Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 09-06-2013

Wysłuchał wzmianki o matce lwicy aczkolwiek nie skomentował.
-Miło Cię poznać Dey.-odparł, gdy ta przestawiła mu się w dosyć pokrętny sposób.-Jestem Ragnar.-dodał od razu, nie wspominając jednak o stadzie, że to jego tereny i tak dalej. Po co od razu te formalności?
Obserwował, jak samica w końcu podchodzi do niego, jednak kładzie się nieco dalej, wciąż utrzymując bezpieczny dystans. Nieco rozbawiła go ta ostrożność Dey, toteż jego pysk wykrzywił nieprzyjemny uśmiech.
Na jej stwierdzenie wzruszył obojętnie barkami.
-Nie wiem, może mało po mnie widać, ale jestem samcem, a my z reguły nie zajmujemy się potomstwem, chyba o tym wiesz, prawda?-spytał, uśmiechając się cwaniacko.-Zresztą one nawet nie są moje.-dodał od razu, przenosząc wzrok na dwie szare kulki i zamyślając się.
-Właściwie, to właśnie je niańczę, czyli masz jednak trochę racji-stwierdził po namyśle.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 09-06-2013

Przekrzywiła łeb w wyrazie zainteresowania. Ragnar... dziwne. Słyszała to imię! Na cmentarzysku, ta jasna, młoda o nim wspominała. O nim i jakimś... Moranie. Czyli podsumowując, czyżby miała przed sobą jednego z wyżej postawionych w stadzie samców? Cała ta rodzinka zaczęła ją coraz bardziej interesować. Wyjątkowo duże różnice w charakterze i oni dają radę ze sobą wytrzymać?!
- Mi również miło Cię poznać, Ragnarze- uśmiechnęła się do niego ciepło.
Była już zupełnie rozluźniona. Była bezpieczna, nie zanosiło się na żadną akcję. Mogła się uspokoić i skupić uwagę nie na zachowaniu samca, co na jego słowach i ogólnym wyglądzie. Szary. Niebieskooki. I jakże charakterystyczny jasny nos. Nie ma co...
Po części rozumiała ten uśmieszek. No co kurde! Bezpieczeństwo to podstawa! Tym bardziej, że znamy się dopiero chwilę.
Na kolejną wypowiedź szarogrzywego zareagowała prychnięciem i lekko poddenerwowanym ruchem ogona.
- Nie bój się, samiec z ciebie co niemiara. Chyba ktoś musiałby być ślepy, głuchy i chory- roześmiała się.
- Po części mi wiadomo. A szkoda, moglibyście sporo wynieść z obserwacji małych- wzrokiem podążyła w punkt gdzie wpatrywał się niebieskooki.
Co on tak szybko się od ojcostwa wymigał?- diablik w myślach nie dawał za wygraną. Oj zamknij się. Nie twój interes...
-Więc sytuacja jest tym ciekawsza. Lew, który opiekuje się małymi, w dodatku cudzymi. Interesujący z ciebie charakter.


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 09-06-2013

Poszukiwania Brata przywiodły jego łapy aż tutaj, pod Jaskinię Medyka, dawną siedzibę Taty. Nos burka zmarszczył się, kosztując woni znajomego, ale jakże odmiennego miejsca. O ile zapach zdawał się być w porządku, to jednak brakowało jakiejś nuty. Krzywy uśmiech pojawił się na pysku hieny, gdy ta pojęła, czego brakowało, by zmienić układankę w całość, która wpisała się w jego łeb. Brakującym elementem była woń Ojca. Z tą myślą, samiec ostrożnie wkroczył do środka, bystrym spojrzeniem lustrując bywalców. Nawet jeśli tutejszych, dla niego zupełnie obcych, poza zainteresowaniem hieny, ot, świadectwo, że w Nowym Ładzie radzą sobie też zwierzęta z poza Rodziny. Chociaż nie, lwa kojarzył. Wzrok cętkowanego zatrzymał się na Ragnarze, padlinożerca dobrze pamiętał ich spotkanie. Ale tym razem miało się obyć bez buziaków. Widzący już nie istnieli. A ich zwyczaje, podobnie jak większa część dotychczasowego życia hieny, nie miały już znaczenia. Obyło się bez kontaktu ozór pysk, lecz skończyło się na kontakcie wzrokowym. Pysk Makalego ani drgnął, podobnie jak łeb czy reszta ciała. Nie było powitania, Ragnar nie brał udziału w jego historii. Podobnie jak żaden ze zgromadzonych tu kotów. Wszyscy stali się powietrzem dla uporczywie rozglądającego się burka. Morana nie było, ale ślad był świeży. Ani myślał zapytać, kiedy Przywódca opuścił jamę. Zamiast tego postanowił wykorzystać jego nieobecność i, nie pytając o pozwolenie, począł buszować po różnych zakamarkach jamy, przeszukując rzeczy Brata. A, że mamy do czynienia z hieną, trudno mówić o odkładaniu odrzuconych dóbr na miejsce. Już po kilku chwilach w grocie zapanował bałagan, a burek wcale nie był bliżej odnalezienia upragnionego obiektu. Syf, którego narobił, tylko mu to utrudniał.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 09-06-2013

-Obserwujemy je. Z dystansu.-powiedział, uśmiechając się nieznacznie i spoglądając kątem oka na leżące przy jego boku Szyszki. No w tym przypadku dystans był naprawdę niewielki.
-Czy ja wiem. Jestem raczej szarym nudziarzem.-odparł na jej stwierdzenie, wzruszając barkami.-A z nimi po prostu jakoś tak wyszło.-wytłumaczył od razu, przenosząc wzrok na wyjście z jaskini, w którym właśnie pojawiła się hiena.
Mimo, że widział ją jeden, jedyny raz, od razu ją poznał. No, może imienia nie pamiętał, ale sama osoba jakoś dziwnie wyryła mu się w pamięci.
Samiec był nieco zdziwiony pojawieniem się hieny, zwłaszcza, że wlazła tu bez słowa i poczęła grzebać w walających się tu rzeczach jakby czegoś szukając.
Wpatrywał się z Makalego z uwagą, marszcząc nos w zamyśleniu, gdy jakby nagle coś go olśniło.
-Arto wrócił?-spytał, starając się żeby zabrzmieć raczej obojętnie, jednak w jego ślepiach widoczne było nagłe ożywienie.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 09-06-2013

- Niech ci będzie- wyszczerzyła kły w lwim uśmiechu. Zerknęła na cętkowane maluchy. Szare gepardy? Ciekawe, skąd tu się znalazły. W dodatku takie umaszczenie... dla nich zupełnie nietypowe.
Już miała się odezwać, gdy usłyszała kogoś wchodzącego do jaskini. Gdyby to był następny lew... no cóż, jak się bawimy w poznawanie nowych to nie ma problemu. Jednak gdy rozpoznała sylwetkę zwierzaka...
Jej oczy momentalnie rozszerzyły się ze strachu, mięśnie napięły się, a ogon zaczął nerwowo muskać jej bok. Hiena. O nie. To za dużo. W pamięci trwała galopada wspomnień, jak to za młodu przez kilka długich godzin kryła się przed stadem wygłodniałych psowatych. Sporo czasu minęło od tamtej pory, jednak nad tymi emocjami nie potrafiła zapanować. Ta reakcja tkwiła za głęboko, Dey nie mogła jej w żaden sposób wykorzenić.
Z rosnącą paniką obserwowała obcego rozrzucającego rzeczy po jaskini. Nie śmiała się odezwać. Wystarczy chwila, a zwieje... Jakim cudem Ragnar nie reagował?
Jednak to co po chwili usłyszała, spowodowało, że szczęka opadła jej ze zdumienia. On... on znał to COŚ?! Aż ją szyja zabolała, gdy głowę momentalnie zwróciła łeb w jego kierunku.
Gdy w miarę oprzytomniała, zamknęła pysk. Nie wypada leżeć z otwartą gębą...
Mimowolnie wyczuła, że samiec oczekiwał na istotną dla siebie informację. Wystarczyło spojrzeć mu w ślepia.


RE: Jaskinia Medyka - Makali - 10-06-2013

Bezowocne poszukiwania mocno nadwyrężyły cierpliwość hieny. O ile od czasu do czasu kątem oka dostrzegał któryś ze znajomych przedmiotów, które Arto przekazał w łapy Morana, to Skarbu nie mógł znaleźć. Nawet nie wiedział jak wygląda, ale opis Ojca był na tyle dokładny, że powinien rozpoznać obiekt, gdy ten tylko pojawiłby się w zasięgu złotych oczu. Ale tego nie zrobił. Podirytowany burek warknął coś pod nosem, to do Morana będzie należało przyniesienie obiektu poszukiwań. Chciał oszczędzić mu czasu, jednak wyszło jak zwykle. Już miał zmykać bez słowa, gdy usłyszał słowa Ragnara. Choć odwrócił ku niemu pysk, nie miał zamiaru odpowiadać. Ale coś sprawiło, że mordkę hieny opuściło jedno, nieartykułowane wyrażenie.
-Urk. -cokolwiek znaczyło, wcale nie odnosiło się do pytania szarego, Makali natychmiast o nim zapomniał. Jego spojrzenie przykuł drobny szczegół, walający się między łapami samca. Genus ducis... jak mógł przeoczyć pióro Centuriona? Podszedł bez słowa, łapką ujmując sfatygowany relikt początków Nowego Ładu. Nie miał prawa wczepić go w ucho, był samcem. Sługą. Rzeczywista władza nigdy go nie interesowała, od zawsze stanowiła strefę interesów samic. A posiadaczki atrybutu, spoczywającego w łapie hieny i tak kierowały się Słowem Ojca. No, do czasu. Jednak to, że nie miał prawa do noszenia pióra, nie oznaczało, że nadal nie mógł go wykorzystać. Kryło w sobie wolę Arto, która w odpowiednich łapach... Może Maska wcale nie będzie potrzebna. Pochwycił znalezisko w zęby i po chwili już go nie było, a jedynymi śladami bytności burka były wszechobecny bałagan i chmurka kurzu, powoli osiadającego na rozrzuconych rzeczach. Nie było czasu na sprzątanie.


[zt]


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 10-06-2013

-Hm.-wydobyło się a gardła szarego na odpowiedź albo raczej brak odpowiedzi ze strony hieny. Najwyraźniej jego przypuszczenia były błędne, a pojawienie się Makalego wcale nie miało zwiastować powrotu musztardowego
O ile on kiedykolwiek miał zamiar wrócić.
Samiec przeniósł wzrok na Deynę i wzruszył barkami z obojętnością.
-Nie zaprzątaj sobie nim głowy. Jest niegroźny.-zapewnił ją widząc, że wyraźnie poczuła się nieswojo w obecności hieny.
Pociągnął kilka razy nosem, a do jego nozdrzy dotarł nader charakterystyczny zapach. Błękitne ślepia niemal od razu odnalazły jego źródło.
-Krwawisz.-stwierdził spoglądając na jej łapę, spod której powoli wyłaniały się drobne ślady czerwonej cieczy.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 10-06-2013

Chwilę jej zajęło, zanim ogarnęła sytuację. Aha. Czyli oni się znają, jakiś Arto miał wrócić lub nie, a hiena straciła umiejętność mowy. W sumie, to to ostatnie może i dobrze. Niczym echo dotarły do niej słowa Ragnara. Niegroźny...? W duchu westchnęła ciężko. Oby. Aczkolwiek miło, że szary ją poinformował. W odpowiedzi, że dotarło do niej co mówił, skinęła tylko łbem. Przez chwilę obserwowała jeszcze burego. Oho. Chyba coś znalazł! Ale, co, moment! Zwiał. Nawet to i lepiej...
- Co?- gdy Makali wyszedł, jakoś odzyskała zdolność mowy- A to... nic takiego. Zapomniałam nawet- parsknęła nerwowym śmiechem i jęzorem przejechała po łapie. Dziwne. Minęło już sporo czasu od kiedy wlazła na tamtą kość, a mimo wszystko rana wciąż krwawi. Po prostu pięknie. Zamiast w myślach ostrzegać beżową, powinna sama patrzeć, gdzie je stawia. Czynność oczyszczania rany została skończona dosyć szybko, jednakże Dey założyła łapę na łapę, zasłaniając tym samym wąską szramę. Raczej nic poważnego dziać się nie powinno.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 10-06-2013

-No właśnie widzę.-odparł i dźwignął się na łapska aby się do niej zbliżyć. Przesunął zranioną łapę tak, by mógł lepiej obejrzeć ranę po czym spojrzał badawczo na Dey i ruszył w głąb jaskini szukając czegoś.
W bałaganie, który zostawiła hiena trudno było cokolwiek znaleźć jednak mimo wszystko udało mu się odszukać to, czego właśnie potrzebował.
Na powrót podszedł do samicy, tym razem kładąc się naprzeciw niej i wypuszczając z zębów odrobinę rumianku i całkiem spory liść na ziemię obok.
Obrócił łapę Deyny przy użyciu własnych i jeszcze raz spojrzał z uwagą na ranę, z której zdążyła już ujść kolejna porcja krwi.
Szary spojrzał kątem oka na jej pysk, po czym westchnął i nachylił się, aby móc powtórnie oczyścić ranę.
Uczucie jego szorstkiego, ciepłego jęzora przejeżdżającego po uszkodzonej tkance na pewno nie należało do najprzyjemniejszych, ale wykluczało za to możliwość ewentualnego zakażenia.
Gdy skończył, sięgnął po rumianek, który nieco roztarł w zębach i położył w miejscu rany, a następnie przy użyciu liścia na tyle, na ile pozwalały mu lwie łapska ustabilizował wcześniej założony okład.
Gdy skończył spoglądnął na finalny efekt swojej pracy. Nawet nieźle mu wyszło jak na pierwszy raz.
-To powinno chyba trochę pomóc.-stwierdził i uśmiechnął się krzywo, wciąż leżąc równolegle do niej.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 10-06-2013

Huh, niespodzianka goni niespodziankę. Ni, raczej już rozluźniona i spokojna, pozwoliła mu obejrzeć łapę. Rada medyka, nawet początkującego może być bardzo użyteczna... po jego reakcji jednak uznała, że ta rana wcale takim "niczym" nie była. Cholera wie, w czym wybabrana była tamta kość, a to, że szrama jakoś nie chciała się zasklepić raczej nic dobrego nie wróżyło. Czyli zatem można uznać, że w lepsze towarzystwo nie mogła trafić. Z zaciekawieniem obserwowała jego poszukiwania jakichś rzeczy w nieładzie pozostawionym przez hienę. No cóż, mógł chociaż cokolwiek odłożyć na miejsce...
Jej ogon drgnął lekko, gdy Ragnar położył się naprzeciw i odwrócił jej kończynę, by dokładniej przyjrzeć się krwawiącej kresce. Dziwne, ale skóra zdawała się być lekko napięta, jej ruch tylko wzmagał ból. Nie czuła tego wcześniej...
Wyłapała, ze zerknął na nią. Po chwili było już jasne czemu. Wrażenia związane z czyszczeniem rany nie były najprzyjemniejsze, jednak dwuoka nawet nie drgnęła. Nie chciała mu przeszkadzać i utrudniać całej sprawy.
Uważnie przyglądała się nakładaniu zioła na ranę i zabezpieczania jej przez liść. Nie ma co, pełna profesja.
- Dziękuję za wszystko- odparła spokojnie patrząc mu w oczy. Po chwili uśmiechnęła się ciepło.
Teraz była już pewna, jemu można zaufać, nie jest jak inni. Diabełek w jej głowie tylko popukał się w skroń i zniknął w ciemności. No cóż stary druhu, wygląda na to, że twoja misja się skończyła.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 10-06-2013

-Nie ma za co.-odparł z grzeczności, chociaż rzeczywiście było za co dziękować. Szary z reguły nie robił niczego ponad to, co musiał więc wykorzystanie ziół na przybyszkę było swojego rodzaju miłym gestem.
Przygarnia zbłąkane kocięta, leczy intruzkę. Czyżby serce mu miękło na "starość"?
Raczej nie.
Ragnar obrócił łeb do tyłu, gdzie zostawił Szyszki, aby zorientować się, że te zdążyły już zasnąć. Wyglądało na to, że póki co miał spokój.
Z powrotem przeniósł wzrok na Dey, wciąż leżąc tak nienaturalnie blisko niej.
-I co dalej?-spytał, choć sam nie wiedział dokładnie o co-może go jakoś zaskoczy? Wpatrywał się teraz ze spokojem w jej ślepia i uśmiechał się nieprzyjemnie.
Takie natrętne gapienie się na kogoś sprawiało mu dziwną przyjemność, a jeśli owe wprawiało obserwowanego w zakłopotanie, była to wówczas jeszcze większa satysfakcja.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 11-06-2013

Jedna brew uniosła się w lekkim zdziwieniu. Oj było za co było.
Deyne raczej niechętnie przyznawała się do tego, ale cóż zrobić. Sama na tym zielstwie się nie znała, prędzej by się jeszcze gorzej załatwiła, niż sobie pomogła. Summa summarum, będzie mu winna przysługę.
Jej wzrok padł na kociętach w tym samym momencie, co Ragnara. Spały. No cóż. Dey raczej nie miała nic przeciwko nim... jednak sama nie wiedziała, jak w stosunku do nich miałaby się zachować. Była najmłodsza w ich małym stadzie, sama też matką nie była. Po prostu... nie wiedziałaby co zrobić. Jakoś nikt z nią na ten temat nie rozmawiał. Poczuła na sobie spojrzenie niebieskookiego. Nadal znajdował się blisko niej. Tyle że, jak Nyota musiała przyznać z pewną dozą satysfakcji, jej to nie przeszkadzało.
Jednakowoż jego pytanie i kontakt wzrokowy nieco ją speszył. Na chwilę, ale jednak dało się to odczuć. Moment później, filuterne iskierki zalśniły w jej oczach, a lewy kącik pyska uniósł się w zaczepnym uśmiechu. Patrzę Szarofury, że ty też znasz tą grę.
- A jakie masz pomysły?
W duchu zaśmiała się cicho. Masz Panie, ciężki orzech do zgryzienia.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 11-06-2013

Na jej słowa zmarszczył nos w niezadowoleniu. Nie takiej odpowiedzi oczekiwał.
-Gdyby miał jakieś, to chyba bym nie pytał prawda?-dźwignął się z ziemi, aby przejść do siadu. Nie zadziałało, trudno.
-Mówiłem Ci już, jestem szarym nudziarzem. Pomysły to nie moja broszka.-odparł sucho, krzywiąc się mimowolnie.
Nieco znużony przeniósł wzrok na wyjście z jaskini, nasłuchują jednym uchem.
Wciąż padało.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 11-06-2013

Awww, pudło. Cichy głosik w jej głowie jęknął zawiedziony. A więc mamy przed sobą osobnika, który w życiu nie zgodzi się na wyjście z inicjatywą sam, a zostawiającym tę zabawę lwicom. A więc to ona będzie musiała wyjątkowo uważnie dobierać kroki. No jasny gwint by trafił to nastawienie. Gdzie te lata, gdzie to podobno samce uganiały się za samicami?!
Gdy jej nie widział, mrugnęła szybko. No to może...
- Głupie pytanie- uśmiechnęła się przepraszająco.
Podniosła się powoli, starając się nie obciążać zbytnio łapy bez powodu. Obeszła go na miękkich łapach, bez najmniejszego szmeru i niby przypadkowo bokiem otarła się o jego bok. Zasiadła zaraz obok. Wpatrywała się w jego profil, a powietrze przez nią wydychane delikatnie poruszało jego grzywą. Jej ogon drgał mimowolnie, leniwie, co jakiś czas zdarzało mu się dotknąć ogona Szarego.
- Jeśli Cię zdenerwowałam, to nie miałam tego na myśli. Nie chciałam robić Ci na złość.- jej pysk musnął ciemnoszarą grzywę. Chwilę później się lekko się wycofała. Po prostu czekała na jego reakcję. Miała to być forma przeprosin. Serio, jego nie chciała zdenerwować, no bo po co?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 11-06-2013

Szary w ciągu tych wszystkich podchodów siedział nieruchomo z kamiennym wyrazem pyska, uważnie przy tym obserwując jej każdy krok.
To prawda, że liczył na jakąś ciekawą interakcję albo może rozmowę, ale musiał przyznać, że trochę go zdziwiło zachowanie Dey.
Nie przypuszczał, że chciała to rozegrać na takim podłożu.
Mimo, iż dotychczas jemu nie w głowie były takie zabawy, to kiedy lwica poruszyła już ten temat to we łbie odezwały mu się samcze instynkty.
Wzrok skupił na chwilę na rannej łapie, na której mimo siadu opierała się delikatnie.
Po chwili znienacka poderwał się z ziemi, aby umiejętnie powalić samicę na ziemię. Na tyle umiejętnie, iż nie zrobił jej krzywdy, a dalej robiło wrażenie.
-Jeśli ta łapa ma w ogóle dojść do siebie, to powinnaś leżeć.-oznajmił, przygniatając ją nieco muskularnym cielskiem.
I znów uśmiechnął się parszywie. Ah ta dominacja.