Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=56)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37


RE: Rzeka - Firkraag - 04-06-2017

Jeleń przystąpił do szarej masy parę kroków, pochylił nisko łeb i buchnął ciepłym powietrzem z nozdrzy prosto w jej pysk. Bawiło go takie naigrywanie się z drapieżnika, choć równie szybko znudziło mu się bo lwica wydawała mu się strasznie pasywna. Nawet słowem nie raczyła go obdarzyć, żeby przestał, cofnął się lub cokolwiek innego. Zniesmaczony, że nie mógł ciągnąć dalej tej zabawy wyprostował się i skierował swe kroki dalej chcąc zwiedzić resztę terenów i znaleźć dobrą miejscówkę na swoja małą pracownię.
z/t


RE: Rzeka - Moréna - 12-06-2017

Niebieska serpentyna oddzielająca tereny pokryte zielenią od suchej, spękanej ziemi gdzie trudno dopatrzyć się roślinności i żywych istot. Już tu kiedyś byłam, dawno temu krajobraz jaki zapamiętałam pozostał niezmienny. Nawet przycupnęłam na tym samym szarym głazie, wtedy tu rozmawiałam z jakimś tubylcem. Choć twarz jego stała przede mną rozmazana. To musiała być nic nie znacząca rozmowa, inaczej zapamiętałabym. Mój mózg odrzucał to co uważał za niepotrzebne.
Jedyne co nie pasowało do zapamiętanego krajobrazu to smętnie siedząca szara lwica.


RE: Rzeka - Sigrun - 12-06-2017

Przymknęła oczy gdy dostała ciepłym powietrzem prosto w pyszczek. To nie było miłe, choć tyle dobrego, że dziwny stwór sobie poszedł. Zostawiając ją samą. Nie wiedziała dokąd ma pójść dalej, czuła się tu obco i niepewnie. I choćby chciała to nie może opuścić tych ziem. Potrzebowała bratniej duszy, która ukoiłaby jej smutek. Rozejrzała się smętnym wzrokiem po okolicy dostrzegając sporych rozmiarów ptaka. Przez chwile przypatrywała się mu po czym wstała starając się do niego zbliżyć. Przystanęła w niedalekiej odległości, choć na tyle by sęp czuł się niezagrożony. Przyglądała się jego skrzydłom a potem obróciła łeb jakby spoglądając na swój grzbiet. Ile by dała by mogła mieć skrzydła i poczuć wolność, powiew wiatru na sierści wszystko to okraszone widokiem z przestworzy.


RE: Rzeka - Abuyin - 12-06-2017

Tajemniczy lew przybył daleko na północ w poszukiwaniu kogoś ceniącego coś więcej niż zwykłe przyziemne sprawy. Na terytorium Księżycowych nie miał na razie co robić, mieli oni jakieś swoje spotkanie. Poza granicami ich bractwa zapewne próżno szukać kogoś wartego uwagi. Rudogrzywy wędrował w spokoju i ciszy podziwiając tutejszą florę i faunę. Była trochę uboższa niż na południu, ale i tak panował tutaj wyjątkowy klimat. W końcu zauważył niewielką postać, wyglądała na zagubioną w czasie i przestrzeni. Z uśmiechem na pysku zdecydował się przybliżyć jeszcze bardziej. Ukłonił się w geście powitania ku małej lwicy.
- Witam Cię serdecznie, Córko Przygody. Czemuż zawdzięczam Twą obecność tutaj, bo to zapewne nie przypadek, że nasze spotkanie ma miejsce. Wszak niezbadane są tajniki czasu i przestrzeni. Czasami jest to fascynujące, jak bardzo dokładny potrafi być los. Wyliczyć wszystko co do najdrobniejszego szczegółu. Proszę mi wybaczyć brak uprzejmości, Matko Cierpliwości, nie zostałaś nawet jeszcze powitana. Nazywam się Abuyin ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi. Jestem mędrcem i wróżbitą, astrologiem i prorokiem. Przemierzam najróżniejsze krainy w poszukiwaniu wątpiących i szukających drogi. - taki króciutki, w jego mniemaniu, wstęp o sobie postanowił przedstawić.


RE: Rzeka - Sigrun - 13-06-2017

Uśmiechnęła się lekko do nowo przybyłego. Nie pachniał tymi ziemiami, Sigrun mogła jedynie przypuszczać, że jest obcym lub nowym członkiem. Właściwie Abuyin ibn Djadir, bo tyle zaledwie zdołała zapamiętać przywitał ją serdecznie jakby to on był tu gospodarzem.
- Czym jest wróżbita i astrolog? -Wyrwało jej samoistnie bo pierwszy raz w życiu słyszała to określenie. Choć usta się nie poruszyły głos sam się z niej wydobył. Troski i smutki znów gdzieś uleciały lub zostały zepchnięte w najgłębsze czeluści jej duszy. Nie chciała przy obcych okazywać swoich problemów.


RE: Rzeka - Moréna - 13-06-2017

Uważnie obserwowałam szarą gdy się zbliżała gotowa wydziobać ślepia gdyby ta spróbowała skoczyć na mnie z pazurami. Nic jednak takiego nie miało miejsca. W jej niebieskich ślepiach dało się wyczytać jakiś głęboki smutek. Lwica była jedną z tych niewielu, którzy w ogóle zwracali na mnie uwagę. Chciałam się odezwać gdy jak grzyb po deszczu wyrósł kolejny lew. Przywitał się tylko z młódką ja zostałam zignorowana, typowe.
Już miałam skomentować co myślę o takich hochsztaplerach gdy usłyszałam delikatny głos. Pochodził od szarej lwicy jednak ona nie poruszała wargami. Zamrugałam ślepiami skonsternowana pozwalając na dalszy rozwój wypadków.


RE: Rzeka - Abuyin - 13-06-2017

Uśmiech powiększył mu się jeszcze bardziej po jej pytaniu.
- Miło, że o to pytasz, Córko Wiedzy. Nazywają mnie szaleńcem i gadułą, jednak tylko niewielu widzi i docenia dar, którym mnie obdarzono. Widzę wiele rzeczy. Wszystko to, co widziałem, faktycznie się spełniło. Większość stworzeń myśli, że czas jest jak rzeka, która płynie szybko i w jednym kierunku. Ale ja widziałem twarz czasu i mogę Ci powiedzieć: mylą się! Czas to ocean podczas burzy. Ale jest też nadzwyczaj kapryśny, pozwala ujrzeć przelotnie tylko niektóre chwile. - dopiero teraz ujrzał ptaszynę siedzącą obok. Lekko skrzywił łeb, by przyjrzeć mu się dokładniej. Widział już niejednego sępa, ale tak wyjątkowego chyba nie, a przemierzył już niejedną krainę.
- Dziwne, wydajesz mi się znajoma, Matko Lotu.Wybacz proszę mój brak grzeczności, ale doskonale się maskujesz. - jej również ukłonił się.


RE: Rzeka - Sigrun - 15-06-2017

Szara słuchała uważnie słów przybysza, nie mówił niczego wprost tylko takimi jakby zagadkami. Zmarszczyła brwi, sama była nietypowa widziała zjawy przemierzające te krainy a jednak i ją uważano niekiedy za "dziwną". Czemu w takim razie miała mu nie uwierzyć, że rzeczywiście posiada wrodzony dar? 
- Czyli widzisz to co miało miejsce, to co się dzieje teraz i to co się może zdarzyć? 


RE: Rzeka - Moréna - 15-06-2017

W jakież nietypowe towarzystwo trafiłam. Dziwaki! Jednego słyszę choć nie używa do tego ust a drugie twierdzi, że widzi przyszłość. Wiele rzeczy widziałam ale takie coś... to przekracza wszelkie pojęcie. A może ja po prostu śnię i jeszcze tego nie wiem? Tak, z pewnością to sen. Niedługo się wybudzę a mara rozpłynie się jak poranna mgła. Wtem lew przypomniał sobie o moim istnieniu. Skrzywiłam się mimowolnie, nie przypominam sobie bym wyglądała niczym kameleon. Mniejsza o to.
- Nie przypominam sobie byśmy kiedykolwiek się spotkali. - Rzekłam oschle, co jak co ale takie dziwadło utkwiłoby mi w pamięci. Przestąpiłam z łapy na łapę tracąc powoli cierpliwość i dobre maniery.


RE: Rzeka - Abuyin - 15-06-2017

Uśmiechnął się tajemniczo do sępa słysząc jej słowa. Nie jest wcale wyjątkowa mówiąc te słowa, wróżbita słyszał je już wielokrotnie. Potem znowu skierował wzrok na lwice.
- Sam tego nie wiem, Matko Dociekliwości. Jak już wspomniałem czas jest bardzo kapryśny, często miewa swoje humory. Bywa, że miesiącami nie daje znaku życia, a czasami zsyła kilka wizji w jedną noc. Bardzo chaotycznych i ciężko stwierdzić, kiedy i czy w ogóle już się wydarzyły. Nawet sama historia czasu jest niezwykła. Jak już zapewne wiesz wszystko ma swój początek i koniec. Z czasem najpewniej stanie się to samo, ale tutaj rodzi się wiele niepewności i pytań. Kto go stworzył? Dlaczego nie zachowały się żadne zapisy na ten temat? Kiedy go stworzono? Spędziłem wiele dni na poszukiwaniu odpowiedzi, ale i tak wiele mi jeszcze brakuje do ich pełnego zrozumienia. Dlatego musimy wsłuchiwać się w słowa starszych, chociaż i oni nie rozwiązali jeszcze wszystkich zagadek świata. - zielonawe oczy przeszywały teraz szare futro lwicy. Starał się wybadać jakiekolwiek emocje z jej oczu i wyrazu pyska.


RE: Rzeka - Tene - 16-06-2017

Tene już z oddali widziała ogromną Skałę, na której ponoć najłatwiej spotkać władców, a od tego wypadałoby zacząć. Jednak skierowała się w kierunku rzeki, myśląc o tym że dobrze byłoby by Arvo mógł ugasić pragnienie, wraz z nią, w końcu przeszli przez pustynie, a po takiej wędrówce najlepiej się napić. Zatrzymał ją widok lwów widzianych z daleka, machnęła nerwowo ogonem, przez kilka sekund nie patrząc zbyt przyjemnie w ich kierunku, dopóki się nie zorientowała, przyjmując od razu neutralny wyraz pyska. Jeszcze nie chciała nikogo spotkać, prócz władców. Na sępa nie zwracała zbytniej uwagi, w końcu to tylko ptak. Nie znała zbyt dobrze członków stada, więc przyszło jej uznać że ma do czynienia właśnie z nimi. Bo czemu obce lwy miałby przebywać na terytorium Królestwa?
- Napijemy się wody, a potem pójdziemy do Króla, bądź Królowej, zależy na kogo trafimy - zwróciła się do samczyka, niemal nie odrywając od nieznajomych wzroku. Podejrzliwość wzięła górę, równie dobrze wcale nie musieli być z Królestwa, póki co nie było jej na łapę by się nią interesowali, choć istniało duże prawdopodobieństwo że tak się stanie, co skłoniło Tene by wyjawić lwiątku pewną propozycje, jaka naszła ją już wcześniej w zagajniku, chciała w jakiś sposób się zabezpieczyć.
- Chciałabym żebyś przedstawiał się jako mój zaginiony syn, Arvo - szepnęła lewkowi na ucho, z dużą dozą obawy przed jego reakcją, której całkowicie nie mogła ukryć, mimo silenia się na spokojny ton: - Dzięki temu będziemy mieć pewność że nas nie rozdzielą - dodała tym samym szeptem, nie ignorując obecności obcych kilka metrów dalej.


RE: Rzeka - Arvo - 17-06-2017

Pustynia? A, i o tym opowiadał mu ojciec - historię, jak niegdyś zagubił się pośród nieskończonych piasków, bojąc się, że właśnie w ten sposób straci życie. A jednak. Udało mu się.
A mimo to, mina mu zrzedła, gdy Tene wspomniała o pustyni. Jednak nie wypowiedział ani słowa skargi, raźno i wytrwale kroczył u jej boku, a przeprawa okazała się być całkiem znośna. Oczywiście, suchota i gorąc dały mu się we znaki, lecz poza tym, ich wędrówka była zwyczajna. 
Gdy ujrzał rzekę, ugaszenie pragnienia stało się jedyną rzeczą, o jakiej marzył, jednak zatrzymał go głos Tene. Dopiero podążając za jej wzrokiem ujrzał sylwetki lwów w oddali - i z odległości nie miał jak rozpoznać Sigrun. Ha, czy nawet stojąc naprzeciwko niej, poznałby księżniczkę? Nigdy nie zamienił z nią ani słowa - nie tylko dlatego, że była ona niemową. Poznał dzieci Vei w dzieciństwie, lecz i wtedy trzymał się z boku, jak to miał w zwyczaju. Sigrun również nie była duszą towarzystwa. A, gdyby tak trzymać się z boku razem...? Lecz nie wpadli na to, zbyt młodzi, zbyt głupi, jeszcze zbyt nieśmiali. 
Spojrzał na Tene, zadzierając lekko łeb, gdy odezwała się do niego. Skinął łbem na znak zgody, a z jego pyska wyrwała się cicha uwaga.
- W moim stadzie też był król i królowa...
Powiedział to bez większego namysłu, nawet nie czekając na reakcję brązowej lwicy. Skupiał się całkowicie na obcych lwach, przypatrując im się z ciekawością, lecz zastrzygł uszami, gdy Tene nachyliła się nad nim. Spojrzał na nią badawczo, gdy zrozumiał, że ten dziwny ton w jej głosie, to coś na kształt obawy. Nie potrafił odgadnąć, skąd ona mogła wynikać, choć od razu zaczał się nad tym zastanawiać - ha, i może by czegoś się domyślił, gdyby nie to, że zaraz musiał się zająć tym, co brązowa mu przekazała. Z początku może nie był przekonany, lecz wizja oddzielenia od Tene szybko to zmieniła. Ktoś... Mógłby go odebrać? Ktoś obcy, zabrać jego nowej opiekunce, i zająć nim samemu? Gardło mu się ścisnęło na samą myśl, więc ochoczo pokiwał łbem, wręcz podejrzanie ochoczo. Nawet nie zastanowił się nad tym całkowicie, jak to jest - bo to niemal jak wyrzeczenie się swej prawdziwej rodziny, odrzucenie jej w kąt, zapomnienie. Wizja odebrania jego jedynej ostoi zbytnio go przerażała.
- Dobrze... Mamo. - powiedział, z pewnym zdziwieniem zauważając, że słowo to całkiem zwyczajnie przeszło mu przez gardło. Serce zabolało go jakby z opóźnieniem, przypominając sobie, że to nie ta lwica zasługiwała na owo miano, ale też bez przekonania. Bo to przecież jest wymagane, prawda? 
Ach, i Tene... Tene właściwie była dla niego prawie jak matka, czyż nie?


RE: Rzeka - Tene - 19-06-2017

Nie miała najmniejszego pojęcia że Arvo może kogoś stąd znać i tylko szczęście uchroniło ją że nie rozpoznał młodej lwicy. Ona sama nie zdawała sobie jeszcze do końca sprawy że kiedyś ją widziała, jak i jej brata, przy okazji spotkania Myra, czy raczej śledzenia go wtedy i młodych, którzy z nim byli. Zresztą przywoływanie tamtych wspomnień byłoby chyba ostatnim o czym by w tym momencie pomyślała. Ciche słowa lewka zdawała się zignorować, bardziej skupiając się na tym co chciała mu przekazać, jednak zachowała je w pamięci, każda informacja była niezwykle cenna. Prawdopodobnie taki sam rodzaj władzy, nie mógł jeszcze świadczyć że tam gdzie mieszkał Arvo było podobnie jak tutaj, w Królestwie Mgły i Popiołu, ale przynajmniej padło słowo klucz - "stado" i teraz lwica mogła już być całkowicie pewna że Arvo należał do jakiegoś stada. Nie dumała nad tym zbyt długo, bardziej jej umysł zaprzątała obawa jak zareaguje lewek po tym co usłyszał, choć powód wydawał jej się dosyć dobry, by go przekonać. I tak też się stało, uspokoiła się gdy przytaknął, Tene miała wręcz wrażenie jakby tego chciał, co spotęgowało się gdy usłyszała to jedno słowo, które tak mocno pragnęła usłyszeć i zupełnie, choć mogła po swojej propozycji, nie spodziewała się tego tak szybko. Serce zabiło jej mocniej, a oczy zdawały się cieplej niż kiedykolwiek (choć wcześniej przecież też się starała) spoglądać na lewka. Nie musiała udawać, tak bardzo tego pragnęła, znów być matką. Przyspieszyła wręcz ten moment i przez chwilę zapomniała że to tylko umowa pomiędzy nimi, że go porwała i tak na prawdę nie zasłużyła sobie na to. To jedno słowo było jej marzeniem. 
- Tak synku - odpowiedziała przyjemnym, przywodzącym na myśl matczyny głos, jakby kierowany instynktem, który musiała mieć w sobie każda lwica. Usiadła blisko lwiątka i przysunęła je do siebie łapą, by przytulić lewka do swojej piersi, polizała go czulę po łebku, jakby był na prawdę jej. Miała wręcz wrażenie że jej własne lwiątko nie umarło, tylko właśnie jest nim Arvo. Przetarła o niego łbem, jak gdyby witała dawno nie widziane dziecko, a przecież w ogóle się nie rozstawali od chwili w której z nim uciekła. Otrząsnęła się nagle z chwilowego uczucia... Szczęścia? Przestraszyła się tego, co właśnie próbowała sobie wmówić, jak przez chwilę zbyt mocno nagięła rzeczywistość, nieświadomie. 
- Właśnie tak, udajemy - szepnęła bardziej do siebie, niż lewka. Nerwowo spoglądając na obcych, przez tę chwilę zapomniała prawie że o ich obecności. 
- Napijmy się i ruszamy dalej - podeszła do wody, oglądając się za Arvo, by potem ugasić pragnienie, nie bez spoglądania w kierunku obcych i "synka".


RE: Rzeka - Sigrun - 20-06-2017

Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Szara dowiedziała się tyle co nic, nie pierwszy raz ktoś kogo spotkała mówił zagadkami. To bardzo ciężki temat bo wszystko można zrozumieć opacznie. Chociaż czy zrozumienie według własnego uznania to tez nie jest jakaś dobrą metodą? Sigrun wsłuchiwała się uważnie a jej wyraz pyska nie zdradzał żadnych emocji. Powoli zaczęła chować wszystko w sobie.
 -Czy mógłbyś coś przepowiedzieć?- Zapytała cicho.
Ruch w oddali przykuł wzrok młodej lwicy. Na horyzoncie majaczyły dwie sylwetki w tym jedna mniejsza. I nawet gdyby podeszli dość blisko szara nie rozpoznałaby Arvo. Nawet nie pamiętałaby jego imienia. Może i kiedyś ich nić losu splotła się w jedną ścieżkę, lecz nie na tyle silną by pozostawić po tym jakiś znak. Sigrun mało kiedy przebywała w towarzystwie stada Lwiej Ziemi. Z pewnością nawet nie znała ponad połowy swojego dawnego stada.  W chwili obecnej było jej to nawet na łapę. Nie musiała się martwic o to, że zostanie przypadkiem rozpoznana. Czekała cierpliwie aż lwica z lwiątkiem podejdzie bliżej.


RE: Rzeka - Abuyin - 20-06-2017

Zastrzygł uchem na prośbę młodej, do tej pory nikt go nie prosił o przepowiadanie przyszłości. Wielka radość aż malowała się na jego pysku, a także ogon wesoło mu podrygiwał.
- Moje talenty są na Twoje usługi za skromną opłatą, o Matko Szczodrości... Ale pamiętaj: przyszłość jest niepewna, mogę ujrzeć przelotnie tylko niektóre chwile. - pozostałych gości póki co zignorował, byli dość daleko, chociaż powoli się zbliżali.