Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Mirra - 08-05-2014

- No to chodźmy do groty medyka
Zabawa się rozpocznie, aż jej się pali żeby tam wparować
- Ciekawe kogo zastaniemy - powiedziała
Ruszyła w stronę groty z uśmiechem na pysku. Była zadowolona, a może ciekawska co się stanie? Tak czy siak nie miała zamiaru mieć grobowej miny, niech zauważą w grocie jej wredny uśmieszek

ZT


RE: Rzeka - Chikja - 21-05-2014

Poszła za nią, majtając białym koniuszkiem kity na boki, podczas gdy cała jej reszta prawie nie poruszała się w tym czasie.

ZT


RE: Rzeka - Henry - 28-08-2014

Cóż, teren powoli zaczął się zmieniać. Ni śladu już było szkieletów, a coraz więcej zielonego podłoża. Henry w swej wędrówce przystawał parę razy, zastanawiając się nad zmianą kierunku, w którym zmierzał (a nie miał pojęcia dokąd), czasem nawet wzlatywał na chwilę wzwyż, ale na niewiele się to zdało, gdyż nie był w stanie utrzymać się długo w tym położeniu na zbyt małych skrzydełkach w stosunku do całości. Albo i zbyt dużej całości w stosunku do skrzydełek...
I w związku z tym nigdy nie wybierał dobrze, aż w końcu ruchem latająco -dreptającym przybył do rzeki, zwanej Czarną. Bardzo się zdumiał, bo przecież w pobliżu miejsca, z którego wyruszył i do którego na powrót chciał dojść, nie było żadnej rzeki. Musiał sobie w końcu zdać sprawę, że zabłądził. Albo zgubił się. I nie wiedział, gdzie jest jego przyjaciel.
Ale... na pewno go znajdzie! Już wkrótce, może nawet za chwilę a już z pewnością dziś. Przecież nie jest w końcu nie do zauważenia.
I z tą myślą przycupnął sobie na brzegu.

No bo przecież nie tak trudno znaleźć małą, niebieską kulkę...prawda?


RE: Rzeka - Maoni - 17-12-2014

Przyprowadziła córkę nad Czarną Rzekę, uważając te miejsce za odpowiednie dla małych lwiątek. Szła bardzo powoli, na tyle, aby jej córka, która dreptała tuż obok niej, mogła bez problemu za nią nadążyć. Cały czas przyglądała się małej kątem oka.
Była z niej taka dumna! Z czego dokładnie? Runa nie zrobiła jeszcze niczego niezwykłego, nietypowego, czy zabawnego. Po prostu była dumna z samego faktu jej istnienia.
Po drodze nawiedziły ją obawy co do reszty członków stada. Jak oni zareagują na wieść, że Maoni i Frey mają dzieci? Nie miała pojęcia, ale bała się nieco o to. Nie wiedziała tak właściwie, jak w jej własnym stadzie jest traktowane macierzyństwo. Może uznają, że jest na to za młoda, że nie podoła? Może tutaj tylko doświadczone lwice mogą mieć lwiątka? Ona przecież na pewno taką nie była, jeszcze bardzo długa droga stała przed nią i dobrze o tym wiedziała. A przecież mogliby uznać, że opieka nad dziećmi spowolni rozwój samej Maoni, co przecież jest tak ważnym elementem dla stada.
Te i wiele innych myśli nawiedzało głowę młodej matki, jednak kiedy spoglądała na swoją córkę, wszystkie złe myśli natychmiast ją opuszczały. Teraz liczyła się tylko i wyłącznie ona.
Nareszcie dotarły do brzegu Rzeki. Maoni usiadła, spoglądając ciągle na Runę.
- To Czarna Rzeka. Ciągnie się przez całe tereny naszego stada. Jedna jej odnoga trafia do Oazy, gdzie znajduje się nasza Grota, gdzie mieszkamy. - powiedziała, nie zastanawiając się za bardzo nad tym, że język, którego używa, może być jeszcze nieco zbyt trudny dla tak młodej lwiczki.


RE: Rzeka - Runa - 18-12-2014

- Mamo, pats. - Maoni z namysłu mógł wyrwać głos małej kluchy, która właśnie wdrapała się na kamień i nie omieszkała podzielić się swoim osiągnięciem z rodzicielką. Ona nic w życiu nie zrobiła? Jak to, nie? A wytarmoszenie uszu brata to co? A kiedy pierwszy raz na własnych łapach nieśmiało wyjrzała z Groty? Walnięcie się głową w ścianę jaskini to też jakieś osiągnięcie. Nie takie, o którym Runa by trąbiła na prawo i lewo, ale zawsze coś. A czy Maoni pamięta ten dzień, kiedy córka spojrzała na nią i powiedziała „ma”? A pierwszy foch i pierwsze przeprosiny? Choć dało się zauważyć, że zwykle więcej było tego pierwszego.
Runa powoli na wpół zeszła, na wpół stoczyła się z kamienia i podbiegła do Maoni. Rozglądała się podekscytowana dookoła. Tak wiele kamieni, kamieni, och i jeszcze więcej kamieni. A raz widziała, jak nad ich głowami przeleciał ptak! Taki brązowo-szary! Runa aż się zatrzymała i przez chwilę suszyła ząbki w jego kierunku. Świat jest piękny, kiedy ma się dwa miesiące. Runa biegała dookoła, wskazując na niektóre kamienie przy wtórze wesołego śmiechu. Co chwila coś kazało jej zwrócić na siebie jej uwagę i Maoni dane było zobaczyć, jak jej córka łapką powiększa małą dziurę, aż pazurki zazgrzytały o kamień czy jak duma nad kawałkiem piaszczystego terenu, by w końcu wyrzucić w powietrze trochę ziemi gwałtownym ruchem i przebiec wesoło przez ten mały deszcz brudu.
Kiedy w końcu dotarły nad Rzekę, Runa była zziajana, brudna i szczęśliwa, a uśmiech nie schodził jej z pyszczka. Gdy Maoni usiadła, lwiczka do niej pobiegła, opierając się o jej łapy, łapiąc nieco szybciej oddech. Przechyliła główkę, słuchając uważnie słów mamy, po czym przeniosła wzrok na Rzekę. Nie zrozumiała większości, ale pojęła przynajmniej, o czym Maoni jej mówi. Runa przez chwilę jakby chciała się mierzyć wzrokiem z Rzeką, a kiedy to nie przyniosło żadnego skutku, lwiczka podeszła bliżej. Nagle podskoczyła, kiedy zauważyła zawirowania na jej powierzchni i podbiegła bliżej, by się przyjrzeć temu ciekawemu czemuś. Zatrzymała się tuż przy wodzie i zafascynowana przyglądała się ciemnej toni.


RE: Rzeka - Maoni - 18-12-2014

Słysząc głos córki, Maoni natychmiast spojrzała w jej stronę, a na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.
- Bardzo ładnie. - młoda matka nie omieszkała się pochwalić córkę za te niesamowite dokonanie. Przejechała jej językiem po łebku, kiedy się do niej zbliżyła, następnie obserwując, jak biegała dokoła, zachwycając się wszystkim, co ją otaczało. Ten widok napełnił matkę jeszcze większą dumą, kiedy patrzyła, jak biega we wszystkie strony i zwraca uwagę na każdą najmniejszą rzecz, jaka była w pobliżu. Cóż, sama kiedyś taka była. Miała nadzieję, że jej córka nie była jednak DOKŁADNIE taka sama, jak ona kiedyś. W końcu nie przejmowała się tak wieloma rzeczami i gdy zgubiła swoich rodziców, na początku uznała to za świetną przygodę. Nie bała się wcale z tego powodu. Nie sądziła, aby świat mógł jej coś zrobić, w końcu cały świat należał do niej! A później, było już za późno.
Czy takie podejście Maoni do tak przecież poważnych spraw było winą jej rodziców? Ciężko to stwierdzić, gdyż oni sami często przestrzegali ją przed niebezpieczeństwami, czającymi się wszędzie. Ona jednak nie mogła za nic w to uwierzyć. Przecież świat był taki piękny i ekscytujący! Może nawet ich przestrogi sprawiły, że miała takie nastawienie? Chciała na przekór im pokazać, że te wszystkie przestrogi i zakazy są zupełnie bez sensu. I że da sobie radę sama. No cóż, dała, nie miała wyjścia. Chociaż może nie do końca o to jej chodziło. Zresztą, gdyby nie Frey, możliwe, że byłaby martwa. Nie dołączyłaby do Szkarłatnego Świtu, to przecież wszystko było za jego sprawą. On przecież nawet ją uczył różnych rzeczy, żeby Kami mogła ją przyjąć. Czy poradziłaby sobie bez jego pomocy? Wtedy uznałaby, że tak. Teraz wiedziała, że nie miałaby żadnych szans.
- Co chciałabyś robić? - zapytała córki, kiedy ta w końcu się na chwilę zatrzymała. Podeszła do niej, po czym usiadła obok, również przyglądając się toni wody. Zastanawiała się nad jedną sprawą i myślała, że wypadałoby o niej napomnieć córce.


RE: Rzeka - Runa - 18-12-2014

Czarna Rzeka płynęła na tym odcinku niezbyt szybkim nurtem, jednak podwodne skały i niewielkie zatory sprawiały, że gdyby wrzucić patyk do wody, płynąłby on miejscami szybciej, to zbliżając się do brzegu, to od niego oddalając. Runa z przyjemnością przyglądała się, jak wielki, ciemny zwierz pełznie, a jego grzbiet tańczy. To było niezwykłe, obce, ciekawe. Runa spojrzała na mamę, kiedy ta usiadła obok niej. Lubiła obok niej przybywać, zwłaszcza, jak były tylko we dwie. Mama często pytała jej, co chce robić i nie przeszkadzała jej w poznawaniu świata na jej własny sposób, nawet jeśli oznaczało to siedzenie w miejscu przez dłuższy czas i czekanie, aż Runie znudzi się jej nowa zabawa, którą wymyśliła. Tak jak teraz. Runa prawie się nie zastanawiała. - Oglód? - zaproponowała. Często tam chodzili. Można było się tam chować w kwiatach i było tam wiele ciekawych rzeczy do obwąchania, pogryzienia lub po prostu miejsca do piszczenia.
Obie przez chwilę przyglądały się Rzece. Runa wyciągnęła łapkę i dotknęła nią powierzchni wody. Kilka rzeczy wydarzyły się mniej więcej jednocześnie. Na pyszczku Runy pojawił się grymas zaskoczenia i niezadowolenia, lwiątko podskoczyło i poślizgnęło się na kamieniu, ześlizgując się do wody. Zółtooka spanikowana, próbowała wycofać się tyłem z powrotem na brzeg. Woda nie zamoczyła jej nawet szyi, bo w tym miejscu leżał kamień, co nie zmieniało jednak faktu, że Runa się nieźle najadła strachu. Zdołała jednak złapać przyczepność, pomagając sobie przy tym pazurkami i zaczęła wycofywać się z powrotem.


RE: Rzeka - Maoni - 18-12-2014

Przyglądała się przez jakiś czas Rzece, czekając w tym samym momencie na odpowiedź swojej córki. Kiedy na powierzchni wody zobaczyła przepływającego krokodyla, w jej mózgu zapaliła się czerwona lampka, a sama lwica wzmogła swoją uwagę. Kiedy usłyszała odpowiedź córki, zdziwiła się nieco.
- Chcesz tam teraz iść? Praktycznie cały czas tam przebywamy, a to jest nasza pierwsza wyprawa gdzieś dalej, sądziłam, że będziesz chciała poznać inne tereny naszego stada. I twój tata też chciał przejść się w inne miejsce, powinien się pojawić lada chwila. - powiedziała. Oczywiście, gdyby Runa naciskała na powrót do Ogrodu, Maoni nie miałaby serca jej zabraniać przebywania w tamtym miejscu. Jednak w jej przypadku, jeśli chodzi o wychowywanie dzieci, wielką rolę odgrywał instynkt. Tak też, kierując się nim, przez pierwsze dwa miesiące nie oddalała się z dziećmi za bardzo od Oazy, unikając kontaktu z innymi. To było wpisane w jej naturę. Teraz jednak, kiedy jej dzieci miały już po dwa miesiące czuła, że to najwyższa pora, aby przedstawić je reszcie stada. Nie wiedziała, jak reszta zareaguje na wieść, że ona ma dzieci. Tak samo, jak nie domyślała się prawdopodobnej reakcji Runy na widok tak wielu innych lwów.
- Myślę, że to już najwyższy czas, abyś poznała resztę stada. Jesteś już na to wystarczająco duża, tak samo, jak twój brat. - rzekła i wtedy stało się coś strasznego. W jednej chwili Runa stała tuż obok niej na brzegu rzeki, a za chwilę już znalazła się w wodzie! Na szczeście lwiczka nie wpadła na tyle nieszczęśliwie, aby porwała ją rzeka, jednak mimo to nabawiła matce niemałego strachu. Bez zastanowienia, ruszyła córce na ratunek. Pewnie, choć delikatnie złapała ją na skórę na karku, po czym prędko postawiła ją na ziemi, w dość znacznym oddaleniu od wody. W tamtym momencie zdawało jej się, że widziała duży ciemny kształt przesuwający się pod powierzchnią wody. Serce Maoni waliło jak oszalałe, kiedy przygarniała do siebie córkę, aby ją uspokoić. A przy okazji samą siebie, bo ona również tego potrzebowała.
- Nic się nie stało, wszystko jest dobrze, ciii. - zaczęła uspokajać córkę, gładząc ją delikatnie po łebku, tuląc ją do siebie, aby ją ogrzać i pokazać, że jest tu z nią, że może na nią liczyć.
- Oddalmy się nieco od wody. - mruknęła jeszcze cicho, prowadząc córkę nieco dalej od Rzeki. Później już milczała, gładząc jedynie krótkie futerko swojej córki. Nie pytała jej, czy nic jej nie jest, czy jest cała. Ona nigdy tego nie lubiła. Przecież zawsze widać, czy wszystko jest dobrze, a Runa nie doznała żadnego uszczerbku na zdrowiu. Poza tym, takie gadania zamiast uspokoić, często jeszcze sprawia, że sytuacja, którą przeżyliśmy, staje się jeszcze bardziej przerażająca.


RE: Rzeka - Runa - 18-12-2014

Ta wyprawa bardzo się Runie podobała. Szły przez teren nieznany, a przez to ekscytujący i niesamowity. Tyle było rzeczy, zapachów, miejsc, których jeszcze nie widziała, a które na nią czekały. Sama myśl o tym sprawiała, że na pyszczku Runy pojawił się szeroki uśmiech. - Chce zobaczyć Stada. - powtórzyła za mamą. Ona by nie chciała? Maoni chyba nie zna swojej córki. Runa wyprostowała się dumna, słysząc, że jest już duża. Oczywiście wiedziała to, ale mimo było to usłyszeć od mamy. - Jestem duza! A Cahi nie jest wcale wiele więksy. Zrestą i tak lepiej od niego umiem się bawić w chowanego. - powiedziała z całą stanowczością, na jaką było ją stać, by wszystko całkiem wyjaśnić.
I nagle jej cudowny nastrój prysł jak bańka. Wpadła do wody. Kiedy mama złapała ją za skórę na karku, po policzkach Runy popłynęły gorące łzy, a z małej piersi wyrwał się głośny szloch. Nie cierpiała być noszona. Same kołysanie sprawiało, że robiło się jej niedobrze, a każde spojrzenie w dół sprawiało, że czuła w piersi dziwny ucisk. Nie mogła jednak nawet wydobyć z siebie choćby pisku dezaprobaty. Kiedy mama ją postawiła, Runa nawet się nie ruszyła i siedziała z wybałuszonymi oczami, łapiąc oddech. Kiedy minęło kilka sekund przepełnione strachem, a nikt nie próbował jej utopić, lwiczka rozpłakała się. Wtuliła nos w mamine futro i szlochała jak syrena. Kiedy Maoni postanowiła ją odprowadzić jeszcze kawałek dalej, Runa szła z położonymi po sobie uszami i podkulonym ogonkiem. Jej uosobienie nie pozwoliło jej długo płakać. Szloch cichł, by się w końcu urwać. A oczyszczone łzami oczy rozpogodziły się jak niebo po burzy, bardzo dziwne, żółte niebo. Tak naprawdę to nie było aż tak złe, przyszło jej na myśl. Owszem, było zimne, ale za to przyjemnie było wystawić takie mokre futerko na słońce i nie było jej gorąco. Owszem, z kąpielą od mamy to nawet nie ma co porównywać, po prostu nic złego się chyba nie stało. Runa podniosła wzrok i spojrzała w duże, niebieskie oczy mamy. - Cii? - spytała.


RE: Rzeka - Maoni - 20-12-2014

Również się uśmiechnęła, widząc, jak szybko jej córce poprawił się humor. Prędko przestała płakać, a to było ważne.
- W takim razie niedługo pójdziemy kogoś poszukać. Myślałam, że tutaj znajdziemy kogokolwiek ze stada, niestety jesteśmy sami. Ale póki co posiedźmy tu jeszcze chwilę, może tata przyjdzie z bratem. Oni też chcą zobaczyć się z innymi. - powiedziała do córki. Przymknęła nieco oczy.
- To, że Cahian jest większy od Ciebie nie ma większego znaczenia. Jak widzisz, Tata również jest większy ode mnie. Ale są inne rzeczy, które się liczą. Trzeba być mądrym i sprytnym. Jeśli nie masz inteligencji i sprytu, nic Ci nie da siła. Zauważ też, że na polowania chodzą lwice, a nie silniejsze lwy i to one są lepszymi łowczyniami. Lwy zostały obdarzone siłą, aby odpierać ataki innych lwów. A lwice dzięki swej zwinności i sprytowi potrafią upolować znacznie większe i silniejsze od nich zwierzę. Tego się nauczysz z czasem. - rzekła jeszcze, a na jej pysku ponownie pojawił się ciepły uśmiech. Zastanawiała się, gdzie może przebywać reszta stada. Stwierdziła, że kiedy przyjdzie Frey, warto będzie zajrzeć do wspólnego legowiska. Tak powinni być jacyś Zachodnioziemcy.


RE: Rzeka - Runa - 22-12-2014

Runa odprężyła się, widząc, że mama uśmiecha się w odpowiedzi. Nic się nie stało, wszystko jest w porządku. Niepotrzebnie się przestraszyła.
Runa wysłuchała uważnie słów mamy, lekko przekrzywiając główkę w skupieniu i nastawiając swoje ciemne ucho. - Będziemy ich sukać? Bawią się z nami w chowanego? - spytała i rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu ukrytych lwów. - Dlacego oni nie wyjdą się z nami pobawić? - jej usta wygięły się w podkówkę, a oczy nie przestawały wypatrywać charakterystycznych kształtów. Słysząc drugą wypowiedź Maoni, czoło Runy zmarszczyło się w zamyśleniu. - Ale tata poluje, a Cahi nie. Tata jest mądry? - nie zrozumiała, co takiego ma na myśli mama. - Mozna być i silnym, i mądrym? - dopytywała się.


RE: Rzeka - Maoni - 22-12-2014

Pytanie córki podrzuciło jej pewien pomysł. W sumie to i tak przecież muszą czekać na Freya i Cahiana, trzeba więc czymś małą zająć. A zabawa w chowanego, tym bardziej taka trochę inna powinna nieco zainteresować Runę.
Na pysku Maoni pojawił się tajemniczy uśmieszek.
- Bardzo możliwe. Jeśli będziemy na nich czekać, może wyjdą z ukrycia. Ale jeśli same ich znajdziemy, to szybciej pójdziemy do reszty Stada. - powiedziała, po czym rozejrzała się okolicy. Trzebaby jakoś rozpocząć zabawę.
- Może zaczniemy od tamtego drzewa? - kiwnęła łbem w kierunku rozłożystej akacji, rosnącej kilkanaście metrów od nich. Poruszyła lekko ogonem. Miała nadzieję, że Runa zainteresuje się szukaniem brata i ojca, bo w innym przypadku musiałaby wymyślić coś innego, równocześnie za bardzo nie ruszając się z tego miejsca.
Uwagę lwicy zwróciło pytanie córki.
- Twój brat jest na to jeszcze za młody. Jak będziecie wystarczająco duzi, to oboje będziecie się uczyć polować. - rzekła z szerokim uśmiechem. Dalsze pytania córki, były o wiele trudniejsze dla młodej matki. Tym bardziej, że Maoni chciała jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki wychowywania młodych, tak więc musiała też dawać jak najlepsze odpowiedzi. I to jeszcze w zrozumiały dla nich sposób.
- To, czy ktoś poluje czy nie, nie sprawia, że jest mądry. Ktoś może nie potrafić polować i być mądrym. Mądrość jednak pomaga w polowaniu, o to mi chodziło. I tak, oczywiście, że tata jest mądry, w końcu wie bardzo dużo rzeczy. - uśmiechnęła się do córki. - Oczywiście, że można. Musi być to jednak bardzo trudne. Zawsze będziesz posiadać jakąś siłę i jakąś mądrość. Ale żeby były na takim samym poziomie i to jeszcze na wysokim, to musi zająć naprawdę czasu. Trzeba się wtedy bardzo skupić na rozwijaniu zarówno swojego ciała, jak i umysłu. Najwięcej można się nauczyć od innych, zarówno jednego, jak i drugiego. Przez obserwacje zapamiętujesz różne rzeczy, które możesz później wykorzystywać i rozwijać już sama. - zalała Runę masą informacji, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, czy to będzie dla niej zrozumiałe, czy też nie. Ale to chyba można jej wybaczyć, bo w końcu była jeszcze młodą matką i się uczyła, prawda?


RE: Rzeka - Sao - 27-12-2014

Zobaczył w oddali rzekę. To naprawdę dobrze, bo ciągłe pragnienie tylko wzmagało się z każdą minutą. Nie wiedział, gdzie jest. Wędrował parę dobrych dni bez dłuższego postoju, nie licząc nocy. A tu nad rzeką, kto wie, może się zatrzyma na jakiś czas, dopóki nie powróci mu reszta sił.
Lekki wiatr musnął mu sierść, dając ochłodę, ale i również przynosząc obcy zapach. Zatrzymał się na dosłownie sekundę. Nie, musi iść dalej. Nie może przecież pozwolić, by nadmierna ostrożność go zabiła, a był bardzo spragniony. Nie wiadomo również o ile kilometrów stąd (i jeśli w ogóle) znajduje się następne życiodajne źródło. Ruszył dalej, z wysoko uniesionym łbem, coby ukryć okazywane słabości.
Na jego szczęście okazało się, że nieznane osobniki były zajęte sobą, więc minimalnie odetchnął z ulgą i zbliżył się do wody. Nachylił łeb i zaczął pić.
Gdy zaspokoił pragnienie, zamoczył przednie łapy i usiadł, wpatrując się w dal. I co on ma teraz zrobić?


RE: Rzeka - Maoni - 28-12-2014

Zajmowała się przyglądaniem się swojej córki, a do tego była odwrócona tyłem do Rzeki. Nie zauważyła zatem od razu lwa. W sumie to pierwszy zadziałał u niej słuch i węch. Odwróciła się i zauważyła przy wodzie białogrzywego samca. Zaraz w jej matczynym umyśle zapaliła się czerwona lampka, którą lwica nieco przygasiła. Jednakże zasłoniła swoim ciałem córkę, chociaż, jak podejrzewała, lew już ją widział.
- Salve, jestem Maoni, a ty kim jesteś? - zapytała, nie podchodząc jednak do niego bliżej. Najbardziej zależało jej na tym, aby dowiedzieć się, czy lew nie należy do Stada. W końcu ostatnio nie orientowała się za dobrze w tym, kto do niego należy, czy ktoś doszedł, czy ktoś odszedł. Czuła się z tym trochę źle, ale miała bardzo silny instynkt i to wedle niego postanowiła urodzić i wychować dzieci z dala od reszty stada i jak trochę podrosną (to znaczy teraz) dopiero je innym przedstawić. Wiedziała, że nigdy nie widziała tego lwa, co do zapachu, nie mogła go za dobrze określić, znajdowała się za daleko.


RE: Rzeka - Sao - 28-12-2014

Nastawił uszu, kiedy dotarło do niego obce brzmienie głosu. Wzdrygnął się, bo miał przecież nadzieje, że nikt nie będzie zainteresowany jego obecnością tutaj. Obrócił powoli łeb i lekko nim kiwnął. Teraz mógł dobrze przypatrzeć się lwicy. Nie była stara, a może kto wie, nawet była w jego wieku.
Zastanowił się przez chwile, co może oznaczać to dziwnie słowo wypowiedziane przez nią na początku. Może jakieś wyzwanie do ataku, słowo nienawiści? Nie, gdyby miała złe zamiary, już by go z daleka wytropiła i zaatakowała. Paranoja. Musi przestać być taki nieufny.
- Witaj.- Chrząknął, szurając ogonem o brzeg rzeki. Zlustrował lwiątko wzrokiem i doszedł do wniosku, że w razie walki łatwo może przecież zaszantażować lwicę, groźbą o zrobieniu krzywdy lwiątku. No nie, znowu...
Uśmiechnął się niepewnie, by ukryć zmieszanie na jego pysku. Lwica nie wyglądała na nazbyt groźną, więc czym on się, cholera, przejmował? Będzie musiał się jeszcze wiele nauczyć.
- Rodzice nazwali mnie..- Przerwał, chcąc podać fałszywe imię. Paranoja, istna paranoja.
- Sao.- Parsknął, niezadowolony ze swojego jakże głupiego zachowania.