Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Naara - 20-11-2012

Przyspieszył, wreszcie rozpoznając zapach, który uderzył go w nozdrza, kiedy przechodził obok jakiejś groty. Wydał mu się dziwnie znajomy i to do tego stopnia, że ruszył w jego kierunku truchtem, niemalże ryjąc nosem w ziemi, wiernie wskazującej mu drogę. A kiedy wreszcie samiec znalazł się u progu groty, nie wiedział, czy uśmiechnąć się z zadowoleniem, czy politowaniem.
Nareszcie. Jak dobrze wreszcie widzieć znajomą twarz, nieważne w jakiej sytuacji, z kim, z czym i tak dalej. Uśmiechnął się lekko spod opadającej mu na oczy grzywy.
- Kami - przywitał się z nią niski, charkotliwym głosem.


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 20-11-2012

Chwilę po Naarze na miejscu miał pojawić się również Makali. Hiena na widok znajomej dziury całkiem zapomniała już o sprawie z lwiskiem, podekscytowana zbliżającym się spotkaniem. Bez słowa przepchnął się między łapami samca a progiem Jaskini. Wskoczywszy do środka, pospiesznie przebiegł wzrokiem po wnętrzu tejże, poszukując tak wyczekiwanego pyska. Kami, Suka, jakaś lwica i... To wszystko? Młodziak jęknął zawiedziony, zaś jego uszy oklapły. Gdzie był Tata? Zagryzł delikatnie wargi, by podejść do legowiska Arto i kilka razy niuchnąć nosem. Trop był dość świeży... Może warto po prostu na niego zaczekać? Samczyk rozchmurzył się nieco, żeby przenieść swe spojrzenie na Sukę. Wyglądała jeszcze gorzej niż poprzednim razem. I nic sobie z tego nie robiła! Po prostu tkwiła tutaj bezczynnie, zamiast polować czy chociaż posprzątać Grotę, skandal! Wzrok Makalego zszedł niżej, ku ledwo napoczętemu mięsu, które leżało u jej łap. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo był głodny.
-Oddawaj to, suko! -warknął na samicę, wyszarpując jej udziec zebry, który w ciągu kilku chwil miał spałaszować niemalże w całości, no może przesadzam, ale to już rzecz względna. Zaspokoiwszy pierwszy głód, odciągnął resztki z dala od lwicy, pod ojcowskie legowisko i właśnie tam zwinął się w kłębek, czekając na chwilę, gdy znów będzie mógł poczuć ciepło Przywódcy. Albo kogokolwiek z Rodziny. Ziewnął przeciągle i przymknął powieki, nadstawiając uszu, chociaż sprawy wykraczające poza ojcowskie zainteresowania niezbyt go interesowały. Ale zawsze można było wyłapać coś ciekawego, prawda? Na przykład formę rzekomej próby...


RE: Jaskinia Medyka - Mistrz Gry - 20-11-2012

Młoda hiena jednak się przeliczyła. Bo gdy tylko przysunął nań pysk, by pożreć mięso, poczuł, jak czyjaś łapa z całej siły spadła na jego grzbiet, a Makali przygarbił się nieco pod wpływem ciężaru i odskoczył z kawałkiem mięsa. Gdy już hiena zaspokoiła pierwszy głód, gdy spojrzała na lwicę, ujrzał, jak ja stroszy się. Choć nie wyglądała na silną, posiadała instynkt samozachowawczy. A ten podpowiadał jej pewien fakt. Bardzo prosty. INTRUZ! Lwica syknęła, wąsy mając skierowane do przodu. Z jej zazwyczaj ciepłych oczu teraz biło zimno i wrogość. Arto w swym całym zachowaniu i swej szopce nie przewidział jednego. Nie mówiąc lwicy o jego stosunkach z Makalim, skazywał hienę na wrogość. Na bycie intruzem. A jak rozprawia się z intruzami? Wygania. Wygania, rani, zabija. Cóż za problem? Hiena była tylko jedna, nie stanowiła większego zagrożenia dla lwicy.
- Wynoś się, pchlarzu - warkot wydobył się z jej gardła. Dawno już nie leżała. Teraz stała, a ogon uderzał o ziemię, nerwowo wybijając rytm. Odliczając sekundy. Jeden, dwa, trzy... I co teraz zrobisz?
Brązowooki samiec również nie został potraktowany zbyt ciepło. Jego również objęło zimne spojrzenie brązowych tęczówek. Do niego samica jednak nie miała większych pretensji. Po prostu, miał pecha trafić do nory w tym samym momencie co hiena, tylko podjudzając bojowe nastroje samicy.



RE: Jaskinia Medyka - Kami - 20-11-2012

Zaspany wzrok kudłatej uniósł się znad dopieszczanej podusi Shun. Nim spoczął na lwie minęło kilka krótkich sekund, kolejne kilka upłynęło nim dotarło do niej na kogo sie patrzy w dość mało inteligentny sposób.
Były osoby w życiu potwory, których nie sposób było jej zapomnieć.
- Nie wierzę w to co widzę, Naara?- Spytała, tak potrzebowała potwierdzenia, dorosły naznaczony wieloma bliznami lew, którego Kami zapamiętała jako lwiątko z zbyt wieloma troskami jak na taki mały łebek.
Do groty wślizgnął sie także Makali, gdyby ie to kim była ta Hiena, Kami inaczej by na niego patrzyła. Nigdy nie przepadała za tymi pokracznymi stworami, zupełnie nie wiedziała co Arto w nich widzi. Ona sama, miała więcej przykrych wspomnień z ich udziałem, niż tych.. miłych.
- Cicho mi tu.- Warknęła na samicę, dlaczego Arto się jej jeszcze nie pozbył? Zdaje się że wypełniła swoje zadanie. Podniosła się z leżanki i podeszła do tej której nawet imienia nie poznała.. z resztą po co.
- I nie dotykaj królewskiego syna swoimi brudnymi łapami.. niewolnico.- Kami nie miała ochoty, ani czasu na jakieś nonsensowne cackanie się. Zdzieliła lwicę w pysk, zaprawdę ma tylu podwładnych, a brud musi posprzątać jak zwykle sama.


RE: Jaskinia Medyka - Mistrz Gry - 20-11-2012

I gdy wychyliła się, dostała w pysk. Znowu. Widocznie, to jej było pisane.
- Nie twą niewolnicą jestem - odparła do Kami, jednakże stwierdziła, że wdawanie się w kłótnie z tą lwicą nie ma najmniejszego sensu. Spojrzała na brązową, po czym wzrok na chwilę zawiesiła na Naarze. Takiemu to dobrze. Wielki wojownik stada, zasłynął w wielu bitwach. Otaczany hołdem i czcią, nie trzeba mu niczego. Dosłownie, niczego. Miał przecież wszystko.
Po prostu wstała i wyszła z jaskini, siadając niedaleko wejścia, na zewnątrz. Tak, gdyby w razie czego była potrzeba. Choć dawno przestała mieć złudzenia. Czuła, że czas odprawy niedługo nastąpi, a wtedy już nigdy nie zobaczy lwiątek. Arto tego dopilnuje. Za każdy kontakt z dziećmi była karana. Głupotą by było myśleć, że coś się zmieni. Nie.
Legła ciężko na ziemi. Niewiele widziała przez tą mgłę. Nie potrzebowała jednak wzroku, by czuć ból na policzku. Siarczysta kara. Lecz o wiele bardziej surowy i bezlitosny był ból serca. Gdzieś w głębi duszy pokochała całym sercem te lwiątka. Choć na chwilę miała namiastkę tego, co straciła. Lecz los znowu okazał się okrutny, swoimi stalowymi szponami wydzierając wszystko, co miała. Właściwie to wolała już odejść. Już iść. Każdy kolejny dzień bolał coraz mocniej. Ona już nic nie zmieni.
Samotna łza spłynęła po policzku, wytarta niedbałym ruchem łapy.



RE: Jaskinia Medyka - Naara - 20-11-2012

Nie można było powiedzieć, że całkowicie zignorował to, co dzieje się w grocie. Widział, jak wymieniane są razy, jednak nawet nie drgnął, dalej tkwiąc u wejścia groty, w której było widocznie więcej lwów, niż z początku ocenił. Bądź, co bądź, z czerniejącą grzywą dalej opadającą mu na pysk, pokiwał łbem w stronę Kami.
- To ja. - Miła, lecz w żaden sposób nie pożądana niespodzianka: pamiętała go jeszcze. Wciąż rozpoznawała jego wygląd, jego zapach, jego posturę, być może nawet głos. Nareszcie ktoś, z kim mógł wymienić więcej, niż pięć zdań. Ktoś, kogo znał i pamiętał z dawnych czasów. Nie tylko on sam się jednak zmienił: Kami również zdawała się być nieco inna. Nieco bardziej kudłata i nieco... młodsza. W przeciwieństwie do niego, który już teraz wyglądał, jakby bliżej mu było stąpać po tamtym świecie.
Ignorując powstałe w grocie zgromadzenie, Naara odwrócił pysk od jej cielska, by zerknąć w ślepia starej znajomej. - Porozmawiamy w cztery oczy? - Zasugerował samiec, wskazując pyskiem na wyjście z jaskini. Tak po prostu, jakby nigdy nic, bez radości, zaskoczenia. Bez czegokolwiek innego.
Choć był u celu.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 21-11-2012

Odprowadziła lwice wzrokiem.
- Masz racje, mnie do niczego nie byłabyś potrzebna, chyba że jedynie do zaspokojenia głodu.- Mruknęła, Arto ją tu przyprowadził, więc jest jego narzędziem, Kami nie będzie jej tykać, chyba że będzie się jej plątała pod łapami.
- Owszem, nic nie stoi temu na drodze.- Ruszyła więc do wyjścia z groty.
- Shun na razie możesz iść i załatwić swoje.. potrzeby. Ale pamiętaj, teraz tu jest twoje miejsce.- Dodała dla jasności, biała lwica należała do niej.


RE: Jaskinia Medyka - Naara - 22-11-2012

Pozostawiona sama sobie niewolnica mogła obserwować, jak nieznany jej samiec opuszcza grotę, by stanąć obok niej. Mogła poczuć na sobie ciężar jego spojrzenia, pomimo tego, iż grzywa przysłaniała jego zimne ślepia.
Stał się żołnierzem. Walczył w imię zasad, które wyznawał i w obronie rodziny, którą założył. Zawiódł, a bez Kirisy mógł się tylko poddać przeszłości. Zbutwiał od środka i zniszczał, nie pozostało w nim nic z samego siebie. Stracił wszystko. Stał już po drugiej stronie lustra - a jednak, widząc bitą, poniżaną i zniewoloną samicę obok wyjścia z groty, coś w nim się obudziło. Nikt nie zasługiwał na taki los. Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe? Rzadko kiedy wcielał się w rolę kata, wymierzającego sprawiedliwość. Teraz szukał tylko krwi, zemsty i odpowiedzi. Kiedyś pokierowałoby nim współczucie - dziś była to tylko chłodna analiza sytuacji, której on sam nigdy by nie tolerował.
W końcu uwolnił niewolnicę od swojego wzroku. Odwrócił się od niej, by oddalić się w kierunku rzeki, tam oczekując na Kami. Miał wiele pytań, jednakże żadne z nich nie odnosiło się do przyjaciółki. Potrzebował informacji, nie ukojenia. Żadnego "kopę lat, młody". Żadnego "dobrze cię znowu widzieć". Tylko chłód.


RE: Jaskinia Medyka - Kami - 22-11-2012

No i poszła za Naarą, na niewolnice nawet nie spojrzała.

ZT


RE: Jaskinia Medyka - Shun - 22-11-2012

Uśmiechnęła się pod nosem.
- Dzięki - Mruknęła tylko za nią, patrząc z niesamowitym zniecierpliwieniem jak odchodziła z tamtym lwem. Średnio cokolwiek pamiętała z tamtych czasów. O ile w ogóle.
Podniosła się czym prędzej z siedzenia i z tym lichym usztywnieniem na nodze pokuśtykała gdzieś przed siebie. Ach, jak ona kochał sobie wędrować.


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 26-11-2012

Kami zniknęła, zaś w Jaskini Medyka ponownie zjawił się Moran wraz z trójką przybranego rodzeństwa. Gdy tylko odeskortował ich do wnętrza groty, ruszył w stronę znajdującej się nad brzegiem rzeki niańki. Kudłacz był chyba jedynym Szkarłatnym, który traktował ją ze względnym szacunkiem. Robiła coś w końcu dla dobra stada, więc chociaż znikoma grzeczność jej się należała. Tym razem jednak czuł się jednak obserwowany przez nieznajomą, którą przyprowadziła Kami, więc pozwolił sobie na lekkie, niemal niezauważalne skinienie głową w stronę mamki. Bez żadnych oporów zaprowadził ją do młodych, a sam wybył na zewnątrz. Ciekawe, gdzie podziewa się Arto?


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 30-11-2012

Choć Moran mógł się tego tylko domyślać, Arto przebywał w swym własnym, prywatnym zakątku świata, bynajmniej nie myśląc teraz o powrocie. Jednak nie znaczyło to, że siedzący na zewnątrz jamy lew nie zetknie się z nikim bliskim, do czasu przybycia Ojca. Jakiś czas po opuszczeniu Jamy przez Kami i Naarę, również i Makali zaprzestał bezczynnego oczekiwania, żeby ruszyć zająć się swoimi sprawami. Choć nieco zawiedziony długą nieobecnością Arto, nie opuszczał go optymizm, w końcu się z nim spotka. Zwłaszcza, że przynosząc ze sobą kolejną cegiełkę, wcześniej stanowiącą część fundamentów Starego Świata miał pełne prawo zostać przy Ojcu. I już nigdy nie odchodzić... Młoda hiena postawiła uszy i wyciągnęła do góry łeb, kiedy do jej nosa dobiegła znajoma woń. Moran? Pysk samca wygiął szeroki uśmiech, odkrywający szereg pokaźnej wielkości zębisk, stanowiących postrach niejednego przeciwnika hieny. Młodzik wyskoczył z pomiędzy traw, dotychczas utrudniających mu kontakt wzrokowy z bratem, by zaraz zdać sobie sprawę, że stoi na szczycie skarpy, w której do ziała czarna dziura, będąca wejściem do ich domu. Makali nachylił się, lokalizując siedzącego pod nim Morana i przestąpił z łapy na łapę, niepewny jak szybko znaleźć się przy nim, nie łamiąc sobie łap. W końcu postanowił ostrożnie zejść po skarpie, jednak nachylenie okazało się zbyt duże - w przypływie desperacji młodziak opadł na zad i szorując dupskiem po ziemi zjechał tak w dół, lądując naprzeciw lwa. Zamrugał i kichnął, żeby zaraz potem oprzeć czoło na piersi tamtego, napierając nań swym ciężarem. Byleby tamtemu nie zebrało się na figle i się nie cofnął, bo jeszcze hiena powybija sobie zęby.
-Brat!-szczeknął tylko samiec, mocniej napierając na Moranową pierś, chciwie łowiąc nosem woń dorosłego już lwa.


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 01-12-2012

No proszę! Moran wyczekiwał przybycia ojca i jego partnera, a tutaj nagle na głowę zwalił mu się hieni braciszek. Ale to nic złego, ba, to nawet dobrze - dość dawno się nie widzieli, a ich spotkanie było bardzo krótkie i pozostawiło w głowie Kudłacza wiele pytań co do przeszłości Makalego.
- Szczekuś! - wykrzyczał z radością przezwisko, które było zarezerwowane tylko dla niego. Totalnie zapomniał, że w grocie znajdują się przecież inni. Ups. Miejmy nadzieję, że tego nie usłyszeli. Tymczasem hiena mogła poczuć na swym grzbiecie ucisk potężnej, kudłatej łapy. Moment później stracił w lwie oparcie i oboje runęli w tył - Moran leżał na plecach, a łapskiem przytulał do piersi drugiego młodzika.
- Jakże się cieszę, że cię widzę! - dał po raz kolejny upust swojemu szczęściu w takich słowach. - Widziałeś już Aresa, Aillę i Akirę? Tfu, na jaki ja temat schodzę, kiedy jest ważniejszy... Gdzie się znów podziewałeś?


RE: Jaskinia Medyka - Akira - 01-12-2012

Całą drogę w tę i z powrotem milczał jakoś sceptycznie. Podchodził do wszystkiego niby neutralnie, wyglądał na nieco niezadowolonego, ale w w ostateczności ten cały spacer nieco go rozweselił. Drzewa, skały, robaki, trawa, zebry, więcej robaków! Cholercia, trzeba będzie całą sprawę dokładniej obadać. W sumie wolałby wracać do groty sam, ale nie sprzeciwił się, gdy został tam zaniesiony. Siedział chwilę w milczeniu i przyglądał się Moranowi stwierdzając, że koleś w sumie zły nie jest. Nie to co ta ich "opiekunka". Nie, jej bardzo, baaaardzo nie lubił. W przeciwieństwie do Morana, malec czuł, że nie jest traktowany jak ktoś bliski. Być może i dlatego wcale nie miał za złe, że został z nim w grocie. Wcisnął się między jego tylną i przednią łapę, gdy beżowy siedział i przymknął ślepia nieco odpoczywając. Otworzył je dopiero, gdy przyszedł Makali i gdy został nieco "stratowany". W sumie to też mu nie przeszkadzało. Uniósł łebek wyżej spoglądając na hienę i przekrzywił łebek zafascynowany, po czym podszedł bliżej chłopaków uważając na tylne łapy lwa, by przypadkiem znowu nie oberwać. Też chcę się przywitać!


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 01-12-2012

-Za daleko... Ale to już za mną. I niech tam pozostanie. -mruknął niewyraźnie, wciskając łeb pod brodę Morana, jakże szczęśliwy, że w końcu ma się z kim dzielić swoim ciepłem. Takim prawdziwym, prosto z serca. Minęła dłuższa chwila, im młodziak zdecydował się nie tyle na zejście z lwa, co zwyczajnie na wyciągnięcie mordki spod pyska tamtego, żeby zaraz ich oczy znalazły się na tym samym poziomie. Hiena przeciągle liznęła brata po nosie, pozdrawiając go skrzącymi się ślipiami. Łapy Makala wygodniej ułożyły się wzdłuż piersi tamtego, same poduszki samczyk oparł zaś tam, gdzie zaczynały się barki lwiska. Ogon radośnie zamerdał, nogi zaś swobodnie zsunęły się wzdłuż Moranowego brzucha, jeny, jaki on był wielki! Co jednak finalnie nie miało być przeszkodą w odwzajemnieniu przez burka pełnego ciepła uścisku.
-Tęskniłem. Bardzo. Ale wiedząc, że gdzieś tam czekacie, było jakoś łatwiej. I szybciej. -samczyk zdążył już trochę ochłonąć, z każdym wypowiedzianym słowem ochota na rozmowę rosła. Czyli wypadałoby uwolnić brata z pod swego ciężaru i... A gdzie tam, tak było znacznie wygodniej! I bliżej. Tego brakowało mu przez ostatnie, samotnie spędzone księżyce, kiedy jedyną formą zbliżenia były desperackie szamotaniny z przeciwnikami. Modziak uśmiechnął się do swych myśli i zamrugał, nadstawiając ucha. W ślad za nim podążyło też spojrzenie złocistych ślepi samca, wyławiając drepczące ku nim lwiątko. Chyba znajome... Brat?
-Urf... Cześć?