Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Orvara - 04-09-2013

- Zawsze mogę ukrócić twoje cierpienia, jeśli nie widzisz już dla siebie ratunku.
Nie była Padme - nie powiedziała tego krótko a konkretnie; choć należała do tych, którzy oszczędzają słowa, tym razem zabrakło jej determinacji, by wyrazić propozycję wprost. Mimo wszystko nie posłużyła się aż takim obejściem, żeby nie dało się jej zrozumieć.
Zajrzała do wnętrza, czując stamtąd zapach drugiego lwa. Tego nie kojarzyła, choć cichy dzwonek się we łbie odezwał... Naprawdę cichy. Jeśli w ogóle zostali sobie przedstawieni, dawno już zapomniała, kim jest Kahawian.
- I jego też.
Wycofała się przed wejście, tam, gdzie nie śmierdziało tak zaschniętą krwią.
- Reszta też jest w takim stanie?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 04-09-2013

Słysząc słowa lwicy szary nie odpowiedział nic. W zamian, w groźnym grymasie odsłonił szereg śnieżnobiałych zębisk, a chłodne spojrzenie wbił w ślepia tamtej. Z jego gardła wydobył się wówczas charczący, ostrzegawczy warkot.
Nie miał najmniejszego zamiaru wysłuchiwać podobnych propozycji, a już na pewno nie od pobratymców, do których grona teoretycznie należała Orvara.
Lwisko przewróciło się ociężale na bok i westchnęło ciężko, kaszląc cicho.
-Nie wiem. Mam nadzieję, że nie.-odparł po chwili, zastanawiając się nad tym, jak miewa się reszta stada.


RE: Jaskinia Medyka - Kahawian - 04-09-2013

Nie wiadomo, czy przybycie lwicy, czy też ostrzegawczy warkot Ragnara wybudził Dwugrzywego. W każdym razie, czerwone ślepia rozbłysły jasno. Kahawian z trudem dźwignął się na łapy i z przekrwionym wzrokiem wbitym w Orwarę zbliżył się do szarego. Nie pamiętał tej lwicy. Ale reakcja samca na jej obecność, dała czerwonookiemu jasny sygnał. Mimo potężnego zmęczenia, udało mu się postąpić te kilka kroków bez większego zachwiania równowagi. Oddychał ciężko, jednak w miarę równo. Przysiadł obok towarzysza.
- Czy coś się... stało?
Może i ledwie żywy. Ale się nie da tak łatwo.


RE: Jaskinia Medyka - Orvara - 04-09-2013

Zazwyczaj, gdy coś pluje krwią, śnieżnobiałych zębów już nie ma - Orvara jednak w przyrodzonym sobie poczuciu czarnego humoru doceniła fakt, że Ragnar przejechał po kłach jęzorem, nim je odsłonił. Przyłożył się samiec do groźby. Ot co.
Westchnęła. Jak już tu stoi, to może przestanie marnować czas i zrobi coś pożytecznego?
- Poszukać, nie wiem, Morana albo hieny, przynieść wam coś, upolować? Czy tak ryczałeś, żeby się pożegnać?
Och tak - cudze nieszczęście zawsze sprawiało jej frajdę, zwłaszcza, gdy nie dotykało jej samej. Bo akurat dziś Orvarze zabrakło wyobraźni, by zrozumieć, że bliski kontakt z dwójką ewidentnie chorych samców może doprowadzić do zarażenia jej samej. Przy Lurze miała na tyle rozumu - a teraz?
Oho, ten drugi się obudził.
- Nie, skądże...
Posłała mu spojrzenie na granicy drwiny.


RE: Jaskinia Medyka - Kahawian - 04-09-2013

Rdzawy łeb odwrócił się na chwilę. Widać było, że Kahawian z trudem tłumił kolejny atak kaszlu. Dopiero po chwili znów spojrzał ukradkiem na Ragnara. Teraz dostrzegł ślady krwi na jego pysku. A to dopiero.
Może i umysł miał zamroczony, ale nie umknęło jego uwadze spojrzenie lwicy. Czy ją to bawiło?
Nie miał teraz cierpliwości do kogokolwiek. Ze wściekłością w zabarwionych krwią ślepiach zbliżył się do jasnej. Zatrzymał się o krok przed nią, a z jego krtani wydobywał się niski warkot. Całkiem nieźle, jak na tak zawalone gardło.
- Czyżby cię to bawiło...?


RE: Jaskinia Medyka - Orvara - 04-09-2013

- A nie wyglądam?
Orvara nie miała w zwyczaju się uśmiechać, dlatego między kontekstem słów a ich wypowiedzeniem powstał pewien... dysonans. Stała przed nimi, kpiła sobie z ich słabości, a jednocześnie wyglądała - cóż, może nie na przejętą, ale na pewno nie na bezduszną sucz, którą dziś prezentowała światu.
Obrzuciła Kahawiana taksującym spojrzeniem. W sumie niezły samiec: słusznych rozmiarów, nabity mięśniami, z zadziornością w ślepiach - widoczną nawet teraz, pomimo zamglenia chorobą. Ale z drugiej strony był słaby, co właśnie pokazywała jego kondycja, słaby i rozedrgany. Nie wątpiła, że gdyby rzucił się do przodu, przygniótłby ją bez żadnego problemu... Tyle, że musiałby w nią trafić. A wiedziała, jak bardzo potrafi być zwinna w chwili potrzeby.
- To mam wam kogoś przyprowadzić czy radzicie sobie świetnie, dzieci?


RE: Jaskinia Medyka - Kahawian - 04-09-2013

Pysk zmarszczył się momentalnie, ukazując potężne kły.
Co za bezczelność... ma szczęście, że nie jest w formie. Mimo, że w jego naturze jest uprzejme traktowanie samic, to właśnie ta działała mu wybitnie na nerwy.
Już odwrócił się, by wrócić do ciemnego kątu, gdy dotarły do niego słowa lwicy. Tego było za wiele.
Czarne pazury z piskiem uderzyły w skałę tuż obok pyska Orwary. Nie, to nie było pudło. Było to widać w jego oczach. To było ostrzeżenie.
- Chyba będzie lepiej, jak sobie pójdziesz.- wycharczał cicho.


RE: Jaskinia Medyka - Orvara - 04-09-2013

Gdyby nie ten drobny szczegół w postaci faktu, że Orvara odsunęła się kilka chwil temu od wejścia - smród choroby drażnił jej nozdrza - faktycznie koło łba znajdowałaby się skała... A tak pozostawało jej obserwować Kahawiana ze złośliwą przyjemnością błyszczącą w ślepiu. Z odległości bezpiecznych dwóch metrów.
- Jak chcecie. Wołałeś, ale pogardziłeś, dostałeś pomoc, ale zrezygnowałeś. Bywajcie. Dzieci.
Kiwnęła łbem Ragnarowi, mówiąc o nim, to samo zrobiła z dwugrzywym. Po czym odwróciła się i odtruchtała, gdzie ją łapy poniosły.

Może by tak wybrać się na Smętarz? Pewnie reszta leży już tam, dla wygody. I co, to właśnie było to cudowne stado, które miało jej zapewnić władzę nad światem?...

z/t


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 08-09-2013

Jak najszybciej tylko mógł popędził do Ragnara. Jego wezwanie nie dało mu spokoju, a gdyby nie rodzina, z pewnością pojawiłby się na miejscu o wiele minut wcześniej. Rozejrzał się dookoła i zastrzygł uszami. Był pewien, że znajomy mu ryk dochodził stąd, tymczasem po szarofutrym samcu nie było ani śladu. Czyżby przybył za późno? Poirytowany, skierował swoje kroki na jaskinię medyka.
Smród choroby i strachu zionął w Morana już na początku. Cofnął się na parę kroków. Zaniepokojony samiec zamruczał nisko.
- Ragnarze? - zawołał niepewnie w głąb groty; wyczuł wprawdzie jego zapach unoszący się w zakażonym powietrzu, lecz nie był pewien, czy nadal znajdzie tam swojego zastępcę.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 08-09-2013

Zignorował Orvarę. Nie miał chęci ani sił, aby się z nią użerać, dlatego też wolał nie tracić na nią i tak już małych zasobów energii.
Gdy Kahawianowi udało się ją spławić chciał coś powiedzieć, ale natłok nieprzyjemnych odczuć-fale gorąca, drapanie w gardle, obolałe ciało i inne, tak dawały mu się we znaki, że z trudem składał myśli w jedno.
Dopiero głos Morana przywrócił mu na chwilę resztki świadomości. Nieco ożywione jego wizytą lwisko dźwignęło się z trudem na łapy, po czym chwiejącym krokiem zbliżyło się do samca, pozostając jednak z bezpiecznej odległości. Wciągnął powoli powietrze do płuc, kaszląc przy tym cicho, po czym schylił się niezgrabnie oddając płytki ukłon Kudłaczowi.
-Nie wiem co to jest. Żadne zioła nie działają, a z każdą chwilą jest coraz gorzej.-wychrypiał z trudem, spoglądając przekrwionymi ślepiami w te moranowe.
Jego wygląd mówił sam za siebie, nie wspominając o dosyć wymownych plamach krwi, znaczących jego pysk tu i ówdzie.


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 08-09-2013

Miał przed sobą wrak lwa, którego znał jako żywego i sprawnego wojownika. Z lękiem i zdziwieniem lustrował zniszczoną chorobą sylwetkę szarofutrego.
- Ożesz w mordę... - rzucił na końcu. Nic dziwnego, że żadne ze znanych im medykamentów nie pomagało. Przekrwione ślepia znał jedynie jako objaw urazu wewnątrz czaszki lub oznakę bezsenności, a tymczasem ewidentnie mieli do czynienia z chorobą. A to o wiele gorsze świństwo. Potrząsnął łbem, by przywrócić trzeźwe myślenie.
- Wiesz, kiedy się tym zaraziłeś? - zapytał stanowczo, patrząc w błękitne ślepia Ragnara - Kto miał styczność z tobą i żródłem zakażenia? Błagam, Ragnarze, przypomnij sobie. To nie wygląda dobrze, a ja nie chcę dopuścić, by całe stado zaczęło przez to cierpieć.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 14-09-2013

Słysząc pytania lwisko zacisnęło powieki, próbując przy okazji zebrać myśli.
Wszechobecną ciszę przerwał nagły atak kaszlu, zostawiając po sobie kolejne krwawe ślady. Samiec zaklął cicho zapluwszy się ciemną posoką, po czym podniósł zmęczone ślepia na Morana.
-To Kahawian.-sapnął z trudem łapiąc oddech.-Przyszedł tu z tym czymś. Chciałem pomóc, a teraz sam to mam. Nie wiem ile to trwa, nie wiem od kiedy. Całkiem straciłem rachubę czasu.-powiedział jednym ciągiem, czując wszechogarniającą go słabość. Zacisnął zęby w wściekłości na to, co właśnie przejmowało nad nim kontrolę, po czym położył się na boku, nie mogąc dłużej ustać na czterech łapach.
Westchnął ciężko spoglądając na władcę ledwie przytomnie.
-Moran.-jęknął z trudem.-Nie wytrzymam tak długo. On też nie.
Jeśli nie zamierzasz pozwolić nam tu zdechnąć to zrób coś. I pospiesz się, bo niedługo zacznę wypluwać własne bebechy.
-skrzywił się na samą myśl o podobnej sytuacji. Jego głos wyraźnie znaczyła choroba, był on jednak dziwnie spokojny.
Starał się brzmieć obojętnie, nie dając dać po sobie znać, że obawia się najgorszego. Może i strach nie był jego domeną, ale tylko głupcy nie boją się śmierci.
A do głupców z całą pewnością nie należał.


RE: Jaskinia Medyka - Moran - 17-09-2013

Moran czuł jego strach. Nie dziwił się, że tak reagował - szary dostał lekcję zielarstwa i pierwotnej, lwiej medycyny, wiedział więc, co powinno pomóc złagodzić objawy, a może i nawet zwalczyć przyczynę. Skoro żaden z dostępnych w jaskini leków nie podziałał, to musiało być bardzo źle.
- Trzymajcie się - rzucił i pognał w znanym sobie kierunku.

zt


RE: Jaskinia Medyka - Kahawian - 18-09-2013

W czasie całej tej rozmowy przeleżał w kącie jaskini, starając się oddychać równo i głęboko.
Co miał się odzywać? Nie był przecież medykiem, szamanem cz czymś tam innym. Najwidoczniej Moran znał się na rzeczy, więc pozostawił tą kwestię Szaremu i brązowogrzywemu.
O fakcie, że jeszcze żył świadczyło jedynie pokasływanie samca.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-09-2013

Lwisko skrzywiło się nieznacznie na to, gdy Kudłacz niemal bez słowa odszedł, zostawiając ich tu na pastwę choroby.
Zastanawiało go czy młody przywódca rzeczywiście zamierza coś zrobić i ma już jakiś plan, czy może po prostu odszedł w strachu, nie wiedząc, co właściwie zrobić z tym fantem.
Mimo iż ciała lwów nieustannie trawiła gorączka, było to złudne poczucie ciepła-którego w rzeczywistości więcej tracili niż zyskiwali. Szary zdawał sobie z tego sprawę, toteż ospałym krokiem-bo i tylko na taki pozwalał mu obecny stan-przyczłapał się do samca i legł tuż obok niego.
Przywarł szarym cielskiem do tego kahowego, po czym dla wygody oparł łeb o jego grzbiet, w ten sposób ograniczając nieco stratę ciepła.
-Głupio byłoby tak umrzeć.-mruknął ni to do samca, ni to do siebie.