Król Lew PBF
Skała Skazy - Szczyt - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skała Skazy (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=42)
+---- Wątek: Skała Skazy - Szczyt (/showthread.php?tid=52)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

Po długiej tułaczce w nowych, nieznanych jej dotąd stronach, zawędrowała na całkowicie obce tereny. Coś, co wybijało się na nich najbardziej, to potężna skała, widoczna już z bardzo daleka. Punkt zaczepienia, w stronę którego kierowała się wolnym krokiem. Była już zmęczona, wyczerpana. Ledwo przebierała łapami, a pomimo to szła. Jasne futro pobłyskiwało złotem brzasku, jaki rozlewał się nad Afryką. Zatrzymała się na moment i spojrzała za siebie. Zostawiała za sobą przeszłość. A przynajmniej tak to właśnie odczuwała. Przeniosła fioletowawe ślepia na skałę, na którą wspięła się. Z wysoka o wiele lepiej oglądało się wschód słońca. Nowy świt. Padła wycieńczony na zimne jeszcze skalne półki u szczytu skały. Podniosła wzrok na świt, który błądził na horyzoncie, rozlewał się dookoła. Cisza. Błoga cisza. Czyżby wciąż tutaj nikogo nie było...? Wydawało jej się, że akurat tutaj odnajdzie kogoś. Gdzie była? Zaraza jedna wie. Daleko od domu. To było pewne.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 09-05-2016

Patrolowałem treny i układałem sobie w głowie wszystko. Sytuacja stada nie byłą teraz dobra. Będzie potrzebna teraz mobilizacja. Większa niż do tej pory. Zauważyłem jasną sylwetkę, w pierwszej chwili przeszło mi przez myśl, że może jest to Nuru. Nie pasowało mi coś jednak. Ruszyłem za obcym. W końcu byłem kilak łap od niego.
-Kim jesteś obcy- Rzekłem mocnym głosem stojąc dumnie wyprostowany i obserwując przybyłego samca.
-Czego tutaj szukasz przybyszu, nie czułeś woni strażników?- zapytałem sie go dalej pewnym siebie głosem.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

Złoscistosierstna lwica podniosła fioletowe ślepia, a ucho zastrzygło nieznacznie, gdy wyłapało pojedyncze dźwięki. Zmarszczyła lekko brwi i podniosła się z przyjemnie chłodnego podłoża skalnego. Nieco dumy wypadałoby jednak mieć podczas rozmowy z nieznajomym. Machnęła ogonem i przyjrzała się uważnie nieznajomemu w chwilowym zamyśleniu.
- Strażników...? Nie bardzo wiem, gdzie dotarłam. Od dawna wędruję. Liczyłam na możliwość odpoczynku na tych terenach... - nieco melancholijny głos wydobył się z gardzieli samicy delikatnym furkotem i odbił się lekko pogłosem. Bystre ślepia uważnie przyglądały się samcowi. Była przygotowana w razie gdyby musiała odeprzeć atak.
- Miano me Seath. Przybywam z odległych stron... poszukuję miejsca, gdzie mogłabym się osiedlić i zacząć żyć... - ciche westchnienie wydobyło się z jej wnętrza, gdy na moment uciekła wzrokiem od samca. Zdawał się być kimś ważnym tutaj, wobec tego starała się zachować jakiś przystępny szacunek.



RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 09-05-2016

-Te ziemi nie są opuszczone- oznajmiłem przybyszowi. Zlustrowałem go lekko wzrokiem. Nie wydawał się być agresywny ale lepiej być ostrożnym.
-Jam jest Myr, pan tych ziem- miałem dodać "nowy", dziwnie się czułem tak się tytułując. nie mogłem jednak pokazać słabości, nie teraz. Stado jest osłabione i potrzeba nam jest wsparcia. Świeżej krwi, która będzie gotowa za stado umrzeć jeśli będzie taka potrzeba. Poruszyłem lekko uchem.
-A jeśli powiem ci szanowny Sajiv, że tutaj znajdziesz dom ale w zamian za oddanie stado i mnie jako władcy?- Tak to byłą propozycja. niedługo wiec, tak więc byłaby to dobra okazja aby i on jako nowy przysiągł wierności stadu. Przy okazji chciałem przekonać się czy jest na coś takiego gotowy.
-Stado to poczucie jedności i bezpieczeństwa ale w zamian każdy musi coś do siebie dać- Dodałem spokojnym tonem patrząc się an niego swymi zielonymi oczyma.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

Pokiwała znacząco pyskiem aby dać do zrozumienia, że pojęła słowa samca. Wobec tego był panem tych ziem? Skłoniła przed nim nieznacznie pysk w zamyśleniu, a fioletowe ślepia wzniosły się ku niemu. Zastrzygła uchem i wyprostowała się, zaciekawiona postawioną przezeń ofertą. Zaintrygowany ogon poruszył się na skalnym podłożu. Ciche westchnienie wydobyło się z jej wnętrza, a ona sama skupiła na nim wzrok.
- Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności jaka wynika z pobytu w stadzie... - zaczęła tym spokojnym, z lekka melancholijnym tonem - ...dwa lata spędziłam wśród zjednoczonych ze sobą lwów. Nie obca jest mi zatem świadomość tego, co spoczywa na barkach każdej jednostki... - miała w sobie coś, co sprawiało, że zwyczajnie wierzyło się jej słowom. Ta dziwna aura jaką wokół siebie roztaczała.
- Stado nie istnieje bez jednostek... wszyscy je tworzą. I każda jednostka musi sprawnie działać, aby nie psuć mechanizmu całości - owinęła ogon wokół tylnej łapy i ciche westchnienie wyrwało się z jej trzewi.



RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 09-05-2016

Słuchałem jej słów i tylko lekko zastrzygłem uchem patrząc się na nią. Po tym co mówiła można było jasno stwierdzić, że faktycznie wie czym jest stado i jakie niesie za sobą odpowiedzialność oraz jakie korzyści. W końcu nie tylko trudno czyni stado ale także to daje coś do siebie.
-Trzeba też czuć sie jednością z reszta, panno, nie narzędziem w łapach władcy- Tak, nad tym chciałbym popracować nie miałem jednak pewności czy mi się to powiedzie. Myśle, że pierwsza rozmowa została przeprowadzona.
-Tak więc witam w stadzie,Seath- Powiedziałem i skinąłem jej lekko swoim łbem- Masz jakieś pytania?- W końcu jako nowy członek może jakieś ma- To są nasze ziemie- Dodałem i miałem ją spoglądając na tereny stadne.
-Nie są najżyźniejsze ale są domem, przechodzimy w tym momencie trudny czas, więc nie dziw się panienko- Wolałem ja uprzedzić.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

Seath wolnym krokiem ruszyła za Myrem, aby stanąć u jego boku. Fiołkowe oczęta powiodły po terenach, które pokazywał jej, a które miały od teraz być jej domem. Zmarszczyła nieznacznie brwi i skierowała ku niemu swój pysk.
- Tak, to zrozumiałe... władca powinien być dla swoich podwładnych, a oni dla niego... inaczej to nigdy nie będzie miało przyszłości... - coś o tym wiedziała. Jeśli sama nie miała takiej sytuacji, to pamiętała doskonale swego ojca. Władca powinien być spoiwem. Powinien wprowadzać zrozumienie i zgodę między swoich, a nie terror i zamieszanie.
Zdziwiona wzniosła nieznacznie brew ku górze. - Dziękuję wobec tego za powierzone mi zaufanie. Postaram się go nie nadużyć i wypełnić swą służbę godnie... - pochyliła łeb w geście okazania szacunku swojemu nowemu władcy.
- Co masz, panie, na myśli, mówiąc trudne czasy? - zapytała po chwili, unosząc z lekka swój pysk. Czyżby zjawiła się w krytycznym momencie?



RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 09-05-2016

Słysząc jej pytanie ciężej westchnąłem.
-Część stada opuściła te tereny, a ja zostałem mianowany nowym władcą- Ciągle ciężko było mi sie do tego przyzwyczaić.
-Ja, panienko, wraz z kilkoma członkami- Machnąłem mocniej ogonem, przecinając tym samym powietrze. Swe zielone ślepia mięłam skierowane an tereny stada.
-Każda para łap będzie potrzeba aby podnieść stado i przywrócić mu dawną świetność- Tak znałem historie stad, jakie tutaj były, znałem historię zim i władców. Nie może taką dogłębną ale znałem. Chciałem wyciągać z tego wnioski. Byłem jednak młody i niedoświadczony w tych sprawach. W domu byłem wojownikiem i an niego uczony byłem. Nie na przyszłego władce.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

Spuściła nieznacznie łeb. Teraz rozumiała. Myr musiał zostać postawiony w katastroficznej sytuacji. Bez oparcia, kiedy połowa stada zwiała mu zwyczajnie. Pozostała garstka, jak sam rzekł. Cóż. Wobec tego może w końcu gdzieś się przyda i nie będzie zawadzać. Przywołała na pysk lekki pokrzepiający uśmiech i cicho westchnęła.
- Poradzimy sobie, panie. Nie ma rzeczy niemożliwych... istnieje jedynie brak chęci do osiągania celów - oznajmiła nagle, zapatrzona we wspaniały świt, który nieco rozwiewał zwątpienie w przyszłość Zachodnich Ziem. Opuściła nieznacznie łeb i spojrzała na swoje jasne łapy. Miała zapał. Szczególnie, jeśli stawiała sobie wysokie cele.
- Nie możemy narzekać, że mamy pod górkę, jeśli zmierzamy na sam szczyt... nieprawdaż? - kły zalśniły, kiedy uśmiechnęła się nieco szerzej.



RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 09-05-2016

-Nie ma we mnie braku chęci, młoda panno- Rzekłem do samicy pewnym ale łagodnym głosem. Pókim we mnie sił to będę próbował podnieść stado, liczyłem, że ci co pozostali również pomogą mi w tym. W końcu sam tego nie uczynię. Spojrzałem an samicę i lekko skinąłem jej łbem.
-Oczywiście, tym bardziej, że za każdym razem, za każdym upadkiem stajemy się silniejsi aby nie upadać.
Nie zmieniało to jednak faktu, ze w głowie szalało mi dużo myśli, nie zdążyłam porozmawiać z Kahawianem zapytać go o wątpliwości. Nie wiedziałem nawet czy mamy jakieś sojusz,e które warto podtrzymać? Zostałem wraz z ta grupką po prostu od tak. Trochę tak jakby nas porzucono, zostawiono an tych ziemiach pełnych nieurodzaju. Na szczęście w trakcie patrolu widziałem, ze nasza sawanna odżywa. Na pewno poinformuje Kaaivy i Natake o tym.
-Za dwa dni będzie stadny wiec, tak wiec liczę, że panna tam będzie-Oznajmiłem jej- Do tego czasu niech panna zapozna się z terenami, obowiązki po wiecu zostaną pannie przedstawione- Myślałem aby, któraś z samic zajęła się przeszkoleniem jej, znaczy sprawdzeniem. W końcu kto lepiej jak nie inna lwica sprawy lwic wyjaśni?


RE: Skała Skazy - Szczyt - Seath - 09-05-2016

- Wobec tego to się chwali... - przyznała z cichym westchnieniem i powiodła fiołkami po wschodzącym coraz wyżej nad Afryką Słońcu. Cóż za bajeczny krajobraz. Krwawy świt, który zalewał Lwią Krainę z pewnością widział już wiele wzlotów i upadków. Tych mniejszych i tych większych. Afrykańskie Słońce niczym stary zawieszony nad horyzontem dziadek czujnym, bystrym i mądrym okiem doświadczonego starca spoglądało na zamieszanie, jakie działo się pod osłoną jego złocistej powłoki. Widział to wszystko a jednak milczał wciąż niczym mędrzec...
- Przywódca bowiem musi być motorem działań swego stada. Spoiwem. Poradzisz sobie panie z tą rolą... wszakże śmiem przypuszczać, iż nadto w tobie gorliwości i zapału - z lekka uśmiechnęła się w jego kierunku.
Machnęła ogonem, który owinął się wokół jej tylnych łap, gdy pozwoliła sobie usiąść. Po długiej wędrówce wciąż czuła dość duże zmęczenie, a jednak wciąż miała dość sił aby rozmawiać, łazić i słuchać. A umysł wciąż pozostawał trzeźwy i uważny. Zastrzygła złocistym uchem i spojrzała na samca. Pociągnęła noskiem i przebrała w miejscu łapami, które od spodu paliły.
- Nie zawiodę cię, panie - oznajmiła, pochylając się nieznacznie przed nowo upieczonym przywódcą tych ziem. Ziem, które od tej chwili mogła nazywać swoim domem. Przełknęła ślinę w zamyśleniu i z wolna wyprostowała się. - Będę wyczekiwać spotkania, jednak... nie bardzo chciałabym się na razie dalej zaszywać. Wszak nie znam tych terenów. Obawiam się, że mogę zajść w niepożądane miejsca i nie powrócić na czas... pozwolisz wobec tego, że odłożę to na późniejszy czas. Abym na początku mogła towarzyszyć reszcie stada w wiecu. - zaszywanie się w tej chwili w dalsze tereny z pewnością nie było wspaniałym pomysłem, szczególnie dla lwicy, która absolutnie nie znała Lwiej Krainy.



RE: Skała Skazy - Szczyt - Makari - 10-05-2016

Oszołomiony ostatnim tokiem wydarzeń Makari szedł przez znane mu już ziemie. Wszak Laja proponowała mu odejście razem z nią i choć kochał ją jak swoją matkę, nie mógł tego zrobić. Czuł, że ktoś tutaj go potrzebuje. Targały nim różne emocje, drugi raz w życiu stracił ukochaną osobę. Z jego oczu popłynęło kilka łez, które zmoczyły jego futro na psyku, szybko je otarł. Wszystko działo się tak szybko, zaraz po skończeniu szkolenia, nie miał nawet czasu na pytania. Musiał podjąć męską decyzję i choć wiedział, że to nie będzie ostatnia w jego życiu, czuł się rozdarty. Między stadem, a ukochanymi. Z jednej strony mógł pomóc podeniść to co zostało, a z drugiej mógł na ślepo iść szukać osoby, zdrajcy, która zostawiła własne stado. Gdy wchodził do groty medyka, którą teraz będzie musiał przmeblować. Ustawić wszystko według siebie, albo nie. Zostawi wszystko tak jak ustawiła to Laja, jej malunki, system segregacji i meteody, wszystko. Zachowa w sercu i tak jak on niegdyś uczył ją jak zostawić to za sobą, nie zapomnieć, ale pójść dalej zrobi to, skorzysta z własnej rady. Teraz on odziedziczył spuściznę po lwicy i kiedyś przekaże dalej nauki Rafikiego, Lai, a teraz też i jego. Wszedł na górę Skały Skazy z perfekcyjnie zawiniętym opatrunkiem na łapie, zawiązała mu go lwica. Jej nauki były dla niego ważne, przynajmnije to mu po nim zostało. Jego mina była smętna, a wzrok jakby nieobecny. Chciał pobyć sam i popatrzeć na ich ziemie z nieco innej perspektywy, ale na szczycie był ktoś jeszcze - Myr. Makari nie wiedział, kto przejął władzę po Kahawianie, toteż nie okazał nalezytego szacunku władcy. Normalnym dla siebie zachowaniem ukłonił się lekko i powtórzył wyuczoną za małego formułkę.
- Salve - przypomniał mu się dzień, gdy był tutaj nowy i skrywał się w łapach Otieno, nie przywitał się wtedy z Kalani, a ona w zamian patrzyła na niego z pogardą i rozczarowaniem.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Myr - 10-05-2016

-oj nadto-Zgodziłem się z nią, tylko to wszystko było takie nagłe. Będzie trzeba wszystko powiedzieć. Ja muszę przemyśleć jak postąpić z tymi co odeszli? Władca nie odszedł bez słowa. Inni owszem, zostawili nas, tak to była trochę bolesna myśl. W końcu stado miało być rodziną. Rodzina tak nie robi, rodzina ma się wspierać, tak to miało być. Wszystko było nie tak.
-Rozumiem, zostań tak więc, po spotkaniu ktoś cie oprowadzi po ternach lub aj to zrobię jeśli inni będą zajęci- W to ostatnie nie wątpiłem. Mała nasza grupka jest. Mała ale miałem nadzieje, ze duch za to wielki i razem damy radę.
-Salve Makari- rzekłem do samca, nie uszło moje uwadze jego stan- Co się stało?- zapytałem się go. moje zielone ślepia spoglądały na niego z uwagą. Nie było w nich pogardy czy oburzenia, że ten nie potraktował mnie z należytym szacunkiem. w końcu praktycznie nikt nie wie o tym, że zająłem miejsce Kahawiana.
-Liczę, że będziesz na wiecu- dodałem do młodego, każdy w stadzie będzie miał trochę do roboty. Do tego miałem dużo do przekazania.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Aksu - 10-05-2016

Minęły na oko dwa dni od zniknięcia Kahawiana i paru innych zwierząt... stado było w rozsypce. Aksu zdążył już poznać nieco tereny Zachodnich Ziem i osobniki nań mieszkające. Szkoda tylko, że Kahawian nie zdążył zająć się ćwiczeniami z karakalem... młodziak wyczekiwał ich od pierwszego dnia w stadzie. To jednak nie było na daną chwilę ważne. Dowiedziawszy się od Myr'a o aktualnej sytuacji, Aksu postanowił zebrać szybko siły i zjawić się od razu przy Skale Skazy. Teraz, gdy nie ma władcy, to Myr przejmie koronę... w końcu, to on przecież był zastępcą. Gdy kot pojawił się u podnóża wielkiego skaliska, czekały tam trzy lwy – Czarno-biały Myr, Makari ze swoją charakterystyczną blizną oraz lwica, Seath. Aksu zatrzymał się chwilę tam, na dole, wpatrując się bez przyczyny w zwierzęta będące wysoko w górze. Przypomniał mu się Kahawian przy końcu ich pierwszego spotkania, gdy tak leżał wyciszony na zimnej skale przy rzece. Kiedy karakal zdał sobie sprawę, co dzieje się w jego głowie, natychmiastowo otrząsnął się marszcząc przy tym brwi. Zaczął powoli kroczyć w stronę szczytu góry. W końcu, po niecałych dwóch minutach wspinaczki znalazł się tam, gdzie reszta.
- Salve – przywitał się tylko, po czym siadł przy innych, obserwując co dzieje się w oddali. - Miałem przybyć, o co chodzi? – co prawda kot był stosunkowo nowy w stadzie, jednak mimo to czuł się jak za starych czasów... szczególnie teraz, gdy przywódca zniknął, nie mógł zachowywać się, jakby dopiero co widział te lwy na oczy.


RE: Skała Skazy - Szczyt - Nataka - 10-05-2016

Kiedy z początku znalazła się razem z siostrą przed wejściem do głównej groty Skały Skazy Nataka nie dostrzegła nikogo, ani jednej żywej duszy. Podenerwowana popatrzyła na siostrę, milcząc. Wtedy do jej uszu dobiegły jakieś głosy dochodzące z... góry? Smolista zwróciła łeb ku górze dostrzegając na szczycie masywu jakieś sylwetki.
-Tam są.-
Oznajmiła siostrze i pędem ruszyła w stronę ścieżki która prowadziła na wyższy poziom. Tak też po chwili znalazła się na górze, a jej oczom ukazała się mała grupka zgromadzonych, w której był Myr. Reszty nie kojarzyła.
-Myr! Czy coś się stało? Gdzie Kahawian...?-
Spytała podbiegając do zgromadzonych.