewno nie dotarły jej głupie lamenty.
Na Aresa nie miała zamiaru nawet patrzeć, bo miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje.


RE: Ogród - Ares - 17-07-2014

Spokojnie wysłuchał słów Kahawiana, tym razem już bacznie pilnując, aby nie powiedzieć nic głupiego. Na szczęście Kahawian nie dał mu do tego powodu.
-Dobrze. Pojawię się tam niedługo, ale najpierw, rzeczywiście chwilę odpocznę. Nie ma sensu pchać się dalej, kiedy nie ma się na to siły.-odparł pogodnie, by potem uśmiechem odpowiedzieć na propozycje samca. W głębi serca nawet się z tego ucieszył. Nie miał tej przyjemności by z kimś potrenować, chyba że bardzo krótkie z Moranem się do tego zaliczają. No cóż, ale taka okazja się na pewno nie powtórzy.
-Oczywiście. Po odwiedzeniu Skały postaram się ciebie jakoś znaleźć, dobra?- jego wesoły ton musiał brzmieć dziwnie w uszach Eliany. Ta mogła jedynie pomarzyć o tym, by Ares rozmawiał z nią takim głosem. Odprowadził Dwugrzywego wzrokiem, by potem przenieść go na złota, ale już bez figlarnego i wesołego błysku w oczach. Teraz błękitne ślepia ukazywały wrogość i chłód, tak bardzo wpasowujace się w odcień jego tęczowek, ze aż wydawały się naturalnymi emocjami samca. Kakaowe wargi uniosły się, aby tym razem odkryć kły i pozostałe zęby lwa, zaś z wnętrza gardła podniósł się potężny warkot. Eliana nie miała nawet czasu na zareagowanie, jak Ares rzucił się na nią, przygwożdżając ją do ziemi. Unieruchomił jej łapy swoimi własnymi, zaś jedną z nich pózniej przesunął na gardło lwicy, przekornie wysuwając smoliste pazury. Pogładził nimi po pulsujacej szyji lwioziemki, jednakże nie robiąc jej przy tym krzywdy.
-Nie myśl sobie, że możesz mnie obrażać i że ujdzie ci to płazem. Może i przy Kahawianie zachowałem się porządnie, ale czego oczy nie widzą, tego serca nie żal, prawda? Mojego brata tu nie ma i nie sądzę, aby ponownie się tu pojawił. Słyszałas? Odszedł, porzucił nas i najlepiej, aby tu nie wracał. A ty nie masz tu już czego szukać.- jego głos był zimny, stanowczy. Chwile pomilczal, by potem unieść łeb wyżej, jak przystało na pewnego siebie lwa i spojrzał na nią srogo.
-Jesteś nikim, NIKIM zarówno dla swiata, jak i dla twojego stada. Smutne, że teraz władcy muszą zaprzątać sobie głowę tak beznadziejną personą.- wymruczał z dezaprobatą. Następnie spojrzał na nią wymagająco, a jego brwi uniosły się wyżej nic zwykle.
-Masz mi coś do powiedzenia?-łapa coraz mocniej zaciskala się na gardle lwicy, lecz nie czyniąc jej na razie żadnych szkód. Na razie...


RE: Ogród - Eliana - 17-07-2014

Kiedy Kahawian zaczął się oddalać, odetchnęła z ulgą, zadowolona, że po raz kolejny udało jej się wyjść cało z wtargnięcia na ziemie dawnych Szkarłatnych. No nieźle, nie tego się spodziewała.
W sumie to nawet zapomniała o obecności Aresa, odwróciła się jedynie do niego bokiem i poczyniła pierwszy krok ku Lwiej- tak, jak zapowiedziała. Drugiego nie udało jej się zrobić, przez wzgląd na to, że usłyszała warkot, ale nim w ogóle zdążyła odwrócić łeb w stronę tego jakże nieprzyjemnego dla ucha dźwięku, leżała już w bezruchu na ziemi, przygnieciona do niej w taki sposób, że nawet nie mogła oderwać odeń łopatki. Pozostało jej jedynie warknąć, co i tak średnio jej wyszło. Twardo utrzymywała potencjalnie wściekłą minę, coby nie pokazywać, że się boi. Nawet jej oczy nie dały po sobie tego poznać i w przeciwieństwie do ich koloru, były równie zimne, co oczy brązowego, na którego teraz patrzyła. Jej obojętnie chłodna postawa jaką przyjęła została na chwilę zburzona, dokładnie wtedy, kiedy jego pazury dotknęły delikatnej skóry na szyi, a Ares mógł pod pazurami poczuć, jak nerwowo przełyka ślinę. Nie próbowała się również uwolnić z uścisku, mając świadomość, że i tak jej się to nie uda. Ares był nie tylko starszy, ale i dobrze zbudowany, silniejszy. Ona w porównaniu do niego była kruszynką. Małą, uroczą kruszynką.
Wysłuchała jego słów zadziwiająco spokojnie, jak na sytuacje w jakiej obecnie się znajduje. Pierwsze jego słowa przemilczała. Akira był jej przyjacielem i nie dochodziło do niej, a nawet nie potrafiła uwierzyć w to, że już nie wróci. Kiedy zaś skończył kolejne zdanie, zaśmiała się nerwowo, mając ochotę napluć mu prosto w ten zawszony pysk.
- Na prawdę myślisz, że obchodzi mnie to co ty myślisz?- Syknęła, ponownie dając upust swojemu zdenerwowaniu w postaci sekundowego śmiechu- Ja dla Ciebie jestem nikim, ty dla mnie jesteś nikim, więc może po prostu zapomnij o moim istnieniu, tak jak ja próbuję zapomnieć o twoim- dodała po chwili, już spokojniejszym tonem, dopiero teraz podejmując próbę wyszarpania się.
Jego ostatnie pytanie zignorowała. Prędzej utnę sobie łapę, niż szczerze Cię przeproszę.


RE: Ogród - Ares - 20-07-2014

Zdenerwowanie lwicy było równie łatwo zauważalne, jak wściekłość Aresa na nią. Brązowy omiótł spojrzeniem jej sylwetkę, zatrzymując go w końcu na jej łbie, czując ze ta wreszcie zabiera głos. Pierwsze jej słowa zaskoczyły go, bo prawdę mówiąc były tak nieodpowiednie w jej obecnej sytuacji, że aż zadziwiające, że była zdolna je wypowiedzieć.
-A powinno. Pamiętaj, że to ty jesteś teraz na mojej łasce- nie na odwrót.-warknął, bawiąc się pazurami na szyi młodej. Jego błękitne ślepia nie wyrażały nic oprócz bezsilnego gniewu. Chciał ją ukarać- lecz zabronił mu tego Kahawian. Logicznie rzecz biorąc, nie może jej skrzywdzić w żaden widoczny dla oka sposób. Mlasnął, gdy jego uszy zarejestrowały kolejne słowa złotej. Oczywiście, móglby puścić ją wolno... Lecz gdzie wtedy nauczka, gdzie upomnienie?
-Cóż, nie jest to zły pomysł, lecz nie jest on dla mnie wystarczający. Nie chce abyś o mnie zapomniała, bo wtedy twoje zachowanie nie ulegnie zmianie. Pamiętasz nasza poprzednią umowę? Myślę, że tak. Nie wywiązałaś się z niej najlepiej, prawda? Postąpimy teraz inaczej. Dwa razy w miesiącu, dwie zwierzyny. Jesteś już starsza umiesz polować. Znajdę grotę gdzieś na wolnych terenach i tam będziesz składać żywność. Jeżeli znowu będziesz się wymykać za moimi plecami marny będzie twój los. Dwa razy odpuściłem, nie waż się nawet liczyć na trzeci.-miał świadomość, ze nie była to surowa kara, ale na jakiś czas lwica będzie miała zajęcie i do tego z korzyścią dla niego samego. On najedzony, a ona będzie musiała wbrew swojej woli znowu do niego wracać i wracać. Westchnął cicho nie słysząc tym razem odzewu.
-Zakodowałaś to sobie w tej maleńkiej główce?-uniżył lekko łapy nad Elianą, aby móc ją lekko przycisnąć ciężarem swojego cielska, a jego oczy badały emocje błądzące po pysku samiczki.


RE: Ogród - Eliana - 20-07-2014

Próba wyszarpania okazała się jedną wielką porażką, bo jak leżała- tak została. Jedynie powróciły myśli, czy oplucie go jest na pewno tak złym pomysłem. Odchyliła pysk do tyłu, dając pazurom Aresa większe pole do popisu, tuż po tym, jak podzielił się z nią swą uwagą. Czemu przestała się już go bać?
- To, że jesteś księciem znaczy tutaj tyle co nic. Nadal jesteś niżej od dorosłych, niżej od tego, który kazał puścić mnie wolno- nie była głupia, widziała dokładnie to, co Ares- A gdybyś chciał mnie skrzywdzić, zrobiłbyś to już dawno- pod pazurami nie trudno było wyczuć jak nerwowo drga jej krtań, zwłaszcza, że skóra na szyi była niesamowicie delikatna i cienka, dodatkowo przez odchylenie głowy w tył napięła się. Jeżeli miałoby jej się coś stać, stałoby się teraz.
Teraz wysłuchała jego kolejnych słów, na dźwięk których jej pyszczek wrócił do pierwotnej pozycji, a szkarłatne oczy powędrowały na brązowe lico. Na prawdę? Jest tak leniwy, że nie chce mu się polować, czy po prostu nie umie?Nie macie w stadzie lwic?
- A skąd będę wiedziała, która to grota? Nie przyjdę tu za jakiś czas, żeby dowiedzieć się, czy może już jakąś wybrałeś- zapytała grzecznie, przypominając sobie o obietnicy złożonej dwugrzywemu- nie przychodzić tutaj więcej. Miała zamiaru się tego trzymać, bez względu na wszystko.


RE: Ogród - Ares - 20-07-2014

Pierwsze zdanie lwicy puścił mimochodem. Uznał, że nie ma sensu się z nią o to wykłócać. Nie miała ona świadomości, że on jako tako miał jednak w stadzie znajomości i zarówno dla Ragnara, jak i Kahawiana był kimś, na kim można polegać. Mieli do niego zaufanie tak samo, jak on do nich. Lecz czy zwykła Lwioziemka może to zrozumieć? Raczej nie. Samiec zastrzygł smolistym uchem słysząc słowa złotej i mimowolnie, na jego pysku wymalował się okropny uśmiech.
-Och, o to się nie musisz martwić. Ja już ją znalazłem.-odparł samiec, gdy w jego głowie zaistniał obraz jaskini, którą mijał przekraczając tereny mrocznych grot. Wolne ziemie, lecz w odpowiedniej odległości od ziem stada- trochę spokoju i odpoczynku, ale nie ubywając obowiązkom. Wspaniale. Cielsko brązowego podniosło się, a łapa, która przez cały ten czas ciążyła na szyi młodej również poczyniła to samo. Schował pazury i oddalił się o kilka kroków od złotej, lecz nadal bacznie ją obserwując.
-Nie obijaj się tak. Dalej, idziemy.-stanowczy i chłodny głos obił się o delikatne uszy Eliany, raniąc je swoją szorstkością.


RE: Ogród - Eliana - 20-07-2014

W sumie to przestała go słuchać zaraz po tym, jak przestała mówić. I miała zamiar utrzymać tą postawę do końca. Do momentu, aż będzie mogła wrócić i zaszyć się na terenach swojego stada.
Powoli wszystko zaczęło jej drętwieć, a leżenie na plecach w jeden moment tak jej zbrzydło, że chyba już nigdy więcej się na nich nie położy. Wypuściła powietrze z ulgą, kiedy w końcu poczuła luz i momentalnie zerwała się na równe łapy, wyciągając przednie kończyny przed siebie, coby się odrobinę rozciągnąć.
Spojrzała również na niego i mimowolnie ruszyła. Dokładnie tak, jak sobie tego życzył. Może za dobre sprawowanie da jej spokój wcześniej?



//ztx2


RE: Ogród - Frey - 08-08-2014

Frey zmierzał ku ogrodowi z jednym kociakiem w pysku, a drugim na grzywie/grzbiecie/gdziekolwiek się tam nie zsunął. Nieistotne - ważne, żeby nie spadła za szybko... Hm, a gdzie jest Maoni?
Bum, coś spało. W trawę.
Schylił łeb i zaczął myśleć. Wzniósł oczy ku niebu. Odszedł kilka kroków z synkiem, po czym ostrożnie położył go w trawie, a następnie wrócił się po Runę. Analogicznie chwycił ją w pysk, ruszył, minął miejsce, gdzie leżał jej brat, by kawałek dalej ułożyć córkę. Manewr ten powtarzał jeszcze przez kilka minut, dopóki nie uznał, że za bardzo go to męczy, boli go kark i w ogóle to bez sensu. Zdecydowanie lepiej będzie usiąść i czekać na partnerkę, co też, polożywszy oba lwiątka obok siebie, uczynił.


RE: Ogród - Malimau - 14-08-2014

Za nimi zaś wiernie podążał Malimau. Nie nadążał za samcem, nawet jeśli ten szedł dość powoli ze względu na kociaka na grzbiecie. On nigdy tak nie jechał - mama zawsze starała nie przemieszczać się z nimi, dopóki nie nauczył dreptać za nią, próbując dotrzymać jej kroku. Prawo do niesienia w pysku miała jedynie Sadie, jako dziewczynka. Widząc, że lew przystaje, cytrynek zatrzymał się, mierząc go niepewnym wzrokiem. Zaraz, a gdzie tamta lwica? Nie podobało mu się to, zdecydowanie mu się to nie podobało. Ej, zaraz!
- A dlaczego masz paski na policzkach? Jesteś ranny? Raz mama miała taką czerwoną kreskę, ale jej coś czerwonego z niej kapało... I coś robiła - usiadł na tyłku, w stosownej odległości spoglądając na czerwone kreski. Wysunął język, przygryzając go. Co mama robiła? Mówiła, żeby zawsze... Zawsze trzeba to oczyścić. Ale jak? Jak się czyści? - No jasne! - podskoczył do góry, niczym pchła - Musisz to oczyścić. Językiem. I to pomoże.


RE: Ogród - Maoni - 16-08-2014

Frey musiał trochę poczekać na swoją partnerkę. W końcu jednak pojawiła się, wyszła dosłownie z pobliskich krzaków. Miała pogodne oblicze, nawet bardziej, niż zwykle, jej klatka piersiowa poruszała się gwałtownie, o czym świadczyło, że lwica trochę sobie pobiegała, a w jej pysku znajdowała się niewielka antylopa z wykręconą w drugą stronę przednią nogą. Ten krótki bieg dobrze jej zrobił, czuła się o wiele lepiej, niż poprzednio, teraz, jak się trochę poruszała, miała o dziwo o wiele więcej energii.
Po krótkim spojrzeniu na okolicę, zaraz też zauważyła partnera z dziećmi. O, ten mały też tutaj był. Uśmiechnęła się, na ile pozwalała jej trzymana w pysku zdobycz, po czym natychmiast udała się w ich stronę. Frey miał szczęście, że Maoni nie widziała, w jaki sposób ten przeniósł tutaj dzieciaki, a w szczególności Runę.
- Cześć Wam! Jak tam? - zapytała, kiedy już do nich doszła i położyła przed nimi zwierzynę.
- Ktoś może jest głodny? Częstujcie się śmiało. - powiedziała jeszcze, po czym uśmiechnęła się szeroko. Ona nie była głodna, bo w końcu niedawno jadła, ale może Frey albo Malimau będzie? Podeszła jeszcze bliżej do partnera z dziećmi, po czym wsadziła nos między nie, wdychając ich zapach z nieskrywaną lubością.
- Jak sobie z nimi poradziłeś? - spytała jeszcze, bynajmniej nie mając na myśli dostarczenia młodych w to miejsce. Chodziło jej o ogół. Jak się czuje w roli ojca, na przykład. Bo ona w roli matki czuła się wspaniale. Przynajmniej na razie.


RE: Ogród - Runa - 16-08-2014

Runa od samego początku miała złe przeczucia. Nie, ona wiedziała, że zdarzy się coś przykrego, od kiedy jej mama wstała, zabierając siebie, swoje ciepło i opiekę, zostawiając ich z nim. Na plecach Freya było jej nawet wygodnie, ciepło, ale nieporadne łapki nie trzymały się grzywy i w końcu stało się: spadła. Przez chwilę była cicho, zupełnie cicho. Za to kiedy Frey położył syna i podszedł do niej, zaczęła piszczeć. Darła się, aż lew się mógł zastanawiać, skąd tyle powietrza bierze się w małej kulce. Nie było to miarowe popiskiwanie. Nieartykułowany dźwięk rósł i malał, zahaczał o takie tony, których żaden lew nie użyłby w rozmowie z drugim. Był jednak głośny, a przez to wyczerpujący. Kiedy Maoni pojawiła się wreszcie w okolicy, Runa leżała spokojnie, rozglądając się niepewnie swoimi lekko zezującymi, jeszcze niebieskimi oczami. Pisnęła cichutko dopiero, kiedy obok niej pojawił się nos, a razem z nim znajomy zapach. W porównaniu z poprzednim pokazem, ten dźwięk był całkiem przyjemny, a znaczył tyle, co "mama".


RE: Ogród - Frey - 19-08-2014

Frey doświadczał właśnie życiowego dylematu - zignorować obcego szczyla, być wobec niego nieuprzejmym czy jednak okazać krztę kultury? Z pewnym trudem zdecydował się na ostatnią opcję - głównie dlatego, że zbliżała się Maoni.
Nachylił się na żółtą kulką. Nie zdążył jeszcze nabyć doświadczenia w rozmowach z dziećmi, ale kiedyś należy podjąć próby porozumienia się z tymi dziwnymi małymi istotami.
- Nie, młody, to tak nie działa - uświadomił go z zadziwiająco pokaźną dawką cierpliwości. - To moja sierść w tym miejscu ma taki dziwny kształt i kolor. Cahian ma tak samo.
Wskazał pyskiem swego jedynego syna, który leżał tuż obok, nie rzucając się w oczy ze względu na swą całkiem nieźle stapiający się z otoczeniem barwę.
Skrzywił się, słysząc te przeraźliwe tony, jakie wydawała z siebie Runa. Rzeczywiście, lew zachodził w głowę, jak coś tak mikrego może być tak okropnie głośne. Oby tylko nie odziedziczyła temperamentu po matce... Która, tak a propos, już znalazła się tuż obok.
- Cze. W porządku, jakoś dałem radę...
Przybliżył się do partnerki, liznął ją po policzku i wyszczerzył kły w uśmiechu.
- Ale następnym razem ty je nosisz, a ja poluję, zgoda?


RE: Ogród - Shyeiro - 19-08-2014

Schował zwierzynę przed ptactwem i słońcem, dokładnie tak, jak powiedział Nyocie. A jego obecnośc tuta była wynikiem nieowocnych poszukiwań dwugrzywego samca, potrzebnemu mu w obecnej sytuacji dokładnie tak, jak zebrom kopyta. Nie zamierzał się drzeć, czy coś. Nie będzie przecież od samego początku zniechęcał do siebie stada, dlatego po prostu przemierzał kolejne tereny w ciszy i względnym spokoju.
I do tej pory nie natrafił na nic, a raczej na nikogo, kto byłby w stanie mu pomóc. Aż do teraz, kiedy jakimś dziwnym trafem znalazł się w miejscu, które nawet w najmniejszym stopniu nie przypominało mu Zachodnich terenów.
Za daleko, wiedziałem, że za daleko.
Wypuścił ze świstem powietrze, będąc doprawdy zażenowanym tym, dokąd zaprowadziły go nogi. I zapewne już by się wracał, gdyby nie doszły do niego odgłosy, przypominające rozmowę. To go zainteresowało i dzięki temu szedł na przód w zaparte.
Kiedy w końcu zlokalizował źródło dźwięków, przystanął, odgiął nienaturalnie szyję i skrzywił pysk, widząc dwójkę- jak się wydawało -jego rówieśników, z TRÓJKĄ młodych. Trójką. Aż potrząsnął głową, zastanawiając się, czy nie zawodzi go jedyne zdrowe oko.
- Cześć?- Rzucił szybko, nawet nie zastanawiając się, czemu zadał tym słowem pytanie. Znowu potrząsnął łbem i wbił wzrok w trójkę kociąt, a następnie ich matkę.
Dopiero co przestałaś być dzieckiem i już masz dzieci. Trójkę. Matko.
Przetarł sobię łapę pyskiem i przestał się krzywić. A nawet więcej- wkleił na pysk po prostu zdziwienie. Właściwie, to samo się wkleiło.


RE: Ogród - Maoni - 22-08-2014

Na jej pysku pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, kiedy zobaczyła, z jakim entuzjazmem jej córka ją powitała. A nie było jej przecież tylko krótką chwilę. Wzięła małą delikatnie za skórę na karku, po czym ona sama się położyła, Runę lokując między przednie łapy, aby następnie przystąpić do jej kąpieli.
Podniosła łeb jedynie na chwilę, słysząc słowa partnera. Na jej pysku pojawił się lekki uśmieszek.
- Coś pomyślimy, dogadamy się jakoś. - powiedziała jedynie, po czym kontynuowała uprzednio przerwaną czynność. To znaczy, że jednak trochę kłopotliwe to musiało być dla świeżo upieczonego ojca. Będą
się musieli jakoś dzielić obowiązkami, a wszystko dobrze się potoczy.
Kąpiel córki tym razem przerwało pojawienie się nieznanej jej osoby. Matka podniosła wzrok na krasnogrzywego samca.
- Cześć. - odpowiedziała, przyglądając mu się z uwagą. Wyglądał na zdumionego, ale czym? Nie miała pojęcia, że było to spowodowane poniekąd właśnie przez nią. Dla niej nie było w tym nic niesamowitego.
- Kim jesteś? Szukasz czegoś? - dodała jeszcze, przechylając lekko łeb na bok. Jakby nie patrzeć był obcym, nie przypominała sobie, aby widziała go kiedykolwiek na jakimkolwiek zebraniu, albo tak ogólnie.