Król Lew PBF
Skała Skazy - Szczyt - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - Szczyt (/showthread.php?tid=52)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 05-07-2013

- Tak zrobię. - Mgliście odpowiedziała na jego ostatnie słowa. Zapewne nie na taką odpowiedź Ragnar liczył, ale Maya nie była z tych, które rzucają słowa na wiatr, a później za nimi biegną. Chyba nie myślał, że uda się mu przekonać ją od tak, po prostu? Nie, jeżeli była jakakolwiek nauka, która przydałaby się jej na tych ziemiach, to było to: nie podejmować pochopnych decyzji. Czasem było lepiej przepuścić okazję, niż od razu rzucić się na nią z kłami i pazurami. Nie tylko w polowaniach zresztą mogło się to skończyć źle. Poza tym, chciała ocenić prawdziwość jego słów sama i trafić również na ziemie tamtych stad. Chociażby po to, żeby potem do niego wrócić i spróbować przypodobać się pozostałym samcom na tyle, żeby zaakceptowali ją do stada. Lub po prostu kontynuować swoją samotną tułaczkę, aż w końcu znajdzie odpowiednie dla siebie stado.
Musiała przyznać Ragnarowi jedno - nawet, jeżeli jego słowa, których używał nie przekonywały ją do końca, jego tłumaczenie zdawało się mieć w sobie jakiś sens, pokrętny i zwiewny, jak wąska jest wstęga dymu, ale jednak sens. Obowiązki, które wymienił tylko potwierdzały jego istnienie; nie różniły się zbytnio od tych, które sama miała w swoim poprzednim stadzie. Z tą różnicą, że obowiązek rozwijania się nałożyła na siebie sama, bez litości rzucając siebie na nieraz katorżniczy trud, byle utrzymać się w formie. Powinien był być w stanie to zauważyć po jej zadbanym futrze oraz silnym, zdrowym ciele. Momentami wiele kosztowała ją ta praca, ale wizja efektów napędzała ją dalej.
W końcu jednak, nie odpowiadając na pozostałe słowa Ragnara, przypomniała sobie o jednej rzeczy.
- Mówiłeś, że to Ziemia Czterech Stad. Znam już trzy. A co z czwartym? - Wymieniła ostrożnie. To było durne, kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby nadawać stadom imiona? Samo oznaczenie terenu nie wystarczało? Kretyństwo. Mimo to, nie zdradziła swojej opinii, choć przyglądała się teraz uważnie ślepiom samca. Przez chwilę, po której uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. Było chyba tylko jedno określenie, którym dało się trafnie określić Mayę. Nie była potulną kotką, szlajającą się od kąta do kąta w poszukiwaniu szczęścia. Była pewną siebie i silną lwicą, która doskonale wiedziała, czego potrzebuje. Była...
dzika.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 05-07-2013

-W porządku. Licz się jednak z tym, że gdy spotkamy się następnym razem, a Ty nie będziesz już samotniczką no cóż, nie będę już taki przyjemny.-odparł chłodno, odwracając łeb i marszcząc nieznacznie nos. To było oczywiste, że lwica nie dołączy do LZ, na tyle to chyba miała rozumu. Na nieszczęście o Srebrnym Księżycu samiec nie wiedział zupełnie nic więc możliwe, że owe stado mogło się wydać jej atrakcyjniejsze, o ile w ogóle na tych ziemiach można było takiego uświadczyć, kierując się jej standardami.
Słysząc jej pytanie, wykrzywił pysk w koślawym uśmiechu.
-Nie ma już czwartego, nasze stado dobrze o to zadbało. Nazwa krainy teraz co prawda nieadekwatna, ale została.-odparł, a jego pysk wykrzywił jeszcze bardziej parszywy uśmiech. Maya chyba nie chciała znaleźć się po drugiej stronie i wraz z niewłaściwie dobranymi kompanami podzielić losu Nowej Północy?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 05-07-2013

Spośród kilku rzeczy, których w Ragnarze nie lubiła, jedna zasługiwała nawet na jej niechęć. Czy było bezpiecznie nazwać to pychą? Dumą? Nie była pewna, lecz puściła mimo uszu zarówno prawie groźbę, jak i przechwałki, które usłyszała. Na nią to nie działało, a o ile przynosiło cokolwiek, ograniczało się to do odwrotnego skutku. Po przesianiu słów, odrzucając z nich zbędne fragmenty, nie zostało tego wiele. Przyjąwszy skinieniem łba do wiadomości jego wypowiedź sama odpowiedziała mu spojrzeniem.
- Już się bałam, że nie potraficie nawet liczyć. - Skwitowała słowa Ragnara, przekrzywiając nieco łeb. Spośród wszystkich rzeczy, które mogły ją dziwić u tych lwów, niezdolność liczenia byłaby chyba najmniejszą ze wszystkich. A może największą? Szybko i z ulgą porzuciła ten trop.
- Będę mieć twoje ostrzeżenie na uwadze - zapewniła go samica, podnosząc się z ziemi - skoro już teraz bywasz wkurzający, to wolę chyba nie wiedzieć, jaki byłbyś wtedy.
Uśmiechnęła się do niego kącikiem ust. Stado może prężyć muskuły, ile tylko chce, dzióbku. Ale na mnie to nie zadziała.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 05-07-2013

Słysząc aroganckie odzywki szary skrzywił się nieładnie i gdyby nie miał w sobie odrobiny opanowania, to bez pardonu wysunąłby jęzor, prezentując go lwicy.
-Skoro już o tym mówimy, to jeśli chodzi o bycie wkurzającym, to nie ustępujesz mi ani trochę, droga koleżanko.-odparł kąśliwie, z irytacją machając kitą i uderzając nią o bok samicy.
Jeśli nie pozycja i osiągnięcia stada miały imponować lwicy, to właściwie co miało to robić? Ślepa wiara w ziemskiego satelitę czy może przyjmowanie w swoje szeregi idiotów i ślepych niedołęg?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 05-07-2013

Mai faktycznie imponowało w stadach nie to, jaką zajmuje pozycję, czy jakie ma osiągnięcia. To były rzeczy ważne, tak, nawet dla niej, ale nijak nie miały się do stada samego w sobie. Puste przechwałki nie miały żadnego startu do zwykłego widoku lwów i lwic po prostu będących ze sobą razem. Polujących ze sobą razem. Walczących razem. Stado powinno być jednością i tylko takiemu stadu byłaby zdolna zaufać. Po prawdzie, to chyba nawet Ragnar zdawał sobie sprawę z tego, że Maya raczej nie dostanie zbyt wielu okazji, by to zaobserwować. A mimo to, lwica siedziała na Skale razem z nim i nigdzie się nie wybierała. Przynajmniej na razie.
Uśmiechała się teraz do niego w jakiś dziwny, nieodgadniony sposób, jakby spodobało jej się to, że w końcu udało jej się choć w małym stopniu wyprowadzić Ragnara z równowagi. Może mogła nawet potraktować to jako swój mały tryumf? To było na swój sposób zabawne, a na pewno przy tym prawdziwsze od jego uśmieszków i grymasików. Tak, to był szczery uśmiech z jej strony, co do tego nawet on nie mógł mieć wątpliwości, pomimo tego, że dopiero co jego ogon plasnął o jej bok. Widocznie nie był przyzwyczajony do widoku prawdziwej lwicy. Cóż, jego strata. Mimowolnie zwiększyła odległość między nimi o kilka kroków. Nawet, jeśli nie miała zamiaru okłamywać się, że nie dało jej to satysfakcji, wolała jednak nie działać Ragnarowi na nerwy. Żaden w tym był jej interes. Przysiadła z powrotem w swoim nowym miejscu, a po chwili ugięła łapy i położyła się całkiem, ziewając przeciągle.
Mimo wszystko, podobało jej się tutaj, na tej Skale, z tym samcem u boku. Nie miała okazji tak porozmawiać od czasu poprzedniej pory suchej i nie ukrywała, że przypadło to jej do gustu. Chociaż samo jej zachowanie zdawało się wyrażać wszystkie potrzebne pytania, na wszelki wypadek wolała ubrać je w słowa, miast w gesty.
- Mogę tu trochę odpocząć?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 05-07-2013

Ragnar zmarszczył nos, widząc jak lwica uśmiecha się do niego i przez chwilę gniewnie wpatrywał się w nią, aby w końcu obrócić łeb i ułożyć się na brzuchu.
Dziwaczka. Mimowolnie przemknęło mu przez głowę, a jego pysk wykrzywił się z brzydkim grymasie.
Nie dość, że z zasilenia szeregów stada nową lwicą nici, to musiał jeszcze znosić to jej całe niedoinformowanie i aroganckie odzywki na koniec.
W końcu jednak samica zniknęła mu z pola widzenia, a kroki, które wychwyciły uszy samca utwierdziły go w przekonaniu, że w końcu uwolnił się od towarzystwa Mai.
Niemałe było jego zdziwienie, gdy po chwili milczenia znowu usłyszał jej głos.
-Hm?-mruknął pod nosem, oglądając się za siebie ze zdziwieniem. Ona nie tylko dalej tu była, ba-kilka kroków za nim leżała jak gdyby nigdy nic rozciągnięta na skale.
-Możesz.-odparł z rezygnacją i odwrócił się na powrót tracąc ją z pola widzenia.
Słońce już jakiś czas temu przepadło gdzieś za horyzontem, a krwisto czerwone niebo stopniowo przybierało chłodne odcienie niebieskości, aby ostatecznie zupełnie wpaść w ciemny i głęboki granat. Nastała noc.
Ragnar westchnął ciężko, obracając się na bok i położył kosmaty łeb na łapach. Jeszcze przez chwilę końcówka ogona chodziła powoli na boki, aby w końcu opaść spokojnie na ziemię, ślepia lwiska wówczas zamknęły się, a oddech stał się zupełnie miarowy.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 05-07-2013

Ragnar może i usnął, przynosząc umęczonemu jej towarzystwem umysłowi, lecz samo źródło jego kłopotów było dalekie od odpoczynku. Lwica może i przymknęła oczy na jakiś czas, lecz tylko po to, by ulżyć ciału krótką drzemką - nie dłuższą od tych, które ucinało się sobie w palącym środku dnia. Wsłuchując się w oddech samca trawiła jego słowa, powtarzając je sobie raz po raz, przywołując sobie również obraz jego rozzłoszczonego, może nawet zawiedzionego pyska. Nawet, jeśli tego nie okazywał, widziała, że było w nim coś więcej, niż mogły dostrzec oczy.
Obserwowała przez moment, jak smacznie spał, po czym zwieńczyła dzień przepadnięciem, jak kamień w wodę. Zostało po niej tylko wspomnienie.
Kiedy jednak Ragnar się obudzi, zauważy, że na jej miejscu leżał guziec. Czysty, okazały, wprawnie zaduszony samiec, na którym dostrzec można było tylko cztery rany - na szyi, ślady po kłach. Wpatrywał się martwymi, zasnutymi mgłą ślepiami we wschodzące słońce, w którego najwcześniejszych promieniach zniknęła jego zabójczyni. Zanim udało jej się dostać wraz z ciężkim guźcem na górę, zdążyła się napocić i namęczyć. Kiedy jednak w końcu jej się to udało, wytarzała się na zimnej skale, obok podarunku, zostawiając po sobie wystarczająco dużo zapachu, by z łatwością rozpoznał, od kogo ten prezent pochodził.
A lwice nie zachowują się tak bez powodu.

[zt]


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 05-07-2013

Szary spał jak zabity całą noc, a obudziły go dopiero promienie słoneczne, bezlitośnie smagające jego ciało. Nie mogąc dłużej znieść nieznośnego żaru, lejącego się z nieba samiec leniwie rozkleił zaspane ślepia i niechętnie dźwignął się na cztery łapy.
Dopiero po chwili przypomniał sobie o zdarzeniach z poprzedniego dnia i obrócił łeb szukając wzrokiem Mai.
Jego ślepia napotkały jedynie martwego guźca, leżącego nieopodal, w stronę którego od razu się udał.
Kiedy zbliżył się do zdobyczy, jego nozdrza niemal od razu uderzył intensywny, znajomy zapach.
Maya.
Ragnar rozglądnął się uważnie, jakby sprawdzając czy aby nie ma tu jej jeszcze, jednak jak też przypuszczał, musiała odejść kiedy ten jeszcze smacznie spał.
Nie zastanawiając się dłużej samiec z lubością wgryzł się w podarunek, pałaszując go niemal w całości. Gdy skończył mruknął do siebie z zadowoleniem i ułożył się na boku odpoczywając po sytym posiłku. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio ktoś wyręczył go w polowaniu, a musiał przyznać, że była to nieopisana przyjemność, dostać zdobycz pod sam nos zamiast uganiać się za nią uprzednio.
Mimowolnie zaciągnął się zapachem lwicy, przypadkowo pociągając nosem, co na powrót przygnało związane z nią myśli-w głównej mierze te, określające ją dziwaczką.
Ragnar nie wiedział już, co powinien o niej myśleć, a póki co wysłała mu masę sprzecznych sygnałów.
A może to on źle ją odczytywał? Nie, na pewno nie.
Lwisko westchnęło ciężko i niechętnie wstało, opuszczając skałę.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Otieno - 12-11-2013

Tak jak obiecał, od razu udał się na skałę w celu oczekiwania na spotkanie. Wolał nie włóczyć się samotnie po dość obszernych terenach stadnych, gdyż mógłby najzwyczajniej w świecie zabłądzić i stracić możliwość bycia obecnym na stadnym spotkaniu. Zresztą dla niego liczyło się teraz to, by dowiedzieć się czegoś o stadzie, poznać zmiany, które ponoć w nim zaszły... no i dowiedzieć się czegoś o jego korzeniach, rodzinie. Na zwiedzanie czas będzie miał później. Wszedł więc na sam szczyt, by choć rozejrzeć się, jak ta kraina teraz wygląda. Już raz przebywał w tym miejscu, jednakże jakoś nie zwracał większej uwagi na otoczenie. Dopiero teraz postanowił to zrobić, i nie żałował tego. Ze szczytu skały miał całą tą ziemię jak na łapie, i miał rację, wybierając to miejsce zamiast spaceru. Teraz był pewny, że by się zgubił. Lew westchnął, po czym położył się na skale, nieopodal miejsca na ognisko, po czym zwyczajnie czekał. Łeb znalazł się na łapach, a ślepia powoli się zamknęły. W końcu przecież ani razu jeszcze nie odpoczął, od czasu przyjścia do Świtu. A skoro nikogo jeszcze nie było, to był to idealny moment na drzemkę. Tak więc po chwili zasnął, pogrążony w głębokim śnie.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Ares - 15-11-2013

Nie dane było Otieno długo odpoczywać. Młody książę Świtu, wparował w to miejsce niczym piorun i by wyładować swoją wściekłość kopnął jednym z kamyczków o ścianę groty. Zabrali ciało jego brata. Jak mogli? Takie bestialstwo było wręcz karygodne... Kto śmiał ruszać ciało byłego władcy stada? Fuknął zdenerwowany. Wtedy, gdy nieco złości już z niego wyleciało, zdołał wyczuć, że nie przebywa tu sam. Rozglądnął się podejrzliwie, po czym zatrzymał swój wzrok na śpiącym samcu. Oceniając po jego sylwetce, musi być gdzieś około roku starszy od niego, może mniej. Nie znał go, raczej żaden lwi nastolatek nie należał do Świtu oprócz niego i Akiry. Skrzywił się, a następnie zawarczał głucho na niego. W tej ciemności nie rozpoznał dokładnie osobnika, nie miał więc pojęcia, że już kiedyś się z nim spotkał.
-Czego tu? Mało wam Wolnych Terenów, by pałętać się po cudzych?-warknął, a jego głos odbił się echem po jaskini, z pewnością docierając do uszu miedzianego samca. Wziął go za samotnika, ostatnio coś coraz więcej lwów przychodzi sobie, jakby nigdy nic na ich tereny. Będzie musiał o tym powiadomić Ragnara.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Otieno - 22-11-2013

Otieno spał sobie spokojnie, aż tu nagle jakiś lew zaczął warczeć nad jego łbem. No, teraz rozumiał o co kiedyś chodziło jego ojcu, gdy zrzędził na brak spokoju i czasu na odpoczynek. Brązowy ziewnął, po czym podniósł łeb, by zerknąć komu się nudzi. Dostrzegł lwiątko, na oko młodsze o rok. Najpierw zachciało mu się zaśmiać, cóż, stare przyzwyczajenia czasem zostają, jednakże postanowił na spokojnie sobie z nim wyjaśnić to i owo. Skoro dawał mu reprymendę, należał pewnie do stada. Może udałoby się mu czegoś dowiedzieć? Dlatego też ponownie ziewnął, następnie rozciągnął się i znów położył, by mieć z nim kontakt wzrokowy.
-Tak... wolne tereny są dość spore, jednakże skoro tu jestem, znaczy że mam jakiś powód, prawda?- mruknął do niego, po czym westchnął. Coś nie dawało mu spokoju. Jakby kiedyś już widział tego małolata... ale nie potrafił sobie przypomnieć.
-Ragnar kazał mi tu przyjść i zaczekać. Ma być jakieś zebranie, a ja dostałem pozwolenie na uczestniczenie w nim- odrzekł spokojnie do niego. Choć nadal coś w środku mówiło mu, że go zna, to Otieno postanowił nie głowić się nad tym. Z czasem pewnie albo jeden, albo drugi przypomni sobie o którymś, o ile rzeczywiście się kiedyś spotkali.
-Jestem Otieno- dodał jeszcze. W końcu jakąś tam kulturę w sobie miał, a przecież wymaga ona, by się przedstawić, czyż nie?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Athari - 23-11-2013

- A ja jestem Athari, szczawiu. - dumny, kobiecy głosik w akompaniamencie salwy chichotu rozbrzmiał z niższych partii wzniesienia, nim rude łapy przyozdobione ciemnymi pazurami zgrabnie wtłoczyły całe, nietuzinkowe ciało lwicy na szczyt Skały Skazy.
Wprawdzie miała warować jak posłuszna hiena czekająca na resztki z posiłku u podnóży, lecz co będzie skąpić na ładnym widoczku. Tak daleko jeszcze się nie zapuściła - a ryku ów "Szarego" ani widu, ani słychu. Kiedy dokładnie miało być zebranie? A może Kahawian zamydlił szmaragdowe ślepia, byleby spławić samicę nie robiącą na nim żadnego wrażenia nawet intensywnie kuszącym gestem, miłym słówkiem, stosunkowo uległą pozycją...? I powoli uwierzyła minionemu stwierdzeniu, klnąc zawzięcie, dopóty nie wpadł jej w ucho poirytowany głosik jakiegoś rozpieszczonego lwiątka, a później znacznie bardziej interesująca odpowiedź, wzbudzająca chrapkę samym MĘSKIM tonem. Od razu po wielkim wejściu prześwidrowała łakomie długą grzywę, a potem te cudne, unikatowe oczy! Istny rarytas.
- Mnie zaś przysyła Kahawian. Byłbyś tak miły i zostawił nas samych, młody, dopóki Przywódca niczego nie zarządzi. - bąknęła pośpiesznie, w kilku wysublimowanych ruchach będąc już przy Otieno, by usadowić zad niebezpiecznie blisko, bez względu na jego widzi-mi-się. A żeby tego było mało, musnęła go zawijaną końcówką ogona wzdłuż wyeksponowanego grzbietu, od razu mile zaskoczona kolejnym towarzyszem. Póki tamtych dwóch chwilowo zaginęło, pewnie gubiąc się jak kociaki w wysokich trawach urodzajnej sawanny, ma wolne pole, phi!
- Widzę, że Szkarłatny Świt ma dużo szczęścia co do nowej krwi, hmm? - znów wyszczerzyła ząbki, odwracając sztucznie nieśmiałym gestem wzrok. W rzeczywistości, spojrzenie utkwiła daleko stąd, ku otaczającym ją przestworzom na zetknięciu z odległym horyzontem. Piękne. Tego chyba jej brakowało, przez te wszystkie samotne wędrówki, prawda? Wystarczy jeden dzień, a już pomiędzy palcami przewija ci się trzech dorodnych samców! Jest w czym wybierać, a to ledwo namiastka wielkiego początku.
A gdyby Ares, zamiast czepiać się potulnie śpiących samotników ,dokładniej patrolował okolicę skały, jeszcze przed paroma minutami dostrzegłby zachłanną złodziejkę już węszącą w podnóżu za jakimiś błyskotkami. Ukryty skarbiec i te sprawy... to działało jeszcze bardziej piorunująco niż najmężniejszy dżentelmen w okolicy!
Koniec końców, trafiła tutaj, zdana na łaskę Ragnara, a właściwie jego wyczekiwanego przybycia.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 28-11-2013

-Kimkolwiek jesteś, powinnaś bardziej zważać na słowa, kierowane do dziedzica tronu..-wychrypiał samiec słysząc strzępki ich rozmowy, w trakcie wychodzenia z groty i wkraczania na nieco pochyłą część skały, która prowadziła do jej szczytu. Ragnar emanował w tej chwili spokojem, jednak jego głos był stanowczy, a błękitne ślepia chłodno mierzyły zielonookiego intruza od łap po łeb.
Prześlizgnął wzrokiem po Aresie i Otieno, posyłając im nieme przywitanie, po czym bez precedensu wyminął ich, udając się na sam szczyt. Gdy znalazł się na miejscu, wziął głęboki wdech, a wówczas z jego krtani wydarł się donośny, gromki ryk, przeszywający okolicę na wskroś.
Jeszcze chwilę stał tam, nasłuchując, jak echo niesie się, stopniowo manewrując w coraz dalsze zakątki ziem Świtu, po czym obrócił się, wracając do trójki, siedzącej nieco niżej.
Stanął obok nich, aczkolwiek nie usiadł. Kosmaty łeb sztywno nachylił się do szyi Athari, a lwisko pociągnęło kilka razy jasnym nosem, jakby upewniwszy się w swoich przypuszczeniach.
-Nie jesteś od nas, czego więc tu szukasz?-spytał spokojnie, aczkolwiek ta niezapowiedziana wizyta zdecydowanie nie była mu na łapę.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Kahawian - 28-11-2013

Przybiegł najszybciej jak się da. Po drugim i jak się zanosi, ostatnim spotkaniu z Kalani chciał jak najszybciej zająć myśli czymś innym.
Stopniowo zwalniając, w końcu znalazł się na szczycie.
Ragnara i Aresa powitał krótkim skinięciem łba. Przez chwilę czujnie przyglądał się Otieno, po czym przywitał i jego. Czerwone ślepia w końcu wylądowały na Athari.
Niezbyt zależało mu na ukryciu emocji, toteż stojąca obok siebie dwójka szybko zauważyła zmianę z jego spojrzeniu. Podszedł wolno do rudej, zatrzymując się tak, że niemal stykali się nosami. Szary mógł być spokojny, Kahawian nie miał w zamiarze robić jakiegoś większego zamieszania. Wwiercając się ognistym wzrokiem w zielone ślepia lwicy, skierował swoje słowa do przywódcy.
- Ragnarze, u stóp skały powinni znaleźć się dwaj kandydaci chętni do wstąpienia do Świtu. Poprosiłem, by tam poczekali na ciebie, jeśli są pewni swojej decyzji. Jednego podobno znasz, drugi zaś to jego brat. Przy naszej rozmowie była też obecna właśnie TU Athari. Najwidoczniej jednak moje rady uznała za niewarte uwagi. Zostawiam to do twojej decyzji.
Dopiero teraz się wycofał z warknięciem i ruszył w stronę samców. Usiadł w odległości kilku kroków od nich i czekał.
Ciekawe, ilu się stawi na wezwanie.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Otieno - 28-11-2013

Gdy lwica przylgnęła do niego, Otieno na początku zmierzył ją wzrokiem, po czym delikatnie odsunął się od niej. Póki co nie interesowały go lwice, miał ważniejsze rzeczy do roboty. Co prawda po jakiejś części schlebiało mu jej zainteresowanie nim, jednakże to tyle na ten temat. Gdy na skałę wszedł Ragnar, najpierw kiwnął mu łbem na przywitanie, po czym spojrzał na owe lwiątko. Znowu coś mu dawało do zrozumienia, że spotkał już go wcześniej, jednakże Otieno potrząsnął tylko łbem, po czym wstał i rozprostował swe kości, a gdy Ragnar zaryczał i podszedł, stanął koło niego, czekając na zebranie. Do lwicy nie powiedział nic. Szkoda było mu słów na nią szczerze mówiąc, zresztą starsze od niego go nie kręciły. Chciał trochę podpytać Ragnara o Kami lub też stado, jednakże ten miał co innego w planach. Jak się okazało i ona do stada nie należała. Póki co Otieno postanowił nie odzywać się, a jedynie przyglądać się sytuacji. Po chwili na skałę wszedł lew, którego jeszcze nie poznał. Jemu również kiwnął na przywitanie łbem. Jako że i on zwrócił się do nieszczęsnej lwicy, Otieno usiadł nieopodal Ragnara, po czym czekał na rozwój tej nieco dziwnej sytuacji.