Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Makari - 14-08-2015

Makari szczerze się uśmiechnął się do Otieno.
- Oh, to nie jest moja opiekunka, znaczy lubię "ciocię" Maoni i Velse też, ale nie chcę im się zwalać na głowę. Trzymam się po prostu kogoś kogo znam. Kahawian mi obiecał, że mi kogoś znajdzie. - rzekł patrząc pytająco na Maoni, w sumie nie wiedział czy ona się nim zajmie czy 2 jej własne lwiątka jej wystarczą. W końcu zauważył lwiczkę stojącą zaraz obok.
- O, cześć jestem Makari. - Uśmiechnął się do niej ciepło i potruchtał do Otieno i położył się obok niego, obserwując innych.


RE: Rzeka - Runa - 14-08-2015

Nie mogła spuścić wzroku z brata. Nawet gdyby mogła, nikt by jej do tego nie zmusił. Wszystko w niej rwało się do Tyrvelse, lecz to samczyk pierwszy zareagował. Ona jedynie stała i wpatrywała się w niego, jakby ujrzała co najmniej ducha. Z resztą tak właśnie się czuła i tak zapewne wyglądała. Po chwili dopiero jej pyszczek zanurzył się w puszystej sierści brata, a jej nozdrza wciągnęły znany jej od urodzenia zapach. Otarła się o jego szyję, a z jej gardła wydobyło się ciche mruczenie. Była taka szczęśliwa. Musiała minąć dłuższa chwila nim pozbierała się na tyle, aby wydukać cokolwiek. I tak nie szło jej to najlepiej, bo myśli, jak na złość nie chciały się pozbierać w jedną logiczną całość.
-Co...-zaczęła, ale gula w jej gardle sprawiła, że nie mogła dokończyć swojej myśli. Westchnęła cicho, czując, że do jej oczu powoli napływają słone łzy. Co się z tobą działo, Cahianie?
-Jak...-znowu to samo. Pociągnęła wiśniowym noskiem, starając się odgonić nadchodzące łzy. Jak to się stało? Jak udało ci się wrócić?
-Dla...Dlaczego...-nie mogła. Po prostu nie potrafiła w tej chwili nic z siebie wydukać. Zaszlochała cicho i wtuliła się mocniej w zaczątki grzywy brata, tuż pod jego łebkiem. Dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego od nas odszedłeś?
Tyle pytań. Tak pragnęła poznać na nie odpowiedzi. Chciała, żeby jakiekolwiek wytłumaczenie znalazło się w jej głowie, aby mogła zamknąć ten rozdział i już więcej o nim nie myśleć. Przezroczyste, słone łzy pociekły po jej policzkach i wsiąkły w beżową sierść brata. Wiedziała, że nie powinna. Zachodni nie okazują słabości. Nie tak ją wychowano. Ale czy powinna tłumić w sobie uczucia, które, aż się szarpały, aby ujrzeć światło dzienne? Nie. Na pewno nie.
-Już nigdy...-kolejny szloch sprawił, że młoda zaniechała dalszych prób. Jednak Tyrvelse wiedział. Wiedział co chciała mu przekazać. Już nigdy mnie nie opuszczaj, Cahianie.


RE: Rzeka - Maoni - 15-08-2015

- Naprawdę? Łał, to super! W każdym razie teraz udało Ci się dołączyć, a taka wędrówka z pewnością Ci wiele dała. - odpowiedziała lwu, kiedy ten opowiadał o swojej historii. I już otwierała pysk, aby powiedzieć coś jeszcze, kiedy usłyszała tak dobrze znajomy jej głos.
- Tu jesteś, Runa! - ucieszona uśmiechnęła się szeroko do córki. I właśnie chciała powiadomić złotooką o szczęśliwym powrocie brata, jednak ku jej uciesze, sama go poznała. Postanowiła im zatem nie przeszkadzać, za to ponownie zwróciła się ku Otieno.
- To moja córka, Runa. - powiadomiła go, zerkając ukradkiem na reakcje rodzeństwa. Była taka szczęśliwa, że w końcu byli w komplecie. Już się zaczynała o córkę martwić, kiedy przestała ją widywać od paru dni.
Przy okazji zauważyła też pojawienie się kogoś jeszcze.
- Salve, Makari. - odpowiedziała mu, uśmiechając się lekko, po czym ponownie zwróciła wzrok ku swoim dzieciom.

// To tak na szybko, bo muszę już spadać. I jak coś to nie ma mnie jutro cały dzień i w niedzielę może będę wieczorem, bo mam wesele kuzyna. //


RE: Rzeka - Tyrvelse - 15-08-2015

Przytulał ją tak mocno, jakby próbował wymazać ten rok bez jej obecności. Jakby mógł wypełnić tę pustkę ciepłem jej ciała i zapachem. Jego młodym sercem targały teraz różne emocje - żal z powodu tylu dni bez rodziny, smutek, samotność, ale przede wszystkim radość i nadzieja. Teraz w końcu je odzyskał. Dwie najważniejsze lwice jego życia. Siostra i matka. A może to one odzyskały jego? Brata i syna. Słone łzy przysłoniły mu świat, ale to nie ważne. I tak widział teraz tylko beżowe futro, tak podobne do jego.
Słyszał dukanie siostry i chciał powiedzieć tylko jedno - czy to ważne? Czy liczy się teraz coś innego? W końcu są razem! Choć wiedział, że Runie należą się wyjaśnienia, mimo, że nie odszedł z własnej woli. On w ogóle nie odszedł - został zabrany.
W końcu oderwał pysk od jej miękkiego futra i spojrzał na nią. Na złote oczy, teraz zapłakane i kryjące ogromną prośbę.
Rozumiał niewypowiedziane pytania. I na razie nie chciał mówić wiele.
-Obiecuję.
Że już nigdy Cię nie opuszczę, siostro. Gdy będzie Ci smutno, możesz wypłakać się na moim ramieniu. Możesz wyjawić mi swoje troski, wykrzyczeć swoje żale, podzielić radością. Będę Ci pomagać, będę Cię strzec.
Bo nie mógł pozwolić, by Runa jeszcze raz straciła brata.
Czule liznął jej czoło, w uroczy sposób targając jej futerko.


RE: Rzeka - Runa - 16-08-2015

// Skwituję to krótko. Brak weny.

Obiecał.
Obiecał, że już nigdy się nie rozstaną. Lwica uśmiechnęła się przez łzy. Jeszcze rano by jej do głowy nie przyszło, że dzisiaj może ją spotkać taka niespodzianka. Miła i straszna zarazem. Po pierwsze, odzyskała brata. Część jej utraconej rodziny. Jednakże z drugiej strony… Powróciły wspomnienia. Śmierć taty. Smutek matki. Spotkanie tego wielkiego, szarego lwa. Mentalnie potrząsnęła łbem, żeby wyrzucić z siebie te podłe myśli. Nie teraz. Nie w takiej chwili.
Beżowa łapka powędrowała do pyska lwicy, aby otrzeć mokre od łez policzki. Kiedy już to uczyniła, odsunęła się nieco od brata. Jej złote oczy spotkały się z jego niebieskimi. Mimowolnie uśmiechnęła się do niego. Tak dawno tego nie robiła. Odsunęła się jeszcze odrobinę, by potem usiąść naprzeciwko brata. Kitą ogona zaczepiała jego łapy.


RE: Rzeka - Otieno - 17-08-2015

Na słowa lwicy jedynie kiwnął głową, nie wiedział bowiem co tu dodać. Po części coś tam mu to dało, stał się bardziej samodzielny, nie liczył na innych jak kiedyś, czy też na swą wysoko postawioną babkę. Nabrał na sile, ale i stał się odludkiem, ciężko nawet teraz żyć mu wśród innych lwów, choć zawsze można to naprawić. Po chwili spojrzał na lwiątka, szczególnie jej dwójkę, która chyba dawno się nie widziała, tak się przynajmniej zachowywali. Otieno westchnął, chyba jednak nie nadawał się na ojca, spojrzał więc znów na lwicę.
-Gratuluję dzieci tak w ogóle.- odpowiedział od tak, nie wiedział bowiem co powiedzieć, maluchy jakoś go rozpraszały, nie potrafił zebrać myśli. O ich ojca nie pytał, sam bowiem również z początku wychowywał się bez niego, tylko z matką, dopiero później go odnalazł, choć nie było to za ciekawe spotkanie.


RE: Rzeka - Nataka - 18-08-2015

Krocząc wzdłuż rzeki, która przebiegła przez tereny zachodnich ziem, spostrzegła w oddali kilka sylwetek innych, dużych kotów. Położyła po sobie uszy, jednak się zatrzymywała się. W prawdzie była samotnikiem, jednak skąd miała wiedzieć, czy ktoś jej zaraz stąd nie pogoni. Nataka odetchnęła głęboko, czując jakiś dziwny niepokój... Niby i wyglądała jakby stąd była, lecz w prawdzie było inaczej. Błąkała się bez celu po wszystkich znanych jej i innym lwom terenach.
Kiedy była już kilka metrów od grupki lwów zatrzymała się, spoglądając na nich niepewnie, ale równocześnie jakby wrogo, co już miała w nawyku. W sumie to tak nie ładnie się wcinać... Ale równocześnie w głębi siebie chciała się do kogoś przyczepić, by już nie wędrować samej. Do tego się jednak nie ma zamiaru przyznać. Zamyślona spojrzała w ziemię marszcząc brwi. Pewnie wyglądała głupio tak stojąc, ale głupio było jej też tak bez powodu się wtryniać w rozmowę obcych... Główkowała więc nad powodem zaczepienia ich.


RE: Rzeka - Kalani - 18-08-2015

Kalani szła tropem nieznajomej lwicy już jakiś czas. Natrafiła na jej trop, kiedy wracała ze spaceru z partnerem. Na samą nutkę obcej woni w swych nozdrzach, kawowa zmrużyła oczy. Granica pilnie strzeżona nie przez jednego, a przez co najmniej trzech samców. W mniemaniu Tropicielki nie było szans przejścia takiej "zapory" ot tak, bez wyraźnego powodu. Doszukując się w pojawieniu się Nataki jakiś ukrytych celów, ruszyła jej śladem. Pikanterii dodawał temu całemu zdarzeniu kolor jej futra - czarny, dokładnie taki sam, jak Ghaliba i rekrutowanych przez niego lwów.
- Szukasz czegoś tutaj, czerwonooka? - zapytała, gdy tylko zdradziła swoją pozycję względem intruza. Jej spojrzenie i głos nie przedstawiały ani przyjaznych, ani wrogich zamiarów. Nie zamierzała przywitać jej z otwartymi ramionami, ale dopóki nie otrzyma od niej jakiegoś sensownego powodu dla jej pobytu na Zachodnich Ziemiach, nie będzie jej goniła jak szczura. Niemniej jednak chciała, by ta wiedziała, że nie ma się tu czuć jak u siebie. Kali spojrzała wymownie na Otieno, Maoni i towarzyszące im młode, oczekując od nich jakiejś reakcji. Skinęła im w oddali głową, wymawiając przy tym nieme: "Salve".

//Jeśli chcecie, rozwińcie tą akcję między sobą. Jeśli czas i internet będą, to odpiszę jutro. Od czwartku wieczora będę już na stałe :D


RE: Rzeka - Nataka - 18-08-2015

Gdy usłyszała czyiś głos, dobiegający zza jej pleców momentalnie uniosła łeb do góry, by następnie się gwałtownie odwrócić do lwicy przodem. Przez ten manewr naokoło jej łap pojawiły się małe otoczki unoszącego się i szybko opadającego popiołu. Czerwonooka lwica zmarszczyła brwi wrogo, nie będąc pewna, co teraz może się stać...
-Ja...?-
Zaczęła powoli się prostując.
-Szukać czegoś konkretnego nie szukam, prawdę mówiąc... -
Mruknęła spoglądając lwicy prosto w oczy. Wydawać by się mogło że wyraz jej pyska nieco złagodniał. Nataka wiedziała że nawet sama mimika może prowokować, przez co postanowiła się trochę opanować ze swoją nieuzasadnioną w tej chwili wrogością.
-Jestem już na terenach Zachodniej Ziemi, tak?-
Spytała po chwili unosząc powoli uszy do góry. W międzyczasie machnęła leniwie ogonem skupiając swój wzrok na ramieniu lwicy, na którym dostrzegła wzór lwiej łapy...
-W prawdzie... To nawet nie wiedziałam w którym momencie przekroczyłam granicę.-
Rzuciła po chwili.


RE: Rzeka - Otieno - 18-08-2015

W końcu los postanowił jakoś rozruszać brązowego, bowiem w oddali pojawiła się sylwetka czarnej lwicy kroczącej w tą stronę, a z tego co mu się wydawało żadnej takiej w stadzie nie było, jednakże póki co obserwował, nie chciał przecież rzucić się na jedną z nich. Gdy znalazła się bliżej okazało się że jej tropem szła Kalani, słyszał o niej, widział ją może raz, nawet nie był pewny, jednakże jej spojrzenie mówiło wszystko.
-Zostań tu. Wy też.- odparł do Maoni oraz lwiątek spokojnie, tak by tylko oni to usłyszeli, po czym podniósł swój sporej wielkości zadek i ruszył w stronę nieznajomej, pomrukując groźnie. Oczywiście słyszał jej słowa, uśmiechnął się na nie ironicznie. Nie wiedziała, oj biedaczka, takie wytłumaczenie niestety u niego nie przejdzie.
-Zgubiło się biedactwo...- mruknął, robiąc minę wyraźnie zmartwionego tym faktem, jednakże tylko na chwilę, po chwili znów wyszczerzył kły, powoli zbliżając się do lwicy. Chciał by się zaczęła cofać, bowiem była zbyt blisko Maoni oraz dzieci, nie chciał by ta coś im zrobiła, a po opowieściach które usłyszał nie miał zamiaru zastanawiać się czy czarna jest do tego zdolna.
-Skoro twym celem nie jest przyłączenie się do naszego stada, choć wątpliwe że nasz przywódca by cię przyjął, masz dwa wyjścia. Ucieczka, lub... śmierć.- rzekł, zbliżając się coraz bardziej do czarnej, a przy ostatnim słowie warknął, ukazując rząd ostrych kłów. Nigdy jeszcze nie zaatakował innego lwa, szczególnie lwicy, unikał kontaktów z innymi, nie wiedział więc do końca jak zareagować w tej sytuacji, jednakże po tym co się wydarzyło raczej dobrze zareagował, przynajmniej taką miał nadzieję. Chciał w końcu się na coś przydać.


RE: Rzeka - Nataka - 18-08-2015

Wpatrując się uważnie w lwicę jej uszy drgnęły, kiedy dobiegł do nich kolejny głos, tym razem o wiele niższy. Nie wątpliwie był to ten samiec z czarną grzywą, którego widziała zaledwie przed sekundą. Tak więc odwróciła się po raz drugi, zatrzymując teraz swój wzrok na pysku lwa. Skuliła uszy i również pokazała zęby wyłapując jego zaczepkę. Jednak instynktownie zaczęła się cofać, gdy lew był coraz bliżej.
-O dołączeniu do stada nawet nie myślałam... Poza tym, czy nie odpowiedziałam przed chwilą twojej koleżance?-
I tutaj wskazała na lwicę o kawowej sierści charakterystycznym ruchem łba.
-Mogłeś zaczekać na koniec naszej rozmowy Poza tym, nie przychodzę tutaj z złymi ani dobrymi zamiarami.-
Warknęła wrogo.
-Nie jestem z żadnego innego stada, nie musicie się czuć zagrożeni. Więc opanuj się trochę... Dobrze wiemy, że ja w starciu z tobą nie mam szans. Nie musisz mi od razu grozić śmiercią.-
Syknęła przez kły cofając się na tyle by samiec nie mógł jej nawet łapą dosięgnąć.


RE: Rzeka - Kalani - 18-08-2015

Słysząc słowa Otieno, fuknęła ostrzegawczo do czarnogrzywego samca. Może i był większy od niej, przeciętnej wielkości lwicy, ale była starsza i wyższa rangą - to ona miała w tej kwestii decydujące zdanie.
- Bez przesady, różnooki - zwróciła się do wnuka dawnej władczyni. - Śmierć grozi ci z naszych łap, o ile mimo naszych upomnień będziesz dalej tutaj przebywała, nieznajoma. Lecz rzeczywiście nie powinno ciebie tutaj być, o ile nie zamierzasz przyłączyć się do naszej rodziny.
Spojrzała przelotnie na członka swojego stada. Jej wzrok był pełen zrozumienia - martwił się o Maoni i jej potomków, lecz "wyfrunął" z groźbami nieco za daleko. Nie miała mu tego za złe, w końcu przy pierwszym spotkaniu z Vult i Sadismem i ją poniosły emocje, kiedy miała przy sobie jedno z młodych Nyoty. Otieno postąpił w jej oczach słusznie, że chciał przepędzić intruza.
- Musisz być bardziej uważna - skierowała swe słowa do obcej. - Nasze granice są non stop sprawdzane i oznaczane. Tylko ktoś rozmarzony może nie poczuć odoru męskiego moczu.
Puściła oko do młodej dla rozładowania spiętrzonego w tej sytuacji napięcia.
- Zachodnie Ziemie nie są miłosiernym terenem ani dla jego mieszkańców, ani tym bardziej dla obcych. Nie możemy ci pozwolić tutaj zostać nawet, gdybyśmy chcieli. Nasze stado jest liczne i mimo naszych umiejętności o żywność dla wykarmienia wszystkich pysków jest trudno. Nie mogę pozwolić, byś tutaj żyła i polowała na nasze stada.
Bursztyn w jej oczach błysnął. Czekała na reakcję Nataki. Jeśli szukała grupy, stada, rodziny, to powinna w tym momencie przedstawić swoją propozycję. Przecież nikt nie będzie z własnej inicjatywy wyciągał do niej łapy, kiedy nadchodzi niemiłosierna pora deszczowa...


RE: Rzeka - Otieno - 18-08-2015

Patrzył uważnie na czarną, jednakże co jakiś czas jego wzrok wędrował również na Kalani, która jednak była starsza, dłużej w stadzie więc wiedziała co i jak robić. Nie umknęło jego uwadze fuknięcie lwicy, westchnął więc po czym stanął obok Kalani tak, by zasłonić sobą Maoni i dzieciaki, tak na wszelki wypadek.
- Twoja reakcja na nasz widok mówiła co innego, nie mam zamiaru ryzykować bo może jesteś grzeczna.- mruknął do lwicy, gdy się już ustawił obok brązowej. Słuchał co do niej mówiła, przyglądając się jednak cały czas czarnej, nie chciał by nagle odskoczyła i zaatakowała. Owszem, pokonałby ją bez problemu, lecz kto wie co ona tam sobie wymyśli. Lepiej dmuchać na zimne. Na ostatnie słowa Kalani mruknął tylko, po czym machnął ogonem, zaczynał się niecierpliwić. Irytowała go obecność lwicy po której nie wiedział czego się spodziewać, może faktycznie przez wzgląd na Maoni i młode? Czyżby odezwał się w nim instynkt, o którym istnieniu nie miał nawet pojęcia?


RE: Rzeka - Nataka - 18-08-2015

Lwica obejrzała się za siebie na słowa lwicy kierowane do lwa. Przełknęła ślinę nieco zirytowana całą tą dramą, jednak postanowiła że nie będzie o tym mówić, bo faktycznie jeszcze się na nią z łapskami rzucą. Uniosła powoli uszy słuchając lwicy uważnie i tego co ma do powiedzenia. Gdy skończyła, Nataka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem na moment zamykając oczy.
-W sumie... Fajnie byłoby należeć do jakiegoś stada.-
Mruknęła sobie pod nosem.
-Ale rozumiem waszą sytuację z wykarmieniem młodych... W sumie to nie tylko nich.-
Odetchnęła cicho unosząc powieki.
-Z resztą, chyba też trochę mnie zraziło dość agresywne przywitanie.. Nie każdy lew ma złe intencje.-
I tutaj warknęła uszczypliwie mając na myśli czarnogrzywego samca. Po tym podeszła bliżej do lwicy, spokojnym krokiem.
-Także... Chociaż Tobie dziękuję...? Jak Ci na imię? Ah w sumie... To chyba nie będzie ważne, skoro i tak już będę się stąd wynosić. Nie lubię robić problemów.-
Sapnęła i spojrzała lwicy w oczy.
-Więc... Cóż. Życzę powodzenia w stadzie.-
Odparła i przytaknęła głową dając znak Kalani że zrozumiała co ma ze sobą zrobić.
Po tym zaczęła iść w stronę granicy. W stronę, z której przybyła.

[Zt]


RE: Rzeka - Tyrvelse - 18-08-2015

Uśmiechnął się szeroko do siostry. No już, po co płakać? Choć sam miał wcześniej łzy w oczach, zdążyły już wyschnąć. Ucieszył go ten drobny gest ze strony Runy, więc położył swój ogon na jej kicie. Nie wiedział, co powiedzieć. A nawet, czy cokolwiek powiedzieć. Zazwyczaj nie miewał takich rozterek, ale... W końcu jego siostra powinna wiedzieć, co się z nim działo.
Jego rozmyślania przerwał ruch Otieno. Uch, zupełnie nie zauważył tych dwóch lwic! A powinien! Nerwowo podniósł ogon i nim machnął, ale później położył go w to samo miejsce. Błękitne oczy uważnie obserwowały sytuację. Najbardziej irytowało go to, że nie znał tych lwic. Czy obie należą do Zachodnich? Nie, wtedy Otieno nie zareagowałby w ten sposób. Najwyraźniej ta czarna była obca.
Velse zmarszczył brwi, widząc jak agresywnie podchodzi do sytuacji ciemnosierstny. Nie spodobało mu się to. Czy w ten sposób nie prowokuje walki?
-Znasz je? - szepnął do siostry.
Zerknął na nią kątem oka, nie będąc pewnym jej reakcji. Rozgniewało go to. Nawet nie wiedział, jak reaguje jego siostra na... Na cokolwiek. A powinien - to jego siostra z jednego miotu. Skrzywił pysk lekko, wciąż uważnie obserwując trzy lwy.