Król Lew PBF
Skała Skazy - Szczyt - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - Szczyt (/showthread.php?tid=52)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Skała Skazy - Szczyt - Frey - 29-03-2013

Ła, ależ ten Moran brutalnie odpycha Padme... Nie chce się miziać przy towarzystwie? W ogóle to oni są razem? Dobrze wiedzieć.
Ale tego dzieciaka to on nie kojarzył. Ni w ząb. Jakby się tak zastanowić, to on w ogóle nie znał żadnych lwiątek ze Świtu. Ciekawe, czyje to dziecko? No chyba nie Morana...?
O, panna jasna-biedna-lwica też raczyła się tu zjawić. Frey rzucił jej ukradkiem pełne pogardy spojrzenie. Świtezianka od siedmiu boleści. I jeszcze musi ją tolerować. Uch, co za tortury!
Parsknął, usłyszawszy słowa jaguara. Nie dość, że bezczelnie układa się na skale, to do tego takie słowa... Za grosz, e, czegokolwiek! Geniusz po prostu. 'Randka'. Taaa... A kto by się chciał z kimś takim umówić? Może Shaid, on przecież leci na młodszych i większych...
Dobra, koniec jadu, na Maoni ciężko było się złościć, bo, póki co, niczego głupiego nie zrobiła. Chociaż nieee, wróć! Przecież się spóźniła. Tak, to można jej wygarnąć.
- Dłużej się nie dało? - burknął więc, lecz zaraz potem powrócił do normalniejszego tonu. - Właśnie za cholerę nie mogę do tego dojść. Arto też nie ma - odpowiedział przyciszonym głosem, żeby przypadkiem nikomu nie zachciało się ich podsłuchiwać.
Poza przywódcami, brakowało już chyba tylko tej drugiej Północnej... A nie, moment, przecież była! Tylko jakoś niezbyt rzucała się w oczy.
Znów machnął ogonem. Co za nudy. Zacznie ktoś to zebranie czy cały czas będą tak siedzieć i coś sobie szeptać?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Moran - 29-03-2013

Uśmiechnął się promiennie do młodzika. Przynajmniej jakaś cząstka Arto została tutaj, przy i dla Morana, na tym nędznym padole łez.
- Więc zostań, panie Książę - rzucił i podniósł łeb. Tak, Książę. Miał w sobie królewską krew i póki ona w nim płynęła, tak długo będzie nosił ten szlachetny tytuł. Coraz więcej lwów (i jeden jaguar) się znajdowało się na Skale Skazy, co świadczyło o skuteczności drugiego ryku świeżo mianowanego władcy. Pojawiła się Ajris, Mogrim i młodziutka lwica, która zasiadła obok Freya. Zmarszczył nieco czoło. Kolejna przybłęda, tym razem szukająca wstawiennictwa w protektoracie żółtookiego? Jej przywitanie się rozwiało nieco jego wątpliwości. Swoja. To dobrze. Kudłacz słyszał, jak wymieniają między sobą pytania o Kami i Arto. Cóż, trzeba było zaczynać. Nie ujrzał żadnego z dzieci Kami. Zabrała ich ze sobą czy buntowali się przed przejęciem władzy przez jej przybraną rodzinę? Wprawdzie i tak nie spodziewał się obecności takiej Chikji na przykład, ale Erick, który uważał, że za pokrewieństwo należą mu się znaczne przywileje, był już bardziej spodziewanym gościem na Skale Skazy. Tymczasem i jego tutaj nie było. Podniósł zadek, po czym wskoczył na niewielki głaz i zasiadł na nim. Wzrokiem powędrował na szarofutrego.
- Salve, Świtezianie - zaczął gromkim głosem - Zapytujecie się, jaki jest cel dzisiejszego zgromadzenia i dlaczego nie ma wśród nas Kami czy Arto. Na to pytanie jest jedna odpowiedź.
I tutaj przerwał, by przytrzymać stado w napięciu i przeleciał po nim wzrokiem.
- Nie ma ich. I nie będzie. Odeszli stąd, bo mieli dość waszego tałatajstwa i wzywały ich ważniejsze sprawy. Władza dostała się w moje łapy. Tak, teraz ja jestem waszym Przywódcą, zgodnie z wolą samej Kami. Ktokolwiek ma jakieś wątpliwości i problemy, proszę bardzo, niech ją znajdzie w podziemnym świecie i wszystko jej wygarnie. Ja reklamacji nie przyjmuję.
Zmrużył złowrogo turkusowe ślepia i obił giętkim ogonem o głaz, który służył mu teraz za siedzisko.
- To pierwsza sprawa. Secondo - Lwia Ziemia coraz mocniej sobie z nami pogrywa. Za nic mają nasze ostrzeżenia, a ich rozwydrzone młode bezkarnie przekraczają granice naszej ziemi. Razem z siedzącym obok mnie Ragnarem posłaliśmy im ostatnie ostrzeżenie. Nieważne, czy się do niego zastosują czy też nie, od dzisiejszego dnia każdy z was ma obowiązek ubić każdego Lwioziemca, który przybędzie na ziemie Szkarłatnego Świtu. Słyszeliście? KAŻDEGO - położył nacisk na ostatnie wypowiedziane przez siebie słowo, by potem kontynuować - Za parę dni mają nam dostarczyć cztery sztuki zwierzyny w ramach zadośćuczynienia za ich lwiątko na naszych ziemiach. Tych przepuśćcie, ma się rozumieć. Granica z Lwią Ziemią jest zamknięta i to obustronnie. Nie rozumiem, dlaczego mielibyście łazić do tej brudnej zgrai, kiedy wszystko, czego potrzebujecie, znajdziecie tutaj. Jeśli usłyszę, że któreś z was wlazło tam w celach towarzyskich i mniej poważnych, temu osobiście urwę łeb. Co innego z interwencją. O tych chcę wiedzieć osobiście lub przez Ragnara, który od tej pory jest waszym Mistrzem, a moim zastępcą.
Ponownie przerwał, tym razem, by przypomnieć sobie, co jeszcze chciał wpoić stadu.
- Trzecia sprawa będzie zapewne dla was przyjemniejsza. W związku z tym, że zmieniła się nieco hierarchia naszego stada, zwolniło się parę funkcji. Po naradzie z Ragnarem przyznaję jego tytuł Strażnika Orvarze. Cóż, nie będziesz już musiała narzekać na odwalanie cudzej roboty, moja droga - zwrócił się ku starszej adeptce, by posłać jej nawet nieco przyjazny uśmieszek - Mogrim zajmie się mentorstwem naszych młodych, zaś ja i szary zajmiemy się zarówno lecznictwem, jak i treningami. Coś jeszcze? Ach, tak... Jeśli odnajdziecie w tych okolicach niejaką Lurę, panieneczkę, która ma źle poukładane w głowie i za nic ma sobie moje słowa, to wiecie, co z nią zrobić. Kto przyniesie mi jej łeb, zostanie nagrodzony. Jakieś pytania? Nie. To świetnie, rozejść się i do roboty, Świcie.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Padme - 30-03-2013

Źrenice samicy rozszerzyły się niemalże zasłaniając całą niebieską teńczówkę, a cała zesztywniała, gdy tylko do jej uszu dotarły kluczowe słowa ich.. Nowego przywódcy. Kami i Arto nie ma. Moran jest władcą.
Oniemiała z wrażenia, jednak nie odważyła się podnieść łba, by na niego spojrzeć. Więc o to chodziło, dlatego ją odepchnął. Jest władcą- nie ma czasu na partnerkę adeptkę.
Informacje o Lwiej Ziemi jakoś nią nie wstrząsneły, jedno jest pewne- na jej łapach znajdzie się krew każdego przybłędy, nie ważne, czy Lwi, czy jakiś podróżnik, jej celem będzie każdy, zero wyjątków, czy ograniczeń. Resztę na ten temat puściła mimo uszu, nie mogła być przecież przejęta faktem Lwioziemców panoszących się u nich, skoro jej partner właśnie został przywódcą ich stada. Teraz starała sobie poukładać we łbie jakąkolwiek przyszłość. Czy ich wspólną? Niee. Ogólnie. Czy to go zmieni, czy podoła, czy przerośnie.. Jak to będzie z nią samą?
Tyle pytań, a nie ma kto odpowiadać. Tego nie lubiła i nigdy nie polubi.
Oderwała otępiały wzrok od koniuszka ogona Orvary i zaczepiła go gdzieś w bliżej nieokreślonym punkcie nad widnokręgiem, co i tak dawało wrażenie, coby samica była jakaś.. Nieobecna? Moran królem.. O boże.
Wzdrygnęła się nerwowo na wzmiankę o Lurze. Tak, tą parszywą gnidę jako pierwszą ubije. Najchętniej zwiałaby stąd w tym momencie, tak, by nikt nie widział, a ona mogłaby w spokoju uniknąć Kudłacza, jednak.. Coś jej w tym nie pozwalało. Nie wnikajmy co.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Mogrim - 30-03-2013

Chyba kogoś nieźle przeczyściło po zjedzeniu nieodpowiedniej do masy ciała ilości zepsutego mięsa.
Kudłacz, w sumie jakaś przybłęda, w której płynie tyle samo królewskiej krwi co w strumieniu błota, mieni się nagle władcą powołując się na imię Kami. Mogrim nawet nie parsknął śmiechem tylko uniósł się i otrzepał, zwracając twarz na Kudłacza. –Panie Kudłaczu, jeśli wasza łaskawość - ostanie siląc się na ton uniżonego sługi –wyrazi zgodę, to mam pytanie.-Oczywiste na żadną zgodę nie czekał bo i po co –Informujesz nas o swoim przywództwie, tak …ot tak. Gdzie, którekolwiek z prawowitych władców, które mogłoby potwierdzić twoje słowa. Ich prawdziwość budzi wszak wątpliwości.- Czarny rozejrzał się po innych. – Jaką mamy pewność, że mówisz prawdę …jaką mamy pewność, że nie okłamujesz nas w tej kwestii. Wszak nic nie potwierdza twoich słów. Kto słyszał jakąkolwiek rozmowę, w której Kami lub Arto mówili, że chcą się zrzec władzy na twoje barki. – Ponownie się rozejrzał i zawiesił wzrok na Moranie. – Jeśli nikt tego nie może potwierdzić to gdzie tu prawda ? A jeśli się ktoś znajdzie to z drugiej strony, jaka jest pewność, że nie kłamie?. – Dość już było o tym, wszak Kudłacz postawił ich właśnie przed faktem dokonanym, a kontynuacja jego tyrady nie wywoływała nawet uśmiechu. – Mówisz, że mamy ubić każdego lwioziemca, dobrze. Popieram tą decyzję, gdyż o ile każdy pamięta lub też nie, jestem lwiżercą i podoba mi się takie rozwiązanie. Jednak czy nie wywoła to wojny z innymi stadami ? Może się wszak zdarzyć, że zawędruje do nas jakieś lwiątko z tamtych stron i co wtedy? Też je mamy zabić? – Ton był dość miły bo to bardzo radowało Cienia, ale jedno mu nie pasowało. Mianowano go na opiekuna lwiątek …a teraz co, miał zjadać sobie inne lwiątka?
Wypowiedział się ponownie nadal miłym tonem, gdyż nie chciał nikogo urazić – Za przeproszeniem, ale zamknięcie obustronne granic …co to ma znaczyć ? Brak działań wywiadowczych, brak wypadów grabieżczych, brak siania paniki ? Czy to ma sens ? – Nie trzeba było zmieniać mu pozycji by przeszyć wzrokiem Ragnara. Pomimo tego jaki ma tytuł i tak zostanie jego równowartościowym odbiciem. Został przyjęty wtedy kiedy Cień, a ten nie zamierzał traktować go lepiej niż dotąd. –Ragnarze, widzę że zająłeś dogodną pozycję u boku Morana. Życzę ci szczęścia jednak w moich oczach zawsze będziesz sobą. Mianował cię Moran… tak wnioskuję, dlatego też bez potwierdzenia ze strony prawowitych władców można poddać to pod wątpliwość. Jednakże znam cię i ci ufam, dlatego twoje decyzję zawsze będą dla mnie wiarygodne. – Nie można było ukryć, że szary zawsze był fair i można było na nim polegać. Nie można też było przeoczyć, że o Moranie i zaufaniu do niego nic nie wspomniał, co mogło znaczyć, że jedyne polecenie jakie przyjmie będzie prośbą Ragnara. –Jednak chciałbym zwrócić uwagę na obecne przyznanie rang …Ragnar, a takowy dostał tytuł medyka, kiedy to czasu wstecz niewiele, nie mógł nic poradzić na chorobę swojej przyjaciółki i musiałem służyć mu z Khayaal pomocą. Coś nie chce mi się wierzyć, że jego umiejętności w tak szybkim czasie, z beztalencia do uzdrowiciela, podskoczyły. Czy to rozważne ? Dodatkowo co się tyczy owej Lury …czy zabijanie tak niskiej formy życia jest dla nas. Kami nigdy nie pobrudziłaby sobie futerka i nam nie kazała zabijać jakieś biedaczki tylko dlatego, że komuś nacisnęła na odcisk. To poniżej godności. – Ale jak widać owy pseudo-władca raczej nie miał takiego mniemania o sobie, aby wiedzieć, że śmieci się wyrzuca z własnego podwórka by śmierdziały innym, a nie zakopuje u siebie. A może ma ambicję na stworzenie terroru. Po ostatnim dialogu Mogrim usiadł na swoje trzy litery czekając na opinię innych i czekając na ich zdanie. Może ktoś też widzi tutaj mnóstwo niejasności i pewne dziwactwo. Może Arto i Kami wcale nie odeszli tylko zostali wyeliminowani przez dewianta ? Któż to wie.

Mogu, na litość bogów RPGowców. pisząc posty, odnoś się do realiów fabularnych! żadnych serków bacoma, żadnych papierosów. innych poprawiasz, a sam taki przykład dajesz, że zęby bolą...


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 30-03-2013

Gdy Mogrim skończył swój monolog, usiany wątpliwymi argumentami w opozycji dla nowego Przywódcy szary spojrzał na niego ponuro, westchnął ze zrezygnowaniem. Czarny ubliżał synowi Arto traktując go jak przybłędę niewartego takiego stanowiska. ciekawym jest jednak, komu innemu powierzyłby je w zaistniałej sytuacji.
W końcu i szary postanowił zająć głos w dyskusji.
-Wiesz kolego, zdaje się, że próbujesz tu wzniecić jakiś bunt, ale chyba nie zauważyłeś, że ta Twoja argumentacja jest zgoła dziurawa.-zaczął, a na jego pysku pojawił się nikły uśmiech.
-Mówisz, że nie wierzysz Moranowi? Dobra w porządku, nie wiem, jakie masz podstawy do takich wątpliwości, no ale nieważne. Tak się składa, że przy tym wszystkim byłem ja i na własne uszy słyszałem, jak Kami (w obecności Arto oczywiście) przekazywała mu brzemię władzy oraz ostatnie wytyczne, dotyczące w tym przypadku Lwiej Ziemi.-wyjaśnił ze stoickim spokojem.-Powiedziałeś, że chcesz świadka, zakładając iż nie ma takowego, natomiast gdyby był stwierdziłeś, że też mógłby kłamać. Zastanów się teraz, dlaczego miałbym to robić, składać fałszywe zeznania podczas gdy dobro stada i respekt dla teraz już byłych Przywódców od zawsze leżał w moim interesie.-dokończył bez zawahania, wlepiając spojrzenie błękitnych ślepi w Mogrima.
Następnie wysłuchał jego wywodu na temat drugiej kwestii, poruszonej przez Morana, po czym pokręcił łbem w geście zaprzeczenia.
-Czy Ty w ogóle słuchałeś, tego co mówił Przywódca? Nakaz dotyczy tylko lwioziemskich lwiątek, wobec innych stosowana ma być ta sama procedura, co zwykłych obcych.-słysząc kolejne słowa Cienia, szary spojrzał na niego kpiąco.
-Działania wywiadowcze? No proszę Cie, naprawdę uważasz, że mamy jakieś podstawy do obaw o rosnącą siłę tych lwioziemskich durni? Oni nigdy nie byli i nie będą dla nas jakimkolwiek zagrożeniem.-skwitował krótko, niemal parskając cichym śmiechem. Co do poruszonego "siania paniki" samiec nie odpowiedział, bo zdawało się, że było to bardziej widzimisię jaguara niźli stały podpunkt w codziennym planie dnia członka Świtu.
Kiedy czarny poruszył kwestię awansu samiec spojrzał na niego pytająco-zdaje się, że mieli zupełnie inny pogląd na obejmowanie wyższych stanowisk, co według szarego wiązało się głównie z większą odpowiedzialnością oraz coraz to trudniejszymi obowiązkami.
-Dogodne?-spytał kpiąco, nie spuszczając wzroku z jaguara.-Dogodnie, to jest być Adeptem i hasać sobie po sawannie.-odparł krótko, nie chcąc wdawać się w dalszą dyskusję, natomiast gdy podważył ważność jego stanowiska, ten uśmiechnął się krzywo pod nosem.-Tak się składa, że nie zostałem mianowany przez Morana, a przez Kami, ale idąc tokiem Twojej logiki to pewnie mogę kłamać.-stwierdził, powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Oświadczenie dotyczące respektowania go, jako wyższego rangą po prostu puścił mimo uszu, tak samo jak kończące ten temat sentymentalne wyznanie zaufania, które nijak się miało do jego poprzedniej postawy.
Gdy wysłuchał kolejnych słów Cienia, szary znów pokręcił łbem i spojrzał na jaguara tym razem z drobnym poirytowaniem.
-Po pierwsze, ranga to stopień, a Ty mówisz o tytułach-na litość boską, odróżniaj to. Swoją drogą, uczepiłeś się braku wiedzy jeśli chodzi o mnie i lecznictwo, natomiast w ogóle nie wspomniałeś o swojej niewiedzy w mentorstwie, którego obowiązek właśnie otrzymałeś. Drobna hipokryzja, nie uważasz, kolego?-spytał, uśmiechając się nieprzyjemnie.-Jeśli nie zauważyłeś, to wszyscy się uczymy, gdybyś się chwilę zastanowił, zamiast podważać i negować wszystko, co się nawinie, to może doszedłbyś do wniosku, że i ja tak zrobię.
-Co do sprawy tej Lury, czy jak jej tam-od kiedy to Ty znasz pojęcie godności i stronisz od zabijania czy znęcania się nad innymi? Jakoś nie przejmowałeś się tym, podrzynając pewnemu lwiątku gardło czy.. e nie będę może tego przypominać, bo to chyba byt niesmaczne.-skończył w końcu nie spuszczając wzroku z jaguara. Siedział wyprostowany, z kamiennym wyrazem pyska, teraz czekał tylko na reakcję Przywódcy,


RE: Skała Skazy - Szczyt - Moran - 30-03-2013

- Jesteś jeszcze bardziej przesiąknięty złem niż sądziłem, Mogrimie – odparł czarnemu jaguarowi ze stoickim spokojem. – Rozumiem, że nie istnieje dla ciebie coś takiego jak rodzina. Nie wiem, jak ty, ale nigdy nie odebrałbym życia temu, komu bym je zawdzięczał. Arto przyjął mnie pod swój dach i nadał mi kształt. Podczas gdy prawdziwa rodzina miała mnie w dupsku, on nazwał mnie swym synem. I ja, według ciebie, miałbym go zabić? Jesteś doprawdy śmieszny, towarzyszu. Poza tym, jak mają być tutaj, wśród nas, skoro odeszli? Pożegnali się ze mną i z Ragnarem, a ty nie jesteś najwyraźniej dla nich na tyle ważny, by opóźniali swoją podróż ku nowemu życiu. Świadkiem był Rag. Nie wierzysz jemu? Zapytaj mego brata. Jedynego prawdziwego syna, którego Wypłosz po sobie zostawił. To on widział go ostatni. Co do Lury – chcę ci przypomnieć, że nasze stado dąży do eksterminacji niskich form życia, jak to nazwałeś, a w szczególności tych zaśmiecających nasze ziemie. Poniżej godności jest to, że nikt jeszcze się nią nie zajął. Wracając do Lwich, mówiłem o celach towarzyskich, nie o interwencji, a inwigilacja jest jedną z jej form. Szpieguj, ale nie daj się złapać. Wbrew powszechnemu przekonaniu Lwi zaczynają, acz powoli, obrastać w mózg i pewność siebie. Niestety, nadal pozostają zakałami, nie mają go jeszcze wystarczająco wiele, by zrozumieć, że to ich wina, więc każdą naszą zauważoną obecność na ich ziemiach mogą obrócić przeciwko nam. Zbierajcie informacje, zapamiętujcie wszystko, co wyłapią nasze uszy. Kiedy przybędzie nam członków, a zarazem morderców, wyruszymy na Lwią Ziemię. Boisz się zabić ich młode? Dziwne, nie spodziewałbym się tego po kimś, kto gwałci umierającą, a potem wyciąga jej flaki... Jeśli ich młode padną naszą ofiarą i oni uznają to za powód do wszczęcia wojny – niech tak będzie. Prędzej upadną. Masz jeszcze jakieś wątpliwości, Mogrimie? Wierzę, że Ragnar rozwiał już wszystkie, a jeśli nie, to on z chęcią jeszcze z tobą podyskutuje. Salve.
Spojrzał na Padme. Wcale nie była zachwycona sytuacją, a on, jako jej partner, winien był jej wytłumaczenie się z ostatniego zachowania.
- Obiecałem ci rozmowę – rzucił do niej – Wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Po czym zlazł ze Skały, nie chcąc widzieć zniesmaczenia i zdziwienia na pyskach jego stadnych pobratymców.

zt

//Muszę zniknąć na parę dni, więc nie hamuję wątku i spadam D:


RE: Skała Skazy - Szczyt - Ares - 30-03-2013

On również posłał Moranowi uśmiech, szczerząc białe kiełki szeroko. W myślach odetchnął z ulgą, zauważywszy, że przywódca nie ma nic przeciwko temu, że tu został, a wręcz przeciwnie chyba nawet się ucieszył. Usadowił się między jego łapami i przyglądał się wszystkim obecnym tu lwom i jaguarowi. Nikt niestety oprócz Ragnara nie był mu tu znajomy, zapisywał sobie jednak w pamięci ich wygląd i głos (jeśli w ogóle go zabrali), a nuż się kiedyś przyda. Wszystko byłoby pewnie w porządku, gdyby nie odezwał się jaguar, nazwany później przez Kudłacza Mogrimem. Szybko sobie to zanotował, po czym oblizał niepewnie nos i uniósł łeb czekając na reakcję brata. Za grosz nie polubił czarnego osobnika, czuł do niego wstręt i zerkał na niego z politowaniem. Kto by ważył się podważać słowa jego własnego ojca, Caesara? Westchnął jedynie i pacnął kilka razy ogonem o ziemię, by później wstać i popędzić za Moranem, który po prostu się zerwał i wyszedł. Eeej, zaczekaj na mnie!

zt


RE: Skała Skazy - Szczyt - Mogrim - 30-03-2013

/to sobie je wybij, będziesz piękniejsza/

Czarny miał dosyć dziwactw tego lądu. Żal mu się robiło na myśl o stadzie, w którym wierzy się każdemu na słowo. Wzruszył ramionami i odszedł rzucając na odchodnym. – Bawcie się swoimi kamykami. Ja również odchodzę.

Z.T - forever


RE: Skała Skazy - Szczyt - Orvara - 30-03-2013

Brwi, wcześniej położone, znów uniosły się; teraz nierównomiernie, gdy Orvara przybrała na pysk wyraz, delikatnie mówiąc, ironicznie uprzejmego zdziwienia.
- Tak? A wydawało mi się, że w tym rewelacyjnie urządzonym stadzie adepci mają poznawać tereny i zwyczaje, bo niczego więcej się od nich nie wymaga. Teraz może to zmienicie, co?
I choć wypowiedziała to tym samym tonem, a więc w sposób cokolwiek prowokacyjny, miała nadzieję, że rzeczywiście się tak stanie. Bliskie słowa Morana pozwoliły jej żywić dalej te marzenia - mimo tego, że słyszał uwagę skierowaną wcześniej do Ragnara, obdarzył ją awansem. Orvara wstała wtedy, by skłonić się przed Księciem - teraz był Przywódcą, Arcyksięciem czy Królem? - dziękując w ten sposób za przyznane wyróżnienie. O tak, na Strażniku spełni się o wiele lepiej niż na jakimś tam głupim adepcie. A zwłaszcza teraz, kiedy miała oficjalne przyzwolenie na zagryzanie idiotów...
Później wydarzyła się cała ta scena między czarnym, który zarzuty miał niegłupie, ale ich argumentację żadną - płowa lwica obserwowała tę wymianę z zainteresowaniem; niestety jaguar nie zachował się jak samiec, tylko jak ofiara, zwyczajnie odchodząc - a skoro tak był pewien swego, powinien podzielić stado i rzucić wyzwanie Moranowi. Czy przyznanie czarnemu tytułu mentora było zagrywką mającą osłabić konkurencję?... Fioletowe ślepia zmrużyły się chytrze.
I jeszcze kwestia Padme, partnerki (czy byłej?) nowego władcy. Wraz z nią została przecież oderwana od Lury. Byleby tylko Erick nie został tam i nie załatwił sprawy sam - bo w sumie jaki był inny powód jego nieobecności?
Należało to sprawdzić.
Bez dalszego odzywania się, jak to miała w zwyczaju, opuściła Skałę po tych trzech samcach, kiwnąwszy wcześniej łbem na Padme.
W drodze przemyśli, czy opłaca się grać po jej stronie - gdyby nadal była partnerką Morana - czy przeciwko niej, jeśli tę funkcję straciła.
Na razie cel: Lura...

z/t x2


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 30-03-2013

Szary wsłuchiwał się w słowa, kierowane do Mogrima, po czym obserwował, jak jaguar po prostu opuszcza stado. Samiec pozostał jednak niewzruszony, siedział tam z kamiennym wyrazem pyska, aby jedynie pokręcić łbem z dezaprobatą i odprowadzić go wzrokiem.
Gdy Orvara odezwała się, dziękując Przywódcy za otrzymany tytuł, Ragnar uśmiechnął się krzywo pod nosem- nawet nie wiedziała, że to za jego sprawą została w ten sposób wyróżniona, o czym oczywiście szary nie omieszka jej powiedzieć przy następnym spotkaniu.
Gdy obie samice oraz Przywódca odeszli, lew omiótł chłodnym spojrzeniem resztę zgromadzonych tu, którzy nie odezwali się nawet słowem od czasu rozpoczęcia zebrania. Jego wzrok zatrzymał się na młodym samcu, z charakterystycznymi znakami pod oczami.
-Ty, jak Ci tam? Frey, tak?-spytał, nie będąć do końca pewnym, czy właściwie zapamiętał jego imię.-Gratuluję, z racji, że Mogrim odszedł zwolniła się posada drugiego Strażnika-od dzisiaj Ty będziesz ją pełnić. Powodzenia.-stawił lwa przed faktem dokonanym, po czym powtórnie oglądnął się na resztę.
-A wy co tak stoicie jak kołki? No już, rozejść się.-burknął niewyraźnie i ruszył w dół skały, po chwili znikając.

/zt


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maoni - 31-03-2013

Słuchała uważnie słów ich wszystkich, nie mogąc się nadziwić zmianą władzy. Jakoś tak dziwnie teraz będzie. Podziwiała przywódczynię, już sam jej wygląd sprawiał, że budził się w niej respekt. Chociaż jak tak popatrzyła na Morana to stwierdziła w duchu, że mówi sensownie i jak najbardziej nada się na nowego przywódcę.
Wzięła sobie głęboko do siebie słowa nowego przywódcy, dzięki temu poczuła, że musi, po prostu musi coś zrobić. I teraz będzie się starać ze wszystkich sił, żeby sprostać własnym wymaganiom. Tym bardziej, że zauważyła znaczne osłabienie stada, co widać po samej ilości członków.
Gdy Moran zakończył zebranie, powiodła za nim wzrokiem, po czym spojrzała na Freya, już chcąc zaproponować, żeby gdzieś poszli. Wtedy to podszedł do nich Zastępca i zaproponował... nie wróć. Po prostu mianował Freya strażnikiem. Machnęła wesoło ogonem, słysząc to, a na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Gratulacje! Ja też teraz będę ciężko pracować, żeby Świt odzyskał dawną siłę. Bo jak widzę, coś się ostatnio trochę posypało. - powiedziała, ostatnie zdanie mówiąc już znacznie ciszej. Miała na myśli oczywiście odejście przywódców i tą przeraźliwie niską liczbę lwów. Może jednak dzięki Moranowi to się wkrótce zmieni?
- Idziemy gdzieś? Nie ma sensu tutaj dalej ślęczeć. Tym bardziej, że jesteś teraz Strażnikiem. - powiedziała, powtarzając z lubością to słowo, po czym wstała, gotowa do dalszej drogi.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Ajris - 31-03-2013

Ajris w milczeniu słuchała wywodów każdego, kto od czasu jej przybycia postanowił zabrać głos. Sama jednak nie poczyniła tego kroku, nie wyrażając przy tym żadnej opini. Bo, po pierwsze- kogo ona obchodzi? A po drugie, po co się narażać?
Z zamyśleń wyrwał ją głos Ragnara, który kazał im się rozejść. Okej, nie ma problemu, dowidzenia!

zt


RE: Skała Skazy - Szczyt - Herm - 31-03-2013

Wchodziła leniwie na skałę, mając nadzieję że uda jej się przekonać ich do siebie, bo ona nie jest zbytnio taka, na jaką może wyglądać.W pysku niosła upolowanego dik-dika, prawda że była malutka, ale nie będzie przecież ciągnęła tutaj samą zebrę, no nie?!Gdy doszła na sam szczyt, rozejrzała się za przywódcą, chciała z nim o przyjęciu pogadać.Miała mały plan w tej swojej główce, zrobiła to co jej dopowiedział.Zabiła, i jeszcze chciała mu opowiedzieć dlaczego chce dołączyć.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Frey - 01-04-2013

Lew pokręcił łbem z niedowierzaniem. Za dużo tu się działo, zdecydowanie! Kami i Arto odeszli, Moran przejął władzę, ustanowił mnóstwo nowych zasad, Ragnar został jego prawą łapą, Mogu zaczął paplać od rzeczy i odszedł ze stada, dzięki czemu on, Frey, został strażnikiem! Łał! Czy podoła? Nie no, przecież musi! Nie zawiedzie Świtu, szczególnie teraz, kiedy nie ma ich zbyt wielu...
Zamrugał kilkakrotnie, próbując w miarę się ogarnąć. Zdołał tylko skinąć łbem szaremu na znak zgody, bo cóż innego mógł uczynić? Nie zdążył nawet nic powiedzieć, bo tamten po prostu sobie poszedł.
- No, teraz jestem strażnikiem, to możemy zobaczyć, czy nie ma nikogo obcego w oazie - odparł na słowa Maoni, uśmiechając się lekko.
Co prawda tam raczej nie zapuszczał się nikt spoza stada, bo po prostu mało kto z zewnątrz wiedział o istnieniu tamtego miejsca, ale mimo to chciał się tam udać, no po prostu.
Wstał i już miał ruszyć, kiedy to jego oczom ukazała się biała lwica. Nie znał jej. A był strażnikiem! Musi pilnować ziem, a Skała Skazy to przecież bardzo ważne miejsce, jeśli nie najważniejsze. Zerknął na Maoni, zmarszczył brwi i pewnym krokiem podszedł do Herm.
- Czego tu szukasz, nieznajoma? - rzucił w jej stronę.
Nie był niemiły, ale też darmo było szukać w jego tonie serdeczności.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Nzuri - 01-04-2013

Gdy już miała odpowiedzieć Ragnarowi, by poopowiadał jej na temat stada, nagle na skałę przylazło pełno nieznajomych jej lwów. Nie należeli do stada, tego była pewna. A po co przyleźli, tego po chwili się dowiedziała. No, nie mieli lepszej pory na takie pierdoły... Cóż, po chwili w miarę się poukładało, nieznajoma biała lwica została przegoniona. W końcu spokój... ale na krótko. Wiadomość Morana nieco ją zszokowała, dopiero co przecież widziała Kami i nie zapowiadało się, by ta miała odejść. No cóż, pozostaje tylko zaakceptować decyzję byłych władców. Niestety jeden z nich postanowił zrobić inaczej. Gdy Mogu wypowiadał te swoje słowa, które były całkowicie pozbawione sensu, Nzuri tylko kręciła łbem z niedowierzaniem. Po chwili czarny odszedł. Może to i dobrze? Lepiej, by stado nie rozpadło się w krótkim czasie z powodu buntu. Gdy Moran odszedł Nzuri na chwilę się zamyśliła. Nie była pewna, czy będzie w stanie zabić lwa, a co dopiero lwiątko! Na dodatek na jedną lwicę powieszono list gończy. Lurę postanowiła sobie odpuścić, chyba ze spotka ją na swej drodze. Wtedy przecież nie będzie mogła zwyczajnie ją puścić, zostałaby za to surowo ukarana. Będzie musiała więc się przełamać... Przez zamyślenie nie zauważyła, że większość dawno już odeszła. Gdy i ona miała zamiar to uczynić, na skałę wlazła ponownie biała lwica. Nzuri westchnęła, po czym pokręciła łbem. Dopiero co ją król wygonił... Nagle samiec odezwał się do nieznajomej. Przecież odpowiedź na jego pytanie była aż nadto oczywista. Szara podeszła bliżej niego, po czym usiadła przy nim.
-Już tu przecież byłaś. Chyba król dał ci jasno do zrozumienia, że nie chce cię póki co na oczy widzieć- warknęła do niej. No jak można być tak głupim. Oczywiście szara rozumiała, nieznajoma bardzo chciała przynależeć do stada. Ok. Ale jeśli jej tak zależało, to chyba powinna słuchać Morana uważnie i zbytnio mu się nie narażać. Może to i lizusostwo, lecz lepsze to, niż śmierć.