Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Shaid - 24-10-2012

Zimno? Skądże. Może i brązowy jest wiecznie zmarznięty, wiecznie mu zimno, to teraz, przy Arto i przy jego dzieciach... było ciepło. Swoją drogą ciekawie to brzmi. Jego dzieci. Jeszcze nawet nie do końca oswoił się z tą myślą, mimo, iż widział wyraźne podobieństwa między nim, a Aresem. Właśnie ten maluch, raczył go w końcu obudził, swoim drobnym dotykiem. Roztworzył pomarańczowe ślepia i rozejrzał się po jaskini, gdzie wszyscy oprócz ich dwójki już, albo raczej jeszcze spali.
Wyprostował szyję, ziewając przeciągle. Mlasnął cicho i spojrzał na lwiątko. Właściwie to... lwiątko? Skoro był to jego syn, to był też po części fossą. Milusio. Teraz w afryce będzie półtora fossy.'
-Hm? - rzucił do malucha, uśmiechając się.


RE: Jaskinia Medyka - Ailla - 25-10-2012

Nie tylko błękitne ślepia jednego z braci zostały uchylone, wystarczył ledwo słyszalny szmer, aby du kolorowe oczka lwiczki dołączyły do brata, z początku otępiałym wzorkiem rozglądającym sie po jaskini.
Chwilowo jednak, nie spieszyło się jej do opuszczenia ciepłego boku ojca. Zadowolona, mruknęła przeciągle, jak i przeciągnęła się wyciągając łapki jak najdalej przed siebie, ale i z racji z tego że znajdowała sie akurat przy Akirze, to na nim a raczej na jego pyszczku lokując paluszki, gwarantujące mu chwilowy masaż pyska, nie wspominając jak i zapewne i pobudkę.
No dalej śpiochu, niema już spania -z rosnącym uśmiechem na pyszczku mruknęła w myślach, nie kryjąc satysfakcji z psoty czynionej na pogrążonym we śnie bracie ,a którego ta postanowiła zbudzić. Tarmosiła jego pysk, nie zamierzając przestać do czasu aż nie otworzy oczu, lub sama się nie znudzi.
Ot mała psotnica.


RE: Jaskinia Medyka - Mistrz Gry - 25-10-2012

Pod skórą kryły się razy od Arto, oznaczone krwawymi pręgami. Większość z nich się już zabliźniła. Niemniej z każdym uderzeniem, w sercu rodził się bunt. Samica, choć posłuszna słowom lwa, buntowała się przeciw jego słowom. Dopóki lwiątka nie potrafiły mówić, w chwilach, gdy samiec oraz fossa nie byli razem z nią, mówiła do dzieci, opowiadając im bajki. Właśnie w ten sposób księżniczki i książę usypiali, w rytm baśni, spokojnego tonu lwicy, pełnego matczynej miłości. Z czasem jednak, choć z bólem serca, musiała zaniechać tej czynności. Gdy dzieci Arto zaczną mówić, prędko ich ojciec mógłby się dowiedzieć o tym, że lwica miewała takie chwile z lwiątkami. Trochę bała się chwili, gdy lwiątka osiągną pół roku i kompletnie przestaną żywić się mlekiem matki. Co wtedy z nią będzie? Nie miała pojęcia.
Może to dlatego, gdy oni wszyscy spali wtuleni w kupkę, samica leżała gdzieś z boku. Brązowe oczy wpatrywały się gdzieś w przestrzeń, obserwując, jak na Złej Ziemi wstaje świt. Słońce tutaj przedzierało się ledwo przez chmury, często spowijające te ziemie. Teraz jednak dawało mocniej o sobie znać, gdyż skąpa roślinność była oświetlona delikatnie pomarańczowym poblaskiem. Jaskinia Medyka i tak była dość zarośniętym miejscem, zewnątrz całkiem sporo jak na te tereny zieleni. Brązowy wzrok był jakby nieobecny, jedynie uszy drgnęły i obróciły się nieznacznie w kierunku, skąd dobiegały pomruki.
Ach tak. To jedynie Arto, Shaid i... Lwiątka. JEGO lwiątka. Ale jej obiekt matczynej troski, jej... Jej przybrane dzieci.



RE: Jaskinia Medyka - Ares - 25-10-2012

-Nie moooogę, spaać.-mruknął przeciągając każde słowo aby zaakcentować mocno swoje niezadowolenie. Na jego pysku pojawił się grymas niezadowolenia, a do tego dołączyły się ściągnięte brwi dając fossie cały pokaz złości samczyka. Nie mógł jednak długo zwracać na siebie uwagi, ponieważ do jego uszu doszły odgłosy, które wydawała jego siostra. Przewrócił jedynie na to oczami i nadal siedział tam, gdzie siedział z identycznym grymasem.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 25-10-2012

Kami szła dość wolno by jej piesek nadążył za nią, oczywiście gdy wlazła do groty od razu przywdziała minę pełną zaskoczenia.
Grota owszem często była pełna, ale nie małych lwiątek, plątających sie pomiędzy jakąś lwicą której nigdy na oczy nie widziała, a Shaidem i Arto.
Co to miał być za dziki obrazek? Jakaś abstrakcja?
- Dobry.. co tu sie dzieje?- Tak oczekiwała odpowiedzi i wyjaśnień, Arto założył z swoja Fossą bidul? Czy jaki czort?


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 25-10-2012

Piesek nadążał mimo kulenia na nogę, ale mniejsza już z tym, starła się po prostu jak najmniej uwagi poświęcać sobie a skupiając ją na osobie kudłatej, tak jak teraz powinna i jak najmniej zwlekając drogi. Z cichutką ulgą stwierdziła, ze grota medyka wcale nie tak daleko była od skały. Pewnie nigdy tu nie była, jakoś sobie nie przypominała tych terenów po za tym, że raz czy dwa była nad Czarną rzeką. Rozejrzała się prędkiem po okolicy, zdmuchnęła chociaż trochę pyłu z siebie i przysiadła się w okolicy Kami.
Po jaskini biegały brzdące, leżała też jakaś lwica w równie złym humorze co mógł by być ten nastrój u Białej, a na sam koniec jej wzrok padł na Arto i Shaida. Tym dwóm ostatnim pokłoniła się z deka, by kudłata nie miała na co narzekać a resztę jej uwagi pochłonęły lwiatka. to też urocze stworzonka, ciekawe czy to tamtej lwicy.


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 26-10-2012

Maluchy powoli zaczynały dokazywać, obudziły brązowego, ale Arto spał jak głaz, wykorzystując te chwile właśnie na odpoczynek, którego tak bardzo mu brakowało. Dopiero kiedy do jego uszu doszedł głos Kami, samiec niechętnie, z ociąganiem podniósł powiekę, żeby zaraz potem ziewnąć przeciągle i zamlaskać. On chciał spaaać...
-Twoje zamówienie. -mruknął niewyraźnie, drapiąc się łapą po brodzie, zaś jego spojrzenie spoczęło na Aresie.
-Ranny ptaszek z ciebie, co? -rzucił ospale, posyłając dzieciakowi nikły uśmieszek. Przejechał łapą po grzbiecie lwiątka i od razu wtulił łeb w fossę, chowając się przed osobą Przywódczyni. Ni to powitanie, ni to ucieczka od pobudki...
-Chuko ich cholowach -burknął niewyraźnie, wciąć wciśnięty w partnera. Shaid, nie pozwól złej i strasznej Kami napastować swojegp lwiska, Arto tu nie ma. I niech mu nie przeszkadzają, kicia musi się wyspać!


RE: Jaskinia Medyka - Shaid - 26-10-2012

Ares nie musiał tak przeciągać swoich słów. Im by było krótsze, tym szybciej owa nuda by się skończyła. Już zabierał się do odpowiedzi dla młodzika, kiedy spokój jaskini został naruszony poprzez wielką, brązową, kudłatą bestię, która na śmierć przeraziła biednego Arto. Uśmiechnął się pod nosem, przeciągając łapą po grzbiecie przerażonego lwiska.
-Arto tutaj nie ma.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 28-10-2012

Czekając na odpowiedź ojca, siedział tak, wpatrzony w tuląca się do siebie parę, dopóki nie usłyszał odgłosu kroków u wejścia jaskini. Nastawił z zainteresowaniem uszy i obejrzał się lecz to, a raczej kogo zobaczył zdziwiło go bardziej, niż para składająca się z fossy i lwa. Podskoczył szybko, jak oparzony, by potem równie prędko cofnąć się do łap przywódcy, zatrzymując się przy jego gęstej grzywie, czując jego bliskość i bezpieczeństwo. Zniżył powoli łeb na poziom barków i tak przyglądał się ni to lwicy, ni to demonowi.
-Co to?-mruknął, nadal lekko zaspany, nawet nie odpowiadając na późniejsze pytanie niebieskookiego. Widząc, że ten też chowa się w ciało fossy, przełknął cicho ślinę i nastroszył odrobinę kark, w geście obrony.


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 28-10-2012

Właściwie nie miała nic do gadania. Zazdrościła lwiątkom beztroski, tego, ze mają w miarę normalnego rodzica i tego, że o niczym więcej poza wnętrzem tej jaskini nie widziały. Kurczę, ze też jej się nigdy nie udało wychować żadnego brzdąca. Właśnie zerknęła na jednego, który chyba był tu najbardziej energicznym z całej tej bandy. Zdawało się jej jakby coś powiedział, właściwie ni to do niej, ni to do Kami, a ni to do Arto.
- Przyjaciel - Odpowiedziała, ni to radośnie ni to z groźbą, ot nie miała w ogóle nastroju do tego by cokolwiek mówić.
Z lekkim zdziwieniem patrzyła się na Arto, który najwyraźniej za bardzo darzył fossę uczuciem, ale co Shun do tego. Wzruszyła ramionami. Że też ktoś, kogo nie jeden mógłby się przestraszyć, tak bardzo jest leniwy.
Oblizała pysk z pyłu, który właził już między zęby. Ach ten cholerny klimat, tylko pustynia chyba była gorsza.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 28-10-2012

- A zamawiałam aperitif? - Uniosła brew wysoko ze zdziwienia, że niby zamawiała lwiątka? Tak nie za bardzo zrozumiała za pierwszym razem co Arto ma na myśli, no, az ja po tych 5 minutach nie oświeciło.
Takie te fasolki podobne do Arto, że aż nie ma mowy o pomyłce.
- Kto by pomyślał.- Dodała jedynie, omiatając wzrokiem całe to towarzystwo, kończąc oględziny na lwicy. Co z nią? Bo chyba nie była ze Świtu, w dodatku wyglądała jak kawał podartej szmaty rzuconej w kont groty.
- Shun.. jest ze mną, ma pakt z.. nim. Jest nietykalna.. na razie- Tak z nim, z tym którego imienia nikt nie zna. Przeżucia niedbały wzrok po łuku powiek. Tak długo jak "magiczna obroża" zdobi szyje białej, tak długo kwestia wyprucia jej flaków i zawieszenia na skale niczym ozdóbek na bożonarodzeniowej choince jest odwleczona.


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 29-10-2012

Uszy musztardowego wyłowiły słowa Kami, a sam samiec dopiero po chwili raczył podnieść łeb. Rzucił "opiekunce" małych twarde spojrzenie, ale zaraz potem machnął łapskiem, przecież równie dobrze może sam coś upolować, a przynajmniej spróbować. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że zupełnie nie miał ochoty tłumaczyć się Kami, którą zapewne zżerała ciekawość. Bo Wypłosz szczerze wątpił, aby lwica uznała, jakoby tamten zezwłok stanowił matkę lwiątek.
-Idę po papu. -mruknął do Aresa, którego uprzednio przygarnął do siebie łapskiem, na przywitanie traktując go ozorem. Zaraz potem delikatnie ujął pysk Shaida, by na dłuższą chwilę przykleić się doń, nic sobie nie robiąc z obecności kudłatej czy jej koleżanki. Lwisko przymknęło oko, dla takich doświadczeń szkoda było marnować dnia na sen czy odpoczynek. W końcu Arto niechętnie uchylił mordy, by mlasnąć z zadowoleniem, już zupełnie rozbudzony. Kontakt z fossą dodawał sił witalnych jak nic innego, czyżby to był sekret Wypłoszowych zdolności? Niewykluczone. Chwilę później stał już w przejściu, leniwie przeciągając masywne cielsko.
-Wracam niedługo. -rzucił, na pożegnanie puszczając swym najbliższym oko i już go nie było. Nie ma co czekać, wykarmienie tych pysków było priorytetem. A Kami mogła poczekać. Dopóki nie będą sami, w szóstkę oczu.



zt


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 29-10-2012

- Jakie to miłe, ze odroczyłaś mój wyrok śmierci - Burknęła pod nosem. Kto wie, może po tym wszystkim zyska przychylności Kami na tyle, by ta nie chciała jej zmieść z powierzchni ziemi przy pierwszej okazji. Mało prawdopodobne, ale opcji lepszej niż śmierć póki co nie widziała. I też się nie zanosiło na to by prędko kolega kudłatej, chciał ją puścić.
Ach, biedna Kami, musi znosić towarzystwo białej, które parzyło jak woda święcona diabła. O ile w jej zakresie obowiązków było pomaganie członkom stada, niestety, a może na całe szczęście Shun się do tej bandy nie wliczała. Shun tak samo nie przepadała za nią, a była tego stu procentowo pewna. Ciekawe ile to potrwa.
Shun w między czasie obserwowała małe kudłate kulki, które były równie interesujące co zeszłoroczny śnieg, ale dopóty musiała się wywiazywać z lewej umowy, nawet one zdawały się być ciekawsze niż skała.
- Urocze, małe kulki futra. Ciekawe kto jest ich matką - Mruknęła ni to do otoczenia, ni to do siebie.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 29-10-2012

- Oby nie to truchło..- Mruknęła w odpowiedzi napytanie Shun, ale raczej do siebie niż do białej.
Na terenach czterech stad było od groma lwic, Arto miał w czym wybierać, oby wybrał matkę po której lwiątka nie odziedziczą kurzego móżdżka.
- Dobra jak już się napatrzysz, będę w głębi groty.- To raczej było polecenie do wykonania. Ruszyła w czerń szybko komponując się w mrok. Rozejrzała sie po okolicy w poszukiwaniu jakiś medykamentów, ale wolała by nie zużywać ziół na Shun,woda i opatrunek powinny wystarczyć, w zależności od tego co biała zrobiła sobie w kulasa.


RE: Jaskinia Medyka - Mistrz Gry - 29-10-2012

Samica jednak nie odpowiedziała na mroźne spojrzenie rzucone przez Arto. Zdawała się go nawet nie dostrzec. Wyraźnie jednak ujrzała Kami i inną, białą lwicę. Instynktownie czuła, że brązowa jest kimś ważnym, skoro nawet Arto słucha się jej. Dlatego też, gdy tamta zrobiła krok naprzód, samica usiadła, skinięciem łba witając Kami, okazując też w ten sposób szacunek. Było to jednak nieme powitanie. Nie odezwała się ani słowem, nieproszona. Jedynie przysunęła się do lwiątek, przygarniając je łapą do siebie. Nie broniła nowo przybyłym widoku małych istotek ani kontaktu z mini, wolała jednak być w pobliżu dzieci Arto. Uśmiechnęła się, widząc, jak Ares przyjmuje postawę bojową. Mruknęła uspokajająco, pokazując w ten sposób brązowemu, że powinien być miły i nie ma co się stroszyć, owe panie są gośćmi, nie skrzywdzą go jednak. Był to dość czytelny przekaz dla młodego lwiaka. Nie odezwała się jednak ani słowem. Jej natura samotnika podpowiadała, że ta kudłata mogła powiedzieć o tym Arto, a tego mamka przecież nie chciała.
Obecnością fossy zaś lwica zdawała się nie przejmować. W rzeczy samej, ignorowała go. W końcu to nie dorosłego przedstawiciela tego obcemu Afryce gatunkowi niańczyła, a małe lwiątka.