Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 03-11-2013

Lwisko utkwiło w bezruchu, słysząc owe stwierdzenie. Błękitne ślepia spoglądnęły niespokojnie na różnooką badając sytuację, kątem również spoglądając na Frigg.
Na jej słowa nie powiedział nic, był teraz zbyt zaabsorbowany potencjalnym przekazem, jaki wysłała mu Dey.
-Chyba nie chcesz powiedzieć, że ona jest moja?-spytał w końcu, a widać było, że wyraźnie nie jest mu do śmiechu. Wypierał całym sobą te świadomość, fakt, prawdę, które uparcie cisnęły się do jego umysłu.
Zaprzecz. No zaprzeczże wreszcie!


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 03-11-2013

Nie ważne jak długo by prosił, błagał nie-wiadomo-kogo. Prawda była taka a nie inna. Widziała, jak bardzo spięła go sama podsunięta przez nią myśl. Ona również nie żartowała z tego tematu. Jak gdyby nigdy nic zaśmiała się cicho do małej i ponownie obdarowała ją krótkim liźnięciem. Zupełnie nie dała jej póki co odczuć, kim dla lwiczki tak naprawdę jest to wielkie lwisko. Dopiero po chwili zwróciła się w powagą do samca.
- Owszem, chcę.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 03-11-2013

Śmiech samicy sprawił, że szaremu przez chwilę wydało się, że ta jedynie żartuje sobie z niego, chce go nastraszyć. Owe przeczucie nie trwało jednak długo i na nieszczęście dla zbitego z tropu lwiska-okazało się płonną nadzieją.
Czy to działo się naprawdę?
Samiec obrócił łeb i zaśmiał się do siebie nerwowo, parskając bezgłośnie.
Zaraz jednak uśmiech spełzł z jego oblicza, robiąc miejsce dla podsyconej niepokojem powagi.
Błękitne ślepia ślepia spojrzały w poniekąd swoje odpowiedniki i utkwiły w nich, w zamyśleniu analizując każde najmniejsze podobieństwo.
W miarę owej analizy urastało ono coraz bardziej, poczynając przytłaczać lwisko swym ogromem, dając mu do zrozumienia, że nie ucieknie od tego.
A chciałby.
Ragnar przełknął ślinę z niepokojem, po czym wypuścił powietrze z płuc, dotychczas wstrzymywane przez wiadome oniemienie.
Kosmaty łeb nachylił się do Frigg, jasny nos zaczerpnął nieco jej woni, a błękitne ślepia poczęły ślizgać się z uwagą po niej samej.
Miał już do czynienia z wieloma lwiątkami, choćby z Szyszkami, ale to było coś zupełnie innego, a przede wszystkim nowego.
Nie było to przecież pierwsze lepsze lwiątko, jedno z wielu, które miało się przewinąć w jego życiu-to była jego córka z krwi i kości, ciało z jego ciała.
Owe myśli tworzyły niezgrabną plątaninę w umyśle samca, wprawiały go w jakieś wewnętrzne rozerwanie i bezsilność. Wielkie, szare lwisko było teraz tak samo nieporadne, co i lwiątko, które miał właśnie przed sobą. A może i bardziej?


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 03-11-2013

W miarę jak łeb Ragnara zbliżał się do Frigg, ta zdawała się spłaszczać, maleć, niknąć. Jej uszy stopniowo kładły się po sobie, aż przylgnęły do głowy zupełnie. Wyłupiaste oczyska z przestrachem śledziły ruch głowy wielkiego, szarego samca. Rozdęte nozdrza, wciągające jej zapach wciągnęły i ją (tak się małej Frigg podświadomie zdawało), wessały, pochłonęły. Jedyne, na co zdobył się kociak był pełen żałości kwik. Zamiauczawszy, lwiątko odwróciło się plecami od przerażającego lwiska i wtuliło w gorącą pierś matki.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 03-11-2013

Widząc reakcję małej nieco zdziwił się-dotychczas wydawało mu się, że to tylko on ma tu jakiekolwiek obawy, podczas gdy Frigg w drobnej panice poczęła wciskać się w pierś matki.
Mimo to Ragnar nie cofnął się, rzucając kontrolne spojrzenie Nyocie. Miast tego położył łeb na ziemi, obok łap Deyne aczkolwiek poza ich kojcem, który okalał małą, jakoby mur obronny nie do sforsowania. Nie chciał wzmagać poczucia niebezpieczeństwa, które niewątpliwie zakiełkowało w sercu błękitnookiej.
Leżał więc tak w niepewności, spoglądając na małą. Nie ruszał się, pozornie rozluźniony, chcąc dać tamtej do zrozumienia, że nie musi się go obawiać.
Kosmaty łeb lwa, leżąc płasko na ziemi znajdował się nieco niżej od lwiczki tak, że w tej pozycji była od niego pozornie wyższa, a on wyglądał, jakby chciał jak najbardziej przylec do ziemi, niby to płaszcząc się w błaganiu wroga o litość.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 03-11-2013

W ciszy obserwowała to co się działo z szarym. Sporo zależało od tego, jak on przełknie to informację. Widząc jego pierwsze, niepewne ruchy w stronę kociaka, na pysku Dey pojawił się minimalny uśmiech.
Wiedziała, że mała się go wystraszy... na początku. Ale nie ma na to innej metody jak spędzenie ze sobą pewnej ilości czasu. Gdy Ragnar położył się, Nyota uznała to za odpowiednią chwilę na reakcję. Pochyliła łeb i powoli wypuściła powietrze w futerko jasnej, zwracając tym samym jej uwagę na siebie.
- Nie musisz się go bać. Nic ci nie zrobi... przecież cały czas jestem przy tobie- mruknęła uspokajająco.
Jak gdyby nigdy nic, lekko otarła się polikiem o pysk Szarego. Wiedziała, że dla niebieskookiej bardziej zrozumiałe będą gesty niż słowa. A skoro dzieci naśladują rodziców...
Spojrzała uspokajająco na Ragnara. Nic się nie działo.
Ale to jakie relacje będzie chciał nawiązać z córką... to jego decyzja.


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 03-11-2013

Ruch samca za plecami Frigg był na tyle spokojny, by nie przestraszyć małej. Strzygąc jednym uchem, lwiątko starało się określić, co wyczynia wielki lew, ten straszny lew, co warczał na młodzika. Z pomocą przyszła jak zwykle niezastąpiona matka. Jej ciepły oddech, uspokajające słowa i gest przyjaźni z Ragnarem ostatecznie rozwiały początkowe wątpliwości małej. Frigg odwróciła najpierw głowę, zerknęła na lwisko jednym okiem. Zamknęła je. Niezgrabnie (jej ruch można było przyrównać do wyczynów przywróconego na plecy żółwia) przewróciła się na drugi bok, lądując nos w nos z ojcem. Otworzywszy blade ślepia ujrzała ich odpowiedniki naprzeciwko: równie chłodne, co przerażone, pełne dezorientacji. Wyciągnęła łapkę i sięgnęła do ojcowskiego nosa. I choć jej pyszczek spowiła śmiertelna powaga, w wielkich ślepkach tańczyła radość.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 03-11-2013

Pysk lwiska mimowolnie wykrzywił uśmiech, gdy mała łapka spoczęła na jego jasnym nosie.
Choć jego obawy nie zniknęły, to poczuł w sobie jakąś dziwną więź, która niezaprzeczalnie stanowiła o tym, że ten mały smyk jest mu naprawdę bliski.
Choć nie do końca to rozumiał, akceptował to.
Instynktownie przygarnął małą do siebie, okalając jej drobne ciało masywnym łapskiem, po czym przymykając ślepia zmierzwił sierść na jej łebku ciepłym jęzorem.
Z jego gardła wydobyło się ciche mruczenie, natomiast ślepia spoglądnęły ukradkiem na Dey, jakby w jakimś niemym zapytaniu.
Pysk Ragnara wykrzywił się w uśmiechu, zupełnie jakby odetchnął z ulgą po czymś, co sprawiło mu wiele trudności, a on sam-świeżo upieczony tata-spoglądał teraz z zadowoleniem na swoją małą, śliczną córeczkę.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 03-11-2013

Choć nerwy miała napięte jak postronki, starała się reagować jak najmniej, pozostawiając pełną swobodę małej i jej ojcu. Była ciekawa, na ile jej córka okaże się ciekawskim lwiątkiem. Czy zaufa matce i jej osądowi, czy też schowa się jeszcze bardziej?
Na pierwsze, nieśmiałe oznaki zaintrygowania Szarym, jej oddech zwolnił, pogłębił się. Rany, jak ciężko jest się opanować w takiej sytuacji...
Gdy Maisha w końcu zdecydowała się na kontakt z Ragnarem, na jej pysk wpłynął ciepły, szczęśliwy uśmiech.
To co się dalej stało, nieco już ją zaskoczyło. Z uwagą obserwowała poczynania niebieskookiego, a łeb jasnej lwicy opadł na jej przednie łapy. Wychwyciła spojrzenie przywódcy i w odpowiedzi kącik jej pyska na moment uniósł się wyżej.
Do głowy przyszedł jej pewien pomysł.
- Wiesz Ragnarze... po pojawieniu się małej długo czekaliśmy, zanim zdecydowałam że wrócimy tutaj. Przecież mieliśmy czekać na ciebie. Nazwanie jej powinno być naszą wspólną decyzją. Także jeśli masz inny pomysł... to chętnie go usłyszę.- odezwała się cicho.


RE: Jaskinia Medyka - Shi - 04-11-2013

Tak, jak z początku trzymał się jak najbliżej Nyoty, szukając u niej ochrony, gdy jaskinia znalazła się w zasięgu wzroku malca, tak ten znacznie zwolnił, zostając mocno z tyłu. Po chwili już wlókł się przeraźliwie wolno.
W końcu jednak i ciemnooki dotarł do tego całego zgromadzenia. Pierwszą osobą, jaką w grocie zauważył był Ragnar, przy którym leżała Deyne z córką. Na widok szarego, dotąd zasępiony pyszczek gepardziątka rozjaśnił szeroki uśmiech. Natychmiast podbiegł do samca, aby się z nim przywitać, przystanął jednak, przyglądając mu się usilnie. Wydawało mu się, że teraz wygląda inaczej, niż poprzednio, ale może to przez to, że tak długo nie widział opiekuna? Ostatecznie jednak jakby go "rozpoznał", po czym wpakował mu się na łapy, jakby naśladując Frigg. Dopiero po chwili przypomniał sobie, z jakiego powodu nie widzieli go tyle czasu.
- Co się stało z tamtym chorym lwem? - zwrócił się do Ragnara, po czym wlepił spojrzenie w córkę Deyne.


RE: Jaskinia Medyka - Shiya - 04-11-2013

Jaśniejsza z Szyszek wciąż tkwiła za łapą swej opiekunki. Dopiero po przybyciu Shi zdecydowała się opuścić owe schronienie, by podejść do brata. Inaczej niż pozostałe młode, ona usiadła tuż obok Ragnara, jednak w żaden sposób się z nim nie stykając. Trochę ją bolało jego reakcja - a właściwie jej brak - na jej, skądinąd dość żywiołowe przywitanie. Nie nosząc się z zamiarem uświadomienia tego komukolwiek, podjęła rozmowę z gepardziątkiem, zupełnie ignorując nietypowe zachowania pozostałej trójki.
- Ten biały? On był dla mnie niemiły - odparła, marszcząc ciemny nosek. - Nie wiem, szybko poszłam za Ni. Chyba Metody z nim został... Ale to raczej nie na długo, bo przecież przyszedł do nas - zauważyła z pewnym zdziwieniem. - Może uznał, że jesteśmy fajniejsi?
Lekki uśmiech pojawił się na jej dziecięcym pyszczku. Myśl, że Metody wolał ich towarzystwo od tamtego lwa, na swój sposób napawała optymizmem.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 05-11-2013

Lwisko z zapatrzenia w małą fuzję siebie i Nyoty zostało wyrwane dopiero, gdy samica odezwała się. Szary wyraźnie zaintrygowany ową propozycją zamyślił się, spoglądając od czasu do czasu kątem oka na dotychczasową Maishę.
-...może Frigg?-wychrypiał nieśmiało, zdając sobie sprawę, że wymyślanie imion nie było jego domeną. Był jednak wyraźnie zaabsorbowany "szansą", którą właśnie dostał.
Emanowała teraz z niego jakaś dziwna i zupełnie niespotykana u samca nieśmiałość, roztargnienie, a nawet poczucie wstydu z powodu niemożności odnalezienia się w nowej sytuacji.
Spoglądnął jasnymi ślepiami na Dey, wysyłając jej nieme zapytanie, od czego zaraz odwrócił uwagę samczyk, który dołączając do błękitnookiej, wpakował się pomiędzy jego łapy.
Ragnar posłał młodemu nikły uśmiech, po czym trącił go nosem na powitanie.
-Z Kahawianem?-mruknął w zapytaniu bardziej do siebie niż do młodzika.-Już wyzdrowiał. A właściwie, to obaj wyzdrowieliśmy.-dodał po chwili, spoglądając mimowolnie na znacznie przerzedzoną sierść na łapie, która niemal graniczyła z łysym plackiem.
Dopiero teraz zauważył Shiyę, która poczęła opowiadać o czymś, najwyraźniej myśląc, że pytanie brata było skierowane do niej.
Nie chcąc być nieuprzejmy nie wyprowadził jej z błędu, aczkolwiek również nie podjął żadnych kroków, aby przywitać się z małą oprócz posłania jej przelotnego uśmiechu. Jego uwagę na powrót przykuła Frigg, obok której legł zaraz kosmaty łeb. Ciepły oddech lwiska owionął drobne ciałko, natomiast wargi wykrzywiły się w łagodnym grymasie zadowolenia, adresowanym do nikogo innego, a do błekitnookiej. Z gardła szarego poczęło się wydobywać ciche mruczenie, a jasne ślepia utkwiły wesołe spojrzenie we lwiczce.


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 05-11-2013

Scalona z ojcem, skryta w jego gęstej, gorącej grzywie, Frigg jakby powróciła do matczynego łona, wróciła do początku. Tak, teraz zagnieździła się w sercu Ragnara, chwyciła go słabymi łapkami, przymknęła oczka. Jesteś mój, tato... Jego ciepły język przypieczętował to nowe przymierze, mocny pomruk pochłonął serduszko lwiczki, objął ją niby ucieleśnienie miłości.
Pyszczek Frigg zniknął w szarej grzywie. Oczka zamknęły się. Miesięczny kociak nie był w stanie zrozumieć tego, co zaszło. Jedynym, na czym się opierał, było arcypotężne przeczucie, że ktoś tutaj zakochał się w nim.
Frigg otworzyła jedno oko i zorientowawszy się, że tata nigdzie nie uciekł, zwinęła się w kłębek i zasnęła, wtulona w jego pierś.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 05-11-2013

Nie miała ochoty wyprowadzać Shyi z błędu. Raczej prawdopodobne było to, że wpadł na nich w zupełnym przypadku. Widząc jednak wcześniejsze reakcje gepardziątka... Lekko musnęła ją nosem.
- Na pewno.
Swój wzrok ponownie zwróciła ku Ragnarowi. Czy jej się wydawało, czy Szarego zupełnie ta sytuacja zupełnie wybiła z normalnego rytmu? No cóż, pewnie gdyby była na jego miejscu, zachowywałaby się podobnie.
Usłyszawszy jego propozycję przekręciła lekko łeb, zupełnie jakby rozważała jego propozycję. Nawet ciekawie to brzmi. A dwa... jak może go pozbawić tej nutki radości? Po chwili skinęła łbem. A więc Maisha została teraz Frigg.
Widać było, że ta mała lwiczka kompletnie zawładnęła uwagą i myślami ojca. Dwukolorowe oczy po chwili spoczęły też na jej miniaturowej kopii- widać początkowy strach zupełnie zniknął. Z ledwie słyszalnym mruczeniem obserwowała, jak jej córka zasypia wtulona w grzywę taty. Dey była szczęśliwa... błękitnooka miała szansę poznać to, czego jej matka nigdy nie mogła. I tyle Nyocie wystarczyło.
Nie chciała też, żeby żółtooka czuła się w jakikolwiek sposób odrzucona przez dorosłą dwójkę. Przeniosła więc ją między swoje przednie łapy i łagodnymi pociągnięciami różowego jęzora zaczęła czyścić jej futerko.


RE: Jaskinia Medyka - Shiya - 05-11-2013

Głupia wpadka gepardziątka wyszła na dobre jej psychice. Stało się tak, ponieważ, zamiast przejmować się aktualnym brakiem uwagi, której wcześniej miała aż nadto, zaczęła dziwić się własnej pomyłce.
- Och - skomentowała z autentycznym zdziwieniem.
Poczęła szukać wzrokiem lwa, którego faktycznie miał na myśli jej brat. Zmrużyła złote ślepka. Ech, który znowu? Może wcześniej go widzieli, a ona zdążyła już o nim zapomnieć albo zwyczajnie w ogóle nie zwróciła na niego uwagi? Wydawało się to wielce prawdopodobne.
Podczas rozglądania się po grocie, nie widziała czułości ojca i córki. Nie chciała jej widzieć, chciała wyrzucić z siebie świadomość, że jakimś dziwnym trafem cały ten czas, podczas którego przebywali pod opieką Ni, oddalił ich od Ragnara jeszcze bardziej niż podejrzewała Szyszka.
Tylko głos, jego znajomy głos przebijał się przez pozorną nieuwagę. I to mruczenie, i to dziwne ciepło... Ale nie dla niej. Dla tej... Frigg? A ona nie była przypadkiem Maishą?
- Dlaczego Frigg, skoro mówiłaś, że to Maisha? - wyraziła swoje wątpliwości mniej więcej w tym samym momencie, w którym nos lwicy znalazł się nienaturalnie blisko szarej.
Zaśmiała się serdecznie, bo ten dotyk był przyjemny, jak kiedyś, na początku. A ponadto w tej grocie było o wiele bardziej przytulnie niż na cuchnącej i chłodnej Skale Skazy, nijakim Pustkowiu czy niepokojącej Dżungli. Młoda chętnie skorzystała z 'zaproszenia' pomiędzy jasne łapy, wygodnie zwijając się w kłębek. Oczy wciąż pozostawiała otwarte, spoglądając na Deyne żywo, z wyraźnym zainteresowaniem.
Dzięki niej cętkowana chwilowo mogła poczuć się jak w domu - choć nigdy tu nie mieszkała, jak w rodzinie - choć wcale to niej nie należy... Dziecięcy umysł ogarniał obecną sytuację taką, jaka była w tym momencie, a akurat teraz wydawało się, że wszystko jest w porządku. Wręcz matczyne objęcia Ni rekompensowały przykry fakt praktycznej utraty szarogrzywego, pierwszego prawdziwego autorytetu Shiyi.