Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Naara - 23-11-2012

Kami widocznie miała jeszcze kilka słów do zamienienia z tymi, którzy pozostali w grocie. Naara nie czekał jednak na nią i od razu udał się nad rzekę, by tam przysiąść nad jej brzegiem i czekać, wsłuchując się w jednostajny, chłodny szum wody. Nie była tak czysta, jak w dżungli, kilka dni drogi stąd. Była ciemna, zimna i brudna, jednakże miał wrażenie, że przyglądające się mu odbicie było wyraźniejsze od niego samego. Patrzył na niego lew zniszczony, zepsuty i niespokojny. Wiedział, że za niedługo stanie się nim. Nie wiedział, co jest doskonalsze - to, co przed, czy to, co za krawędzią lustra. Zdawał sobie jednak sprawę, że nie był już tym lwem, co kiedyś - nawet myślał w inny sposób. Dawniej cieszyłby się ze spotkania z Kami - po utracie wszystkiego, co było dla niego ważne jej widok budził w nim jedynie iskierkę dawnego ciepła.
Czekał jednak cierpliwie, budując już w głowie pytania, które miał zadać Kami. Było ich tak dużo, a ona sama zapewne też będzie ich kilka mieć.
Uroki spotkań po latach.
Jak żałośnie to brzmi.


RE: Rzeka - Kami - 24-11-2012

Przyszła chwilę po nim, podeszła bliżej i przysiadła u boku lwa, dorosłego, dojrzałego Naary, może i urósł, ale w pamięci Kami dalej tkwi jako mały beżowy klusek. Trudno będzie to zmienić.
- To o czym chciałeś porozmawiać?- Zagadnęła odwracając łeb w jego kierunku, para zielonych ślepi tkwiła wyczekująco w pomarańczowych oczach lwa.
W tym samym czasie długi kosmaty ogon uderzył w wilgotną jałową glebę kilkukrotnie zdradzając zniecierpliwienie lwicy, no cóż dawno go nie widziała była dość ciekawa co miał jej do powiedzenia jeden z tych którego wciąż uważała za przyjaciela, a może nawet za przyszywanego dzieciaka.


RE: Rzeka - Naara - 25-11-2012

Jeżeli był przyjacielem - niewiele zostało z dawnego oddania i ciepła. Niegdyś życiowa radość i szczęście czysto odbijało się w tamtych ciepłych, brązowych ślepiach. Teraz jednak ich lustro było rozbite - Kami mogła dostrzec w nich tylko siebie. Nic więcej. Gdyby był przyjacielem, zapytałby się, co u niej słychać. Objąłby ją i cieszył się jej obecnością.
Jeżeli był przyszywanym dzieckiem - niewiele zostało z dawnego przywiązania. Niegdyś szukał w niej oparcia: była dla niego suchym kamieniem na rzece, którą musiał przejść. Poślizgnął się i upadł, a życie zniszczyło go nie do poznania. Stracił wszystko, co tylko się dla niego liczyło - pozostały wspomnienia, którymi nie chciał i nie potrafił żyć. Gdyby był przyszywanym dzieckiem, śmiałby się na jej widok z radości i broił.
Ale nie był ani jednym, ani drugim. Był lwem, który szukał ukojenia i zemsty. Z duchem o stokroć starszym od blizn na jego ciele i z sumieniem, jak martwe cmentarzysko.
Kiedy już zaczynało się wydawać, że Naara w ogóle nie odpowie na pytanie Kami, jego pokiereszowany pysk wykrzywił się w grymasie.
- Nie wiem. - Łeb lwiska obrócił się w jej stronę, a grzywa raz jeszcze zalepiła mu ślepia. - Ale szukałem cię.
Chory. Starszy, wykończony. Sam jeden pośród deszczu. Z jednym pragnieniem. Tańczył już ze śmiercią. Teraz to on jednak będzie prowadzić. Spojrzenie lwa pozostawiło Kami, a utonęło gdzieś w horyzoncie. Kami nie była głupia - na pewno domyśli się, że się zmienił. Ale czy na tyle, by stracić nadane mu imię?
- Kopę lat - dodał po kilku chwilach. Mimo wszystko, dobrze było widzieć, że wszystko było z nią w porządku. - Dobrze wyglądasz. - Zmierzył ją wzrokiem, mówiąc teraz, jakby nigdy nic. Jakby właśnie nie dał jej miliona powodów, na podstawie których mogłaby ocenić, że wszystko spierdolił.
Nie dało się mu odmówić szczerości.


RE: Rzeka - Kami - 26-11-2012

Niektórzy byli zbyt uparci, inni zbyt delikatni by sprostać bijącym falom życia w brzeg ich jestestwa. Tak czy siak, najwidoczniej spotkały się dwie strony, Kami chociaż inna nadal była w dużej mierze tą samą Kami którą znał Naara, Czego więc szukał strudzony samiec u starej znajomej? Tej iskry wspaniałej przeszłości i pocieszenia? Bo chyba nie spokoju w ostatnie dni żywota? Kami wzdychnęła, wszyscy wokół niej dorastają starzeją się, a on tkwi niezmienna, poniekąd.
- Kopę i jeszcze trochę.- W życiu jakie prowadziła te lata przeminęły szybko, z pewnością szybciej niż Naarze.
- Czego nie można powiedzieć o tobie i dobrze wiesz że nie mówię tylko o bliznach, nawet bez tego kim jestem dobrze widzę głębokie bruzdy w twej zszarzałej duszy. Nie wiem, co Ci się przydarzyło, ale z pewnością nie było to nic lekkiego, coś co zniszczyć takiego lwa jakim byłeś z pewnością nie jest byle błahostką.- Zmarszczyła brwi, jednak owa zmarszczka była wywołana troską nie gniewem.
Naara nie był sam, czy podświadomie odwiedził Kami czując że nadal jest tą skałą? Suchą i bezpieczną? Tą za którą może schować się nawet jeśli szarżuje na niego stado bawołów?
- Możesz tu zostać, tak długo jak będzie Ci to potrzebne, jesteś moim gościem.- Oparła wielki łeb na skroni Naary i przetarła policzkiem wzdłuż jego pyska ocierając się o grubą grzywę samca by pozostawić jak najwięcej swojego zapachu na nim. Miał być to oczywisty sygnał dla reszty "watahy".


RE: Rzeka - Naara - 26-11-2012

A Naara z początku zdawał się nie reagować na słowa starej przyjaciółki. Siedział w bezruchu, milcząc - do momentu, w którym Kami dość jednoznacznie przyjęła go jako swojego gościa. Zdziwiła go tym gestem, choć była to miła i, na dłuższą metę, pożądana niespodzianka.
- Dziękuję, Kami. - Lew skinął łbem w podzięce. Tyle jeszcze był w stanie z siebie wykrzesać, choć zasługiwała na więcej. Nie mógł jednak odwdzięczyć się za jej ciepłą gościnę nawet marnym uśmiechem. Nie było go stać na coś równie fałszywego. Zapomniał, jak to się robi. - Pamiętasz Kirisę? - Zapytał, chcąc podzielić się z nią swoją historią. Być może z pomocą Kudłatej uda mu się dowiedzieć czegoś więcej. - Była moją partnerką. Nie żyje. Podobnie, jak mój syn. - Głos lwa był dziwnie pusty, jakby zdążył się z tym wszystkim pogodzić. Prawda była jednak taka, że jakaś jego część, choć cicha, nie chciała zaakceptować tego, co się stało. Teraz mógł tylko szukać zemsty. Nic więcej mu już nie pozostało.


RE: Rzeka - Kami - 29-11-2012

Utrata rodziny, więc to był powód rozpadu lwa.
Nie spodziewała się takiej rewelacji, chociaż jakby nie patrzeć Naara odszedł dla ich powodu z tego terenu, mieli szukać swojego miejsca, teraz samotny zraniony lew powrócił na stare śmieci. Póki był z nimi szczęśliwy, Kami nie musiała niczego robić, nie była typem teściowej zaglądającej synowej do każdego gara.
- Pamiętam.- Spojrzała na lwa zielonymi ślepiami, zastanawiając się przy tym co mogło spotkać jego partnerkę i syna, nie chciała pytać, jeśli Naara uzna za stosowne sam jej opowie, ona go wysłucha i pocieszy, jak to matka syna.


RE: Rzeka - Naara - 07-12-2012

Kami pamiętała więc wystarczająco wiele, by zrozumieć przemianę, która dokonała się w Naarze - kiedyś znała go tak dobrze, jak końcówkę własnego ogona, a teraz? Jakby wcale go nigdy nie było. Lew nie odczuwał jednak potrzeby mówienia jej czegokolwiek więcej o tym, co się zmieniło - wystarczała mu sama obecność znajomego pyska. Po raz pierwszy, od - bądź, co bądź - lat. Długich miesięcy czarnej wędrówki pomiędzy wyrzutami sumienia, gdzie żadna ze ścieżek nie prowadziła do celu. Wszystkie miały jednak wspólny koniec - wieczne potępienie. I dokładnie tutaj Naara odnalazł Kami.
Lew odwrócił łeb w kierunku dawnej przyjaciółki. Wiedział doskonale, że zemsta może nie mieć już najmniejszego sensu, a jej realizacja najmniejszych szans powodzenia. Cel, do którego dążył. Wymierzyć okrutną, ale sprawiedliwą karę. Zadać winnemu tyle cierpienia, ile on sam doświadczył. Czy ta czerń była jednak wystarczająco silnym motywem, by porzucić wszystko inne w jej imię? Zastanawiał się nad tym już od dawna i wciąż nie mógł znaleźć odpowiedzi.
Postanowił poszukać jej u Kami.
- Co byś zrobiła na moim miejscu? - Zapytał z ciekawości. O kolejny krok niżej.

// Przepraszam za całkowity brak odpisów ostatniego tygodnia. Teraz już wszystko powinno wrócić do normy.


RE: Rzeka - Kami - 07-12-2012

Co zrobiła by Kami GDBY ktoś odważył się zranić jej rodzinę? To pytanie było abstrakcją, nikt nigdy nie ważył się podnieść łapę na jej córki, synów, wnuków, czy nawet partnerów... nigdy.
Świadomość otoczenia, mogła być tego powodem, strach, bali się że Kami zniszczy wszystko co tylko dotknął ten niegodziwiec i na samym końcu dopadnie jego. Mogli mieć rację.
- Nie wiem.. odkąd żyję tym życiem, nie spotkało mnie nic równie złego. - Czy to skała, czy kłos trawy, gdy stanie na jej drodze.. nie ma znaczenia, zostanie zmiażdżony, tak sobie postanowiła gdy Levis sponiewierał ja, a potem przyjął do Złej Ziemi.
Kami spojrzała na Naarę, marna to była porada.. westchnęła.
Nikomu nie opowiadała o swojej przeszłości, tej która uczyniła z niej samotnego wygnańca... bała się jej, nienawidziła, chęć powrotu i zniszczenia stada z którego pochodziła nawiedzała ja co noc, w każdą samotna chwilę... częściej gdy czerń spowiła jej serce.
Jednak bestia nie będzie jej panem.
- Kiedyś nazywałam się Chimwala i nie pochodzę stąd. Jednak moja przeszłość, nie jest moją przyszłością... nie chciałam być jak ci, których nienawidzę..


RE: Rzeka - Naara - 07-12-2012

Naara uniósł brwi, wysłuchując odpowiedzi Kami. Może i nie uzyskał żadnej wskazówki, ale dostał coś innego w zamian. Może nie tak potrzebnego, ale wciąż interesującego - dowiadywał się o lwicy czegoś nowego. Coś poruszyło się pośród gruzów. Akurat jemu nie było ciężko się domyślić, że męczyło to Kudłatą już od jakiegoś czasu. Poza tym, było to widać w jej zmęczonych ślepiach. Zbyt wiele przeszedł, żeby tego nie zauważyć. Aż za dobrze wiedział, jak to jest, mieć samotność za towarzysza.
A skoro już tu był - nic nie przeszkadzało mu spróbować jakoś ulżyć lwicy w jej udręce, nawet, jeżeli nie otrzyma tego, po co tu przyszedł. To zajęło już swoje miejsce na drugim planie - skoro i tak nie wiedział, czego tak naprawdę szukał, nie była to dla niego wielka strata. A pomóc przyjaciółce chciał - szczerze.
- Wyrzuć to z siebie, Kami - zachęcił samicę Naara. - Jestem tutaj.
Pomogę.


RE: Rzeka - Kami - 09-12-2012

- To nie czas.. i miejsce na walkę z demonami mojej przeszłości.- Mimo wszystko, wolała jeszcze o tym nie mówić, ile to lat minęło? 7? 8? Gdy ostatni raz widziała brata i matkę?
Zamknęła ślepia, od samego początku tutaj, pomimo że była w złym stadzie mogła powiedzieć że ma wreszcie rodzinę, że jest potrzebna i to jej wystarczyło. To była jedyna rzecz jakiej potrzebowała, jej własna terapia.
Gdy już otworzyła oczy spojrzała na Naarę.
- Zemsta, nie przynosi niczego. Nawet ukojenie po jej osiągnięciu jest fałszywe.. nam potrzeba prawdziwego leku, a nie marnego placebo. - Wydawało sie że głos Kami był zmęczony, po raz pierwszy pewnie wyglądała na tyle lat ile powinna mieć.


RE: Rzeka - Naara - 09-12-2012

Naara milczał, zastanawiając się nad słowami Kami. Chociaż w środku walczył sam ze sobą, musiał przyznać jej rację. Może i łatwo było zakończyć to wszystko pazurami, ale to nie przywróci życia tym, którym je zabrano. Sam pośród ciemności, lew mógł tylko mruknąć, że tym, którzy to zrobili należy się śmierć w męczarniach. Kiedy jednak już to powiedział, czas jakby stanął dla niego w miejscu. Na wystarczająco długo, żeby porzucić ten temat. Coś przeszkadzało mu nad tym się akurat teraz zastanawiać. Zanim zdał sobie sprawę z tego, że to była tylko cisza, niewinna i czysta, choć ciężka, już otworzył pysk raz jeszcze.
- Kami - wymruczał spokojnie jej imię - wiem, że to wszystko cię dręczy. Jeżeli kiedykolwiek będziesz chciała to z siebie wyrzucić, jestem tu dla ciebie.
Nawet w terapii, której poddana była Kami były ziejące pustką dziury. O ile ona miała jednak dużo myśli i ciepła, którymi mogła je przysłonić, Naara był skazany na ciemność i samotność. Mając te dwie okrutne dusze za towarzyszy, nie mógł odpocząć. Pozostało mu tylko zasypać solą rany - i iść. Ale jak daleko i dokąd?
Przypomniał sobie o czymś, jednak nie miał serca teraz o to Kami pytać. Zamiast tego, przybliżył się nieco do niej, by objąć jej potężny łeb łapą i lekko pociągnąć, pozwalając jej się przytulić. Śmiało, zachęcił ją pomrukiem. Wiem, że tego potrzebujesz. Nie jesteś sama.


RE: Rzeka - Kami - 11-12-2012

Westchnęła i oparła wielki łeb o Naarę, wyglądało to tak jakby niedźwiedź tulił się do lwa, jednak Kami nie była puchatym miśkiem.. a może i w tej chwili była? Demon pasł się złem, więc gdy spał wchłaniał całość robiąc z Kami nieco potulniejsze bydle.
- Może zabrzmi to zbyt samolubnie, ale cieszyła bym się gdybyś został tu i już nie odchodził..- Mruknęła, dla siebie nie miała nikogo, każde z jej dzieci odeszło, albo miało swoich partnerów, a jej partnerzy? Gdzie oni sie podziali?

// sory ze tak słabo, ale mam zupełnie inna wenę ;c


RE: Rzeka - Naara - 11-12-2012

// Nie przejmuj się. Jest okej.

Lew z początku nie odpowiedział, pozwalając Kami się o niego oprzeć. Niejednej na jego miejscu - Kirisie, przede wszystkim - wydałoby się, że przytuliła się do kamienia. Jego grzywa nie była dla jej łba miękką poduszką. Czuć było wszystkie kości. A on sam tkwił w niemym bezruchu, jak posąg, obejmując przyjaciółkę łapą.
Potrzebowała tego. Nawet w jej zapachu był w stanie wyczuć smutek i żal. Chociaż nie dawał tego po sobie znać, miał nadzieję, że choć trochę uda mu się jej ulżyć.
Jak kamień rzucony w wodę, przepadło światło, które oddzielało dla niego dzień od nocy. Rzucił się za nim w toń, jednak świat krzywił się i deformował, im usilniej starał się walczyć z ciemnością. W końcu nawet jego cień był jaśniejszy od mroku, w którym płynął - aż brakowało siły.
Stracił więcej, niż wszystko. A jednak tulił Kami, tak, jak na to zasługiwała. Szczerze, choć bez uczuć, schowanych głęboko za maską zadumy, zgniecionych cierpieniem. Podniósł się z tego, lecz, choćby chciał, nie miał już dokąd iść. Był nigdzie, a czuł się tak, jakby był wszędzie. Żadne miejsce nie było w stanie mu przynieść ukojenia.
Nawet, gdyby właśnie jego poszukiwania były dla niego celem. Nie były.
- Nigdzie się nie wybieram.


RE: Rzeka - Kami - 12-12-2012

Chwile mijały leniwie, czas wcale nie spieszył się w tym momencie.. może nawet stanął. Wietrzyk prawie przestał wiać, słabe podmuchy były zbyt delikatne by poruszać sztywnymi wyschniętymi gałęziami, czy twardą trzciną nad korytem rzeki, gdyby nie szum wody byłaby to prawda.
Kami oderwała się od Naary znacznie spokojniejsza, opanowana, na te chwilę oderwała się od rzeczywistości, jednak nie mogła być tak samolubna by zatracić się całkowicie.
Władcy żyli dla stada i to bardziej niż przeciętny jego członek.
- Muszę udać się na skałę i zebrać lwy ze stada..- Obojętny ton jakim wypowiedziała owe zdanie doskonale zdradzał jak bardzo nie miała ochoty zabierać się za obowiązki które na nią czekały. Podniosła zad z ziemi szorując po niej ogonem niczym miotłą.
- Jeśli chcesz możesz iść ze mną..


RE: Rzeka - Naara - 12-12-2012

Stary znajomy skinął łbem, kiedy Kami odsunęła się od niego. Byłby zadowolony, wiedząc, że jego obecność była jej miła i potrzebna. Kiedy samica uznała, że spędziła w objęciach wystarczająco dużo czasu, zauważył, że zachowywała się nieco inaczej. Strzępek smutku i żalu, który był w stanie zwęszyć wcześniej zniknął. Powrócił zimny spokój i opanowanie. Zauważył też, że nawet wyglądała na nieco uspokojoną.
Wiele musiało się zmienić pod jego nieobecność, by musiał uspokajać kogoś takiego, jak Kami.
- To propozycja? - Łypnął na nią spod grzywy, raz jeszcze zalewającej mu pysk. Nie udało mu się tego wypowiedzieć tonem żartu. Zamiast tego, rozprostował łapy, stając obok ogromnej lwicy. Zła Ziemia nigdy nie była dla niego domem; tak samo było zresztą ze stadem, głową którego była Kami. Nie zapałał entuzjazmem na samą myśl o spotkaniu z tą zgrają, jednakże dla przyjaciółki był w stanie zdobyć się na tę odrobinę poświęcenia. - Pójdę z tobą, jeśli chcesz. - Dodał po jakimś czasie, przeciągając się. - To jak?