Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Maoni - 29-12-2014

Uśmiechnęła się lekko, aby przekonać lwa o tym, że nie ma złych zamiarów. Zresztą, co ona mu mogła zrobić? Dość szybko zorientowała się, że obcy nie należy do stada. Inaczej odpowiedziałby na powitanie, a on najwyraźniej nie wiedział, co z nim zrobić.
- Miło mi Cię poznać, Sao. To słowo, którym Cię pozdrowiłam to powitanie naszego stada, Zachodnich Ziem. - poinformowała go nadal z tym lekkim uśmiechem. Na nieszczęście, Maoni wiedziała, że przyszło jej w związku z zaistniałą sytuacją powiadomić Sao, że nie może przebywać na tych ziemiach. Odczekała chwilę, w czasie której zastanawiała się gorączkowo, jak to zrobić dość umiejętnie. Przypomniała jej się sytuacja z białą lwicą, która dosyć gwałtownie zareagowała na podobną sugestię.
- Rozumiem, że jesteś tutaj tylko przelotem. - zaczęła w końcu, nadal utrzymując lekki uśmiech na pysku. - Obawiam się jednak, że nie możesz zostać tutaj zbyt długo, lwy nienależące do stada nie mogą tutaj przebywać. - powiedziała już nieco bardziej pewnie siebie. - Jednak mogę Cię odprowadzić do Granic albo gdzieś indziej. - zaproponowała jeszcze, żeby nie było, że ona taka zła i niedobra. Taką robotą powinny zajmować się samce, a nie ona.


RE: Rzeka - Sao - 29-12-2014

A więc to powitanie, wszystko stało się jasne. Ale.. zaraz, zaraz. Ledwo co tu przywędrował, spragniony wody i odpoczynku, a już chcą go stąd wyprosić? Przecież to się nie godzi. Gość w dom-bóg w dom, czyż nie?
Zmarszczył brwi, lecz po chwili zdał sobie sprawę, że to wszystko robi się coraz ciekawsze, dowędrował do terenów jakiegoś stada, ale co to jest za stado? Warto by było się dowiedzieć jeszcze trochę o tym, gdzie jest.
Miał już pewność, że lwica nie jest złowrogo do niego nastawiona, co go ucieszyło. Pewnie uwiódł ją jego przecudowny urok. A może po prostu była miła. Nieważne.
- No to mamy problem, bo ja się stąd nigdzie nie wybieram. - Odparł, a na jego pysk wpełzł lekki uśmieszek. No i co teraz? Może zostanie zabrany stąd siłą?
- Nikt się nie dowie, mam nadzieję. A teraz mogłabyś mi coś więcej opowiedzieć o tych terenach? Bo prawdę mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, gdzie jestem. - Spytał, kątem, oka zerkając na lwiątko, lecz po chwili znów je uniósł na Maoni. No proszę, Sao, a jeszcze niedawno bałeś się wizji walki.


RE: Rzeka - Kalani - 29-12-2014

//Sao, popraw statystki. Twoja postać ma 1,5 roku, nie może mieć statystyk dorosłego lwa.

Zaraz po przebudzeniu, Kalani wyruszyła na swoje, miała nadzieję, ostatnie samotne polowanie. Głód, który odczuwała nie należał do zbytnio uciążliwych, więc szybko go zaspokoiła, posilając się prawie nienaruszonymi zwłokami młodego guźca. Pewnie wróciłaby do termitiery, aby przywitać się z Nyotą, Mayą i Gizą, lecz jej uwagę zwrócił niechciany zapach panoszący się przy granicy Zachodnich Ziem i wkraczający wgłąb tamtych terenów. Była to woń nieznajomego, nienależącego do stada samca.
Ten ktoś nie powinien tutaj być - tylko tyle wiedziała, kiedy ruszyła jego tropem. Nawet, jeśli nie miał wrogich zamiarów, to Kahawian, a tym bardziej Ragnar nie musieli mieć takiego samego nastawienia względem niego. Kiedy przybyła nad rzekę, ujrzała swój cel i prychnęła cicho. To tylko młodzik, ledwie grzywa zaczęła porastać mu kark. Nie było powodu do obaw o terytorium stada. Gorzej z życiem nieproszonego gościa.
Wkrótce kawowa zauważyła Maoni, która jakby nigdy nic konwersowała z zielonookim. Zmarszczyła nos i położyła uszy wzdłuż głowy na znak irytacji. Czy ta młoda nie czuła zagrożenia, jakie na siebie ściąga? Trzeba było ją uświadomić. Wyskoczyła zza krzewów i potruchtała ku rozmawiającej parce. Bursztynowe ślepia skierowała ku szarofutremu.
- Nie możesz tutaj zostać wcale - dorzuciła do wypowiedzi samicy. - Wynoś się, póki żaden z samców cię nie widzi.
Kątem oka spojrzała na młodą matkę. Potem z nią porozmawia. W sumie nie powinna się denerwować, w końcu miała prawo nie wiedzieć, co ostatnio czynił Ragnar. Nie wierzyła też, by poczciwa Maoni celowo zagadywała Sao, by ten napatoczył się przywódcy.


RE: Rzeka - Maoni - 29-12-2014

Wraz ze słowami lwa, uśmiech natychmiast spełzł z pyska lwicy, analogicznie do uśmieszku Sao.
- Niee... - pokręciła głową, spuszczając wzrok. Nie chciała, aby tu był. Nie mogła jednak sprawić, aby stąd poszedł. W dodatku, kiedy wzrok obcego spoczął na jej córce, lwica poczuła się jeszcze bardziej zagrożona. Przygarnęła małą jeszcze bardziej do siebie. Już nie wiedziała, co ma robić. Zdawała sobie sprawę z tego, że sama nie mogła zaatakować lwa, nawet tak młodego jak ten. Tym bardziej ze względu na Runę. Nie mogła dopuścić, aby małej coś się stało. Przymknęła oczy.
Już chciała powiedzieć raz jeszcze, aby obcy opuścił te tereny, kiedy usłyszała, że ktoś się zbliża. To musiał być ktoś z jej stada, po prostu musiał!
Kalani mogła zauważyć ulgę na pysku Maoni, kiedy ta zauważyła jej przybycie. Przytuliła do siebie mocniej córkę, tym razem bardziej ze szczęścia, że ktoś tu się pojawił. Nie mówiła do obcego już nic, to, co powiedziała pomarańczowooka było wystarczające. Jedynie wpatrywała się uważnie w obcego, śledząc uważnie jego ruchy.


RE: Rzeka - Sao - 29-12-2014

No to się porobiło. Parsknął pod nosem, mrużąc ślepia. Coraz bardziej mu się to nie podobało, oj nie. Wstał i machnął ogonem, po czym spojrzał na lwicę. "Młodzik" oczywiście może się mylić, ale ta lwica akurat chyba była do niego złowrogo nastawiona. a tego cały czas się obawiał. I teraz pytanie: Brnąć w to wszystko, by jego duma nie ucierpiała, czy pokornie opuścić te tereny razem z życiodajną wodą. Musiał szybko wybierać. A może jest jeszcze inny sposób?
- Ty już jesteś bardziej niemiła.- Prychnął, ale przypomniał sobie, że jest dwóch na jednego. To nieuczciwe..
- A jeżeli ja chcę dołączyć do Waszego stada? Nie możecie po prostu mi o nim opowiedzieć? Aż takie to jest trudne? - Westchnął teatralnie. I teraz już wiedział.
- Opowiedzcie mi trochę, a się wyniosę.- Zaproponował, po czym znowu usiadł na dupsku.


RE: Rzeka - Kalani - 29-12-2014

- Jestem bardzo miła - odparła od razu - Ostrzegam cię przed zagrożeniem. Nikt ci nie powiedział, że przywódcy nie lubią obcych samców na swoich ziemiach? Gdybym chciała twojej klęski, pozwoliłabym ci tutaj zostać. I nie rób scen, tylko rób, o co się proszę. To dla twojego dobra. Mówię całkiem poważnie - zmykaj stąd.
Wyprostowała szyję i utkwiła w nim swój wzrok. Czy on naprawdę nic nie rozumiał?
- Tereny, na których żyjemy, to Zachodnie Ziemie. Rozciągają się od oceanu aż po Wielki Wąwóz. Obejmuje Cmentarzysko Słoni, Oazę, Skałę Skazy... Nie wiem, co chcesz wiedzieć. Zwyczajne z nas stado, które żyje w tej krainie.


RE: Rzeka - Maoni - 29-12-2014

Już nic się nie odzywała, z grobową miną przypatrując się odbywającej się rozmowie pomiędzy Kalani i Sao. Im dłużej tego słuchała, tym mniej nie rozumiała samca. Ona, gdyby była na jego miejscu, natychmiast by oddaliła się z terenów obcego stada, tym bardziej, gdyby była sama i gdyby członkowie stada byliby na tyle cierpliwi, aby się z nią od razu nie rozprawić. Ale może samce już tak mają? Może Sao uważał, że nie będzie się słuchać samic? Jak on nie chciał opuścić terenów stada po słowach tak doświadczonej lwicy jak Kalani, jak niby Maoni miałaby go do tego zmusić, gdyby ta nie nadeszła? Czy gdyby zaryczała, ktokolwiek by ją usłyszał?
Obawiała się nadejścia Przywódcy lub Kahawiana. Oni zapewne by się tak nie cackali z tym obcym, a Maoni nie chciała dla niego źle, mimo że jej najwyraźniej bardziej na tym zależało, niż jemu samemu.
Poczuła się taka słaba. Była w tym stadzie praktycznie od początku swojego życia. Wtedy jeszcze Szkarłatny Świt, był jedynym stadem, które jej się spodobało. Nie wyobrażała sobie życia gdzie indziej. Dla niej był to bardzo poważny wybór, do którego stada powinna dołączyć. Była wtedy jeszcze małym lwiątkiem, a tak rzeczowo podeszła do tej sprawy. Minęło trochę czasu, zanim się zdecydowała, w którym starała się zebrać jak najwięcej informacji o wszystkich stadach. Świt wydawał się dla niej najbardziej prestiżowy. W końcu sam Frey, który jej pomógł się tutaj zadomowić mówił, że to najlepsze stado ze wszystkich. A aby być w najlepszym stadzie, sama musiała być całkiem dobra.
Była wtedy lwiątkiem. Jedną z najmłodszych członków stada. I czuła się tu jak w domu. A teraz? Była już dorosła, miała swoje dzieci. Mimo to była najmłodszą, najmniej doświadczoną lwicą w stadzie. To, na co wcześniej nie zwracała uwagi, zaczęło ją poważnie uwierać. Czuła, że jest najgorsza ze wszystkich. Zapewne każda z lwic miała za sobą bardzo rozbudowaną historię i całą masę osiągnięć. Ona prawie całe życie przesiedziała w jednym miejscu. I teraz czuła się obco tym bardziej, że mimo że była w stadzie tak długo, tak mało o nim wiedziała. Zmieniło się tak wiele, to już nie było to samo zgromadzenie, do którego dołączała. A zauważyła to dopiero po tym, jak Ragnar zmienił nazwę stada na Zachodnie Ziemie.


RE: Rzeka - Skanda - 29-12-2014

W pewnym momencie do uszu zebranych tu dotarł cichy, gardłowy warkot. Zza okolicznych zarośli wychynęła szara sylweta Przywódcy. Głowę trzymał nisko, pazury na wierzchu. Był rozluźniony, ale daleko było mu do zadowolenia aktualnym zajściem. Bystre ślepia szybko wychwyciły postać obcego lwiątka, jednak źrenice szybko przeniosły swe spojrzenie na intruza- to on był teraz w centrum uwagi.
Wyszedł naprzeciw samcowi, osłaniając lwice.
-Słyszałeś gówniarzu.-opuściło pysk, obdarty z wszelkich emocji.-Wynoś się stąd, jeśli ci życie miłe.-warknął. Nie brał jego gadaniny pod uwagę-ostatnim, czego potrzebowało stado był podrostek, zadzierający nosa.
-Nie będę powtarzać.-mruknął, wpatrując się w śnieżnobiałą grzywę tamtego. Oczyma wyobraźni widział już jej jasne kosmyki, posklejane brunatną posoką.
-Naprawdę nie będę.-szara kita gwałtownie przecięła powietrze, po czym zabujała swą końcówką na boki.


RE: Rzeka - Sao - 29-12-2014

No, przynajmniej teraz już wie, których terenów musi unikać. Spojrzał na nowo przybyłego bydlaka - przywódcę. No i w końcu zrobiło się nieciekawie, cholera, czas wiać.
- Bardzo dziękuję za ostrzeżenie przed zagrożeniem- Spojrzał na Ragnara, po czym uchylił mu nisko łeb.
- Dowiedziałem się, czego chciałem, więc nic mnie już tu nie trzyma.- Mlasnął i wstał z ziemi, po czym ruszył w przeciwnym kierunku skąd nadszedł Samiec.
- Do zobaczenia, oczywiście.- Rzucił na odchodne, zastanawiając się nad swoim życiowym i nadmiernym szczęściem. Zaśmiał się w duchu, bo w tej chwili mógłby przecież leżeć trupem. Następnym razem będzie musiał bardziej uważać.

zt


RE: Rzeka - Skanda - 30-12-2014

Jeszcze jedno słowo, a rzuciłby mu się do gardła. Jedyną odpowiedzią, jakiej oczekiwał od tamtego było natychmiastowe zniknięcie mu z oczu, dlatego niemądrym było z jego strony dodawanie czegoś od siebie.
Przywódca szedł za nim powoli, w stałej odległości, odprowadzając intruza nie tylko chłodnymi ślepiami, ale i całym sobą.
Wkrótce na powrót dołączył do lwic, już całkiem rozluźnionych, zmierzając do nich giętkim krokiem.
-Wszystko w porządku?-spytał, podczas gdy błękitne tęczówki błądziły po ich sylwetkach, jakby chcąc szybciej poznać odpowiedź na własną rękę.
Zbliżył się do Kalani, po czym otarł mocno czołem o jej szyję, podobnie postępując z Maoni. Będąc obok niebieskookiej zatrzymał się na dłużej, spoglądając na młode między jej łapami. Zniżył łeb, przytykając jasny nos do miękkiego futerka. Woń obcego samca otulająca małe ciałko od razu zapiekła ciemne nozdrza.
Zmarszczył nos, po czym wyprostował się, spoglądając Maoni prosto w ślepia. W jego własnych zatańczyła wówczas iskra niepokoju zmieszana z niezrozumieniem.


RE: Rzeka - Maoni - 30-12-2014

Mimo, że jeszcze chwilę temu obawiała się interwencji przywódcy lub jego zastępcy, paradoksalnie, niepokój ten zniknął zaraz, kiedy lwica zauważyła szarą sylwetkę Ragnara. Była pod prawdziwym wrażeniem, jak szybko obcy wyniósł się, dzięki interwencji Bliznopyskiego. Ona chciała wyprosić go uprzejmie i może to był dobry wybór, bo gdyby zrobiła to inaczej, młodzik mógłby zaatakować ją lub jej córkę.
Odprowadziła białogrzywego wzrokiem i dopiero, kiedy straciła go z oczu, poczuła się naprawdę spokojna.
Zaraz też wrócił niepokój, tym razem zupełnie innej miary. Kiedy zabierała Runę tutaj, naturalnie miała na względzie fakt, że może napotkać członków stada. Co więcej, właśnie na to liczyła, jako że jej dzieci były już wystarczająco duże, przynajmniej w jej mniemaniu, aby przedstawić je stadu i wprowadzić do życia w nim. Teraz jednak ponownie zaczęła obawiać się reakcji reszty na jej macierzyństwo.
Dała Przywódcy obwąchać córkę, odsłaniając ją przy tym bardziej. Teraz, kiedy zagrożenie w postaci obcego minęło, wypuściła ją ze swoich łap.
Widząc wzrok Przywódcy, na jej pysku pojawił się wyraz zakłopotania.
- To Runa, córka moja i Freya. Przez ostatnie dwa miesiące wychowywałam ją w Oazie. - powiedziała, starając się patrzeć Ragnarowi w ślepia, co było trudnym zadaniem. Zdawało jej się też, że pomimo starań, jej głos zadrżał raz. A do tego była w pełni przekonana, że Frey spotkał się z Ragnarem i Przywódca wie o jego powrocie.


RE: Rzeka - Kalani - 31-12-2014

Kali potrząsnęła głową. Naprawdę niedoświadczony musiał być ten młody, że dopiero interwencja samca zrobiła na nim wrażenie. Miał przecież przed sobą dwie lwice, które z natury trudniły się w łowach - marny byłby więc jego los, gdyby Ragnar nie przybył, a Sao zdecydował się dłużej grzać ziemię swoim szarym tyłkiem. Nie rozumiała tego - owszem, lwy przeciwnej do jej płci były silniejsze, ale to nie oznaczało, że samice były mniej niebezpieczne.
Nie chciała zdradzać swoich obaw, więc z wdzięcznością odwzajemniła powitalną pieszczotę. Jedyne, co miała mu do zarzucenia, było to, o czym wczoraj opowiedział jej Kahawian. Jego poczynania można było częściowo usprawiedliwić ogromną, ślepą miłością do jedynej córki. Każdy świeżo upieczony, młody tatuś zareagowałby tak samo. Ile to razy Jurigo bezpodstawnie przetrzepał zadek jakiemuś szczeniakowi, bo Asante przyszedł z płaczem, a prawda w końcu okazywała się zupełnie inna? Trzeba byłoby szarofutrego uświadomić, że przesadza, ale nie w tym była jej głowa. Dopóki nie wydarzy się coś więcej, nie będzie podejmowała tego tematu z Nyotą.
Dopiero teraz zauważyła bursztynowookie lwiątko kłębiące się u łap Maoni. Uśmiechnęła się przyjaźnie do Runy - obecność nieznajomego podrostka pewnie wzbudziła jej niepokój, podobnie jak przybycie Ragnara, który, jak się później okazało, widział młodą pierwszy raz w życiu. Kalani postanowiła nie wtrącać się do ich rozmowy. Siadła tylko z boku i ziewnęła szeroko. Czyżby z powodu narodzin córki błękitnooka nie chciała brać udziału we wspólnych polowaniach? Przecież to żaden problem, gdyby zostawiła ją pod opieką Nyoty lub kawowej. A skoro młoda miała ojca, to on też mógłby się nią zająć. Postanowiła poruszyć ten temat przy najbliższej okazji.


RE: Rzeka - Skanda - 01-01-2015

Różowy jęzor oblizał niespokojnie suche wargi. Błękitne oczy nie zdradzały sobą niczego, do czasu, gdy z krtani wydobył się niski pomruk, a one przybrały surowy wyraz.
-Frey jest dezerterem.-zagrzmiał, świdrując wzrokiem latorośl tamtego. Wyciągnął łapę, kładąc ją na grzbiecie kulki, po czym przysunął ją do siebie. Błękitne ślepia uważnie śledziły reakcję matki.
-Zniknął, gdy stado trawiła choroba. Nie było go, gdy go potrzebowaliśmy.-warknął sucho.
Maoni była zaledwie cieniem lwicy w tym stadzie, Przywódca nie darzył jej szacunkiem, bo i sama nie dała mu do tego powodu.
Szara kita musnęła pyszczek runy, poczynając kiwać się powoli na boki, niby zachęta do zapolowania nań.
-Teraz, gdy stado stanęło na równe łapy on pojawia się znikąd. Liczy na ciepłe powitanie i rzuca mi kością w mordę.-warknął, wskazując podbródkiem Runę.
Dezerter pod jego nosem spółkuje z lwicą z jego stada, bezczelnie doczekuje się potomstwa, przez cały ten czas pozostając w ukryciu.
-I Ty, Maoni...-błękitne tęczówki zgromiły tamtą spojrzeniem.-Wiedziałaś o tym. Sama byłaś tego częścią.-dodał, bo i ona sama poddawana teraz była jego osądowi.
Nie szanujesz mnie.


RE: Rzeka - Maoni - 02-01-2015

Wraz z pierwszymi słowami Szarego, Maoni zadrżała. Patrzyła wciąż prosto w oczy Przywódcy, a w jej oczach był strach i niezrozumienie. Nie wiedziała, dlaczego Ragnar był taki wściekły na Freya, w końcu była pewna, że tamten przyszedł do niego i wszystko wyjaśnił. Tak w końcu polecił im zrobić Kahawian. Przecież Frey nie mógłby nie dostosować się do jego polecenia, to było dla niej logiczne.
Drgnęła, widząc, jak Ragnar zagarnia do siebie jej córeczkę, jednak nic z tym więcej nie zrobiła. Mimo, że jej instynkt kazał jej trzymać małą przez cały czas przy sobie. Ale Runa należała teraz do Stada, a więc i do Ragnara, a ona zdawała sobie doskonale z tego sprawę.
Nie przerywała Przywódcy, jego słowa wbijały jej się mocno w głowę, pozostawiając głośne echo, które pozostawiało równie wielki ból. Właśnie walił jej się cały świat i całe wyobrażenie o wspaniałości i mądrości partnera.
Dalej jednak nie odrywała oczu od zimnych ślepi Ragnara. Chciała coś powiedzieć, jednak nie była w stanie. Przełknęła z trudem ślinę.
- Frey... On nie wiedział nic o zarazie. To nie przez nią opuścił Stado. - powiedziała cicho, chociaż to bardziej miało na celu wytłumaczenie tego jakoś sobie, niż Ragnarowi. Zamknęła się jednak, kiedy dotarła do niej pewna rzecz, dzięki swoim własnym słowom. Na pysku lwicy pojawiła się istna rozpacz, gdy zdała sobie sprawę, że tak właściwie nie dowiedziała się w końcu, z jakiego powodu Frey opuścił ją i stado. Że była zbyt szczęśliwa jego powrotem, aby naciskać na niego, aby jej o tym powiedział. Nie wiedziała, co on robił przez ten cały czas, co go powstrzymywało od wcześniejszego powrotu. A teraz wychodziło na to, że mimo pewności, że jej partner rozmówił się z Ragnarem i wszystko jest już wyjaśnione, wcale tak nie było!
- On... On tu zaraz przyjdzie. - wydukała jeszcze bezbarwnym tonem, kierując swe słowa zarówno do Szarego, jak i do samej siebie. Został z tyłu z Cahianem, ale powinien się zaraz w tym miejscu pojawić. Wiedział, dokąd szła. I teraz naprawdę miała nadzieję, że ten się wkrótce tutaj pojawi. Chociaż nie wiedziała, czy chce słuchać jego wyjaśnień.
Ostatnie słowa Szarego zabolały lwicę najbardziej. Chciała zaprzeczyć. Powiedzieć, że to wcale tak nie jest. Ale już sama nie była pewna, co jest prawdziwe. Jednak wiedziała, że słowa Ragnara były jak najbardziej trafne.
Mimo poprzedniego niezdecydowania, co do pojawienia się Freya, teraz pragnęła z całego serca, aby tu był i o wszystkim powiedział. Czuła się taka słaba. Zatrzęsły się pod nią łapy i zrobiło jej się gorąco. Jej serce biło coraz szybciej. Okazuje się, że tym, co potrafi najbardziej zaboleć, jest prawda.


RE: Rzeka - Skanda - 03-01-2015

Maoni nie mogłaby być w większym błędzie-Runa nigdy nie była częścią stada. To było młode zdrajcy, dezertera, owoc arogancji i zlekceważenie zarówno jego osoby, jak i całego stada.
Błękitne ślepia syciły się strachem lwicy, podczas gdy samiec stawał właśnie przed nieprzyjemnym dylematem. Czy aby nie za późno na skruchę?
-To nie ma nic do rzeczy, Maoni.-parsknął nerwowo.-Myślisz, że czym jest stado? Co? Może okazyjną ostoją, do której wpada się raz na jakiś czas?-spytał, syknąwszy przez zęby.
-Stado to ci, z którymi jesteś ZAWSZE.-zagrzmiał, a białe kły błysnęły w nieładnym grymasie.-Jesteś wtedy, kiedy brodzisz z nimi w słodkim wodopoju i kiedy brniesz przez krew i gówno.-wycedził, błyskając bystrymi ślepiami. Spoglądnął krótko na Kalani, by zaraz przenieść wzrok na Runę. Wpatrywał się w nią w milczeniu, uspokajając plątaninę myśli.
-Frey tego nie rozumie.-odezwał się w końcu, o wiele ciszej niż poprzednio. Nie podniósł wzroku.
Na oświadczenie Maoni nie odpowiedział nic, pozostał niewzruszony, wciąż trwając we własnych rozmyślaniach.
-Maoni, chciałbym mieć jakiś dobry powód. Szukam go w zakamarkach łba, ale jego najzwyczajniej nie ma. Powiedz mi, jak mam to rozumieć, bo dla mnie sytuacja jest jednoznaczna.-jego głos był niski, a ton przyjemny i zupełnie nie pasujący. Dużo go kosztował. Jedynie w ślepiach kwitnęło surowe spojrzenie.
-Dlaczego miałbym nie rozpłatać mu gardła?-spytał spokojnie.-Dlaczego miałbym tolerować jego potomstwo na swoich ziemiach?-podniósł w końcu spojrzenie, stykając się z błękitnymi ślepiami beżowej.
-Maoni, nie jesteś już dzieckiem. Znasz zasady.-patrzył jej prosto w pysk, czując nasilającą się presję podjęcia decyzji. Jednocześnie nie mógł zdobyć się na to, co instynkt uparcie szeptał mu do łba. Na to, co napinało jego mięśnie, na to, co wysuwało jego pazury i obnażało kły. Coś jawnie go powstrzymywało go od ulubionej ostateczności. Przymknął ślepia, zaciskając powieki.