Król Lew PBF
Grota pod zwalonym drzewem - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dżungla (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=81)
+--- Wątek: Grota pod zwalonym drzewem (/showthread.php?tid=535)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Soth - 28-08-2016

Może jednak plan przerzucę na inną osobę. Ta wydaje się być zbyt głupia. O ile nie zapomnę o tym gdzieś po drodze. Wydedukował, słuchając co jeszcze ta lwica ma ciekawego do powiedzenia. Na czym się trochę zawiódł, bo liczył, że jednak się opamięta i będzie mógł w spokoju sobie odpoczywać. Ale głupia lwica zawsze pozostanie głupią lwicą najwyraźniej. Smutny fakt. Znalezienie kogokolwiek mądrego w tych stronach pewnie jest po prostu niemożliwe do zrealizowania. Och, może po tym wszystkim wróci sobie do Poison, która wydawała się być bardziej inteligentna od przeciętnego sierściucha tutaj.
- Głupia lwico. A taki chciałem być dobroduszny.
Rzucił smutnym tonem, jakby naprawdę nad nią ubolewał. No nic, zrobi przysługę tej krainie i pozbędzie się tego mięsożercy z orzeszkiem zamiast mózgu. Skoro się go nie bała, to tym lepiej, może nie będzie uciekać od razu jak zobaczy trochę swojej krwi. Nie odpowiadał już jej w ogóle, nie miał co strzępić języka na czczą gadaninę z kimś kto nie potrafi myśleć.
Z tego też powodu, nie zastanawiając się dłużej, zaatakował. A jak? Pochylił się by zgiąć kolana i nadać sobie większej siły nośnej. A potem skoczył, wyrzucając swoje dwieście kilo wagi w górę wprost na będącą przed nim lwicę. Nie chodziło mu o powalenie jej swoim ciężarem, ale nadaniu swoim łapom takiej siły w locie, by trzaśnięcie ją w łeb zakończyło się ogłuszeniem głupiej lwicy.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Daenerys - 28-08-2016

Jakim w ogóle prawem ktoś kto nie jest idealny ocenia innych i nazywa ich głupimi? No tak oczywiście samce zawsze mają takie prawa. Dlaczego? Bo zazwyczaj są silniejsi i uważają za lepszych! Jeżeli tyglew chce walki dlaczegoż to Daenerys miałaby mu jej odmawiać. Nie należy co prawda do tych którzy rzucają się na wszystko i na wszystkich, ale ten kot po prostu działał jej na nerwy. Sama zaczynała żałować, że nie odebrała mu życia gdy spał... Może powinien ją w jakikolwiek sposób docenić? Jakby nie było miała okazję. Chciała być miła. To jego wina, że zachował się tak jak zachował, a nie jej, że po protu nie pozwoli sobą pomiatać jak zwykłą szmatą, którą w gruncie rzeczy nie była.
- Widzę, że w powtarzaniu się jesteś niezwykłym mistrzem. -powiedziała mieląc pazurami wbitymi w ziemię, glebę dookoła. Szykowała się na atak z jego strony i szczerze nie przypuszczała, że jednak się na nią rzuci. Widocznie popełniła błąd i powinna uciekać póki jeszcze było to możliwe, ale lepiej umrzeć na polu bitwy niż odejść bez walki poddając się.
- A więc jednak! -powiedziała w ostatnim momencie, gdy zauważyła iż szykuje się do ataku. Oczywiście była gotowa do szybkiej obrony. Pazury, które spoczywały w ziemi mogły w dużym stopniu pomóc jej szybko odbić się od podłoża i skoczyć w bok, unikając tym jakichkolwiek ran. Jeśli unik się powiódł natychmiast rzuci się na szyję tyglewa od tyłu wbijając w nią zęby.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Yasumu - 28-08-2016

Wybyla spod okolic wodospadu, a gdy była pewna że raczej nikt za nią nie szedł podjęła trop Belzebuba. Poznała jego zapach, wiedziała że całkiem prawdopodobnie tam był. Może i nawet zabił to lwiątko. Tak czy siak, Poison nie pałała sympatią do lampartow, nie wierzyła im. Mogły wrabiac Sotha w morderstwo. Byli jej też całkiem obcy, niby czemu miałaby nadstawiac karku za obcych? Co ona, bohater jakiś?
Zatrzymała się słysząc krzyki i warkot, z początku nie była pewna z ktorego dokładnie kierunku docierał więc chwilę strzygła uszami, a gdy juz namierzyla szelesty udała się w ich stronę dbając o to by nie wydawać zbyt wielu odgłosów, chciała się podkrasc jak najbliżej i pozostać przy tym niezauważona.
Wyjrzala z gęstwiny unosząc jedną brew wyżej niezbyt zachwycona widokiem który przyszło jej oglądać. Lygrys..tyglew znowu wdał się w szarpanine?
Może tak sobie będzie tu stać i popatrzy na tę dwójkę?


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Mistrz Gry - 28-08-2016

Potężny, paskowany drapieżnik, spadający prosto na kruchą lwicę. To może się skończyć źle.
Jednak Daenerys udało się uniknąć ataku Sotha, o włos, ale jednak. Tyglew zarył łapami w ziemię tuż obok lwicy, ich ciała dzieliły dosłownie centymetry. Niewiele brakowało. To jednak sprawiło, że lwica miała doskonały dostęp do karku samca - wystarczyło jedynie odwrócić łeb nieco do tyłu i sięgnąć kłami. I tak też zrobiła. Szczątkowa grzywa tyglwa nie dawała tak dużej ochrony jak bujne owłosienie prawdziwie męskiego lwa, ale wciąż spełniała swoje zadanie - częściowo chroniła przed tego typu atakami. Daenerys najadła się sierści, ale udało jej się zacisnąć kły na twardym karku Sotha. Jej zęby wbiły się w skórę i mięśnie, ale nie przebiły żadnej ważniejszej żyły czy tętnicy, więc choć polała się krew, to nie było jej tak wiele.
Soth -8 HP



RE: Grota pod zwalonym drzewem - Soth - 30-08-2016

Trudno, życie. Raz nie wyszło, ale wyjdzie za drugim razem. Jesteś dużym, silnym tygrysem, tamta lwia część to przeszkoda, którą zaraz pokonasz. Prawda? Soth zdziwiony przyjął do wiadomości, że skok się nie udał zbyt późno, bo zaraz dostał zębiskami po karku. Ha! Głupia lwica. Teraz nie mogła zareagować, bo była zbyt blisko, a w dodatku zakleszczyła się zębami w jego karku. Może i trochę to zabolało, ale to tym bardziej go zmotywowało. Stała z boku, z odwróconą głową? I bardzo dobrze.
Tyglew całą swoją siłę przelał na łapy tylko po to, by lwicę wraz ze sobą powalić. Generalnie to położyć się na niej i zmusić do puszczenia karku. O to mu chodziło przede wszystkim. Od razu, kiedy tylko mu się uda, przeora pazurami jej miękki brzuch.
Jeśli by jednak jakimś cudem uciekła przed powaleniem, to wtedy postarałby się o to, by zaczepić się pazurami o jej pośladek i brzuch (nikt tego nie napisał, więc zakładam, że Soth ma łeb przy jej brzuchu). Można było to uznać, że próbował ją tak czy siak powalić, z tą różnicą, że teraz nie musiał na nią wbiegać, a wystarczyło się zaczepić i powalić. Liczył, że mimo wszystko, uda mu się ją powalić od razu, zważając na to, że jednak dżungla to nie sawanna i tutaj była ziemia trochę bardziej miękka. A nuż lwica się potknie przy niewielkim użyciu sił.


/ W razie czego mnie poprawcie. Mam problem z rozrysowaniem w głowie tej sytuacji.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Daenerys - 30-08-2016

Uradowana powodzeniem akcji lwica stanęła jeszcze twardziej na ziemi wbijając w miękkie podłoże pazury, które w razie potrzeby przytrzymywałby ją w tej samej pozycji. (Według mnie jeśli Dae odskoczyła w bok i chwyciła kark Sotha to raczej nie złapała go od przodu, a od tyłu... ewentualnie od boku... więc nie wiem czy była potrzeba, aby o tym pisać. Moim zdaniem jest to raczej logiczne.)
Mając szczękę zaciśniętą na karku tyglewa, Dae nie czekała dłużej i poczęła próbować zagłębić się w jego ciele i zadać jak najgłębsze rany. Fakt iż był wielki ułatwiał je kilka spraw. Jedna z nich był fakt iż w każdej chwili zręczniejsza samica była gotowa by odskoczyć od kota i zrobić unik. Wiedziała, że nie będzie łatwo i, że zapewne odpowie jej kontratakiem. Spięła więc też bardziej mięśnie będąc gotowa na szybie odbicie się od jego ciała i wskoczenie na konar zwalonego drzewa. Gdyby oba ruchy jej się udały byłaby co najmniej szczęśliwa. Doceniała jednak siłę i przewagę wroga. Może i był ranny w nos, ale ta rana raczej na poważną to nie wyglądała.
Na horyzoncie dostrzegła przy okazji obecność drugiego kota, lwicy. Nie skupiała się jednak na niej za bardzo, bo zależało jej na jak najszybszym zakończeniu walki. Gdyby tyglew chciał zakończyć pojedynek ta na pewno przystałaby na jego propozycję i oddaliła się z tego miejsca, które na bezpieczne nie wyglądało już ani trochę.
Zaciskając uścisk na karku zwierza Dany poczuła krew. Ta substancja sprawiła, iż pobudziła się jeszcze bardziej, a do żył zaczęła napływać coraz większa fala adrenaliny, rozpierająca jej ciało od środka.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Mistrz Gry - 30-08-2016

Siłą, wagą i masywnością Soth zwyczajnie przewyższał lwicę. Wystarczyło przerzucić swój ciężar na Daenerys i naprzeć, by ją powalić. Samica, która zakleszczyła swe kły na karku Sotha nie miała szans na zareagowanie. Jednak próbowała walczyć z ciężarem tyglwa, a z pewnością nie puściła jego karku tak szybko, przez co jej kły przesunęły się w jego tkankach, powiększając rany i powodując ból.
A gdy tylko lwica uderzyła w ziemię, jej brzuch został zaatakowany pazurami Sotha. Tyglew był silny, a skóra na brzuchu delikatna i cienka, więc gdy samiec zatopił swe pazury w skórze, rozrywając ją, krew polała się gęsto. Rany były głębokie, co spowodowało ogromny ból u lwicy, ale przynajmniej nie były bardzo rozległe. A chyba wszyscy wiemy, że dzięki rozharatanemu brzuchowi wnętrzności wychodzą na światło dzienne? Na razie nie groziło to jeszcze lwicy. Na razie.
Soth -4 HP
Daenerys -11 HP



RE: Grota pod zwalonym drzewem - Soth - 31-08-2016

Już czuł, tak bardzo czuł jak lwica ugina się pod jego ciężarem, jak jej łapy tracą na przyczepności. Był z tego faktu niesamowicie zadowolony, bo już myślał, że zdąży się od niego odczepić i uciec, a wtedy musiałby za nią pogonić. Znaczy się, nie tyle co musiał, co jego duma i pycha nie pozwalałyby mu na to, by puścić ją wolno. Nie bez jakiegokolwiek słowa "pożegnania".
Co prawda musiał aż przymrużyć oko, kiedy odczuwał skutki upadania z lwicą, która miała zęby głęboko w jego szyi. Ale przecież to była walka, jego walka, musiał więc przestać się mazać i walczyć dalej. Jakież to szczęście, że nie próbowała dorwać się do jego tętnicy. Pewnie zareagowałby jeszcze ostrzej, niż teraz. W zasadzie i tak odnosił wrażenie, że idzie mu to zbyt wolno. Wyszedł z wprawy? Pewnie tak. Przydałby mu się do jatki jakiś samiec. Taki samiec co jak Soth, żądzę krwi ma głęboko pod skórą.
Przeorany brzuch uznał za duży sukces. Z taką raną lwicy będzie trudniej atakować, a już na pewno wykonywać uniki, chociaż dalej czepiała się jego karku. Uparta. Sądził, że po takim ciosie puści zęby, a wtedy będzie mógł się odwrócić i dokończyć sprawę szybciej. A przede wszystkim może przestałaby mu żłobić dziury w karku, jak on będzie potem chodził? Jak dzieciak po nieudanym piercingu bawolim rogiem?
Wobec tego wszystkiego Soth zamachnął się jeszcze raz łapą, by jeszcze bardziej poszerzyć dziury, które jej w brzuchu narobił. Co z tego, że ubrudził krwią łapy, zdarza się.
Gdyby próbowała zwiać puszczając kark, to po prostu wbił jej swoje pazury przy takiej próbie gdziekolwiek, tylko po to, by nie próbowała zwiać.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Yasumu - 31-08-2016

A tak popatrzy sobie, bo po co będzie się wtrącać w walkę, która jej nie dotyczy? Sotha też ledwo znała, chociaż iskierka sympatii którą poczuła po ich krótkim spotkaniu pchnęła ją właśnie do tego by tropić samca i sprawdzić czy to faktycznie on i może, czy nie jest zbyt ranny?
Nie był, dawał sobie wyśmienicie radę, czego nie można było powiedzieć o krnąbrnej lwicy której spuszczał łomot. Jakiś cień satysfakcji pojawił sie na mordzie szarej. Nigdy nie żałowała kiedy głupiec obrywał, natura w tej kwestii zdawała się być wyjątkowo sprawiedliwa.
Przysiadła obserwując dalszy przebieg walki z swego ukrycia parskając nosem kiedy to szpony Tyglwa zaorały brzuch lwicy i polała się jucha.
Metaliczny zapach krwi szybko dotarł do jej nosa, aż oblizała go całkiem odruchowo.
Pamiętała czasy treningu z ojcem, Levis nie oszczędzał jej, nawet z racji tego, że była samicą.. to była słabość, z którą musiała żyć. Wiele by dała, by być samcem i synem, takim jakiego wymarzył sobie wielki władca. Ale dość tego rozczulania. Bajeczki trzeba zostawić dla dzieci.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Daenerys - 31-08-2016

Daenerys wcale nie ukrywała swoich przypuszczeń. Dobrze wiedziała, że może stać się dokładnie tak jak się zresztą stało. Nie zdążyła na czas puścić karku na którym się zaciskała. Dopiero po utracie równowagi i odniesieniu okropnej rany brzucha z jej szczęk wymsknął się kark. Obawiała się śmierci tak bardzo po raz kolejny. W końcu nie raz przechodziła przez trudne chwile. Tym razem prawdopodobnie przegra z tyglewem. I to nie dlatego, że jest słaba i nie ma przewagi, a dlatego iż jest jeszcze naprawdę bardzo młoda lwicą, której brak jakiegokolwiek doświadczenia w walkach z drugim kotem równie potężnym co Soth...
Leżąc na ziemi uświadomiła sobie w jakiej to beznadziejnej sytuacji się znalazła. Chociaż nie popełniła błędu, a jedynie trafiła na zbyt agresywnego i zachowującego się nie jak samiec kota. Wielkiego kota, którego od teraz będzie się wystrzegała. Zyskał w ten sposób wielkie uznanie z jej strony, lecz co z tego? Go to nie obchodziłoby nawet gdyby była bogiem.
Zmieniła plany. Postanowiła, że zmierzy się z nim ewentualnie kiedy indziej, choć szczerze tego nie chce i chcieć już nie będzie. Wymyśliła nowy sposób na obronę. Ignorując atakującego ją kota zwróciła uwagę na siedzącą w pobliżu drzew szarą nieznajomą. Zachowywała się dokładnie tak jakby bardziej bała się jej niż samca, a to tylko po to, aby zdziwiony odwrócił się w stronę obserwującej, i dał młodej lwiczce chwilę na szybką ucieczkę.
Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem Dea ostatkiem sił kuląc brzuch wskoczyła na zwalony pień i popędziła co sił w nogach w dżunglę. Gdyby jednak próba ucieczki się nie udała samiczka będzie broniła się pazurami nacierając na łapy i klatkę piersiową przeciwnika, by go osłabić lub nawet uniemożliwić dalszy atak przednimi kończynami, które były naprawdę silne, zresztą przekonał się już o tym brzuch biszkoptowej.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Mistrz Gry - 31-08-2016

Kolejny, silny cios w już i tak poharatany brzuch lwicy. Pazury Sotha poszerzyły rany i spowodowały zwiększenie krwawienia, a posoka i tak już pokrywała Daenerys, łapy tyglwa i zbierała się w kałuży na ziemi. Lwica zaczęła się powoli wykrwawiać.
Rana Sotha na karku również krwawiła, a czerwona stróżka płynęła w dół po szyi, na jego plecy, zlepiając sierść samca.
Daenerys -12 HP
Soth -2 HP


//osądzenie, czy Soth odwrócił uwagę od Daenerys raczej nie należy już do mnie :d



RE: Grota pod zwalonym drzewem - Soth - 31-08-2016

Och, co za ulga. Już myślał, że przepołowi mu szyję swoimi zębami. No, to przeżarł jej chyba brzuch całkiem. Dziwne, że jeszcze nie zemdlała, tracąc tyle krwi Soth sam pewnie byłby już tak osłabiony, że nie mógłby się ruszać. Ale, jeśli lwica będzie miała na tyle siły woli, to powinna się doczłapać na granicę lwiej ziemi. Tam by się nią ktoś zajął, oczywiście, o ile poszłaby w dobrą stronę. A tyglew jakoś nie czuł się w obowiązku w tym jej pomagać. I tak dobrze, że całkiem nie rozpłatał jej brzucha.
Jej nagłe zainteresowanie czymś poza walką było na tyle ciekawe, że Soth, nie odrywając się od lwicy, spróbował wciągnąć naciętym nosem zapach. Niestety, albo był za daleko, albo tak miał uszkodzony nos, bo nie potrafił zapachu wychwycić. No cóż, trudno. Soth nie był kimś, kto się przestraszy kogoś obcego, chociaż potencjalna walka na dwie osoby byłaby w takim stanie trochę niefortunna. Co prawda, lwicę pokiereszował do stanu nieużywalności, ale kto wie, kim byłby ktoś obcy.
Puścił ją. Soth wstał i nie ruszając się z miejsca czekał, aż lwica od niego odbiegnie. Wystarczy. I tak, jak przeżyje to zdarzenie, to będzie dobrze. Dobrze dla niego. Lwica idealnie rozpuści plotkę o szalejącym na wolności, psychopatycznym pół lwie, pół tygrysie. Z taką reputacją nie powinien już mieć problemów z natrafianiem na takie głupie lwy jak ona. No, oczywiście o ile faktycznie przeżyje.
- Uciekaj, głupia lwico. Biegnij ile masz sił. Następnym razem nie będę taki uprzejmy.
Rzucił, w jej stronę, a potem dopiero rozglądał się za towarzystwem. Nie czując gorącej krwi pod nosem, która prawie wszystko tłumiła, dopiero mógł coś wyczuć. Znajomy zapach. Jeny, serio? Puścił lwicę tylko dlatego, bo w pobliżu mógł znajdować się ktoś i ta osoba była mu znana? Trudno.
Soth nie rzucał słów na wiatr, więc obca lwica była wolna.


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Daenerys - 31-08-2016

Kolejny atak tyglewa na poraniony już wcześniej brzuch pogarszał sytuację Dae coraz to bardziej. Biedaczka straciła już dość dużo krwi i była widocznie osłabiona. Żałowała tego co się stało w małym stopniu, to co chciała osiągnąć w pewnym stopniu osiągnęła.
Już miała się szykować do kolejnej zapewne nieudanej obrony i ataku, gdy niespodziewanie kot postanowił puścić ją wolno, całą i żywą. Ledwo stojąca na łapach lwica nie czekała na większą zachętę, postanowiła odejść i wykurować się po czym zemścić się kiedyś na nim za to jak ją pięknie urządził. Przecież była miła... no może do pewnego momentu. Doświadczenie jakie zyska na pewno nauczy ją wielu ważnych w życiu rzeczy i sprawi iż przy następnych potyczkach z innymi zwierzętami wyjdzie z boju bez szwanku.
- Spokojnie i tak miałam już iść. -zażartowała przegryzając wargę. Na chwilę jeszcze odwróciła się w stronę Sotha.
- O ile następny raz nastąpi, głupi półtygrysie! -to było swego rodzaju pożegnanie. Dany zdawała sobie sprawę, że do najmilszych nie należało, ale co jej tam... Teraz już raczej do takiego starcia z nim nie dopuści tak łatwo.
Weszła w głąb dżungli, znikając jednocześnie z oczu swojemu oprawcy. Idąc skulona, uciskając łapą ranę (by się nie wykrwawić) szła a właściwie kuśtykała gdzieś przed siebie. I na jej nieszczęście wcale nie kierowała się na tereny Lwiej Ziemi...


z/t


RE: Grota pod zwalonym drzewem - Mistrz Gry - 31-08-2016

Soth +14 PD
Daenerys +8 PD



RE: Grota pod zwalonym drzewem - Yasumu - 01-09-2016

Walka dobiegła końca, no i kto by się tu spodziewał że raczej wątła w porównaniu do Tyglwa istota jaką była lwica przegra ten pojedynek? Kiedy wzrok Denerys spoczął na niej na mordzie Poison ukazało sie lekkie zdziwienie, co to za spojrzenie? Znały sie? Niemożliwe, prychnęła. Możliwe, że by jej nie zapamiętała, bo pamieć do takich mało charakterystycznych osób miała raczej słabą.
Kiedy jasna zmyła się z sceny kulejąc odprowadziła ją wzrokiem, a może by tak pójść za nią i ja dobić? Nah, pokręciła łbem, Poison miałaby zero pożytku z ukatrupienia czegoś takiego. Podniosła zad z ziemi i postanowiła opuścić swoją lorze obserwatora.
- Ładne widowisko.- Skwitowała. Bardzo dynamiczne przedstawienie, acz finał był może nieco rozczarowujący, zwłaszcza kwestie pożegnalne, ale czy szara była jakimś renomowanym krytykiem by wyrażać swoje zdanie? - Jeszcze trochę i cała kraina będzie huczeć o paskowanej bestii mordującej niewiniątka.- Nie wiedziała w jakim dokładnie celu Soth- samozwańczy Belzebub, władca żab pozostawia tylu świadków swoich poczynań, ale nie wydawało się jej to rozsądne.
Rubinowe kule zmierzyły go od stóp po czubek szarej grzywki wyszarpanej to tu to tam przy karku.