Król Lew PBF
Skała Skazy - Szczyt - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - Szczyt (/showthread.php?tid=52)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Skała Skazy - Szczyt - Ares - 15-12-2013

Pokiwał głową, dając nowemu przywódcy znak, że zrozumiał jego słowa, sam jednak nic nie mówiąc. Siedział jeszcze przez dobrą chwilę ze spuszczonym łbem, starając się jakoś to wszystko sobie poukładać. Będzie musiał się nauczyć zyć już na własną łapę, bez wsparcia braci, na którym jeszcze niedawno mógł tak dobrze polegać. Westchnął i uniósł głowę, lustrując wzrokiem nowo-przybyłych osobników. Większości z nich nie znał, zobaczył kilka nowych kociąt, każde różniło się od niego gatunkiem, no, może oprócz tej beżowej. Posłał małym coś na kształt uśmiechu, po czym z uwagą począł przysłuchiwać się słowom Ragnara. Trzeba było przyznać, szary przemawiał tak, jakby przywódcą się narodził, a nie dopiero niedawno stał. Brązowy kiwnął z uznaniem łbem, chociaż nie był pewien, czy pochwała ledwie rocznego lwiaka, mogła wzbudzić w lwie jakieś pozytywne emocje. Oblizał kakaową mordę, słuchając również Otieno, który to postanowił dołączyć do ich stada. Nie był zbytnio zadowolony z posiadania w rodzinie kogoś takiego jak on, ale cóż, to nie od niego zależała owa decyzja.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maoni - 15-12-2013

Obserwowała przychodzące nowe osoby z coraz większym zainteresowaniem. Wychodzi na to, że ze stadem nie jest jednak aż tak źle, jak jej się początkowo zdawało. Tym bardziej, że zauważyła kilka młodych osóbek.
Teraz jednakże skupiła się na wypowiedzi Ragnara. Początkowo, rzeczywiście - jedyne, na co miała chęć to uciec stąd, szukać dalej Freya, mając stałą nadzieję, że kiedyś go odnajdzie. Jednakże słuchając o zarazie oraz śmierci władcy zaczęła czuć ogromną odpowiedzialność. W końcu była częścią tego stada i teraz, gdy zostało ich tak niewiele, każdy z nich się liczył. Jej odczucie przypieczętowała ostatnia wypowiedź Ragnara. Podniosła wyżej łeb, w jej oczach pojawiła się poprzednia determinacja.
Ze zdumieniem zauważyła, że niewielu Świtowców odważyło się powiedzieć cokolwiek. Zareagował jedynie nieznany jej czarnogrzywy lew, któremu teraz zaczęła się pilniej przyglądać.
Po chwili zawieszenia lwica wstała, po czym podeszła nieco bliżej zbiegowiska, z mocno bijącym sercem. W jej oczach narastała stanowczość i dawna zawziętość.
- Teraz, gdy zostało nas tak niewiele, musimy trzymać się razem. Tak, jak uczyli nas poprzedni władcy. Jesteśmy w końcu jedną rodziną i jedynie wspólnie damy radę odzyskać dawną świetność. I jestem pewna, że każdy będzie Cię wspierał, jak tylko potrafi, przywódco. - Oświadczyła donośnym głosem. I tak, jak całej wypowiedzi nie kierowała do konkretnej osoby, wzrokiem ślizgając się z jednego pyska na drugi, tak ostatnie słowa wyraźnie skierowała w stronę Szarego, który od teraz miał sprawować władzę w stadzie. Tym samym przyjmowała i w pełni zaakceptowała jego przywództwo. Pochyliła lekko łeb, okazując Ragnarowi szacunek, po czym zaczęła śledzić wzrokiem innych członków zebrania. "Mówcie! W końcu po to jest zebranie, niech każdy wyrazi własną opinię, powie cokolwiek. Byle jedno, z pozoru nic nie znaczące słowo może dać innym wiarę w przyszłość Świtu i rozbudzić determinację w lwich sercach, która poprowadzi stado do chwały!" Tak, jak rozbudził dawne uczucia względem stada Ragnar w sercu młodej lwicy.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Kahawian - 20-12-2013

Po dłuższej chwili ciszy i on zdecydował się zabrać głos. Wysunął się z cienia w jakim się znajdował i przystanął między nimi.
Mimo pewnego wewnętrznego lęku, odezwał się z lekka zachrypniętym głosem.
- Jestem winny Moranowi życie. Moim obowiązkiem jest bycie częścią rodziny jaką tworzy to stado... dbanie o nie i bronienie was. Odwdzięczenie się chociaż w niewielkiej części. Wątpię, czy większość stad po zarazie i utracie przywódcy zdołałaby się podnieść. Słuchałem was uważnie... i muszę powiedzieć, że jestem dumny że należę do Świtu. To co się stało, nie złamało nas. Pokazało, kim jesteśmy.
Parsknął cicho i roziskrzonym wzrokiem powiódł po zebranych. Przed nimi stanął właśnie odmłodzony ideą samiec. Znalazł nowy cel i to jemu miał zamiar się poświęcić. Dopiero na końcu skierował pysk ku Szaremu i skierował do niego swoje słowa.
- Masz moje poparcie Ragnarze i wierzę, że dobrze poprowadzisz nami wszystkimi.
Pochylił przed nim na moment łeb.
Nie miał na razie już nic więcej do powiedzenia.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Skanda - 21-12-2013

Czekał z niepokojem na jakikolwiek odzew ze strony stada, na którego łaskę był teraz poniekąd zdany-w końcu to oni sami musieli go zaakceptować. Co prawda stawiał ich przed faktem dokonanym, bo i jak miałby przejąć władzę? Pytać ich o pozwolenie czy może w ogóle pozwolić im wybrać kogoś innego? Wiedział, że jeżeli ma im przewodzić, musi być stanowczy, bezkompromisowy. Biorąc pod uwagę każde słowo krytyki, uchylając się od decyzji na rzecz pojedynczego sprzeciwu nie zaszedłby za daleko, a teraz ważniejsze było dobro ogółu, o które osobiście musiał zadbać.
Kłamstwem byłoby że nie denerwował się, w istocie miał wiele obaw i wątpliwości związanych z brzemieniem, jakie przyjdzie mu od teraz nosić, jednak nie okazywał tego. Siedział sztywno, wyprostowany, z kamienną maską na pysku, obdartą z jakichkolwiek emocji. Jedynie błękitne ślepia spoglądały z ufnością na zgromadzonych tu i wodziły po kolei po ich pyskach.
Gdy Otieno zabrał w końcu głos, lwisko wysłuchało go z największą uwagą, na jaką mogło sobie pozwolić. To, co powiedział, nie tylko było bardzo stosowne do sytuacji i w ogóle w wobec stada, ale sprawiło, że szary jakby odetchnął z ulgą i zyskał nieco więcej pewności siebie.
Skinął powoli łbem, wpatrując się w różnokolorowe ślepia, zarówno na znak podzięki, jak i akceptacji.
Kolejne sygnały aprobaty ze strony Aresa czy Athari i Maoni, już zupełnie dodały mu otuchy i dały nadzieję na to, że być może nie będzie tak ciężko, jak mógłby się tego spodziewać na początku.
Zgadzał się z nimi wszystkimi, jednak w wypowiedzi czerwonookiego było coś, co szczególnie zwróciło uwagę Ragnara.
-To honorowo z Twojej strony Kahawianie, że chcesz spłacić dług wobec Morana, jednak wiedz, że milszym będziesz stadu jako część rodziny niźli ktoś, kim poniekąd kieruje powinność pomocy.-oznajmił spokojnie, gdy chłód jego ślepi stykał się z ognistością tamtego.
Samiec nie zamierzał jednak rozwijać się bardziej na ten temat, skoro uroczysta część spotkania teoretycznie dobiegała końca, można było przejść do formalności.
-W związku z tym, że przegrupowaliśmy się na nowo i co widać, straciliśmy dosyć dużą liczbę członków w stadzie, przydałoby się na nowo rozdzielić zadania oraz awansować co niektórych.-oświadczył, po czym spoglądnął na każdego z osobna, analizując coś.
-Deyne-zwrócił się do niej, wyjątkowo nie stosując skrótu, jak to zwykł czynić.-To raczej formalność, bo rozumie się to samo przez się, ale wygląda na to, że zostałaś Mentorką.-kontynuował, zwieńczając własne słowa słabym uśmiechem do tamtej.-Dodatkowo, za wzorową służbę wobec stada zostajesz awansowana na Mordercę, podobnie jak i Kahawian, który od teraz będzie moim Zastępcą. Wiem, że jesteście jeszcze dosyć młodzi, Otieno, Ares, ale chciałbym, żebyście w miarę swoich możliwości zajęli się patrolem naszych ziem. Co prawda każdy z nas ma obowiązek obrony terytorium, ale formalnie to Wy będziecie mogli nazywać się Strażnikami. Miejcie też na względzie miejsca, w których Dey przebywać będzie z młodymi, w końcu to one kiedyś zajmą nasze miejsca, dlatego ich bezpieczeństwo to nasz priorytet.
Któryś raz z kolei przeleciał wzrokiem po zebranych tu, sprawdzając, kogo jeszcze w nowych planach wobec odbudowy stada nie uwzględnił.
-Athari i Ty, niebieskooka, Wy zajmiecie się polowaniem-w końcu Dey nie będzie mieć na nie czasu-oraz pomocą przy młodych, która może okazać się naprawdę nieoceniona przy takiej liczbie lwiątek.-i znów uśmiechnął się ledwie widocznie, tak, aby nieco rozluźnić napiętą atmosferę.
Zdawało się, że w tej kwestii nie ominął już nikogo, gdy wtem przypomniała mu się Padme, z którą jeszcze nie dawno miał okazję rozmawiać-o niej też w końcu należałoby wspomnieć.
-Moran co prawda odszedł już na zawsze, zostawił jednak w stadzie swojego potomka oraz partnerkę Padme, która z oczywistych powodów nie dołączyła dzisiaj do nas. Chciałbym, żebyśmy w tym ciężkim dla niej czasie otoczyli ją szczególną troską tak, aby szybciej wróciła do siebie i znów stanęła na równe łapy.-miał nadzieję, że wszyscy wezmą sobie ową prośbę do serca-chyba każdy z nich był w stanie wyobrazić sobie, w jak opłakanym stanie mogła się znajdować partnerka Kudłacza po tym wszystkim, co ją spotkało.
-Ja sam, jako Przywódca zajmować się będę wszystkim po trochu, dodatkowo pełniąc funkcję Medyka-w razie choroby udajcie się więc do mnie.-dodał na koniec dla formalności i znów nastała ta chwila, kiedy reszta miała okazję by się wypowiedzieć, bum.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Shiya - 21-12-2013

- Hę? - Młoda wydawała z siebie tę niezbyt wymagającą monosylabę po tym, jak przed jej pyszczkiem mignął ogon ze złotą obręczą, zwieńczony czerwoną końcówką.
Zgodnie z intencją Athari, gepardziątko straciło zainteresowanie wszelkimi kamykami, a nawet milczącym bratem. Zamiast tego zapragnęło zwrócić się ku temu, co właśnie przykuło jej uwagę. Podskoczyła jak oparzona, by bezzwłocznie rozejrzeć się za potencjalną zdobyczą. Jak na złość, teraz nigdzie jej nie widziała. Hej, co jest grane...?
Już miała o to spytać - właścicielkę ogona, Shi, Dey, kogokolwiek - ale jednak przyszło jej z tego zrezygnować. Oto bowiem, po stosunkowo krótkich wypowiedziach kilku Świtowców, sam Ragnar wygłosił mowę równie długą jak ta początkowa. Tym razem nakrapiana panienka zdecydowała się jej wysłuchać, bo wydawało się, że teraz przyjdzie jej więcej z niej zrozumieć. Słowa były bardziej konkretne - mówił do Ni, mówił też do innych... Zwracał się do każdego z osobna, a nawet wspominał o tych, którzy w tym momencie przebywali gdzieś indziej. Wymienił wszystkich, nawet tego brązowego, którego trudno było uznać nawet za podrostka.
Wszystkich - poza nią.
I poza resztą młodzików, ale to Shiya była tą, która musiała udowodnić, że jest taka świetna jak lwy. Jeśli sposobem na dokonanie tego byłoby stanie się potrzebną dla stada, to nie ma problemu, weźmie się za to z wielkim zapałem! Tylko... Co ma robić? Polować nie umie, na patrole jest za mała, na opiekę nad kociętami też, bo sama do nich należy... Ale przecież musi być jakaś dziedzina, w którym mogłaby się jakoś przydać.
Obce jej były stadne konwenanse, nie rozumiała też, kim właśnie stał się szary i jak należy się do niego odnosić. Dla niej to nadal był ten sam Ragnar, który znalazł Szyszki i tym samym dał im szansę na lepsze życie, na życie w ogóle. Podbiegła więc do niego, zawzięcie wbijając w niego spojrzenie jasnych ślepi.
- A ja? - spytała, jeszcze zanim zatrzymała się tuż przed lwem. - Też chcę pomóc! - oznajmiła proszącym tonem, jakby to nie było czymś oczywistym.
Jednak najwyraźniej nie było, skoro ten nie wymienił jej wcześniej. Ale teraz ma okazję naprawić swój błąd i wskazać Shiyi mniej lub bardziej sensowny obowiązek, dzięki któremu z rozgoryczonego i znudzonego kociaka stanie się pełną zapału Świtezianką, całkowicie oddaną sprawie, którą jej przeznaczono.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Lathistle - 22-12-2013

Na skale panowało lekkie zamieszanie, nad którym jednak górowała powaga. Powaga tak chłodna, że przyćmiona nią pasiasta jedynie obserwowała wszystko, z nieco uchyloną mordką. Dwukolorowe oczy błądziły po każdym z osobna. I mimo, iż koty przypominały w jej spojrzeniu jedynie kolorowe, rozmyte plamy, to i tak niezmiernie ją ciekawiły. Każda z osobna i wszystkie razem. A najzabawniejsze było w nich to, że im bliżej się znajdowały, tym wyraźniejsze były. Dla potwierdzenia swojej teorii spojrzała na Dey. Tak! Z bliska są wyraźniejsze! Z zadowoleniem machnęła ogonem, po czym na powrót wróciła do obserwacji.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Ares - 23-12-2013

Ares z ciekawością wysłuchał słów pozostałych, po czym ponownie zwrócił swoje błękitne spojrzenie na świezo upieczonego przywódcę. Zauważył, jak z każdym kolejnym jego słowem szarego rosła jego pewność siebie, jak i poczucie u członków, że jest on godnym następcą Kudłacza. Drgnął, kiedy usłyszał, jak Ragnar wymawia jego imię i przydziela mu nowe obowiązki. Zamrugał kilkakrotnie, chcąc się otrząsnąć z zaskoczenia.
-Dziękuję Ragnarze. Postaram się spełnić swoje obowiązki, najlepiej jak będę potrafił.-powiedział w kierunku szarego, po czym ponownie zamilkł, a jedynym odgłosem, który na razie wydawał było pacanie końcówką ogona.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Kahawian - 26-12-2013

Ponownie lekko skinął łbem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jednak to co się potem stało, nieco zbiło go z pantałyku. Trochę zaskoczył go ten awans... ale z drugiej strony... potrzebowali teraz doświadczonych w swoim stadzie. A krótki rzut okiem po zebranych pozwolił na jeden wniosek- tylko on i Ragnar doświadczenie lat posiadają.
- Dziękuję, Ragnarze.
Słuchając reszty przydziału, parsknął cicho z uznaniem. Póki co, to wszystko miało ręce i nogi.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Deyne Nyota - 26-12-2013

Dwukolorowe ślepia wylądowały na szarym samcu jak tylko ten wymówił jej imię. Kącik jej pyska uniósł się w lekkim uśmiechu. A kto inny w tym stadzie oprócz Padme ma lwiątka na głowie? Skłoniła łbem w wyrazie podzięki i słuchała uważnie dalszych przydziałów. Gdy doszło do obu obcych lwic, złote oko przejechało po ich sylwetkach. O ile tej młodej lwicy mogła zaufać, o tyle postać tej rudej średnio przypadła jej do gustu. No ale cóż, każdemu trzeba dać szansę...


RE: Skała Skazy - Szczyt - Shi - 28-12-2013

Na pytanie siostry uśmiechnął się jedynie, nie mając tak właściwie nic na swoje usprawiedliwienie. Tym bardziej, że teraz zajęło go coś bardziej intrygującego. Właśnie obok nich usiadła jakaś nieznajoma lwica. W sumie, to nie była "jakaś", gdyż tamta zdecydowanie odznaczała się od całej reszty. Młody wychylił się zza opiekunki, aby bliżej się jej przyjrzeć, kiedy to z zaskoczeniem zaobserwował, jak ogon Athari z czymś świecącym leci właśnie w ich stronę.
Gepardziątko obeszło powoli opiekunkę, aby od tyłu zapolować na ciekawą zdobycz. Jednak kiedy wyszedł z drugiej strony Ni, ogon zmienił już swoje położenie, kiedy lwica skupiła się na zebraniu, które dla malca było czymś zwyczajnie nudnym. To dla Shi stało się jedynie dodatkową zachętą do zabawy.
Kiedy w końcu wypatrzył swoją zdobycz, przygotował się do skoku i dzięki jednemu szybkiemu susowi już zaraz trzymał końcówkę rudego ogona w zębach, triumfalnie unosząc go do góry. Szybko jednak stracił zainteresowanie i tą czynnością, kiedy usłyszał głos siostry. Natychmiast puścił athariowy ogon i przyskoczył do siostry.
- I ja! Ja też chcę! - zawołał zaraz za nią, patrząc na Ragnara. Nie wiedział do końca, o co chodziło, ale chciał być w każdym razie użyteczny.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Otieno - 28-12-2013

Uśmiechnął się pod nosem, widząc jakby reakcję łańcuchową po jego przemowie. Nagle wszyscy postanowili wesprzeć w działaniach nowego przywódcę, dzięki czemu stado miało szansę nie tylko przeżycia, ale i w miarę dobrej przyszłości. Gdy Ragnar znów przemówił, wsłuchał się w jego słowa uważnie. Na swe imię Otieno podniósł wyżej łeb, po czym kiwnął na znak, iż rozumie. Mimo to póki co nie odezwał się słowem, nie chciał bowiem mu przerywać. Spojrzał jedynie kątem oka na Aresa, z którym to miał dzielić zadanie. Dalej było w nim coś znajomego... Następnie przeniósł wzrok na lwicę z lwiątkami, które to miał również za zadanie chronić. Mało miał styczności z lwiątkami, do tego póki co jeszcze sam był uznawany za jednego z nich. Co prawda nie czuł się już od dawna lwiątkiem, jednakże w miarę znosił towarzystwo małych, rozszalałych kulek, więc powinien dać sobie radę z ich ochroną. Gdy w końcu Ragnar zakończył przydział ról, oraz kilka innych lwów wypowiedziało się na ten temat, Otieno również zabrał głos.
-Dziękuję ci Ragnarze za zaufanie. Dam z siebie wszystko w nowej roli, masz moje słowo- rzekł, przyglądając mu się uważnie, po czym przeniósł raz jeszcze wzrok na Deyne oraz kocięta, po czym uśmiechnął się do nich, na znak, iż również co do nich da z siebie tyle, ile tylko będzie mógł.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Kahawian - 28-12-2013

Z lekkim uśmiechem obserwował maluchy. Jeśli już teraz mają taki zapał, to co będzie za kilka lat?
Jednak po chwili z jego pyska znikł uśmiech, a brwi zmarszczyły się. Uszy Kahawiana momentalnie obróciły się w kierunku, skąd dobiegł ryk. Podniósł się i porozumiewawczo zerknął na Ragnara.
-Sprawdzę, co się dzieje.
Z miejsca ruszył pędem.

z.t


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maoni - 28-12-2013

Uważnie słuchała Przywódcy, gdy ten rozdzielał obowiązki. Już sądziła, że ją pominął, gdy ewidentnie zwrócił się do niej. Ma się zająć polowaniami, wyśmienicie! W końcu uwielbiała polowania.
- Jestem Maoni. Na mnie również możesz liczyć, Przywódco. - powiedziała, uśmiechając się lekko, po czym zwróciła na chwilę spojrzenie na Athari, z którą miała dzielić swój obowiązek, której również posłała nikły uśmiech.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Athari - 29-12-2013

Stojąc tak wyniośle i jeszcze entuzjastyczniej przyjmując na rude barki oczekiwane słowa Przywódcy, po wszystkich formalnych ceregielach i ważnych, opiewanych we wspomnienia słowach, mimowolnie drgnęła - ni to z podniecenia, ni nagłego szoku dezaprobaty. Zwyczajnie dziwnym trafem było, po niemal trzech latach żywota czystej, niegodziwej samowolki, pierwszy raz zetknąć się ze słowem "ranga" (nie licząc tytułu ognistowłosego złodziejaszka), a tym bardziej "obowiązek". Zamrugała kilkakrotnie, aby nie wydać swojego zdumienia, wszak całe zajście spadło tak nagle, co dogłębnie przewidzieć pragnąc dołączyć do stada. Na wypadek postronnych spojrzeń wysunęła bardziej szczękę, wciąż nie kryjąc wyszczerzonych uśmiechem, białych kłów, wszak zadbane szkliwo czasem lśniło muśnięte promieniem słońca - czym mogła się, jak najbardziej, zadowolić!
Szmaragd oczu Athari powędrował także na łaciatą matkę otoczoną aktualnie w większej mierze piszczącymi i obiegającymi Szarego kulkami, zapalczywie lgnącymi do traktowania swojego jestestwa na równi z pozostałymi. Takie to... typowe. I na dłuższą metę, irytujące, aczkolwiek teraz, na szczycie Skały Skazy niemal komiczne. Uniosła się z miejsca, łapczywie przeliczając całą zgraję, nad którą przyszło jej w razie dramatycznych wypadków przejąć pieczę... jedno, drugie, trzecie, czwarte, dwa pstrokate, inne pasiaste i te typowo lwie, całkiem spokojne. Oczywiście, że może się nimi zaopiekować - o ile wreszcie pousypiają, ha! Nieświadoma głębokiej, również całkiem uzasadnionej nieufności Deyne, po części sama nabrała ochoty poprawienia wizerunku w stronę "wzorowej opiekunki". Nie, nie, ona kradnie tylko złoto, opale bądź wszelkie święcące ozdóbki, a nie lwiątka, bez obaw! Eleganckim ruchem łapy musnęła zakręconą końcówkę płomiennej grzywy, dopiero teraz chowając czarne, wysunięte na wierzch pazury, łagodząc hulaszczy wygląd po części (chyba).
Potem, śmignąwszy gwałtownie kitą, rytmicznym krokiem zbliżyła się niebezpiecznie blisko naprzeciw Maoni, tej, z którą miała dzielić rangę. Wyglądała... strasznie miękko, szczególnie, gdy się uśmiecha. Cóż, może będzie tak miła, że swoją ciężką pracą nadrobi za rudą czas spędzony na rozpatrywaniu sensownych Świtezianów, ot. Wprawdzie zielonooka spojrzenie miała ciut z góry, ale zdobycie w nowym stadzie przynajmniej jednej zaufanej koleżanki nadal grało ów rolę pobocznego zadania.
- Już słyszałaś. Athari. - przedstawiła się wobec niej pewnie, stroniąc nawet od mrugania, jakby typowała właśnie najpewniejsze, niezaprzeczalne stwierdzenie swej popularności.
Dopiero za kilka uderzeń serca otoczonych celowym napięciem, odwzajemniła uśmiech, może bardziej chytrze, by zarzuciwszy łbem zapytać niepozornie wesoło, tym samym dając wszystkim do zrozumienia akceptację nowej funkcji:
- Więc zanim wyruszę upolować jakiś smaczny kąsek... to którędy do kociarni? Czy gdziekolwiek te małe mają hasać.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Frigg - 01-01-2014

Długie monologi, ukradkowe spojrzenia, niewypowiedziane myśli... Zbyt dużo jak na mały łepek polującej na kamyk Frigg, zdecydowanie zbyt dużo, by chociażby próbować cokolwiek z tego dorosłego dialogu zrozumieć. Wokół działo się wiele, przybywały (a teraz raczej odchodziły) lwy, których lwiczka nigdy na oczy nie widziała, które pachniały obco, wrogo, nie miały nic wspólnego z wonią matki... matki, która przez nieuwagę umknęła małej, zniknęła z pola widzenia. Odnaleziona szybko stała się obiektem największego zainteresowania. Frigg podbiegła do matczynego boku i zaczęła wpychać nosek pod jej brzuch, szukając sutka. Gdy ten znalazł się w jej pyszczku, mała zaczęła łapczywie go zsać, wbijając weń ostre kiełki. Cóż... niedługo będzie jej jeszcze dane kosztować matczynego mleka. Deyne właśnie w tej chwili miała okazję dotkliwe do odczuć.