Król Lew PBF
Jaskinia Medyka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Czarna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=43)
+---- Wątek: Jaskinia Medyka (/showthread.php?tid=57)



RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 17-11-2013

Wróciła jakieś kilka godzin później. Większość tego czasu zajęło jej polowanie... ale spotkanie z tą obcą lwicą jeszcze przeciągnęło "wycieczkę". W każdym razie, ostatnie minuty napiętych nerwów i mięśni dały się jej we znaki. Z cichym westchnięciem dostrzegła wejście do groty. Jeszcze tylko kawałek...
Truchło zrzuciła u wejścia jaskini, uważając, by nie zrzucić lwiczki.
Powoli weszła do środka i uśmiechnęła się na powitanie.
- Kto głodny? Jedzenie leży przy wejściu.
Jednak gdyby przyjrzeć się jej dokładniej, widać było, że coś ją gnębi. Nie mogła tego zostawić. Położyła się ostrożnie w głębi jaskini i przeniosła szarą kulkę w pobliże swego brzucha. Musiała być głodna. A poza tym...
- Ragnarze, chyba musimy coś jeszcze omówić.
Jakby nie patrzeć, teraz będzie miała pod opieką cztery kocięta. A Szary musiał wiedzieć o nowym członku stada i podjętej przez jasną decyzji.


RE: Jaskinia Medyka - Lathistle - 18-11-2013

Zimno, zimno, głodno. Nagle cały świat zawirował wokoło młodego lwiątka. Była mała i słaba. Początkowo miauczała jeszcze żałośnie, jadąc na grzbiecie obcej jej lwicy, jednak po jakimś czasie ucichła. Nie było sensu tracić w ten sposób energii.
I nagle coś się zmieniło. Została zdjęta i położona przed... jedzeniem. Zapach mleka szybko poruszył jej instynktem i mała przyssała się do brzucha Nyoty, zapełniając swój mały żołądek.


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-11-2013

Niemałe było zdziwienie szarego, gdy Dey nie tyle co zjawiła się nad zwyczaj szybciej, niż mógł się tego spodziewać, ale dzierżyła w pysku szarą kulkę.
Lwisko utkwiło w niej niebieskie ślepia, zarówno, kiedy Lathistle znajdowała się w pysku samicy, jak i przy jej brzuchu.
Samiec spoglądnął badawczo na Nyotę, gdy ta odezwała się, z nad wyraz znaczącą sentencją.
-To Twoja decyzja. Jeśli jesteś w stanie rzetelnie ocenić swoje możliwości i stwierdzić, że dasz radę, to nic mi do tego.-mruknął z powagą, oczywiście domyślając się, co tak naprawdę było na rzeczy.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 18-11-2013

Westchnęła cicho z ulgą. Była zmęczona, to fakt- zajmowanie się trójką kociąt to nie lada wyzwanie. Teraz na głowę wzięła sobie jeszcze jedno. Ale czy mogła postąpić inaczej? Równie dobrze mogła być na miejscu tamtej lwicy... nie zasługiwałaby na miano matki, gdyby wypięła się na tą małą.
- Nie mówię że będzie to łatwe... ale nie jest to niewykonalne. Jej matka zmarła na Cmentarzysku, przed śmiercią powierzając mi tą małą. Może i mogłabym odmówić... ale nie miałoby to sensu. Ruda zdążyła jej jeszcze nadać imię, Lathistle.
Rzuciła okiem na lwiątko. Widząc, że ta się najadła, przeniosła ją między przednie łapy i zaczęła czyścić jej szare, naznaczane prążkami futerko.
Nie ma to jak macierzyństwo.
Harówka na pełny etat.


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 18-11-2013

Blade ślepię Frigg spoczęło na prążkowanym futrze Lathistle. Nie wyrażało nic, absolutnie nic. Tak, jakby do małej nie docierało, że właśnie jej rodzina powiększyła się o nowego członka. (Chyba Deyne Nyota zaczęła funkcjonować w głowie Frigg jako mama-uniwersalna. Mama, co myje inne lwiątka, otacza je wielkimi łapami i strzeże nie zważywszy na łączące ją z nimi więzy krwi... Oczywiście dla Frigg było to tylko podskórne odczucie, myśl podświadoma.) Lwiątko zaciamkało, pomiętoliło języczek między zębami i oparłszy policzkiem o plecy Shiyi, zapytało mamy:
- Czy pójdziemy już stąd?


RE: Jaskinia Medyka - Skanda - 18-11-2013

-Rozumiem. Tak jak już mówiłem-Twoje życie, Twoja decyzja.-odparł samiec, zauważając, że w krótkim czasie nazbierała się w Świcie spora grupka młodych. Trudno powiedzieć czy było to stadu na rękę, zwłaszcza, że opieka nad lwiątkami to nie było byle co. Inwestycja w nie miała co prawda w przyszłości zaowocować, jednak zanim miało to nastąpić, potrzeba było wiele wkładu w ich wychowanie i ochronę.
Lwisko zamyśliło się, zawieszając wzrok na nowej, miniaturowej członkini stada.
Trwał tak, dopóki jego uwagi nie odwróciła Padme, która stanęła właśnie u wejścia groty.
Domyślił się, że szukała Morana, a wtedy jego ciało przeszyła nieprzyjemna fala gorąca. Wiedział, że czeka go ta rozmowa, jednak nie zdążył się jeszcze do niej przygotować-mimo to chciał stanąć na wysokości zadania.
Lwisko podniosło się, przywdziewając kamienną maskę, po czym spoglądnęło znacząco na Dey. "Już czas", zdawało się mówić jego spojrzenie.
Malimau, który towarzyszył szafirowookiej szybko został oddelegowany do Nyoty, która chcąc nie chcąc musiała teraz się nim zająć, natomiast szary wraz z Padme zniknął za ścianą jaskini, udając się gdzieś dalej.

zt


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 19-11-2013

Z zamyślenia wyrwało ją zarówno pytanie Frigg, jak i pojawienie się lwicy wraz z lwiątkiem. Spojrzała na Ragnara, jakby w niemym zapytaniu. Po chwili zrozumiała o co chodzi... skinęła krótko łbem.
Powodzenia.
Przez chwilę siedziała w milczeniu, wzrok wpijając w leżący przed nią kamyczek. Nie życzyłaby nikomu takiej sytuacji. Zarówno ona jak i matka Dey jakoś zniosły odejście ojca, ale tutaj sprawa przedstawiała się zgoła inaczej. W jej rodzinnym stadzie czymś normalnym było znikanie samców na kilka, kilkanaście dni. Na dobrą sprawę, to obraz Deyne zatarł się już w pamięci jego córki...
Jakby budząc się z otępienia, przyciągnęła wolną łapą niebieskooką do siebie i potraktowała jej łebek jęzorem. Nie wiedziała jak jej to powiedzieć, że ta mała kulka u jej łap nie stanowi żadnego zagrożenia. Jasna lwiczka jest jej córką i zawsze tak będzie. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Na razie musimy poczekać aż twój tata wróci- mruknęła cicho.
Szturchnęła ją leciutko nosem, wskazując na Malimau oraz Szyszki.
- Może się razem pobawicie? Mam przeczucie, że Shi i Shiyia znają kilka fajnych zabaw.
Mrugnęła okiem do Szyszek. No właśnie. Macie okazję poszaleć w trochę większym towarzystwie jak do tej pory. Co wy na to?


RE: Jaskinia Medyka - Lathistle - 19-11-2013

Zupełnie nieświadoma całego zajścia dookoła i tego, jak nagle wokoło pojawiły się kolejne persony, by zaraz potem zniknąć, szara, pręgowana kuleczka leżała pomiędzy łapami Deyne, rozkoszując się delikatnymi ruchami jej języka. Wydała się z siebie jeszcze dźwięk, pomiędzy mruczeniem a piśnięciem, po czym poczłapała do krainy snów.


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 19-11-2013

Wysłuchała mamy i odprowadziła ojca bladymi oczyma aż ten nie zniknął w błękicie drżącego ciepłem powietrza. Później jej spojrzenie spoczęło na pręgowanej Lathistle, następnie na pyszczku mamy. Pobawić się? Z nimi? Frigg obróciła się w stronę Shiyi i szturchnęła jej delikatne cętkowane ciało łapą.
- Baw się ze mną - zamiauczała z powagą zupełnie nieprzystającą do luźnej prośby, jaką była zachęta do zabawy. Może nie potrafiła inaczej? - Możemy stąd wyjść? - zwróciła pyszczek w stronę Deyne. Zapach ziół i jakaś ogólna niezbyt zdrowa aura panująca wewnątrz Jaskini Medyka przytłaczała kociaka.


RE: Jaskinia Medyka - Shiya - 19-11-2013

Tyle się działo, że biedną Shiyę ogarnęła dezorientacja. Ni poszła, Ni wróciła, Ragnar podszedł... A Ni przyniosła jeszcze jakieś młode! Czyżby kolejna siostra czy brat? Ile ich tu jeszcze sprowadzą? Jej wystarczyłby Shi...
Pomimo pewnego niesmaku, gepardzica wykazało pewne zainteresowanie nową. Stało się tak głównie dlatego, że jej uwagę zwróciły nietypowe wzorki na sierści tamtej. Postawiła uszy, po czym zwróciła się do Ni:
- To lew? Dlaczego w paski? Zebry mają paski - podzieliła się swą obszerną wiedzą biologiczną, by następnie przenieść wzrok na Frigg.
W cętkowanej było już mniej wrogości, a to zapewne dlatego, że wraz z przybyciem jeszcze jednego oseska, jasna poniekąd została już uznana za 'swoją'. Wprawdzie nie do końca, ale już coś zaczęło się w tym kierunku poruszać.
- W co?
Zmarszczyła nosek, patrząc to na nią, to na jej matkę. Słowa Ni zrzucały na Szyszki pewną odpowiedzialność. Choć bez wątpienia wciąż były kociętami, to jednak przewyższały wiekiem resztę towarzystwa. I teraz mają pokazać, że są dojrzalsze i mądrzejsze, tak? O to chodzi?
Chwilowo wyrzuciwszy z pamięci wszelkie opory wobec Frigg, odezwała się do niej dość luźnym tonem:
- W berka umiesz? - zaproponowała to, co jako pierwsze przyszło jej na myśl.
Gdy do jej uszu dotarło pytanie zadane przez tamtą, ona uniosła brwi. Gdzie wyjść? Tu jest dobrze, pachnie Ragnarem, to ładny zapach... Prawda?


RE: Jaskinia Medyka - Shi - 20-11-2013

On za to, kiedy znalazł się w objęciach opiekuna, kiedy już udało mu się doprowadzić jakoś do czegoś w rodzaju pionu, nie patrzył wcale na Ragnara. Nie odpowiedział też na jego pytanie, nie chcąc dawać fałszywych, a więc też nic nie znaczących obietnic. Przecież to ona zaczęła! Tak właśnie można było opisać wyraz pyska samczyka, jednak wstrzymał się od słów. Zerkał niechętnie na Frigg, jednak już nie aż tak wrogo.
Za chwilę też Nyota wyszła z groty, co spowodowało jeszcze większe zniechęcenie malca. Przez ten cały czas trwał w jednym miejscu, nawet w jednej pozycji, jednakże czas mu się strasznie dłużył. W końcu jednak beżowa powróciła z polowania, a on zaraz wyskoczył spomiędzy łap szarego. Jednak, niedługo później i Ragnar stąd wybył. Shi podążył za nim tęsknym wzrokiem, jednak ostatecznie zainteresowało go, co przyniosła ze sobą różnooka. Oczywiście nie licząc jedzenia, bo to go teraz za bardzo nie interesowało.
Dosyć nieśmiało zbliżył się do niej, zaglądając ostrożnie do lwiczki, jakby w obawie o coś. Wygląd śpiącej kulka jakoś wyjątkowo go uderzył, według jego opinii był wyjątkowy, niespotykany raczej u lwów. Czemu ona ma takie dziwne paski? Zauważyła już to jego siostra, więc sam o to już nie pytał. Chociaż normalnie pewnie i tak by nie zapytał. Klapnął cicho na ziemi, dalej wpatrując się z przejęciem w młode, spokojnie śpiące w łapach Nyoty. Skąd ono się tu wzięło?


RE: Jaskinia Medyka - Malimau - 20-11-2013

Nie byli jednak jedynymi lwiątkami. Malimau, do tej pory milczący, wyraźnie niezadowolony z powodu, że mama zabrała go od COSIA, krzywił pyszczek w podkówkę i ściągał brewki, prychając od czasu do czasu przez całą podróż do groty medyka. Jego postawa momentalnie zmieniła się, gdy znalazł się właśnie tam. Tam było sporo lwów, więc trzymał się swej matki. Długo jednak ten stan nie trwał, gdyż po chwili... Jego matka odeszła. Widząc, jak odchodzi, wybiegł za nią z groty, został jednak oddelegowany surowym spojrzeniem szarego z powrotem do środka i krótkim, stanowczym warknięciem, stawiając sprawę jasno. Naturalny dla lwiątek lęk przed dorosłymi samcami kazały mu posłuchać się tego szarego wielkoluda o nieprzyjemnym spojrzeniu, aby nie ucierpiał na tym. Gdy jednak został sam, a dookoła niego chmara lwiątek, cofnął się pod ścianę i milczał. Nie podobało mu się tu. Może przez pozostałą tu atmosferę choroby, mdlący swąd ziół, a może to hałas i nadmiar osób w jednym miejscu? Nawet, jeśli był dość spory, większe od niego były tylko dwa gepardziątka. Niemniej, czuł się tu najmniejszy. Bez matki, która była jego jedyną ostoją, a ostoja ta przeżywała właśnie ciężki okres. Nie rozumiał nic. Nic a nic. Ale, jak każde dziecko, doskonale odczytywał emocje towarzyszące dorosłym, którzy usilnie próbowali je kryć, zwłaszcza przed dziećmi. Położył uszy po sobie i zapiszczał. Mamo, gdzie jesteś?
Padme była jego jedynym światem. Żadnego innego nie znał. Lwica robiła porządny błąd, tak długo tkwiąc w izolacji, z dala od stada. On nie umiał podejść do tamtej trójki, nie umiał się zapytać, czy chcą się bawić. Nie wiedział, że są tacy sam jak on. Bo skąd? Jedyne jego zabawy odbywały się albo w samotności, albo z młodszą siostrą, która była nieco chorowita, dość małomówna i nie zawsze chciała się bawić, więcej spała. Mael, największy i najsilniejszy czort tej czeredy - paradoksalnie - umarł. Po prostu zdechł.
Zalęknionym wzrokiem obserwował trójkę kociąt. Zmarszczył brewki, jakby usilnie próbując sobie coś przypomnieć.
Plamki.


RE: Jaskinia Medyka - Deyne Nyota - 20-11-2013

Kątem oka skontrolowała, co działo się z Lathistle. Spała... to dobrze.
Gdy Frigg zadała pytanie, Dey nieco przechyliła łeb, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Przecież to nie kocięta, które ledwo co na łapach stoją!
-Może i nie, ale póki co nie jest bezpiecznie. Nie wiadomo kto się przypląta...

Ech.
- Wyjdziemy jak tylko wróci Ragnar. Obiecuję. Póki co tereny stada nie są zbyt dobrze strzeżone. Ktoś niepowołany mógłby się pokazać... a ja mogłabym być za daleko, żeby zareagować.
Teraz zwróciła się do gepardziątek. Najwidoczniej zainteresowała je nietypowe znaczenia na sierści małej. Shiemu wysłała lekki uśmiech. Nie ma się czego bać.
- Ma na imię Lathistle. Czemu ma paski? A czemu Shiyo masz cętki? Taka się urodziła.
Intuicyjnie czuła, że ciekawi ich też jak szara kulka znalazła się pod jej opieką...
- Jej mama zmarła, a ja obiecałam się nią zająć.
Wątpiła, żeby Frigg w przeciwieństwie do Szyszek zrozumiała o co chodzi. Jej spojrzenie wylądowało teraz na Malimau. Padme chyba nie spotykała się z nikim ze stada. Nyota poczuła ukłucie w sercu. Nie dość że tak odizolowany od innych lwiątek, to teraz jeszcze stracił ojca. Trzeba go jakoś wciągnąć w Świt.
Z cichym parsknięciem szturchnęła nosem Szyszki.
- Pamiętacie jak kiedyś spotkaliśmy taką lwicę z niebieskimi oczyma i jej lwiątka? Wtedy były za małe, żebyście mogli się z nimi bawić. A teraz?
Lekkim ruchem wskazała na złotawego. No przyjrzyjcie się. Przecież go znacie!


RE: Jaskinia Medyka - Frigg - 20-11-2013

Frigg zamilkła na moment i oddała się uważnej obserwacji otoczenia. Krwistookiego Malimau zauważyła dopiero wtedy, gdy Deyne skierowała na niego uwagę kociąt. Jej stosunek do niego pozostał obojętny. Oziębłość wraz ze swoją współtowarzyszką - obojętnością - zagościła na pyszczku małej i nie chciała się stamtąd zwlec, dopóki Frigg nie przypomniała sobie o propozycji Shiyi.
- Umiem w berka - stwierdziła rozpogadzając mordkę przelotnym uśmiechem. Spod jej półprzymkniętych powiek spozierały niewzruszone oczyska, gotowe zmrozić krew w żyłach błękitem tęczówek.
Jednak zanim Frigg zdołała pacnąć łapką któreś z gepardziątek by rozpocząć zabawę w berka, ponownie straciła zainteresowanie zainicjowaną sprawą. Zamiast tego poczłapała w stronę Malimau i usiadłszy naprzeciwko niego, pociągnęła noskiem kilkakrotnie. Zmrużyła oczy. Jej pyszczek nachylił się w stronę ucha lwiątka i gdy znalazł się kilka centymetrów od niego, wypowiedział bezgłośnym szeptem, jak najciszej, w konspiracyjnym tonie nie mogącym skryć nieuzasadnionej radości:
- Pogonisz ze mną szare?
Później przyozdobiona uśmieszkiem mordka Frigg wycofała się.
- Jestem Maisha.


RE: Jaskinia Medyka - Shiya - 20-11-2013

Na decyzję Ni o pozostaniu w grocie szara zareagowała nader pozytywnie. Po co mieliby gdziekolwiek się udawać, skoro tu jest dobrze? Zawsze przechodzą z miejsca na miejsce, niech wreszcie zawitają gdzieś dłużej...
Postawiła uszy, nie spuszczając uwagi z lwicy.
- Lathistle - powtórzyła nie bez trudu, bo było to najtrudniejsze imię, jakie przyszło jej w życiu wymówić. - A ja myślałam, że zebry mają paski - dodała na swoje usprawiedliwienie.
Na informację i śmierci jej matki zareagowała jedynie skinieniem pyska. To było tak jak z Szyszkami - nie miały mamy, więc zajmowała się nimi ciocia Shangazi, a potem Ragnar i Ni. Czy to znaczy, że Ni jest ciocią Layhistle, a potem ktoś inny będzie jej ciocią? Czy Ni zostanie już stałą ciocią?
To było za wiele na młody umysł kocięcia. Berek wydał się jej stokroć bardziej atrakcyjny.
Ale wpierw wypadało wysłuchać różnookiej do końca. Było to też na swój sposób przyjemne - ten jej łagodny ton, ciepłe słowa... Zupełnie inaczej niż w przypadku wszystkich innych spotkanych przez młodą lwic, na które składały się Shangazi, bordowa i... Zaraz, jeszcze ktoś? Ach, tak! Lwica z lwiątkami, to o niej mówi Deyne, tak, teraz jej się przypomniało...
Wykazała zainteresowanie, zatrzymując wzrok na złotym malcu. Odniosła niejasne wrażenie, że jego spojrzenie również spoczywa na niej, a na pewno było skierowane w tę stronę. Czyli to jeden z dzieci tamtej, tak? Gepardziątko nie potrzebowało większej zachęty.
- Aha! - odpowiedziało więc, przywodząc na pysk wesoły uśmiech.
Ze zdziwieniem zanotowała, że Frigg umie berka, ale z jakiegoś powodu zrezygnowała z zabawy jeszcze przed jej rozpoczęciem. Mówi się trudno... I tak pobiegła za nią, bo przecież też musiała zapoznać się z nowym. Ciekawe, ile jeszcze ich się tu zjawi?
- Hej, ja jestem Shiya. Chyba już cię kiedyś widziałam z mamą i innymi lwiątkami - odezwała się, przystanąwszy przed czerwonookim, którego to zaraz omiotła bacznym spojrzeniem.
To wpatrywanie się nie trwało długo, bowiem znów dopadła ją konsternacja związana z córką Ni. Zaraz!
- To w końcu Maisha czy Frigg? - rzuciła do podmiotu pytania, lekko ściągnąwszy brwi.