Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Shun - 29-10-2012

Ależ oczywiście, ze Shun wątpiła w to, iż matką tych brzdąców była ta ledwo żyjąca lwica w kącie, która najwyraźniej służyła za swoisty inkubator. Trochę współczuła jej, posłała niewidoczny uśmiech i ruszyła swoje dupsko w momencie usłyszenia kolejnego zdania Kami. Ziewnęła i rzuciła ostatni raz okiem na otoczenie, po czym ruszyła przed siebie, tam gdzie akurat była kudłata. Syknęła czując promieniujący ból z tylnej łapy. Albo skręcona, albo złamana, chociaż wykluczała to drugie, skoro ta łapa jeszcze mogła ją udźwignąć, choć z niemałym trudem.
- Jak.... jak chcesz, to ci mogę oddać moje medykamenty, skoro i tak jestem tu "przywiązana" - Tak, oczywiście, chciała chociaż jakoś minimalnie złagodzić ten moment nienawiści, po za tym, zdobędzie nowe medykamenty, jak będzie taka potrzeba, faza tworzenia Sanktuarium była dopiero nieznaczna, zbyt znikoma ilość osób wiedziały o tym miejscu.
Shun średnio się podobało miejsce, gdzie było znacznie mniej światła. Miała wrażenie, ze jej biała sierść świeciła się tutaj jak żarówka.
- Albo pozwolisz pójść do mojego sankt... śnieżnego lasu, tam się sama szybko wyleczę i wymyję ten skrzep na szyi - Brawo Shun, mało co się nie za bardzo wygadałaś. Jeszcze tylko brakowało by Kami tam sobie poszła, mimo iż dwie osoby z jej stada wiedziały o tym miejscu.
A właśnie, ciekawa była jak tam Rosalie się trzyma.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 29-10-2012

Obie lwice... Były inne. Tak, to najlepsze określenie jakie przyszło w tej chwili Aresowi do głowy. Były też niezwykłe. Zamrugał lecz słysząc pomruk niańki uspokoił się nieco i uniósł z powrotem łeb, przechylając go odruchowo przy tym, pytającym wzrokiem lustrując obie samice. Przyjaciel. Na pewno? Żadna z nich nie wyglądała przyjaźnie. Może to specjalnie, a może nie. Może po prostu takie już są. Nie wiedział. Czując jednak jak oplata go łapa ojca i stanowczo przyciąga do siebie, uległ i zaśmiał się krótko, posyłając zadziorny uśmiech jednookiemu. Poczekał cierpliwie, aż tamten wstanie, po czym zajął jego miejsce, obok Shaida, wtulając się w sierść przy piersi fossy. Przyjemnie tu. Ciepło i bezpiecznie. A stąd może spokojnie wszystko obserwować. Od niedobudzonego rodzeństwa, po zadziwiające z wyglądu lwice. Niczym król.


RE: Jaskinia Medyka - Akira - 01-11-2012

Młodemu ostatnie wydarzenia niezbyt przypadły do gustu. Tak samo jak fakt, że wita tu tak dużo osób. Zdążył się przyzwyczaić do tego jakże miłego zapachu groty, w którym czuć było przede wszystkim Feliję. A teraz? Śmierdzi każdym po kolei, w ogóle nie czuć jego ukochanej mamy, a w dodatku zamiast niej musi tulić się do jakiegoś... uszatego wypierdka. Tak, to określenie było dobre. Nawet nie wiedział, czy jest wciąż w tym samym miejscu. Pomimo, że nie widział nigdy swojej rodzicielki, doskonale zapamiętał jej zapach i nie zamierzał zapomnieć. Inna sprawa, że znacznie mniej intensywnie odbijał się w łebku Akiry. Samczyk teraz siedział gdzieś z boku, nieco naburmuszony, że musi tutaj być. Jakieś głupie lwy rozmawiają o przeeenudnych rzeczach, których on nawet nie rozumie, jego brat siedzi obok tej... dziwnej opiekunki, a potem obok Shaida, którego on sam się nieco obawiał. Siedział więc tak po prostu trącając łapą jakiegoś tam żuczka. Nawet nie miał ochoty go zabijać. Mruknął coś pod nosem i spojrzał kątem oka na Arto, z którego przybycia cieszył się najbardziej. Z drugiej strony widział, że tamten jest zajęty, więc postanowił nie podchodzić. A potem tamten gdzieś poszedł. Mały Akira odprowadził go tylko ciekawskim, ale nieco zaniepokojonym wzrokiem. Idziesz już? Złoty pacnął łapą robaka, którym się bawił i legł na ziemi z głośnym westchnięciem. Wlepił błękitne ślepia w Aresa. Kiedy oni wszyscy już sobie pójdą?


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 01-11-2012

- Z tymi ziołami to nie taki najgorszy pomysł. Ale to że sobie gdzieś pójdziesz, przynajmniej na razie, możesz wybić se z tego pustego łebka. Wiesz jemu by się to nie spodobało, chce mieć ciebie blisko siebie..- Kij wie w jakim celu, ale jak mus to mus. Udawała że nie dosłyszała załamania głosu gdy tamta wspomniała o swojej kryjówce.
Wypuściła na glebę pod łapy opatrunek, siadając.
- Nie mam całej wieczności by tu na ciebie czekać..- Burknęła, dalej Shun bierz tyłek w troki i podejdź do Kami, grzecznie opisując dolegliwości w chorej łapie.


RE: Jaskinia Medyka - Ailla - 03-11-2012

To raczej łapa siostry wylądowała na głowie Akiry, dając tym samym upust złości, za to że od samego początku była przez niego ignorowana, a tak starannie zajmowała się jego buźką, deformując ją aż ten nie zbudził się i jak nigdy nic ,zajął się eksterminacją robaków.
Ailla prychnęła pod nosem, chcąc szybko przypomnieć braciszkowi, że ona wciąż tu była, ale i nie zakończyła dokuczania mu. Skoro szukał zajęcia da mu je. Nie czas na nudę. Krótki rozpęd wystarczył aby ta znalazła się na jego grzbiecie, łapami uczepiając się szyi.
Zjawienie się Kami, jak i jej poplecznicy całkowicie zignorowała, nie obrzucając je nawet łaskawie wzorkiem. Bardziej interesowało ją bratowe ucho, które wkrótce po tym jak przewaliła się na grzbiet Akiry, znalazło się w jej paszczowej niewoli.
-Grr..Nie ignoruj mnie- burknęła , szarpiąc małżowinę to w lewo a to w prawą stronę.


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 03-11-2012

- A może to t y tego chcesz? - Mruknęła uśmiechając się pod nosem. Wstała niezgrabnie z siadu i jak najwolniej ruszając swoje koślawe nogi ku Kami. Dla złośliwości, jakby nie była wystarczająco blisko, wzięła się swoją białą główką otarła o jej bark delikatnie i natychmiast przysiadła się przed nią.
- A ja myślę, że mój książę ma całą wiecznosć, żeby na mnie czekać, jak już mnie tak bardzo chce mieć swoja - Tym razem bez uśmiechu, bo już się jej nie chciało - Chyba ją zwichnęłam. Jakbym ją złamała, to bym w ogóle nią nie ruszyła - Wspomniała o łapce, lekką nią ruszając ku górze, jednak nie za bardzo, żeby się to nie wywaliła tyłkiem w stronę Kami, bo jeszcze by go poharatała swoimi pazurczatkami. A tego specjalnie nie chciała, wszak tyłek cenna rzecz, po za tym z takim zabliźnionym tyłkiem już na pewno by do końca życia została starą panną, o ile ten los nie jest jej już przeznaczony. A takiego kurdupla jak tamte co biegały w jaskini z chęcią by chciała jeszcze mieć.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 03-11-2012

- W pewnym sensie..- Dość chorym, z resztą, to co od czasu do czasu kłębiło się w kudłatym łbie Kami ze spokojem można by nazwać nie tylko kosmatymi myślami. Oblizała czarne wargi.
Jakaś głębsza chęć zatopienia w Shun kłów nagle przyszła i odeszła, nie pora na dzikie i brutalne pieszczoty.
Odchrząknęła.
- No tak, zioła posiadasz, ale pewno wiedza medyczna to dla ciebie czarna magia, nie przyszło ci nawet do łba by usztywnić łapę. Patetycznie i żałosne.- Wstała nie dbając o to czy przechodzi za blisko białej, ani o to czy jej bure futro obciera się o przybrudzoną sierść Shun ostawiając nań zapach władczyni Świtu.
Popchnęła ją by padła na stertę skór tworzących legowisko, jedno z kilku i pochwyciła obolałą łapę lwicy niezbyt delikatnie. Chyba nie była złamana, kość mogła być co najwyżej obita, albo nieznacznie pęknięta. Obrzęk też nie był wielki.


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 04-11-2012

- Zioła można mieć zewsząd, np. komuś ukraść. Na co komu wiedza medyczna jak ty ją masz. Ja akurat jej nie potrzebuję, może i moja samo regeneracja trochę trwa, ale na pewno nie tak jak u typowego kowalskiego - Dobra tam, już się przymknęła, bo takie strzępienie sobie języka jej na pewno nie pomoże, chociaż i tak, dzięki interwencji pana czarnego w Kami cielsku, miała tu naprawdę wygodny żywot, w dodatku nie zagrożony gilotyną, co zapewne Kami musi denerwować.
Stęknęła rzucona tak niekomfortowo na dół, od uderzenia aż puściła momentalnie powietrze z płuc. Zastanawiała się która to niewdzięczna część mózgu kazała jej myśleć, ze ma tu dobrze. Przygryzła tylko wargi, kiedy jej noga różnie nie była zbyt czule obnoszona, ale teraz to był najmniejszy problem. Żeby tylko Kami sobie nie stwierdziła, ze trzeba ją amputować. Na samą tą myśl aż wzdrygnęło Shun.
- Aleś ty delikatna. Szkoda, ze nie jesteś tak uroczo nie-zabijająca wszystko na około, jak Shetani - Mruknęła sobie pod nosem.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 04-11-2012

- Shetani, huh, nie sądzisz że to jednak śmierć jest lepsza od tego co ona wyprawia?- Jakby to ująć, prosta Kami nie bawi się w więzienie kogokolwiek, w swej wspaniałomyślności obdarowuje każdego wroga absolutną wolnością. Przy tym wszystkim uwalnia też swój świat od uciążliwych w jej mniemaniu istot.
Demony, oj te są bardziej zachłanne, czy to nie on pozbawił biała wolności?
Bez słowa zabrała się za usztywnienie łapy lwicy, może i regeneruje się szybko, ale krzywa szkita niewątpliwie nie będzie plusem dla jej urody.
Przez myśl Kami przeszła zabawna wizja krzywonogiej Shun telepiącej się tu tu to tam.
Po oględzinach przyłożyła do łapy na wysokości łydki patyk i owinęła go niezbyt ciasno skórką, powtórzyła ową czynność na wysokości łapy łącząc sztywno oba patyki w lekkim zgięciu.
- Dwa tygodnie. Tyle czasu masz nosić to usztywnienie. A co do tego..- Tu wskazała na szyję Shun.
- Tego nie będę ruszać.


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 04-11-2012

- Uważasz, że śmierć będzie wybawieniem? Od tego? Jak już się w to bawisz, to twój kolega będzie chciał papu, złożonego z duuuusz. Ty się pozbędziesz wrzodu na dupie on wyczyści świat duchów i takie tam. Szkoda tylko, ze po śmierci się jest tak bezbronnym... - Sapnęła ponuro, kiedy Kami bawiła się jej nogą - Wyobraź sobie, że Shetani nawet próbowała mnie kiedyś uczyć jak się bronić po śmierci, zanim jej odbiło. - Mruknęła pod nosem. Była naprawdę ciekawa, kiedy jej czas się skończy, kiedy czas wszystkich się skończy. Czy wtedy będzie nowy początek?
Dobra, przepis od lekarza wysłuchany i ciekawe co dalej będzie. W sumie, nie było co teraz do roboty. Teraz jakoś poczuła, ze od zewnątrz zawiało jakimś chłodem. Czasem teraz nie była pora upałów? Zmrużyła powiekę, podnosząc się do siadu. Jakoś dziwnie czuła się z tym usztywnieniem, pewnie dlatego nie chciała sobie nic zakładać.
- Za skałą mówiłaś, ze chcesz coś omówić - Tak jej się nagle przypomniało. Nie sądziła, by chodziło to o coś ważnego, pewnie, ze ma się nie oddalać, albo znikać stąd, albo w ogóle się nie udzielać.
Obejrzała się na swoją szyje.
- Hm, a masz może gdzieś tutaj jakaś wodę. Ten paskudny zasiew demona, trochę piecze - Mruknęła, oglądając się po jaskini.


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 04-11-2012

Przez tę gównoburzę nie mam ani kropli weny.

Artoch przylazł tu wraz z synem, nie kryjąc zdziwienie z dalszej obecności Kami i Shun. No, dajcie trochę prywatności, co? Udziec zebry wylądował obok Shaida, zaś sam samiec zasiadł przed lwiatkami, spoglądając na nie z błyskiem w oku.
-Dobra, brzdące, nie spodziewałem się wizyty obcych, którymi na razie nie zawracajcie sobie głowy. Powinnyście poznać kogoś innego, który bynajmniej obcym nie jest... -taj rwał, budując napięcie.
-Przyszedł odwiedzić was wasz starszy brat!


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 04-11-2012

Cały czas podążał bez słowa za Arto. W głowie kłębiły mu się miliony myśli - a to o Padme, o reakcji ojca na jego słowa, o swoim rodzeństwie - tym prawdziwym i tym przyszywanym. Ciekawe, jak na niego zareagują wszystkie te "twory". Z Nizarem udało mu się zamienić tylko dwa słowa. Miał nadzieję, że niedługo nawiążą lepszy kontakt i będzie im się dobrze razem żyło. Kto wie, może uda mu się przekabacić brata na stronę Świtu?
Droga nie była długa, więc szybko znaleźli się na miejscu. Morskim wzrokiem objął zebrane w grocie lwy.
- Salve - rzekł głośno do Kami, zaś do małych kulek, które teraz kłębiły się przed Arto, uśmiechnął się przyjaźnie i zaczął nieco cieplejszym od oficjalnego tonem:
- Cześć, maluchy, jestem Moran.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 05-11-2012

- Pakt obejmował kilka rzeczy, ale nie oddanie mojej duszy na jego własność.- Tak było tego trochę, ale Kami nie zdradzi Shun co oddała, za wejście do pod świata i "życie wieczne".
- Ten świat jest naszym domem za życia, dusza która decyduje się zostać tu bez ciała, sama sobie jest winna.. niczym ciele pozostawione przed głodnym lwem, czeka ja marny los.- Zawsze znajdzie się ktoś kto wciągnie taką duszyczkę nosem ku własnej uciesze.
- Wodę masz tam pod ścianą w wgłębieniu.- Wskazała na wąski zbiornik skryty w ciemnościach, Kami szczerze wątpiła czy woda zmyje te nadprzyrodzone okowy.
Zastrzygła uchem, Arto wrócił do groty, czy aby nie miał przynieść czegoś do żarcia?
O i Moran przybył tuż za nim.


RE: Jaskinia Medyka - Akira - 05-11-2012

Gdy dostał łapą, postanowił dalej nie reagować. Nie miał ochoty na zabawę, a młodsza siostra (czyt. dziewczyna!) z pewnością nie nadawała się do bójki. Siedział tak w miejscu ze stoickim spokojem znosząc wszystkie jej akcje mając nadzieję, że w końcu po prostu zsunie się z jego grzbietu. Musiał nieco bardziej rozstawić łapki, żeby się nie wywrócić, ale jakoś dał radę.
-Będę to robił tak długo, jak mi się podoba.- burknął tylko i siedział dalej. Potem wszedł tatuś i usiadł tuż przed nim (yes, yes, yes!). Maluch automatycznie, mimowolnie się uśmiechnął. Wstał i podszedł kilka kroków bliżej nie zwracając uwagi na to, czy zrzucił siostrę, czy ta może dalej utrzymywała się na jej grzbiecie. Otworzył pyszczek, by coś powiedzieć, gdy Arto go wyprzedził. Hę? Spojrzał ciekawsko najpierw na Arto, potem na nowego brata. Nieee! Jak to się stało, że jest młodszy, a już większy od Akiry!
-A ja nie jestem brzdącem!- szybko poprawił tatę mając nadzieję, że Moran tego nie usłyszy i nie uzna, że Akira jest jakiś gorszy.


RE: Jaskinia Medyka - Ailla - 05-11-2012

Ailla zmarszczyła brewki, kolejny raz zostając w pełni zignorowana, nie ważne jak mocno starała się dokuczyć bratu, wbijając w jego małżowinę uszną kiełki, zdawał się wcale ale to wcale nie zwracać na ból najmniejszą uwagę, bo nie powiem że robiła to wyjątkowo delikatnie. Szarpnęła mocno chcąc zmusić go do jakiegokolwiek kroków, tymczasem do jaskini powrócił papcio, prowadząc ze sobą jakiego dużego lwa.
Wyniku czego Akira wstał, całkowicie zapominając że ktoś przesiadywał na jego grzbiecie. Ailla nie spadła, uczepiona jego szyii, przejechała sie na jego grzbiecie, nie złażąc z niego nawet w chwili gdy ojciec zwrócił się do nich.
Mała wypuściła ucho brata, zadzierając łebek do góry. Wyszczerzyła ząbki w łobuzerkom uśmiechu posyłając go w kierunku lwa jaki został przedstawiony jako ich starszy brat. W porównaniu do Akiry, ona jakoś nie czuła sie gorsza,ani nie przeszkadzał jej jeszcze jeden członek rodziny. Może w końcu to on zainteresuje się nią, i zechce pobawić.
Ci dwaj do niczego się nie nadawali
-Ailla- wykrzyknęła radośnie, unosząc przy tym i jedną z łapek.