Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Kalani - 18-08-2015

Skinęła lwicy głową na pożegnanie i patrzyła jeszcze przez jakiś czas, jak odchodzi.
- Dobrze postąpiłeś, Otieno - pochwaliła go teraz na głos - lecz zareagowałeś nieco zbyt ostro. Rozumiem jednak twoje motywy - dodała, kątem oka spoglądając w kierunku Maoni i jej młodych. O ile Runa była bliska jej i Busarze, to drugiego młodzieńca jeszcze na oczy nie widziała. Zaraz się tą sprawą zajmie. Teraz jednak otarła się czołem o polik wielkiego lwa na znak aprobaty.
- Gdyby rzeczywiście chciała się stać częścią naszej rodziny, zaproponowałaby jakieś wyjście z tej sytuacji. Tymczasem odeszła, dając za wygraną. Każdy lew ma przecież coś do zaproponowania, nieprawdaż? Przykro mi, że odeszła bez niczego, ale póki nie dowiem się, czy byłaby przydatna Zachodowi, nie mogę jej zaprowadzić do Kahawiana.
Wypowiadała swoje myśli głośno, trochę dlatego, żeby brązowy wziął je sobie do serca, po części zaś po to, by samą siebie przekonać do swojej nieco bezdusznej reakcji. Takie było teraz rozumowanie Zachodnich.
- Ta pora deszczowa będzie dla nas ciężka - rzuciła do rozmówcy, kierując wolno swe kroki ku młodym. - Nie dość, że wypadli Giza i Saix, to jeszcze mamy tutaj kogoś nowego.
Zatrzymała się przed Tyrvelse i uniósłszy wysoko łeb ku górze, uśmiechnęła się do młodzika.
- Mnie zaś ciekawi, czemu ja ciebie nie znam - zagadnęła przyjaźnie. Tylko ciemne zabarwienie uszu świadczyło o pokrewieństwie z córką Maoni, jednak było to za mało, żeby łowczyni uznała ich za rodzinę. Freya nigdy nie miała okazji poznać, toteż uznała młodzieńca za towarzysza Runy.


RE: Rzeka - Otieno - 18-08-2015

Prychnął tylko, gdy czarna próbowała dać mu coś do zrozumienia. Możliwe że nie każdy miał złe intencje, lecz jego pokierowano by dokładnie pilnował terenów i przepędzał obcych. Cóż, może by się i przydała do polowania, skoro Giza była teraz zajęta, jednakże skoro pojawiły się lwiątka, a stado nie było małe, czy potrzebna była im kolejna gęba do wykarmienia? Po tym jak ta zniknęła już z zasięgu ich wzroku Otieno przeniósł wzrok na Kalani, słuchając jej słów. Cóż, spodziewał się że może i źle zareagował, lecz wolał przesadzić niż zareagować w inny sposób, przez który obca mogłaby jakoś im zaszkodzić. Kolejne poczynania brązowej nieco go zaskoczyły, nikt bowiem nie ocierał się o niego, choć rozumiał o co jej chodziło. Cieszył go fakt, że w końcu został doceniony, zrobił coś dobrze, pomógł stadu, właśnie po to do nich dołączył, by naprawić błędy przeszłości. Słuchał jej uważnie, po czym kiwnął łbem na znak iż doskonale rozumie, był tego samego zdania. Gdy ta skierowała wzrok na młodych i Maoni, Otieno powędrował jej krokiem, nieco zdziwiony że nie znała młodego lwiątka. Przecież był synem jednej z nich... postanowił jednak usiąść obok i się póki co nie odzywać, czekając na rozwój wydarzeń.


RE: Rzeka - Tyrvelse - 19-08-2015

//chce mi się pisaaaać

Odwzajemnił uśmiech lwicy. Już nie potrzebował odpowiedzi siostry by dojść do tego, że kawowa jest członkinią Zachodnich Ziem. Wyglądała bardzo sympatycznie... Trochę jak taka ulubiona ciocia, która daje słodycze, gdy rodzicie nie patrzą. Na pewno takie wrażenie odniósłby Velse, gdyby miał wcześniej taką ciocie - lub gdyby przynajmniej wiedział, czym są słodycze.
-Samica, która mną się wcześniej opiekowała dobrze mnie ukryła - po części poczuł się tak, jakby kawowa pytał w jaki sposób tak długo ukrywał się przed Zachodnimi. W końcu Hymir żyła na ich terenach. Lecz dobrze zamaskowała jego zapach i obecność, a nią samą lwy się nie interesowały. - I dopiero wczoraj udało mi się odnaleźć matkę. - dokończył przyjaznym tonem.
Był ciekawe reakcji lwicy. Na pewno się zdziwi, ale poza tym? Ucieszy? Zezłości? Zmartwi, że stadu przybył kolejny pysk do wykarmienia? A może będzie mu współczuć tak długiej rozłąki z rodziną?
Błękitne oczy uważnie się jej przypatrywały. Kolor ten sam, co Maoni, lecz nie wyglądały tak samo. Brakowało im tego radosnego błysku, został zastąpiony ciekawością. Velse na wszystko patrzył tak, jakby widział to po raz pierwszy - i choć teraz faktycznie wiele osób widział pierwszy raz w swym życiu, nie o to chodziło. Wszystko było dla niego ciekawe - reakcje innych, ich wygląd, świat, który go otaczał. Co mógł poradzić na to, że to jest takie interesujące?


RE: Rzeka - Makari - 19-08-2015

Nic się nie oddzywając spoglądał na całą sytuację. Gdy pojawiła się nowa lwica Makari usiadł, obserwując ją. Widząc reakcję Otieno i tej innej lwicy chyba ta czarna nie była z ich stada. Szybko się jej pozbyli i wrócili do Maoni i lwiątek. Trzygrzywy znów wstał i powędrował obok Otieno. Makari jakoś tak czuł się przy nim bezpiecznie. Jak przy ojcu, którego nie miał. Kawowa lwica chyba go nie zauważyła, ponieważ zwróciła się do samego Tyrvelse, a Makari też jej nie znał i podejżewał, że ona ze wzajemnością.
Póki oni sobie tam gawędzili lewek postanowił porozmawiać z Otieno. Pokazał mu gestem aby ten się schyli ponieważ chciał mu powiedzieć coś na ucho.
- Otieno, a może ty byś został moim opiekunem? - wyszeptał - Mogłbyś mnie wiele nauczyć, np. jak patrolować granice. - dodał po chwili i spojrzal wręcz błagalnym wzrokiem na lwa.


RE: Rzeka - Runa - 19-08-2015

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że lwica nawet nie zdążyła w pełni zareagować. A powinna była. Skarciła siebie samą w myślach, wiedząc, że mogła przez to źle wypaść przed resztą stada. Następnym razem musi bardziej się postarać.
Oczywiście nie umknęło jej pojawienie się nowej lwicy. Nieznajomej z wyglądu, jak i z zapachu. Jednak za nią kroczyła cicho Kalani, którą to złotooka zdążyła już dobrze poznać. W końcu była ona matką Busary! Jedynej lwiczki w tym stadzie, która była zarówno rówieśniczką Runy. Beżowa przestąpiła z łapy na łapę, obserwując bacznie karmazynowe ślepia nieznajomej. W nich pojawiało się na przemian to zaskoczenie, to zmieszanie. Nie trwało to jednak długo, bo czarna wyniosła się z ich ziem. Runa zaś odprowadziła ją bacznie wzrokiem.
Zdziwiła ją trochę reakcja Tyrvelse. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, jak dawno go tutaj nie było i że nie miał możliwości spotkanie innych członków Zachodnich Ziem. W odpowiedzeniu na pytanie brata uprzedziła ją jednakże Kalani. Przeniosła więc ciepłe spojrzenie na kawową, a gdy ta skierowała uwagę w jej stronę, skinęła jej łbem.
-Salve, Kalani.-przywitała się, posyłając pomarańczowookiej przyjazny uśmiech.


RE: Rzeka - Maoni - 19-08-2015

Była nieco skołowana hm... komplementem Otieno i zanim zdążyła otworzyć pysk, aby na niego odpowiedzieć czy cokolwiek, w zasięgu jej wzroku pojawiła się nieznajoma lwica. Z powodu czarnego futra obcej, u Maoni tym bardziej wzrosła czujność. W końcu nie tak dawno usłyszała wiadomości o niemal bezgrzywym, czarnofutrym Ghalibie i tak samo umaszczonych jego pobratymcach.
Wtedy też dostrzegła Kalani, której to skinęła lekko łbem. Przy tym w jej oku zajaśniała iskierka radości, a na pysku pojawił się lekki uśmiech. Nie lubiła spotkań z obcymi, głównie przez doświadczenia z przeszłości, kiedy to była zdana jedynie na siebie i nie mogła sobie z podobnymi wizytami radzić. Teraz jednak nie była sama. Przez to nie czuła takiej niepewności, jak zawsze. Wiedziała, że może liczyć na innych członków stada, to było bardzo budujące.
Kiwnęła jedynie łbem Otieno, kiedy ten kazał jej pozostać na miejscu i posłusznie oglądała całe zajście z takiej właśnie odległości. Obca jednak szybko odeszła i Kalani z Otieno zbliżyli się do ich małej gromadki. Na pysku lwicy ponownie zajaśniał uśmiech, tym razem szeroki, od ucha do ucha.
- Hm, co z Gizą i Saixem? - spytała Tropicielki. Słyszała o tym, że doczekali się potomstwa, jednak jeszcze ich nie widziała. Liczyła na to, że może Kalani ma jakieś wieści.
Na słowa brązowofutrej skierowane do syna, uśmiechnęła się, zerkając na niego ukradkiem.
- To mój syn i bliźniak Runy, Tyrvelse. - postanowiła uzupełnić jego wypowiedź. - Zaginął zaraz po śmierci Freya, zapewne on go gdzieś schował, nim spotkał się z Ragnarem. Nic nie mówiłam, Ragnar wyraźnie dał mi znać, że Runa przeżyła tylko dlatego, że była lwicą. Później było to dla mnie ciężkie, nie potrafiłam mówić o nim, byłam pewna, że już go nie zobaczę. - powiedziała, krzywiąc się lekko. Oczywiście, że Kalani jeszcze nie wiedziała o Velse, w końcu Maoni postanowiła o nim powiedzieć podczas kolejnego wspólnego polowania, a to jeszcze nie nadeszło od jego pojawienia się w stadzie. Nie wiedziała tylko, co pomyśli sobie lwica, miała nadzieję, że zrozumie, co miała na myśli. Sama Maoni nie potrafiła tego sensownie wytłumaczyć. Wtedy po prostu czuła, że lepiej będzie, jeśli nikt ze stada nie będzie wiedział o nim prócz niej samej i Runy. Zresztą, za panowania Ragnara nie mogła o tym mówić, nie chciała, aby Runie coś się stało. Później, kiedy Kahawian przejął władzę nie była pewna, jak nowy przywódca by zareagował na taką rewelacje, a w dodatku... głupio było nagle o tym mówić.
- Kahawian już wie, jeszcze wczoraj się z nim widział. - dodała jeszcze, ponownie uśmiechając się lekko.


RE: Rzeka - Kalani - 19-08-2015

- Salve, Maoni, salve, Runo - przywitała przybyłe w jej okolice lwice, a każdą z nich dodatkowo obdarowała albo czułym liźnięciem w czoło, albo otarciem się policzkiem o policzek. Jej wzrok zawisł na łowczyni. Czekaj, czekaj, czyżby przed chwilą nie widziała tych oczu osadzonych w innej głowie? Dopiero wytłumaczenie lwicy uświadomiło jej, że ten błękit przeniósł się na jej zaginionego syna.
- W takim razie powinniśmy się cieszyć, skarbie - raz jeszcze przytuliła łeb do skroni młodszej lwicy. - Salve, Tyrvelse. Mam nadzieję, że Runa wprowadzi cię do naszego grona i szybko przyłączysz się do wspólnych treningów. Co do Gizy i Saixa - wiem, że los obdarzył ich czwórką młodych - jednym synem i trojgiem dziewcząt. Urocze z nich maleństwa, jednak wolę na razie zbytnio nie przemęczać ich rodziców. Doprawdy wiele mają pracy z tak liczną gromadą!
Zaśmiała się głośno i uśmiechnęła się od ucha do ucha.


RE: Rzeka - Otieno - 20-08-2015

Obserwował całe to spotkanie, gdy nagle Makari poprosił go by się schylił. Ciężkie to było, w końcu swe rozmiary miał, więc uznał że wygodniej będzie się po prostu położyć, po co obciążać kark. Gdy znalazł się już na ziemi wysłuchał co ten miał do powiedzenia, po czym spojrzał na niego nieco zaskoczony.
-Wiesz, ja się do tego nie nadaję. Sam dopiero się uczę, ciągle patroluję... Wybacz ale musisz spytać się którejś z lwic. Mógłbyś mnie podczas patrolu rozproszyć i co wtedy?- odparł spokojnie, próbując mu wytłumaczyć powód odmowy, nie chciał go urazić, jednakże mówił prawdę. Pomimo wielkości czy wieku nadal się uczył, nie był nauczony mieszkać w stadzie, żył na własną łapę. Teraz chciał to zmienić, lecz wymagało to nie lada wysiłku oraz czasu. Musiał się na tym skupić, nie mógł teraz opiekować się młodym. Gdy już mu odpowiedział ponownie usiadł, obserwując rozmowę Kalani, Maoni oraz lwiątek. A więc Giza i Saix mieli czwórkę lwiątek... cóż, cieszył go fakt, że lwica w końcu doczekała się potomstwa, a stado kolejnych członków urodzonych na tej ziemi, lecz nic więcej nie miał do dodania w tym temacie. Co prawda byli rodziną, w końcu Saix to jego wuj, będzie więc musiał złożyć wizytę lwiątkom, lecz póki co wolał skupić się na swych obowiązkach. Jako że nie wiedział co powiedzieć, siedział i obserwował lwice, bez uśmiechu czy smutku, czekał czy się coś wydarzy, obserwował również tereny. Mógł oczywiście iść dalej, lecz wolał ich nie zostawiać po wizycie nieznajomej czarnej lwicy.


RE: Rzeka - Makari - 20-08-2015

Makari wysłuchał uważnie Otieno, lecz gdy usłyszał słowa lwa, posmutniał. Lwiątku potrzebny był ojciec, bo jego matka nie żyje, więc trudniej było by mu się przyzwyczaić do lwicy niż do lwa.
- Eh... Chyba masz rację, tylko bym przeszkadzał. - odparł zrezygnowany.
- A chociaż czasem zabierzesz mnie na taki patrol w ramach treningu? - dodał bez emocji, aby nie robić sobie nadziei. Męski przykład tego co Makari miałby robić w przyszłości przydałby mu się i to bardzo. Położył się czekając na odpowiedź i obserwował tereny wokół.


RE: Rzeka - Tyrvelse - 20-08-2015

-Salve, Kalani. - odpowiedział przywitaniem na przywitanie.
Ta lwica chyba dobrze znała jego matkę i siostrę, inaczej nie serwowałaby im takich czułości. Dobrze wiedzieć, że Maoni lubiła się z innymi lwicami.
-Też mam taką nadzieję. - młody lew uśmiechał się lekko.
Ze zdziwieniem przyjął wieść o czterech nowo narodzonych członkach stada. Aż cztery lwiątka?! Ich rodzice muszą być teraz naprawdę zapracowani. Trudno jest opanować tak młode lwy. Z chęcią by poznał Saixa, Gizę i ich dzieci. Skoro całe stado Zachodnich jest jedną rodziną, te lwiątka są jego siostrami i braćmi!
Velse spojrzał na siostrę, ciekaw, czy Runa pomyślała o tym co on.


RE: Rzeka - Runa - 20-08-2015

Beżowa zamruczała cicho, co miało być swego rodzaju podziękowaniem za czułości, którymi obdarowała ją Kalani. Co, jak co, ale Kalani była jedną z jej ulubionych ciotek w stadzie. Była tą miłą i ciepłą lwicą, której Runa mogłaby opowiedzieć wszystko i na pewno dochowałaby jej tajemnicy.
Słysząc słowa skierowane zarówno do niej, jak i do jej brata uśmiechnęła się jedynie, skinąwszy przy tym odruchowo łbem. Skoro Tyrvelse się odnalazł będzie musiał niedługo zacząć uczęszczać z nią i Busarą na treningi. To mu dopiero Kahawian albo Maya dadzą wycisk! Zachowała jednak te myśli dla siebie. Jej brązowe uszka powędrowały w stronę kawowej, kiedy ta wspomniała o nowych lwiątkach.
-Aż cztery?-wymsknęło jej się, zanim zdążyła ugryźć się w język. No, to teraz Giza będzie miała dużo roboty. Saix też oczywiście. Zerknęła z ciekawością na Tyrvelse, żeby zobaczyć jego reakcję. Okazało się, że ten cały czas ją obserwował! Wesołe iskierki błysnęły na moment w jej złotych oczach, by potem zniknąć. Za to lwica przeniosła swe spojrzenie na ciotkę.
-Kiedy nam je pokażą?-spytała, przekrzywiając z ciekawością łeb.


RE: Rzeka - Kalani - 21-08-2015

Uczucia Runy wobec kawowej nie były nieodwzajemnione. Poza córką, to właśnie złotooka młódka była ulubienicą Tropicielki. Jako jedyna przykładała się do swojej nauki i chłonęła wiedzę jak gąbka, a jej umiejętności robiły wyraźny postęp. Ponadto była uroczym dzieckiem, co do którego Kalani miała wielkie nadzieje.
Spoglądała ukradkiem na inne młode, które pałętało się przy łapach Otieno. Zdecydowała się z nim nie witać - to on powinien zrobić pierwszy krok, tymczasem zignorował jej przybycie. Burknęła coś cicho pod nosem i znów przeniosła pełen radości wzrok na dzieci Maoni.
- Tak, to na razie największy miot odkąd jestem na Zachodnich Ziemiach - skomentowała jej zdziwienie i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Myślę, że jeśli wpadniesz do nich z jakimś małym kęskiem w ramach powitania, to pozwolą ci zobaczyć maluchy.
Potrząsnęła głową, żeby otrzepać się z kurzu. To już ostatni pył na jej futrze w tym roku - co rusz pojawiały się teraz przelotne deszczyki, które moczyły zarówno jej brązową sierść, jak i piaszczystą glebę. Niedługo przerodzą się one w burze, które nie dadzą im chwili odpoczynku zarówno w dzień, jak i w nocy.
- Bywajcie, kochani - rzuciła do rodziny i czarnogrzywego olbrzyma. - Gdyby ta lwica powróciła, dajcie znać Dwugrzywemu.
Wymieniła czułości z każdym z obecnych tutaj lwów - prócz niewychowanego jej zdaniem lwiątka, które pominęła - po czym odeszła znad Czarnej Rzeki.

zt


RE: Rzeka - Otieno - 26-08-2015

Spojrzał ponownie na lwiątko, które uczepiło się jego jak rzep psiego ogona, akurat jak średnio miał ochotę na takie rozmowy, a w takich momentach ciężko było mu tłumaczyć komuś sto razy bez nerwów.
-Zobaczy się...- mruknął więc jedynie, po czym oblizał pysk, usiadł i spojrzał na Kalani, która to zabrała głos, bowiem chciała się już pożegnać. No cóż, robiło się powoli coraz ciemniej, czas więc było na udanie się do swych grot na spoczynek, szczególnie jeśli na terenie błąkała się dziwna lwica, kto wie czy kogoś ze sobą nie przyprowadziła.
-Może was odprowadzę? Lepiej żebyś nie zostawała na noc sama z dzieciakami przy rzece, ja muszę zaraz iść dalej na patrol, ale dopiero gdy będziecie bezpieczni.- odparł w stronę Maoni, która to jakoś dziwnie umilkła. Czyżby wystraszyła się tej lwicy?


RE: Rzeka - Makari - 26-08-2015

Słysząc odpowiedź Otieno bardzo się zasmucił, z własnego doświadczenia wiedział, że "zobaczy się" z reguły oznacza, że nie tylko powiedziane tak aby nie zranić uczuć dziecka.
- Mech... - Jęknął tylko w odpowiedzi. Kalani po długiej przemowie postanowiła odejść od nich machnął tylko głową na pożegnanie i odsunął się trochę od Otieno, skoro on nie chciał jego towarzystwa to nie będzie mu się narzucał. Saixa też nie mógł prosić teraz o lekcje ponieważ miał czwórkę swoich bachorów na głowie. Mały widział w Otieno coś na styl ojca dla siebie. Nawet byli podobni. Zdecydowanie byłby dobrym opiekunem, ale sokoro tak bardzo nie chciał się nim zajmować. Położył głowę na łapach i smutny obserwował całą sytuację. Czekając tak aż w końcu coś się ruszy obmyślił plan, że dzisiaj jeszcze powlecze się za Maoni i Velse, a jutro z rana poszuka sobie opiekuna/opiekunki i może zajrzy do Saixa i Gizy. Zbliżał się już wieczór z czego mały się cieszył im bliżej jutra tym bliżej znalezienia sobie opiekuna. Mały nie ma zamiaru narzucać się rodzinie Maoni tak właściwie nie ma zamiaru narzucać się nikomu. Jeżeli nikt się nie zgodzi nim opiekować będzie musiał radzić sobie sam i uczyć, polować na własną łapę.


RE: Rzeka - Maoni - 27-08-2015

//Już wróciłam, wybaczcie za przedłużoną nieobecność.//

Uśmiechnęła się do Kalani, słysząc jej słowa. Kiwnęła lekko łbem, zdecydowanie się z nią zgadzała. Oczywiście, że się cieszyła z powodu odnalezienia syna! Nic nie mogło tego odmienić, miała jednak nadzieję, że reszta stada przyjmie to równie entuzjastycznie co Kahawian czy właśnie Kalani.
Wysłuchała uważnie jej słów dotyczących Gizy i jej potomstwa. Aż czwórka, przecież to wspaniałe?
- To jest niesamowite - powiedziała, uśmiechając się szeroko. - Z pewnością skorzystam z tego pomysłu i do nich zawitam. - dodała jeszcze, kiedy to też bursztynowooka postanowiła ich opuścić. Kiwnęła lekko łbem.
- Oczywiście, będziemy się mieć na baczności. - odparła, następnie żegnając się czule z tropicielką. Cieszyła się, że to właśnie na nią się dzisiaj natknęła. I że mogła jej powiedzieć o powrocie syna!
Po odejściu Kalani zwróciła uwagę z powrotem na Otieno. Słysząc jego propozycję zamyśliła się przez chwilę. Tak, to miało sens, właśnie sama miała mówić, że mogliby już w sumie się zbierać.
- Jeśli to nie jest dla Ciebie kłopot, to byłoby super. Chociaż Runa i Tyr nie są aż tak mali jak sądzisz, to już prawie półtoraroczne lwy, za niedługo dołączą do grona dorosłych. - powiedziała, uśmiechając się szeroko. Zdawało jej się, że lew bierze jej potomstwo za małe lwiątka, które nie poradziłyby sobie bez matczynej opieki. A przecież Runa już od tak dawna miała swoje treningi, Tyr z racji tego, że dopiero teraz dołączył też niedługo miał zacząć je odbywać. Oni już dorastali i potrzebowali jej coraz mniej. A przez to była coraz bardziej z nich dumna. Z tego też, że teraz mogła obserwować obojga jak się kształcą na wartościowych członków stada.