Król Lew PBF
Skała Skazy - Szczyt - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - Szczyt (/showthread.php?tid=52)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Skała Skazy - Szczyt - Runa - 04-09-2015

Dźwięczny, dziewczęcy śmiech wydostał się z kremowego pyska złotookiej. Uniosła nieco brązowe brwi, patrząc na przekomarzającego się z nią brata. Chociaż wewnętrznie nie starała się tego nadmiernie okazywać to bardzo radowała się z powrotu krewniaka. Tyrvelse nawet nie miał świadomości, jak za nim tęskniła i ile razy prosiła o jego powrót.
Brązowe uszka skierowały się w stronę brata, a Runa wysłuchała spokojnie jego pytania. Przegryzła wargę i uniosła złote spojrzenie w górę, jakby tam znajdowała się odpowiedź. Jedynie jej drobne ruchy warg wskazywały na to, że nad czymś się zastanawia. Liczyła.
-Włącznie z tobą i ze mną to jest nas siedmioro. Jest córka przywódcy, nazywa się Busara. Jest bardzo miła i przyjacielska na pewno ją polubisz!-zapewniła go, mrugając przy tym w jego stronę. Buśka była ulubioną lwicą Runy w całym stadzie. Nie dość, że były praktycznie rówieśniczkami to jeszcze uczęszczały razem na treningi. Ogólnie rzecz biorąc to z nią właśnie się najlepiej tu dogadywała.
-Dalej… Jest dwóch samców, synowie Deyne Nyoty. Nazywają się Nuru i Damaja. Nyota ma także córkę, ale jest starsza od nas, no i… Niezbyt przyjaźnie do nas nastawiona. Taka gburowata z niej osóbka. Zwie się Frigg. Zostaje jeszcze Makari. Ten taki mały, co koło nas latał przy mamie i Otieno.-dokończyła, mlaszcząc pod koniec z niesmakiem. Nie spodobał jej się ten młody samiec. Był zainteresowany tylko obecnością Otieno i nawet nie przywitał ciotki, która do nich zawitała. W końcu jakby nie patrzeć była partnerką przywódcy- choć Makari pewnie nie wiedział o tym, to pewnie bardzo sobie u niej swoim zachowaniem nagrabił. Cóż, uprzejmość zawsze jest w cenie. Runa szybko wzięła sobie tą naukę do serca.
-Zostają jeszcze cztery lwiątka Saixa i Gizy.-dodała szybko, zerknąwszy przy tym na brata. Była, aż zdziwiona potokiem słów, który się z niej wylewał. Nigdy by się nie spodziewała, że taka podstawowa wiedza jej się na coś przyda- a jednak.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Tyrvelse - 04-09-2015

Aż siedmioro? Błękitne oczy wyrażały zaskoczenie. To dużo, nawet bardzo! Zwłaszcza dla niego, w końcu prawie całe życie spędził jedynie z Hymir. W dodatku lwiątka nie polują, więc lwice muszą zdobywać też i dla nich pożywienie. Wyżywić aż siedem młodych... Chyba, że Runa, oraz Busara i Frigg również polują.
-Makari dołączył tuż przede mną. - dodał do opowieści siostry.
Pewnie przy okazji treningu pozna resztę lwiątek. Miał nadzieję, że się z nimi zaprzyjaźni... A na razie chciał nacieszyć się siostrą.
Podszedł do beżowej i potarł łbem o jej pysk.
-Cieszę się, że was znalazłem. - powiedział cicho i wbrew własnym słowom z lekkim żalem w spojrzeniu. Pomyślał o tym, co by się stało, gdyby jednak nie natknął się na Maoni. Ile musiałby wędrować, by je znaleźć? Czy w ogóle by je kiedyś spotkał... To byłoby dla niego straszne.
Wszystko przez Ragnara.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Runa - 04-09-2015

Nie umknęło jej zaskoczenie w oczach brata. Tak, ona też myślała, że to całkiem sporo. Samo stado było liczne, a 7 lwiątek to także więcej pysków do wyżywienia. Zwłaszcza jak Saixowi nagle przybyło ich, aż cztery. Runę to jednak cieszyło-więcej lwi oznacza silniejsze stado w przyszłości. To właśnie ich pokolenie przejmie kiedyś rządy w Zachodnich Ziemiach. Złote oczy błysnęły, kiedy ta idea przeszła przez myśli młodej.
Beżowa lwica posłała bratu uśmiech i odwzajemniła czułości.
-Nawet nie masz pojęcia, jak ja się cieszę z tego powodu.-odparła na jego słowa. Wtedy coś jej się przypomniało. Pewna rzecz, na którą wcześniej nie zwróciła uwagi przez zaskoczenie powrotem brata. Czy on nie wspominał o…?
-Poczekaj. Kiedy przedstawiałeś się Kalani powiedziałeś coś o jakimś… Em. Tyrvelse? Kto to?-zapytała, szczerze zdziwiona i zainteresowana tym, co brat miał jej do powiedzenia.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Tyrvelse - 04-09-2015

Mruknął, zadowolony z obecności siostry. Lecz zupełnie nie spodziewał się jej pytania.
-Jak to kto? - zamrugał, zdezorientowany. Przyjrzał się dokładnie siostrze, jakby badając, czy nie żartuje. -To moje imię. -dokończył niepewnie.
Machnął niespokojnie ogonem, zastanawiając się, o co chodzi. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że Maoni podobnie zareagowała... Mówiła, że ojciec nadał mu inne imię.
-Aaa... - mruknął, kiedy doszedł do sedna sprawy. -Mama wspominała, że miałem inaczej na imię. - kiwnął głową.
-Moja opiekunka go nie znała, więc nazwała mnie Tyrvelse. Przecież musiałem mieć jakieś imię.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Runa - 05-09-2015

Runa nawet nie starała się ukryć zdumienia, które wymalowało się zarówno na jej pysku, jak i w złotych ślepiach. Beżowa wzdrygnęła się lekko, kiedy usłyszała wyjaśnienie brata. Naprawdę ktoś zmienił mu imię? Dlaczego? Brązowe brwi ponownie ściągnęły się w niemym zastanowieniu.
-Och… Dla mnie zawsze byłeś Cahianem.-bąknęła, podnosząc niepewny wzrok na Tyrvelse. Dopiero teraz do niej dotarło jak wiele musiało się zmienić w ciągu tego roku. Oblizała nerwowo kremowy pyszczek, a brązowa kita ogona zaczęła szurać głośno po skale.
-W takim razie… Od teraz jesteś Velse tak?-westchnęła, wzruszając dla rozluźnienia barkami. Musi się do tego przyzwyczaić. Da radę. Przecież to nie jest takie trudne… Prawda?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Tyrvelse - 06-09-2015

Widział reakcje siostry i lekko się zmieszał. Przestąpił z łapy na łapę, niepewny tego, co powie złotooka. Czuł się głupio. Może powinien zmienić imię? Na to, które nadał mu ojciec...
Ale przecież nie chciał się odcinać od swojej przyszłości! W dodatku to jego imię. Coś, co ma od zawsze. Zmienienie go byłoby mu nie w smak.
Kiwnął powoli głową i z zakłopotaniem wprawił ogon w ruch. Miarowe szuranie po podłożu lekko go uspakajało.
-Lub Tyr. - dopowiedział. Właściwie było mu obojętne, którym członem go wołali, nie przeszkadzało mu też używanie całego imienia.
Nie mogąc wytrzymać wzroku siostry, spojrzał ponownie na ziemie Zachodnich. Zmarszczył brwi, widząc, jak bardzo opuściło się słońce.
-Chyba powinniśmy wracać. - powiedział cicho, wciąż nie patrząc na Runę.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Runa - 12-09-2015

-Wolę Velse. -odpowiedziała, a jej spojrzenie na powrót stało się radosne i ciepłe. Czy to ważne, że brat postanowił zmienić imię? Runa cieszyła się, że Cahian powrócił. Nieważne już pod jakim mianem, bo pod nim krył się jej zaginiony krewny, za którym przecież tak bardzo tęskniła. Złote ślepia błysnęły figlarnie, kiedy beżowy zaproponował powrót.
-Jasne. Tym razem to ja ciebie przegonię!-krzyknęła i zanim niebieskooki zdążył cokolwiek odpowiedzieć, odbiła się tylnymi łapami od skały i pognała w dół zbocza. Jej perlisty śmiech niósł się echem po okolicach Skały Skazy.
zt


// Sorry, ale nie chcę ciebie blokować :c


RE: Skała Skazy - Szczyt - Tyrvelse - 13-09-2015

Zerknął na siostrę i uśmiechnął się niepewnie. Czyli wszystko jest dobrze? Kamień z serca. Nie chciałby zmieniać imienia. Ale dla siostry zrobiłby wszystko..
Parsknął śmiechem i uśmiechnął się szeroko. Prześcignie jego? Chyba śni! W odróżnieniu od siostry pobiegł w milczeniu, ale z ogromnym uśmiechem na pysku.
/zt


RE: Skała Skazy - Szczyt - Saix - 01-03-2016

Saix powoli wdrapał się na szczyt skały. Dawno tutaj nie był, zwykle nie odczuwał chęci ani nie było potrzeby by wdrapywał się aż tutaj. Ale dzisiejszego dnia nastrój miał nieco nostalgiczny i po prostu stwierdził, że chce popatrzeć na tereny Zachodnich z góry.
Kiedy już tutaj wszedł, rozejrzał się po raczej niegościnnych terenach, dość suchych, nie przyciągających dużej ilości zwierzyny. Kraina nie należała także do najpiękniejszych, ale on i tak kochał te ziemie. Gdzieś tam, po sawannach, biegały jego dzieci.
- Wyrośli na silne i zwinne podrostki - powiedział pod nosem, ale też jakby nie do końca do siebie.
Choć minęło już tyle czasu, wspomnienie Gizy nadal było w nim bardzo żywe. Nie sądził nigdy, że zdoła kogoś obdarować takim uczuciem, że będzie za kimś tak tęsknić.
Wiatr szarpał mu grzywą, ciemna klatka piersiowa uniosła się, kiedy lew westchnął.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 01-03-2016

Stara samica pojawiła się tutaj niewiele później, jakby bardziej zasępiona, poważna i skrzywiona niż zazwyczaj. Powolnym, ciężkim krokiem wspinała się na górę, chcąc odpocząć. Po całej serii udanych wypraw w poszukiwaniu zwierzyny, wczoraj natrafiła na pierwszą całkowicie bezowocną - uznała to więc za dobry moment na chwilę odpoczynku. Nie mogła sobie pozwolić na wybredność, dlatego skierowała swe kroki w stronę pierwszego lepszego miejsca: największej, najbardziej majestatycznej i najzimniejszej skały na terenie Zachodnich Ziem. Dopiero w połowie drogi zaczęła wyczuwać zapach Saixa, tym intensywniejszy, im bliżej szczytu się znajdowała.
W końcu ukazał się jej oczom. Nie wątpiła, że usłyszał ją już dawno - oddychała ciężko, nie dbając w ogóle o zachowanie ciszy. W końcu nie tak dawno temu myślała jeszcze, że będzie tutaj zupełnie sama. Zatrzymała się na chwilę, rozpoznawszy czarnego samca, a potem, znacznie wolniejszym krokiem, kontynuowała swój marsz.
Mruknęła cicho w ramach powitania, a zarazem pytania. Czy życzył sobie towarzystwa. Zatrzymała się, oczekując reakcji samca.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Saix - 03-03-2016

Ciszę i spokój tej pełnej rozmyślań chwili już po jakimś czasie przerwał mu odgłos zbliżających się kroków raz ciężki oddech. Saix przerwał zatem podziwianie krajobrazu jaki sie przed nim rozciągał i odwrócił głowę w stronę ścieżki na górę, by móc przywitać nadchodzącego członka stada. Wiatr wiał akurat w przeciwną stronę, więc nie mógł donieść mu informacji o zapachu lwa, który się wspinał. Choć odgłos kroków był znajomy i czarny samiec był prawie pewien kto nadchodzi.
I tak oto na szczycie skały pojawiła się Maya. W sumie nawet dobrze się składało, Saix chciał z nią porozmawiać już jakiś czas temu. Nie była to rozmowa niecierpiąca zwłoki, dlatego też gdy nie nadarzała się konkretniejsza okazja, po prostu to odwlekał. Ale teraz okoliczności były bardzo sprzyjające. Jego nadal nieco melancholijny nastrój również.
Przywitał się skinięciem głowy i przesunął się odrobinę, by zrobić jej miejsce. Niby było go sporo tutaj, ale jakoś tak odruchowo dzielił się swoją przestrzenią z członkami stada, nawet jeśli nie był z nimi tak bardzo zżyty jak na przykład z Maelą.
- Jak poszły łowy? - zadał niewiele wnoszące pytanie. Niby mógł mniej więcej powiedzieć w jakim nastroju jest Maya, ale wolał się upewnić. Bo co prawda jemu towarzystwo nie przeszkadzało, ale może stara lwica chciała tutaj odpocząć w samotności?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 03-03-2016

Spotkawszy się z przyzwoleniem samca, Maya zbliżyła się do niego tym samym ciężkim krokiem, co wcześniej. Stara lwica zazwyczaj nie skrywała swoich emocji, teraz jednak na jej pysku widać było przede wszystkim zmęczenie. Przywitała się z nim, ocierając się głową o jego policzek, a potem położyła się ciężko tuż przy nim, póki co nie odpowiadając na jego pytanie. Chyba, że był w stanie potraktować jako odpowiedź jej wypuszczenie powietrza z płuc, oraz następujące tuż po nim ziewnięcie. Nie czuć było od niej również zapachu zwierzyny - jedynie ciężka woń trudu i wycieńczenia.
- Szukałam nowych miejsc do polowania. - Wyjaśniła Saixowi. - Ostatnio znalazłam kilka, ale dzisiaj nic.
W opinii Mai kilkugodzinna wędrówka z upolowaną zwierzyną była w obecnych czasach zupełnie do zaakceptowania. Musieli dać odpocząć zwierzynie z ich bliższych okolic, przez chwilę polując ciut dalej. Nie podobało jej się to, że każdy polował tam, gdzie mu danej chwili pasowało. Nawet syn Nyoty, Nuru, zlekceważył to, że lwice były w tamtej chwili na polowaniu tylko po to, by samemu upolować coś matce. Jak się skończyła jego lekkomyślność - było widać. Na szczęście nie przegonił całkiem grupy antylop, wśród której upatrzył swoją ofiarę.
- Jutro z samego rana wyruszamy. - Dodała po chwili, potem jednak skierowała na niego swoje spojrzenie. - Trzymasz się?
Zapytała wprost, spoglądając mu prosto w oczy. To pytanie chodziło jej po głowie od chwili, w której spostrzegła go na szczycie.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Saix - 05-03-2016

Machnął leniwie ogonem, obserwując jak Maya ulokowała się wokół niego. Przymknął na chwilę oczy, kiedy zdecydowała się przywitać z nim poprzez otarcie o jego polik. Może wydać się to dziwne, albo nawet odrobinę śmieszne, ale Saix, pomimo tak długiego czasu spędzonego u Zachodnich, nie potrafił się do końca przyzwyczaić do tej formy powitań. Wyjątek stanowiły tutaj chyba tylko jego maluchy. Ale on chyba nigdy tak zupełnie nie przestał być samotnym wędrowcem, rzadko spotykającym na swojej drodze inne lwy. Co nie zmieniało faktu, że stado było jego rodziną, którą także nosił w sercu.
Słysząc odpowiedź Mayi, skinął głową na znak że rozumie. Nie powiedział nic. Poza tym cisza jaka zapadła nie była niezręczna czy przytłaczająca. Wspólne spędzanie czasu z kimś ze stada w ciszy mogło być całkiem przyjemną czynnością. Tym bardziej że przecież ani on sam ani Maya nie należeli do gaduł.
Co do polowań - bardzo doceniał to co robiły lwice. Może nie okazywał tego otwarcie, ale naprawdę bardzo cenił ich pracę. Pamiętał do dziś burę, jaką dostał od Mayi, kiedy wydało się, że zdarzyło mu się parę razy zapolować poza kontrolą starszej lwicy - wtedy kiedy Giza była w ciąży i miewała zachcianki.
A potem padło pytanie. Cóż, minęło już trochę czasu od tych zdarzeń i niby można było uznać, że nie trzeba się o niego już martwić. Ale widać było, że czujnym oczom Mayi nic nie umknie. A sam Saix może nie trzymał już żałoby, ale z całą pewnością od śmierci Gizy świat stracił w jego oczach trochę barw.
Patrzył przez chwilę w jej ślepia, dopiero po kilku sekundach odwracając wzrok. Uzewnętrznianie się nie było jego mocną stroną.
- Jakoś. - odparł. - Muszę. Dalej trochę boli, ale żyć przecież trzeba dalej. Moje życie już od dawna nie należy tylko do mnie, załamywanie łap nic mi nie przyniesie.
Zarówno całe stado Zachodnich, jak i jego małe prywatne, rodzinne stado w postaci trójki pierworodnych potrzebowało go. Posłał więc Mayi słaby uśmiech.
- Tak w ogóle, to chciałem ci podziękować.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Maya - 05-03-2016

Chociaż dawała tak wiele oznak tego, że było inaczej, Maya nie była lwicą bez serca. Jej serce było zdolne do tych samych uczuć i emocji, co każde inne - jedynie inny, znacznie bardziej stanowczy i zimny umysł nad nim czuwał. Mimo to, kiedy Saix podzielił się z nią odpowiedzią, Maya delikatnie przybliżyła się do niego. W przeciwieństwie do lwa, dla niej taka forma kontaktu była znacznie bardziej naturalna niż rozmowa. Na tych ziemiach lwy wolały użyć pięćdziesięciu słów, zamiast jednego gestu. Ona nie była jednak jednym z nich. Była jednak bystra i z nieco lakonicznej odpowiedzi Saixa przeczytała wiele. Wystarczająco wiele, by przybliżyć się do niego, przylegając do niego bokiem. Zrobiła to niemal podświadomie - w jej mniemaniu stado powinno działać jak jeden organizm, a jeżeli jakaś jego część cierpiała, lub działała źle, należało się nią zaopiekować. Przynosiło to korzyść nie tylko jej, ale całemu stadu.
Kiedy Saix odezwał się ponownie, Maya nie bez zdziwienia uniosła brwi, spoglądając na niego kątem oka.
- Hm? - Mruknęła cicho.
Za co niby miał jej dziękować?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Saix - 05-03-2016

Saix także był raczej oszczędny w słowach i wolał okazywać swoje intencje przez gesty. Z tym, że i one były dość oszczędne. W końcu kiedy przez znaczną część swojego życia spotykasz inne lwy jedynie okazjonalnie - i do tego zwykle nie możesz być pewien, jakie będą ich zamiary - musisz nauczyć się rezerwy. Z tego też powodu Saix nigdy nie będzie tak otwarty jak na przykład Tjalve. Ten szary kloc, jako że był wychowywany w sumie przez całe stado, chętnie witał się wylewnie z każdym, o kim wiedział, że takie powitanie zniesie.
Zerknął ponownie na Mayę, kiedy ta przysunęła się do niego swoim bokiem. Posłał jej ciepły, choć słaby uśmiech. Pomogło. Świadomość, że miał wsparcie innych sprawiała, że łatwiej było mu znieść ten ciężar. Pewnie i tak będzie się to za nim wlokło jeszcze przez lata, może nawet do samej śmierci. Pogodził się już z tym, po prostu czuł pustkę, której stado nie potrafiło zapełnić. Aczkolwiek ich wsparcie pozwalało o niej na jakiś czas zapomnieć.
- Może to zabrzmi banalnie, ale należą ci się podziękowania za to wszystko co zrobiłaś dla mnie i mojej rodziny. - zaczął dość ogólnie. Podejrzewał, że pewnie Maya odpowie mu, że robi wszystko to, co jest dobre i konieczne dla stada. W dużej mierze się z nią zgadzał, w końcu chociażby taki trening Maeli i Shidy. Niby był to jej obowiązek, by szkolić nowe pokolenia. Ale i tak był jej za to wdzięczny. - Za tę szansę, którą mi dałaś na sawannie. Pamiętam jak zaczęłaś się śmiać, gdy powiedziałem, że nie będę stanowił zagrożenia, dla tutejszego przywódcy. - na jego pysku pojawił się zamyślony uśmiech. Zebrało się mu na wspominki, co zrobisz. Niedługo potem po tamtej rozmowie, spotkał Kahawiana i został przyjęty do Zachodu. A wkrótce potem poznał Gizę.
- I dziękuję ci za pomoc w rozwoju moich dzieciaków. Maela głównie tobie zawdzięcza to, że się tak otworzyła. A przecież kiedy była maluchem, była takim przerażonym, puchatym kłębuszkiem... - wyciągnął łapę przed siebie, wysunął pazury i zaczął machinalnie kopać niewielkie dziurki w piasku zgromadzonym na skale.