Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Akira - 18-12-2012

//Gdzieś tam sobie śpi non stop. Z tego co mi wiadomo, teraz w jaskini jest tylko Shaid ze swoją trójeczką.//

Siedział tak chwilę, jakby myślał nad jego pytaniem, po czym pokręcił energicznie łebkiem. Nie, wszystko okej. Uniósł ślepka na ojca, po czym podniósł wreszcie tyłek i zrobił kilka kroków w stronę... raz Shaida, raz Aresa. Dość teatralnie.
-Spacer to dobry pomysł.- odparł w sumie mało entuzjastycznie popierając swojego brata, po czym odwrócił się i przebiegł wolniutko kawałek dzielący go od jakiegoś kamienia, na który następnie wskoczył. Stał tak sobie spoglądając na chłopców. Uśmiechnął się nieśmiało do Shaida i strzelił ogonem. Teraz wyglądał, jakby miał większe chęci do zabawy.
-Może pokażesz nam, skąd bierzecie te śmierdzące, pasiaste rzeczy? i po co w ogóle je tu znosicie...- zapytał mając na myśli mięso zebry. Po chwili poczuł głód, który zaczął mu doskwierać niedawno i teraz dał o sobie znać. W końcu ich opiekunka zdążyła odejść tu jakiś czas temu, a nie karmiła młodych przed opuszczeniem groty.
-Głodny jestem.- odparł po chwili nie widząc żadnego związku pomiędzy tym, o co zapytał przed chwilą i tym, co oznajmił później.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 19-12-2012

Widząc, że ani Akira ani ojciec nie rusza się w jego stronę, westchnął i klapnął zadem jednak nie ruszając się nadal z zajętego przez siebie miejsca. Jak chcą to niech przyjdą, o! Nie ma tak łatwo. Uważnie słuchał każdego słowa, z nadzieją, że zaraz ujrzy jak jego brat oraz fossa wstają i idą jego śladem. Ale nie. Niestety. Cynamonowy lew westchnął ponownie, by zacząć potem ogonem o ziemię. Pac. Pac. Pac, pac. W kółko powtarzający się rytm może i był jakimś sposobem na ciszę, ale bardzo za to irytującym. Cóż, prawdę powiedziawszy taki właśnie miał cel-zwrócenie uwagi obydwu na niebieskookiego. Przyklasnął słowom brata, gorliwie kiwając łbem i czekając, aż psowaty zadecyduje co teraz zrobią.


RE: Jaskinia Medyka - Chikja - 20-12-2012

Czarna lwica zjawiła sie u progu jaskini medyka przystając nim weszła do środka. Dwoje długich uszu stanęło na sztorc nasłuchując radosnej gawiedzi młodych, by po chwili ich właścicielka ruszyła w głąb groty.
Na przywitanie skinęła im łbem, obdarzając fossę nieco dłuższym spojrzeniem od tego którym uraczyła trzy lwie kluski.
- Czyje to?- Zapytała szorstko, mając oczywiście na myśli lwiątka.


RE: Jaskinia Medyka - Shaid - 20-12-2012

Gdy Akira w końcu się rozruszał i wyglądał teraz na chociaż trochę szczęśliwszego, brązowy uśmiechnął się, po czym podniósł i podszedł w stronę wyjścia, gdzie już był zniecierpliwiony Ares. Zdążył jedynie jeszcze kiwnąć na drugiego lwiaka, po czym do groty weszła czarna lwica. Dzielił z nią przez chwilę spojrzenia, próbując sobie usilnie przypomnieć, czy kiedykolwiek ją spotkał. Nie kojarzył... Ale jej zapach nie wyróżniał się niemal, od całych tych terenów, więc pozwoliło mi się to uspokoić w duchu. Nie znał jej. Ale była w stadzie. Nie stanowiła zagrożenia.
-Króla. - oznajmił, siadając na ziemi. Właściwie czemu... Króla? Nie lepiej po prostu Arto? A może lwica nie znała imienia pana tych ziem? Boże, o czym on mówi. Tutaj, w tej krainie wszyscy znają tego lwa. Stał się... legendą. -Ty nie na skale? O ile mnie słuch nie mylił, to wzywała stado. - On może i też by poszedł, gdyby nie fakt, iż dostał inne zadanie. Nańczym lwiątka! -Wybacz, ale moje przedszkole chce iść poznawać świat. - mruknął po chwili, podnosząc się. -Idziem. - zarządził jeszcze do lwiątek i wyszedł, co trochę patrząc czy oboje idą za nim. [z/t]


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 20-12-2012

Zachwycony tym, że wreszcie będzie mógł rozruszać kości, podskoczył i ponownie powiększył odległość dzielącą go, od jego ojca, mimo że ta zaczęła się już stopniowo zmniejszać. Wyszczerzył się tylko, jak to miał w zwyczaju i potruchtał za nim, bijąc ogonem na boki, obrzuciwszy wcześniej nowo-przybyłą lwicę jedynie ciekawskim spojrzeniem bystrych, błękitnych ślepi nim znikł całkowicie z jej pola widzenia.


zt


RE: Jaskinia Medyka - Chikja - 22-12-2012

Wiec królewskie dzieci zostały pod opieką fosy, a cała reszta stada udała sie na zebranie wiedziona rykiem Kami.
Może warto iść na tę całą skałę? Tylko że tam, będzie tłok. Zamiotła szary kurz z kamienia ogonem i ruszyła w stronę Skały Skazy.

ZT


RE: Jaskinia Medyka - Ailla - 24-12-2012

Nie wszyscy, nie wszyscy mieli opuścić jamę. Pozostała w niej zaledwie dwu miesięczna lwiczka, smacznie śpiąca, w czasie gdy cała jej rodzina ulotniła się pozostawiając ją samą, bez opieki, nikogo kto powie gdzie sie udali.
Jak można się czuć, gdy otwierając zaspane oczka, niebieska ślepia dostrzegają wyłącznie gołą ścianę, pomrukiem zdziwienia odkrywając ze nie było przy niej żywej duszy.
Strach?
Wszak nigdy nie była sama, zawsze otoczona wianuszkiem przeróżnych postaci sprawujących nad nią i jej braćmi pieczę.

Ailla, podniosła się, naznaczonym jeszcze snem spojrzeniem zarzuciła je powtórnie po jamie, jakby chciała się upewnić czy aby na pewno nikt nie robił jej kawału i nie skrył się w którymś z kątów jaskini, lecz nieważne ile razy pomrukiwała, nikt nie odpowiadał na jej wołanie.
-Tato? -kolejny to raz wydała z siebie niepewne mruknięcie, z przestrachem rysującym się na jasnej mordce. Nie podobało się jej to. Kuląc się obróciła pyszczek najpierw w kierując go w głąb jaskini, aby następnie zatrzymać na wyjściu.
-Akira, Ares, gdzie wy wszyscy jesteście, ej, to nie jest śmieszne, wyłaźcie. ...-cisza, przeraźliwa, jakże w takich chwilach gdy powoli zaczyna ogarniać cie strach, nie odnosisz wrażenie ze każdy najmniejszy dźwięk zaczyna brzmieć obco, dając wodze wyobraźni jaka pozwala by nabrały przeraźliwego znaczenia.
-Ha..lo? Yyy..Mamo?-ostatnie wołanie, gdzie nadzieja gaśnie z każdą sekundą.
Zdałaś juz sobie sprawę że jesteś sama, samiusieńka niczym paluszek. Nie ma lwicy która piastowała role niańki, a jaka była dla niej niczym matka, po cichu gdy nikt nie słyszał nazywając ją tak, wiedząc ze jeśli afiszowałaby się z tym głośno, lwica zostałaby źle potraktowana przez ojca.Lecz gdzie są i tatusiowie? Starszy kudłaty brat którego niedawno poznała, ale i dwójka jej nieznośnych braciszków?
Ai przełknęła ślinę, pierwszy raz mając okazje poznać czym jest uczucie lęku.
Nie spostrzegała tego jako okazji, ze skoro niema nikogo kto zajmuje się nią, nikt nie narysuje przed nią granicy której nie będzie mogła pokonać. Mogła wyjść swobodnie z jamy, pozwiedzać okolice nie martwiąc się że za chwile jej wycieczka skończy sie równie szybko, jak ta ostatnia z tatą.
To strach siedzenia samej sprawił, że młoda wylazła z jaskini, wybierając inną drogę niżeli Shaid...


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 31-12-2012

Do jamy po raz tysięczny w swym życiu wkroczył Wypłosz, tachając na grzbiecie zmęczonego podróżą na Skałę Aresa. Pobieżnie rozejrzawszy się po jaskini, powoli legł nad znajdującym się wewnątrz strumykiem, zaspokajając swe pragnienie. Gdy skończył, skierował spojrzenie na zniekształcone w wodzie odbicie lwiaka, opartego na jego łbie.
-No, mały, skoro już tu z tobą jestem, to może wyjaśnisz mi, co się między wami dzieje? Rozumiem, że obraziłeś się na Akirę, ale czy to powód, by uciekać Shaidowi? Pewnie się teraz o ciebie martwi, biedak. Czemu kłócisz się z bratem? A może czemu on kłóci się z tobą? -zabrał głos, na koniec opierając brodę na swej masywnej łapie. Ogon musztardowego kilkukrotnie zamiótł podłoże, wzbijając drobne chmurki kurzu. Słowa Aresa zmartwiły samca znacznie bardziej niż obrażony na świat przyjaciel Kami, nie dopuszczał do siebie wiadomości, że wśród jego dzieci mogą pojawić się rozłamy. Moranowi i Makalemu przecież dobrze się razem układało, wcale nie jak lwu z hieną, skąd więc schizma wśród rodzonych braci? Co mogło mieć na to wpływ? Na razie Arto zrezygnował z zadawania sobie pytań, na które nie znał odpowiedzi, czekając na odpowiedź synka.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 02-01-2013

-Ale ja powiedziałem tacie, że idę. On wszystko wie, tylko że... Byłem zły, że nie zareagował, gdy Akira podnosił na mnie głos. Nie lubię, gdy on to robi, a ostatnio zdarza mu się to coraz częściej. Raz nawet mnie przezwał jakoś, chyba to było obraźliwe, ale był wtedy Makali i on mu wtedy zwrócił uwagę. Chociaż on jeden, o. I... I powiedział coś o tym, że jesteśmy rodziną i nie powinno być między nami sporów. Ale to nie jest moja wina, że on tak na mnie reaguje. Jak chcę się z nim bawić, pogadać, obojętnie co zrobię, za chwile warczy, prycha albo mnie ignoruje, noo.--odpowiedział, z początku cicho, by potem znowu się nakręcić. Przecież to nie jest nawet trochę sprawiedliwe. Skrzyżował łapy by ułożyć na nich łeb i wpatrywać się w ciszy, w swoje falujące odbicie. Był inny od swojego rodzeństwa. Jedyny, brązowy, po Szaidzie. Może to dlatego? Może to przez to, że tak bardzo różnią się z wyglądu, sprawia że jego siostra i brat jakoś się do niego za często nie odzywają?
-Tato... A może to przez to, że wyglądam inaczej niż oni? Może to, to...-szepnął cichutko, by potem znaleźć osłonę przed światem w otoczeniu własnych, beżowych łapek.


RE: Jaskinia Medyka - Arto - 02-01-2013

Samice uważnie słuchał swojego syna, zastanawiając się, jak powinien się zabrać za tę sprawę. Już miał otworzyć pysk, kiedy doszła do niego zduszona wypowiedź Aresa. Uniósł brew, żeby zniżyć łeb, pozwalając tamtemu zejść na ziemię, naprzeciwko musztardowego. Arto ujął pyszczek lwiątka w łapę, żeby delikatnie unieść go ku górze, nawiązując kontakt wzrokowy.
-Nie bój się, popatrz na moje oko. A teraz odwróć spojrzenie i skup się na swoim odbiciu. Czy widzisz różnicę? Ja nie. Popatrzmy, oboje mamy dwoje uszu, cztery łapy, ogon... Tamci też je mają. I Moran, Makali też. Może i wyglądają inaczej, ale czy sprowadzają się do czego innego? Nie. -zaczął, obejmując malucha masywnym łapskiem, żeby delikatnie przysunąć go do swej piersi.
-Nie wiem dlaczego Akira się tak zachowuje, nie rozumiem tego. Postaram się poświęcać wam wszystkim więcej czasu, będzie nam łatwiej rozwiązać ten kłopot. Może myśli, że gdyby nie miał rodzeństwa to łatwiej byłoby mi się nim zająć? Nie wiem, naprawdę. Ale nie martw się, Ares, wina z pewnością nie leży po twojej stronie, nie bezpośrednio. Jesteś grzecznym lwiątkiem. Ale nie odwracaj się od brata plecami, nawet jeśli jest niemiły. Tym to już zajmiemy się ja z Shaidem. Ty się nie przejmuj, daj mu jak najwięcej ciepła. Bo potem może być na to już za późno... Mały, naprawdę muszę wracać tam, na Skałę. Poczekaj na mnie tu, w Jaskini, dobra? Makali już powinien tu być, pewnie zaraz przyjdzie. Ja zmykam, a jak wrócę to cię stąd zabiorę, porobimy coś razem. Ailla i Akira są z Shaidem, ty tutaj... Dobra, tylko się już nie wymykaj, dobrze? -pokrzepił młodziaka, miarowymi ruchami gładząc go wzdłuż grzbietu. W końcu poklepał brązowego po pleckach, na pożegnanie obdarowując go ciepłym, przeciągłym liźnięciem po pysku.
-No, trzymaj się. I nie zawracaj sobie tym głowy. -szepnął, żeby dźwignąć się z ziemi i pospiesznie wybyć ze swej Jamy, uprzednio chwytając w zęby strzęp zaśmierdłego już mięsa, który miał wyrzucić po drodze.




zt


RE: Jaskinia Medyka - Otieno - 07-01-2013

Otieno wbiegł do jaskini, po czym rozejrzał się. Był tu nowy, więc nie wiedział jeszcze kto jakie funkcje obejmuje w stadzie, jednakże na pierwszy rzut oka widział lwiątka. Może to jego rodzina, kto wie. Podszedł bliżej, po czym nadal się rozglądał nerwowo machając ogonem.
-Jest tu jakiś medyk?- spytał lwiątka, oczekując konkretnej odpowiedzi. Póki jej nie otrzymał usiadł i skierował swój wzrok właśnie na nie. Zastanawiał się ilu medyków jest w stadzie i czemu akurat teraz nie widział żadnego z nich w tym miejscu. No, ale trudno. Zrobił, co musiał, a że pomocy nie znalazł to już nie jego wina. Wziął wdech po czym się uspokoił i skierował swe myśli na owe lwiątka.
-Jestem Otieno, a ty?- mruknął do małego, po czym oblizał swój pysk. Zauważył, że ta jasna lwiczka leżała, nieprzytomna. Spała, albo jej coś dolegało, ale co z tego. Spojrzał więc na małego i czekał, aż ten się przedstawi. Jeśli byli rodziną, to oczywistym jest że Otieno chciał to wiedzieć. Miło by było mieć inną rodzinkę niż tylko Erick, który średnio się synem interesuje i Kami... która również póki co nie zwraca zbytniej uwagi na samca. Może dlatego że ma już sporo wnucząt? Kto tam wie...


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 07-01-2013

Burek miał pojawić się w Jaskini znacznie później niż spodziewał się tego Arto. Źle odebrane słowa Morana wciąż zaprzątały jego łeb, przez co młoda hiena nie zwracała większej uwagi na kierunek, w którym podąża. Dotarłszy w okolice jamy, nos Makalego wyczuł świeży trop Arto i Aresa, jednak co do tego ostatniego nie był pewien. Zainteresowany śladem zajrzał do środka, a jego uszy natychmiast oklapły. Obcy! I to w dodatku przy jego braciszku! Zmierzył starsze lwiątko badawczym spojrzeniem i dyskretnie zbliżył się do nieznanego samczyka, stając za jego plecami, żeby puścić Aresowi oko. Na razie nie podejmował żadnej innej akcji, po cichu oczekując dalszego rozwoju sytuacji.


RE: Jaskinia Medyka - Ares - 07-01-2013

Spokojnie ześlizgnął się z puszystej grzywy ojca, chwytając się dla pewności czasami niektórych kłaków, by nie gruchnąć za mocno o ziemię. Posłusznie wykonywał polecenia ojca, zatrzymując wzrok dłużej na swoim odbiciu. Rzeczywiście, aż tak wiele się od siebie nie różnili. Przytaknął więc Arto, a tamten bez ostrzeżenia ponownie go przytulił do swojej grzywy, całkowicie przesłaniając mu widok. Prychnął i pokręcił się dobrą chwilę, by utorować sobie drogę pyskiem przez morze kłaków, by w końcu zauważyć łeb musztardowego. Nareszcie. Przez cały czas jednak postawione na sztorc uszy młodzika, wskazywała na to, że uważnie przysłuchiwał się słowom przywódcy. Bardzo go ucieszyło, że musztardowy obiecał mu, że będą spędzać więcej czasu razem. Hurra! Jednak słysząc, że ma dać bratu więcej ciepła uszy mu trochę oklapły. To będzie trudne chociaż... Nie, niewykonalne.
-Postaram się tato.-odpowiedział jedynie, ale ostatnie słowo było nieco zniekształcone przez machilne mruczenie brązowego, gdy poczuł ciepły jęzor Arto na pyszczku. Wspiął się szybko na tylne łapy, opierając się na grzywie ojca, by odwdzięczyć mu się tym samym. Wyszczerzył się do niego, pożegnał, po czym położył się na ziemi, posłusznie czekając na starszego brata. Ciekawe za ile przyjdzie. Nie minęła chwila, jak niedaleko w grocie rozbrzmiało echo czyiś kroków. Ares podniósł się już uradowany, ale widząc sylwetkę lwa, w dodatku ciemnego z szczątkami grzywy, najpierw ściągnął brwi zadziwiony, by potem zjeżyć mocno sierść na karku i warknąć dziecinnie na młodzika. No, żeby tak komuś beszczelnie do groty włazić? No eeej. Tak nie wolno!
-Nikt cię nie nauczył, że nie wolno wchodzić do czyjeś domu, ot tak sobie?-wycedził, pokazując mu małe lecz ostre białe kiełki. Nie ufał mu, może to i dobrze, może i źle. Jednak to, ze był kompletnie sam w grocie, a Otieno przewyższał go wzrostem co najmniej dwukrotnie, wcale go nie pokrzepiało. Już miał się cofnąć, gdy w wejściu jaskini pojawiła się kolejna sylwetka, tym razem bardziej mu znajoma. Oczko, które mu posłał wskazywało na to, że miał być na razie dyskretny. Oblizał wargi i uniósł wzrok na samca.
-Nie twoja sprawa.-odburknął mu, wypinając futrzaną pierś by wydać się mu większym. Nie umiał udawać, to prawda, ale zawsze musi być ten pierwszy raz, co nie?


RE: Jaskinia Medyka - Otieno - 08-01-2013

Samiec spojrzał na niego, po czym warknął cicho. No że też musiał trafić na jakiegoś gburowatego szczylka, który ma równie niewyparzoną gębę co on sam. Śpieszyło mu się nieco, a ten tu albo rżnął głupa, albo miał taki charakter, co mogłoby wskazywać na pokrewieństwo. Cóż, skoro Kami ma tyle wnucząt, to możliwe było że ten mały jest jednym z nich, ale o tym przyjdzie mu się przekonać później.
-Jesteś medykiem? No właśnie nie wydaje mi się, więc się nie wypowiadaj na ten temat. Zresztą grota medyka jest ogólnodostępna.- mruknął do smarka, którym niedawno co Otieno sam był po czym machnął nerwowo ogonem. Skoro nikogo nie było w tym miejscu zdolnego do pomocy, lew musiał wrócić do ojca. Jego wyprawa była bezcelowa. No pięknie...
-Ty, szczylek. Nikt cię nie nauczył ładnie odpowiadać na pytania?- warknął, chciał jak najszybciej dowiedzieć się, czy był tu jakiś medyk, czy też nie. Bo po co miał siedzieć w towarzystwie idiotycznego lwiątka? Gdy mały zerknął jakby za plecy Otieno, ten nabrał podejrzeń, że nie byli sami. No tak, kto zostawia takiego malca samego. Mimo to samiec nie odwracał się, jedynie bardziej machał ogonem, by w razie czego wyczuć pozycję owego osobnika.


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 08-01-2013

Makali skrzywił pysk, wsłuchując się w słowa lwiaka. Już miał wystąpić do przodu, kiedy zauważył wijący się niczym oszalały wąż ogon samczyka, który najwyraźniej wyczuł, że ktoś łypie na jego plecy. Czyżby tym nierozsądnym sposobem chciał sprowokować, zdemaskować hienę? Burek delikatnie podniósł do góry brew, obcy lwiak nie musiał długo czekać. Widzący pochwycił kitę tamtego w zęby, żeby mocno szarpnąć i przy drobnej pomocy łapy padlinożercy nieznajomy rozrabiaka zawisł kilka cali nad ziemią, wszak dorosła hiena nie była jakiś nadto imponujących rozmiarów, prawda? Makali złapał tamtego za skórę na karku i podniósł nieco wyżej, wypluwając ogon z pyska, żeby rzucić niesfornemu brzdącu nieprzychylne spojrzenie.
-A czy ciebie nikt nie nauczył, że nikt nie zaczepia mojego rodzeństwa, czy to starszego czy młodszego, hm? No, chyba jeszcze nie, ale wątpię, żebyś miał na to ochotę. Szczylu. Medyka nie ma i nie przyjdzie, jakbyś nie wiedział walczy teraz z jakimiś Głodowo ci podobnymi dzikusami, czyżbyś chciał uzyskać ich status? Zmykaj! -warknął i puścił brązowego, żeby uderzył zadkiem o ziemię, zaś sam zwrócił się do Aresa, chcąc jakoś wynagrodzić mu czekanie na jego osobę.
-Chcesz iść na ryby? Daleko, ale warto, kiedy wracałem to nie widziałem żadnego lwa, więc warto spróbować. Chętny? -zachęcił malca, ochoczo machając. ogonkiem.